- Opowiadanie: Jarkendar - Opowieść

Opowieść

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Opowieść

To będzie arcydzieło. Majstersztyk. Innowacja w świecie literatury. Mój umysł właśnie zrodził opowieść rodem z głębi marzeń wszystkich pisarzy. Nie mogę dłużej czekać. Natchnienie nie zna cierpliwości. Do dzieła.

Usiadłem. Czegoś mi zabrakło na początek. No przecież! Chwilę później wokół mnie rozchodził się przyjemny zapach kawy ze sporą ilością syropu waniliowego. Chwyciłem długopis. Piękny. Kupiłem go na targu staroci. Czarny, w gotyckie, srebrne inicjały. Wygrawerowany napis w języku francuskim „Przeznaczenie” zawsze pomagał mi podróżować po sferach mojego umysłu często odkopując złote myśli, które zadowalały wielu podczas czytania moich dzieł.

Pora coś napisać. Chyba zbiera się na burzę. Podszedłem do okna. Na horyzoncie chmury zrobiły się wręcz grafitowe.  Sunęły w kierunku mojego okna coraz szybciej.

 –No cóż– powiedziałem do siebie. –Trzeba  będzie to jakoś przeżyć.

Ponownie usiadłem przy biurku. Zbrzydł mi miętus, którego żułem od kilku minut, dlatego też wrzuciłem go do szklanki z wodą. Miętus opadał powolutku na dno podobnie jak ja w moich snach, gdy uciekając przed kimś lub czymś wskakiwałem do stawu lub jeziora i osuwałem się na dno czując rześki chłód na moich skroniach. I bęc. Bezdźwięcznie miętus stuknął o dno i znieruchomiał.

Chwyciłem ponownie długopis. Ile można opóźniać pisanie? Nagle w tym samym momencie grzmotnął piorun w jakiś dach albo komin i usłyszałem dzwonek do drzwi.

– Ale orkiestra– mruknąłem. Poszedłem sprawdzić  kto się dobija i mi przeszkadza.

– Rachunki i jakieś reklamy, podpisz pan, bo mam zajęty dzień. Listonosz wsunął mi je prawie do ręki i natychmiast wyszedł. Przyjemniaczek. Nasiąknięty był zapachami wszystkich barów w mieście i kopcił papierosa, który chyba zawierał wszystko oprócz tytoniu. Pewnie znowu idzie do swojego baru „Pod Stekiem” Szkoda tylko, że zatłuścił połowę papierów.

Zamknąłem drzwi. Zaczęło padać. Krople łagodnie dudniły o moje szyby ścigając się, która pierwsza spłynie na dół. Co za dziwnymi ścieżkami podążają. Wolą skręcać i być zjedzone przez inne krople zamiast szybko spłynąć tam gdzie trzeba.

Ponownie wziąłem długopis w dłoń. Cholera. Jedna litera się przetarła. Nie mogłem na to patrzeć. To mnie rozprasza. W szufladzie znalazłem kilka piór nieużywanych od lat.

 –No dobrze… To na czym ja…

Nie mogłem na niczym skończyć, bo nic na razie nie napisałem. I znowu. Burza się nasiliła. Za ciemno w pokoju. Pora zapalić światło. Zapalone. Chyba pora wymienić ten żyrandol. Jeden klosz jest stłuczony, a podobnego nigdzie nie mogę kupić. Może w końcu zajrzę do sklepu dwie przecznice dalej, przecież jest promocja.

Spojrzałem przez okno. Wszystko wydało mi się tajemnicze. W gęstym deszczu widziałem świat w nowej szacie. Zapraszał mnie na zwiedzanie, bo za krótki moment skończy się promocja na wycieczkę. Zupełnie jak w dawnym śnie kiedy jechałem autobusem patrząc przez okno na iglasty las w tonacji barw ciemnej, wręcz niebieskawej zieleni z podobnym szarym niebem u góry jak dzisiaj. Rozmarzyłem się. Podszedłem do szafki i wyciągnąłem stary, granatowy, zabawkowy autobus mieniący się srebrnym brokatem . Był w bardzo dobrym stanie. Teraz takich nie robią. Za bardzo obecnie odtwarza się otoczenie w zabawkach dla małych dzieci. Zero wyobraźni. Lamusy.

Pisać czy nie pisać? A może napisać tylko kilka zdań, bym nie zapomniał, co miałem stworzyć na papierze? Może potem. Zabawne. Miałem napisać opowieść, a to opowieść napisała mnie. 

Koniec

Komentarze

Jedno z tych opowiadań, które powstają, gdy brak pomysłów. Ot, spojrzenie na własną twórczość, tekst, który może pomóc w polepszeniu warsztatu, ale do niczego więcej nie służy. Napisałem wiele opowiadań, których nie śmiałbym opublikować, bo zwyczajnie nic nie wnoszą oprócz własnego uwielbienia. Odniosłem wrażenie, że jesteś na etapie, kiedy jeszcze emocje są silne, a zdrowy rozsądek siedzi w kącie, czekając na spokojniejsze czasy, by tubalnym głosem oznajmić, że nie warto.

Mój komentarz jest okrutny, może nawet niesprawiedliwy, ale sugeruję, żebyś następnym razem stworzył coś ciekawszego, niż o niemocy pisania. Czekam na kolejny tekst.

Pozdrawiam

Czaszka mówi: klak, klak, klak!

I bęc. Bezdźwięcznie miętus stuknął

Wszystko możesz opisać, jak chcesz, choć bezdźwięczne wydanie dźwięku bęc nieco zaskakuje.

Dostaniesz po nosie za brak fantastyki. Chyba że nigdy nie masz takich problemów i cała opowieść jest sama w sobie fantastyką… Ale nie wierzę :)

Masz kilka błędów, niepoprawnie zapisanych dialogów, nie do końca naturalnych konstrukcji.

