
Inspirowane opowiadaniem annyonne „Dziewczyna na brzegu”
http://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/18718
Ilustracje zapożyczone ze strony
Inspirowane opowiadaniem annyonne „Dziewczyna na brzegu”
http://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/18718
Ilustracje zapożyczone ze strony
Kasjopea ze wzgórza patrzyła na morze. Bryza rozwiewała jej czarne loki, pieściła twarz oraz piersi wystające swobodnie z głębokiego dekoltu. Jeszcze niedawno widok promieni słońca ślizgających się po błękitnych falach uspokajał ją i cieszył. Dziś jednak nie potrafiła czerpać radości ani z piękna krajobrazu, ani nawet z będącego wyrazem miłości, naszyjnika z bursztynem, który dał jej Hermes, syn Hofu.
Zdaniem ludzi najmłodsza córka króla Knossos nie miała powodów do zmartwień. Zaraz po urodzeniu, kapłanki bogini węży uznały, iż ma potencjał. Poddano ją więc rytuałowi, dającemu wieczną młodość. Być może dzięki temu widziała rzeczy niedostępne zwykłym śmiertelnikom. W wieku piętnastu lat otrzymała przywilej wieszczącego tańca wśród świątynnych węży.
Osobiste sukcesy nałożyły się jednak na ciężki czas dla królestwa. Nocą, rok temu kilkanaście okrętów pod wodzą Pergamosa dobiło do brzegu. Wojownicy, którzy z nich wysiedli, zdobyli z zaskoczenia miasto i pałac jednym atakiem. Podczas walki zginęło kilkunastu wartowników i jej brat, książę Minotalos.
Ludzie mówili, że Knossos i tak miało szczęście. Ludy Morza zazwyczaj dość brutalnie obchodziły się z pokonanymi. Troja została spalona ze szczętem, a Neoptolemos, ojciec Pergamosa urządził tamtejszej rodzinie królewskiej jatkę. Tym razem zwycięski wódz zażądał jedynie, aby król Altajmenes publicznie go usynowił i zrzekł się władzy. Wziął też za żony starsze siostry Kasjopei, Ariadnę i Andromachę.
Dziś okazało się, że łagodność miała swój ukryty cel. Aktualny władca Knossos wezwał przed swe oblicze Altajmenesa z żoną, wężowe kapłanki, Egipcjanina Hofu i jego syna Hermesa. Kiedy tylko stanęli przed jego obliczem rzekł.
– Czy wiecie, że Achilles, który był moim dziadkiem powstał ze związku nereidy Tetydy i króla Ftyii? – Powiódł wzrokiem po zebranych.
– Nikt z nas nie ośmielił się nigdy kwestionować twego boskiego pochodzenia. – Ostrożnie odrzekła Astydamia, żona Altajmenesa.
– Nie oskarżam was o to. Zebrani zostaliście tu z innego powodu.
– Wyjaw go nam panie – rzekła najstarsza z kapłanek.
– Mój dziad słynął z odporności na wszelkie choroby i rany. Zawdzięczał to swej matce.
– Boskie pochodzenie daje ludziom liczne błogosławieństwa. – Kasjopea, szybko zdała sobie sprawę do czego może dążyć władca.
– Tyle, że siła i zdrowie mojego dziadka nie były kwestią boskiej krwi, ale rytuału, jakiemu matka poddała go na tej wyspie. – Wśród zebranych zapadła absolutna cisza. – Mój pierworodny syn będzie nosił imię swego pradziada i poddacie go temu samemu rytuałowi.
– Panie, ale… – najstarsza kapłanka próbowała coś powiedzieć.
