- Opowiadanie: enigmatyk_7 - Wartość

Wartość

Tekst nie jest strasznie długi i chyba lepiej czyta się go powoli. Chciałem napisać coś bardziej przemyślanego niż mój nick...ale to już oceńcie sami

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Wartość

 „A wiesz Ty, co o tobie mówią w całym mieście?

A wiesz Ty, co będzie z Polską za lat dwieście?”

~Dziady cz.III-1832.r

 

– Adrian Balwierzyski! – wywołał petenta diagnosta.

To był ten dzień. Dzień ważniejszy od matury. Nareszcie zostanie Określony. Nareszcie pozna swoje miejsce w społeczeństwie. Ale najpierw czeka go kilka godzin testów. Nie. Stój. Nie w ten sposób. Powoli. Musi przestać się denerwować. Znowu poczuł jak ściska go żołądek. Jeszcze nie zda testów na inteligencje. Czemu miałby nie ufać systemowi, o który sam walczył?

Pierwszy test: inteligencja, percepcja, pamięć, refleks. Specjalny test przygotowany przez polską Mensę. Usiadł obok pięćdziesięciu innych petentów z nazwiskiem zaczynającym się na B. Nie widział ich, ponieważ każdy pulpit był odcięty małym parawanem z lustra weneckiego. Natomiast dla strażników którzy chodzili pomiędzy pojedynczymi stanowiskami był widoczny. W uszach rozległ się głos Prowadzących, którzy przypomnieli o zasadach i konsekwencjach. Lustro pociemniało a zamiast swojego odbicia zobaczył licznik czasu oraz treść pierwszego zadania. Zaczynało się prosto. Potem oczywiście wzrastał poziom trudności. Adrian przesuwał w myślach piętra, w których powinni mieszkać Andrzej, Bartosz, Cezary, Damian i Edmund. Próbował wydedukować kto gdzie mieszka, jeżeli wiemy, że: Andrzej nie mieszka na parterze, Bartek nie mieszka koło Czarka, Damian jest niepalący itd. Odtwarzał z pamięci znikające bryły. Uzupełniał ciągi liczb, kształtów i liter. Układał pomieszane kawałki zdjęć równań, które miał dokończyć.

Po dwóch godzinach powierzchnia lustra zgasła. W głowie odezwał mu się  głos paniki ponieważ nie uzupełnił wszystkiego do końca. Chciał liczyć pytania, których był pewien ale się pogubił. Zadania były otwarte dlatego obawiał się czy zawsze udzielił odpowiedzi we właściwej formie. Ale to już było bez znaczenia. Będzie jak będzie. W końcu ma geny Balwierzyskich. Kiedy w milczeniu usiadł w poczekalni, znowu dał się złapać w ciąg własnych myśli.

Już przed maturą był bardzo zaangażowany w życie polityczne. Organizował spotkania poświęcone nowemu referendum. Prowadził stronę nakłaniającą do poparcia programu Naczelnika. Bronił jego wypowiedzi, kiedy rozmawiał ze znajomymi. Przez lata chodził na wszystkie manifestację. Nie bał się kłócić z nikim. Więc dlaczego teraz miałby zwątpić? Chodziło o wprowadzenie ustroju, który by ogarnął chaos wynikający z demokracji. Główną jej wadą była równość. Dwóch żuli spod monopolowego mogło przegłosować jednego profesora z uniwersytetu. Czy to nie sprawiedliwe, że przywrócono władzę tym, którzy po prostu urodzili się lepsi? W jaki sposób? Dzięki trybunałowi wyceny wartości społecznej.

Nadeszła pora na zbadanie jego sprawności fizycznej.  Po określeniu jego wskaźnika BMI i masy mięśni zaczęły się testy wytrzymałościowe, sprawnościowe, motoryczne i inne. Służył do tego celu antyegzoszkielet, który stawiał mu opór przy każdym ruchu na torze przeszkód. Cały czas system zapisywał jego puls, spalane kaloria, tempo ćwiczeń, siłę nacisku i inne. Maszyna szybko go łamała. Myślał, że ćwiczył dość regularnie… Nie! Nie wolno mu wątpić! Pamięta może czasy kiedy to przez poprawność polityczną uczono downów w szkołach i emitowano paraolimpiadę? Te czasy już minęły. Koniec z promowaniem niepełnosprawności. Koniec z upiększaniem debilizmu. Naród potrzebuje za wzór ludzi zdrowych, mądrych, silnych i pięknych…

– Pan Adrian Balwierzyski! – powtórzył diagnosta. Student znowu się zagapił. Co się z nim dzisiaj dzieje?

