- Opowiadanie: Allgirion - Demonologia 3

Demonologia 3

Oceny

Demonologia 3

 Demonologia 3

26.01.2012

Daranhall

 

To się nie dzieje na prawdę ! Aron uspokój się pamiętaj czego się uczyłeś, musi być jakieś wyjaśnienie. W tej gęstej mgle niewiadomych jedno jest pewne, zadarłem z potężnym bytem, który nie jest złudzeniem, fałszywą kreacją w umyśle opętanych. Muszę wiedzieć więcej, parę minut temu kobieta zajmująca się chorymi poinformowała mnie o moim kolejnym pacjencie. Wszelkie pytania o Michela czy Warena zostawały ignorowane, byłem bezczynny, nie chciałem protestować, w tym wszystkim powoli dostrzegałem powiązania. Pacjent nazywał się Kero Hetoa, dwadzieścia pięć lat, umiejscowiony w oddziale psychiatrycznym za zabójstwo ponad trzydziestu osób… No nic, udałem się do pokoju, w którym rozmawiałem z pacjentami, przed wejściem otarłem pot z czoła i wziąłem głęboki oddech. Kero siedział przywiązany łańcuchami, jego ręce trzęsły się a jego wyraz twarzy przedstawiał obłąkanego ale i zarazem spokojnego człowieka. Usiadłem obok niego, jak zwykle przedstawiłem się, zauważyłem że Kero był tak skuty że nie mógłby podać mi ręki.

-Czy wiem pan jak to jest kogoś kochać ? – zapytał się mnie spokojnym tonem.

-Niestety nie wiem ale opowiedz mi o swoich uczuciach, może będę w stanie pomóc – chciałem kontynuować rozmowę.

-Czemu kochamy mimo że miłości doświadczyć nie możemy ? Nadal zrobimy wszystko by ową zdobyć.

-Czemu uważasz że miłości doświadczyć nie można ?

-Ja nie uważam, ja wiem że tak jest – Nagle oczy Kero spojrzały na dół – Miłość do nienamacalnej istoty, do kobiety, której wszyscy się tak boimy, musi być zdobyta po niezliczonej ilości trupów, tak…

Gdy to powiedział zabrakło mi słów, zdjąłem mój brązowy płaszcz i ponownie otarłem czoło z potu. Gdy siedziałem w tym pokoju mogłem już wtedy czuć energie, złą, czarną, paskudną energie dochodzącą od strony Kero. Nie po to kierowałem się moją drogą w życiu by teraz się wycofać. Zamknąłem oczy i wdarłem się do umysłu Kero.

Czemu znowu jestem w tym samym miejscu ?! To nie możliwe by umysły trzech ludzi zamykały się w obrazie jednego miejsca ! Czeluść, błyskające czarne światła w oddali i chłodny wiatr. Coraz zimniej, obdarte ze skóry ręce wyłaniają się z pod ziemi, chwytają mnie za szyję. Czuje jakby wbito we mnie ogromną igłę wysysającą krew z mojego ciała w rapidalnym tępię, nie, nie możliwe ! Czy coś chce mnie gwałtownie stąd wyrzucić ? Nie przeżyje tego… gdy nagle…Wszystko ustało, upadłem, poczułem ulgę, złapałem się za szyje i próbowałem oddychać. Usłyszałem kroki, masywne uderzanie o ziemie, coś nadchodzi. Gdy ujrzałem istotę, która wyłoniła się z ciemności, burzliwie wstałem by oddalić się jak najdalej po czym i tak upadłem ponownie. Za sobą poczułem przeszkodę uniemożliwiającą mi dalszą ucieczkę. Serce tłukło , tętno skoczyło, nie wiedziałem co robić. Cokolwiek przede mną stało, miało ogromne, grube nogi podziurawione z wystającymi kośćmi. Z jego dwunastu rąk ,chaotycznie wszczepionych w mięsisty tors, spływała krew wraz z organami w niezliczonych ilościach, bestia zostawiała po sobie kałuże czerwieni. Jej twarz…miała odwróconą głowę, oczy miała jak u pająka, każde z nich miało czarny kolor choć kilka z nich było pęknięte. Zęby w jej ogromnej paszczy były duże i ostre że przebijały bestii całą twarz, wyrastając z każdych stron.

-We'te, Troc'char ztewere Ew' pana stosa denete We' pana.

-Nie rozumiem, błagam zostaw mnie.

-Nehetewes, Troc'char w waszym języku oznacza "bez imienia", dla nas imię oznacza bardzo dużo, ukazujesz nam zniewagę gdy nie ujawniasz nam swojego imienia, w przeciwieństwie do nas. Dehetewe – Zawsze , i to zawsze mówimy nasze imię jako pierwsze nasze słowo na początku rozmowy.

-Aron, więc ty jesteś Wete ?

Starałem wypowiedzieć imię istoty najlepiej i z jak największym szacunkiem. Nie mogłem pojąć czemu bestia zdecydowała się ze mną rozmawiać, nie mogłem zachowywać się pochopnie, musiałem uważać jakie słowa dobierałem.

-Nehetewes, zapamiętaj to co teraz powiem : On nadchodzi. Mrok nastanie. We'te houlsnan, We Hetgenan.

Obudziłem się obok Kero, patrzył się na mnie w spokoju i opanowaniu. Nie czułem strachu, nie pociłem się, tętno wróciło do normy. Wyglądało na to iż wyszedłem z umysłu Kero w odpowiedni sposób. Czułem pustkę ale nie było to negatywne uczucie, chciałem więcej, chciałem odpowiedzi. Zacząłem zadawać sobie pytania, które mnożyły się i mnożyły. Wziąłem mój płaszcz i wyszedłem, kobieta stała przy drzwiach do pokoju, radośnie uśmiechnięta i spokojna. Tak jakby świat się obrócił. Z ciekawości sprawdziłem datę, nie przeraził mnie fakt że minęły dwa tygodnie. Usiadłem przy biurku otumaniony, nie wiedziałem co zrobić ze sobą. Walczyłem z demonami, zjawami, duchami nawet i z czarną magią ale to… to było coś innego, niesamowitego. Wziąłem telefon do ręki, w moim odbiciu na ekranie urządzenia zobaczyłem jakiś dziwny symbol na moim czole bardziej po lewej stronie, bliżej lewego oka. Były to po prostu dwie prostopadłe do siebie linie łączące moje górne rzęsy i czoło aż do moich krótkich włosów. Próbowałem go zmyć , zetrzeć ale bezskutecznie. Skąd się wziął , czemu się pojawił ? Kolejne pytania do mojej niekończącej się listy…

Koniec

Komentarze

Allgirionie, skoro to nie jest skończone opowiadanie, bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na FRAGMENT.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

nie możliwe

nie z przymiotnikami piszemy razem

 

z pod ziemi

spod ziemi

 

w rapidalnym tępię

Nie ma takich słów jak rapidalny, ani tępo, jako rzeczownik (jest przymiotnik tępy i czasownik tępić).

Rapidalny to kalka z angielskiego rapid, po polsku "szybki" a drugie słowo, którego szukałeś to tempo.

 

Podtrzymuję stanowisko wyrażone pod dwoma poprzednimi częściami i podpowiadam, żeby na przyszłość tak krótkie teksty, będące częściami jednej całości, wrzucać razem. 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Nowa Fantastyka