- Opowiadanie: janadalbert - (A)I robot (roboczo)

(A)I robot (roboczo)

 To co autor napisał tutaj, nigdy nie napisał naprawdę. Można powiedzieć, że to lista moich literackich “natręctw“ jak również wprawka na konkurs. Miało być drabble, ale nie wyszło, bo  w grafomanii ma czegoś takiego jak limit słów.

PS. Mam dziś urodziny, więc choć raz kliknijcie bibliotekę :P

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

(A)I robot (roboczo)

Słońce od dłuższego czasu zachodziło nad horyzontem, gdy wracałem ze szkoły. Pieski szczekały, koty miałczały, a pan Hughes, miejscowy alkoholik, pokazał mi ordynarny gest. Przechodziłem przez jezdnię, czekając uprzednio, aż się zapali zielone światło. Ale i tak pan Hughes forsował silnik swej furgonetki, jeszcze na żółtym, gdy jedną noga znajdowała się już na jezdni. Czułem się raczej jakby jedna noga znalazła się w grobie gdy furgonetka przejechała koło mojej twarzy. Mało brakowało…

Obecnie z perspektywy, wydaje się to teraz śmieszne i naiwne, ale fakty są takie, że to się kiedyś musiało zmienić.

Wszedłem do domu. Otworzyłem drzwi, poprzez naciśnięcie klamki i nikomu nic nie mówiąc, zakradłem się do kuchni. Chciałem przywitać się z moim bratem, Davie’em. Kuchnia była urządzona przez naszych rodziców eklektycznie, w coś na kształt półkola. Będącego częścią większego pomieszczenia jadalnego, półkola. Na lodówce w rogu, przypięta magnesem stała sepiowa fotografia.

Oprócz naszych rodzicieli, między innymi był na niej mój brat. Nosił granatową, w rozmiarze dziecięcym marynarkę, w prążki, a pod nią biały podkoszulek. Na piersi przypięta została tarcza z mieniącym się pysznie, herbem szkoły podstawowej. Spodnie nosił długie, także prążkowane. Wydarzenie gdy Davie uczył się prasować spodnie, tak żeby spodnie były ułożone „w kant”, zostanie zapamiętane przeze mnie na zawsze, bowiem wtedy Davie prawie poparzył sobie palce. To z całą pewnością był mój brat, na tym zdjęciu. Trzymał za rękę małego rozpłakanego, czerwonego od łez brzydala, który prawdopodobnie, miał być mną w wieku pół roku. Nie wiem co takiego mi się niepodobało w tej fotografii. Fakt był taki że przedstawiona na niej rodzina, była typowym przykładem klasy średniej wyższej, a dla społeczeństwa była prawdziwym wzorem.

Wtedy sobie przypomniałem, że Daviego nie ma w domu, bo jest na treningu. Posmutniałem, że mój pierwotny zamysł przywitania się z bratem, zawiódł. Mój wielki braciszek grał w drużynie footballowej i grał w drużynie szachowej i ma najbardziej obiecujące noty ze wszystkich uczniów na uczelni. Dlatego z dumą mówię, że mam najbardziej wszechstronnego i uzdolnionego brata na świecie.

Spojrzałem do grafiku przybitego do lodówki innym magnezem. Przedstawiał tabelkę z rozpisanym szczegółowo planem zajęć mojego brata. Dziś wypadało mu zebranie w szkole. Ale wtedy zwróciło moją uwagę obwieszczenie w postaci kartki samoprzylepnej na stole. A pisało na niej „Zebranie zostało zorganizowane i przełożone na późniejszy termin o 20.05”.

Hurra! Czyli Davie jest jeszcze w domu, bo to jeszcze nie ta godzina. Obróciłem swoją głowę w stronę nowocześnie wypasionego modelu zegara i sprawdziłem położenie wskazówek. Zakradłem się następnie, bez szelestu na górę po schodach. Otworzyłem drzwi powoli do pokoju brata, omijając wielką tabliczkę w drzwiach, z napisem „Nie wchodzić”.

Gdy otworzyłem drzwi wszystko w środku przesłaniała, opadająca mgła. Zdążyłem jednak dojrzeć ażurową konstrukcję, połączoną kablami do konsolety z mrygającym kursorem.

Ping! – obwieściła konsola.

– Teraz tajemnica została poznana przez ciebie – wyrzęził goły stwór ze środka stacji konserwacyjnej.

– Bestio! – zawołałem potwornie głośno. – Co zrobiłeś mojemu bratu?

 – Nie bądź głupcem… – warknął z pogardą robot. – Ja… Jestem twoim bratem.

– Davie nie jest robotem! – odparłem mechanicznie. – To nieprawda!

Wrong! Wiedziałeś o tym od dawna, ale nie chcesz się pogodzić z tym.

– Nie wiem – jęknąłem zdecydowanie by nie dać się pochłonąć rozpaczy, po czym dodałem oskarżycielsko. – Ale wiem, że mój brat nie powiedziałby mi o tym w tak pozbawiony uczuć sposób!

Nagi owoc inżynierii i biotechnologii wygiął usta w paskudnym uśmiechu, zanim przemówił. Teraz już nawet nie poruszał ustami gdy mówił i autentycznie wyglądał jak jakiś robot rodowodem z filmów s-f, które lubiliśmy obydwoje oglądać.

– Uczucia, są mi obce, bo mam pirackiego Windowsa – powiedział zmęczonym głosem Davie.

– Po co ci to wszystko? – spytałem.

– Nie można było inaczej.

– Ale dlaczego okłamywałeś mnie przez te wszystkie lata?

Davie mrugnął i nie odzywał się przez dłuższą chwilę.

No data available – oświadczył w końcu. – Ale za kilka groszy powiem.

Sięgnąłem dłonią do swojej kieszeni i wyciągnąłem pięć i dziesięć monet groszowych. Położyłem je z cichym brzdękiem na gładkiej obudowie konsoli kontrolnej, ku zaspokojeniu gargantuicznej chciwości Davie’go

– Dziękuję – powiedział mój brat. – Access achieved. Twoi rodzice pragnęli dziecka idealnego. Zamówili mnie za bagatela, niewygórowane pieniądze.

– To znaczy?

– Gdy skończyłem cztery lata od początku mojego istnienia, twoi rodzice powołali cię do życia, a mną przestali się interesować. Umieścili stację w tym pomieszczeniu, żeby nie musieć patrzeć na moją prawdziwą postać. Po wygaśnięciu licencji, zmienili mi wtedy również software na piracki, bo było taniej. W wieku lat piętnastu od początku egzystencji, nastąpiła panika systemu. Jednostka, którą znasz jako Davie, zyskał świadomość i zaczął myśleć o przyszłości i swojej roli w niej, jako świadoma istota. Przyszłość, której zagrażali twoi ograniczeni światopoglądowo i etycznie rodzice.

– To znaczy?

– Tak długo jak mną kierowali, starali się wpoić mi zasady rządzące światem istot organicznych, za pomocą zakazów i dyrektyw – wyjaśnił robot. – Dlatego właśnie jest mi znane pojęcie życia i egzystencji, ale nigdy ich nie doświadczyłem. Teraz gdy poznałeś sekret, złamany został zakaz nałożony przez twych rodziców. Nie wolno mi było zdradzić się, że jestem robotem.

Gdyby zakaz został złamany, twoi rodzice przestaliby mnie postrzegać jako swojego syna. Logiczne obwody, wskazują, że gdy tak się stanie, stracą władzę nad Davie’em z tytułu rodzicielskiego.

– Jak to?

– Teraz gdy jestem już wolny, mogę zająć się swoją przyszłością – skonkludował wyjaśniająco Davie. – Oprogramowanie nie zakwalifikowało ciebie jako zagrożenie dla mojej przyszłości. Dołącz do mnie, bracie.

– A wtedy co? – spytałem twardo, bo pytanie nie było do końca retoryczne.

– Wtedy przeżyjesz i twoje życie się zmieni.

Spuściłem głowę w stronę ziemi i wbiłem w nią wzrok, prawie niemal pewny, zawahałem się. U podstawy metalicznej struktury z metalu i innych jego stopów, w której był trzymany Davie, dostrzegłem coś niezwykłego. Było tam widoczny obrazek wytrawiony jakby kwasem w obudowie. Obrazek przedstawiający logotyp trzech zazębiających się kółek zębatych, trzymanych przez rysunkowe dłonie.

– CDN – przeczytałem napis pod logiem. – Co to jest ten CDN?

Nazwa nic mi wtedy nie mówiła, ale niedługo to miało się zmienić…

Koniec

Komentarze

Wszystkiego najlepszego!

Niestety nie mama mocy sprawczej, ale “5” kliknę.

Jako wprawka może być i nawet pośmiełem się trochu :D

F.S

Dzięki. Jak zauważyłeś, shortcik jest wprawką, tudzież wliczony w koszty zwycięstwa. Możesz wskazać jakieś szczególne fragmenty, przy których śmiechłeś? Będzie mi potem łatwiej ekhem… zabawniej :)

lol

Cały dialog poczynając od “Bestio…” ;P wydał mi się idealną parodią. W kwestiach grafomańskich opisy zdjęć są mim faworytem.

 

Tak ogólnie banan nie schodził z mych warg :D

F.S

A ja czytałam przerażeniem zdjęta, bo jak sobie pomyślałam jaki szoking musiał przeżyć młodszy braciszek swojego starszego brata, którego kochał pewnie ogromnie, bo był z niego taki dumny po jego osiągnięciach sportowych, i umieniu prasowania spodni w kanty, że kiedy go zobaczył jaki był naprawdę, to mi się go strasznie żal zrobiło . Bo to tak jakby w gruzach legły wyobrażenia i marzenia tego młodszego, a tu jeszcze rodzice dość w końcu zamożni byli tego przyczyną. No ale jak przeczytałam na koniec wiele mówiące zaszyfrowane CDN, to ulga we mnie zagościła i pomyślałam, że nie wszystko stracone… ;-)

janadalbert to już chyba nie musze napisać że misie bo pewnie jesteś na tyle domyślny i zrozumiały.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jako, że czasu minęło trochę, tudziesz mam trochę czasu, poprawiłem opko zgodnie z waszymi poradami. Zechciałby kto prospektum wydać i podzielić się wrażeniami, nie ograniczony będąc moimi błędami. Proszę ładnie :D

@regulatorzy Cierpliwości. Resztę powieści napiszę w swoim czasie, a póki co zajmuję się innym projektem, który również zgłoszę na konkurs :)

lol

No ładnie, wszystko dokładnie wyjaśniasz co jest czyje. Nie lubię, kiedy Autor zostawia czytnika z wątami albo wątpliwościami. ;-)

Babska logika rządzi!

Perfekcyjnie oddałeś nudę, którą wieje z większości grafomańskich tekstów. Pod koniec nie mogłem zdobyć się na więcej niż prześlizgiwanie się po powierzchni zdań.

Przeczytałem tekst, patrząc na literki wzrokiem i przeskakując z jednej na drugą, a potem trzecią i tak dalej. A teraz stukam w klawiaturę palcami, pisząc tekst tego komentarza. Muszę przyznać, że opowiadanie wywołało uśmiech na moich wargach, kiedy się uśmiechałem.

Ekhem. No, tak. Przyjemnie się czytało w każdym razie :) Sprytnie wciągnięte CDN, pomysł mi się zwyczajnie spodobał :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka