- Opowiadanie: Yatzeck - Drzemka

Drzemka

Zagadka - co trzyma ten świat w kupie?... Rozwiązana. Drzemka może być dla niego zabójcza. Tutaj – jedynie nieszkodliwe jej konsekwencje.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Drzemka

Była druga po południu. Maren spał, ale przez sen wyczuwał że coś nie jest w porządku, jednak inercja i bezwład snu były zbyt silne. Na granicy przebudzenia toczył walkę, którą zwykle toczy każdy, kto zdrowo zasnął i nie ma zamiaru się budzić. Ale świat zewnętrzny domagał się reakcji.

Najpierw ze świadomością połączył się słuch, to on pierwszy zareagował. Zaraz po nim włączyły się pozostałe zmysły. I nic, żadnego dźwięku… Dzwonki u szyj owiec, pies, ptaki nawet wiatr, wszystko milczało… Kompletna cisza.

– Boże! – Maren zerwał się na równe nogi. – Boże! – znów krzyknął, teraz już zupełnie świadomy. Stał pod drzewem, pod którym przed godziną zasnął. Dokoła stado pięknych, białorunnych owiec, stało zastygłe w bezruchu. Całą przestrzeń przenikał półmrok, dziwny o tej porze dnia, dodawał grozy zupełnie milczącym górom. Cisza zdawała się okrywać wszystko jakimś niewidzialnym potężnym szklanym kloszem. Maren usłyszał swój oddech, był spokojny, miarowy i głęboki. Przerażająco głośny. Wydawało się, że za chwilę podniesie echo wśród zalanych ciszą i półmrokiem dolin i zwabi jakieś licho. Pasterz przeraził się, wstrzymał oddech. Nasłuchiwał. Nic. Przed nim w oddali łagodny stok przechodził w wypłaszczenie, gęsto porośnięte drzewami, wśród których tkwiły domy jego osady, tam także kompletna pustka i bezruch. Spojrzał na horyzont… Nie było horyzontu, ani na wschodzie, ani na zachodzie. Wszędzie obojętna i lepka szarość. Maren odczuwał jakby z fragmentem znanych sobie gór został zamknięty w nieprzeźroczystej, szarej bańce. I cisza. Może zaćmienie słońca?… Nie, wiedziałby o tym z radia. Właśnie. Radio? Sięgnął do swojej pasterskiej torby. Wydobył z niej stary mini odbiornik. Na jego ulubionej fali cisza. Nawet nie szum czy trzaski zakłóceń, ale zupełna cisza. To samo na innych falach… Działo się coś niepojętego. Czego nigdy nie doświadczył, ani o czym nigdy nie słyszał. Owce stały cicho i bez ruchu patrząc nie wiadomo gdzie, ani jeden z trzydziestu pięciu dzwonków nie zadźwięczał. Kiko, mały piesek pasterski, siedział obok i nieobecnym wzrokiem patrzył gdzieś przed siebie. Maren chciał przywołać Kiko, nabrał powietrza w płuca gdy nagle wstrzymał oddech. Jakby ktoś ponad niebem podniósł szary klosz. Powróciło światło pirenejskiego słońca i powróciły cienie. Wróciły obłoki, które skłębione i bliskie sunęły nad zielonymi dolinami. Powrócił dźwięk: bek owiec, dzwonki, ptaki i Kiko. Wszystko ruszyło jak z zatrzymanego filmu. Z jego pasterskiej torby dobiegała muzyka. Maren stał zdumiony w cieniu pod samotnym drzewem. Nie znajdował żadnego wyjaśnienia dla rzeczy, których był świadkiem. Zastanawiał się czy ktokolwiek mu uwierzy. Ale to naprawdę się zdarzyło. Zdarzyło się… Co?… Coś się stało? Radio? Czemu tak głośno gra? Sięgnął do torby i wyłączył je. Gwizdnął na Kiko i ruszył w dół w kierunku swojej osady. Zbliżała się pora obiadu. Czuł się doskonale, napełniony dobrym nastrojem pięknego dnia i wyspany… Znów śniło mu się coś dziwnego, ale jak zwykle nie pamiętał co.

A wysoko ponad sklepieniem stara postać z długą siwą brodą ziewając spoglądała w dół.

– To doskonały wynalazek, Gabrielu – postać przeciągnęła się leniwie – i spójrz jak doskonale funkcjonuje!

– Tak Panie, wszystko w twoich rękach doskonale funkcjonuje – Gabriel zatrzepotał olbrzymimi skrzydłami – nawet gdy czasem się zdrzemniesz… – dodał i odleciał.

Koniec

Komentarze

Dokoła stado pięknych, białorunnych owiec, stało zastygłe w bezruchu.

Kiepsko to brzmi. Bez tego “stało” byłoby lepiej.

 

Parę powtórzeń: cicho, pasterski, Kiko. I ten blok tekstu… W takim króciaku to się szczególnie rzuca w oczy.

 

A sama historia? Cóż, opis, w sumie, nie bardzo wiem czego. Snu? Jakiegoś mechanizmu. Niby coś wyjaśniasz w końcówce, ale nadal nie wiem co.

F.S

Sama historia nawet jak na szort za długa, bo co tu opisywać… I tak jak Foloin – niby coś wyjaśniasz, ale nadal nie wiem co. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bóg zasnął i czas się zatrzymał. Mało odkrywcze, niezbyt ambitne. Ale to tylko moje zdanie :)

 

Maren odczuwał jakby z fragmentem znanych sobie gór został zamknięty w nieprzeźroczystej, szarej bańce.

Nieładne. Może Marenowi wydawało się, że został…

 

Owce stały cicho i bez ruchu patrząc nie wiadomo gdzie, ani jeden z trzydziestu pięciu dzwonków nie zadźwięczał. Kiko, mały piesek pasterski, siedział obok i nieobecnym wzrokiem patrzył gdzieś przed siebie.

 

Maren chciał przywołać Kiko, nabrał powietrza w płuca gdy nagle wstrzymał oddech.

Też dziwnie to brzmi.

Precz z sygnaturkami.

“Maren spał, ale przez sen wyczuwał że coś nie jest w porządku, jednak inercja i bezwład snu były zbyt silne.“ – To zdanie nie jest za dobrze skonstruowane. “Ale” i “jednak” razem – kiepskie połączenie. Bo całość wypada po prostu nielogicznie. Raczej coś w stylu: …ale choć przez sen wyczuwał[+,] że coś nie jest w porządku, to inercja i bezwład snu były zbyt silne.

 

No i w pierwszym akapicie jest powtórzenie konstrukcji z “ale“.

 

“Dzwonki u szyj owiec, pies, ptaki[+,] nawet wiatr“

 

Stał pod drzewem, pod którym przed godziną zasnął. Dokoła stado pięknych, białorunnych owiec[-,] stało zastygłe w bezruchu.“

 

“jakimś niewidzialnym[+,] potężnym szklanym kloszem.“

 

“Wydobył z niej stary mini odbiornik.“ – Miniodbiornik.

 

“Działo się coś niepojętego. Czego nigdy nie doświadczył[-,] ani o czym nigdy nie słyszał.“ – Rozdzielenie tych dwóch zdań daje dziwny efekt. Przeczytaj drugie zdanie na głos, samo, bez pierwszego. Wypada deczko bezsensu samodzielnie, skoro stanowi naturalną kontynuację zdania pierwszego. → Działo się coś niepojętego, coś, czego nigdy nie doświadczył ani o czym nigdy nie słyszał.

 

“Owce stały cicho i bez ruchu patrząc nie wiadomo gdzie, ani jeden z trzydziestu pięciu dzwonków nie zadźwięczał. Kiko, mały piesek pasterski, siedział obok i nieobecnym wzrokiem patrzył gdzieś przed siebie.”

 

“Maren chciał przywołać Kiko, nabrał powietrza w płuca[+,] gdy nagle wstrzymał oddech.“

 

Nawiasem mówiąc, w tym akapicie bohater wstrzymuje oddech dwukrotnie – może warto dodać w drugim przypadku “ponownie”?

 

“Zastanawiał się[+,] czy ktokolwiek mu uwierzy.“

 

Bardzo długi blok tekstu źle się czyta. Łatwo się rozproszyć, pogubić. Lepiej takie wielkie akapity rozbijać na mniejsze, tekst wygląda wtedy naturalniej.

