
Nikt nie powiedział, że teksty nie mogą być anonimowe. ;)
Nikt nie powiedział, że teksty nie mogą być anonimowe. ;)
Mała Madzia trzyma kurczowo mamę za rękę, a drugą tuli do piersi różowego kucyka. Dziewczynka rozgląda się uważnie po otoczeniu. Widzi specjalnie przygotowany wybieg dla koni, a ze stajni dochodzą głosy ludzi i zwierząt. Czeka, ale w środku trzęsie się ze strachu. Mama obiecała jej, że nauczy się jeździć. Dziewczynka niczego tak mocno nie pragnie, odkąd w telewizji zobaczyła „Przygody Czarika”, które opowiadały historię białego konia i jego wspaniałych przygód, które śniły jej się po nocach. Na samą myśl spogląda na swoją maskotkę i mocniej przyciska ją do piersi.
W końcu w wejściu pojawia się młoda kobieta, która gestem zachęca by dziewczynka do niej podeszła. Mama lekko popycha ją w jej kierunku i Madzia chcąc nie chcąc zbliża do nieznajomej. Odchodząc ogląda się za siebie, czuje się przerażona i samotna. Do oczu cisną jej się łzy.
Na odchodne słyszy jak mama mówi:
– Kochanie, wrócę po ciebie za godzinkę.
***
Młoda kobieta gdzieś znika, a na jej spotkanie wychodzi mężczyzna w średnim wieku, wysoki i bardzo szczupły, wręcz przeraźliwie chudy. Madzia myśli, że gdyby mocniej zawiał wiatr mógłby się przewrócić.
– To twój pierwszy raz? – pyta wyjątkowo miękkim i spokojnym głosem.
Zbliża się do niej na tyle blisko, że musi zadzierać głowę do góry by widzieć jego twarz. Nic się nie odzywa, ale mężczyzna czeka cierpliwie, więc w końcu kiwa tylko głową.
– Spodoba ci się zobaczysz. Chodź, nauczymy cię jeździć – mówi i kieruje się w głąb stajni.
Kroki odbijają się po klepisku, w boksach stoją konie, ale mężczyzna nie podchodzi w kierunku żadnego z nich. Zatrzymuje się na końcu pomieszczenia przed starymi, wypłowiałymi drzwiami, z których miejscami odchodzi farba.
– Pokażę ci coś. – Gestem zaprasza ją do środka.
Madzia rozszerza oczy ze strachu.
– Ale mama nie pozwala – mówi dziewczynka, a jej broda lekko drga.
– Nie bój się, nic ci ze mną nie grozi. Mamy specjalne miejsce dla specjalnych dzieci.
W końcu ciekawość zwycięża i wchodzi do środka.
– To tajne przejście. Nikomu o nim nie mów, a zwłaszcza rodzicom. – Mruga do niej porozumiewawczo. – Na pewno ci się spodoba. – Pomaga jej przekroczyć wysoki stopień po czym zamyka za sobą drzwi.
Madzia słyszy trzask zamka.
***
Znaleźli się w pomieszczeniu bez okien, światło dochodziło jedynie spod starych drzwi po prawej stronie. Drzwi, którymi weszli znikły, jakby rozpłynęły się w ścianie.
– Chodź. – Mężczyzna, nie patrząc za siebie, zmierza w stronę przejścia.
Gdy tylko Madzia przekracza próg, wita ją hałas. Rozbrzmiewa w jej głowie gwar prowadzonych rozmów i śmiech, choć nie może dostrzec skąd pochodzą. Pomieszczenie jest puste i niczym nie różni się od stajni, z której dopiero co przyszli. W pomieszczeniu panuje niebywały porządek, ale koni i ludzi również nigdzie nie dostrzega. Dziewczynka zastanawia się skąd wzięły się te dźwięki. Powoli strach zamienia się w ciekawość.
– To miejsce pamięta każdy uśmiech, radość dzieci takich jak ty. – Mężczyzna uśmiecha się, jakby wyjawił jej największy sekret. – Szczęśliwe wspomnienia zachowane w tej właśnie postaci.
Chudy mężczyzna wchodzi do jednego z boksów. Magda patrzy z lękiem na to co robi jej towarzysz. W końcu po dłuższej chwili pojawia się znów w zasięgu jej wzroku, a w ręce trzyma uzdę najpiękniejszego konia, jakiego dziewczynka widziała. Ma ciemnobrązową sierść, ale jest inny. Nie taki jak te po drugiej stronie, bardziej przypomina stworzenie ze snów, bo po bokach ma złożone ogromne skrzydła.
