Krótkie opowiadanie, tym razem z innej działki. Trochę porąbane, ale mam nadzieję, że się spodoba.
Ps. To nie zdarzyło się naprawdę :)
Krótkie opowiadanie, tym razem z innej działki. Trochę porąbane, ale mam nadzieję, że się spodoba.
Ps. To nie zdarzyło się naprawdę :)
– Otwierać! Policja! Wiemy że tam jesteście! To wasza ostatnia szansa!
Aspirant odczekał chwilę i zerknął na kolegów. Wszyscy czterej odwzajemnili spojrzenie, uznał, że to wystarczy.
– Na mój znak! – zawołał aspirant. – Trzy-czte-ry!
Wstrzymał oddech, gdy szeregowy brał zamach młotem. Rozległ się huk i wejście stanęło przed nimi otworem. Obie dłonie aspirant zacisnął na pistolecie, wycelował broń w ciemność przed sobą i wparował do mieszkania, zanim jeszcze wyważone drzwi uderzyły o ziemię.
– Policja! – krzyczał aspirant. – Nie ruszać się!
Pozostali również podchwycili okrzyk i wbiegli za nim, oświetlając drogę latarkami. Aspirant omiótł wzrokiem pomieszczenie w którym się znalazł, szukając niebezpieczeństwa. Wydał krótki rozkaz i czterej podwładni rozproszyli się, zaglądając do pozostałych pokoi.
Nie znaleźli sprawców, lecz mieszkanie nie wydawało się opuszczone. Aspirant dostrzegł na ziemi pilota, a na kanapie kawałek nadgryzionej pizzy, oraz rozsypany fioletowy proszek, który sprawca musiał porzucić. Pozostali zaglądali w każdy kąt. W powietrzu zaczęły fruwać drobiny gąbki i waty, gdy rozpruli kanapę. Aspirant zerwał ze ściany plakat, sprawdzając, czy nie ma za nim sejfu.
– Zabezpieczyć teren! – zawołał aspirant do pozostałych. – Zachowajcie ostrożność! Mogą być niebezpieczni!
Wspiął się po schodach do górnej części mieszkania. Zakradł się do jednego z pokoi, w jednej ręce trzymając broń, drugą szukał po omacku włącznika. Aspirant wdusił przycisk, na chwilę zapaliło się światło, po czym żarówka odeszła do krainy wiecznego mroku z cichym pyknięciem.
Aspirant zaklął, sięgnął po latarkę i wpadł do pokoju. Coś świsnęło i z ogromną siłą uderzyło aspiranta w głowę. Poczuł jak coś ciężkiego ześlizguje się po jego kasku. Aspirant osunął się na podłogę.
Czuł w głowie jakby odetkał się korek, a świadomość wypływała przez powstały otwór. Znów coś uderzyło go w głowę, lecz tym razem słabiej jakby cios zadano przez poduszkę.
– Ej! Wstawaj…
Mrugnął próbując przegnać z oczu mgłę. Świat wyostrzał się z każdym oddechem, jakby wyjeżdżał z tunelu. Pomasował się w czubek głowy, gdzie przed chwilą spadł cios.
– Śpisz, czy jak? – spytał Adrian, nadal z uniesioną ręką do kolejnego ciosu.
– Łorany… – mruknął Franek. – Ale faza…
– Zamuliło cie, stary – powiedział Adrian przez zaciśnięte zęby. W ustach trzymał rurkę i usiłował przystawić do niej zapalniczkę. – Mówiłem, że między strzałami trza robić przerw… hyk…
– Adrian, ogarnij jaki porąbany sen miałem – przerwał Franek. – Że niby byłem takim jakimś komandosem w środku nalotu i mnie zabili, a potem okazało się że przeżyłem no i się obudziłem. Normalnie kino akcji! Co to właściwie jest?
Franek wskazał przezroczystą torebkę z fioletowym proszkiem. Adrian zmarszczył brwi.
– Czekaj… – Adrian przyjrzał się bliżej torebce. – Powiedz, Franek… To jest niebieskie, czy tylko po ciemku ma taki dziwny kolor?
– Eee… może przeterminowane?
– No gdzie? – Adrian prychnął. – To twoje?
– Nie – Franek spojrzał na Adriana lekko zaniepokojony. – Leżało tu wcześniej, to pomyślałem że twoje.
Adrian rozmasował skronie i wziął sobie z talerza kawałek pizzy.
– Ja urzęduję tu od niedawna – mówił Adrian z ustami pełnymi jedzenia. – Wcześniej kwadrat zajmował jakiś gościu z ten… biolchemu.
– Może zostało po nim… – Franek wzruszył ramionami. – A kto by się przejmował skąd? Dobre było nawet, tylko takie ssanie mam w bani…
– Otwierać! Policja! Wiemy, że tam jesteście…
Coś huknęło jak z działa. Adrian i Franek spojrzeli po sobie i rzucili się do ucieczki. Rozległo się drugie, trzecie uderzenie, teraz na drzwiach wejściowych widać było spore wygniecenie.
– Nie tam! – powiedział nagle Franek. – Do szafy…
Nie wiedział skąd wzięła się myśl, że policja mogłaby zajrzeć na górę, ale nie do szafy. Wgramolili się pomiędzy wieszaki i zamknął…
Otworzył oczy i zamrugał. Aspirant odkrył, że stoi oparty o stolik, zabrudzony starym jedzeniem i proszkiem z plastikowej saszetki. W głowie miał dziwny mętlik, taki że nie wiedział przez chwilę gdzie jest i co robi. Poczuł, że ktoś położył rękę na ramieniu i spytał czy wszystko dobrze.
– Tak, dziękuję szeregowy! – odpowiedział aspirant.
Wziął oddech i nos wypełnił mu ostry zapach, jak u dentysty. Uznał, że musiał zamyślić się na chwilę od tej duchoty.
– Panie Aspirancie! – zawołał któryś z jego podwładnych. – Melduję, że nikogo nie znaleźliśmy!
– Mogą być na górze – powiedział aspirant. Gdy wymawiał te słowa w głowie przesunęła mu się właściwa zapadka i przypomniał sobie co powinien zrobić – Wszyscy za mną!
Aspirant z drużyną wbiegli na piętro, zaglądając do wszystkich pomieszczeń. Jednak było tu równie pusto jak na dole. Aspirant próbował poskrobać się w głowę, ale tylko przekrzywił sobie kask. Był taki pewny, że trafi tu… Właściwie na co?
– Na mój znak, Adrian – szepnął Franek do kolegi. – Biegnijmy do wyjścia. Zanim wrócą…
Otworzył szafę i pobiegli tak szybko jak na to pozwalały im nogi. Tupot odbijał się echem po całym mieszkaniu.
– Na dole! Są na dole! – krzyczał ktoś na piętrze.
Było już jednak za późno. Gdy aspirant otrząsnął się z kolejnego ataku tej dziwnej senności, zbiegł natychmiast po schodach. Aspirant stanął w pustej futrynie. Dostrzegł już tylko jak w oddali mignęły jakieś cienie.
– Jasna cholera – zaklął aspirant. – Ale się porobiło…
Poszukaj w Hyde Parku poradnik o zapisie dialogów, bo robisz to źle. Postaraj się wyrzucić powtórzenia, bo brzydko brzmią, np:
Pozostali zaczęli zaglądać w każdy kąt. W powietrzu zaczęły fruwać drobiny gąbki i waty, gdy rozpruli kanapę.
Nie jest najgorzej, taki szorcik o przenikaniu się/nakładaniu rzeczywistości. Nic w nim specjalnie nie zajmuje czytelnika, ale też nie odstrasza. Ogólnie przydałoby się dopracować klimacik, postacie.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Poczuł jak ktoś położył rękę na ramieniu i spytał czy wszystko dobrze. ==> Poczuł, że ktoś… Nie wiadomo, kto kogo spytał.