 

“– Tak[+,] Panie, wszystko w twoich rękach doskonale funkcjonuje – Gabriel zatrzepotał olbrzymimi skrzydłami – nawet gdy czasem się zdrzemniesz… – dodał i odleciał.“

Skoro Gabriel dodał, to znaczy że to, co zaczyna się od “nawet” jest osobnym zdaniem, a nie kontynuacją pierwszego. Czyli zapis winien być taki:

– Tak, Panie, wszystko w twoich rękach doskonale funkcjonuje. – Gabriel zatrzepotał olbrzymimi skrzydłami.Nawet gdy czasem się zdrzemniesz… – dodał i odleciał.

 

Krótka scenka, o której w sumie nie bardzo wiem, co myśleć. Poza tym, że przedstawiasz, że człowiek jest tylko zabawką w rękach Boga. Nie jestem przekonana, bo szort nie wzbudził we mnie emocji, nie kupił mnie, niestety.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Jak dla mnie – zbyt niski współczynnik informacji do liczby znaków.

Długi opis. Już w połowie albo i wcześniej można się zorientować, że coś poważnie nie gra. A na końcu Deus nagle wyskakuje z łóżka.

I tylko jedna wątpliwość – skoro wszystko stanęło, dlaczego bohater mógł się ruszać? Co on taki wyjątkowy?

Babska logika rządzi!

Tak se dumam, że z jednej strony zupełnie niezgorzej pokazany obrazek – są pewne drgnięcia pędzla, dosyć wyraźnie widoczne, jednak całość zupełnie przyjemna w odbiorze – lecz z drugiej jest to obrazek, który nie przedstawia nic, czemu miałbym ochotę się przyglądać. A szkoda, bo początek miał klimat i kusił obietnicą czegoś… może nie obrazoburczego i odkrywczego, ale z pewnością ciekawego. A w każdym razie ciekawszego, niż okazało się w rzeczywistości.

Podpinam się też pod pytanie Finkli odnośnie błędu w Matrixie.

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Z tego opowiadania nic nie wynika. Jest jakiś pomysł i nic więcej.

https://www.facebook.com/Bridge-to-the-Neverland-239233060209763/

Po przeczytaniu Twojego pierwszego opowiadania miałam nadzieję, że lektura kolejnych dostarczy mi więcej satysfakcji. To już piąty szort i okazuje się, że moja nadzieja była płonna. :(

 

ale przez sen wy­czu­wał że coś nie jest w po­rząd­ku, jed­nak in­er­cja bez­wład snu były zbyt silne. – Obawiam się, że inercjabezwład znaczą to samo.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@ Finkla @Cień Burzy. Błędu w Matrixie nie ma. Mareen spał. Short opowiada o przebudzeniu człowieka, świata i Stwórcy (w tej a nie innej kolejności).

@ joseheim, @FoloinStephanus dzięki za cenne uwagi.

 

Stwórca nie śpi nigdy bo gdyby się zdrzemnął mogłoby nie być tak różowo (szaro) jak w shorcie.  Choć czasem obawiam się, że chwila kiedy pierwszy raz się zdrzemnie może wcale nie jest tak daleko. Entropia cały czas prze ku śmiertelnej jak bezruch równowadze. Zgodnie z założeniem Hermanna von Helmholtza wszystko i tak kiedyś ustanie. Zwiędnie w szarość, bezruch i chłód. Blask przestanie być tak jasny, ciemność tak ciemna, ogień tak gorący, mróz tak zimny, a my tacy ludzcy.

Uwierzcie mi, wiem co to jest grafomania (czyli pisanie o niczym) i mocno staram się nie pisać o literach i wyrazach… Do tego wybaczcie proszę, że czasem mogę wydawać się nie tak bardzo odkrywczy…

 

Cały czas zastanawiam się czy ja rzeczywiście piszę opowiadania…?

 

Nie mniej jednak, dziękuję za wszystkie uwagi.

Poezja jest chorobą niektórych ludzi, podobnie jak perła jest cierpieniem ostrygi. - Heinrich Heine

Ja nada jednak nie rozumiem. Człowiek obudził się w chwili, gdy Bóg, a wraz z nim cały świat, spał, tak? Więc skoro cały świat “zamarzł”, pozbawiony boskiej opatrzności, to dlaczego Mareen, który również jest częścią tego świata i również powinien być spetryfikowany, zdołał się obudzić?

 

Niniejszy tekst, patrząc pod kątem fabularnym, bardziej przypomina scenkę niż pełnoprawne opowiadanie. Ale z drugiej strony nie wiem, czy brakuje mu czegokolwiek, co opowiadanie mieć musi. Albo chociaż powinno.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nowa Fantastyka