Jak dla mnie – to chyba jeszcze nie to, ale potencjał widzę.

No cóż, nikt nie powiedział, że pisanie jest proste. Fajny pomysł, choć przyznam szczerze spodziewałem się innego zakończenia.

A gdzie tu fantastyka?

Tekst, jakich wiele. Interpunkcja kuleje.

Babska logika rządzi!

Do listonosza jest napięcie, listonosz przeciętny, ale jest dialog, potem o tym samym do końca. Nuda.

Słabe np:

zapach kawy ze sporą ilością syropu waniliowego – nie wiem czy to węch pozwala określić ilość syropu czy mieszasz zmysły,

Czarny, w gotyckie, srebrne inicjały – czy długopis może być (cały) w gotyckie srebrne inicjały? szczególnie, iż chyba chodzi o napis tylko (czy o inicjały?), ale jakie?

osuwanie się w stawie (niczym miętus) nie kojarzy mi się z rześkim chłodem na skroniach,

zakończenie – nuda,

popieram tych co powyżej: brak fantastyki, grafomania,

na plus tworzone obrazy i nastrój – niezłe.

 

Ignorancja to cnota.

Tjaaa… Skąd my to znamy? Chce się napisać, a nie ma o czym…

“–[spacja]No cóż[spacja]– powiedziałem do siebie. –[spacja]Trzeba  będzie to jakoś przeżyć.“

Myślniki winny być wydzielane spacjami z obu stron.

 

“– Rachunki i jakieś reklamy, podpisz pan, bo mam zajęty dzień. Listonosz wsunął mi…” – Albo myślnik przed “Listonoszem”, albo nowy akapit.

 

“baru „Pod Stekiem” Szkoda tylko: – czegoś tu brakuje…

 

“przecież jest promocja.

Spojrzałem przez okno. Wszystko wydało mi się tajemnicze. W gęstym deszczu widziałem świat w nowej szacie. Zapraszał mnie na zwiedzanie, bo za krótki moment skończy się promocja na wycieczkę.“ – powtórzenie; ponadto zwrot “za krótki moment skończy się promocja” wydaje mi się wyjątkowo niezgrabny…

 

Nie wynotowałam wszystkiego, co mi wpadło w oko.

 

Zgadzam się z przedmówcami – tekst dobry jako wprawka, ale czy jest sens pisać o tym, że nie ma się o czymś pisać albo że nie ma się ochoty na pisanie?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Raczej wprawka niż opowiadanie. I raczej o niczym niż o czymś.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Zupełnie nie rozumiem celu pisania o tym, że się napisze coś, czego się nie napisze. :-(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

O.K… Przeczytałem…

Pierwsze skojarzenie: Będę dziś skrobał ścianę ze starej tapety, może jakieś opowiadanie z tego wyjdzie. Albo strumień świadomości.

Jako wprawka do szuflady – w porządku, jako pełnoprawny tekst – bez urazy – zieeeew…

Poproszę następnym razem o coś z historią. :)

 

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Zgadzam się z przedpiściami – na ​wprawkę w sam raz, ale w sumie, to tekst jest o niczym

Witaj na portalu, Jarkendar!

Hmm... Dlaczego?

O niemocy twórczej było już wiele. Nic odkrywczego.

Takie teksty najłatwiej się komentuje, bo nie ma nic prostszego niż skrytykować słabiznę, więc: 

 

Słabe. I wtórne. Taki tekścik do sztambucha, żeby za parę lat przeczytać i pomyśleć “Wow, ja to napisałem?” i w zależności od sytuacji uznać, że porzucenie pisania było dobrą decyzją lub cieszyć się poczynionymi w międzyczasie postępami. 

Lepiej jednak pisać o czymś, choćby to “coś” było bardzo małe i mało istotne. Ale pisanie o niepisaniu proponuję zachować dla siebie.

 

Ale nie poddawaj się. Weź jakąkolwiek historię (niekoniecznie oryginalną) i opisz ją. Jeśli będzie w tym minimum fantastyki, wrzuć tutaj i czekaj na komentarze. Przy odpowiednim dystansie do swojego pisania można się bardzo wiele nauczyć.

Chyba nie napiszę nic nowego… Tekścik o niczym, niczym nie przyciągający i nie zaskakujący. Odbiór bardzo utrudniały mi nagłe zmiany czasu, np:

 

Chyba zbiera się na burzę. Podszedłem do okna.

Nie mogłem na to patrzeć. To mnie rozprasza.

 

No tak. Nie za ciekawy ten tekst. A jeszcze taki przykład:

w malutkim akapicie występuje trzy razy słowo miętus, a przecież mógł być cukierek, pastylka itp. Do tego miętusa się chyba nie żuje przez kilka minut. Miałeś pewnie na myśli twardy miętowy cukierek, więc takie rzeczy raczej się ssie.

Czyli – sporo niedoróbek. Ale nie zrażaj się i pisz! Tylko poczekaj aż naprawdę pojawi się pomysł.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nie powiem czegoś w stylu “ale wtórne” “to już było“ bo to żadna metoda. Mogę tylko powiedzieć, że takie jedno-tematyczne teksty to za mało. Musisz się bardziej postarać.

lol

Napiszę tylko jedno: nie zrażaj się i ćwicz.

Pomysł można wyłuskać ze wszystkiego.

F.S

Flirtując z komentarzem FoloinStephanus napiszę: zraź się i nie wstawiaj takich tekstów. Raczej przenoś do kosza. I pisz dalej, a jak trzeba będzie to wyrzuć. I pisz dalej… Aż coś się nie urodzi. Praca pisarza to ciężka praca. 

Nowa Fantastyka