- Opowiadanie: PsychoFish - Redaktor płakał ajk odrzucał - prolog

Redaktor płakał ajk odrzucał - prolog

Odpowiadając na zapotrzebowanie narodu berylowego na szybki prolog, co też wkurza trochę, bo skrobać prolog z szybki jak pizga jak w kieleckim wcale łatwe nie jest...

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Redaktor płakał ajk odrzucał - prolog

Rok słynnej imprezy pod “Helmową Pojarą” był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Można by tu długo i wiele powiedzieć o tych znakach, ale wiadomo przecież, że Wor. Wor never changes. I faktycznie, Wor Pojarsson od lat pozostawał niezmienny w swych zapatrywaniach, a stanowiły one oprócz fundamentów jego świata i jego najbliższych także kapoka na który skupiały się rozmaite inne żywe istoty aż trzeba było go w końcu uprać z brudu, żeby na nowo był czysty, chociaż tkwił niezmiennie na swoim miejscu. I przez tą niezmienność to wcale nie było łatwe, chociaż Wor jakoś dawał sobie z tym radę, ale jak nie wiedzą najstarsi kowale losu. Zapatrywania zaś były dośc proste, choc solidne, ale to zazwyczaj tak jest, że najprostsze rozwiązania są solidniejsze, co też uznawała żona Pojarssona, nadobna Pojara, na cześć której krasnoludy wykuły ów legendarny Chełm który potem elfy ozdobiły pierścieniami a ludzie misternie przyzdobili w składanym hołdzie (bo inny niż składany się nie mieścił).

– Proste rozwiązania są solidniejsze – powiedziała Pojara do Pojarssona i szybko urodziła im syna, który potem w Chełmie się chował roków aż trzy, zanim mu się nózki nie przestały mieścić, tylko wsić.

Wor przytakiwał pykając skręcone ziele magiczne głową i w zapatrywaniach jego ani przepatrywaniach nie było rysy, albowiem dobry rzemieślnik mu binokla na niedowidzące oko zrobił. Więc w tej solidności jak co roku zwołał imprezę na powitanie nowego roku w karczmie, którą raz z żoną i synem prowadził przez świat na magicznym postronku, kolebiąc głośno w Chełmie gdy się gdzieś na dłużej zatrzymali. Tym razem karczma przycupła pod Samotną Górą, którą niedawno był opuścił smok i była zrozpaczona, bo tyle lat był w niej że już nie chciała, żeby wychodził, no ale stało się, poszedł, łajdak meskie nasienie szowinistyczne w świat rozpleniać. Więc pomyślał Pojarsson z Pojarą że samotnej dużej Górze się przyda mała bibka na rozruszanie grani i wąwozów i także by otworzyć zdruzgotane podwoje jej twierdzy na nowe możliwości zbudowania nietoksycznego związku bez dwóch zdań, gdyż Pojarsson nigdy nic nie mówił i dobrze mu się z Pojarą dzięki temu od zarania dziejów układało.

 

Frekwencja dopisała bo aż pięc armii zwaliło się do karczmy i robili cuda na kijach, dzikach i trollach co może trochę nie do końca było zamiarem, ale żeby życie miało smaczek raz goblinek raz elfiaczek. Melanżyk rozwijał się w sumie nader udanie, bardziej nawet niż rosnący syna Wora i Pojary i trochę się przeciągnął do nowej ery, ale nikt nie miał nic przeciwko bo to sumie teren był niezabudowany bez ograniczeń a i góra była dzięki temu mniej samotna. Smoka oczywiście aż skręciło z zazdrości że go nikt nie zaprosił więc zeżarł gorącego owczarka na stacji benzynowej i był nieświeży to się zaraz rozpękł niech zdycha archetyp, czniał go Mumin Włóczykijem w grotę.

 

Zima przyszła niezauważenie, jak złodziej co to się cicho skrada, aż ukradnie i wtedy cicho się wykrada, żeby go nei złapali. Zima była przemyślniejsza, bo złapała wszystkich w mroźne okowy i zamknęła w karczmie, ale nie bali się, bo tak już się porobili a gorzała jeszcze gorzała w żyłach, że za nic mieli statystyki zamarznięć po alkoholu i resztką pomroczności jasnej pamiętali tylko by nei jeść żółtego śniegu.

 

Później mówiono, że kobieta ta nadeszła od północy od bram piekła. Szła pieszo, a objuczonego konia prowadziła za uzdę. Było późne popołudnie i poza kilkoma magami którzy ulepili bałwana, zima zamknęła wszystkich w “Helmowej Pojarze”, a Samotna góra wciąż była pusta. 

Ukradkiem chcicotali czarodzieje, łypiąc to z kpiną to z pożądaniem na przybyła, a ona obrzuciła wzrokiem bałwana i gdy już go pozbierała z powrotem powiedziała cicho acz mocno aż sople zadrżały razem z kolanami:

– Jestem wiedźminą.

– Chyba wiedźmą – odezwał się nagle bałwan, którego zła moc zatchła i nie mógł ścierpieć sztucznych form damskich w języku, zwłaszcza polskim.

– Chyba ty – zaripostowała fintą błyskotliwie uśmiechnięta tak że skry sypały się jej z perłowobiałych zębów w mroźnym słońcu, a czarna kurta zatrzeszczała groźnie pod naporem wzburzonej piersi. Magowie zdębieli i musieli to kapeluszami szpiczastymi zakryć, na szczęście szpice były długie i mogli udawac, że oni tez tacy sa, choć wszyscy wiedzą, że nei mają się czym chwalić.

– Twoja stara – nie ustępował pola bałwan, bo był dość wyszczekany, gdyż stary leniwy pies wychodzący za potrzebą dał mu parę lekcji, a sama matka Wynalazku, czyli legendarnej gorzały w “Helmowej Pojarze” i zarazem siostra Pojarssona też dorzuciła trzy grosze (bo ten bałwan na żetony był i tęczowy).

– Pisiąt orenów za ciebie mam w kontakcie!!! – warknęła złowróżbnie nie wiadomo czy wiedźmina czy wiedźma i wyjęła dwa nagie miecze, których ostrza zbladły czarodziejom lica także wiali lepiej niż samun. Bałwan w sumie nei przejął się elektryką przybyłej bo obce mu były cielesne kieszenie tylko naszykował się do boju aż miło było popatrzeć. Wor Pojarrson miło więc popatrywał swoim zwyczajem przez okiennicę milczkiem, aż wszędzie zapadła cisza. Kiedy on tak patrzy to zawsze coś znaczy, więc pięć armi spiętrzyło się przy oknach drzwiach dziurach i szparach wiedźminy i bałwany podziwiać.

Wiedźma czy też wiedźmina miotnęła w bałwana znakami, a pierwsze poleciało ograniczenie do pięćdziesięciu, które mu nic nie zrobiło, bo mlodszy był i w kuli miał w sumie kult młodości, bogom to nie dotykało. Drugi był zakaz wjazdu, żeby sobie nei pozwalał na pierwszej randce, ale i na to bałwan miał odpowiedź na podorędziu i zbił ruchem jednokierunkowym zręcznie niecny atak.

– Drzyj bałwanie zua! – ryknęła jak jeleń na rykowisku Wiedź(min)a i runęła jak długa na śniegoluda. A ten począł drzeć czasoprzestrzeń na mniejsze i mniejsze kulki zamykając wszechświat w neisłychanie pięknej śnieżycy idealnie kulistych sniegowych fraktali i tak się mu porobiło że się stał bau-vanem, mobilnym dostawczakiem Budowniczym Boba tworząc w nieskończoność, chcąc tym sprytnym mykiem opóźnić bullet-time i zrobić kontratak prawomlaskiem myszy wiedźminie. Broniła się jednak zręcznie tnąc srebrną klingą śnieżki na śnieżynki, a te na śnieżyneczki i jeszcze na śnieżynużeczki i potem szatkowała na śnieżynużąteczka tak maluśkie, że imię ich milion i nie da się już whisky zalać.

 

– Dramat!!! – westchnęli widzowie jakby szumem niezmierzonej głębi około jedenastu kilometrów w dół, bo jak to tak – nie chlapnąć w kulminacyjnym momencie?!

 

Natenczas bałwan chwycił na taśmie przypięty róg chyba długi pomarszczony kręty jak wąż boa  oburącz do ust go przycisnął, Wzdął policzki jak banię, w oczach lód zabłysnął…

 

Dupło równo z nieba spadło o ziemie się hukło Dziecko Niespodzianka, co to się w sumei go tata nie spodziewał po rocznym rejsie, ale mama mówiła, że to przez  te namiętne listy a oboje w sumie źle traktowali przez co niezbyt był szczęśliwy i czekał na odmianę swego losu jak kania drożdżu. Na takie dictum Wiedźma błyskawicznie zakręciła młynka, a potem drugiego, a wszyscy sobei świeżo mielonej kawy nalali z prądem i natarła, ocalić przeznaczenie, tylko że bałwan zrobił o tak:

 

 

– MHRRROK!!! – wzdechł tłum w karczmie zachwycony niespodziewanym zupełnie epickim sztychem bałwana, a wiedźmina padła na kolana z mieczami, w milczeniu roniąc cichą, anonimową łzę (bo ojciec i tak NN).

Wor Pojarsson aż przyklasnął z uciechy w swoim fundmentalnym zapatrywaniu, a mroczny bałwan nie-wy-po-wie-dzianego ZUA stał się od tej pory dobrym duchem “Helmowej Pojary”, który strzegł jej ognia na zewnątrz lepiej niż stary pies potrzeby.

 

Gdzieś obok, za szarą mgłą która się pojawiła jak to mgła znikąd, Wiedźmina pozbierała się wreszcie i odeszła ku Samotnej Górze, gdzie na podwojach zawartej jej groty zabłysły runy starożytną krasnoludzką zagadką, bez rozwiązania której przysięgła sobie nikogo do swojego skarbu nie dopuścić:

 

50 Shades of Grey.

 

#4e5054, #272727, #282828, #292929, #2b2b2b, #2c2c2c, #2e2e2e, #313131, #323232, #343434, #353535, #373737, #393939, #3a3a3a, #3c3c3c, #3f3f3f, #404040, #424242, #444444, #454545, #474747, #484848, #4a4a4a, #4b4b4b,#4d4d4d, #4e4e4e, #505050, #515151, #535353, #565656, #575757, #585858, #595959, #5b5b5b, #5c5c5c, #5e5e5e, #616161, #626262, #646464, #656565, #676767, #6a6a6a, #6b6b6b, #6c6c6c, #6d6d6d, #6f6f6f, #727272, #737373, #757575, #767676, #777777, #7b7b7b, #7c7c7c, #7d7d7d, #7e7e7e, #808080, #818181, #838383, #868686, #878787, #888888, #898989, #8b8b8b, #8c8c8c,#8e8e8e, #919191, #929292, #949494, #959595,  #979797, #9a9a9a, #9b9b9b,#9c9c9c, #9d9d9d, #9f9f9f, #a0a0a0, #a2a2a2, #a5a5a5, #a6a6a6, #a8a8a8,#a9a9a9, #ababab, #aeaeae, #afafaf, #b0b0b0.

 

Wiedźmina zassała aż powietrze, bo znała odpowiedź i zawirował jej świat gradientem barw. Czyżby wierny koń, towarzysz gorących nocy i zimnych poranków, które uwodziła za uzdę tyle lat, wcale nie był jej jedynym przeznaczeniem? Czyż to możliwe że tu, po sromotnej porażce spotka ją niewypowiedziane szczęście, jej kulminacja losowań, złoty strzał i nora królika, w którym może się zanurzyć do samiuśkiego ciemnego końca? Czy proroctwo miało się spełnić, czy to ona miała stać się ostrzem miecza przeznaczenia zatopionego gwałtownie w lubieżnych wnętrznościach świata?

Góra zadrżała w oczekiwaniu albowiem widziała emocje malujące twarz wiedźmy na różne kolory i aż pragnęła się dowiedzieć, czy oto jej samotność minęła.

 

– Bella… – wyszeptała niesłyszalnie Wiedźmina, zawiązując tym samym do Mistrza i Króla.

 

A Góra, od tej pory już nie samotna a Wiedźmina i szczęśliwa, rozwarła przed nią swe podwoje, obiecując mrocznym wnętrzem początek nowej, fantastycznej przygody. I wysunęła się w nią wiedź(min)a nerwowo ściskając konia na pożegnanie.

 

– Coś się kończy, coś się zaczyna – mruknęła Pojara, zmieniając pieluchę w Chełmie na dźwięk autentycznej lawiny wzruszenia, jaka ogarnęła zboczka nieopodal.  Wor przytaknął milczkiem żonie, bo lubił mieć ostatnie słowo, ale zasady to zasady i grunt dobrego spożycia.

 

C. D. N.

Koniec

Komentarze

Do boju do boju do boju…! :-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

“50 Shades of Grey” mnie ubawiło. :)

 Słabe na grafomanię, bo za dużo parodii Ci się sypło, IMHO. :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Istotne, że prolog szybki i że są znaki :-) Celem jest szybki falstart grafomańskich iskier, ale posypuje glowe popiolem za nadmiar parodii :-) Dzięki za wizytę, Zalth.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Niezły miks :) Faktycznie parodii dużo, ale jeśli celem był falstart, to chyba jednak może być. Dobrze, że nie muszę sędziować ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Po przebrnięciu ekhem… przeczytaniu myślałem, że oto wyznaczasz standard w nadchodzącym konkursie, zarzuciłem prawie myśli by startować w nim również, tudzież straciłem wiarę w ludzi…

Ale chyba nie będzie aż tak tragicznego poziomu, mam nadzieję.

PS. Sorry za pisownię, ale klimat konkursowy już się udzielił. Bałwanek miażdży :D

lol

Hmm, wybacz, Rybko, ale salw śmiechu jakoś nie wywołało. Niby wszystko fajnie, ale brak tu grafomańskiego uroku, nawet błędy takie… wymuszone, zbyt dużo takich, które podkreśliłby edytor. Ale niektóre barokowo rozbudowane zdania zacne, oj zacne:D

Jednak w porównaniu z drugim z dodanych dzisiaj tekstów – cieńko. (Poczytaj i ucz się od lepszych:P)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

No pięknie! Zmotywowałem kolejnego grafomana – a o to chodziło :-)

Alex, tu nie ma nic do wybaczania, po prostu grafomania w godzinę w odpowiedzi na smutek Beryla. Tak bardzo chciałem uciszyć go prologiem :-)

 

Jandalbert – :-):-) 

 

Dzięki za wizytę!

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Mam takie odczucie z pierwszym po czytaniu wrażeniem nasunięte, że pisać to umiesz pięknie i z rozmachem swobodnym poruszasz się w temacie obranym za przewód opowiadania. Troszku morze za nieco zbyt rzadko jednak zerkałeś w słowniki i Pan Edytor popodkreślał Ci to i tamto, i w ten sposób popszczył Ci między wierszami, ale i z tymi omsknięciami wyszło jak wyszło, czyli chyba musi tak być, skoro tak to sobie umyśliłeś. ;-D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie napiszę Ci, Rybosławie, co myślę o tekście, gdyż:

  1. Zbyt Cię lubię.
  2. Lekturę z nudów przewałem w połowie.
  3. Subtelność rządzi.

;*

Sorry, taki mamy klimat.

W sumie sprowadziłeś Mickiewicza do grafomanii… Mnie się akurat to spodobało ;)

Za wiele jak dla mnie i nie wszystko poiłem, ale i tak się ośmiałem :D

F.S

Sethraelu, to znak, że popełnił em grafomanię prawdziwom, autentykającą! :-) Dzięki ;-)

 

Regulatorzy, czyż ty nie łapiesz wielu przewodów za ogonki najprężniej na świecie? :-) Dzięki! :-)

 

Sirinie, nie tylko jego ;-) :-) Dzięki :-)

 

Foloinie, spijaj do końca, bo jak to tak – w Polsce, niedopite zostawić?!!! :-) Dzięki :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

No, mnie nie porwało, wybacz.

"Jeżeli za­bałaga­nione biur­ko jest oz­naką za­bałaga­nione­go umysłu, oz­naką cze­go jest pus­te biur­ko?" - Albert Einstein

Nie miało w sumie rwać, wybaczyć nie mam czego – to grafomania :-) Dzięki za wizytę :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

jeny, jaka beznadzieja. weno zajrzyj do słowika z frazami logicznymi bo wszystko ci się bełta. zrzynasz z różnych debeściackich książek ale ściągać trza umieć. jakbyś piec razy przeczytał “05 twarzy greja” tak jak ja, to byś wiedział, że tam f cale nie szło o kolory. troche liznąłeś anglika, ale chyba ci zaszkodził i nic nie kumasz. i masz od zarąbania innych błędów.

binokla na niedowidzące oko zrobił

bin kola się robi na dwa oka. bi znaczy dwa, czaisz?

resztką pomroczności jasnej pamiętali tylko by nei jeść żółtego śniegu.

nie jeść żółtego śniegu to maja eski m osi.

Wor Pojarrson miło więc popatrywał swoim zwyczajem przez okiennicę milczkiem,

okiennica to nie oko tylko decha i nic przez nią nie widać.

w neisłychanie pięknej śnieżycy idealnie kulistych sniegowych fraktali

fakt ale nie są okrągłe, tylko maja coraz mniejsze ząbki.

Babska logika rządzi!

Sama jesteś okrągła jak bałwan napasiony mrozem, Finklaczu ty jeden o! Jeżeli wydaje ci się, że w greju nie chodzi o kolory i lubisz jeść żółty śneig, to nic dziwnego, że nie umiesz przez oko paczać ani przez okiennicę ani nawet niczego nie widzisz, ślepa ty strasznie bo ci się to żółte na gały rzuciło i widzisz błeduf tam gdzie ich ni wuja o! 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

CO?!!!!!!! ja jestem okrągła? o ty psychiczny karpiu! jak ci przywalę okiennicom to zobaczysz gwiazdki. żółte, śniegowe i nawet kuźwa całkiem kuliste.

jak nie widzisz bleduf w tych sowich wypocinach to idź spytaj kogoś modrzejszego od siebie. Pot powiem, bo sam pewnie dugo nie wpadniesz: z próbuj w piaskownicy.

Babska logika rządzi!

Całkiem zabawne, choć mam duże opory przed nazwaniem tego grafomanią – zaklasyfikowałbym tekst raczej jako humorystyczny absurd, bazujący na zabawie słowem. Może nawet surrealizm? Tu wolałbym, by wypowiedział się ktoś o większej znajomości kierunków literackich.

No i propsy za zdjęcie bałwana, chociaż dziecka szkoda.  

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Wiedźmin, Dumas, Sienkiewicz, co tam jeszcze wcisnąłeś, Fiszu?

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Brakowało mi odniesień do innych dzieł, jeśli nawet jakieś były, to krzentnie ukryte, że ich nie odkryłem. Na plus bałwan i znaki.

A “Włatca Pierścieni” “Zmieszch“ “Gra o klozeTron“ i “Pan lodowego ogródka“ to rozumiem, że nie są warte zauważenia? Nawet “Failout“ załapał się na początku. Więcej nie chce mi się wymieniać.

Ale fakt, trza posiedzieć i przeczytać dogłębnie, by wyciągnąć te wszystkie działa… dzieła, a nie każdy znajduje to zabawnym. Ale polecam to zrobić, bo zabawa nawet zabawna :)

lol

Finkla, hejciaro zazdrosna jak ł one o brodę pielęgniarską, się nie znasz a spamujesz nie marmury styczeń! Błędników  tu nie ma bo sprawdzane z klasykami wedle mody najważniejszych. SE tą piaskownicę do kuwwty wysyp i się tam turlaj że swoimi lolcatzami!

 

Gratulejszyns dla tych co bystrze przez okien nice paczom! Jeszcze je Hobbit, Tuwim i Max Pejn! :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

zazdrosna? chyba ty! o co niby? takie bździny to ja pisałam zanim poszłam do zer ówki. dzie tam, dużo lebsze. po prostu to co napsułeś to dno i musisz sie z tym pogodzić anie biegać do mamy zęby pochwaliła.

jak twoja piaskownica miesci sie w kuwecie to ja juz czaje czemu ty taki ograniczony jesteś. :-P

tuwim? no nie pitol, ze już lokomotywe przeczytałeś. musiał ci ktoś podpowiadać.

Babska logika rządzi!

Pfff jak ty “Abecadła” nie znasz, to z czym ta gadka? Idź się do edukuj, organicznico jedna… :-P

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

abecadło napisał ten no… brzytwa! jełopie. ;-p

Babska logika rządzi!

Chyba tobie, jak goliłaś poranny zarost razem z flaszką… 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

chyba mi co? weś sie skon centruj może ci sie uda napisać jakieś sensowne zdanie.

Babska logika rządzi!

Pinćdzisiąt odcieni Duluxu? :D

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Te zdania rozbudowane, barokowe, takie piękne, że aż łza mi się w oku zakręciła, to przecież taki powrót do przeszłości mówię, to brzmi jak wczesna ja absolutnie! I jeszcze może żeby tej fabuły było trochę więcej, a odniesień do klasyki wszelakiej mniej, czasami zbyt może zresztą grubymi nićmi szytej, ale jak mawiał klasyk nici zostały rzucone i ogólnie to mi się podobało.

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Łożesz w pyska mordę smoka! Tu były kobity, a ja nic?

 

No, przepadło, zdarza się, bardzom cienkuje za wasze odcienie komciów!;-) Grunt, że epicko rozkręciłem melanż, juz ponad 40 opków,  będzie beryl przeklinał się sam! :-)

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Przeczytałem. No niestety, ale parodia to aż miło, a nie Grafomania :) Ale melanż żeś waść rozkręcił.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No kurna sie wi, od razu sie opka posypaly na Grafomanie!

 

To wiesz, jak sie impra nie klei, dzwon, rozbujamy ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nowa Fantastyka