Magda otwiera ze zdumienia usta, nie mogąc nic powiedzieć.
– W końcu chciałaś nauczyć się latać – mówi mężczyzna z uśmiechem. – Spełnimy przynajmniej jedno twoje marzenie.
Madzia już się nie boi, ma ochotę krzyczeć z radości.
***
Madzia siedzi na grzbiecie konia, za nią siada Jerzy Podkówka, właściciel stadniny.
– Tak będzie bezpieczniej. Przynajmniej za pierwszym razem. Trzymasz się?
Dziewczynka kiwa głową, ale uświadamia sobie, że on tego nie widzi i mówi:
– Tak.
Pierwsze szarpnięcie jest mocne, nie spodziewała się go, choć prędkość z jaką porusza się pegaz jest nieduża. Chwyta mocniej jego grzywę, a koń powoli przyspiesza. Najpierw stępem, później kłusem, a na sam koniec wzbija się w powietrze rozkładając ogromne skrzydła. Czuje lekkie chłostanie po nogach i wiatr we włosach. Z jej ust dobywa się śmiech.
– Widzisz, nie jest tak źle – mężczyzna przekrzykuje wiatr.
Świat z góry wydaje się taki piękny, niezwykły i wspaniały. Dziewczynka czuje, że jest we właściwym miejscu, choć w rzeczywistości, nie wie, jak się tu znalazła.
W końcu odzywa się jej towarzysz, jakby czytając jej w myślach:
– Ludzie z pasją są w stanie doświadczyć więcej, Madziu.
***
Z każdym dniem jest coraz lepiej. Madzia pędzi jak na skrzydłach, by spędzić swoje półtorej godziny na grzbiecie Karo, który czeka na nią w każdy czwartek gotowy i wyczyszczony w stajni. Przez ten czas jest tylko ona i koń. Rodzice jak zawsze nieobecni, załatwiają w tym czasie swoje sprawy.
Po każdym powrocie do domu o niczym innym nie opowiada. Opisuje rodzicom jak pędzi i gna, zwiedzając magiczny świat, o którym miała nikomu nie mówić i jak szybko się uczy. Rodzice Madzi kwitują te słowa uśmiechem pełnym politowania, gdy dziewczynka z wypiekami na twarzy opowiada im kolejne nowe, nieprawdopodobne historie. Ale czy tak jest na pewno? Czy te historie faktycznie nie mogłyby być prawdziwe?
***
Od wielu lat się nic nie zmienia. Madzia dorasta, ale w jej życiu zawsze jest miejsce na ukochaną pasję. Z czasem dochodzą zawody, pierwsze zwycięstwa i praca w stajni “Pod Rozbrykanym Kucykiem”. Miejsce od zawsze tam na nią czeka. Pan Podkówka, zapewnia ją za każdym razem, że takie jest przeznaczenie, że widział je już wiele lat temu. Zawsze kwituje to śmiechem, przez co Magda nigdy nie wie, czy mówi poważnie. Czasem przychodzą jej do głowy myśli, że zaaranżował to wszystko, gdy pierwszy raz się spotkali.
Pewnego słonecznego dnia wychodzi na spotkanie innej małej dziewczynki, która pierwszy raz zawitała do “Rozbrykanego Kucyka”. Widzi jej gorące spojrzenie, którym obdarza okolicę, by za chwilę schować się za bezpiecznymi nogami matki. Magda wyciągnęła do niej rękę i mówi:
– Chodź, pokochasz to, nie ma się czego bać. Pokażę ci coś.
Do tej pory, za wyjątkiem Czarno-białego konkursu Śniącej, teksty anonimowe nie mogły brać udziału w konkursach.
O losie Stajni pod Rozbrykanym Kucykiem zadecydują, jak mniemam, organizatorzy i jurorujący.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Jury rozpatrzy tę kwestię.
EDIT: Jury po zażartej dyskusji zdecydowało jednogłośnie, że tekst przyjmujemy, skoro faktycznie nie było nic na ten temat w regulaminie.
Tylko czy Anonim zaraz po konkursie się ujawni?
https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/
Anonim się zastanowi.
