- Opowiadanie: janadalbert - Nalot

Nalot

Krótkie opowiadanie, tym razem z innej działki. Trochę porąbane, ale mam nadzieję, że się spodoba.

Ps. To nie zdarzyło się naprawdę :)

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Nalot

– Otwierać! Policja! Wiemy że tam jesteście! To wasza ostatnia szansa!

Aspirant odczekał chwilę i zerknął na kolegów. Wszyscy czterej odwzajemnili spojrzenie, uznał, że to wystarczy.

– Na mój znak! – zawołał aspirant. – Trzy-czte-ry!

Wstrzymał oddech, gdy szeregowy brał zamach młotem. Rozległ się huk i wejście stanęło przed nimi otworem. Obie dłonie aspirant zacisnął na pistolecie, wycelował broń w ciemność przed sobą i wparował do mieszkania, zanim jeszcze wyważone drzwi uderzyły o ziemię.

– Policja! – krzyczał aspirant. – Nie ruszać się!

Pozostali również podchwycili okrzyk i wbiegli za nim, oświetlając drogę latarkami. Aspirant omiótł wzrokiem pomieszczenie w którym się znalazł, szukając niebezpieczeństwa. Wydał krótki rozkaz i czterej podwładni rozproszyli się, zaglądając do pozostałych pokoi.

Nie znaleźli sprawców, lecz mieszkanie nie wydawało się opuszczone. Aspirant dostrzegł na ziemi pilota, a na kanapie kawałek nadgryzionej pizzy, oraz rozsypany fioletowy proszek, który sprawca musiał porzucić. Pozostali zaglądali w każdy kąt. W powietrzu zaczęły fruwać drobiny gąbki i waty, gdy rozpruli kanapę. Aspirant zerwał ze ściany plakat, sprawdzając, czy nie ma za nim sejfu.

– Zabezpieczyć teren! – zawołał aspirant do pozostałych. – Zachowajcie ostrożność! Mogą być niebezpieczni!

Wspiął się po schodach do górnej części mieszkania. Zakradł się do jednego z pokoi, w jednej ręce trzymając broń, drugą szukał po omacku włącznika. Aspirant wdusił przycisk, na chwilę zapaliło się światło, po czym żarówka odeszła do krainy wiecznego mroku z cichym pyknięciem.

Aspirant zaklął, sięgnął po latarkę i wpadł do pokoju. Coś świsnęło i z ogromną siłą uderzyło aspiranta w głowę. Poczuł jak coś ciężkiego ześlizguje się po jego kasku. Aspirant osunął się na podłogę.

Czuł w głowie jakby odetkał się korek, a świadomość wypływała przez powstały otwór. Znów coś uderzyło go w głowę, lecz tym razem słabiej jakby cios zadano przez poduszkę.

– Ej! Wstawaj…

Mrugnął próbując przegnać z oczu mgłę. Świat wyostrzał się z każdym oddechem, jakby wyjeżdżał z tunelu. Pomasował się w czubek głowy, gdzie przed chwilą spadł cios.

– Śpisz, czy jak? – spytał Adrian, nadal z uniesioną ręką do kolejnego ciosu.

– Łorany… – mruknął Franek. – Ale faza…

– Zamuliło cie, stary – powiedział Adrian przez zaciśnięte zęby. W ustach trzymał rurkę i usiłował przystawić do niej zapalniczkę. – Mówiłem, że między strzałami trza robić przerw… hyk…

– Adrian, ogarnij jaki porąbany sen miałem – przerwał Franek. – Że niby byłem takim jakimś komandosem w środku nalotu i mnie zabili, a potem okazało się że przeżyłem no i się obudziłem. Normalnie kino akcji! Co to właściwie jest?

Franek wskazał przezroczystą torebkę z fioletowym proszkiem. Adrian zmarszczył brwi.

– Czekaj… – Adrian przyjrzał się bliżej torebce. – Powiedz, Franek… To jest niebieskie, czy tylko po ciemku ma taki dziwny kolor?

– Eee… może przeterminowane?

– No gdzie? – Adrian prychnął. – To twoje?

– Nie – Franek spojrzał na Adriana lekko zaniepokojony. – Leżało tu wcześniej, to pomyślałem że twoje.

Adrian rozmasował skronie i wziął sobie z talerza kawałek pizzy.

– Ja urzęduję tu od niedawna – mówił Adrian z ustami pełnymi jedzenia. – Wcześniej kwadrat zajmował jakiś gościu z ten… biolchemu.

– Może zostało po nim… – Franek wzruszył ramionami. – A kto by się przejmował skąd? Dobre było nawet, tylko takie ssanie mam w bani…

– Otwierać! Policja! Wiemy, że tam jesteście…

Coś huknęło jak z działa. Adrian i Franek spojrzeli po sobie i rzucili się do ucieczki. Rozległo się drugie, trzecie uderzenie, teraz na drzwiach wejściowych widać było spore wygniecenie.

– Nie tam! – powiedział nagle Franek. – Do szafy…

Nie wiedział skąd wzięła się myśl, że policja mogłaby zajrzeć na górę, ale nie do szafy. Wgramolili się pomiędzy wieszaki i zamknął…

Otworzył oczy i zamrugał. Aspirant odkrył, że stoi oparty o stolik, zabrudzony starym jedzeniem i proszkiem z plastikowej saszetki. W głowie miał dziwny mętlik, taki że nie wiedział przez chwilę gdzie jest i co robi. Poczuł, że ktoś położył rękę na ramieniu i spytał czy wszystko dobrze.

– Tak, dziękuję szeregowy! – odpowiedział aspirant.

Wziął oddech i nos wypełnił mu ostry zapach, jak u dentysty. Uznał, że musiał zamyślić się na chwilę od tej duchoty.

– Panie Aspirancie! – zawołał któryś z jego podwładnych. – Melduję, że nikogo nie znaleźliśmy!

– Mogą być na górze – powiedział aspirant. Gdy wymawiał te słowa w głowie przesunęła mu się właściwa zapadka i przypomniał sobie co powinien zrobić – Wszyscy za mną!

Aspirant z drużyną wbiegli na piętro, zaglądając do wszystkich pomieszczeń. Jednak było tu równie pusto jak na dole. Aspirant próbował poskrobać się w głowę, ale tylko przekrzywił sobie kask. Był taki pewny, że trafi tu… Właściwie na co?

– Na mój znak, Adrian – szepnął Franek do kolegi. – Biegnijmy do wyjścia. Zanim wrócą…

Otworzył szafę i pobiegli tak szybko jak na to pozwalały im nogi. Tupot odbijał się echem po całym mieszkaniu.

– Na dole! Są na dole! – krzyczał ktoś na piętrze.

Było już jednak za późno. Gdy aspirant otrząsnął się z kolejnego ataku tej dziwnej senności, zbiegł natychmiast po schodach. Aspirant stanął w pustej futrynie. Dostrzegł już tylko jak w oddali mignęły jakieś cienie.

– Jasna cholera – zaklął aspirant. – Ale się porobiło…

Koniec

Komentarze

Poszukaj w Hyde Parku poradnik o zapisie dialogów, bo robisz to źle. Postaraj się wyrzucić powtórzenia, bo brzydko brzmią, np:

Pozostali zaczęli zaglądać w każdy kąt. W powietrzu zaczęły fruwać drobiny gąbki i waty, gdy rozpruli kanapę.

Nie jest najgorzej, taki szorcik o przenikaniu się/nakładaniu rzeczywistości. Nic w nim specjalnie nie zajmuje czytelnika, ale też nie odstrasza. Ogólnie przydałoby się dopracować klimacik, postacie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Poczuł jak ktoś położył rękę na ramieniu i spytał czy wszystko dobrze. ==> Poczuł, że ktoś… Nie wiadomo, kto kogo spytał.

– Tak, dziękuję szeregowy – powiedział aspirant. ==> wołacze oddzielamy przecinkami. Powiedział czy odpowiedział? Był o coś przez kogoś pytany…

Kiepsko z zapisami dialogów.

>>><<<

Nawet nie takie złe, przeplatanka rzeczywistości niemal zawsze zaciekawia.

 

Poprawiłem najbardziej widoczne krzaczki. Widać, że pospieszyłem się :) Dialogi poprawię w drugim rzucie. Nie sądziłem że tak kiepsko wyszły.

@bemik Możesz wkleić odnośnik do tego poradnika o pisaniu dialogów? Dla pewności.

lol

Przeczytałam bez wielkiej przykrości, jednak o satysfakcji też nie mogę powiedzieć. Pomysł niezły, ale nie został wykorzystany do końca. Można było to rozegrać lepiej.

Bardzo dużo powtórzeń, a szczególnie: aspirant – występuje chyba ponad dwadzieścia razy, Adrian – jedenaście, a Franek – osiem. To razi w tak krótkim tekście.

 

po czym ża­rów­ka ode­szła do kra­iny wiecz­ne­go mroku z ci­chym pyk­nię­ciem. – Co to takiego, ta kraina wiecznego mroku z cichym pyknięciem?

Proponuję: …po czym, z ci­chym pyk­nię­ciem, ża­rów­ka ode­szła do kra­iny wiecz­ne­go mroku.

 

Mó­wi­łem, że mię­dzy strza­ła­mi trza robić przerw..hyk… – Wielokropek ma zawsze trzy kropki. Brak spacji.

 

– Panie Aspi­ran­cie! – za­wo­łał któ­ryś z jego pod­wład­nych… – Dlaczego aspirancie napisałeś wielką literą?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Szorcik a la Dick. Jednak do mistrza zakłamywania rzeczywistości jeszcze wiele ci brakuje. Do tego dość niechlujnie napisane. Skorzystaj z rad przedpisców. 

Ciekawy zamysł, ale niewykorzystany. Trąci lekkim absurdem, ale w dobrym sensie. 

F.S

Dzięki wszystkim za porady i poradniki. Niby chodzi o takie drobiazgi, ale potrafią się zemścić :)

Chciałem się przekonać czy potrafię pisać coś w tym stylu. Taka wprawka, bez betowania i innych bajerów. Prawdę mówiąc nie pomyślałem o Dicku (o dorównaniu nie wspomnę). Wiem, że akcja sama w sobie nie powala, dlatego postawiłem na krótką formę. I jak wspomniałem, pospieszyłem się z publikacją (skończyłem w piątek, a wstawiłem już w niedzielę).

lol

Rzeczywiście widać, że opowiadanie było pisane na szybko. Naturalnie powiem, że to zła praktyka, która potrafi zabić nawet fajny pomysł. Tym bardziej szkoda – bo historia nawet nabrała tempa i jakiegoś klimatu. 

Przydałoby się za to poprawić aspekt merytoryczny – zwykli policjanci nie szturmują mieszkań; a wjazd kominiarzy na chatę wygląda trochę inaczej, tj. ich jest znacznie więcej i szybciej penetrują lokal. W Pitbullu pokazali parę takich szturmów, w Oficerze w pierwszym odcinku chyba też. 

I po co to było?

Na korzyść przemawia, że nie przekombinowałeś tekstu. Ale teraz to tylko zabawa motywem, która nie wprowadza żadnej nowości. Jestem ciekawa czy pójdziesz z tym dalej. 

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka