- Opowiadanie: Wilk który jest - Dzielnicowy albo sąd dnia ostatniego

Dzielnicowy albo sąd dnia ostatniego

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Dzielnicowy albo sąd dnia ostatniego

Cała opisana poniżej historia, nie trwała, w przeliczeniu na ludzkie pojmowanie czasu, dłużej niż joktosekunda. Sposób uprawiania komunikacji całkowicie zaś przerasta ziemskie rozumienie. Dlatego też stanowi ona swoisty przekład tego, co niepojęte, na to, co zrozumiałe.

***

– Kto u Ciebie?

– Dzielnicowy.

– Przyczyna?

– Sen śmierci.

– Ostatni dzień?

– Przebudzenie o szóstej zero siedem. Sprawdził godzinę na budziku. Następnie przejrzał komunikaty na smartfonie i wstał z łóżka. Śniadanie-niedbałe i bez specjalnej chęci. Nawet nie usiadł, by je spożyć. Przed siódmą zameldował się na komendzie. Uruchomił komputer i wprowadzał dane. Bez kreatywności, głównie kopiując te same formułki. Przy kawie przeglądał serwisy społecznościowe, nie w celach służbowych. O dziesiątej, z wyraźną niechęcią, zaprosił pierwszego z interesantów. Spraw mieszkańców wysłuchiwał do czternastej.

– Jakieś żywe zainteresowanie, współczucie, empatia?

– Nic. Raczej przykry obowiązek. Czuć wypalenie zawodowe człowieka, który zaczął odliczać dni do emerytury i głównie na tym się skupił. Wszelkie działanie odwlekał w czasie. Zapowiadając wizyty w takim czy innym bloku, szukał terminów dopiero pod koniec kolejnego tygodnia.

– Czy sprawy były istotne i wymagały nagłej interwencji?

– W tej pracy nie ma spraw nieważnych. Starsi ludzie często proszą o pomoc, bo brakuje im zwykłej, ludzkiej uwagi. Chcą czuć, że są przydatni, że żyją w sposób, zauważany przez innych. Potrzebują informacji zwrotnej, w której odbiorca komunikatu da im znać, że są ważni. Tymczasem grono ludzi skłonnych ich wysłuchać, nie jest liczne. A to seniorzy stanowią większość przychodzących. Nie było jednak wśród opisywanych przez przybyłych zdarzeń niczego, w czym natychmiastowa interwencja by pomogła.

– Cóż to więc były za sprawy?

– Jak już mówiłem, nie było wśród nich niczego wyjątkowego. Ot, młodzież hałasująca w nocy. Siedzieli na ławce, pili piwo i opowiadali sobie treść obejrzanych w ciągu dnia filmików. Sąsiadka łająca zbyt głośno męża, bo wrócił do domu pijany. Złamana przez jakiegoś chuligana sztacheta w płotku okalającym ogródek pod blokiem. Pogięta huśtawka, co już zresztą zgłoszono do administracji osiedla. Źle parkujący narzeczony dziewczyny z czwartego piętra. I wreszcie psy „na pewno z sąsiedniej dzielnicy” paskudzące skwerek, przez co „trzeba uważnie patrzeć pod nogi, bo i butów szkoda i poślizgnąć się łatwo”. Nic specjalnego, jak na potencjał, który kiedyś posiadał analizowany przypadek.

– Rozumiem, co dalej?

– Wypisał wyjście. Zaznaczył, że służbowe, ale de facto poszedł na hamburgery. Tym razem usiadł do jedzenia. Zajął miejsce przy plastikowym stoliku i bez specjalnego zainteresowania patrzył przez okno na przechodniów.

– W mundurze?

– Nie, od rana był w cywilnym ubraniu – spranej szarej bluzie z kapturem i narzuconej na nią sztruksowej marynarce.

– Co nastąpiło później?

– Odwiedził szalet publiczny. Wszedł do sklepu monopolowego i kupił butelkę najtańszej whisky. Pomyślał, o zakupie pasztetu i bułek, ale przypomniał sobie, że ma w domu stary chleb i niedojedzoną konserwę, więc zrezygnował.

– Godne pochwały, nie marnuje jedzenia.

– Tak, ale to też trochę przejaw skłonności do spożywania byle czego, byle jak i oszczędzania pieniędzy na produkty o lepszej jakości.

– Aha, co było dalej?

– Wyjął smartfon i przeglądał zawartość serwisów społecznościowych. Szedł, nie rozglądając się na boki. Jedynie na przejściach dla pieszych sprawdzał, jaki jest kolor światła na sygnalizacji. Żadnych głębszych myśli, czy refleksji. Zresztą, tak się odseparował od ludzi że, nawet, gdyby odkrył coś w jego mniemaniu godnego uwagi i tak nie miałby się tym z kim podzielić…

– Kontynuuj.

– Około piętnastej był w domu. Podgrzał mrożone pierogi. Posiłek spożył przed telewizorem. Po odstawieniu talerza zapadł w drzemkę. Przebudził się około osiemnastej. Miał zadzwonić do ojca, ale odłożył to na jutro. Nalał sobie szklankę whisky i wypił, przeglądając reklamy hipermarketów. Po lekturze podarł je i wyrzucił do kosza. Nalał drugą szklankę i uruchomił komputer. Pooglądał zabawne filmiki, ale ponieważ nie miał nastroju, więc wyłączył urządzenie.

– Jakieś wszeteczne rzeczy?

– Nie, dziś żadnych.

– Dziś – liczy się teraz tylko jego dziś. Mów dalej.

– Tak, oczywiście – tylko dziś. Przed dwudziestą wziął prysznic. Podgrzał sobie konserwę i zjadł z czerstwym chlebem. Znowu nalał trunek do szklanki i włączył telewizor.

– Co oglądał?

– Nic specjalnego. Prognozę pogody, fragment dokumentu o II Wojnie Światowej, kabarety… Głównie jednak skakał po kanałach. Gdy przeszedł trzy pełne rundy, po sto trzydzieści kanałów każda, wstał i wygładził pościel na niezaścielonym od rana łóżku. Przed snem myślał ponuro o tym, że jutro znowu musi iść na komendę. Zastanawiał się nad urlopem na żądanie…

– Modlitwa?

– Nie… To znaczy: próbował zanucić w myślach „Wszystkie nasze dzienne sprawy”, ale słowa mu się pomyliły z pieśnią poranną, więc dał spokój.

– Krzyż w sypialni? Święte obrazy?

– Nic. Nad łóżkiem plakat z Darthem Vaderem i hasłem: „Your Empire needs You”.

– Złorzeczenia? Wzywanie Imienia Pańskiego nadaremno? Przekleństwa? Wzywania szatana?

– Nic.

– Czyściec.

– Ale – w głosie sprawozdawcy zabrzmiał sprzeciw – to był kiedyś bardzo odważny i uczynny człowiek! On sam jeden uchronił kobietę przed…

– To nie ma teraz znaczenia.

– Uratował dziecko zaatakowane przez zmutowanego psa!

– Dobrze, że ma takie czyny godne pochwały na koncie. Pomogą mu w trakcie procesu w dobie Paruzji. Dziś jest sąd dnia ostatniego. Tylko na tej bazie wydajemy wyroki. Przecież to wiesz…

– Wiem, ale szczerze mi go żal…

– W Czyśćcu zrozumie kim miał być. Przypomni sobie kim był. I pojmie czym się stał.

– Ostatecznie więc czyściec?

– Tak!

Ława przysięgłych skinęła głowami. Nawet, pełniący zwykle rolę oskarżyciela, diabeł był za.

Koniec

Komentarze

A gdzie wilk? Zawsze jakiś był…

 

Melduję, że przeczytałam :)

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Tym szortem pokazałeś swoje inne oblicze wilku i muszę przyznać, że też mi się podobało. Ciekawe, spostrzeżenia, o zwykłej szarej egzystencji, może bez fajerwerków, ale zgrabnie splecione z sądem ostatecznym. Niezły tekst :)

Ciekawy pomysł, ale trochę to monotonne.