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Dziewczynka niczego tak mocno nie pranie, – zabawna literówka
Rodzice jak zawsze nie obecni – nieobecnie
Sympatyczne opowiadanie, ale element fantastyczny… Dobra, u mnie też z tym kiepsko :-)
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Dziękuję, poprawione.
Element fantastyczny może i nie dominuje, ale pierwszy raz jest. ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Bardzo oszczędne opowiadanie. Poza podniebną przejażdżką w zasadzie niewiele się dzieje, ale może bajce tyle wystarczy. Jak dla mnie fantastyki jest w sam raz. ;)
…Madzia chcąc nie chcąc podchodzi do nieznajomej. Odchodząc ogląda się za siebie… – Nie brzmi to najlepiej.
Proponuję w pierwszym zdaniu: …Madzia chcąc nie chcąc zbliża się do nieznajomej.
Przejście, którym weszli znikło, jakby rozpłynęło się w ścianie.
– Chodź. – Mężczyzna nie oglądając się za siebie, kieruje się w stronę przejścia. – Powtórzenie. Siękoza. Masło maślane; czy mógłby oglądać się przed siebie?
Proponuję: Drzwi, którymi weszli znikły, jakby rozpłynęły się w ścianie.
– Chodź. – Mężczyzna, nie patrząc za siebie, zmierza w stronę przejścia.
Wygląda, jakby zatoczyli koło, choć nie ma tu ludzi. – Jaki jest związek między zataczaniem koła, a obecnością ludzi?
Mężczyzna uśmiecha się do niej, jakby wyjawił jej największy sekret. – Czy oba zaimki są konieczne?
…a w ręce trzyma uzdę, na której końcu zaprzężony jest najpiękniejszy koń… – Uzdę zakłada się na głowę konia. Koń chyba nie jest zaprzężony do uzdy.
Madzia siedzi na grzbiecie konia, za nią siada Jerzy Podkówka, właściciel. – Właściciel czego?
…że zaaranżował to wszystko, gdy pierwszy raz się poznali. – Czy można poznać się więcej niż raz?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Bajkowe i nostalgiczne opowiadanie :) Ja pewnie jestem za stary, by je w pełni docenić, ale jest tu dla mnie nutka tego dziecięcego zachwytu, gdy pierwszy raz zaczyna się robić rzeczy z pasją. Nawet jeśli fajerwerków nie było, mrocznego twista też, a i pewnie tekst za jakiś czas wypadnie mi z pamięci :) Podsumowując: jest okej :)
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
Mam nadzieję, że jest lepiej. Błędy poprawione, dziękuję. Tekst może nie zawiera wielkiej fabuły, ale mam nadzieję, że wystarcza za przesłanie. Dziękuję, za odwiedziny. :)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Cieszę się, Anonimie, że mogłam pomóc. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Przeczytawszy.
Babska logika rządzi!
Witaj!
Zamaluj kwadrat przy prawidłowej odpowiedzi.
Opowiadanie jest:
■ Przeczytane
□ Nieprzeczytane
Pozdrawiam!
"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM
Przeczytałem :)
https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/
Ładne :)
Przynoszę radość :)
Moja interpretacja znacznie różni się od pozostałych. Inni widzą tu sympatyczną bajkę, a ja – dość smutną historię. Niczym się nie zdradziłeś (albo: zdradziłaś?), że to może być coś innego niż miła opowiastka. Ani tagiem, ani komentarzem. Więc może się mylę. I masz pełne prawo mnie wyśmiać :)
„Stajnię” odbieram jako alegoryczną opowieść o dziewczynce, która w dzieciństwie padła ofiarą pedofilii. Matka wysyła ją w jakieś dziwne miejsce, nieznajomy zabrania coś mówić, no i ten wymowny trzask zamka. Potem wspólna „jazda”. Nie wiem, jak odbierać to, że ona rodzicom nie opowiada o niczym innym. Tu moja interpretacja trochę siada. Z drugiej strony pasuje to do tego, co się słyszy o ofiarach przemocy seksualnej: informowały o tym innych ludzi, ale nikt nie chciał wierzyć. Poza tym dziewczynce się to podoba (nimfomanka?), aż w końcu trafia do „stajni”.
Jeśli to było Twoim celem, Anonimie, nasuwa mi się jedno słowo: mocne.
Natomiast jeśli to była tylko bajeczka o tym, jak dziecko kocha zwierzęta… Wtedy w ogóle mi się nie podoba, więc nie będę drążyć tematu.