– Milcz! – Pergamos nie zamierzał dyskutować. – Zdobyłem to królestwo, bo wiedziałem, że tu Tetyda przywiozła małego Achillesa. Darowałem wam życie i bronię przed innymi wodzami Achajów, ponieważ chcę aby moje dzieci były godnymi spadkobiercami Achillesa. Ponadto – tu zwrócił się do Altajmenes i Astydamii – jesteście moją rodziną. Syn, którego urodziła Ariadna jest z waszej krwi, tak samo jak dziecko, które wkrótce urodzi Andromacha. Możecie więc zrobić dla wnuków to, o co was proszę po dobroci, albo zmuszę was do tego. – Uśmiech jaki zagościł na twarzy Pergamosa nie zostawiał złudzeń, co czeka tych, którzy mu odmówią.
– Spełnimy twą wolę panie – rzekł Hofu skłaniając się nisko.
Kasjopea od kilku dni podawała, Ariadnie do picia specjalną mieszankę wody, ziół i miodu. Nie do końca wiedziała, co to jest, ale wykonywała polecenia Hofu. Podobny zestaw podawano również swemu siostrzeńcowi. Zarówno siostra, jak i malec, czuli się całkiem dobrze, co uspokajało dziewczynę. Prawnuk Achillesa właśnie obudził się, kiedy do komnaty wszedł Egipcjanin.
– Pani już czas – rzekł spokojnie.
– Jesteś pewien, że małemu nic nie grozi? – Ariadna, była zaniepokojona. – Słyszałam, że Tetyda swego syna smarowała ambrozją, a potem wkładała w ogień.
– Achillesowi nie stanie się krzywda. Prawdopodobnie prześpi spokojnie większość rytuału.
– Boję się, ludzie mówią…
– Te głupie plotki powstały z powodu dwórki zwanej Aneladgam Adors. Porywała dzieci, by je zabić i zjeść. Podobno miało to jej zapewnić nieśmiertelność. Bogowie sprawili, iż przestępstwo zostało odkryte. Za karę wbito ją na pal. Powiem ci tylko, iż rzeczywistość negatywnie zweryfikowała jej przekonania.
– Co więc czeka Achillesa?
– Dość dobre życie, ale to normalne gdy się jest królewskim synem. – Hofu uśmiechnął się uspokajająco.
Świątynia wężowej bogini była tak naprawdę nadmorską grotą. Kasjopea przymknęła oczy czując na twarzy łagodny wiatr. Na razie z resztą kapłanek czekała. Pergamos uważnie obserwował jak Hofu wznosi przed ołtarzem modły do bogów. Wreszcie kapłan odebrał z rąk syna szklane naczynie, w którym zmieszał miód z mlekiem i podał malcowi. Dziecko wypiło mieszankę i zapadło w sen.
Teraz przyszła kolej na kapłanki bogini węży. Przy akompaniamencie flecistów wkroczyły do sali, stając wokół ołtarza. Zaintonowały starą pieśń a przewodnicząca im wskazała Kasjopeę. Dziewczyna zaczęła tańczyć wprowadzając się w trans. Jej oddech przyspieszył, ręce wykonywały skomplikowane gesty. Pergamos skinął na Hofu i zadał mu pytanie.
– Co zrobiłeś mojemu synowi.
– Podałem mu miód anch. Z woli bogów Egiptu ci, którzy go zażyją, otrzymują wieczną młodość.
– Egiptu? – Pergamos lekko się zdziwił.
– Jestem Egipcjaninem. Dwa wieki temu musiałem uciec z mej ojczyzny z powodu przeklętego faraona Echnatona. Zabrałem z mojej starej ojczyzny wiedzę i święty miód. Tu udzielono mi schronienia.
– Nie wyglądasz na więcej niż dwadzieścia, może dwadzieścia pięć lat.
– W dzieciństwie poddano mnie rytuałowi takiemu jaki właśnie przechodzi twój syn, panie.
Pergamos zamilkł. Sycił wzrok tańcem kapłanek, ekstatycznym ruchem rąk, falowaniem odkrytych piersi, paletą barw sukni. One zaś kolejno przystępowały do działania. Władca dopiero po godzinie obserwacji znów się czymś zainteresował.
– Hofu.
– Tak panie.
– Co one właściwie robią?
– Sprawdzają, czy miód anch wypełnił swe zadanie.
– Nie rozumiem.
– To skomplikowane…
– Wiec mi wyjaśnij – głos Pergamosa miał twardość kutego brązu.
– Człowiek składa się z ciała oraz ba, ka i akh.
– Czyli?
– Ba, ka i akh to dusze jakie posiada każdy człowiek. Ba jest z człowiekiem, przez całe jego życie, a po jego śmierci trafia na sąd Ozyrysa. Ka zawsze jest tam gdzie ludzkie ciało i za życia, i po śmierci. Akh jest energią, z której czerpie ciało oraz ba i ka. Jeśli człowiek umrze, ba zostanie skazane przez Ozyrysa na zniszczenie, lub ciało ulegnie zniszczeniu, akh powraca z nowo narodzonym dzieckiem. – Spojrzenie władcy sugerowało, iż nie bardzo pojmuje słowa Egipcjanina. – Gdy człowiek jest młody i zdrowy, wszystkie te elementy są silnie związane ze sobą. Choroby, rany, wiek powodują, iż ciało traci łączność z akh i obumiera. – Hofu maksymalnie uprościł wyjaśnienia. Święty miód sprawia, iż ciało, ba, ka i akh są odporne na upływ czasu i choroby.
– Co więc robią wężowe kapłanki?
– W transie sprawdzają, czy wiązania są prawidłowe i korygują błędy.
– Czyli coś może pójść nie tak?
– Dar naszych bogów reaguje nieco inaczej z każdym człowiekiem – wymijająco odrzekł Hofu.
– Jedno mnie dziwi Egipcjaninie. Dlaczego mając taki specyfik, faraonowie żyją tak… – Pergamos na chwilę zawiesił głos – krótko?
– Splecenie ba, ka, akh i ciała chroni przed starością i chorobami, ale nie przed trucizną czy sztyletem.
– Ciekawe rzeczy mówisz. A czy ja mógłbym zostać poddany takiemu rytuałowi?
– Tak panie, lecz wówczas potrzeba by znacznie więcej miodu.
– Ile? – Pargamos zdradzał żywe zainteresowanie.
– Twój syn waży dziś pięćdziesiąt debenów, więc do przemiany potrzeba jednego debena miodu. Ty panie, jesteś potężnym silnym wojownikiem i ważysz prawdopodobnie nie mniej niż siedemset pięćdziesiąt debenów, potrzeba więc nie mniej niż piętnaście debenów miodu.
– Masz tyle?
– Niestety panie, zostały mi tylko trzy debeny.
– Gdzie można znaleźć więcej tego daru bogów?
– Ule z pszczołami dającymi miód anch są w egipskich świątyniach Ra oraz Amona, ale faraonowie nie dadzą go nikomu.
– To się jeszcze okaże – rzekł w zamyśleniu Pergamos.
Od tamtego czasu gdy Kasjopea wychodziła na wzgórze patrzyć na morze, zawsze widziała niezwykły ruch. Zanim Pergamon podbił Knossos większość odwiedzających port pękatych statków należała do kupców. Teraz częstymi gośćmi stały się wąskie okręty wojenne. Na rozmowy z Pergamosem przybywali wodzowie ludu Peleset zwanego również Filistynami, Cypryjscy piraci z ludu Tekel i ich licyjscy sąsiedzi. Przewinęła się też cała plejada wodzów i królów Achajów oraz Libijczyków. Pojawiały się rzadko tu widywane okręty Szardanów z Sardynii i Szekeleszów z Sycylii. Zawitali nawet słynący ze zmuszania jeńców do gladiatorskich walk Tereszowie, zwani Etruskami. Choć wszyscy oni przybywali w pokoju, to wszczynane przez nich burdy sprawiły, że Knossos straciło wiele z dawnego uroku.