– Kto u Ciebie? – ciebie

Śniadanie-niedbałe –  Śniadanie – niedbałe

Trochę przecinków brakuje, a trochę jest tam, gdzie nie trzeba.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Świetne opowiadanie :)

@Śniąca

Jak to: gdzie Wilk? Przy klawiaturze! Sam pisał ogonem! ;-)

Z pozdrowieniem, Wilk

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

@Belhaj

Dzięki za dobre słowo – bałem się, że nie zaakceptujesz niczego innego niż fantasy, osadzone mocno w klimacie średniowiecza (będzie takie niebawem – ciągle się rozrasta i leżakuje ;-) ). :-)

Z pozdrowieniem, ZB

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

@Bemik

Dzięki! Niechybnie masz rację, odnośnie przecinków. Pamiętaj – pracuję nad sobą (i nie widzę efektów…)!

Z pozdrowieniem, Wilk

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

@Siciario

O, bardzo dzięki! :-)

Z pozdrowieniem, Wilk

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Przez tekst się zawsze jakiś przewijał, więc ten za klawiaturą się nie liczy ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Wiesz, cieszę się, że mam taki leitmotiv. :-D

Fakty są jednak takie, że w ponad połowie moich opowiadań zamieszczonych na fantastyka.pl żadnego wilka w fabule nie ma. :-) Serio, serio. ;-) Jestem więc jedynym wilkiem, związanym na stałe z tymi opowieściami. :-)

Pozdrawiam, Wilk (który jest w każdej mojej historii) ;-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

No cóż, Wilku, tym razem nie mogę powiedzieć, że szort spodobał mi się.

Prześledzenie poczynań dzielnicowego w ostatnim dniu jego życia wydało mi się tak mało ciekawe, jak prawdopodobnie wszystkie poprzednie dni, ale może właśnie o to chodziło – ukazać nużącą jednostajność i codzienną rutynę pracy dzielnicowego.

Szkoda że pan policjant nie miał psa – wilczura. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No, skoro nie możesz, to nie nalegam! :-) :-P

Ja jestem zadowolony z przesłania tej opowieści. I jeszcze mi ten stan nie minął! :-D

Z wilczym pozdrowieniem, Wilk

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Wilku zdecydowanie najbardziej lubię cię w mocno średniowiecznym wydaniu :)

Czekam więc z niecierpliwością.

Zapraszam więc w następną sobotę! A przynajmniej taki jest plan. ;-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

:)

Interpunkcja leży, ale czytało się bez bólu ;) Poszłaby w jeszcze większą groteskę, bo tekst ma potencjał na coś zabawnego, a teraz jest trochę nijaki.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Wyszło trochę monotonie, ale chyba tak miało być. ;)

Ładny tfiścik. :)

 

Edit: Tylko ten tytuł, nie za dużo zdradza na początku?

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

@Tensza

Groteska – tego nie planowałem. :-D Wyszło coś z myśli, którą wyraził Bernard Shaw? “Przez życie należy przejść z godnym przymrużeniem oka. Dając tym do zrozumienia wielkiemu demiurgowi, że poznaliśmy się na kapitalnym żarcie”. ;-)

Dzięki za uwagę!

Z pozdrowieniem, Wilk

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

@Zalth

Tytuł – myślę nad uwagą! :-)

Z pozdrowieniem, Wilk

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Hmmm a mnie nie zachwyciło.

Troszkę za dużo tego wyliczania, przez co tekst mnie dość szybko znużył. Niby pomysł jakiś był, wykonanie w sumie niezłe, ale… no jakoś tak bezpłciowo wyszło.

Cóż, może następnym razem bardziej się “wciągnę” :)

Dzięki za uwagę!

Wiesz, to tak miało być. Gdyby akcja była wartka i wciągająca, i to bardziej niż chodzenie po bagnach, ucierpiałoby na tym (oczywiście w mojej wersji rzeczywistości) przesłanie.

Z pozdrowieniem, Wilk

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Niezłe, zwłaszcza dzięki finałowi, który zaskoczył, mimo że można było się domyślić z tytułu.

Dzięki za dobre słowo! :-)

 

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Nie przekonało.

Ej, jak się dobrze poszuka, to można znaleźć średniowiecze – moralitet, koncentracja na życiu wiecznym z silnym przekonaniem, że doczesne nie ma większego znaczenia… ;-)

Babska logika rządzi!

Dzięki za opinię i gratuluję celnego oka! Historia jest oparta na średniowieczu. :-)

Wieki średnie to w tym zakresie bardzo ciekawy okres. Przede wszystkim wymyślono / ustalono, że istnieje czyściec. Po drugie – trwał zaciekły bój o to, czy sąd odbywa się po śmierci, czy nastąpi dopiero w okresie Paruzji. I wszystkie te elementy można znaleźć powyżej. ;-)

Z pozdrowieniem, Wilk

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Czytało się spokojnie, może nawet za spokojnie. Wyliczanka dość monotonna Ci wyszła. Przedstawiłeś szarość dnia policjanta, ale nie tego po Tobie oczekiwałam. Liczyłam na odrobinę akcji, coś, jakiś pazur. Efekt tego był taki, że teraz musiałam przeczytać jeszcze raz, bo po pierwszym czytaniu zdążyłam zapomnieć co to było. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Wilk w treści zdecydowanie by poprawił atmosferę. :-D

Droga Śniąca – to jest głęboki traktat filozoficzny o nieznanej nikomu chwili przeminięcia z wiatrem życia ludzkiego. A skoro jest też o monotonii i o wypaleniu to, z przyczyn oczywistych, nie może mieć zbyt dynamicznej akcji.

 

A tak się starałem… :-P Ech…

 

Z pozdrowieniem i podziękowaniem za uwagi,

Wilk

P.S. Aha – wracaj jak najczęściej! :-) W kolejnym opowiadaniu jest kojot (z pazurami)! A w jeszcze następnym kilka trupów (niestety – nieżywych). :-)

 

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Wilk w treści zdecydowanie by poprawił atmosferę. :-D

A nie mówiłam? ;) 

 

Dobra, to gdzie te następne z kojotem i nieżywymi trupami? 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dlatego teraz zamieściłem w pierwszym zdaniu kojota! Kojot też człowiek! Tfu – też wilk! :-)

Zapraszam na “Niebieskie maki” (Grafomania 2016)! ;-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Eee… grafomania… przepraszam, nie czytam, bo zbyt się sugeruję ;) Poczekam na nieżywe trupy.

 

PS. może zerknę niezobowiązująco kątem oka ;)

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Coś jest na rzeczy – potem trudno wyjść z roli. ;-)

Mimo wszystko pierwsze zdanie mi się podoba, bo jest w nim wilk = kojot. I teraz sponiewieram Twoje uszy i Ci je przeczytam: “Kojot, wył do księżyca Paweł, stopniowo odzyskiwał świadomość”. ;-)

Miałaś rację – z wilkiem jest lepiej! :-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

I tak przeczytam, bo mam dziś dyżur :) Ale pierwsze zdanie brzmi świetnie :)

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Niestety – dalej jest tylko gorzej…

Niechaj Moc będzie z Tobą! 

;-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

 No to tak – efekt w postaci ukazania monotonii pracy dzielnicowego – ukazany. Rzeczywiście czuć takie znużenie szarzyzną codzienności.

Kreacja policjanta – taki typowy dzielnicowy ; )

Rola policjanta – w istocie też się nie zmienia, robił, co robił i umarł.

Wizji sądów ostatecznych, przyznam, nie lubię. Stąd puenta do mnie raczej nie trafiła. Natomiast forma przedstawienia, oparta na odartych z detali pytaniach i odpowiedziach się udała.

 

I po co to było?

Dzięki za dobre słowa i za uwagi!

Ciekawostka – dzień po opublikowaniu opowiadania, na klatce schodowej pojawiła się kartka: „Zapraszamy na spotkanie z dzielnicowym”. Poczułem się inwigilowany. ;-)

Z pozdrowieniem, Wilk

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Dziękuję! :-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Nowa Fantastyka