Wrażenie jakieś zrobiło, niestety wykonanie nie daje opowiadaniu dużych szans w konkursie. Dość niezgrabny warsztat. No i – według mojej interpretacji – nie ma tu fantastyki.
Tak, możecie się śmiać. Choć wypadałoby raczej płakać, bo takie czasy, że niektóre przejawy sympatii do dzieci od razu odbiera się za coś niestosownego.
Czekam na ujawnienie ;)
https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/
Fun, uwielbiam Twoje interpretacje. Zamiast do opowiadań będę zaglądać do tekstów, które komentujesz. Ubawiłam się niesamowicie. Chciałabym, by ten krótki marny tekścik, miał tak głębokie znaczenie. ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Warunki konkursowe spełnione, chociaż ten element fantastyczny albo dziecięco naiwny, albo naciągany.
Fabuła i przekaz szału nie robią – ot, warto spełniać marzenia. Dzieci mają fantazję, a dorośli im nie wierzą. Nic nowego.
O bohaterach wiemy niezbyt wiele – dziewczynka mała i strachliwa, a mężczyzna stanowi jej przeciwieństwo. Jego nazwisko pojawia się jakby znikąd.
Z wykonaniem nie jest dobrze: interpunkcja kuleje, podmioty uciekają, zaimki mylą przeciwnika…
O, to Ty, Morgiano? Nie poznałam. :-)
Babska logika rządzi!
Przyznam szczerze, że nie powiedziałam nad tym tekstem, także baty się należą. ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
To powiedz mu do słuchu, powiedz. ;-p
Babska logika rządzi!
O, Morgiana. Błagałaś, żebym nie interpretował Twoich tekstów, a tu tak się złożyło ;D
https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/
Sorry, telefon sam poprawił. Miało być "posiedziałam". ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Przyznam, że co najmniej do połowy tekstu, czekałem aż pedofil się ujawni. W czasach, w których żyjemy, trudno odpędzić się od takich skojarzeń. Cóż… Może to i smutne, że przyjaźń dorosłego faceta i małej dziewczynki budzi nieufność. Ale tak już jest :P. Kiedy pojawił się pegaz, zrozumiałem, że opowiadanie pójdzie raczej w innym kierunku. I spodobał mi się ten kierunek. Dzieciństwo rządzi się własnymi prawami. I wiele w nim pierwszych razów.
Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem
Dzięki, Nevazie, cieszę się, że nie miałeś dziwnych skojarzeń. W jakiś sposób te pierwsze razy przekładają się na to kim jesteśmy w dorosłym życiu. ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Zrozumiałam tak jak Fun i w takim wydaniu wolałabym to widzieć ;) Szkoda, że nie odleżało, bo myślę, że jest w tym potencjał na coś naprawdę świetnego ;)
Może i masz rację, Lenah, ale czy wszystko musi się skłaniać ku pedofilii? Wolałabym jednak tego uniknąć. Ten tekst z założenia miał być lekki. Owszem jest niedopracowany, bo zabrałam się za niego w ostatni, wolny dzień, a później już nie było czasu na poprawki. Ale temu jestem sama sobie winna.;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Zastanawiam się, czy odbiór czytelników byłby taki sam, gdyby właścicielem stadniny była kobieta.
Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem
Nie, oczywiście, że nie i nawet nie powinno. Ale smutne i gorzkie teksty mają to do siebie, że skłaniają do zadumy i łatwiej zapadają w pamięć. A chyba po tym między innymi ocenia się dobrą literaturę, że skłania do zadumy i zapada w pamięć ;)
Też miałam przez moment skojarzenia z pedofilią, ale jak pojawił się pegaz, ucieszyłam się, że to nie o to chodzi i czytałam dalej.
Babska logika rządzi!
Pegaz mógł być alegorią…
https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/
Artysty-pedofila? ;-)
Babska logika rządzi!
Witaj!
Pomysł na bajkę jest, i to nie najgorszy ale wykonanie kiepskie, zdania w stylu "Dziewczynka niczego tak mocno nie pragnie, odkąd w telewizji zobaczyła „Przygody Czarika”, które opowiadały historię białego konia i jego wspaniałych przygód, które śniły jej się po nocach." Skutecznie przeszkadzają (chociaż z drugiej strony bawią). Poza tym nadmiar zaimków i powtórzenia i inne drobne niedociągnięcia. Miła historia ale niezgrabnie opowiedziana.