Z uwagi na szwendających się członków załóg, niebezpieczne stały się wyprawy na wzgórza, by oglądać morze. Kasjopea jednak nie rezygnowała z tej małej przyjemności. Towarzystwo Hermesa, uważała za wystarczającą gwarancję bezpieczeństwa, zwłaszcza że wspólne wyprawy szybko okazały się znacznie przyjemniejsze od samotnych. Dała nawet mu naszyjnik z wyobrażeniem wężowej bogini, na znak, iż nie jest jej obojętny.
Tego dnia na prośbę syna Hofu poszli na wzgórza by oglądać morze. Jej oczom ukazał się niezwykły widok. Setki wojennych okrętów z wojownikami na pokładach, ruszały na wyprawę przeciwko Egiptowi.
– Do ich powrotu, będzie spokojnie – rzekła.
– Oni nie wrócą, niestety nie wszyscy, ale dla większości z nich to ostatni rejs. – Nadspodziewanie twardo stwierdził Hermes.
– Skąd ta pewność?
– Widziałem przyszłość – spokojnie stwierdził Hermes.
– Wiem sporo o wróżeniu. – Kasjopea skrzywiła się na wspomnienie towarzyszących wieszczeniu ukąszeń węży. – Przyszłość bywa zmienna.
– Dlatego mój ojciec wysłał informacje o tej wyprawie do Egiptu. Flota, która stąd wypływa, trafi w zasadzkę.
– Pergamos wziął go ze sobą, i zabije za zdradę! – Kasjopea wykrzyknęła to przestraszona.
– Widziałem to w mojej wizji. – Po policzku Hermesa spłynęła łza.
– Powiedziałeś mu?
– Tak, ale on odrzekł, że musi zawiązać węzeł, który powstrzyma Ludy Morza, nawet za cenę własnego życia. Egipt, uprzedzony o napaści, jest w stanie je pokonać, w walnej bitwie.
– Gdyby nie wskazał Pergamosowi sposobu na uzyskanie wiecznej młodości, nie doszło by do tego.
– To nie tak. Miód anch można uzyskać w każdym miejscu na świecie, jednakże bez sprowokowania tej wyprawy, Egipt ufałby swej potędze, a tacy jak Pergamos dziesiątkami drobnych wypadów spustoszyliby deltę Nilu i doprowadzili faraonów do upadku, tak samo jak wcześniej Minojczyków i Hettytów.
– Twój ojciec poświęcił się abyśmy mogli żyć spokojnie.
– Niestety, w mojej wizji widziałem też, że Pergamos z częścią swoich ludzi umknie flocie faraona i tu wróci. Zanim to się stanie, musimy stąd uciekać.
– Dokąd się udamy? – Kasjopea była bardzo konkretną młodą kobietą.
– Myślę, że na północ, tam gdzie morze i ziemia rodzą bursztyn.
– Wrócimy?
– I to nie raz, przecież czeka nas cała wieczność. – Hermes przytulił dziewczynę.
Profesor Henry Jones wypoczywał na plaży hotelu Knossos Beach Bungalows & Suites. Sobotni kwietniowy wieczór roku dwa tysiące siedemnastego był jednym z nielicznych wypadów do Heraklionu, podczas kolejnego sezonu prowadzonych na Krecie wykopalisk. Szukał zabytków, które pozwoliłyby odtworzyć język starożytnych Minojczyków. Jego uwagę przykuwała kobieta, na oko góra dwudziestoparoletnia. Trudno mu się dziwić, każdy normalny mężczyzna nie przeszedłby obojętnie wobec jej czarnych loków, nienagannej sylwetki, podkreślanej przez jednoczęściowy kostium z głębokim dekoltem. Poza skromnym wisiorkiem z kawałkiem bursztynu, nie miała innej biżuterii. Nie była jej potrzebna.