Adrian posłusznie opuścił zimną salę ćwiczeń pełen wątpliwości co do swojego wyniku. W następnym etapie musiał się rozebrać do naga. Jak za starych czasów. Ocenie podlegała teraz jego atrakcyjność fizyczna. Stanął na „podium” gdzie szybko jego sylwetkę zeskanowano we wszystkich wymiarach. Zapisany został każdy kawałek skóry, aby potwierdzić jego dobry stan. Potem wskazano mu krzesło, podobne do tego w gabinecie okulisty. Nastąpił tam skan symetrii twarzy, przegląd uzębienia oraz włosów. Następnie poproszono go, żeby odczytał parę zdań, tak by ustalić barwę głosu oraz sposób intonacji. Długo ćwiczył na tę okazję. Tylko raz się zająknął ale nadal mówił za cicho.

Kiedy Adrian z powrotem zakładał swoje ubranie znowu zaczął się wahać. Teraz państwo znało także jego miejsce na skali Tannera… No ale nic. Te wszystkie informacje służyły tylko statystykom ministerstwa zdrowia żeby nie dopuszczać byle kogo do ślubu. Kiedyś każde plemię posiadało instytucję swatki, która dbała o to aby status rodziny został podniesiony lub zachowany. Dawało to gwarancję czystości elit i dominację nad innymi plemionami. Wystarczy spojrzeć na młode Finki. Jak dowiedli nasi uczeni, wikingowie nie porywali dla siebie brzydkich. Dlatego prawo jest jasne: Dziecko ma podwyższać rodzinny status w przynajmniej jednej ze sfer. Może podwyższać jedną w zamian za obniżenie drugiej. Może mieć zrównoważone cechy. Jednak nigdy nie może podwyższać żadnej, a obniżać którąś. W taki sposób są rozpatrywane wnioski o małżeństwa.

Po ubraniu się w uniform stanął przed podkomisją Trybunału. Członkowie patrzyli w ekrany na których wyświetlały się jego dane osobiste.

-Pracuję pan gdzieś?

-Owszem…Em… To znaczy pracuję jako wolontariusz partii RPN

-Czyli nigdzie pan nie zarabia?

-Emm. Jeszcze nie. Ojciec poradził mi…

-To nas nie interesuje. Saldo pana konta wynosi 642,52 nowych złotych. A zatem nie będzie rozważana: wartość aktualnego majątku, wartość prowadzonej firmy lub pracy w niej, suma pracowników lub pozycja w hierarchii korporacyjnej. Ma pan opinię z byłego miejsca pracy?

-Nie…Byłem tylko wolontariuszem. Na razie mieszkam w rodzinnej posiadłości…

-A zatem wartość pracy wykonywanej także można wykreślić. Ale spokojnie weźmiemy poprawkę na Status Rodziny. Przejdziemy teraz do wartości kulturalnej. Liczba zwolenników? Zysk z własności intelektualnej? Notowania popularności? Przydatność na rzecz wizerunku ojczyzny za granicą?

-Niestety…

-Dziękuję zatem. Mamy teraz wszystkie pana dane. Proszę czekać. W kopercie będzie pański dowód osobisty.

Adrian usiadł na ławce przed gmachem komisji.. Próbował oddychać spokojnie. Wyjął szczelnie zaklejoną kopertę z kieszeni. Koniec z dyktaturą słabych. Koniec z…

-Czterdzieści cztery procent!?

Koniec

Komentarze

Nie bardzo wiem, Enigmatyku, co chciałeś opowiedzieć. Z jednej strony mamy młodzieńca rojącego o świetlanej przyszłości w zmienionym społeczeństwie, z drugiej, jak się okazuje, młodzieniec ów nic sobą nie reprezentuje. O co tu chodzi?