Przynajmniej mam nadzieję, że to miała być bajka, bo opisy zaciągania dziewczynki do pomieszczenia i jej strachu… przywiodły na myśl, że sielanka zaraz się skończy a facet wykorzysta seksualnie dziewczynkę.
Pozdrawiam!
"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM
Ech, wychodzi na to, że wszystkim nam jedno w głowie… ;-)
Babska logika rządzi!
Zbereźnicy! :P
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Dewianci :-)
"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM
Po przeskanowaniu komentarzy nasunęło mi się takie pytanie – czy tylko ja nie mam dziwacznych skojarzeń? I czy to ja jestem normalna, czy już jednak w normie się nie mieszczę?
Prześliczna bajka. Szalenie spodobało mi się to zdanie:
– Ludzie z pasją są w stanie doświadczyć więcej, Madziu.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Śniąca, nikt przede mną nie miał “dziwacznych skojarzeń”.
I to chyba nie kwestia normalności, tylko tego, czego uczą nas obecne media i popkultura.
https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/
Ten trzask drzwi, o którym wspomniał już Fun, był IMO niesamowicie wymowny, a potem jeszcze drzwi przez które przeszli, znikły.
Na początku też było, że kiedy mama odchodziła, dziewczynce do oczu cisnęły się łzy.
Odchodząc ogląda się za siebie, czuje się przerażona i samotna. Do oczu cisną jej się łzy.
A w poniższym fragmencie jest jeszcze, żeby nie mówić rodzicom. Poza tym niby są w stadninie, a mężczyzna kieruje się do jakichś starych, wypłowiałych drzwi. Dziewczynka stara się jakoś opierać, ale w końcu ciekawość zwycięża :<
Kroki odbijają się po klepisku, w boksach stoją konie, ale mężczyzna nie podchodzi w kierunku żadnego z nich. Zatrzymuje się na końcu pomieszczenia przed starymi, wypłowiałymi drzwiami, z których miejscami odchodzi farba.
– Pokażę ci coś. – Gestem zaprasza ją do środka.
Madzia rozszerza oczy ze strachu.
– Ale mama nie pozwala – mówi dziewczynka, a jej broda lekko drga.
– Nie bój się, nic ci ze mną nie grozi. Mamy specjalne miejsce dla specjalnych dzieci.
W końcu ciekawość zwycięża i wchodzi do środka.
– To tajne przejście. Nikomu o nim nie mów, a zwłaszcza rodzicom. – Mruga do niej porozumiewawczo. – Na pewno ci się spodoba. – Pomaga jej przekroczyć wysoki stopień po czym zamyka za sobą drzwi.
Madzia słyszy trzask zamka.
Wiem, że nie to Morgiana chciała przekazać, ale te wszystkie elementy mi na przykład podsunęły taką smutną interpretację :<
Dziękuję, Śniąca. Cieszę się, że Ci się podobało. :)
A czyż właśnie to zaznaczone zdanie po części nie opisuje nas samych, którzy poświęcamy nasz własny czas z prawdziwym zaangażowaniem i pasją dla czegoś, co kochamy? Może być to pisanie, ale nie musi. Przecież nie jesteśmy jednowymiarowi i nasze zainteresowania rozchodzą się w różnych kierunkach. Ostatecznie jednak coś powoduje, że zaczynamy i to właśnie jest prawdziwy pierwszy raz. Widocznie zbyt prozaiczny, skoro porównaliście go do pedofilii. ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Właśnie dlatego to zacytowane zdanie jest takie piękne, bo cudownie prawdziwe :)
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Wszyscy interesujemy się literaturą. A niektórzy jeszcze seksem. Albo losem dzieci. ;-)
Babska logika rządzi!
A niektórzy też dziwnymi odmianami motoryzacji…
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Śniąca, kombinuję i kombinuję, ale jakoś nie widzę bezpośredniego związku między maszynami a pedofilią. Że niby dzieci się wciąga do samochodu? ;-)
Babska logika rządzi!
Ależ się nasze ścieżki rozminęły tym razem. Ja nawiązałam do pasji ogólnie, nie do dociekań związanych wyłącznie z tekstem…
PS. Chyba muszę przystopować, bo zaczynam się za bardzo zakręcać…
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Sugerujesz, że offtopuję? Ja?! ;-)
Babska logika rządzi!
Absolutnie, wręcz przeciwnie. To ja się przyznaję do tej zbrodni straszliwej i już ją kończę
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Bardzo dziewczęcy tekst, jak mniemam przejażdżka na pegazie to spełnienie marzeń niejednej dziewczynki. Bajkowy klimat, ja odnajduję się w bardziej mrocznych światach. Ale czytało się całkiem nieźle :)
Klimat opowiadania taki raczej bajkowy, przez co skierowany do dzieci. Ciekawe, że odnalazłem się w nim… Ciepła historyjka z lekkim zawahaniem, gdzie i po co prowadzi ją za te drzwi, i jeszcze zamyka. Warsztat zły nie jest, ale…
Ciao.
Zrozumiałam aluzję, Blackburnie. Dzięki, Panowie za odwiedziny. :)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Oj, Mor… Czy Ty zawsze musisz pisać tak gorączkowo?
Umknął mi ten pegaz przez Twą sprytną anonimowość, ale już nadrobiłem. Bajka rzeczywiście przyjemna, choć i ja miałem skojarzenia z pedofilem, gdy koleś zabrał dziewczynkę za jakieś tajemne drzwi.
Szkoda, że nie zadbałaś bardziej o nastojowość, no i to wykonanie – interpunkcyjnie tak średnio, trochę siękozy…
Mama obiecała jej, że nauczy się jeździć.
A w takich zdaniach trochę gubi się podmiot. Wiem, że potrafisz lepiej, sojuszniczko :D
Generalnie przyjemna, lekka w odbiorze opowieść o marzeniu, tylko trochę zbyt oszczędna w formie moim zdaniem ;)
Tyle ode mnie, Mor. Trzymaj się!
"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."
Ten pośpiech. Tak to jest jak całe życie w biegu. Dzięki! ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Cześć Morgiano!
Miłe i sympatyczne opowiadanie o początkach jeździeckiej przygody. Gdy właściciel zaprosił dziewczynę w odosobnione miejsce sprawdziłem, czy nie dałaś taga “horror” albo “thriller”. Na szczęście rozwinęło się inaczej :)
Błędy mi nie przeszkadzały, poniżej znajdziesz kilka klimaciarskich uwag (to nie są błędy, tylko podpowiedzi, jak moim zdaniem bardziej nadać całości jeździeckiego sznytu).
Widzi specjalnie przygotowany wybieg dla koni
Padok, maneż?
Na odchodne słyszy jak mama mówi:
– Kochanie, wrócę po ciebie za godzinkę.
Z opisu do tego miejsca wnioskuję, że to jest pierwsza jazda dziewczynki – naukę jazdy zaczyna się od lonżowania, takie zajęcia trwają zwykle 30 minut, ponieważ nawet dla dorosłego pierwsze zetknięcie z jazdą konną może być obciążające, a dodatkowo w tej formie nauki zawsze musi być 1 na 1 instruktor z jeźdźcem :)
Karo, który czeka na nią w każdy czwartek gotowy i wyczyszczony w stajni.
Dobrą praktyką jest, aby jeździec sam czyścił, siodłał i przygotowywał sobie konia, po tym nawet poznaje się dobre stajnie ;) Jazda konna to nie jazda na motocyklu, to wejście w relację stadną ze zwierzęciem które zupełnie inaczej postrzega świat i zupełnie inaczej myśli, a do tego ma własną wolę i siłę by ją realizować (nawet malutki, ważący 450 kg hucułek). Jeździec siadający na koniu osiodłanym i gotowym do jazdy musi wywalczyć sobie na grzbiecie nadrzędną pozycję w stadzie, jeżeli tego nie zrobi – zwierzę będzie reagować w rytmie, w końcu wie kiedy ma kłusować, a kiedy stępować czy galopować albo będzie słuchać werbalnych i niewerbalnych poleceń instruktora (np. tego jak w danym momencie jazdy staje itp.)
Żegnaj! Życzę Ci powodzenia, dokądkolwiek zaniesie Cię los!
Serdeczne dzięki za odwiedziny i opinię. :)
Uczyłam się jazdy konnej na dwa sposoby i na ten, o którym mówisz, czyli lonżowanie i od jazdy po padoku.
Osobiście zgadzam się, że lonżowanie jest lepsze, ale w małym limicie znaków chciałam nieco więcej pokazać.
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Podoba mi się. Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że teksty z ‘dawnych’ lat są lepsze od wielu nowych. :)
Koalo, dziękuję za tak miłe słowa pod moimi tekstami
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll