- Opowiadanie: sicario - Szukając cienia

Szukając cienia

Mój pierw­szy drab­ble :)

Oceny

Szukając cienia

Już świ­ta­ło.

Za­pu­ści­łem się za da­le­ko. Żeby od­na­leźć coś war­to­ścio­we­go od­da­la­łem się od oazy coraz bar­dziej. Mi­ną­łem nawet wy­schnię­te ko­ry­to rzeki, które od za­wsze sta­no­wi­ło osta­tecz­ną gra­ni­cę, któ­rej nie wolno było prze­kra­czać.

Bie­głem co sił. W gło­wie mi się krę­ci­ło. Byłem od­wod­nio­ny, zmę­czo­ny, mię­śnie od­ma­wia­ły po­słu­szeń­stwa. Słoń­ce było coraz wyżej. Jego śmier­cio­no­śne pro­mie­nie oświe­tla­ły ko­lej­ne po­ła­cie wy­schnię­tej ziemi. Mu­sia­łem zna­leźć cień, ina­czej rano inni miesz­kań­cy oazy znaj­dą moje uschnię­te i spa­lo­ne tru­chło. Po­czu­łem cie­pło na ra­mie­niu. Ból był nie do opi­sa­nia, prze­wró­ci­łem się tra­cąc rów­no­wa­gę. Wie­dzia­łem, że to ko­niec. Blask mnie ośle­pił.

Ra­dio­ak­tyw­ne słoń­ce każ­de­go dnia obej­mo­wa­ło świat w po­sia­da­nie.

Koniec

Komentarze

Prze­czy­ta­ne :)

Mel­du­ję, że prze­czy­ta­łam :) 

Pi­sa­nie to la­ta­nie we śnie - N.G.

Fajne :) Po­czu­łam nie­po­kój, tro­chę pa­ni­ki – za­da­nie wy­ko­na­no, można po­wie­dzieć. Cie­ka­wa je­stem, co tam się do­kład­nie dzia­ło.

Styl mógł­by być lep­szy, nie­któ­re zda­nia tro­chę mi zgrzy­ta­ły.

www.instagram.com/mika.modrzynska.pisarka/

O, jsz­cze jedna wizja słoń­ca, które za­bi­ja.

 

Są po­wtó­rze­nia: Mi­ną­łem nawet wy­schnię­te ko­ry­to rzeki […] pro­mie­nie oświe­tla­ły ko­lej­ne po­ła­cie wy­schnię­tej ziemi. […] znaj­dą moje uschnię­te i spa­lo­ne tru­chło.

 

Ból był nie do opi­sa­nia, prze­wró­ci­łem się tra­cąc rów­no­wa­gę. – Chyba naj­pierw stra­cił rów­no­wa­gę, a potem się prze­wró­cił.

 

Do setki bra­ku­je jed­ne­go słowa.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Dzię­ki za prze­czy­ta­nie :)

Teraz po­win­no być sto.

Słów jest sto, ale po­wtó­rze­nia, nie­ste­ty, zo­sta­ły.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Po­do­ba mi się O.o Takie nie­po­ko­ją­ce.

Jakby nie pa­trzeć, każde słon­ce jest ra­dio­ak­tyw­ne i każde może zabić. :)

 

Za­pu­ści­łem, mi­ną­łem, byłem, bie­głem, po­czu­łem (x2), mu­sia­łem, wie­dzia­łem, prze­wró­ci­łem: tylko w stu sło­wach. Pierw­szo­oso­bo­wa nar­ra­cja nie jest taka pro­sta jak się wy­da­je. Można łatwo wpu­ścić się w taki wła­snie nad­miar cza­sow­ni­ków.

 

Po­mysł ogra­ny, ale że po­czu­łem zmę­cze­nie bo­ha­te­ra, to wy­cho­dzi na plus.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

No to wi­ta­my w gro­nie twór­ców dra­bli. :-)

Zga­dzam się z Zal­them co do cech Słoń­ca. ;-)

Masz li­te­rów­kę w ostat­nim zda­niu.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Ze Słoń­cem macie rację… tro­chę źle wy­szło.

Li­te­rów­kę już po­pra­wiam… dzię­ki Fin­kla :)

Po­czu­łem cie­pło na ra­mie­niu. Ból był nie do opi­sa­nia, prze­wró­ci­łem się tra­cąc rów­no­wa­gę.

Cie­pło ko­ja­rzy mi się z czymś przy­jem­nym, co nie może spra­wić bólu. Przy­da­ło­by się tu ja­kieś moc­niej­sze okre­śle­nie.

Poza tym można od­czuć nie­po­kój przy lek­tu­rze.

Pi­sa­nie to la­ta­nie we śnie - N.G.

Dzię­ki za prze­czy­ta­nie śnią­ca :D

Nowa Fantastyka