- Opowiadanie: MPJ 78 - Dzień niepodległości prima 2017

Dzień niepodległości prima 2017

Z tego miej­sca chciał­bym prze­pro­sić wszyst­kich fanów:

- Gwiezd­nych Wojen

- Dra­gon Boll

- Cza­ro­dzie­jek z księ­ży­ca

- Ma­ster of Orion

- stro­ny kops.pl z któ­rej po­ży­czy­łem pol­skich su­per­bo­ha­te­rów

- ka­pi­ta­na Bomby, któ­re­go po krót­kim za­sta­no­wie­niu od­rzu­ci­łem, bo to tępy chu* 

 

Po­nad­to pra­gnę za­pew­nić pre­zy­den­tów Pu­ti­na, Tram­pa, pre­mie­ra Ja­po­nii, Alinę, An­to­nie­go, Ma­te­usza, oraz Pre­ze­sa, że wszel­kie po­do­bień­stwa  są zu­peł­nie przy­pad­ko­we i nie­za­mie­rzo­ne. 

 

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

Finkla, FoloinStephanus

Oceny

Dzień niepodległości prima 2017

 W NASA pa­no­wa­ło nie­spo­ty­ka­ne pod­nie­ce­nie, po­mię­dzy or­bi­tą Marsa a Zie­mią do­strze­żo­no obiekt o śred­ni­cy pię­ciu­set ki­lo­me­trów. Jego kurs, skład, licz­ne ślady pro­mie­nio­wa­nia elek­tro­ma­gne­tycz­ne­go wska­zy­wa­ły, iż jest to sta­tek obcej cy­wi­li­za­cji. Strach bu­dzi­ło je­dy­nie to, że nie re­ago­wał on na wszel­kie próby na­wią­za­nia ko­mu­ni­ka­cji.

Trzy­dzie­ste­go pierw­sze­go marca roku dwa ty­sią­ce sie­dem­na­ste­go gi­gant wszedł na or­bi­tę księ­ży­co­wą. Odłą­czy­ło się od niego kil­ka­na­ście dys­ków o śred­ni­cy mniej wię­cej pię­ciu ki­lo­me­trów. Tra­jek­to­rie ich ruchu wska­zy­wa­ły na to, że kie­ru­ją się w stro­nę naj­więk­szych ziem­skich miast. Nie­mal wszy­scy ro­zu­mie­li, że to jest in­wa­zja.

 

Pierw­szy kwiet­nia

 

Wa­szyng­ton

Pre­zy­dent Trump po raz ko­lej­ny wydał roz­po­rzą­dze­nie za­bra­nia­ją­ce przy­jaz­du do USA osób z ośmiu kra­jów, oraz wszel­kich ob­cych ze stat­ku matki oraz mniej­szych dys­ków. Po­nad­to we­zwał wszel­kich ame­ry­kań­skich su­per­bo­ha­te­rów do obro­ny kraju. Kilka go­dzin póź­niej sę­dzia na Ha­wa­jach za­blo­ko­wał wy­ko­na­nie pre­zy­denc­kie­go de­kre­tu. Uczci­wie trze­ba przy­znać, iż przed­sta­wi­ciel wy­mia­ru spra­wie­dli­wo­ści nie był do końca pe­wien, czy po­wi­nien to robić, ale nie­chęć do Trum­pa prze­wa­ży­ła. Pre­zy­dent USA w tym cza­sie le­ciał Air Force One. Jego celem było tajne cen­trum do­wo­dze­nia w Gó­rach Ska­li­stych. Wia­do­mość o de­cy­zji sę­dzie­go otrzy­mał mi­nu­tę po za­koń­cza­niu po­sie­dze­nia sądu. Za­re­ago­wał na to dość nie­ty­po­wo, uśmie­cha­jąc się ta­jem­ni­czo. Wypił z Me­la­nią po kie­lisz­ku naj­lep­sze­go sło­weń­skie­go wina mu­su­ją­ce­go, wy­raź­nie coś świę­tu­jąc. Na ko­la­nach żony pre­zy­den­ta USA cicho mru­czał ślicz­ny pers.

 

Mo­skwa

Wła­di­mir Putin spo­koj­nie prze­czy­tał ra­por­ty. Obcy sta­no­wi­li za­gro­że­nie dla jego wła­dzy, toteż był zmu­szo­ny pod­jąć wy­jąt­ko­we kroki. Sy­be­ryj­ski ty­grys le­żą­cy w rogu ga­bi­ne­tu, jakby ro­zu­mie­jąc in­ten­cję swego pana, wy­su­nął pa­zu­ry. Wład­ca Rosji pod­niósł słu­chaw­kę czer­wo­ne­go te­le­fo­nu i za­żą­dał po­łą­cze­nia z Pięć­set Pierw­szą Ural­ską Gwar­dyj­ską Dy­wi­zją De­san­to­wo–Sztur­mo­wą. Po chwi­li miał już na linii jej do­wód­cę.

– Ge­ne­ra­le Cza­pa­jew, wie­cie z kim roz­ma­wia­cie?

– Tak jest, to­wa­rzy­szu pre­zy­den­cie.

– To do­brze. Wobec tego przy­stą­pi­cie do wy­ko­na­nia roz­ka­zu sześć­set sześć­dzie­siąt.

– Tak jest, im­pe­ra­to­rze.

Wła­di­mir odło­żył słu­chaw­kę. Wstał, pod­szedł do sejfu i wyjął z niego dwa cy­lin­drycz­ne przed­mio­ty. Jak na za­wo­ła­nie w drzwiach ga­bi­ne­tu sta­nę­ła Alina Ka­ba­je­wa. Rzu­cił jej jeden z cy­lin­drów. Ko­bie­ta zła­pa­ła go w locie. Oczy Ro­sjan­ki błysz­cza­ły nie­zwy­kłym pod­nie­ce­niem.

