- Opowiadanie: PaintedBlack - Popraw zapis

Popraw zapis

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Popraw zapis

Wszedł powoli do wielkiego holu wypełnionego sterylnością. Każdy jego krok zagłuszał świętą ciszę, każdy oddech był skalaniem doskonałej bieli, a szyderczy uśmiech świętokradztwem. I zdawać by się mogło, że nie pasuje do Nieba bardziej niż sam Lucyfer. I pomyśleć by można, że to nie jego miejsce. I w tym całym zamieszaniu, jakie wywołał jednym spojrzeniem, można by dojść do wniosku, że ktoś taki nie powinien mieć tu wstępu. Można by, lecz…

 

 

Przy biurku Anioła Porządkowego ustawiła się już długa kolejka, a każdy nowy jej element uważał się za ważniejszego od pozostałych i domagał natychmiastowego przyjęcia. Wszyscy mieszkańcy Nieba byli już zmęczeni ciągłymi wrzaskami i przepychankami. Gdyby nie to, że nie odczuwali bólu, właśnie wykańczałaby ich migrena.

– No tylko, że ja naprawdę potrzebuję zmiany tego zapisu. – tłumaczył coraz bardziej nerwowo młody Anioł Aniołowi Porządkowemu. – Bez tego będzie jeszcze gorzej niż jest teraz.

– Nie mogę ci po prostu tego skreślić i poprawić przecież! – przekrzykiwał ten drugi narzekających coraz głośniej ludzi w kolejce. – Musisz napisać podanie!

– Nie ma na to czasu! – załamał się młody Anioł. – To trzeba załatwić natychmiast, inaczej ta kolejka sięgnie samego Piekła.

– Szybciej tam! – wrzasnął jakiś mężczyzna ze złamanym karkiem. – To ma być wieczny odpoczynek?! Pieprzę taki odpoczynek!

– To Niebo! – odkrzyknął Anioł Porządkowy. – Chociaż się ze słownictwem hamuj.

– Się będę hamował, jak wy się pośpieszycie! Ja nie żyję! – nie ustępował mężczyzna ze złamanym karkiem.

– Inni też tu są zmarli i co? – odezwała się kobieta z raną postrzałową w klatce piersiowej. – Pan chociaż nie cierpiał, a mnie jeszcze próbowali ratować! Ja powinnam być pierwsza!

– Jeśli takimi kategoriami to rozpatrujemy, to ja mam pierwszeństwo. – wychrypiała zwęglona ofiara pożaru.

– Ja tu stoję dłużej i nie ustąpię. – zaparła się stara kobieta po zawale. – Mam swoje lata i coś mi się od życia należy.

– Ty już stara nie żyjesz to chuj ci się należy. – odezwał się ten ze złamanym karkiem.

– Ja sobie wypraszam! – obruszyła się staruszka.

– Siebie wyproś to szybciej pójdzie. – wściekała się zastrzelona.

– Zamknąć mordy bo własnych myśli nie słyszę! – nerwy puściły Aniołowi Porządkowemu. Cała kolejka zamarła na chwilę. Wytrzeszczone oczy spoglądały na skrzydlatą postać z niepomiernym zdziwieniem, jakby pierwszy raz umarli i stanęli w kolejce w Niebie… Niemniej jednak stan ten nie trwał zbyt długo. Po jakiś trzydziestu sekundach ciszy awantura rozgorzała na nowo tym razem ze zdwojoną siłą.

– TRZEBA ZMIENIĆ ZAPIS W KSIĘDZE LOSU! – błagalnie wrzeszczał lub wrzeszczał błagając młody Anioł.

– JA NIE MOGĘ! – odwrzeszczał Porządkowy.

– SPIEPRZAJ MI Z TEJ KOLEJKI. – darł się ten ze skręconym karkiem.

– KTO MOŻE?! – pytał młody Anioł.

– TO SKOMPLIKOWANY RYTUAŁ! – próbował tłumaczyć Porządkowy. – TRZEBA PODANIE!

– OJCZE NASZ KTÓRY JESTEŚ W NIEBIE! – staruszka biła wszystkich na około różańcem.

– ZARAZ ZWARIUJĘ! – Porządkowy złapał się za głowę i w tym jednym momencie mógłby przysiąc, że czuł migrenę.

– NAJPIERW MNIE ZAŁATW SKURWYSYNIE…! – wrzasnął mężczyzna ze złamanym karkiem i nastała idealna cisza.

 

Zamilkli mężczyźni, zamilkły kobiety, nie odzywali się ludzie, milczeli Aniołowie. Coś się zmieniło w powietrzu, jakaś niema groźba zacisnęła swe szpony na ich krtaniach, a oni posłusznie zaniemówili. I oto nastała cisza, oto nastał spokój w chaosie dezorganizacji, ucichła wrzawa pozostawiając wszystkich w stanie doskonałego zawieszenia pomiędzy bezmyślnym trwaniem, a przysłowiowym „najgorszym", które właśnie wkroczyło spokojnie do holu.

 

Podkute srebrem buty stukały równomiernie o sterylne kafle, skórzany płaszcz nieprzyjemnie zgrzytał przy każdym kroku, a odór śmierci wypełniał umysły obserwatorów. Tajemnicza postać stanęła przed kolejką prowadzącą do Anioła Porządkowego, a ludzie natychmiast się rozsunęli umożliwiając jej swobodne przejście.

– Boże, jak dobrze. – westchnął Porządkowy uśmiechając się blado do przybysza. Niestety jego słowa zerwały magiczne zaklęcie ciszy, jakie spowiło ludzi w kolejce.

– Co tu się dzieje? – spytała zastrzelona kobieta.

– Kto to ma być? – niepewnie odezwał się mężczyzna ze złamanym karkiem.

– A co on się tak pcha bez kolejki?! – wrzasnęła babcia biorąc zamach różańcem na przybysza, gdy nagle żyłka w jej różańcu pękła, a czerwone koraliki rozsypały się po podłodze.

– Yyyyy… – młody Anioł przeszedł w stan zawieszenia umysłowego. – Ja tego… po zmianę Losu…

– Diabeł. – szepnęła babcia spoglądając na to, co zostało w jej ręku. – Jezus Maria! To Diabeł!

– Diabeł w Niebie! – wrzasnęła zastrzelona kobieta.

– OJCZE NASZ… – zaczęła ofiara pożaru.

– PRECZ SZATANIE! – cała kolejka zaczęła zgodnie krzyczeć.

– Chuj mnie wasze żale. – odpowiedział spokojnie przybysz podchodząc do biurka i pozdrawiając gestem dłoni Anioła Porządkowego. – Jak się nie zamkniecie zaraz, to sam Bóg was na audiencji nie pozna.

– Drodzy państwo proszę się nie obawiać, to Boży Wysłannik. – westchnął Anioł Porządkowy.

– To szatan! – nie ustępowała babcia.

– To właśnie jest człowiek moi drodzy! – postać zaśmiała się zimno. – Ukochane dziecko Boga. Idiota w nieforemnym ciele! Bezmyślny błazen Losu! Za życia gnijące ciele.

– Al… to nie najlepszy moment… – zaczął Anioł Porządkowy, lecz wtem zamyślił się mocno, uśmiechnął pod nosem i dodał po chwili. – Właściwie nie. To świetny moment. Rób, co tam zacząłeś.

– Szanowny Aniele Porządkowy nie wydaje mi się, aby… – zaczął młody Anioł, który miał już trochę z przybyszem do czynienia, lecz widząc poirytowane spojrzenie wszystkich w pomieszczeniu westchnął i zaczął oglądać swoje paznokcie.

– Kim on jest? – spytał niegrzecznie pokazując przybysza mężczyzna ze skręconym karkiem.

– Bożym Intelektem. – wzruszył ramionami Anioł Porządkowy.

– Szatan! – babcia rzuciła torebką, która zawisła w powietrzu. – A nie mówiłam?! – po tych słowach torebka znokautowała babcie uderzając ją prosto w twarz.

– Jeśli jeszcze któreś z was się odezwie bez pozwolenia, to tej pomarszczonej język wyrwę. – Boży Intelekt wyjął z kieszeni płaszcza papierosa po czym włożył go do ust.

– Czemu jej? – spytała cicho zastrzelona kobieta.

– Bo mnie wkurwia. – papieros został podpalony. – Jak to nie pomoże, to ciebie pozbawię oczu.

– Al daj już spokój. – machnął na to wszystko ręką Anioł Porządkowy. – Co cię do mnie sprowadza?

– Przyniosłem formularz przedłużenia urlopu. – wspomniany formularz został oficjalnie przekazany.

– Powód? – Porządkowy nie krył zdziwienia.

– Robię grilla. – niewinny uśmiech zmroził wszystkich dookoła.

– To chyba nie jest powód, jaki wpisałeś do formularza… – Anioł przejrzał papiery. – Nie, jednak jest. Dlaczego nałogowy kłamca akurat w takich sytuacjach musi być szczery?

– Bo na tym polega dowcip. A teraz się zaśmiej, bo jeśli się nie zaśmiejesz, to nikt nie zrozumie, że żartowałem. – gryzący dym wypełnił sterylne pomieszczenie.

