
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
– Jak to innego? – oburzył się Avram. – Bóg jest tylko jeden!
– Tak, i pewnie nazywa się Jahwe? – w głosie Dragana pobrzmiewała nuta drwiny.
Azjata, który przez całą drogę obserwował ich sprzeczki w milczeniu najwyraźniej nie wytrzymał.
– Wy, Żydzi i ten wasz koślawy monoteizm. – zakpił.
– A ten kitajec czego? – Avram i Dragan przystanęli jak wryci spoglądając na Azjatę spode łba.
– Idziemy, nie zatrzymywać się! – warknął Nate przyspieszając kroku.
Po chwili znaleźli się pod strzaskaną i wyrwaną z ogromną siła bramą drugiego obozu. Dookoła panowała ciemność i cisza. Nate skinął ręką aby szli za nim. Gdy dotarli na skraj głównego placu dostrzegli dopalające się zgliszcza. Płomieniom przyglądały się dwie istoty. Stały przodem do blasku ogniska i trudno było dostrzec dokładnie ich fizjonomię, jednak coś w ich pozach zastanowiło Avrama.
– Co to u licha za jedni? – zapytał na głos i w tej samej chwili pożałował swojej reakcji, gdyżstojący odwrócili się w ich kierunku, ukazując twarze. Ich oblicza sprawiły, że pod Avramem ugięły się nogi. Dragan również stał jak wryty, nie mogąc wykonać żadnego ruchu, podobnie jak Azjata.
Nate błyskawicznie wycelował w ich kierunku karabin i odpalił. Najpierw usłyszeli delikatny szum, jakby ktoś włączył odkurzacz. W ułamku sekundy jednak ich uszu doszedł niewiarygodny wizg a istoty drgnęły. Przyłożyły dziwaczne, przydługie ręce do głów i upadły na kolana. Nate błyskawicznie przebiegł plac i strzelił z pistoletu prosto w klatki piersiowe. Gdy Avram, Dragan i Azjata zdołali wreszcie pozbierać się i podbiec do ogniska, ich oczom ukazały się zwłoki obcych.
– Cóż – powiedział Nate przewracając ciała na wznak – oto wasi śmiertelni wrogowie popularnie zwani kosmitami.
Avram z wrażenia przyklęknął. Po chwili jednak zaczął uważnie studiować ich wygląd. Pozbawione włosów, jajowate głowy z wielkimi oczodołami żywo przypominały wyobrażenia z Archiwym X. Ciała mieli nienaturalnie długie, a kończyny cienkie i wiotkie.
– To jakiś żart? – zapytał spoglądając z niedowierzaniem na Nate'a. Ten nie zdążył jednak odpowiedzieć, gdyż w mroku pojawił się krótki błysk. Który następnie uderzył weń i powalił na ziemię.
– Kurwa! – zaklął Dragan majstrując w swoim karabinie. Gdy pierwsza próba odpalenia nie powiodła się, upadł na wznak i wycelował ze swojego pistoletu w kierunku nadbiegających obcych. Najwyraźniej szybki bieg nie leżał w ich naturze, gdyż poruszali się koślawo i niezgrabnie. Było ich dwóch i Draganowi udało się obu zastrzelić. Narobił jednak przy tym sporo huku, gdyż w przeciwieństwie do Nate'a jego pistolet nie miał wbudowanego tłumika.
– Spadajmy stąd! – rozkazał podnosząc jęczącego Nate'a. Złapali go pod pachy i ruszyli w kierunku rozwalonej bramy. Odwrót ubezpieczał Azjata, mierząc z pistoletu w gęstniejący mrok.
– Jestem Satoshi -zdążył się przedstawić, kiedy wystrzelił w kierunku nadbiegającego obcego. – Spieszmy się, bo inaczej skończymy w ich laboratoriach!
Jakimś cudem udało im się wydostać z obozu i ujść w mrok, jednak szybko uzmysłowili sobie, że z rannym ich ucieczka jest poważnie utrudniona. Postanowili zatrzymać się i naradzić.
– Co z nim? – Avram nadal trząsł się z nerwów. – Chba stracił przytomność.
Dragan rozpiął kurtkę Nate'a i uważnie obejrzał jego tułów. Przysiągłby, że ognisty pocisk trafił go w lewy bok i powinna być tam sporych rozmiarów rana. Tymczasem opróczwypalonej w ubraniu dziurynie dostrzegł niczego więcej.
– Wygląda na to, że ta broń nie powoduje obrażeń zewnętrznych – stwierdził potrząsając z niedowierzaniem głową. – Jakiś ładunek plazmy czy czego tam? Nie znam się. W Bośni strzelaliśmy kałachami.
– Oddycha ciężko, ale w miarę stabilnie – wtrącił się Satoshi.
– Jak myślicie, ruszą za nami w pościg? – Avram rozejrzał się niepewnie dookoła. Dałby się pokroić, że przed chwilą w mroku słyszał jakieś odgłosy.
Dragan również zaczął nasłuchiwać.
– Ktoś się do nas zbliża! – szepnął ściskając nerwowo pistolet. Avram również sięgnął po swój.
– Nie strzelać! – z ciemności doszedł ich cichy głos. Po chwili ujrzeli znajomego Indianina.
– Kim ty u diabła jesteś? – zapytał Dragan nie opuszczając pistoletu. – Sama znajomość Natem już mi nie wystarczy.
– Mówcie mi Nocny Wilk – odparł tajemniczo Indianin klękając przy rannym. – Zabiłem pozostałych, tyle, że narobiłem przy tym mniej hałasu. Dlaczego nie użyliście broni, którą on wam dał?
– Przeszkolenie było za krótkie – zadrwił Dragan.
– W takim razie wasz pobyt tutaj również taki będzie – odparł krótko Nocny Wilk, przykładając dłoń do piersi Nate'a. Ten po chwili odzyskał przytomność i otrząsnął się.
– Musimy wracać po dzieci! – rozkazał wstając. Otrzepał się i ruszył z powrotem w kierunku obozu. Nocny Wilk bez słowa podążył za nim.
Nie rozumiem o co chodzi w tej opowieści. Czy to początek dłuższego tekstu? Mamy krótką strzelanine i nic więcej. Brak historii i związanych z nią emocji. Nie ma zakończenia. Nie potrafie tego opowiadania ocenić.
Już wiem, to ciąg dalszy, a po nim będzie następny ciąg dalszy. Wrzucając opowieść podzieloną na tak krótkie odcinki dezorientujesz nieco czytelników.
faktycznie troszke krótkie to opowiadanko
No tak, nie tylko (?) świat gry.
Ale nadal nie wiadomo, o o chodzi, ku czemu zmierzasz.
Pożyjemy, zobaczymy.
Służyłem kiedyś z jednym Szoszonem w 18 Bielskim bds. Jeśli to ty to odezwij się.
Jeśli nie, jedna uwaga - pistolety rzadko mają wbudowane tłumiki (chyba tylko Ruger.22 Suppressed, ale z tych zwykli woje nie korzystaliby - jest długi i niepraktyczny) - tłumiki w zasadzie przykręca się, a rzecz jak widzę dzieje się praktycznie dzisiaj lub jutro (nawiązanie do Bośni i kałachów - zresztą tam chłopcy mieli nie kałachy czyli kbk AKMS, ale kbk Tantal, niby drobny niuans, ale pierwszy to kaliber 7,62 mm, a drugi 5,45 mm - no i inny kształt kolby, waga i nazwa).
Tekstu nie oceniam za krótki - może przez to go nie zrozumiałem.
Prosiłbym tylko o wyjaśnienie co oznacza fragment:
Po chwili ujrzeli znajomego Indianina.
- Kim ty u diabła jesteś? - zapytał Dragan nie opuszczając pistoletu. - Sama znajomość Natem już mi nie wystarczy.
Nie wiem w końcu czy znali tego Indianina, czy nie znali, jeśli znał go Natem, to skąd o tym wiedział Dragan.
@veslao - dzięki za cenne uwag odnośnie bronii! Są bardzo pomocne. Niestety nie miałem przyjemności służyć z Tobą. A Indianina znaamy już z wcześniejszych kawałków, tyle, że z widzenia.
Dzięki za cierpliwość:) to wrzucanie po kawałku ma właśne taki cel - zebrać jak najwięcej "cennych"uwag. Cały tekst ma już blisko 30 stron w wordzie i rośnie.
30 stron? I rośnie. Może jaka książka z tego wyjdzie:)