– De­kon­spi­ru­je­my się? – za­py­ta­ła

– To nie­zbęd­ne, aby oca­lić nasze im­pe­rium. Od tej chwi­li będę cię zwał lady Lin Kabą.

– Ro­zu­miem – rze­kła prze­ję­ta. Jed­no­cze­śnie spraw­dzi­ła, czy czer­wo­ny miecz świetl­ny dzia­ła.

 

Tokio

Pre­mier Ja­po­nii padł przed ce­sa­rzem w sto­sow­nym po­kło­nie. Wolał dro­bia­zgo­wo do­peł­nić kla­sycz­nej formy ce­re­mo­nia­łu, po­nie­waż miał do prze­ka­za­nia same złe no­wi­ny. Go­dzil­la znów pły­nę­ła w stro­nę Tokio. Jakby nie­szczęść było mało w stro­nę tego mia­sta oraz Osaki, Jo­ko­ha­my i Aichi su­nę­ły dyski ob­cych.

– Panie Abe – rzekł wład­ca – ilość pro­ble­mów, jaka spada na nasz kraj skła­nia mnie do roz­wa­że­nia, czy nie po­trze­bu­je­my kogoś szczę­śliw­sze­go, do za­rzą­dza­nia naszą oj­czy­zną.

– Pra­gnę za­pew­nić waszą ce­sar­ską mość, iż pro­ble­my są je­dy­nie przej­ścio­we, i w pełni pa­nu­ję nad sy­tu­acją.

– Więc ma pan jakiś plan?

– Oczy­wi­ście, wasza wy­so­kość. Kon­cer­ny Mit­su­bi­shi, To­yo­ta, Honda i Yama­ha mają go­to­we pro­to­ty­py czte­rech Me­cha­go­dzil­li, które po­win­ny za­trzy­mać gada przed naszą sto­li­cą. – Pre­mier po­kło­nił się po raz ko­lej­ny.

– A co z ko­smi­ta­mi?

– Zgro­ma­dzi­łem naj­lep­szych wo­jow­ni­ków oraz wo­jow­nicz­ki. Jeśli wasza wy­so­kość po­zwo­li za­pre­zen­tu­ję? – Abe uniósł głowę na tyle, by do­strzec przy­zwa­la­ją­cy gest po­tom­ka bo­gi­ni Ama­te­ra­su.

Do sali au­dien­cyj­nej we­szły Usagi Tsu­ki­no, Ami Mi­zu­no, Rei Hino, Ma­ko­to Kino, Mi­na­ko Aino, Ha­ru­ka Teno, Mi­chi­ru Kaio, Set­su­na Meio, Ho­ta­ru Tomoe. Jako rdzen­ne Ja­pon­ki od­da­ły swemu panu hołd po­kło­nem iden­tycz­nym jak pre­mier. Oprócz nich po­ja­wi­ło się dwóch Sajan, Son Goku i Ve­ge­ta. Ci skło­ni­li się jak na wo­jow­ni­ków przy­sta­ło. Ce­sarz po­pa­trzył na zgro­ma­dzo­nych a potem, jakby szu­ka­jąc pod­po­wie­dzi, na kota wy­grze­wa­ją­ce­go się na pa­ra­pe­cie.

– Panie Abe, ufam ci, nie za­wiedź mnie jed­nak, al­bo­wiem staw­ką jest twój honor.

– Dzię­ku­ję wa­szej wy­so­ko­ści, nie za­wio­dę. – Pre­mier wie­dział, że po­raż­ka ozna­cza sep­pu­ku.

 

Ber­lin

Kanc­lerz Mer­kel w pu­blicz­nym, te­le­wi­zyj­nym wy­stą­pie­niu ser­decz­nie za­pro­si­ła ko­smi­tów w imie­niu całej Unii Eu­ro­pej­skiej. Przy­po­mnia­ła rów­nież, iż nie­zbęd­na bę­dzie so­li­dar­ność z po­za­ziem­ski­mi uchodź­ca­mi ze stro­ny wszyst­kich państw człon­kow­skich, a zatem nie­zbęd­ny jest spraw­ny me­cha­nizm re­lo­ka­cji.

 

Paryż

Pre­zy­dent Hol­lan­de wydał po­le­ce­nie, aby na znak po­ko­ju i przy­jaź­ni wy­wie­sić na wieży Eif­fe­la ol­brzy­mią białą flagę.

 

War­sza­wa

Pre­zes ulo­ko­wał się w ulu­bio­nym fo­te­lu, a na ko­la­nach jego sie­dział kot. W ga­bi­ne­cie oprócz nich był jesz­cze tylko mi­ster obro­ny.

– An­to­ni, Ame­ry­ka­nie mówią, że na­pad­ną nas ko­smi­ci. Czy je­ste­śmy go­to­wi?

– Moim zda­niem ci ko­smi­ci to ro­syj­ski spi­sek. Po­wo­ła­łem ko­mi­sję pod moim prze­wod­nic­twem, która w naj­bliż­szym cza­sie to udo­wod­ni.

– Nie tym razem, An­to­ni, nie tym razem. Jak te ufoki nas za­ata­ku­ją, to pew­nie prze­gra­my.

– Po­win­ni­śmy w takim razie ewa­ku­ować naj­wyż­sze or­ga­ny pań­stwo­we do An­glii, albo USA w celu za­cho­wa­nia cią­gło­ści wła­dzy.

– To się nie spraw­dzi­ło. Sto­czy­my z nimi walkę tu i jeśli trze­ba zgi­nie­my. Ame­ry­ka­nie osta­tecz­nie wy­gra­ją, za­wsze tak jest. Bę­dzie­my mieć w tym swój udział i jesz­cze zo­sta­nie le­gen­da o na­szej od­wa­dze.

– Co pan pre­zes w takim razie pro­po­nu­je? – Mi­ni­ster ner­wo­wo szu­kał po kie­sze­niach fajki.