– Haha. – nerwowo zaśmiał się młody Anioł.

– Nie dawaj mu satysfakcji z siania terroru. – upomniał go Porządkowy. – Z nim trzeba krótko. – dodał podpisując zgodę na przedłużenie urlopu.

– A ty tu w jakiej sprawie? – Al zwrócił się do młodego Anioła, który zastanawiał się, czy trzymanie Bożego Intelektu krótko znaczyło tyle samo, co krótki czas oczekiwania na spełnianie jago zachcianek.

– Potrzebuję zmiany w jednym z zapisów w Księdze Losu. – młody Anioł podrapał się po głowie dochodząc do wniosku, że „trzymać krótko" w przypadku Al nie może po prostu oznaczać „zmuszać do przestrzegania reguł", bo to by było w pewien sposób zaprzeczeniem jego jestestwa.

– Już Ci tłumaczyłem, że to złożony proces pełen skomplikowanych rytuałów, który stanowi ostateczność. Mogą tego dokonać tylko najwyżsi dostojnicy Nieba. – westchnął Porządkowy, po czym spojrzał na Al i dodał. – Ty to przecież możesz zrobić.

– Nie mogę. – Al wzruszył ramionami paląc spokojnie papierosa.

– Czemu niby? – zdziwił się Porządkowy.

– Bo to złożony proces pełen skomplikowanych rytuałów, który stanowi ostateczność i mogą tego dokonać tylko najwyżsi dostojnicy Nieba. – sztuczny uśmiech zagościł na twarzy Bożego Intelektu na kilka sekund po czym odszedł do lepszej krainy na wieczny spoczynek.

– Ale jeśli tego nie zmienisz, to ta kolejka wydłuży się tak bardzo, że zostanie zaklasyfikowana, jako przypadek beznadziejny i powierzona tobie Boży Intelekcie. – do holu wszedł kolejny Anioł o młodej twarzy i pełnym wiary spojrzeniu.

– Nalinie! – ucieszył się młody Anioł. – Jak dobrze, że tu jesteś!

– Nalinie… – Al odwrócił się w stronę trzeciego Anioła. – Gdy się pierwszy raz spotkaliśmy, byłeś czysty jak łza, niedoświadczony, jak dziecko ufny. Wiele przeszedłeś i wiele się w tobie zmieniło. Teraz stoi oto przede mną pełen powagi i mądrości doświadczony Anioł, który stał się wzorem dla innych. Gratuluję.

– Naprawdę? – policzki Anioła lekko się zarumieniły, a jego wrodzona skromność kazała mu spuścić wzrok.

– Nie. – odpowiedział Al unosząc lekko prawa brew i przybierając postawę kogoś znudzonego głupotą innych. – Dalej jesteś naiwnym frajerem, ale widać Pan Bóg lubi cię takiego niedorobionego, więc to nie twoja wina.

– Nic się nie zmieniłeś. – zawstydzony Nalin pokiwał z rezygnacją głową. – Nic a nic. Dlatego Góra kazała ci przekazać, żebyś poprawił ten zapis.

– Dzięki. – Al pokazał Nalinowi język, po czym wziął od drugiego młodego Anioła Księgę Losu i przeprawiła zapis, jaki tam istniał. – Macie.

– Już? – zdziwił się młody Anioł odbierając Księgę. – A rytuały?

– Idź wianki pleść, a nie chuchasz na mnie. – Al odwrócił się na pięcie po czym opuścił pomieszczenie rzucając na podłogę niedopałka i pozostawiając po sobie zapach tytoniu i krwi zmieszany z ciężką wonią kadzidła.

– Oto Boży Intelekt. – szepnął za nim Nalin. – Prawa Ręka Boga, Ten, który może wszystko.

– Najważniejsze, że załatwił ten wpis. – wzruszył ramionami Porządkowy starając się nie myśleć, nie przypominać sobie dawnych lat wojen i ceny, jaką wszyscy za tę wolność zapłacili.

– O… – jęknął nagle młody Anioł spoglądając na przeprawiony wpis i blednąc z każdą chwilą coraz bardziej.

– Co „o"? – spytał dziwnie przerażony Porządkowy.

– O… – szepnął młody Anioł upuszczając Księgę Losu na ziemię. Wszyscy spojrzeli na białe karty przyszłej historii i również zaniemówili. Oto pod skreślonym tam zdaniem "I zginie wielu nim ludzkość pojmie ogrom swego grzechu." widniało coś o wiele gorszego…

 

 

I zginą wszyscy, bo są za głupi, żeby zrozumieć, gdzie tkwi ich błąd.

 

 

 

– CZY KTOŚ NAS WRESZCIE OBSŁUŻY?!

 

Wyszedł powoli z wielkiego holu wypełnionego sterylnością. Każdy jego krok zagłuszał świętą ciszę, każdy oddech był skalaniem doskonałej bieli, a szyderczy uśmiech świętokradztwem. I zdawać by się mogło, że nie pasuje do Nieba bardziej niż sam Lucyfer. I pomyśleć by można, że to nie jego miejsce. I w tym całym zamieszaniu, jakie wywołał jednym spojrzeniem, można by dojść do wniosku, że ktoś taki nie powinien mieć tu wstępu. Można by, lecz…

 

… jak wtedy wytłumaczyć, te tęsknotę, jaką po sobie zostawił?

 

Koniec

Komentarze

Dobre, bardzo dobre. Uśmiałem się jak trzeba, ode mnie piatka.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Doskonałe. Bez wątpienia opowiadanie klasyfikuje się wśród najlepszych umieszczonych na tej stronie. Tekst zabawny, dialogi napisane z polotem. Lubię anielskie klimaty, więc podwójnie mi się podobało.

Pomysł nie jest nowy, ale wykonanie pierwszorzędne.

Gdyby nie to, że przed chwilą straciłem możliwość wystawiania ocen, dałbym pierwszą szóstkę.
Język i styl też dobry.

Z niecierpliwością czekam na następne.

Prawda, że dobre. Uśmiech był, a to dobrze. Bardzo podobał mi się "charakter" Bożego Intelektu.
Ku memu zaskoczeniu i niekłamanej radości mam możliwość oceniania. Tak więc 5.

Gratuluję tekstu. Styl zupełnie inny niż w debiutanckiej książce. Widać ogromną zmianę na lepsze w porównaniu z "dubito, ergo sum". Łatwo się czyta i wciąga, a przynajmniej mnie. Bardzo spodobał mi się specyficzny humor, ale chyba wolę po śmierci nie trafić na Boży Intelekt.

Świetny tekst, widać, że dopracowany. Podoba mi się zakończenie, bo ludzie faktycznie nie rozumieją swoich błędów i niewiele w soim życiu zmieniają.  Szkoda, że opowiadanie nie jest dłuższe. Czekam na kolejne spotkanie z Bożym Intelektem.

Bardzo mi się podobało, oryginalny tekst, który z przyjemnością i łatwością się czytało, duże poczucie homoru autora/autorki sprawiło, że uśmiałam się po pachy no i to słownictwo-fantastyczne.Mam nadzieję, że będę miała jeszcze okazję przeczytać kolejne opowiadania, tylko proszę o dłuższe, dla mnie na 6.pozdrawiam!!!

Dawno nie dałam nikomu szóstki, ale jakoś tak tutaj ona wyjątkowo pasuje. Humor, dystans i świetne wykonanie :) Brawo.

Ładny, niebanalny język, tematyka może już trochę zużyta (niebiosa, anioły, piekło etc.). Jednak trzeba docenić oryginalny i innowacyjny styl.

Jakie Niebo taki ZUS. Jak na ziemi tak i w niebie.

Kolejki aż po wejście, pracownicy wiecznie na urlopach.

Za opowiadanie 6. Bez wątpienia język i styl niepowtarzalny, które od czasu „Dubito ergo sum” ewoluowały na jeszcze wyższy poziom.

A co do samej koncepcji, tematyki. W Twoim wydaniu nawet zużyta, przetarta tematyka zostaje załatana i dostaje nowe imię. A imię to brzmi perfekcja.

Życzę Ci tego, byśmy niebawem mogli trzymać w dłoniach kolejne niebanalne losy Al i ZUS-u w Niebie.

Podziwiam autorów, którzy zachowują stoicki spokój wobec pochwał rozentuzjazmowanej publiczności. Ja tak nie potrafię :(

...always look on the bright side of life ; )

fantastyczne opowiadanie, bardzo mi sie podobało idealne dopasowany każdy szczegół  opowiadania, co sprawia, że staje sie jeszcze ciekawsze. Wspaniały pomysł zainteresowania czytelnika, polecam wszystkim i czekam na kolejne opowiadania.

No i jest opowiadanie, które warto było przeczytać, choćby po to by się zastanowić nad samym sobą - co zresztą zawsze jest najtrudniejsze. Czekam więc na kolejne opowiadania ;)

Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze, jakie zostały wystawione do tego opowiadania. Bardzo mnie cieszy jego ciepłe przyjęcie, jeszcze bardziej, że czytanie go sprawiło komuś przyjemność.

Niezłe i rzeczywiście daje do myślenia.

Nowa Fantastyka