- Opowiadanie: Bonia4 - Mroczna tajemnica Alexisa

Mroczna tajemnica Alexisa

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Mroczna tajemnica Alexisa

Wszystko zaczęło się od dnia w którym dowiedziałam się, że jestem jedną z wybranych. W piątek jak zawsze pod wieczór wracałam do domu z pracy. Gdy tak szłam nagle usłyszałam kroki. Instynktownie odwróciłam się, lecz nic nie zobaczyłam w ciemności. Poczułam tylko intensywny zapach mokrego psa. Pomyślałam tylko, że to jakaś przybłęda. Zdziwiłam się, gdy kroki przybrały ludzki charakter. Przyspieszyłam kroku, aby zgubić intruza. Postanowiłam skręcić w ciemną uliczkę. Ten ktoś jednak nie dawał za wygraną i zaczął biec. Nie wiele myśląc zaczęłam uciekać. Jednak to coś było szybsze i dogoniło mnie. Poczułam na swojej szyi czyjś oddech. Nie zdążyłam krzyknąć, bo poczułam przeszywający ból pleców. Cios był tak mocny, że przewróciłam się na ziemię. Następnie przeturlałam się kawałek, aby uniknąć następnego uderzenia. Leżałam teraz na plecach z szeroko otwartymi oczami. Patrzyłam się ze strachem na postać stojącą przede mną. Dostrzegłam oblicze mojego prześladowcy dzięki świecącemu w górze księżycowi, który oświetlał ciemną uliczkę w której się znajdowałam. Na początku nie mogłam zdefiniować kim jest ta postać. Kiedy popatrzyłam dłużej zauważyłam, że ma pysk wilka z ostrymi białymi zębiskami. Oczy miał żółte w których widać było zniecierpliwienie, dzikość i chęć mordu. Wyglądało tak jakby, to coś nie wiadomo na, co czekało. Ja byłam sparaliżowana strachem i nie ruszałam się. Bestia leniwym powolnym krokiem zbliżała się do mnie. Obserwując dalej zobaczyłam, że napastnik ma ludzką sylwetkę i stał na dwóch nogach. Był cały pokryty czarną sierścią. Jego łapy zdobiły potężne długie pazury. Pochylił się nade mną i zaczął obwąchiwać. Po chwili z jego pyska wydobyło się groźne warczenie.

 

To koniec – pomyślałam.

 

Już bestia chciała zadać cios prosto w moje gardło, lecz raptownie się wyprostowała i odwróciła pysk w drugą stronę. Wytężałam wzrok, żeby zobaczyć czym się tak zainteresowała, jednak nie mogłam dojrzeć co się dzieje za jej postury. Zaczęłam szukać w ciemności czegoś, aby uderzyć potwora. Ku mojemu zdziwieniu znalazłam złamaną sztachetę. Uderzyłam nią z całej siły w nogę bestii. On zawył przeraźliwie, a ja prześlizgnęłam się po między jego nogami.

 

To pierwszy raz, kiedy przydał się mój niski wzrost.

 

Zaczęłam uciekać, ale uderzyłam w coś twardego. Zobaczyłam tylko zarys jakieś postaci. Zdziwiłam się, bo zamiast do przodu poleciałam do tyłu w stronę czekającego potwora. Nagle ten ktoś złapał mnie za rękę i w ułamku sekundy znalazłam się za placami postaci. Po chwili usłyszałam wystrzał z pistoletu i przeraźliwy nieludzki odgłos. Chciałam zobaczyć czy potwór zaatakuję nieznajomą postać, ale poczułam, że powoli tracę świadomość. Moje nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa i ugięły się. Odczułam niewiarygodne ciepło, następnie zapadła ciemność.

 

Gdy się obudziłam poczułam niemiłosierny ból w plecach. Po chwili wygramoliłam się z czyjegoś łóżka. Kiedy stanęłam na równe nogi pokój w którym się znajdowałam i przedmioty, które tam stały zawirowały. Złapałam się za głowę i zamknęłam oczy. Powoli ruszyłam przed siebie. Nagle o coś się potknęłam, lecz nie upadłam. Natychmiast otworzyłam oczy i zobaczyłam twarz nieznajomego mężczyzny. Rozejrzałam się dookoła niepewnie. Ogarnęło mnie zdenerwowanie i panika. W geście obrony odepchnęłam faceta z całej siły, ale on nawet nie drgnął. Po tym incydencie mężczyzna przyglądał mi się z zainteresowaniem.

 

– Co się tak gapisz?? – spytałam.

 

Osobnik płci męskiej nie odpowiedział na moje pytanie tylko się roześmiał. Po chwili ukazały mu się w kącikach ust kły.

 

– No nie czy dzisiaj jest jakiś dzień potworów – stwierdziłam poirytowana.

 

– Zgadłaś, dziś jest Halloween – odparł mężczyzna z uśmiechem.

 

– Nie ważne – wymamrotałam i zaczęłam się cofać.

 

Znów się potknęłam i poleciałam na łóżko. Upadłam na kołdrę. Znów zalała mnie fala bólu. Następnie się skuliłam w kłębek nie zwracając uwagi na nieznajomego. Poczułam, że mężczyzna gładzi mnie po głowie.

 

– Nie martw się, będzie dobrze – zapewnił kojącym głosem.

 

– Pomóż mi – wyszeptałam.

 

Po tych słowach nieznajomy zabrał swoją rękę. Moje ciało stawało się coraz zimniejsze, czułam, że zaraz udam się na spotkanie ze Stwórcą.

 

Ech… no cóż wygląda na to, że nie dożyje 19-tnastki. To takie smutne. – uświadomiłam sobie w myślach.

 

Nieznajomy po chwili pomógł mi się podnieść i podał w miseczce jakiś zielony wywar. Skierowałam moje oczy na postać, ze zdziwionym wyrazem twarzy.

 

– To powinno postawić cię na nogi – zakomunikował.

 

Nie pytając co dał mi do picia przystawiłam naczynko do ust i powoli zaczęłam pić. Mój wzrok przykuło oblicze mężczyzny. Jego twarz była przystojna z rysami azjatyckimi. Miał czarne włosy, aż za ramiona. Kiedy tak na niego patrzyłam moje serce zaczęło szybciej bić. Mężczyzna nie spuszczał ze mnie wzroku. Jak by nigdy nie widział takiej osoby jak ja. Nie rozumiem co go tak zainteresowało w mojej twarzy. Nie byłam za bardzo urodziła jak moi znajomi. Pierwszy raz się zdarzyło, że ktoś na mnie patrzył i nie odwracał oczu.

 

– Kim jesteś?? – spytałam z wysiłkiem.

 

– Jestem Hoshi, ale teraz odpocznij, najlepiej prześpij się wrócę niedługo – zakomunikował czarnowłosy.

 

Już podniósł się i chciał odejść, ale ja złapałam go za pelerynę i lekko pociągnęłam. Mężczyzna odwrócił się zaskoczony.

 

– Dlaczego mnie uratowałeś przed tym stworzeniem?? Co to w ogóle było?? – pytałam.

 

Hoshi zanim odpowiedział podrapał się po brodzie i otworzył usta mówiąc:

 

– Po prostu przechodziłem tą uliczką i usłyszałem warczenie. Postanowiłem to sprawdzić, a potem na mnie wpadłaś. Jeśli chodzi o tą bestie to opowiem ci jak wyzdrowiejesz – odpowiedział i na pożegnanie uśmiechnął się do mnie. Następnie odwrócił się na pięcie i skierował się do drzwi. Po chwili zniknął za nimi, a ja głośno wypuściłam powietrze.

 

Ten mężczyzna jest strasznie tajemniczy. Muszę go rozgryźć – postanowiłam.

 

Zrobiłam się senna i wygodniej ułożyłam się na łóżku. Wtuliłam się w poduszki i zaczęłam wdychać słodki zapach, który znajdował się na nich. Nie spostrzegłam się kiedy usnęłam.

 

Kiedy otworzyłam oczy i przekręciłam głowę w prawo ujrzałam…

Koniec

Komentarze

Narracja przypomina mi raport, jakby bohaterka składała zeznanie, przez co wcale nie czuję napięcia.
 Są też spore fragmenty, np. na początku, gdzie zdania mają mniej więcej taką samą "średnią długość". O tu np.:
" Poczułam tylko intensywny zapach mokrego psa. Pomyślałam tylko, że to jakaś przybłęda. Zdziwiłam się, gdy kroki przybrały ludzki charakter. Przyspieszyłam kroku, aby zgubić intruza. Postanowiłam skręcić w ciemną uliczkę. Ten ktoś jednak nie dawał za wygraną i zaczął biec. Nie wiele myśląc zaczęłam uciekać. Jednak to coś było szybsze i dogoniło mnie." ->
  Może to i nie błąd, ale jakoś tak trochę nużąco.Do tego pięć zdań pod rząd zaczynasz czasownikiem: zrobiłam, przyśpieszyłam...A można było : Może to tylko przybłęda, pomyślałam. Tekst staje sie ciekawszy dzięki takim "sztuczkom". Przynajmniej dla mnie.

Zgadzam się z przedmówcą, jeśli chodzi o narrację. Brak jej nieco płynności.

Niestety muszę zwrócić uwagę, że w tekście znajduje się dużo błędów: literówek,kilka źle odmienionych słów, jedno słowo zmienione prawdopodobnie autokorektą (Nie byłam za bardzo urodziła jak moi znajomi) i inne (- Nie ważne - wymamrotałam).
Ponadto brakuje wielu przecinków.

Być może się czepiam, jednak uważam, że przed zamieszczeniem opowiadania powinnaś była je uważnie przeczytać i ostatecznie zredagować. Taki "surowy" tekst znacznie obniża przyjemność czytania.

Przedmówczynią ;p

Przepraszam bardzo za tę haniebną pomyłkę. Obiecuję poprawę.  ;)

No nie jest dobrze, niestety...
Oczy miał żółte w których widać było zniecierpliwienie, dzikość i chęć mordu.
Skierowałam moje oczy na postać, ze zdziwionym wyrazem twarzy.
Można zrozumieć, o co chodzi w takich zdaniach, ale nie na tym zabawa polega, żeby dawać czytelnikom rebusy.
Miał żółte oczy, w których (...) --- i wszystko wiadomo bez kombinowania.
Po co te "moje"? Skierowałam oczy --- ja skierowałam, więc własne moje oczy skierowałam i nie ma potrzeby akcentować, że moje oczy. Dalej jest gorzej. Domyślam się, że to na twarzy bohaterki widniało zdziwienie, ale napisane jest tak, że można to zdziwienie odnieść do postaci, na która patrzy bohaterka. No i po co ten "wyraz twarzy"? Bardzo zdziwiona, spojrzałam na postac. Na przykład. Krócej, jasniej, a to samo...

Witajcie, jestem autorką. To jest dopiero szkic, więc zdarzają się pomyłki. Moim zdaniem nie ma typu książki. która podobała by się wszystkim. Ja osobiście chce napisać coś innego, nietypowego. Przyjmuję do wiadomości wasze komentarze. Mam nadzieję, umieszczone rady i spostrzeżenia pomogą mi w dalszym pisaniu. Pozdrawiam wszystkich czytelników.
  Bonia4 

Nowa Fantastyka