– Tak, dziękuję szeregowy – powiedział aspirant. ==> wołacze oddzielamy przecinkami. Powiedział czy odpowiedział? Był o coś przez kogoś pytany…
Kiepsko z zapisami dialogów.
>>><<<
Nawet nie takie złe, przeplatanka rzeczywistości niemal zawsze zaciekawia.
Poprawiłem najbardziej widoczne krzaczki. Widać, że pospieszyłem się :) Dialogi poprawię w drugim rzucie. Nie sądziłem że tak kiepsko wyszły.
@bemik Możesz wkleić odnośnik do tego poradnika o pisaniu dialogów? Dla pewności.
lol
Szort ani rewelacyjny, ani beznadziejny. Ciekawa tematyka (to przeskakiwanie od jednej świadomości do drugiej), ale niewiele się dzieje. Ot, gliniarze robią studentom wjazd na chatę. Gdyby to był początek czegoś większego…
Edit: Tu masz poradniki:
Mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794
Klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112
Babska logika rządzi!
Przeczytałam bez wielkiej przykrości, jednak o satysfakcji też nie mogę powiedzieć. Pomysł niezły, ale nie został wykorzystany do końca. Można było to rozegrać lepiej.
Bardzo dużo powtórzeń, a szczególnie: aspirant – występuje chyba ponad dwadzieścia razy, Adrian – jedenaście, a Franek – osiem. To razi w tak krótkim tekście.
…po czym żarówka odeszła do krainy wiecznego mroku z cichym pyknięciem. – Co to takiego, ta kraina wiecznego mroku z cichym pyknięciem?
Proponuję: …po czym, z cichym pyknięciem, żarówka odeszła do krainy wiecznego mroku.
Mówiłem, że między strzałami trza robić przerw..hyk… – Wielokropek ma zawsze trzy kropki. Brak spacji.
– Panie Aspirancie! – zawołał któryś z jego podwładnych… – Dlaczego aspirancie napisałeś wielką literą?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Szorcik a la Dick. Jednak do mistrza zakłamywania rzeczywistości jeszcze wiele ci brakuje. Do tego dość niechlujnie napisane. Skorzystaj z rad przedpisców.
Ciekawy zamysł, ale niewykorzystany. Trąci lekkim absurdem, ale w dobrym sensie.
F.S
Dzięki wszystkim za porady i poradniki. Niby chodzi o takie drobiazgi, ale potrafią się zemścić :)
Chciałem się przekonać czy potrafię pisać coś w tym stylu. Taka wprawka, bez betowania i innych bajerów. Prawdę mówiąc nie pomyślałem o Dicku (o dorównaniu nie wspomnę). Wiem, że akcja sama w sobie nie powala, dlatego postawiłem na krótką formę. I jak wspomniałem, pospieszyłem się z publikacją (skończyłem w piątek, a wstawiłem już w niedzielę).
lol
Rzeczywiście widać, że opowiadanie było pisane na szybko. Naturalnie powiem, że to zła praktyka, która potrafi zabić nawet fajny pomysł. Tym bardziej szkoda – bo historia nawet nabrała tempa i jakiegoś klimatu.
Przydałoby się za to poprawić aspekt merytoryczny – zwykli policjanci nie szturmują mieszkań; a wjazd kominiarzy na chatę wygląda trochę inaczej, tj. ich jest znacznie więcej i szybciej penetrują lokal. W Pitbullu pokazali parę takich szturmów, w Oficerze w pierwszym odcinku chyba też.
I po co to było?
Na korzyść przemawia, że nie przekombinowałeś tekstu. Ale teraz to tylko zabawa motywem, która nie wprowadza żadnej nowości. Jestem ciekawa czy pójdziesz z tym dalej.
Fajne :)
Przynoszę radość :)