- Opowiadanie: shelia.lucky - Szczęście w nieszczęściu- Rozdział 2- Bad game

Szczęście w nieszczęściu- Rozdział 2- Bad game

Wzięłam sobie do serca wasze komentarze i myślę, że ten rozdział już jest lepszy od poprzedniego (do ideału jeszcze trochę brakuje). Myślę, że z każdym kolejnym opowiadaniem będzie mniej błędów, a przez to będzie się lepiej czytało. :)

Oceny

Szczęście w nieszczęściu- Rozdział 2- Bad game

Pani Fisher opadła szczęka. Poczułam się trochę urażona. Może i nie jestem najlepsza z historii, ale też nie najgorsza. Usta nauczycielki otwierały się i zamykały jakby chciała coś powiedzieć, ale nie potrafiła. W końcu udało się jej przybrać trochę mniej głupi wyraz twarzy.

 

Wie, że ściągałam. Na moje szczęście nie ma pojęcia jak mi to udowodnić. Prawą, dziwnie drżącą ręką stawia mi szóstkę w dzienniku, a lewą odgania jak natrętną osę. Wróciłam do swojej ławki. Dyskretnie uśmiecham się do Missaki– mojej najlepszej przyjaciółki, a ona unosi dwa kciuki.

 

Po historii przyszedł czas na moją ulubioną lekcję, czyli przygotowanie do życia na Ziemi (PDŻZ). Uczestniczą w niej tylko ostatnie klasy. Uczymy się tam najróżniejszych sztuk walki, posługiwania się bronią palną, odróżniania jadalnych gatunków roślin, poruszania się w skafandrze ochronnym, pierwszej pomocy oraz budowania prowizorycznych schronień. Ogółem robimy wszystko, żeby przeżyć. Niektórzy uważają, że PDŻZ jest nam całkowicie niepotrzebny, przecież na Ziemię poleci tylko 20 osób. W gruncie rzeczy na planecie Lua niektóre umiejętności też się przydają. Co prawda nie ma tutaj trujących roślin, ale przestępczość wcale nie zanikła. Aby przeżyć trzeba umieć się bronić. Teraz, kiedy jestem w sierocińcu moje umiejętności nie przydają się tak często, jednak, kiedy byłam bezdomna były niezastąpione. W wieku dziesięciu lat moi rodzice zostali wylosowani, aby wziąć udział w misji na Ziemi. Ja tak bardzo bałam się iść do domu dziecka, że wolałam ukrywając się przed władzami zamieszkać na ulicy. Nie raz trzeba było bronić się przed pijanymi ludźmi, czasami musiałam też posunąć się do kradzieży.

 

Mój strach przed sierocińcem okazał się bezpodstawny. Trafiłam do niego, kiedy spadłam ze schodów i złamałam nogę. Początkowo próbowałam sama leczyć złamanie, lecz przy braku dostatecznej higieny szybko wdało się zakażenie. Byłam zmuszona pójść do szpitala. Miałam jednak nadzieję, że nikt mnie nie pozna. Początkowo plan się udawał. Już myślałam, że nic nie stoi na przeszkodzie do ponownego wrócenia na ulicę.  Byłam zbyt nieostrożna. W szpitalu pracował kolega moich rodziców. Pewnego razu zastępował on doktora, który zajmował się odziałem, na którym leżałam. Kiedy mnie zobaczył nie mógł uwierzyć. Myślał, że od dawna nie żyję. Wszyscy tak myśleli. Nikt nie zadał sobie trudu, aby mnie odnaleźć. Nikt też nie chciał mnie przygarnąć do siebie. Tacy już są,, prawdziwi przyjaciele". Kiedy wyzdrowiałam oddali mnie do domu dziecka. Wbrew pozorom nie jest tu tak źle. Mam kilka znajomych, opiekunowie na wiele pozwalają i codziennie można zjeść ciepły posiłek. Żyje się lepiej niż na ulicy. O wiele lepiej. Nie wiem, dlaczego w dzieciństwie tak bardzo bałam się sierocińca.

 

Dzisiaj, na PDŻZ-cie mamy zajęcia praktyczne. Instruktor dzieli nas na dwie drużyny i wybiera kapitana. W naszej grupie jestem nim ja, a w przeciwnej Charlie– wysoki, umięśniony brunet. Zakładamy kombinezony kuloodporne, których powłoka jest tak zrobiona, aby każda kula, która trafi gracza przyczepiała się do ubrania, ale nie przebijała się przez nie. Podstawowym ekwipunkiem są też ciężkie buty i kask, który łatwo można pomylić z garnkiem.

 

Tak przygotowani wchodzimy do obskurnego mieszkania. Wnętrze wygląda jakby przeszedł tam huragan. Wszędzie porozrzucane są stare, porwane meble, rozbite talerze, książki, które wyglądają jakby były torturowane, jest nawet wrak starego samochodu, oraz zepsute jedzenie, na którym można się pośliznąć.

 

Instruktor rozdaje broń. Każdemu inną. W większości są to karabiny, ale trafiają się też noże, miecze i łuki. Dostałam moją ulubioną broń– pistolet. W przeciwieństwie do większej broni jest zdecydowanie lżejszy i nie krępuje ruchów, więc będę szybsza od przeciwnika.

 

Wspólnie z moją drużyną ustalam taktykę. Rozlega się gwizdek. Uczestnicy rozbiegają się na wszystkie strony. Podczas gdy oni przeszukują wszystkie pomieszczenia, przy okazji strzelając do każdej myszy i tracąc cenny zapas broni, my powoli okrążamy ich kryjąc się za meblami. Czekamy na właściwy moment.

 

 Kątem oka zauważyłam lekkie zawahanie jednego z graczy drużyny przeciwnej. To idealna okazja. Zerknęłam na Missaki, która ukrywała się koło mnie i nieznacznie skinęłam głową. Wybiegłam z ukrycia i strzeliłam. Jenny nie żyła, a przynajmniej z punktu widzenia graczy. Dowódca drugiej grupy szybko zorientował się, co właśnie zaszło. Odwrócił się i chciał rzucić we mnie nożem, lecz wszystko poszło zgodnie z planem i tuż nad moim ramieniem przeleciał pocisk, który ugodził Charliego prosto w serce.

 

Missaki szybko opuściła kryjówkę i pobiegła za mną do sąsiedniego pomieszczenia. Tam sytuacja wyglądała podobnie. Nie musiałyśmy nawet pomagać, wszyscy radzili sobie świetnie. Ukrywając się za meblami powoli dotarłyśmy do ostatniego pokoju.

 

 To, co zobaczyłyśmy przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. To było wbrew zasadom gry! Na ziemi walczyli Sean i Bence. Niestety nasz przeciwnik– Bence zdecydowanie wygrywał. Już zrzucił Seanowi maskę i zaczął go dusić. Postrzeliłam go, lecz on nie odpuścił. 

Człowieku przecież przegrałeś, zostaw go! -pomyślałam

Skoczyłam na niego i starałam się skrępować mu ręce. Jego ofiara wyglądała na martwą. Nie tylko wyglądała, on był martwy. To nie może być prawda! To tylko głupie ćwiczenie! To nie ma prawa się tak skończyć! Seana znałam od lat on nie mógł mnie tak po prostu opuścić!

~Shelia Lucky~

Koniec

Komentarze

 i myślę, że ten rozdział już jest lepszy od poprzedniego

A ja myślę, że trudno to w ogóle nazwać rozdziałem i nie wiem po co zostało to oddzielone od poprzedniego fragmentu, skoro wydarzenia lecą jednym ciągiem.

Powinno być oznaczone jako FRAGMENT, nie opowiadanie (i raczej nie fantasy).

I dalej jest cienko, poprawy nie odnotowano.

Usta nauczycielki poruszały się w górę i w dół

o_O

Wiedziała, że ściągałam. Na moje szczęście nie ma pojęcia jak mi to udowodnić. Prawą, dziwnie drżącą ręką postawiła mi szóstkę w dzienniku

Niekonsekwencja czasu narracji – przeszły-teraźniejszy-przeszły, powinien być ten sam.

 

Znów robisz to samo – cały życiorys bohaterki na dzień dobry – o ile lubię dostać w całości np opis wyglądu, to jednak coś takiego jak powyżej nawet na mnie działa odpychająco. Informacje tego typu nadają się do rozrzucenia i podawania stopniowo.

 

i kask, który łatwo można pomylić z garnkiem.

Serio?

Podczas gdy oni przeszukują wszystkie pomieszczenia, przy okazji tracąc cenny zapas broni

Jakiej broni ubywa od przeszukiwania pomieszczeń?

 

Kątem oka zauważyłam lekkie zawahanie jednego z graczy drużyny przeciwnej. To była idealna okazja.

Czas narracji!

 

Poza tym – losowania, młodzież ganiająca z bronią itd. w dodatku wprost wspomniane “Igrzyska śmierci” – trochę za bardzo wali po oczach ta inspiracja.

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Będę niemiły, bo jest poniedziałek. Oznacz jako “FRAGMENT“ i ew też zmień “fantasy“ na “SF“ i skasuj niepotrzebne tagi.

Ciężko się czyta, ciekawe nie jest i wymuszone jakieś to wszystko. Widać, że jesteś na etapie “ach napiszę mnóstwo ładnych i mądrych wyrazów obok siebie, a moje pisanie też takie będzie“.

No więc nie będzie :P Zarysowana przeszłość świata i tło nawet jeszcze ujdzie, ale cała reszta nie. Jak ja wprowadzam jakąś postać, też wolę opisać ją jak najszybciej i mieć to za sobą. Ale w krótkim tekscie to się nie sprawdza. Po za tym bohaterka ma ciężką przeszłość, ale mentalność jakieś na maxa durnej nastolatki? Nie kupuję tego.

lol

Shelio, bardzo niedobrym pomysłem jest zamieszczanie na stronie, w dodatku dzień po dniu, fragmentów tekstu, mało nadającego się do czytania. Wczoraj prosiłam, byś powściągnęła chęć pisania do czasu, gdy nauczysz się zasad rządzących językiem polskim. Skoro nie potrafisz przestać pisać, a nasz język ojczysty jest dla Ciebie wiedzą tajemną, pisz skoro musisz, ale, przynajmniej na razie, wstrzymaj się z publikowaniem.

 

Shelio, to także nie jest opowiadanie i byłoby naprawdę miło z Twojej strony, gdybyś zechciała oznaczyć je jako FRAGMENT.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

  1. Już oznaczyłam to jako fragment.  
  2. Dalej będę zamieszczała swoje opowiadania na stronie. Jeżeli nie chcecie, nie czytajcie– proste.
  3. Polski nie jest dla nie wiedzą tajemną, jestem wśród najlepszych osób w klasie.
  4. Fragmenty napisałam już dużo wcześniej, a teraz tylko je publikuję.
  5. A jej charakter: no cóż dowiecie o co w nim chodzi w kolejnych częściach.
  6. Dziękuję za wypisanie moich błędów w punktach. Już je poprawiłam i w przyszłości mam nadzieję nie zrobić podobnych.

Dalej będę zamieszczała swoje opowiadania na stronie. Jeżeli nie chcecie, nie czytajcie– proste.

Po pierwsze – to nie są opowiadania.

Po drugie – powiesz nam po co było te dwa już opublikowane fragmenty zamieszczać osobno zamiast zrobić z nich jeden tekst? Ludzie często omijają fragmenty i nie lubią ich czytać, więc wrzucając takie strzępki szkodzisz głównie sobie.

Polski nie jest dla nie wiedzą tajemną, jestem wśród najlepszych osób w klasie.

To nieistotne czy masz piątki z dyktand i wypracowań. Oceniamy to, co wrzucasz.

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Vercenvard ma racje. Też miałem czwórki i piątki z polskiego, a poprawnego zapisywania dialogów nauczyłem się w tutejszym dziale poradników… dwa lata po skończeniu matury. Świat nie kończy się na szkolnej klasie, a póty życia póty nauki.

No i weź wyluzuj. Zachowaj dystans do siebie i tego co robisz, a nie do opinii innych ludzi. Mieszanie z błotem jest tutaj uświęconą tradycją :)

lol

Już oznaczyłam to jako fragment.  

To miło z Twojej strony. ;-)

 

Dalej będę zamieszczała swoje opowiadania na stronie. Jeżeli nie chcecie, nie czytajcie– proste

Tylko w jakim celu? Co chcesz osiągnąć, publikując fatalnie napisane tekściki?

 

Polski nie jest dla nie wiedzą tajemną, jestem wśród najlepszych osób w klasie.

Udowodnij to, prezentując choćby jedno krótkie, ale doskonale napisane opowiadanie.

 

Fragmenty napisałam już dużo wcześniej, a teraz tylko je publikuję.

Przed publikacją należało wszystko przeczytać, poprawić i nie dzielić na kawałki.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zaleta to długość, o ile przeczytałem JAKOŚ pierwsza część to tutaj zatrzymałem się na:

“Uczestniczą w niej tylko ostatnie klasy. Uczymy się tam najróżniejszych sztuk walki”

 

Nie wiem ile masz lat, ale na pewno nie może ten tekst spodobać się nikomu kto … Mówię o tych dwóch fragmentach… Skończył szkołę podstawową. Powiedziałbym wręcz, że tak naiwny i dziecinny, że nawet nie wskazane jest czytać go innym osobom. Dlatego też dziwię się tej rekalmie odnośnie bloga… Pozdrawiam ;) 

Nowa Fantastyka