- Opowiadanie: jerzy1967 - Koniec ludzkości - streszczenia

Koniec ludzkości - streszczenia

Obok opowiadań napisanych szufladuje też pomysły na kolejne – które być może kiedyś napiszę.
Wszystkie miałyby być składowymi dużo większego zamierzenia a la „Miasto” Simaka...
“Miasto” mnie kiedyś zafascynowało, ale pisane w latach pięćdziesiątych jako wizja dalekiej przyszłości ludzkości mocno się już zestarzało. Od tamtych czasów nauka poszła bardzo do przodu, więc i wyobrazić sobie możemy o wiele więcej.

Oceny

Koniec ludzkości - streszczenia

Koniec ludzkości – streszczenia

 

Ostatni list

Wojciech jest już bardzo stary. Żyje biednie niedaleko głównej wewnętrznej autostrady aglomeracji Warłodzi. Ma tylko minimalną emeryturę, bo fundusze „trzeciego filaru” wykradli mu cyberprzestępcy, a jego rodzina rozproszyła się po świecie „za chlebem”. W jego piersi od lat bije serce modyfikowanej genetycznie świni, żołądek i pęcherz i soczewki oczu ma regenerowane, a jedną nogę bioniczną, gdyż własną stracił dosyć dawno w zamachu terrorystycznym, gdy jechał pociągiem do pracy. Od lat bierze lekarstwa przeciw demencji, ale lekarze twierdzą, że ich skuteczność wkrótce się skończy. Wojciech postanawia spotkać się ze swoją pierwszą dziewczyną, póki ją jeszcze pamięta. Okazuje się jednak że Joanna nie jest w żaden sposób podłączona do sieci. Wojciech musi wysłać do niej zwyczajny list … I tu zaczynają się kłopoty.

 

Kopia mózgu

Wnuk Wojciecha pracuje nad modelowaniem procesów myślenia i sposobami odczytania zapisu informacji w mózgu. Zapisuje swój mózg na cele naukowe. Gdy ginie w tajemniczym wypadku współpracownicy konserwują jego mózg, skanują na poziomie atomowym i dane wprowadzają do stworzonego przez niego programu…

 

Pierwszy urlopowicz

Początki kolonizacji Marsa były bardzo trudne, ale w końcu z fazy rządowo-wojskowej przeszły do fazy biznesowej. W pierwszym marsjańskim mieście mieszka już kilkaset tysięcy ludzi, 5-6 wielkich korporacji ma swoje lokalne siedziby i wiceprezesów. Działa też uniwersytet ze zdalnymi wykładami z Ziemi – wykładowca odpowiada na pytania po przerwie potrzebnej na transmisje, albo w następnym tygodniu.

Jedną z korporacji obecnych na Marsie jest Vacations – największa firma zajmująca się organizowaniem urlopów ludzkości (ponad 50% rynku). Dotychczas zajmowała się wypoczynkiem Marsjan na Ziemi, ale tym razem staje przed odmiennym wyzwaniem – pierwszy operator półautomatycznej stacji na Deimosie po rocznym kontrakcie chce przed powrotem na Ziemie spędzić swój urlop na powierzchni Marsa.

Syn Wojciecha jest zastępcą lokalnego wiceprezesa firmy, i musi zorganizować ten prestiżowy pobyt. W poszukiwaniu pomysłów zagląda na wykłady uniwersytetu, zwiedza zakamarki miasta, dokonuje oblotu planety… W międzyczasie w ziemskiej radzie nadzorczej firmy odbywa się walka stronnictw, w efekcie, której aktualny wiceprezes zostaje prezesem i w trybie pilnym musi wyjechać. Wojciech dostaje „propozycję nie do odrzucenia” – musi przejąć jego marsjańskie obowiązki, choć właściwie nie ma na to ochoty i nie czuje się wystarczająco kompetentny.

Udaje się jednak do Wielkiej Sali Konferencyjnej, gdzie ma zostać oficjalnie przedstawiony pozostałym wiceprezesom działających marsjańskich korporacji. Na wirtualnych trybunach wokół zasiadają awatary sekretarek (bardzo przypominające lalki Barbie, choć czasem ze zbyt dużymi głowami i oczami) i niższych dyrektorów (czasem zbyt wysocy, czasem zbyt napakowani – zawsze nie niezbyt prawdziwi). Wszyscy czekają na wystąpienie ustępującego prezesa – w obecnej konfiguracji planet sygnał z Ziemi biegnie na Marsa ponad 12 min.

 

City of Fredom

W czasach kryzysu energetycznego fanatycy energii słonecznej z całego świata od jednego z rządów Libii wydzierżawili na 200 lat praktycznie bezludny fragment pustyni z dostępem do morza. Powstało tam utopia – samowystarczalne miasto zależne wyłącznie od energii słońca. Piękne nadmorskie bulwary, politechnika na 100 tysięcy studentów. Kilometrowe wieżowce mieszkalne, ukryte pod kopułami pola uprawne. No i oczywiście odsalarnie, panele słoneczne, podziemny krwioobieg wody, gorącej ciekłej soli i mroźnego ciekłego wodoru…

To mini państwo będące formalnie specjalną strefą ekonomiczną Unii Europejskiej, było nie tylko  samowystarczalne – spore nadwyżki energii elektrycznej zasilały podmorskim przewodem nadprzewodzącym Europę, ciekły wodór i różnorodne produkty chemiczne z mocno nadszarpniętych, ale wciąż jeszcze nie całkowicie wyczerpanych złóż libijskiej ropy znajdowały zbyt w Afryce. Trans kontynentalna kolej „kaskazini-kusini” rozprowadzała te produkty po całej Afryce. Rozpad Uni Europejskiej był ciosem, ale Panarabia pogrążona wtedy w wewnętrznej wojnie potrzebowała Miasta Wolności jako lokalnego odpowiednika Szwajcarii. Wojna się jednak skończyła, a okres dzierżawy dobiega końca…

 

Wojna o Księżyc

Cywilizacja zachodu odpuściła sobie Księżyc. Zajęli go Chińczycy, co zmusiło inne kraje do zajęcia się Marsem. Ale w polityce nic nie trwa wiecznie…

 

Kometa

Zagrożenie dla całej Ziemi – wzrost znaczenia Organizacji Narodów Zjednoczonych, ostateczna unifikacja polityczna.

 

Brain enchancer

Rozpowszechnienie i wreszcie uczynienie obowiązkowymi komputerowych wszczepów do mózgu powoduje bunt części ludzkości. Ostatecznie jednak konserwatyści przegrywają i udają się na emigracje poza Układ Słoneczny. ONZ chwilowo pozwala im robić co chcą…

 

Zwiadowcy

Ludzkość rozprzestrzenia się po Galaktyce z szybkością statków kolonizacyjnych – kilkadziesiąt procent prędkości światła. Zanim jednak na jakąś planetę trafią kolonizatorzy musi ona zostać odkryta, zbadana, a często terraformowana. Przed frontem kolonizacji działają więc zwiadowcy – podróżują w rodzinnych statkach nieco szybciej, i bardziej ryzykownie niż kolonizatorzy. Opisują i klasyfikują odkryte planety za pomocą rozbudowanej technologii robotycznej. Gdy przepisy na to zezwalają – rozpoczynają proces automatycznego przygotowania planety pod kolonizację i ruszają dalej, chyba że są już znudzeni, wtedy zostają, by spędzić resztę dni razem z kolonistami.

Ale to zdarza się rzadko. Podróżując od układu do układu oszukują czas – w porównaniu z kolonistami są bardzo starzy i mało zmienieni ewolucyjnie. Tworzą całkiem odrębną populacje i kulturę graniczną. Spotykając się wymieniają informacje i geny. Niektóre dzieci tworzą odrębne rodziny i z pomocą rodzin macierzystych budują nowe statki by ruszyć dalej i być może już nigdy się nie spotkać, albo spotkać, będąc już w zupełnie innym wieku. Czas podróży może tu płatać figle i dziecko może spotkać rodziców biologicznie młodszych od siebie.

Ciągle jednak odkrywane planety są pozbawione życia, lub życia inteligentnego… Nagle niektóre rodziny zaczynają natrafiać na intrygujące ślady.

 

Pani archeolog

Zmierzch (黄昏) jest archeologiem. Jako że nie jest czysto chińskiego pochodzenia, nie może zrobić kariery w ojczyźnie i pozostaje jej prowadzenie badań na pustyni europejskiej. Interesuje ją koniec wyklętej rasy białej, która przez swoją zachłanność i nie trzymanie się tradycji doprowadziła do swojej zagłady i takiego zniszczenia Ziemi, że jedynie rasa żółta zdołała przetrwać.

Pod białymi polodowcowymi piaskami między korytami dwóch dużych rzek, kiedyś wpadającymi do niemal zamkniętego morza, stanowiącego teraz wielkie solnisko z nielicznymi okresowymi jeziorami solanki znajduje liczne artefakty i kości. Część potwierdza panującą interpretacje, ale część zdaje się wskazywać, że większość białych była dobrymi ludźmi – a w każdym razie nie gorszymi od żółtych. W pozostałościach czegoś, co mogło być kiedyś instytutem badawczym znajduje zakonserwowany w bloku szkło-plastiku mózg. Badania genetyczne wskazują że jego posiadacz jest spokrewniony ze Zmierzchem bardziej niż wskazywałaby statystyka. Pani Archeolog czuje pokusę by naruszyć tabu i odczytać zawartość odnalezionego mózgu. Jednak prawda jej nie wyzwala…

 

Ludzie odkrywają obcych

A obcy ich ignorują – pomysł nawiązywania kontaktów jest im całkowicie…

… obcy.

 

Emigranci

Ludzkość coraz bardziej rozprzestrzenia się w bąblu układów planetarnych którego Układ Słoneczny stanowi centrum. Ze względu na niemożność szybkiej komunikacji i różnorodne warunki życia ulega jednak postępującemu zróżnicowaniu…

Jednak wynalezienie napędu zaginającego czasoprzestrzeń zmienia sytuację – ONZ postanawia ponownie realnie zjednoczyć ludzkość. Tyle że nie wszyscy emigranci tego chcą.

 

Ciało to tylko atomy

Skomputeryzowani ludzie osiągają praktyczną nieśmiertelność rezygnując z przywiązania do konkretnego ciała. Ciała są syntetyzowane i likwidowane w miarę potrzeb. Otwiera to też drogę do kolonizacji planet o ekstremalnych warunkach, które dotychczas były dostępne tylko dla robotów i awatarów. Wciąż jednak część ludzkości pozostaje przy formach tradycyjnych.

 

Supernowa

Wybuch gwiazdy supernowej sterylizuje znaczną część planet zamieszkanych przez potomków ludzi – w tym Ziemię.

 

Obcy odkrywają ludzi

Natykamy się na ekspansję inny obcych, którym ludzie nie są już obojętni, gdyż stanowią konkurencję. Z czasem okazuje się, że są też odpowiedzialni za Supernową Zagłady. Nie poprawia to stosunków – obie cywilizacje pogrążają się w wyniszczającym konflikcie.

 

Ostatni wnuk

Na peryferiach strefy ludzkiej ekspansji dożywają swych dni ostatni cywilizowani przedstawiciele „wciąż niemal” Homo sapiens. Na jednej z planet dwa miasta zamieszkiwane już tylko przez dwie skłócone rodziny prowadzą ciągłą wojnę za pomocą robotów. Ostatecznie okazuje się że po obu stronach został już tylko jeden człowiek grający sam ze sobą po śmierci żony, która była z przeciwnego miasta, a z którą spotykał się dzięki istniejącemu od setek (tysięcy?) lat podziemnemu połączeniu.

 

Nieśmiertelni

Technologia zapisu świadomości potrzebuje do tego celu coraz mniej materii. Aż w końcu Zmieniający Ciała „potomkowie” ludzi stają jakby duchami, co pozbawia ich jednak ostatnich realnych celów i rozpraszają się po wszechświecie próbując zabić nudę…

 

Zapomniani

Potomkowie Ziemian którzy utracili kontakt z głównym zasiedleniem zmienili się i przystosowali do lokalnych warunków, ale też cofnęli do cywilizacji prymitywnej. Przez to są znowu bardziej podobni do przodków niż przedstawiciele głównego nurtu.

Koniec

Komentarze

zawsze nie niezbyt prawdziwi) – o jedno nie za daleko

5-6 wielkich korporacji – słownie

50% – raczej słownie

ponad 12 min. – ponad dwanaście minut.

200 lat, 100 tysięcy – słownie

udają się na emigracje poza Układ Słoneczny – emigrację

No i jeszcze trochę brakujących przecinków.

To, co przedstawiłeś, Jerzy, to według mnie nie jest opowiadanie. To Twoja wizja przyszłości albo konspekt do opowiadania. Konspekt, który tworzy tło historyczno-polityczne.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No bo to nie jest opowiadanie tylko pomysły na opowiadania których nie miałem czasu napisać. Stanowią konspekt książki/zbioru powiązanych opowiadań. Tak też napisałem w “przedmowie” na górze.

Jerzy, skoro sam przyznajesz, że to nie opowiadanie, tylko pomysły na przyszłość, nie powinieneś niewłaściwym oznaczeniem wprowadzać potencjalnych czytelników w błąd.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tylko że nie ma takiej kategorii jak "plan" czy "pomysł". Nie ma nawet "inne".

Nowa Fantastyka