- Opowiadanie: Morteisen - Ostatnie śniegi

Ostatnie śniegi

Mój pierwszy drabble, odwołujący się od znanej baśni.

Oceny

Ostatnie śniegi

Spokojnym krokiem szedłem sobie przez park. W górze świeciło słońce, a pod moimi stopami chrzęściło szkło z potłuczonych butelek, zmieszane ze żwirem alejki. Przystanąłem, by popodziwiać pierwsze chwile wiosny. Minął mnie biednie ubrany staruszek. Spacerując sobie rozglądał się po okolicy.

Usiadłem na prawie czystej ławeczce obok. Wśród zielonych odłamków zdobiących okolicę dostrzegłem jeden bezbarwny. Był płaski, a nie zaokrąglony jak z butelki. Pochyliwszy się, zobaczyłem w nim odbicie bezlistnych drzew. Podniosłem go. Starszy pan grzebał w koszu na śmieci. Kawałek dalej ktoś wyrzucił psa z samochodu.

Szkiełko zaczęło topnieć. Upuściłem je więc, chowając zmarznięte ręce do kieszeni.

Czas do domu. 

Koniec

Komentarze

Nikłe skojarzenie z Królową Śniegu. Jednak pewności nie mam, bo kawałek lodu wśród potłuczonych butelek, nie czyni utworku zbyt czytelnym.

 

Spo­koj­nym kro­kiem sze­dłem sobie przez park. – Czy istniała możliwość, by bohater szedł komuś?

 

W górze świe­ci­ło słoń­ce… – Czy istniała możliwość, by słońce świeciło w dole?

 

pod moimi sto­pa­mi chrzę­ści­ło szkło z po­tłu­czo­nych bu­te­lek… – Skoro bohater mówi o sobie, to czy szkło mogło chrzęścić pod cudzymi stopami?

 

Spa­ce­ru­jąc sobie roz­glą­dał się po oko­li­cy. – Staruszek też nie mógł spacerować komuś. Poza tym to już chyba powtórzenie.

 

Usia­dłem na pra­wie czy­stej ła­wecz­ce obok. – Obok czego?

 

Wśród zie­lo­nych odłam­ków zdo­bią­cych oko­li­cę… – Czy potłuczone butelki mogą być ozdobą czegokolwiek?

 

Ka­wa­łek dalej ktoś wy­rzu­cił psa z sa­mo­cho­du. – Samochód w parku?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nawiązanie do bajki dojrzałam, nie dojrzałam natomiast przekazu w drabelku.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Niejasny drabble. Odwołań do baśni albo jest za mało, albo ich nie ma (albo po prostu jej nie znam) bo nie skojarzyło mi się z niczym. 

Nie przejmuj się jednak – pisanie drabli to trudna sztuka i po prostu trzeba ćwiczyć.

F.S

Strasznie dużo zbędnych słów jak na drabbla. No i nie bardzo wiem o co w sumie chodzi. Koleś znajduje kawałek lodu i tyle. Gdyby się chociaż zaciął, albo coś.

Hmm... Dlaczego?

Dziękuję za konstruktywną krytykę :)

Kiedyś się nauczę...

Też nie do końca przejrzałem zamysł autora. 

Aż nie byłam pewna, że to o tę bajkę chodzi. No właśnie, znalazł facet ni to szkło, ni to lusterko, ni to lód… I co z tego?

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka