- Opowiadanie: Zatrakus - Semantiek

Semantiek

Oceny

Semantiek

– Interaktywne doświadczenie, czy tak? – Dziennikarz spojrzał sceptycznie na bladego młodzieńca prowadzącego prezentację. Ten kiwnął entuzjastycznie głową.

– W skrócie intex. – Uśmiechnął się. – Zupełnie nowe medium. Pozwala wziąć udział w wydarzeniach, eksplorować przestrzeń artystyczną. Przeżyć coś, nie tylko zaobserwować wydarzenia!

– Przypomina trochę gry video… – Skrzywił się.

– Bynajmniej! – zakrzyknął oburzonym tonem wysoki brodacz, który właśnie wszedł do sali. – Wszak gry video są obdarzone celem i warunkami porażki, a tych tu nie uświadczycie.

Jeśli ktoś miał wątpliwości, nie odważył się ich wyrazić w obecności olbrzyma.  

– Tak jak stare ‘symulatory spacerowania’ – wyszeptał młodzieniec.

– Jeśli komiks mógł się wykpić zmianą etykietki, my też możemy – mruknął brodacz.

Koniec

Komentarze

Nie rozumiem. :(

 

– In­te­rak­tyw­ne do­świad­cze­nie, czy tak? – dzien­ni­karz spoj­rzał… – – In­te­rak­tyw­ne do­świad­cze­nie, czy tak? – Dzien­ni­karz spoj­rzał

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

To tak jak ja :-(

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Coś mi chyba świta… Dowiedziałam się, że “semantiek” to z holenderskiego po prostu semantyka. Mam rację? (Po co umieszczać tytuł w innym języku, skoro nijak to się ma do treści?)

 

Chodzi o taką względność, że wystarczy zmienić etykietkę na atrakcyjniejszą, a ludzie uznają to na ślepo za dobro objawione? Kluczem do zrozumienia jest to, że semantyka bada “problem znaczenia w języku, a także relacji formy znaku do treści oznaczanej”?

 

Jak nie, to nie wiem. 

Mer właściwie, to wiesz, bo opowiadanie odczytałaś właściwie ;) A co do holenderskiego tytułu – ma odnisienie do dwóch game developerów występujących w drabblu. Wzorowani są na holenderskim niezależnym zespole, którego gry słyną raczej z akcji niż głębokich opowieści. Ale to już jest taki easter egg dla obytych w temacie i diabelnie domyślnych.

No tak, przyznaję, że jestem kompletnie nieobyta, więc i domyślność poszła w diabły. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jestem tytanem intelektu ;) Musiałam się jednak trochę wysilić, żeby do tego dojść. Ale skoro to taki hermetyczny drabbelek to nie będę się czepiać. A może dla tych nieobytych dać przypis, żeby też zrozumieli?

I z przypisami wyjdzie jakieś 500 słów ;P Tak naprawdę hermetyczny wydaje mi się tylko ten holenderski w tytule, ale jako autor z zasady nie mam racji ;)

Hmm, chyba gdzieś widziałam drabbla, który składał się z jednego zdania i przypisu do niego.

Cześć.

Czyli wiedza (dość bezużyteczna) na temat pochodzenia dwóch producentów gier komputerowych = diabelna domyślność? Dziwne to.

I mam nadzieję, że domyślasz się, o co mi chodzi (bo jak nie, to muszę upublicznić to, że jesteś diabelnie niedomyślny).

 

  1. Idziesz sobie po pokoju i uderzasz stopą o nogę stołu.
  2. Ktoś uderza Cię pięścią w nos.
  3. Kopiesz piłkę.
  4. Skaczesz do wody.
  5. I pewnie da się tak przez resztę dnia…

Czy nie opisałem właśnie interaktywnych doświadczeń? Jest interakcja? Jest. Jest doświadczenie? Jest. Marketing albo copywriting w stworzonej przez Ciebie firmie chyba spał, gdy wymyślano nazwę.

Gdy wymyślę sygnaturkę, to się tu pojawi.

Domyślnością było raczej sprawdzenie nazwy w obcym języku i wywnioskowanie na jej podstawie interpretacji opowiadania.

Co do intexu – możesz mieć rację, choć ‘interactive expirience’ jest określeniem obecnie zastępującym ‘gry video’, zwłaszcza w kontekście ‘gier’ pozbawionych celów czy typowych mechanik. Developerzy mogliby najwyżej chwycić się skrótowca, jednak nie przypominam sobie, by w analogicznej sytuacji ktoś próbował zdobyć prawa do określenia ‘graphic novel’, do którego odnosi się zdanie:

Jeśli komiks mógł się wykpić zmianą etykietki, my też możemy

 Bardzo dziękuję za Twoją aktywność w komentowaniu moich opowiadań.

W moim przypadku drabble nie pyknął.

Ja jestem obyty, ale też musiałem się nabiedzić przy googlach zanim załapałem kto jest kim. A to tylko dlatego, że wspomniałeś o tym… w komentarzach pod tekstem :(

Przesłanie jest uniwersalne i fajne, ale kontekst jest zbyt specyficzny. Nie każdy zrozumie :(

CZEPIACTWO ALERT! To się nazywa “symulatorem chodzenia“. Ale nie ma nic wspólnego z tym twoim intexem, któremu (z tego co zrozumiałem) bliżej do gier nazywanych “interaktywnym filmem“, grami nastawionymi na filmowość i prostą mechaniką opartą na zaporowej ilości QTE (np. Heavy Rain, czy Until Dawn). To dwie różne rzeczy. Ale mogę się mylić :)

lol

Hmmm. Bez wyjaśnień też bym nie zrozumiała. A i z nimi na kolana nie rzuca.

Babska logika rządzi!

janadalbert: Przyznaję, tym razem sporo przesadziłem z ukrytą treścią (cprzynajmniej nie wyszło z tego drugie “Brzęczcie dzwonki sań”, ugh). A co do symulatorów chodzenia i interaktywnych filmów – wydaje mi się, że oba oskarża się o niedobór “prawdziwych, growych mechanik”, mniej więcej w równym stopniu. Ale to już moje subiektywne wrażenie na temat branży.

Użyłem przykładu symulatorów chodzenie, bo to bardziej growy przykład… jeszcze bardziej alienujący czytelników… Chyba nie przemyślałem tego najlepiej :-(

Te oskarżenia są trochę bez sensu, bo branża gier (i nie tylko) tak nie funkcjonuje. “Interaktywne filmy“ mają rozbudowaną fabułę i akcję, ale bardzo prosty gameplay, żeby grającego nie wybijać z rytmu. Podobnie jest z “symulatorami chodzenia“, skradankami, strategiami itp. Każde stawia na co innego.

Twórcy wolą postawić na jeden aspekt kosztem innych, bo tytuł będzie mieć większą siłę przebicia jeżeli będzie wyróżniał się czymś konkretnym. To można przełożyć też na pisanie i widzę próbowałeś tak postąpić. No ale przesadziłeś. Musisz jeszcze nad tym popracować :)

lol

Nowa Fantastyka