- Opowiadanie: mirekson11 - NIEZNANA HISTORIA WIELKIEJ PRZYJAŹNI MISTRZA TOLKIENA I TATY MUMINKA, SPISANA SKROMNYM PIÓREM PRZEZ GORCZAŃSKIEGO GÓRALA

NIEZNANA HISTORIA WIELKIEJ PRZYJAŹNI MISTRZA TOLKIENA I TATY MUMINKA, SPISANA SKROMNYM PIÓREM PRZEZ GORCZAŃSKIEGO GÓRALA

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

NIEZNANA HISTORIA WIELKIEJ PRZYJAŹNI MISTRZA TOLKIENA I TATY MUMINKA, SPISANA SKROMNYM PIÓREM PRZEZ GORCZAŃSKIEGO GÓRALA

 

Jako że od pięćdziesięciu siedmiu lat jestem jedynym posiadaczem pierścienia i poprzez to stałem się nieśmiertelny, mogłem być uczestnikiem wszelkich wydarzeń, które wy, ludzie, znacie dziś jedynie z kart najznamienitszych dzieł. Ja, Góral, na własne oczy widział, jak wielki Atahualpa rzuca Hiszpanowi Biblią w twarz. Tylko ja ocalałem z katastrofy Tunguskiej, będąc w samym sercu zdarzenia, a wreszcie własną ręką żegnałem Mistrza Tolkiena, kiedy ten spieszył się, by kończyć ostatnie strony Władcy Pierścieni. Wszyscy wiedzą, że ów syn Korony Brytyjskiej nie darzył zbytnią estymą potomków Karola Wielkiego, króla Franków, ale nikt nie wie, jak bardzo dzielił moją niechęć do potwornej Buki. My obaj, nocami, kiedy mieszkańcy Oksfordu spali smacznie, zakradaliśmy się do świata Muminków, by wspólnie z Włóczykijem i Małą Mi opowiadać sobie niestworzone historie nie tylko o Śródziemiu, ale i o nienazwanych gwiazdach, demonicznych asteroidach, kpić z Ziemian i ich ignorancji. Tylko my znaliśmy prawdę. Teraz jest ona wyłącznie w moich rękach i przez lata bacznie jej strzegłem, by dopiero w odpowiedniej chwili ujawnić, co było fałszem.

Otóż kłamstwem jest, iż Mistrz Tolkien nie chodził w kapeluszach. Bzdura, wierutna bzdura! Uwielbiał cylindry tak bardzo jak jego największy przyjaciel, Tata Muminka – w zasadzie ten drugi zaraził go pasją do nakryć głowy. Tolkien zaś, który nienawidził zdjęć, nie pokazywał się wśród ludzi z nakryciem głowy, on pisał w cylindrze, a na ścianie naprzeciwko jego biurka długie lata wisiało zdjęcie Taty Muminka z osobistą dedykacją ojca fińskiej rodziny. Może obecnie, na jednej ze ścian Kolegium Merona, gdzie mieszkał i pracował, znajduje się nadal, oprawione w niepozorną drewnianą ramkę.

Prawdą jest, że oboje lubili pamiętniki, lecz nikt dziś nie wie, że pisywali do siebie listy. Tak, bacznie śledziłem korespondencję, w której przelewali na papier swoje troski i żale. Tata Muminka, o czym nikt nie wie, cierpiał na bukofobię – chorobę dziś nieznaną. Co ciekawe, zwyrodnienie to dopadło również i naszego Mistrza Ronalda tuż po tym, kiedy po raz pierwszy odwiedził dom w Finlandii i na własne oczy ujrzał Bukę.

Stany depresyjne Tolkiena i jego nocne koszmary nie wynikały, jak dziś się sądzi, z przeżyć traumatycznych wczesnego dzieciństwa, ale z głęboko zakorzenionej bukofobii. Tata Muminka radził sobie z nią popijając kawę z gałką muszkatołową, jego przyjaciel uciekał zaś w świat elfów, hobbitów i orków. Czy ci ostatni wzorowani byli na postaci straszliwej Buki, sekret ów znał tylko Wielki Twórca Śródziemia.

Z Tatą Muminka łączyło go zamiłowanie do fajki. Obaj, pisząc pamiętniki, pykali nią, rozmarzeni, pogrążeni myślami w odległych światach, krainach i wizjach. Gdy ktoś przerwał im pracę, podskakiwali na krześle, krzycząc – Na mój ogon! – mimo, że sam Mistrz Tolkien, z racji swej ludzkiej natury, nie miał ogona.

Spytacie, skąd o tym wszystkim wiem, skoro na świecie nie ma prawdziwych pierścieni, a nieśmiertelność jest jedynie dziełem pisarskiej wyobraźni.

Otóż byłoby kłamstwem, gdybym uznał Władcę Pierścieni za wyłączne dzieło Wielkiego Anglika. Nie jest tak. Po stokroć jest to kłamstwo!

Mój przyjaciel Tolkien, nocami wskakując do portalu w swojej szafie w Kolegium Merona zakradał się do Finlandii i odręcznie spisywał historię, którą opowiedział mu wuj Wiercipięcki, Fred Fredrikson. Śródziemie istniało naprawdę nieopodal krainy Muminków, a w dziewiątym wieku zostało doszczętnie splądrowane przez wikingów, którzy palili i rabowali wszystko, co było w zasięgu wzroku. Jednak nie udało im się posiąść magicznego pierścienia, bowiem trafił on w najmniej powołane ręce Freda Fredriksona, który przekazał go Mistrzowi Tolkienowi, ten z kolei przed śmiercią wręczył go mnie, skromnemu góralowi spod Turbacza.