Profesor usiłował wydedukować, kim może być ta kobieta. Dobry archeolog powinien przecież umieć w oparciu o najdrobniejsze poszlaki odtwarzać zdarzenia niczym rasowy detektyw. Kobiecie z leżaka towarzyszy zazwyczaj asystentka, niebieskooka, blondynka. Panie między sobą rozmawiają w jakimś słowiańskim języku. Partner brunetki również posługiwał się tym samym językiem rozmawiając z ochroniarzem. Bez wątpienia są to ludzie bogaci. Można by założyć, iż to przedstawiciele rosyjskiej oligarchii, gdyby nie ostentacyjny wprost brak złotej biżuterii. Ponadto Jones swego czasu nauczył się języka rosyjskiego i był pewien, że para nie prowadzi w nim konwersacji.
Właśnie nadarzała się okazja, by ich znów podsłuchać. Partner kobiety przyniósł drinki i razem ruszyli w stronę fal rozmawiając o czymś. Profesor najpierw zauważył, iż w rozmowie miedzy sobą para nie posługuje się tym językiem, którym kominikuje się z asystentką, czy też ochroniarzem. Wyłapał tylko kilka słów, ale to wystarczyło by żołądek zawiązał mu się na węzeł. Nie chodziło o treść, bo ta była banalna
– Przyjedziemy tu za rok? – spytała kobieta.
– Oczywiście kochanie – odrzekł mężczyzna.
Profesor, specjalista od archeologii i rekonstrukcji wymarłych języków usłyszał płynny dialog w dialekcie starożytnych Minojczyków.
Nie znałam tego mitu, a interesujący. Sam wymyślałeś, czy na czymś się wzorowałeś?
Ciekawa wizja, nieźle współgra z różnymi szlacheckimi genealogiami wywodzącymi rody z Rzymian. A tu się okazuje, że to niezupełnie tak. ;-)
Interpunkcja…
Babska logika rządzi!
To nie mit, choć podprowadziłem parę postaci z Iliady. Gdy annyonne napisała o dziewczynie z wyspy i najeźdźcach skojarzyło mi się z Kretą i tak zwanymi Ludami Morza, które wykończyły kulturę minojską. a w każdym razie dokończyły to co osłabił wybuch wulkanu na Santorini. To działało trochę jak efekt domina. Napadali jakiś kraj objadali, a potem miejscowi mieli do wyboru przyłączyć się do napastników albo głodować. Wybierali zazwyczaj to pierwsze. Zatrzymał ich Ramzes III po dwóch wielkich bitwach. Jednej w delcie Nilu gdzie wykończył im flotę, drugiej gdzieś w dzisiejszym Libanie, albo Izraelu, gdzie rozbił tych idących na Egipt “z buta”.
Jeśli idzie o szlacheckie genealogie to co nieco na ten temat czytałem i trzeba naszym przodkom przyznać, że już za Jagiellonów byli nieźli w pisaniu fantastyki ;)
Jakie to miłe, dać komuś inspirację! :D
Historia w moich oczach ma potencjał, ale tekstowi przydałoby się jeszcze porządne sprawdzenie, bo podczas czytania atakują przecinki w dziwnych miejscach (nie jestem dobra w przecinki, a tu i tak je widzę), niezręczności składni i stylistyka.
Na końcu zastanowiło mnie, że najpierw profesor ma odtwarzać dialekt, a potem słysząc rozmowę w tymże, rozpoznaje go. To w końcu – ma odtwarzać, czy już odtworzył i go zna?
Pozdrawiam!
A, no to zgrabnie pozaplatałeś różne wątki. :-)
Babska logika rządzi!
annyone minojskie pismo linearne typu B jest rozpracowane i rozszyfrowane. Pismo linearne typu A jest jeszcze słabo poznane, prawdopodobnie zapisywany nim język jest najbliższy dialektom staroperskim. Zakładając, że znacznie symboli pisma linearnego A i B jest tożsame. Powiedzmy, że profesor odszyfrował ileś tam słów, ale potrzebuje więcej materiału porównawczego. W tym przypadku umie rozpoznać w jakim języku para rozmawia, wiem mniej więcej o czym, ale nie jest w stanie płynnie się nim posługiwać, stąd jego zaskoczenie kiedy słyszy Kasjopeję i Hermesa.
Pomijam tu jak oni poprzekręcaliby tamten dialekt mieszkając przez lekko licząc trzy tysiące lat w Polsce :D na bank bardziej niż ja przecinki :D
Ale jeśli podobny do staroperskiego, to dlaczego profesor myślał, że to jakiś słowiański? Myślałam, że nasza grupka językowa sporo się nauczyła od imigrantów minojskich. ;-)
Babska logika rządzi!
Namieszałem. Kasjopea i Hermes z asystentką czy ochroniarzem na co dzień rozmawiają po polsku, natomiast między sobą może pod wpływem chwili i wspomnień rozmawiają w dialekcie minojskim
Jutro jak będę przytomniejszy poprawię nieco zakończenie opowiadania by te różnice podkreślić
W bardzo zajmujący sposób wykorzystujesz posiadaną wiedzę, dzięki czemu powstało kolejne, całkiem interesujące opowiadanie, tym razem nawiązujące do czasów starożytnych, ale zgrabnie łączące się ze współczesnością.
…oraz piersi wystające swobodnie z szerokiego dekoltu. – Raczej: …oraz piersi wystające swobodnie z głębokiego/ dużego dekoltu.
Szeroki dekolt może się kończyć tuż przy szyi i wcale nie musi obnażać piersi.
– Nie wyglądasz więcej niż dwadzieścia, może dwadzieścia pięć lat. – Pewnie miało być: – Nie wyglądasz na więcej niż dwadzieścia…
– Splecenie ba, ka, akh i ciała chronią przed starością… – – Splecenie ba, ka, akh i ciała chroni przed starością…
– Ile? -Pargamos zdradzał żywe zainteresowanie. – Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza.
Ty panie panie, jesteś potężnym… – Dwa grzybki w barszczyku.
– Niestety panie, zostało mi tylko trzy debeny. – – Niestety panie, zostały mi tylko trzy debeny.
– Gdzie się udamy? – Raczej: – Dokad się udamy?
…podczas kolejnego sezonu prowadzony na Krecie wykopalisk. – …podczas kolejnego sezonu prowadzonych na Krecie wykopalisk.
Partner kobiety przyniósł drinki i razem z ruszyli w stronę fal rozmawiając o czymś. – Czy to ostateczna wersja zdania?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Technicznie jest typowo MPJotowo :P Ale to jedyna łyżka dziegciu, która mi się trafiła. Treść bardzo interesująca, moim zdaniem fantastycznie łączysz motywy fabularne z różnych cywilizacji oraz pokazujesz ich wpływ na siebie na wzajem. One nawiązania to definitywnie najmocniejszy punkt tekstu.
Zabrakło mi dopowiedzenia na temat dalszych losów Achillesa i Pergamosa. Taka krótka notka, może nawet w podaniu powodów pobytu na wyspie profesora Henry’iego Jonesa – mam tylko nadzieję, że to nie Shia LeBouf, ale jakiś wnuk o wyglądzie Harrisona Forda :D
Podsumowując: oprawa kuleje, ale nie przeszkadza cieszyć się treścią pełną ciekawych pomysłów i nawiązań.
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
Wsazane poprawki naniosłem.
NoWhereMan na tą chwilę mogę jedynie zasugerować, iż profesor z opowiadania kontynuuje rodzinne tradycje i ma w rodzinnym albumie zdjęcia pradziadka w kapeluszu z batem u pasa ;) i jest do pradziadka podobny
Co do dalszych losów Pergamosa i Achillesa może kiedyś coś napiszę…
Choć pewnie łatwiej byłoby mi opisywać lody Kasjopei i Hermesa. Badania naukowe wskazują, iż część słowiańskich zwyczajów np. pisaki miała swoje odpowiedniki w Egipcie i wśród plemion irańskich tzn np. Persów ;) a skoro Minojczycy mieli z nimi coś wspólnego…
A tak serio to Hermes pojawił się bodajże w pierwszym opowiadaniu jakie tu zamieściłem
Lody Kasjopei i Hermesa, hmmm xD
Nic nadzwyczajnego – są w kształcie W i ciągle ktoś je podpierdziela… ;-)
Babska logika rządzi!
Mam chyba inne skojarzenia xd
No dobra – opisz. ;-)
Babska logika rządzi!
tzn losy.
Wygląda na to, że nie mam najlepszej passy w wyjaśnianiu ;)
Łeee, a narobiłeś wszystkim smaka… ;-)
Babska logika rządzi!
Biorąc pod uwagę modę obowiązującą w kulturze minojskiej, faktycznie może się kojarzyć
Zgrabne połączenie współczesności ze starożytnością, fajny rytuał, miód, najbardziej do gustu przypadł mi wywód Egipcjanina nt. duszy.
Technicznie zdarzają się dziwnie skonstruowane zdania, ale myślę, że to kwestia do wyćwiczenia. Niestety interpunkcja żyje tutaj własnym życiem…
Pozdrawiam!
Chyba muszę poszukać jakiegoś lepszego modułu sprawdzającego do apacheoffice
:/
Przestań wierzyć, że Ci jakikolwiek komputer sprawdzi przecinki. Use the force, Luke! ;-)
Babska logika rządzi!
To nie tyle wiara co desperacja
“Patrzyć”, chyba powinno być patrzeć…
Przeczytałam i mam mieszane uczucia, niby koncepcja fajna i pomysł niezły, ale utracił trochę przez opisy typów ludzi i zbędnych postaci, które w moim odczuciu były tylko po to aby zapchać tekst. Można by było spokojnie wydłużyć tekst i zyskałby może gdyby zaczynał się z drugiej strony od wścibskiego profesorka, który stopniowo odkrywa nam zagadkę. Jego poszukiwania mogłyby być wymieszane przez retrospekcje, gdzie na samym końcu dostajemy odpowiedź, bo tak profesor wyszedł z nami na spotkanie tylko po to, żeby zamknąć jakoś tekst. ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Przecinki:
Zdaniem ludzi najmłodsza córka króla Knossos[-,] nie miała powodów do zmartwień.
Tym razem zwycięski wódz zażądał jedynie[+,] aby król Altajmenes[-,] publicznie go usynowił i zrzekł się władzy.
Niepotrzebnie oddzielasz przecinkami podmiot i orzeczenie, niekiedy wstawiasz je (przecinki) w dziwne miejsca, nie oddzielasz wołacza, nie domykasz wtrąceń. To się źle czyta po prostu.
Podmiot:
Zaraz po urodzeniu, kapłanki bogini węży uznały, iż ma potencjał.
To wygląda, jakby kapłanki zaraz po swoim urodzeniu cośtam uznały.
A tutaj popatrz na kilka rzeczy.
Przeczytaj na głos pierwsze zdanie – tam nie ma przecinka, nie słychać go, nie ma przerwy ani na oddech, ani na wyliczankę, ani na zastanowienie się, na nic. Przerywasz proste zdanie (podawała Ariadnie napój) w środku, bez żadnego sensu.
I druga sprawa: wstaw podmiot domyślny, wynikający z poprzednich zdań, zobacz, co wychodzi:
Kasjopea od kilku dni podawała[-,] Ariadnie do picia specjalną mieszankę wody, ziół i miodu. Nie do końca [Kasjopea] wiedziała, co to jest, ale wykonywała polecenia Hofu. Podobny zestaw podawano również jej [Kasjopei] synkowi. Zarówno ona [Kasjopea], jak i malec [syn Kasjopei], czuli się całkiem dobrze, co uspokajało dziewczynę.
Z kontekstu wynika, że napój podawano Ariadnie i jej [Ariadny] synowi, więc to chyba o ich samopoczucie ewentualnie mogłaby się martwić Kasjopea.
Ale pomysł fajny :)
Przynoszę radość :)
Ponanosiłem pewne drobne korekty, jutro jak będę przytomniejszy postaram się wprowadzić resztę poprawek.