- Opowiadanie: fbqba@yahoo.com - Ran Dori vol 3

Ran Dori vol 3

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Ran Dori vol 3

Hades. Miejsce równie piękne co przerażające. Często mylnie nazywane piekłem było po prostu miejscem spoczynku dusz.

Ci, którzy za życie byli dobrymi ludźmi trafiali do Elizjum, wspaniałego ogrodu obrośniętego przez topole i asfodele, krainy wiecznej wiosny i szczęśliwości, gdzie do końca czasu przechadzali się bezkresnymi łąkami wsłuchani w hipnotycznie piękną muzykę niewidzialnych lir. Był więc pośród nich Achilles spod Troi wraz ze swym przyjacielem Patroklesem zgodnie idący ramię w ramię z Hektorem, był Parys, który ongiś porywając Helenę rozpoczął Dziesięcioletnią Wojnę, byli Odyseusz Król Itaki, Menelaos Spartanin oraz Minos Władca Krety , był Tezeusz pogromca Minotaura, i wiekowy Nestor, najprzedniejszy spośród strategów, słynący ze swej wiedzy i doświadczenia, byli Eneasz Wędrowiec, Jazon syn Ajzona z Jolkos, Memnon pogromca Antilochosa, księcia Pylos podróżujący z łucznikiem Filoktetem aż w końcu sam Herakles wraz z bratem Ifiklesem. Było też wielu innych sprawiedliwych mężów i kobiet nieznanych bliżej ni z imienia, ni z pochodzenia, ale szczęśliwych i godnych tego aby do końca czasu rozkoszować się pięknem Pól Elizjejskich.

Po drugiej stronie Hadesu leżał Tartar, najmroczniejsza i najniższa część Podziemnego Królestwa. Miejsce kaźni zbrodniarzy i tych którzy żyli w rozpuście lub grzechu. Schronienie znajdowały tam trzy Erynie zwane Furiami: Niestrudzona Alekto, Mściwa Tyzyfone oraz Zawistna Megara, prześladujące tych którzy zasłużyli na pobyt w ich królestwie. Trójka posępnych katów słynąca, w pełni zasłużenie, ze swojego okrucieństwa sprawowała pieczę nad wieloma bytami skazując ich na pomniejsze męki i cierpienia. Byli pośród nich zwykli złodzieje, byli także bezbożnicy i gwałciciele ale byli też inni, prawdziwie nieludzcy szaleńcy sprzeciwiający się Bogom i przeznaczeniu. Najpierwszy spośród nich był Uranos, pozbawiony jąder i strącony do Tartaru przez własnego syna, doznawał czystego, klarownego cierpienia, nieporównywalnego z żaden sposób z tym co spotkało kolejnych ze skazańców. Drugi: Iksjon, który aby uniknąć zapłaty za swą żonę zabił swojego krewnego Ejoneusa. Przykuty do wiecznie płonącego, obracającego się kotła, na zawsze już miał cierpieć od ognia którym pozbawił życia kuzyna. Kolejny: Syzyf, za liczne oszustwa i uwięzienie Tanatosa, przez wieki toczył kamień na szczyt skały, zawsze jednak w ostatniej chwili kamień spadał na ziemię i nieszczęsny król musiał od nowa rozpoczynać swoją pracę. Danaidy, córki Danaosa w liczbie pięciuset bez jednego, za morderstwo swych mężów miały do końca czasów napełniać sitem beczki bez dna. Jednak najstraszniejszy los spotkał Tantala, dawnego ulubieńca Bogów, nieśmiertelnemu dzięki skosztowaniu Ambrozji, który w swej niewiarygodnej pysze postanowił udowodnić, że Bogowie nie są wszystkowiedzący i podał im na uczcie pieczeń z własnego syna – Pelopsa. Oszalały z furii Zeus umieścił władcę Sipylos w Tartarze pod wiecznie chwiejącą się skałą, gdzie cierpiąc głód nie mógł dosięgnąć owoców zawieszonych nad jego głową, i konając z pragnienia nie mógł napić się wody płynącej u jego stóp.Zaprawdę straszliwym było chociażby patrzenie na tych którzy gnili w otchłani Tartaru.

Pomiędzy nim i Elizjum leżał Ereb. Ziemia jałowa poświęcona dla ludzi którzy nie zasługiwali ani na wieczne szczęście ani na cierpienia. Zamieszkiwał ją pierwszy byt jaki wyłonił się z Chaosu – Erebos, ojciec Charona Przewoźnika.

– Całe lata minęły od kiedy byłem tutaj ostatni raz – Mruknął posępnie Loki kiedy mijali Tantala. Wychudzony starzec po raz kolejny spróbował zerwać pokarm znad swojej głowy jednak gałęzie oddaliły się w ostatniej chwili, i dzieciobójca przeczesał palcami powietrze.

Bóg Kłamca przystanął na chwilę. Owoc spadł z drzewa prosto w dłonie umęczonego biedaka. Władca Sipylos spojrzał z wdzięcznością na Nordyckiego Dobrodzieja. Podniósł je do ust i zacisnął szczękę, jednak kiedy tylko dotknął go ustami, jabłko błyskawicznie zmieniło się w popiół, który poszybował w dal porwany przez słaby podmuch wiatru.

Hermes roześmiał się szyderczo.

 

***

 

– Pluto!

Bóg Umarłych delikatnie rozchylił powieki. Jego stara pomarszczona twarz cały czas zachowywała resztki dawnej świetności i blasku, jakby ukrytych pod skorupą wyschniętej skóry.

– Loki – Wyszeptał z najwyższym trudem – Nareszcie jesteś.

– Dostałeś już tego Marionetkowego popaprańca, prawda?

– Tak – Starzec skinął głową.

– Skąd on się tam wziął? – Ojciec Fenrisa starał się mówić spokojnie mimo tego, że szczerze nienawidził śmierdzącego wilgocią Hadesu, i zawsze starł się aby odbierać zapłatę bądź zlecenie nie dłużej jak kilka minut.

– Dlaczego o to pytasz? – Bóg Podziemia podniósł z zaciekawieniem głowę.

– Ostatnimi czasy coraz więcej mamy szaleńców podających się za bogów. Jestem pewny, że coś słyszałeś.

– Mój przyjacielu – Szare spękane wargi rozszerzyły się obnażając szereg żółtych krzywych zębów – Tak. Słyszałem.

Loki poczuł ciarki na plecach, nazwanie siebie przyjacielem Plutona było ostatnią rzeczą jakiej sobie życzył.

– A więc o co w tym wszystkim chodzi?

Trzygłowy Cerber zerwał się z drzemki i zaczął ujadać, tocząc pianę z pysków i parskając ogniem.

– Chińczycy – Odparł Pan Hadesu uspokajając bestię – Podczas Pierwszej Opiumowej Wojny, jeden z nich odkrył, że poprzez odpowiedni rytuał człowiek może posiąść pewne… zdolności.

– Zdolności? – Loki nie krył niedowierzania.

Bóg Śmierci zignorował go.

– Zdradził ten sekret swojemu bratu dzień przed tym jak zginął w pułapce, zamordowany przez Żołnierzy Imperium.

Piekielny Ogar zmrużył się i znów zapadł w letarg. Było to stworzenie niesamowite. Ogromne cielsko prześcigało monumentalnością swej budowy, wszystkie inne psy. Po jego zrogowaciałej, skórze, przypominającej skrzydła upiornego nietoperza pełzały niebieskie ogniki. Trzy warczące łby, ujadały przeraźliwie wyrzucając z pysków obłoki ognia i smród siarki. Z jednej strony przerażający, potężny i brutalny z drugiej zaś natomiast wielki trzygłowy kundel, spragniony miłości i towarzystwa, śliniący się na kolana Hadesa. Nigdy nie wiadomo było jaki ma humor, zawsze mógł rzucić się aby w ślepej furii rozszarpać cokolwiek co stanie mu na drodze, zawsze jednak koścista dłoń jego pana sprawiała, że zasypiał z niemalże ludzkim uśmiechem.

– Jak mogę go znaleźć? – Zapytał Loki, kryjąc podekscytowanie. Smród dawał mu się już mocno we znaki, przyzwyczajony do mroźnego suchego powietrza nigdy nawet nie próbował wystawiać swego nosa na próbę, postanowił jednak kontynuować rozmowę.

– O ile się nie mylę rezyduje teraz w Szanghaju – Władca Hadesu splótł dłonie na piersiach – Musisz się jednak pośpieszyć gdyż Armia Królowej cały czas za nim podąża.

– Niezbyt mi dzisiaj pomogłeś mi Plutonie – Zirytował się Bóg Kłamca.

– Na nic więcej nie zasłużyłeś – Władca Hadesu, strzepnął niewidzialny popiół z kościstej dłoni – Możesz iść do domu Loki. Jeśli będę czegoś potrzebował przyślę do Ciebie Apolla.

Bóg Kłamca zniknął z cichym trzaskiem.

 

***

 

Na zaszczurzonych przedmieściach Londynu Loki spędzał większość swojego wolnego czasu. Oczywiście ostatnie kilkanaście miesięcy spędził w pobliżu Lancaster, gdzie zajmował się przygotowaniami do pochwycenia Boga Marionetek, jednak teraz, kiedy jego praca była już zakończona z radością powrócił do swojej niewielkiej rezydencji na obrzeżach miasta, z której rozciągał się widok na rzędy szarych kamienic i ciasne kamieniste ulice.

– Tego mi brakowało – Rzucił ironicznie, rozkładając kilkudniowe wydanie wydanie lokalnej gazety. Powoli przerzucał strony, w poszukiwaniu jakiejś ciekawej wzmianki.

– Nic? – Mruknął Hermes stawiając na okrągłym stole dwie miski z mlekiem. Miał na sobie sandały oraz krótką tunikę odsłaniającą piersi i sięgającą do połowy ud.

– Nic – Odburknął Bóg Kłamca nie odrywając wzroku od strony poświęconej na artykuł o Kompani Wschodnio-Indyjskiej.

 

***

 

Następnego dnia, jego uwagę przykuła krótka wzmianka na ostatniej stronie.

 

"Kolejny sukces w walce przeciwko wrogom Królowej Matki!

Wczoraj, trzynastego października bieżącego roku, w jednej z dzielnic Szanghaju ujęty został niebezpieczny terrorysta nazywany Czarnym Kogutem. Oskarżony o uprawianie magii i rytualne morderstwa, zostanie przewieziony do Londynu gdzie zostanie skazany na śmierć przez powieszenie "

 

– Mazal Tov! – Wykrzyknął radośnie – Kogut przyjeżdża do kraju!

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Widzę, że to dłuższa opowieść:). Masz już w głowie zarysowany obraz całości? Będzie to powieść, czy raczej dłuższe opowiadanie?

ee tak naprawdę trudno ocenić, mam jeszcze troche do przodu tego, a potem to zobaczymy jak wyjdzie xD a póki co podoba się ? 

Nowa Fantastyka