- Opowiadanie: RiviN - Wyścig

Wyścig

Mówiąc wprost, jest to mój trzeci większy tekst w życiu. Proszę o wyrozumiałość i zapraszam do lektury :)

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Wyścig

Wyścig zdawał się nie mieć końca. Zmęczenie już dawno dopadło wszystkich uczestników, jednak Siła Wyższa nie pozwalała nikomu na chwilę wytchnienia. Nienaturalnie gładka powierzchnia toru była pokryta zawodnikami na całej szerokości. Mimo tłoku panującego na bieżni, co chwilę do gonitwy dołączali się kolejni zapaleńcy, myślący o dożywotniej chwale, która spłynie na zwycięzcę.

Qatra walczyła jak lwica. Wiedziała, że dziś jest jej szczęśliwy dzień. Wylosowała dobre miejsce startowe, które zwykle w znacznej mierze przyczynia się do zajętej później lokaty. Niestety, jej skromny zapas sił kurczył się niemiłosiernie. Po przyspieszeniu w pierwszym etapie Wyścigu wysforowała się na pierwszą pozycję, lecz utrzymanie zawrotnego tempa kosztowało ją wiele Energii, przez co została wyprzedzona przez sześciu większych zawodników. Tutaj nikt nie lituje się nad innymi. Nikt nie zawiera przyjaźni ani sojuszy. Liczy się tylko wygrana. Qatra parła przed siebie nie zwracając uwagi na okrucieństwa dziejące się dookoła. Mknęła najszybciej jak umiała, napotykając po drodze szczątki przeciwników, którym nie udało się dotrwać do końca. Zwycięzca mógł być tylko jeden.

Qatra była zdeterminowana.

Wymijała usiłujących ją staranować, dwukrotnie od niej większych atletów, o włos mijając się ze śmiercią. Dając z siebie wszystko, po kolei wyprzedzała przeciwników. Trzymała dobre tempo. Powoli zbliżała się do Mety, przed sobą miała trzech zawodników. Jeszcze nigdy nie była tak blisko. Podekscytowanie powoli zaczęło wypełniać jej umysł, zabierając miejsce opanowaniu i zimnej krwi. Najbliżej znajdujący się rywal wytracał swoją prędkość, przecenił możliwości i źle rozłożył siły. Teraz mógł tylko poddawać się działaniu Siły Wyższej, która bezlitośnie zmuszała go do kontynuowania Wyścigu. Bez problemu wyprzedziła go z lewej strony, odruchowo pobierając od niego resztkę Energii, którą bez wahania przeznaczyła na przyspieszenie. Drugi rywal był oddalony od Qatry o dobre dziesięć Tuli, jednak nie wszystko było jeszcze stracone. Szukała dobrego miejsca na torze do wykonania Ślizgu, rzadko spotykanego w Wyścigu manewru mogącego zapewnić jej zbliżenie się do pierwszego zawodnika. Aby jego przeprowadzenie było możliwe, trzeba było liczyć na łaskawość zmiennego toru. Powoli traciła nadzieję, zgiełk otoczenia nie pozwalał jej się skupić, a za sobą czuła już obecność zbliżającego się oponenta.

Qatra wytężała wzrok, próbując dojrzeć wąską ścieżkę, która dałaby jej nawał Energii, jednak przed sobą widziała tylko szeroką połać gładkiej powierzchni i oddalającego się drugiego zawodnika. Widok pustego toru jeszcze nigdy jej tak nie zasmucił. Przyspieszenie zaczęło powoli maleć do minimum. To koniec, pomyślała Qatra. Przed oczami przemknęły jej wszystkie przegrane Wyścigi, niewykorzystane szanse, przypomniała sobie smutne Wznoszenie z powrotem do domu. Była zbyt blisko wygranej, żeby teraz się poddać. Po prostu nie mogła. Wtem dostrzegła powstającą na gładkiej powierzchni toru cienką jak włos dróżkę, od której na odległość biła wyczuwalna Energia. Ostatkiem sił rzuciła się w stronę znikającej już żyłki przyspieszenia, która była dla niej ostatnią deską ratunku, brzytwą tonącego. Wpadła na nią i, działając zupełnie instynktownie, wykonała legendarny Ślizg. Została wypełniona tak dużą ilością Energii, że tylko cudem nie eksplodowała. Czuła w sobie kotłującą się moc, szukającą za wszelką cenę ujścia na zewnątrz. Nigdy w życiu nie czuła tak silnej euforii. Nie zatrzymując dalej cennej siły, wszystko co miała, przeznaczyła na prędkość. Wiatr hulał dookoła Qatry, która błyskawicznie mignęła obok zaskoczonego, drugiego zawodnika i pognała dalej, widząc przed sobą swojego ostatniego przeciwnika. Zrównała się z nim i ujrzała pierwszy raz na oczy wielką Metę. To wydarzyło się tak szybko, że Qatra prawie się zatrzymała, powalona widokiem jakby z innego świata. Meta była piękna i zarazem przerażająca, wydawała z siebie coś na kształt ryku, nasilającego się i opadającego naprzemiennie. Za nią dostrzegała tylko czarny bezkres, falujący i zmienny. Nieznany.

Chwila zachwytu minęła jak rozwianie się dmuchawca i rzeczywistość uderzyła w Qatrę ze zdwojoną siłą. Nie może być druga. Za drugą pozycję nie dostanie niczego oprócz wiadra goryczy i dożywotniego uczucia niespełnienia. Po prawej stronie znajdował się ostatni przeciwnik, wyprzedzający ją o zaledwie pół Tula. Energia wyciekała z niej powoli, bezlitośnie wyrywając prędkość i siłę, które były jedyną szansą na wyminięcie wroga. Zdesperowanej Qatrze pozostało tylko jedno wyjście z tej sytuacji. Podczepienie. Niezwykle skomplikowany manewr pozwalający odebrać Energię rywalowi bez zwalniania i tracenia prędkości. Ryzyko było duże. Jeden mały błąd i podczas próby przeprowadzenia Podczepienia, w ułamku sekundy straci całą Energię, przez co zostanie pochłonięta przez przeciwnika. Przerażona, ale skupiona Qatra skręciła lekko w stronę rywala. Czas jakby zwolnił. W ułamku sekundy Podczepiła się do niego, czując jak Energia przepływa do niej, jednocześnie zwalniając jej wroga. Nie spodziewał się tak śmiałego działania i element zaskoczenia sprawił, że momentalnie cała jego Energia została wessana przez przeciwniczkę. Qatra wysunęła się na pierwszą pozycję. Widok pustej drogi przed nią zapierał dech w piersiach. Czuła wszechogarniającą wolność. Gładka powierzchnia toru lekko zaginała się do dołu, sprawiając, że końcówka Wyścigu stała się jeszcze bardziej emocjonująca. Nie może przedwcześnie świętować zwycięstwa. Nie oglądając się za siebie wykorzystała ostatni zapas Energii, zbliżając się do Mety, do wiecznej chwały. Do Nieznanego. Ostatnie sekundy gonitwy były największą mordęgą. Qatra czuła za sobą obecność rywali, próbujących za wszelką cenę ją wyprzedzić. Jednak dziś był jej szczęśliwy dzień. Qatra rozpędzona wpadła na linię legendarnej Mety.

– Ha! – krzyknął triumfalnie Brianek. – Mówiłem, że moja kropelka będzie pierwsza!

– Niech ci będzie – odburknęła Jessica, smutnym wzrokiem patrząc na szybę samochodu.  – Masz tu tego swojego cukierka. Następnym razem ja wygram.

– Spokojnie, dzieci – łagodny głos mamy dobiegł ich z przedniego siedzenia. – Niedługo będziemy na miejscu.

Ciemnozielony passat toczył się z przepisową prędkością po mokrym betonie autostrady. Zza deszczowej chmury na niebie powoli wyłaniało się słońce, zwiastując dobrą pogodę na wakacyjny urlop.

 

Koniec

Komentarze

Interesujący pomysł, puenta mnie zaskoczyła.

Ale to długaśne akapicisko na prawie cały tekst bardzo wymęczyło. Rozważałeś podzielenie grzmota na kilka mniejszych?

Dlaczego niektóre słowa piszesz Wielkimi Literami? Jakoś nie widzę przyczyn tego manewru.

Babska logika rządzi!

Opowiadanie zaciekawiło i choć krótkie, zdążyło trochę znużyć.

Czy krople spływające z szyby jadącego samochodu mogą dostarczać tak długo trwających emocji?

 

Nie­ste­ty, jej skrom­ny zapas sił kur­czył się nie­mi­ło­sier­nie. Po sil­nym przy­spie­sze­niu… – Nie brzmi to najlepiej.

 

w pierw­szym eta­pie Wy­ści­gu wy­for­so­wa­ła się na pierw­szą po­zy­cję… – …w pierw­szym eta­pie Wy­ści­gu wysforowała się na pierw­szą po­zy­cję

Sprawdź znaczenie słów: wyforsowaćwysforować.

 

Naj­bli­żej znaj­du­ją­cy się rywal wy­tra­cał swoją pręd­kość, prze­ce­nił swoje moż­li­wo­ści i źle roz­ło­żył swoje siły. – Czy wszystkie zaimki są konieczne?

 

Wpa­dła na nią i ,dzia­ła­jąc… – Zbędna spacja przed przecinkiem, brak spacji po przecinku.

 

Chwi­la za­chwy­tu mi­nę­ła jak zdmuch­nię­cie dmu­chaw­ca… – Powtórzenie.

Proponuję: Chwi­la za­chwy­tu mi­nę­ła jak rozwianie się dmu­chaw­ca

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Chciałam napisać dokładnie to samo, co Finkla. 

Pomysł i zakończenie zacne, ale pomimo krótkości tekstu, zastanawiałam się już, czy dobrnę do końca – a więc było ryzyko, że tego, co najfajniejsze, nie przeczytam. 

Wpadła na nią i ,działając zupełnie instynktownie, wykonała legendarny Ślizg.

– chyba nie tak to miało być ;)

 

Taaa… Dowód na to, że codzienność/zwyczajność to źródło natchnienia, trza tylko mieć zmysł obserwacji i dość fantazji.

Długość akapitów odpowiada pojedynczym skokom kropli spływającej na szybie? A może to tylko taka tam fanaberia narracyjna, co? Jeżeli to pierwsze, to ok. Jeżeli to drugie, to odpuść ;)

 

15 lat, a tu proszę, tekst całkiem nieźle napisany, a przede wszystkim zaplanowany. Nie było w nim przypadku. Szacun.

Teraz tylko poproszę coś bardziej ambitnego. Wiesz jak to jest z deszczem? Nikogo nie interesuje do momentu, kiedy nie pada na głowę ;)

 

Pozdrawiam :)

 

 

 

Finklo, dziękuję za lekturę i pomysł z podzieleniem tego akapitu, w sumie nie zwracałem uwagi na to, że jest taki wielki :D

Reg, dziękuję za poprawki, już pozmieniałem błędy. Od zawsze używałem słowa wyforsować, nie wiedziałem nawet, że jest błędne ;D

 

Bardzo się cieszę, RiviNie, że mogłam pomóc. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Naprawdę zostałam zaintrygowana i cieszę się, że nie dałam się znużyć dłuższymi akapitami.

Czy wykorzystałeś anglojęzyczne imiona? Nie wydaje mi się to jakoś usprawiedliwione. Jakiekolwiek imiona byłyby dobre. Chociaż Jessica i Brian coraz częściej występują w Polsce.

Myślę, że imiona są genialnie dobrane i nadają końcówce dodatkowego, prześmiewczego wyrazu :)

Początek poprawny, środek nużący, bo za długi, efektowna puenta. 

Niestety, jej skromny zapas sił kurczył się niemiłosiernie. Po przyspieszeniu w pierwszym etapie Wyścigu wysforowała się na pierwszą pozycję, niestety

powtórzenie

... życie jest przypadkiem szaleństwa, wymysłem wariata. Istnienie nie jest logiczne. (Clarice Lispector)

“Drugi rywal był oddalony od Qatry o dobre dziesięć Tuli…” – czemu nazwa jednostki wielką literą?

 

“Nigdy w życiu nie czuła tak silnej euforii. Nie zatrzymując dalej cennej siły…”

 

“…widząc przed sobą aktualnego zwycięzcę Wyścigu.” – Jak to zwycięzcę? Wyścig trwa, jeszcze nie ma żadnego zwycięzcy…

 

“w ułamku sekundy straci całą energię, przez co zostanie pochłonięta przez przeciwnika.” – Energię

 

“Dotychczas pierwszy zawodnik nie spodziewał się tak śmiałego działania…” – Ten “dotychczas pierwszy” brzmi bardzo niezręcznie.

 

“Widok pustej drogi przed sobą zapierał dech w piersiach.” – Raczej: drogi przed nią

 

Nie do końca prawidłowo zapisujesz dialogi:

“– Ha! – krzyknął triumfalnie Brianek[+.] – Mówiłem, że moja kropelka będzie pierwsza!

– Niech ci będzie – odburknęła Jessica, smutnym wzrokiem patrząc na szybę samochodu[+.] – Masz tu tego swojego cukierka. Następnym razem ja wygram.

– Spokojnie[+,] dzieci – łagodny głos mamy dobiegł ich z przedniego siedzenia[+.] – Niedługo będziemy na miejscu.”

Te kropki na końcach zdań opisu są potrzebne ;)

 

Zgadzam się, że opis Wyścigu jest nieco nużący, za długi. Warto byłoby z czegoś zrezygnować, trochę go skondensować. Natomiast fajnie, że na końcu jest zaskoczenie, pomysł interesujący. Jeśli to faktycznie trzeci Twój tekst w życiu, to gratuluję. Pisz dalej ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dziękuje wszystkim za poprawki i ciepłe słowa :D

 

Przez cały tekst czułem się, jakbym czytał relację z jakiegoś wyścigu w Wipeout i prawie miałem rację :) Puenta bardzo fajna, dla mnie dobrze ujęta. I zgadzam się z poprzednikami, że sam Wyścig można by lekko skrócić.

Technicznie nic nie przeszkadzało płynnie czytać, poza częstym wymienianiem imienia Qatry – jakbyś specjalnie unikał jej dokładniejszego dookreślenia. I jak się okazało, nie było to bez znaczenia dla całości fabuły, więc nie ma sensu nic w tej kwestii poprawiać ;)

Podsumowując: było okej :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Jestem pełna podziwu. Mnie się opis wyścigu nawet specjalnie nie dłużył, a końcówka mnie całkowicie zaskoczyła. 

Wylosowała dobre miejsce startowe, które zwykle w znacznej mierze przyczynia się do zajętego później miejsca

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Hehe, no końcówka mnie zaskoczyła. Dobry tekst  :)

Mnie nie znużyło, a jedynie przeszkadzały te bloczki-akapity. Pomysł bardzo ciekawy, wykonanie trzymające tempo i zakończenie też satysfakcjonujące.

F.S

Ok. Po kolei. Może zacznę od minusów – sporo powtórzeń, ten jeden akapit dość przydługi faktycznie. Ale puenta – wow. Po prostu wow. Zaskoczyłeś mnie, bardzo pozytywnie. Masz potencjał, młody człowieku. Ogólnie opowiadanie na plus.

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

Nowa Fantastyka