Tak oto historia stała się legendą, legenda mitem, a mit prawdą. Pierścień jest moim skarbem i będzie nim po wsze czasy.

Mistrz Tolkien i Tata Muminka czekają na mnie w mroźniej krainie, do której można było niegdyś wkroczyć wchodząc do starej szafy w Kolegium Merona. Niestety, do dzisiaj, szafa spróchniała, syn Mistrza, nieświadom jej mocy, deski cisnął na jeden ze śmietników Oksfordshire. Tak oto na zawsze zniknął jedyny portal, prowadzący do innego wymiaru, a mnie pozostaje jedynie czekać.

Koniec

Komentarze

Szanowny kolego, dziękuję za opinię. Dobry Góralski barszcz to dużo grzybów, jarzyn i porządny mięsny wywar. ;-)

Smoczy Gród pozdrawia Siedlce!

Ja, Góral, na własne oczy widział, jak wielki Atahualpa rzuca Hiszpanowi Biblią w twarz.widziałem

 

Prawdą jest, że oboje lubili pamiętniki, lecz nikt dziś nie wie, że pisywali do siebie listy. obaj

 

Obaj, pisząc pamiętniki, pykali na niej, rozmarzeni, pogrążeni myślami w odległych światach, krainach i wizjach. Gdy ktoś przerwał im pracę, podskakiwali na krześle, krzycząc – Na mój ogon! – mimo, że sam Mistrz Tolkien, z racji swej ludzkiej natury, nie miał ogona. – nie grają mi te formy, bo biją po oczach, że obaj jednocześnie pykali z jednej fajki i razem podskakiwali na jednym krześle

 

Do treści za bardzo się nie odniosę, bo absurd to nie moja bajka i rzadko potrafię go prawidłowo zinterpretować lub pojąć, ale sam pomysł połączenia Mistrza i Taty Muminka wydaje się być ciekawy. 

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Tekścik wygląda na napisany w wolnej chwili, pod wpływem impulsu i nie bardzo wiem, Mireksonie, co miałeś nadzieję osiągnąć, łącząc losy Taty Muminka i Tolkiena…

 

wy­da­rzeń, które Wy, lu­dzie, zna­cie dziś […] Tylko Ja oca­la­łem z ka­ta­stro­fy Tun­gu­skiej… – Dlaczego zaimki napisano wielką literą?

 

cier­piał na Bu­ko-fo­bię – cho­ro­bę dziś nie­zna­ną. […] ale z głę­bo­ko za­ko­rze­nio­nej Bu­ko-fo­bii.– …cier­piał na bu­kofo­bię – cho­ro­bę dziś nie­zna­ną. […] ale z głę­bo­ko za­ko­rze­nio­nej bu­kofo­bii.

 

Obaj, pi­sząc pa­mięt­ni­ki, py­ka­li na niej, roz­ma­rze­ni… – Nie pyka się na fajce, pyka się fajkę.

 

Śród­ziem­nie ist­nia­ło na­praw­dę nie­opo­dal kra­iny Mu­min­ków… – Literówka.

 

do­szczęt­nie splą­dro­wa­ne przez Wi­kin­gów… – …do­szczęt­nie splą­dro­wa­ne przez wi­kin­gów

 

szafa spróch­nia­ła, syn Mi­strza, nie­świa­dom jej mocy, deski ci­snął na stos w jed­nym z tar­ta­ków Oks­ford­shi­re. – Dlaczego spróchniałe deski zostały zaniesione do tartaku, zamiast na śmietnik?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Miałem dobry humor, a więc chciałem pośmiać się pisząc absurdalny szorcik. Stworzyłem go głównie z myślą o fanach Tolkiena (sam uwielbiam Mistrza). Celem było wywołaniu uśmiechu u czytelnika. Ot, cały plan ;-)

Dzięki za poprawki!

Istotnie, szorcik jest absurdalny, ale ciesze się, że pisanie go sprawiło Ci przyjemność. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Switch off Caps Lock, friend, and enter.

Naprawdę, wstukaj ten tytuł po ludzku.

Stworzyłem go głównie z myślą o fanach Tolkiena (sam uwielbiam Mistrza)

OK.

A co z fanami Muminków? :(

 

;)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Nie podeszło. Z jednej strony – nie przepadam za Muminkami. Z drugiej – tutaj niewiele się dzieje. Ot, narrator opowiada, że znał tego faceta.

Babska logika rządzi!

Podpiszę się tylko pod tym co napisała Finkla.  Chwała Tolkienowi! Mogłeś, Autorze choć trochę bardziej rozbudować tekst.

https://www.facebook.com/Bridge-to-the-Neverland-239233060209763/

Wykonanie względnie przejrzyście, ale treści i forma (za dużo wykrzykników) niestety nie dla mnie, choć też obok dzieł Tolkiena przejść nie potrafię obojętnie. Ani się zbytnio nie nauśmiechałem, ani zainteresowałem. Wyjątkiem jest tutaj chyba jedynie tytuł. Nie wiem tylko, dlaczego wypisany jest wielkimi literami?

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Koncept może i ciekawy, ale zamiast go rozbudować i przedstawić w atrakcyjnej formie, Ty go po prostu naszkicowałeś i wrzuciłeś na stronkę…

Nie podobało mi się – brak tu konkretnej fabuły, a balans jest zaburzony (najpierw nic się nie dzieje, w ostatnich akapitach przyspieszasz). Napisane poprawnie.

 

Tyle ode mnie.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Witajcie!

Faktycznie forma przypomina notkę historiograficzną/szkic. Wielkie litery w tytule to zabieg marketingowy ;-) 

 

 

Nowa Fantastyka