
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Ryska słyszała nie raz wszystkie te opowieści, których rzekomo sama miała być bohaterką. O olejkach magicznych, co potrafiły człowieka w powietrze unieść i na Łysicę ponieść. O harcach okrutnych a sprośnych, co się miały na górze wedle pełni księżyca wyczyniać. O demonach straszliwych i diabłach, na kozich nogach pląsających, z ogonami i rogami.
Ale jej maści co najwyżej gorączkę leczyły albo do miłości pobudzały, nikogo przy tym z ziemi nie porywając, jej samej tym bardziej. Tak więc nie widziała Ryska nigdy diabła, ani na Łysicy ani nigdzie indziej, dlatego zrazu nie poznała stwora, co to któregoś ranka wśród huku i woni smrodliwej pojawił się przed jej chatą. I może nie zdziwiłyby jej te odwiedziny, gdyby nie ich przyczyna, z której wyjawieniem diabeł ociągał się i marudził, aż go musiała utratą wiedźmiej cierpliwości postraszyć.
Otóż szło właśnie o owe magiczne olejki, napoje miłosne. Ryska wzruszyła ramionami. Cóż, kłopoty w łożnicy ludzka rzecz a diabeł, było nie było, w końcu też człowiek. Odwróciła się na pięcie i podreptała w głąb chaty. Ale nie była wiedźma taka głupia. Hola, myśli, bratku, nie tobie dziewkom we łbach przewracać, na sianku je bałamucić. Tobie siedzieć głęboko popod ziemią i na świat nie wyłazić, boś plugastwo ohydne. Chwyciła odpowiednią flaszeczkę, wymamrotała coś i wróciła do diabła. „Wypij do dna, kiedy słonko będzie zachodzić", przykazała mu. Diabeł porwał napój i czmychnął do lasu.
A kiedy słonko znikało za horyzontem, kroczył dziarskim krokiem przez pola, w kierunku wsi. Co chodziło czartowi po kosmatej głowie, tego nikt wiedzieć nie może, dość, że uśmiechnął się nieładnie, przystanął i duszkiem wychłeptał zawartość flaszeczki. Próżno jednak czekał pożądanego efektu, napój okazał się mieć działanie zgoła odmienne. Bo gdy tylko diabeł pociągnął ostatni łyk, ziemia rozstąpiła się i pochłonęła go, na powierzchni zaś wyrosła wysoka, masywna wieża, cała z czarnych głazów zbudowana. I tak właśnie, za sprawą bystrej Ryski, stanęła i po dziś dzień dumnie stoi baszta, przez złośliwców zwana Diablą Kuśką.
taki drobiazg, może nadałoby się na konkurs baśniowy, gdybym założyła konto trochę wcześniej. no cóż, szkoda trochę. ale może komuś się spodoba (i krótkie jest :))
Ładnie napisane. Czyta się przyjemnie. Konwencja zachowana.
siedzieć głęboko popod ziemią - wyłapałem jeden błąd, wiadomo, o co chodzi
Ode mnie - 4,5
Fajnie napisane, szkoda że takie zwięzłe. Brzmi jak jakaś ludowa legenda. Ale za krótkie żebym ocenił.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Lubię legendy.
Trochę zbyt prosta ta historyjka. Fabularnie mogło być lepiej. Za to styl bardzo ładny, z chęcią bym przeczytał coś obszerniejszego.
5
Faktycznie drobiazd... Brzmi jak ludowa legenda z folderu informacyjnego jakiejś mieściny za zakuprzu. Shorty powinny być oparte albo na zaskakującym pomyśle, formie, albo mieć niespodziewaną pointę. Tu nie ma żadnej z tych rzeczy.
Ale przynajmniej dobrze napisane...
Dziękuję za komentarze :)
To nie widzieliście porządnych antologii legend... Są i takie legendy, które składają się z trzech zdań i tylko jedno jest złożone :)
Drobiazg taki. Naprawdę bardzo dobrze napisany drobiazg (i chętnie poprzeglądam inne dzieła autorki), lecz wciąż drobiazg z prostą fabułą, oparty na pomyśle, który możnaby zmieścić w jednym zdaniu. Ale to absolutnie nie wada, tekst przyjemny, już po takim fragmencie można osądzić, że autorka ma naprawdę wypracowany styl. Dam 4 - bo jednak wolę trochę obszerniejsze teksty, niemniej do 5 zabrakło bardzo mało.
Dobrze napisana historyjka tylko szkoda, że taka krótka.