Tekst, bo Wartość trudno nazwać opowiadaniem, jest fatalnie napisany. Źle konstruowane zdania nie zawsze pozwalają pojąć, co chciałeś powiedzieć, a zlekceważona interpunkcja dodatkowo utrudnia zrozumienie Twoich zamiarów. Źle zapisane dialogi, powtórzenia, nadmiar zaimków i inne usterki, także nie ułatwiają lektury.

W którymś momencie przerwałam łapankę, bo musiałabym poprawiać niemal każde zdanie. Masz przed sobą mnóstwo pracy, Enigmatyku.

 

Ad­rian Bal­wie­rzy­ski!-wy­wo­łał pe­ten­ta dia­gno­sta. – Brak półpauzy otwierającej wypowiedź. Brak spacji przed dywizem, zamiast którego powinna być półpauza, brak spacji po dywizie.

Zdanie powinno wyglądać tak: – Ad­rian Bal­wie­rzy­ski! – wy­wo­łał pe­ten­ta dia­gno­sta.

Ponieważ masz źle zapisane wszystkie dialogi, sugeruję byś skorzystał z tego wątku: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

 

Znowu za­czął go ści­skać żo­łą­dek. – Żołądek obejmował go i ściskał?

Pewnie miało być: Znowu poczuł, jak ściska się żo­łą­dek. Lub: Znowu poczuł skurcze żołądka.

 

Usiadł obok 50 in­nych pe­ten­tów z na­zwi­skiem za­czy­na­ją­cym się na B.Usiadł obok pięćdziesięciu in­nych pe­ten­tów, z na­zwi­skiem za­czy­na­ją­cym się na B.

Liczebniki zapisujemy słownie.

 

Na lu­strze po­ciem­nia­ło jego od­bi­cie a za­miast jego uka­zał się licz­nik czasu… – Ze zdania wynika, że na lustrze pociemniało odbicie lustra i zamiast lustra pojawił się licznik.

Nasze odbicie widzimy nie na lustrze, a w lustrze.

Może: Lustro pociemniało i zamiast własnego odbicia zobaczył licznik czasu

 

Po dwóch go­dzi­nach po­wierzch­nia lu­stra zga­sła. Ode­zwał się w nim głos pa­ni­ki… – Czy głos paniki odezwał się w lustrze?

 

Ode­zwał się w nim głos pa­ni­ki po­nie­waż nie uzu­peł­nił wszyst­kie­go do końca. – Chyba wystarczy: Ode­zwał się w nim głos pa­ni­ki, po­nie­waż nie uzu­peł­nił wszyst­kie­go.

Skoro nie uzupełnił wszystkiego, to zrozumiałe, że zadanie nie było dokończone.

 

oba­wiał się czy za­wsze udzie­lił jej w wła­ści­wej for­mie. – …oba­wiał się, czy za­wsze udzie­lił jej we wła­ści­wej for­mie.

 

chaos wy­ni­ka­ją­cy z de­mo­kra­cji. Głów­ną wadą de­mo­kra­cji jest rów­ność. – Powtórzenie.

 

Dwóch żuli z pod mo­no­po­lo­we­go… – Dwóch żuli spod mo­no­po­lo­we­go

 

-Pan Ad­rian Bal­wie­rzy­ski!-po­wtó­rzył dia­gno­sta. Znowu się za­ga­pił. – Z tego wynika, że zagapił się diagnosta.

 

Oce­nie pod­le­gał teraz jego atrak­cyj­ność fi­zycz­na. – Literówka.

 

Tylko raz się za­jąk­nął ale chyba miał pro­blem z mam­ro­ta­niem. – Nie umiał porządnie mamrotać?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję za krytykę. Przykro mi, że błędy nie pozwoliły dotrwać do końca. Chciałem wykazać hipokryzję i brak logiki osób, które pragną rządów autorytarnych. Z jednej strony są gotowi oceniać całe grupy ludzkie, a z drugiej nie podejmują własnej oceny. Adrian pragnął idealnej merytokracji a zamiast tego nastała totalitarna plutokracja. Liczył, że nowy system da mu powód do wywyższania się nad niższymi klasami a tymczasem dał mu po głowie.

 

Popracuję nad tekstem aby zaczął przypominać opowiadanie niż tekst i wstawię go jeszcze raz.

Ja dotrwałam do końca. Błędy jakoś mi strasznie nie przeszkadzały i nie rzucały się w oczy – ​widać, już się uodporniłam :D Nie zmienia to faktu, że tekst do mnie nie przemówił. Stworzony przez Ciebie, Autorze, świat jest bardzo wtórny, wałkowany na milion różnych sposobów od czasów Orwella. Niby w zakończeniu jest twist, ale moim skromnym zdaniem, zbyt niewielki, aby uzasadnić wcześniejsze 6 tys znaków.

 

Hmm... Dlaczego?

Enigmatyku, doczytałam do końca. Przestałam tylko wypisywać błędy, bo musiałabym pochylić się nad niemal każdym zdaniem.

Może zainteresuje Cię ten wątek: http://www.fantastyka.pl/loza/17

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dotarłem do końca, bo krótkie. Multum błędów, strasznie sztywna konstrukcja, niechlujny zapis i parę innych rzeczy tylko mi się nie chce ich wymieniać. Opowiadania wygląda jak napisane przez kogoś kto nie czytał żadnej książki :(

Po przeczytaniu twojej Autorze odpowiedzi na komentarze mam pytanie. Skoro to całą myśl zawarłeś drogi Autorze w czterech zdaniach, to czemu trudziłeś się pisaniem tego opowiadania? To nieuprzejme z mojej strony i możliwe że zdemotywuję cię w ten sposób do pisania, ale jestem naprawdę ciekaw.

lol

Żeby pokazać jakby taki system mógłby wyglądać w praktyce. Zgadzam się, że forma nie jest  piękna ale sam temat wydawał mi się warty podjęcia.  Takie moje rozważanka na ile zwolennik: elitaryzmu, darwinizmu społecznego, machiawelizmu, eugeniki czy plutokracji byłby gotowy się poświęcić dla swojej idei. Czy taki typowy Malfoy podchodziłby co roku do takiego testu gdyby wyniki byłyby dla niego bolesne. Chciałem to podkolorować interaktywnymi lustrami i antyegzoszkieletem ale mi to nie wyszło.

Przeczytałem więcej niż żadną książkę ale nie chciałem się na nich bezpośrednio wzorować. Polecam wizję przyszłości w ,,atlasie chmur” albo rozważania na ten temat w książce pt: ,,lęk o status” (Alain De Botton).

Chyba łatwiej jest czytać niż pisać. Następnym razem zaproszę Cię do betowania :)

Mój komentarz dotyczył strony technicznej (odsyłam do komenta regulatorki). Nie wspomniałem o twoich rozważaniach filozoficznych, więc nie zmieniaj tematu.

Otwórz dowolną książkę (nawet kucharską). Zobacz jak zapisuje się dialogi, gdzie najczęściej stawia się przecinki, kiedy słowa ułożone obok siebie zmieniają się w zdania, a kiedy nie… itp.

Nawet ktoś kto dopiero zaczyna pisarską przygodę z grubsza wie to. Bo czytał dużo książek, bo uważał na polskim, bo styka się z tym na co dzień i stosuje swoją wiedzę w praktyce. Nieważne czy opór błędów w twoim tekście, wynika z braku oczytania, czy zwyczajnego nie-chce-mi-się. Opko nadal słabe :(

PS. Do bety zaprosić mnie możesz zawsze, ale nie obiecuję niczego.

lol

Jakiś pomysł jest – dostrzegłam tu rewolucję z donośnym mlaskaniem pożerającą własne dzieci. Z wykonaniem gorzej, ale to da się wyćwiczyć.

IMO, lepiej, żebyś poprawił błędy w tym tekście (możesz go edytować, a komentujący nawet oczekują, że to zrobisz), a nie wstawiał drugi raz poprawioną wersję. A przede wszystkim dodaj spacje przy myślnikach.

Zastanawia mnie, ile lat ma bohater – kiedyś tam starał się o wprowadzenie systemu, kiedyś zdawał maturę. System już działa i jego implementacja potrwała zapewne dłużej niż tydzień. A Adrian nie zdążył założyć rodziny, podjąć pracy… Z czego żył przez lata między maturą a testem?

Czemu miałby nie ufać systemowi o, który sam walczył?

To niezupełnie tak, że przed “który” zawsze wstawiamy przecinek. Przed całe wyrażenie, w skład którego wchodzi “który”. O, tak. W tym przypadku źle postawiony przecinek zmienia sens zdania, bo nagle pojawia się system o nazwie o. System ten sam walczy. ;-)

Nie widział ich ponieważ każdy pulpit był otoczony z trzech stron ścianą z lustra weneckiego.

Hmmm. O ile się orientuję, lustro wenecki polega na tym, że z jednej strony widać odbicie, a z drugiej zwykłą szybę. Czyli sąsiedzi Adriana mogli go obejrzeć? Albo między stanowiskami były luki, ale to marnotrawstwo przestrzeni i materiałów.

Kazano się rozebrać do podkoszulka.

Ojej, gatki do tych ćwiczeń też musiał zdjąć? To chyba niewygodne dla mężczyzny?

 

PS. Janieadalbercie, gdzieś Ty widział dialogi w książce kucharskiej? ;-)

Babska logika rządzi!

– Wikingowie nie porywali dla siebie brzydkich. – Tutaj rykłem śmiechem. Za dużo internetów, szanowny Autorze. :)

Sam pomysł (pomijając strony techniczne, które leżą) spodobał mi się. Całkiem realistyczna dystopia.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Zalth, racja. Przypomniał mi się dowcip rysunkowy: na pierwszym planie rzygający Wiking. Na drugim rozmawiają dwaj jego kumple, na trzecim dopalają się ruiny domów. Podpis: “To śmieszne, że nadciągnęła taka mgła, aż napadliśmy na własną osadę. Ale najśmieszniejsze było to, że Olaf dwa razy zgwałcił swoją teściową!”.

Babska logika rządzi!

Hej Enigmatyku

O ile wiem, wciąż jeszcze pisze się Finka, a nie ‘Finlandka’

Poza tym % napisałbym słowami. Pozdrawiam

Lepiej brzydko pełznąć niż efektownie buksować

Tekst okazał się dla mnie przewidywalny, chociaż napisany dobrze. Jedyną rzeczą, która mnie raziła to te 44%. Rozumiem, jaki efekt chciałeś osiągnąć, ale ja tego tak nie odebrałem. 44 to prawie średnia, co nie jest aż tak złym wynikiem, a jeśli główny bohater mierzył w 100%, to ja tego tak nie odebrałem. Po za tym, co znaczy 44%? Jak wygląda 100% – człowiek idealny? Jest ktoś w stanie osiągnąć taki wynik?

Czaszka mówi: klak, klak, klak!

Przez 44 chciałem nawiązać do fragmentu dziadów na początku.

Rodzina Adriana należała do kasty siedemdziesiącioprocentowców. Jego młodzi znajomi z reguły dostawali minimum 58% . Absolutna elita miała 85% ale system był pomyślany tak żeby braki nadrabiać punktami z wartości gospodarczej. Czyli nawet jak wyglądasz jak Urban ale masz kasy jak Kulczyk i dodasz do tego swoje punkty z popularności i weźmiesz na to poprawkę Statusu Rodziny to jesteś u siebie. Gorzej jak urodziłeś się gupim bidokiem. Miałem to bardziej rozwinąć w kontynuacji.

Sam sytem bardzo podobny do Starship troopers, zresztą podobnie jak losy bohatera.

Lubię dystopie i Twoja, bez względu na wtórność, przypadła mi do gustu. Całkiem, całkiem…

F.S

To ja dołączę do tych, którym nawet się podobało. Niby nic szczególnie odkrywczego, ale coś jednak jest w tej wizji. I według mnie udało się przekazać to, co planowałeś.

Nowa Fantastyka