– Dziś w nocy sejm prze­gło­su­je pa­kiet ustaw da­ją­cych mi wła­dzę dyk­ta­tor­ską na czas wojny. Całą do­stęp­ną w ma­ga­zy­nach broń roz­da­my Obro­nie Te­ry­to­rial­nej i ochot­ni­kom. Kiedy wróg do­trze do War­sza­wy, bę­dzie­my się bro­nić na ba­ry­ka­dach. A wła­śnie, żebym miał bli­sko, tu na No­wo­grodz­kiej zbu­du­jesz mi jedną.

– Do­brze. – Mi­ni­ster ner­wo­wo za­cią­gnął się faj­ko­wym dymem.

– Zro­bi­my wszyst­ko jak na­le­ży, msze, sztan­da­ry, i cała resz­ta. Po­śle­my w bój nie tylko woj­sko, ale też na­szych pol­skich su­per­bo­ha­te­rów. Zro­zu­mia­łeś?

– Tak. – An­to­ni miał sza­leń­stwo w oczach.

– To do­brze. Idź i zaj­mij się wszyst­kim. – Pre­zes spo­koj­nie gła­skał kota, gdy mi­ni­ster opusz­czał ga­bi­net.

 

W pra­skim miesz­ka­niu ze­bra­li się pol­scy su­per­bo­ha­te­ro­wie Geko, Czło­wiek Beton, Kal, Kler, Ka­pi­tan Za­je­bi­stość, Invi, Czło­wiek Kot oraz Ka­pi­tan Pol­ska. Nie­ste­ty usta­la­nie tak­ty­ki walki z ko­smicz­nym na­jaz­dem po­łą­czo­ne było z li­ba­cją al­ko­ho­lo­wą. W efek­cie nie usta­lo­no nic po­nad­to, że trze­ba sko­czyć do noc­ne­go po coś do picia.

 

Drugi kwiet­nia

 

Wy­brze­że Ja­po­nii

Ve­ge­ta wła­śnie znisz­czył drugi spodek ob­cych. Nie czuł jed­nak sa­tys­fak­cji. W walce nie mu­siał nawet osią­gnąć po­zio­mu super Sa­ja­ni­na. Tar­cze ener­ge­tycz­ne stat­ku padły, skon­cen­tro­wa­na Ki pruła pan­cerz i po­kła­dy. Z wnę­trza wy­pa­da­ły dzie­siąt­ki ob­cych ale tymi zaj­mo­wa­ły się to­wa­rzy­szą­ce mu cza­ro­dziej­ki z Marsa, Wenus i Jo­wi­sza. No bądź­my szcze­rzy, nie wszyst­ki­mi. Część po pro­stu spa­da­ła do oce­anu lub roz­trza­ski­wa­ła się na przy­brzeż­nych ska­łach. Wrak po­wo­li osu­nął się do morza. Spo­dzie­wa­na fala tsu­na­mi nie po­win­na prze­kro­czyć dwóch me­trów. Bulma po­in­for­mo­wa­ła go, iż Son Goku też już wy­koń­czył po­zo­sta­łe dwa stat­ki za­gra­ża­ją­ce Ja­po­nii. Ve­ge­ta czuł nie­do­syt i po­sta­no­wił po­roz­ma­wiać z przy­ja­cie­lem o pew­nej kon­cep­cji. Prze­mknął w po­wie­trzu ni­czym strza­ła lecąc do swego kra­ja­na. Spo­tkał go przy ogni­sku na plaży, po­skrę­ca­ny wrak stat­ku ob­cych leżał w morzu. Z pew­nym za­do­wo­le­niem ksią­żę Sajan od­no­to­wał, że znacz­nie bli­żej brze­gu, niż stat­ki które znisz­czył oso­bi­ście. Songo jak zwy­kle po skoń­cze­niu za­da­nia od­po­czy­wał i zdaje się koń­czył jakiś po­si­łek.

– Jak walka? – spy­tał Ve­ge­ta.

– Ła­twi­zna – od­rzekł Son Goku.

– Też nie je­stem nią usa­tys­fak­cjo­no­wa­ny.

– Grunt, że wy­gra­li­śmy. Może teraz ce­sarz za­pro­si nas na obiad?

– My­śla­łeś aby za­ata­ko­wać sta­tek matkę tych ko­smi­tów?

– Co?

– Taki sta­tek, z któ­re­go przy­le­cia­ły te dyski.

– Zna­czy się więk­szy od tego tutaj?

– Do­kład­nie tak.

– I bę­dzie na nim wię­cej tych stwo­rów?

– Oczy­wi­ście, że tak.

– Wcho­dzę w to.

Dwie smugi prze­cię­ły po­wie­trze, kiedy wo­jow­ni­cy po­le­cie­li do Bulmy po­ży­czyć sta­tek ko­smicz­ny zdol­ny za­wieźć ich na or­bi­tę księ­ży­ca.

 

Gdzieś nad Sy­be­rią.

Z gór Uralu na­prze­ciw dys­ko­wi ob­cych wy­star­to­wał gwiezd­ny nisz­czy­ciel klasy Im­pe­rial. Po­tęż­na ma­szy­na długa na ty­siąc sześć­set me­trów i tak wy­da­wa­ła się drob­na, przy zmie­rza­ją­cym w stro­nę Mo­skwy dysku ob­cych. Spraw­nie pro­wa­dzo­na, szyb­ko wy­ko­rzy­sta­ła prze­wa­gę zwrot­no­ści i usta­wi­ła się w ide­al­nej po­zy­cji do ataku, nieco z góry po pra­wej. Do­wód­ca stat­ku ob­cych nie mogąc do­się­gnąć Ro­sjan z głów­nej broni wy­słał prze­ciw­ko nim my­śliw­ce. Szyb­ko jed­nak po­ża­ło­wał swej de­cy­zji. Chro­nią­ce je tar­cze ener­ge­tycz­ne oka­za­ły się zbyt słabe w po­rów­na­niu z ar­ty­le­rią nisz­czy­cie­la. Na szczę­ście pole chro­nią­ce dysk po­zwa­la­ło się czuć bez­piecz­nie. W każ­dym razie do czasu, kiedy ro­syj­ska jed­nost­ka po­sta­no­wi­ła wy­lą­do­wać na grzbie­cie nie­przy­ja­cie­la. Sto­ją­cy na jej po­mo­ście bo­jo­wym Wła­di­mir wy­da­wał wła­śnie ostat­nie roz­ka­zy.

– Ge­ne­ra­le Cza­pa­jew za chwi­lę roz­pocz­nie­my abor­daż wro­giej jed­nost­ki, po­pro­wa­dzi pan pułk swo­ich klo­nów w stro­nę cen­trum łącz­no­ści dysku.

– Tak jest, im­pe­ra­to­rze.

– Lady Lin Kaba po­pro­wa­dzi atak pułku klo­nów w celu opa­no­wa­nia si­łow­ni wro­gie­go stat­ku.

– Tak, mój mi­strzu.

– Oso­bi­ście po­pro­wa­dzę atak trze­cie­go pułku na cen­trum do­wo­dze­nia wro­gie­go stat­ku. Ka­pi­ta­nie – Putin zwró­cił się do wy­prę­żo­ne­go na bacz­ność ofi­ce­ra – wy tu zo­sta­nie­cie do na­sze­go po­wro­tu i obro­ni­cie nasz nisz­czy­ciel przed wdar­ciem się wroga.

– Tak jest.

Mi­nu­tę póź­niej z luków nisz­czy­cie­la wy­sy­pa­ły się ty­sią­ce po­sta­ci w bia­łych pan­cer­zach. Żoł­nie­rze pro­wa­dze­ni przez do­wód­ców zni­ka­li we­wnątrz spodka. Walka roz­go­rzał na po­kła­dach wro­gie­go stat­ku z pełną za­cie­kło­ścią. Czer­wo­ne mie­cze świetl­ne Wła­di­mi­ra i Aliny od­bi­ja­ły po­ci­ski z broni ener­ge­tycz­nej ufo­ków. Ka­ła­chy sztur­mow­ców ma­sa­kro­wa­ły ko­smicz­ne masz­ka­ro­ny. Go­dzi­nę póź­niej im­pe­ra­tor zabił na most­ku ostat­nie­go ob­ce­go. Bitwa była wy­gra­na. Mo­skwę oca­li­ło po­łą­cze­nie ciem­nej stro­ny mocy, au­to­ma­tów Ka­łasz­ni­ko­wa oraz klo­nów Cza­pa­je­wa, naj­więk­sze­go gie­ro­ja ja­kie­go znała Rosja.

 

War­sza­wa

Dzwo­ny ko­ścio­łów biły długo, do­no­śnie i po­sęp­nie. Mia­sto szy­ko­wa­ło się do walki. W radiu i te­le­wi­zji non stop in­for­mo­wa­no o tym, ile jesz­cze ki­lo­me­trów ma do War­sza­wy dysk ob­cych. Obiekt ten nad­cią­gał od stro­ny Ber­li­na, gdzie wy­sa­dził de­sant. Pew­nym opty­mi­zmem na­pa­wa­ło, iż choć sta­tek ufo­ków się zbli­ża, to nad­cią­ga­ją­ce od stro­ny Nie­miec od­dzia­ły lą­do­we ko­smi­tów nie sfor­so­wa­ły dotąd linii Odry. Na Okę­ciu zgro­ma­dzo­no wszyst­kie sa­mo­lo­ty bo­jo­we ja­ki­mi dys­po­no­wa­ło pol­skie lot­nic­two. Wy­pro­du­ko­wa­ne w Sta­nach F 16, stały skrzy­dło w skrzy­dło z pro­duk­ta­mi ra­dziec­kie­go prze­my­słu w po­sta­ci Migów 29 i Su 22. Udało się do­pro­wa­dzić do stanu uży­wal­no­ści nawet kilka sta­reń­kich Migów 21. Pi­lo­ci nie mieli złu­dzeń, czeka ich misja w stylu ka­mi­ka­dze. Więk­szość pol­skich ma­szyn trzy­ma się na słowo ho­no­ru, na do­da­tek po­sia­da­ne uzbro­je­nie nie miało szans prze­bić pola si­ło­we­go ob­cych.

Ro­dzi­mi su­per­bo­ha­te­ro­wie rów­nież byli w pod­łym na­stro­ju. Le­cie­li wła­śnie sta­rym dwu­pła­to­wym Gaw­ro­nem, aby do­stać się na dysk ob­cych z góry. Sil­nik wście­kle ter­ko­tał, co w po­łą­cze­niu z kacem przy­pra­wia­ło o ból głowy. Na do­da­tek Czło­wiek Beton do­rwał się do radia i za­czął opo­wia­dać ka­wa­ły.

Gi­gan­tycz­ny okręt był już na wy­so­ko­ści Prusz­ko­wa, gdy za­czął się dziw­nie za­cho­wy­wać. Błę­kit­na otocz­ka pola si­ło­we­go nagle zga­sła, a ta­lerz wy­raź­nie zbo­czył z kursu, kie­ru­jąc się na pół­noc­ny wschód. Atak pol­skie­go lot­nic­twa, ku za­sko­cze­niu wszyst­kich, po­waż­nie go uszko­dził. Sta­tek ob­cych zni­żał się cią­gle, aż osiadł w bro­kow­skich la­sach. Grupy ochot­ni­ków zbroj­ne w widły, sie­kie­ry oraz wy­da­ne z ma­ga­zy­nów ka­ła­sze, be­ry­le, mau­ze­ry, a nawet le­be­le wdar­ły się do środ­ka. Kilka go­dzin póź­niej, kiedy miej­sco­wi opusz­cza­li dysk, we­wnątrz nie było już ani jed­ne­go ży­we­go ko­smi­ty.

Pro­wa­dzo­ne póź­niej ba­da­nia wy­ka­za­ły, że suk­ces był za­słu­gą Czło­wie­ka Be­to­na. Obcy pod­słu­chi­wa­li Zie­mian i tra­fi­li na czę­sto­tli­wość z opo­wia­da­ny­mi przez niego ka­wa­ła­mi. Po­ziom dow­ci­pów pol­skie­go su­per­bo­ha­te­ra do­pro­wa­dził ufo­ków z ko­mór­ki na­słu­chu do głę­bo­kiej de­pre­sji i sa­mo­bój­stwa. Po­nie­waż cała za­ło­ga dysku była po­wią­za­na te­le­pa­tycz­nie, za­dzia­łał efekt do­mi­na. Do­wód­ca jed­nost­ki, w celu oca­le­nia in­nych stat­ków, prze­rwał łącz­ność men­tal­ną i każdą inną ze stat­kiem matką. Kosz­to­wa­ło go to utra­tę pola ochron­ne­go. Nie prze­rwa­ło to jed­nak epi­de­mii sa­mo­bójstw na jego jed­no­st­ce. Atak pol­skich lot­ni­ków tylko po­głę­bił de­pre­sję ko­smi­tów, a na do­da­tek trwa­le znisz­czył część sys­te­mów na­pę­do­wych i emi­te­rów tarcz. Prze­są­dzi­ło to o losie jed­nost­ki. Uszko­dzo­na lą­do­wa­ła w przy­god­nym te­re­nie. Nie­licz­ne eg­zem­pla­rze ob­cych jakie jesz­cze żyły nie miały szans w kon­fron­ta­cji z po­spo­li­tym ru­sze­niem.

 

Area 77 – tajna baza w Gó­rach Ska­li­stych

Ob­słu­ga po­śpiesz­nie na­cią­ga­ła siat­ki ma­sku­ją­ce na ko­lej­ny biz­ne­so­wy od­rzu­to­wiec. We wnę­trzu góry, pre­zy­dent Trump wła­śnie roz­ma­wiał z za­pro­szo­ny­mi biz­nes­me­na­mi.

– Jak za­pew­ne pań­stwo wie­cie pod­czas walki z ko­smi­ta­mi znisz­czo­no już po­ło­wę No­we­go Jorku.

– Wiemy, w końcu dia­bli wzię­li Wall Stre­et.

– Jak my­śli­cie, co to ozna­cza?

– Kło­po­ty? – Na sali jakoś trud­no było o en­tu­zjazm.

– Nie! To ozna­cza, że wkrót­ce bę­dzie można za­ro­bić ogrom­ne pie­nią­dze na od­bu­do­wie.

– Naj­pierw mu­si­my wy­grać z ko­smi­ta­mi.

– To dro­biazg. Wy­da­łem wła­śnie roz­kaz kontr­ata­ku dla wszyst­kich ame­ry­kań­skich su­per­bo­ha­te­rów. Tej dys­po­zy­cji nie ośmie­li się anu­lo­wać żaden sę­dzia. Roz­ma­wia­łem też z pre­mie­rem Ja­po­nii. Za czte­ry uży­wa­ne lot­ni­skow­ce klasy Ni­mitz, ja­poń­scy su­per­bo­ha­te­ro­wie po­zba­wią stat­ki ob­cych ochron­ne­go pola si­ło­we­go i znisz­czą sta­tek matkę.

– Damy sko­śno­okim nasze lot­ni­skow­ce. Prze­cież jak ostat­nio mieli ten typ okrę­tów, to na­ro­bi­li nam masę kło­po­tów. – Jeden z tek­sa­skich po­ten­ta­tów naf­to­wych gło­śno wy­ra­ził swoje wąt­pli­wo­ści.

– Spo­koj­nie. Prze­ka­że­my je w ciągu dzie­się­ciu lat jed­no­cze­śnie wpro­wa­dza­jąc do służ­by jed­nost­ki jesz­cze po­tęż­niej­sze, na któ­rych zwo­do­wa­nie Ja­po­nia udzie­li nam kre­dy­tu. Wie­cie, co to dla na­szych kon­cer­nów ozna­cza.

– Pie­nią­dze!

Na sali z wolna za­czy­nał się po­pra­wiać na­strój. Praw­dzi­wa eu­fo­ria za­pa­no­wa­ła po po­da­niu in­for­ma­cji, iż dyski stra­ci­ły chro­nią­ce je pole si­ło­we i są ko­lej­no strą­ca­ne przez Su­per­me­na i U.S. Air Force. Zgro­ma­dze­ni wresz­cie mogli zająć się usta­la­niem ceny no­wych lot­ni­skow­ców, po­dzia­łem no­wo­jor­skich pla­ców na któ­rych po od­gru­zo­wa­niu po­wsta­ną nowe wie­żow­ce, za­wie­ra­li dżen­tel­meń­skie umowy gwa­ran­tu­ją­ce im mi­liar­dy do­cho­du.

 

Or­bi­ta ksie­ży­co­wa

Son Goku i Ve­ge­ta prak­tycz­nie już znisz­czy­li sta­tek matkę. Ksią­żę Sajan nadal nie czuł sa­tys­fak­cji z walki. Kolos pod­dał się skon­cen­tro­wa­nej Ki trud­niej niż dyski wy­sła­ne na Zie­mię, ale nadal nie było to wy­zwa­nie godne praw­dzi­we­go wo­jow­ni­ka. Po­sta­no­wił więc za­koń­czyć walkę spek­ta­ku­lar­nym ata­kiem, po któ­rym z gi­gan­ta zo­sta­ły­by je­dy­nie roz­pro­szo­ne atomy. Ku swemu zdu­mie­niu do­strzegł jed­nak, iż jego kra­jan raz po raz nur­ku­je do środ­ka i coś stam­tąd wy­no­si. Prze­rwał skła­da­nie się do strza­łu za­py­tał

– Goku, co ty ro­bisz?

– Wy­cią­gam ich. – Sango wska­zał sze­reg ob­cych, zwią­za­nych w pęcz­ki za po­mo­cą ich wła­snych macek.

– Ale po co?

– Szko­da, by się zmar­no­wa­li, pie­cze­ni w ogni­sku są pysz­ni, a ja je­stem taki głod­ny.

 

Pol­ska

War­sza­wa i inne pol­skie mia­sta oca­la­ły. Dzwo­ny w ko­ścio­łach biły długo, gło­śno i ra­do­śnie, tłumy ludzi na uli­cach wi­wa­to­wa­ły. Pre­zes też uczest­ni­czył w po­wszech­nym wy­bu­chu en­tu­zja­zmu. Opo­zy­cja i rzą­dzą­cy przez chwi­lę za­po­mnie­li o co­dzien­nej walce po­li­tycz­nej. Na fali po­wszech­ne­go unie­sie­nia, padły pro­po­zy­cje wy­zwo­le­nia Nie­miec spod ko­smicz­nej oku­pa­cji. Akces do ko­ali­cji nio­są­cej wol­ność zgło­si­ło sze­reg państw mię­dzy in­ny­mi Tur­cja, Rosja i USA. Niem­cy co praw­da pro­te­sto­wa­ły i tłu­ma­czy­ły, że wcale nie trze­ba ich wy­zwa­lać, ale kto by tam się przej­mo­wał opi­nia­mi ma­rio­ne­tek ko­smi­tów.

Tylko jedna osoba w całym kraju była po­nu­ra, był to Ma­te­usz, mi­ni­ster fi­nan­sów. Przy­go­to­wał wła­śnie wspa­nia­łą pre­zen­ta­cję w Power Po­in­cie, do­wo­dził w niej, że dzię­ki mon­tow­ni dys­ków ko­smicz­nych pol­ska go­spo­dar­ka bę­dzie się szyb­ko roz­wi­jać. Przy­go­to­wał też sze­reg ulg po­dat­ko­wych dla ko­smi­tów, aby skło­nić ich do ulo­ko­wa­nia tej in­we­sty­cji w kraju nad Wisłą. Klę­ska ufo­ków spra­wi­ła, że wiel­ki wy­si­łek wło­żo­ny w two­rze­nie ob­raz­ków i wy­kre­sów po­szedł na marne. Na do­da­tek do­sko­na­le zda­wał sobie spra­wę, że wy­da­na broń nie wróci już do ma­ga­zy­nów i po­zo­sta­nie w rę­kach Po­la­ków, a to ozna­cza, iż próby pod­wy­żek po­dat­ków będą odtąd śmier­tel­nie nie­bez­piecz­ne.

 

Pla­ne­ta Mrru­szan

W Cen­trum Wy­wia­du Gwiezd­ne­go agent­ka Czy­ki­ta koń­czy­ła seans łącz­no­ści men­tal­nej z re­zy­den­ta­mi roz­sia­ny­mi w ko­smo­sie. Prze­cią­gnę­ła się de­mon­stru­jąc przy oka­zji pa­zu­ry, po­ma­lo­wa­ne w zie­lo­ne wzory zgod­nie z naj­now­szą modą.

– Jak sy­tu­acja na Ziemi? – Szef wy­wia­du był kon­kret­ny jak zwy­kle.

– Pełen suk­ces. Nasi re­zy­den­cji wpły­nę­li te­le­pa­tycz­nie na swo­ich ludzi, dzię­ki czemu nie­mal nikt nie pró­bo­wał ne­go­cjo­wać z Mac­ko­na­mi. Było to o tyle ła­twiej­sze, że dzię­ki po­de­sła­nym wcze­śniej do Hol­ly­wo­od sce­na­riu­szom fil­mo­wym, wszy­scy miesz­kań­cy Ziemi oba­wia­li się in­wa­zji. Nikt nie przy­pusz­czał, że mac­ko­wa­ci mogą za­wie­szać swe dyski nad ziem­ski­mi mia­sta­mi w ce­lach han­dlo­wych.

– Jakie za­da­no stra­ty Mac­ko­nom?

– Zie­mia­nie znisz­czy­li całą ich flotę.

– Bar­dzo do­brze, nikt wię­cej nie ośmie­li się pod­wa­żać na­szej kon­tro­li nad miesz­kań­ca­mi tam­tej pla­ne­ty.

Agent­ka Czy­ki­ta ski­nę­ła po­twier­dza­ją­co głową. Za­mru­cza­ła ra­do­śnie i opu­ści­ła pokój dum­nie za­dzie­ra­jąc ogon. Wy­bie­ra­ła się do fir­mo­wej sto­łów­ki na myszy w sosie z ko­ci­mięt­ką.

Koniec

Komentarze

Uśmiech­ną­łem się parę razy :) Nie wiem czemu, ale bar­dzo mi bra­ko­wa­ło alu­zji do kon­ku­ro­wa­nia Ma­rve­la z DC oraz wspo­mnie­nia wiel­kie­go im­pe­rium Mysz­ki Miki. Ot, taka przy­pa­dłość. Ale pol­scy su­per­bo­ha­te­ro­wie na plus :) Nawet alu­zje po­li­tycz­ne nie wy­cią­gnę­ły ze mnie cy­ni­ka, jak to się zwy­kle dzie­je.

Pod­su­mo­wu­jąc – je­stem na tak :)

 

Edy­cja:

Ale Ka­pi­tan Bomba by się przy­dał :)

Won't so­me­bo­dy tell me, an­swer if you can; I want so­me­one to tell me, what is the soul of a man?

Z tym ostat­nim to pró­bo­wa­łem, ale choć nie je­stem spe­cjal­nie sub­tel­ny, to on mi nie pod­cho­dzi.  

Sym­pa­tycz­ny tek­ścik. Spodo­ba­ły mi się po­li­tycz­ne szpi­le tu i ów­dzie.

Jeśli cho­dzi o pol­skich su­per­bo­ha­te­rów, to Ćwiek kilku ob­sma­ro­wał.

MPJ, skar­bie, ile razy ja Ci już pi­sa­łam o prze­cin­kach przy wo­ła­czach?

Chcę aby kiedy Ame­ry­ka­nie osta­tecz­nie wy­gra­ją.

Chcę, aby to zda­nie miało ręce i nogi, pod­miot i orze­cze­nie. Prze­ci­nek po “chcę” też mu nie za­szko­dzi.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

“Jego kurs, skład, licz­ne ślady pro­mie­nio­wa­nia elek­tro­ma­gne­tycz­ne­go wska­zy­wa­ły, iż jest [+to] sta­tek obcej cy­wi­li­za­cji.“

 

“Pre­zy­dent Trump po raz ko­lej­ny wydał roz­po­rzą­dze­nie za­bra­nia­ją­ce przy­jaz­du do USA osób z ośmiu kra­jów, oraz wszel­kich ob­cych ze stat­ku matki, oraz mniej­szych dys­ków.“ – coś jest nie tak z tymi prze­cin­ka­mi przed “oraz”….

 

“Wpił z Me­la­nią po kie­lisz­ku naj­lep­sze­go sło­weń­skie­go wina mu­su­ją­ce­go, wy­raź­nie coś świę­tu­jąc.“ – Wypił

 

“Sy­be­ryj­ski ty­grys le­żą­cy w rogu ga­bi­ne­tu, jakby ro­zu­mie­jąc in­ten­cję swego pana[+,] wy­su­nął pa­zu­ry.“

 

“– Tak jest[+,] to­wa­rzy­szu pre­zy­den­cie.”

 

“– Tak jest[+,] im­pe­ra­to­rze.“

 

Czemu po kwe­stii dia­lo­go­wej jest li­nij­ka od­stę­pu?

(Jak widzę, dalej jesz­cze przy­naj­mniej dwa razy po­ja­wia się taka dziw­na prze­rwa po dia­lo­gu…)

 

“Wi­dząc rzu­cił jej jeden z cy­lin­drów. Ko­bie­ta zła­pa­ła go w locie, jej oczy błysz­cza­ły nie­zwy­kłym pod­nie­ce­niem.”

 

“– To nie­zbęd­ne[+,] aby oca­lić nasze im­pe­rium.“

 

“….czy nie po­trze­bu­je­my kogoś szczę­śliw­sze­go[-,] do za­rzą­dza­nia naszą oj­czy­zną.“

 

“– Pra­gnę za­pew­nić waszą ce­sar­ską mość, iż pro­ble­my są je­dy­nie przej­ścio­we[-,] i w pełni pa­nu­ję nad sy­tu­acją.“

 

“– Oczy­wi­ście[+,] wasza wy­so­kość.“

 

“Abe uniósł głowę na tyle[+,] by do­strzec przy­zwa­la­ją­cy gest po­tom­ka bo­gi­ni Ama­te­ra­su.“

 

“Ha­ru­ka Teno, Mi­chi­ru Kaio, Set­su­na Meio“ – wiem, że się cze­piam, ale po­win­no być albo Tenō, Kaiō i Meiō, albo Tenou, Kaiou i Meiou ;p

 

“– Dzię­ku­je wa­szej wy­so­ko­ści, nie za­wio­dę.“ – Dzię­kuję

 

“Pre­zy­dent Hol­lan­de wydał po­le­ce­nie[+,] aby na znak po­ko­ju i przy­jaź­ni wy­wie­sić na wieży Eif­fe­la ol­brzy­mią białą flagę.“

 

“– Nie tym razem[+,] An­to­ni, nie tym razem.”

 

“– Po­win­ni­śmy w takim razie ewa­ku­ować naj­wyż­sze wła­dze pań­stwo­we do An­glii[-,] albo USA w celu za­cho­wa­nia cią­gło­ści wła­dzy.“

 

“Chcę aby kiedy Ame­ry­ka­nie osta­tecz­nie wy­gra­ją. Wszak za­wsze tak jest, to po nas zo­sta­ła choć le­gen­da.“ – coś zde­cy­do­wa­nie jest tu nie tak… (i brak prze­cin­ka przed “aby”).

 

“Z wnę­trza wy­pa­da­ły dzie­siąt­ki ob­cych[+,] ale tymi zaj­mo­wa­ły się to­wa­rzy­szą­ce mu cza­ro­dziej­ki z Marsa, Wenus i Jo­wi­sza.“

 

“Bulama po­in­for­mo­wa­ła go“ – Bulma

 

“Prze­mknął w po­wie­trzu ni­czym strza­ła lecąc do swego kra­jania.“ – kra­ja­na?

 

“…kiedy wo­jow­ni­cy po­le­cie­li do Bulamy po­ży­czyć sta­tek ko­smicz­ny zdol­ny za­wieść ich na or­bi­tę księ­ży­ca.“ – Bulmy, j.w., poza tym za­wieźć, a nie za­wieść ;)

 

“– Tak jest[+,] im­pe­ra­to­rze.”

 

“– Tak[+,] mój mi­strzu.“

 

“– Mi­nu­tę póź­niej z luków nisz­czy­cie­la wy­sy­pa­ły się ty­sią­ce po­sta­ci w bia­łych pan­cer­zach.“ – Zbęd­na pół­pau­za na po­cząt­ku.

 

“Walka roz­go­rzał na po­kła­dach wro­gie­go stat­ku z pełną za­cie­kło­ścią.“ – roz­go­rzała

 

“Wy­pro­du­ko­wa­ne w sSta­nach F 16[-,] stały skrzy­dło w skrzy­dło z…“

 

“Wy­pro­du­ko­wa­ne w sta­nach F 16, stały skrzy­dło w skrzy­dło z pro­duk­ta­mi ra­dziec­kie­go prze­my­słu w po­sta­ci Migów 29 i Su 22. Udało się do­pro­wa­dzić do sta­niu uży­wal­no­ści nawet kilka sta­reń­kich Migów 21.” – po­wtó­rze­nie i li­te­rów­ka: stanu

 

“Pi­lo­ci nie mieli złu­dzeń, czeka ich misja w stylu ka­mi­ka­dze. Więk­szość pol­skich ma­szyn trzy­ma się na słowo ho­no­ru, na do­da­tek po­sia­da­ne uzbro­je­nie[-,] nie bę­dzie w sta­nie prze­bić pola si­ło­we­go ob­cych.“

Skąd nagła zmia­na czasu na te­raź­niej­szy?

 

“Atak pol­skie­go lot­nic­twa, ku za­sko­cze­niu wszyst­kich[+,] po­waż­nie go uszko­dził.“

 

“Po­nie­waż cała za­ło­ga dysku była po­wią­za­na te­le­pa­tycz­nie[+,] za­dzia­łał efekt do­mi­na.“

 

“Do­wód­ca jed­nost­ki[+,] w celu oca­le­nia in­nych stat­ków, prze­rwał łącz­ność men­tal­ną i każda inną ze stat­kiem matką.“ – każdą

 

‘Prze­rwał skła­da­nie się do strza­łu za­py­tał[+:]

– Goku[+,] co ty ro­bisz?

– Wy­cią­gam ich. – Sango wska­zał sze­reg ob­cych, [+z]wią­za­nych w pęcz­ki[-,] za po­mo­cą ich wła­snych macek.

– Ale po co?

– Szko­da[+,] by się zmar­no­wa­li, pie­cze­ni w ogni­sku są pysz­ni, a ja je­stem taki głod­ny.“

 

“Akces do ko­ali­cji nio­są­cej wol­ność zgło­si­ło sze­reg państw[+,] mię­dzy in­ny­mi Tur­cja, Rosja i USA.“

 

Nie­któ­re frag­men­ty mnie roz­ba­wi­ły, po­mysł jest cał­kiem wdzięcz­ny, ale moim zda­niem przy­da­ło­by się to nieco skon­den­so­wać, by efekt był lep­szy. Bo tak to, poza kil­ko­ma uśmie­cha­mi, je­stem ra­czej lekko znu­żo­na – nie­któ­re opisy zde­cy­do­wa­nie za dłu­gie.

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

Aha, dla­cze­go “prima”?

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Po­praw­ki na­nio­słem.

 

Dla­cze­go prima? Bo to naj­lep­sza wer­sja “Dnia nie­pod­le­gło­ści” co naj­mniej od czasu “Kom­pen­dium wie­dzy” mie­sięcz­ni­ka Se­cret Se­rvi­ce ;)

 

Ja­kie­kol­wiek związ­ki z prima apry­lis są zu­peł­nie przy­pad­ko­we i nie­za­mie­rzo­ne ;)

A, w zna­cze­niu, że prima sort. Bo ja ma­te­ma­tycz­nie kom­bi­no­wa­łam – prim, bis… ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Prze­czy­ta­łem. Uśmie­chli­we, ale salw nie było. :)

Nie wiem, cze­goś mi tu bra­ku­je. Może ja­kiejś moc­niej­szej klam­ry w za­koń­cze­niu? 

Ale w sumie, O.K. :)

 

P.S. A dla­cze­go nie Darth Putin? :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Fajne :)

Przy­no­szę ra­dość :)

Po­czyt­ne i za­baw­ne. Czy­ta­ło się nader przy­jem­nie.

Jedna uwaga, Go­dzil­la to on ;).

 

Lek­kie, łatwe i przy­jem­ne. Miej­sca­mi za­baw­ne. Czy­ta­ło się cał­kiem miło. ;)

 

Wia­do­mość o de­cy­zji sę­dzie­go otrzy­mał mi­nu­tę po za­pad­nię­ciu. – Zga­dy­wan­ka – po za­pad­nię­ciu czego do­stał wia­do­mość: a. klam­ki, b. wy­ro­ku, c. de­cy­zji, d. zmierz­chu e. kur­ty­ny, f. się pod zie­mię? ;-)

 

Dy­wi­zją De­san­to­wo – Sztur­mo­wą. – …Dy­wi­zją De­san­to­wo-Sztur­mo­wą.

 

wy­da­wa­ła się drob­na, przy zmierz­cha­ją­cym w stro­nę Mo­skwy dysku ob­cych. – Czy to zna­czy, że dysk po­wo­do­wał mrok w stro­nę Mo­skwy? ;-)

Pew­nie miało być: …wy­da­wa­ła się drob­na, przy zmierz­a­ją­cym w stro­nę Mo­skwy dysku ob­cych.

 

Obiet ten nad­cią­gał od stro­ny Ber­li­na… – Li­te­rów­ka.

 

Sil­nik wście­kle ter­ko­tał, co w po­łą­cze­niu z kacem przy­pra­wia­ło o ból głowy. – Ależ ból głowy jest jed­nym z ob­ja­wów kaca, ter­ko­ta­nie sil­ni­ka mogło ów ból tylko wzma­gać, nie oń przy­pra­wiać.

 

Wy­da­łem wła­śnie roz­kaz kontr­ata­ku dla wszyst­kich ame­ry­kań­skich su­per­bo­ha­te­rów. – Roz­kaz wy­da­je się komuś, nie dla kogoś.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Nawet lu­dzia mało zo­rien­to­wa­ne­go w po­li­ty­ce, czyli mnie, uśmie­szy­ło :) I ten koci motyw. Ty­czu­wam trze­cie dno – że niby jakiś spi­sek, że coś… :D

F.S

Nowa Fantastyka