- Opowiadanie: wysniony - Kocham pana, panie Diable

Kocham pana, panie Diable

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Kocham pana, panie Diable

Masturbation is sex with someone you really love.

 

W mieszkaniu było tak cicho, że tylko ktoś z wyczulonym uchem mógł posłyszeć szum wody cieknącej z zepsutego klozetu. Olga Kaflar oddychała bezgłośnie w swoim pokoju. Oddech jej stopniowo przyspieszał.

Rodzice wybyli po „Na wspólnej" do „znajomych" na Mariensztacie. Pewnie jedno przywlecze drugie o czwartej nad ranem w stanie błogiej nieświadomości. Oby „znajomi" znów nie podbili oka tacie. Oby mama przez pomyłkę nie zaszła do „przybytku" na trzecim piętrze ich bloku. Od kiedy zapanowała „sprawiedliwość społeczna" Kaflarów nie stać było na „wykupne".

Za ostatnie grosze rodzice sprezentowali Oldze komputer i podłączyli go do Internetu. Uczyła się wzorowo, a komputer w dzisiejszych czasach to podstawa edukacji. Odtąd stale przesiadywała zamknięta w swojej klitce dwa na dwa, zagłębiając się w tajniki Sieci. Tego wieczoru drzwi stały jednak otworem. Na futrynie zaciskały się rozedrgane palce.

Ciszę coraz częściej przerywały ledwie słyszalne „pacnięcia", zaś z ust Olgi zaczęły dobywać się sapanie. Wyciągnęła się jak długa na taborecie, ledwo się mieszcząc w klaustrofobicznym pomieszczeniu. Stopy zjednały się w jednej linii z chudymi łydkami. Gdy wlepiała wzrok w ekran monitora, jej nagim ciałem wstrząsały dreszcze. Wydawała się całkowicie pochłonięta płynnymi ruchami swojej prawej dłoni.

Wtem rozległ się nagły huk. Dziewczyna z wrzaskiem podskoczyła na pół metra w górę, a spadając, nadziała się „czułym miejscem" na ostry kant taboretu. Zwijała się z bólu po brudnym dywanie, wśród porozrzucanych ubrań. Słysząc zbliżanie się czyichś kroków, serce zakołatało jej mocno, a przerażenie sparaliżowało mięśnie. Zaraz jednak się opanowała, poderwała na równe nogi, z jedną dłonią na kroczu, drugą zasłaniając sutki.

– A więc to tak? – zagrzmiał z progu zwalisty diabeł, wyciągając ku niej oskarżycielsko palec. Gdy się zjawił, zaleciało siarką. W drugiej dłoni trzymał ostro zakończony ogon, którym machał od niechcenia. Pod czupryną splątanych czarnych włosów, sterczała pokaźna czarna broda, a jego oczy błyskały płomieniami czerni. Z głowy wyrastały kręcone, nasączone atramentem rogi

– K…kim pan jest? – zapiszczała. Zęby wydzwaniały urywaną melodię strachu.

– A więc to tak?! – powtórzył niedbale. – Myślałaś smarkulo, że się nie dowiemy?

– Nie wiem o czym pan mówi.

– Ja dobrze znam takie jak wy. Wydaje wam się, że my w Biurze to nic, tylko siedzimy i się obijamy. Wydaje wam się, że NAM się wydaje, że tylko chłopaki TO robią. Ech wy głupie, obrzydliwe… – Wzdrygnął się. W dwóch krokach stanął przy Oldze, wyszarpnął jej rękę, gwałtownie podniósł do ust i złożył na niej obleśny pocałunek.

– Co pan?! – Próbowała się wyrwać. Przytrzymał ją.

– Aresztuję cię niewiasto w imieniu Jego Wspaniałości, Wielkiego Pana, Przewodniczącego Rzeczypospolitej Polskiej, Jego Szefowskiej Mości, Przywódcy Niezrównanego, Brata Tragicznie Zmarłego, Potomka Królów, Wielkiego Władcy Kraju nad Wisłą, Jego Nieomylności pod zarzutem zachowania niegodnego. I tym samym skazuję cię na wieczne potępienie. I twoja noga więcej nie postanie na tej ziemi, dopóki Jego Wspaniałość, Wielki Pan… et cetera, et cetera… stoi na straży Porządku.

– Puszczaj demonie! – Wbiła mu kolano między uda, wściekle dysząc. Gdy tamten jęczał, prostując się, nieco ochłonęła. Zrozumiała swoją tragiczną sytuację. Jakby przypadkiem, dłonie przykrywające jej „to i owo" wykazały się brakiem precyzji. – Może się jakoś dogadamy?

– Uff… uff… – wysapał po indiańsku, skacząc na piętach. – Ale ma niewiasta cios…

-To jak będzie? – Zachichotała zalotnie.

– No nie wiem, nie wiem… Nie mogę tak do Szefa z pustymi racicami. Od razu kazałby powiesić do góry jajami na krzyżu przed Pałacem, rozumiesz? – Mógłby tak wynajdować kolejne przeszkody, a pożądliwy wzrok i cieknąca po brodzie ślina i tak mówiły same za siebie.

– Naprawdę nic nie da się zrobić?

– No, ostatecznie mogę zaaresztować którąś z parlamentarzystek. Ta z wielkim cycem, ta co jej Szef nie lubi, a ciągle zapomina zesłać na Dół na „roboty" (tyle Szef ma teraz na głowie), wygląda na taką, co to lubi sobie od czasu do czasu… – Diabeł zabeczał jak koza, gdy Olga Kaflar, przez rodziców uważana za zupełnie przyzwoitą dziewczynę, dyskretnie złapała go za ogon.

Na monitorze wciąż odtwarzał się film, na którym postać ubrana w czerń z podwyższenia pozdrawiała gestem rozentuzjazmowany tłum. Rozbiegane, strzelające ogniami piekielnymi oczy zdawały się mówić: „No… Niech no tylko któryś krzywo spojrzy, niech no tylko się nie zaśmieje, jak żart opowiem, ja mu zaraz orła białego na dupsku wypalę." Mężczyzna mlasnął, na co ludzie zareagowali ekstatycznymi krzykami i oklaskami, po czym rozpoczął przemówienie.

 

Koniec

Komentarze

"W mieszkaniu było tak cicho, że tylko ktoś z wyczulonym uchem mógł posłyszeć szum wody cieknącej z zepsutego klozetu"- rozumiem że jakby było głośno to każdy mógłby usłyszeć? Chyba należy osunąć "tylko".

"Olga Kaflar oddychała bezgłośnie w swoim pokoju. Oddech jej stopniowo przyspieszał."- fajne wprowadzenie (^^). Nie wspominając już o powtórzeniu.

"Pewnie jedno przywlecze drugie o czwartej nad ranem w stanie błogiej nieświadomości"- jedno rodzic?

"Oby mama przez pomyłkę nie zaszła do „przybytku" na trzecim piętrze ich bloku. Od kiedy zapanowała „sprawiedliwość społeczna" Kaflarów nie stać było na „wykupne". " -jakoś nie mam rozeznania w tych środowiskach. Czy ktoś mógłby mi powiedzieć co to znaczy?

"Za ostatnie grosze rodzice sprezentowali Oldze komputer i podłączyli go do Internetu" sprezentować = pokazać. Rozumiem że go nie wypożyczali?

"Dziewczyna z wrzaskiem podskoczyła na pół metra w górę, a spadając, nadziała się „czułym miejscem" na ostry kant taboretu" - hiperbola jest zamierzona? Pól metra to na naturalizm trochę za dużo.

Masa błędów i to, że za cholerę nie jestem w stanie zrozumieć o co później chodzi (muszę się domyślać) klasyfikują utwór jako tekst do gruntownej przeróbki.

To opowiadanie jest doskonałym dowodem na tezę, że nie wszystkie pomysły zasługują na opisanie. Szkoda czasu i talentu na tak bzdurne fabuły.

 

Nie ocenię, bo mi się nie chce. I tak zbyt dużo czasu straciłem na lekturę i komentarz :X

Zgadzam się z torebką. Nie wiem jaki cel miało Twoje opowiadanie. Sensu próżno się doszukiwać.

E... Pisać umiesz, ale pisz proszę coś innego, dobrze? Nie wiem co powiedzieć. Tytuł ma fajny! O.

Tekst, rozumiem, miał być satyrą na ostatnie wydarzenia w kraju... ale chyba nie wyszło...

Grunt, że napisane dobrze.

Swoją drogą, ciekawe, co musi się dziać w głowie człowiekieka, który pisze takie rzeczy?

...always look on the bright side of life ; )

Raczek ciekawe, co się dzieje na jego monitorze... 

Tekst dziwny. Nie rozumiem jego przesłania:( Zdarzają się powtórzenia, za dużo słów w cudzysłowie - to niszczy efekt. Jednak język pomimo nielicznych błędów, jest jak najbardziej przyswajalny:)

W trosce o czas użytkownika terebka, na wstępie sugeruję, żeby ów użytkownik postu niniejszego nie czytał. Słowem wyjaśnienia, tekst napisałem w przypływie handry z powodu tego, że odebrano mi możliwość komentowania; między pierwszym a ostanim łykiem latte przy porannej gazetce. Oto Twój powód, użytkowniku pyrek. Na zarzuty nie odpowiem, w większości są one bez pokrycia (tak, to o Tobie, użytkowniku Lassar) albo ironicznie złośliwe (niecny duecie użytkowników: jacek001 i Mortycjan). Miło z Twojej strony, użytkowniku kimika, że spodobał Ci się tytuł. I o Tobie nie zapomniałem, użytkowniku yako: jeśli komentujesz o godzinie 01:17, to nic dziwnego, że teksty dziwnymi Ci się wydają.
Dziękuję za wszystkie komentarze i nie przepraszam. Każdy czytał na własną odpowiedzialność.

Ok. Podsumowałeś nasze komentarze, więc...
Co masz do Lassara? Jako jedyny pokazał Ci błędy, które wyłapał. Nawet jeżeli z czymś się nie zgadzasz to po cholere na niego najeżdzasz?
A mi odpowiedziałeś, że odebrano Ci możliwość komentowania. Och jakie to dojrzałe, że napisałeś bzdurne opowiadanie aby wstawiać komenty, których próbkę właśnie nam przedstawiłeś.
Ehh i po co ja się złoszczę.

Po co publikujesz, skoro nie możesz się pogodzić z tym, że komuś się nie podobało? 

Dziękując za komentarze, liczyłem, że zostanie to poczytane jako "temat zamknięty". Ale że jakiś upierdliwiec, drąży, proszę:
pyrek. Dziadku, może Tobie obce są pływy emocjonalne, mnie jako człowekowi młodemu wciąż się zdarzają.  Lassar (ponoć o nieobecnych się źle nie mówi, ale co tam) nie zna znaczeń słowa "sprezentować" a się mądrzy. Poza tym "tylko" może zostać. Czepianie. Powtórzenia, drobne błędy - racja - ja tego przed opublikowaniem - miałem się nie przyznawać - nie czytałem.
Mortycjan. Nawet nie zrozumiałem Twojego pytania, jeśli chcesz, bym ci na nie odpowiedział, sformułuj je jakoś inaczej.

Tak jestem dziadkiem i dlatego mnie się nie zdarzają pływy emocjonalne. Masz rację. Przecież właśnie dlatego - pozbawiony emocji - napisałem komentarz. Drążę, gdyż nie spodobała mi się twoja postawa. I miałem rację. Dzięki, że odpowiedziałeś.
Czekam na te komentarze, o które przecież walczyłeś wystawiając opowiadanie.
Gdzie one mogą być?

Skoro nie jesteś w stanie zrozumieć prostego pytania, to nawet nie liczę, że usłyszę jakąkolwiek sensowną odpowiedź, gdy ci je wytłumaczę... 

pyrek. Kiedy ostatnio tu zaglądałem, teksty - nie postawy - były oceniane. Ty też, widzę, zasłaniasz się ironią, a wcale nie czytasz, tylko bezmyślnie ripostujesz. Gdybym walczył o wystawianie komentarzy, takich opowiadań opublikowałbym dokładnie tyle, ile potrzeba, by móc komentować. A napisałem jedno, bo poczułem żywioł i lektura gazety mnie nudziła. Wyczuwasz delikatną różnicę?
Mortycjan. Do Ciebie chyba trzeba dosłownie i tylko dosłownie, bo inaczej nie dociera. Więc: jeśli w pytaniu zawierasz fałszywą tezę, jakobym nie mógł się z czymkolwiek pogodzić, przykro mi, w takim wypadku nie odpowiem na Twoje pytanie. Sądziłem, że się domyślisz, bez zbędnej awersji -  ta za to bije z Twojej ostatniej odpowiedzi.

Ale sieczka ,jak tu się połapać o co komu chodzi ?

Cóż, jeśli ktoś mnie nazywa "upierdliwcem", mimo, że sam wcześniej nie użyłem żadnego - nawet tak quasi-wulgarnego - określenia względem niego, to nie ma co się dziwić na "awersję". A teza wielce prawdziwa, co potwierdzają twoje komentarze. Nie zamierzam tego wywodu kontynuować, bo nie warto. 

Mortycjan. A zatem potrafiłbyś udowodnić na podstawie moich komentarzy coś, co pozostaje w sferze myśli? Ależ z Ciebie magik. Szkoda, że zaraz wyjaśniasz, dlaczego tego nie zrobisz. "Mógłbym umrzeć za ojczyznę, ale zdrowie mi nie pozwala", co?
I "upierdliwiec" był raczej formą ekspresji, nie miałem zamiaru nikogo urazić. Ktokolwiek poczuł się dotknięty, niniejszym przepraszam.

Wysniony, jest godzina 23:03 a tekst wciąż wydaje mi się dziwny:)

;] widać miałeś rację, yako

następnym razem przeczytaj o 12 i zobaczymy jak ci się nadal wydaje:D
Cała dyskusja zmierza do nikąd.
Więc koniec. Każdy ma swoje racje. Zarówno słuszne jak i niesłuszne.
wyśniony, dajmy na luz i skończmy jakże bezsensowną "wymianę zdań".
Tyle:P

Ps. Ja nadal czekam na te komentarze:D

Co do "prezentacji"- rzeczywiście, kajam się i przepraszam, "nobody's perfect", "errare humanum est". Pomyliłem się. Co do tylko - nie czepiałem się (zresztą w ogóle się nie czepiałem). Co powiedzielibyście na zdanie "Było tak jasno, ze TYLKO ktoś o doskonałym wzroku mógłby zauważyć costam"?
PS: po prostu chciałem się wytłumaczyć:).

Nowa Fantastyka