
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Pogrążony w Mroku
1
Słychać trzask. Kubek spada na podłogę. Memfis budzi się cały spocony. Przez chwilę nic nie widzi. Nieprzenikniona ciemność pochłaniająca każdy cal świata. Jest duszno. Chłopak przeciera oczy i widzi pokój, taki jaki powinien być. Panujący pedantyczny porządek zaburzają tylko resztki potłuczonego kubka. I Memfis, który zamiast zajmować miejsce typowe podczas spania potocznie zwane łóżkiem, leży na podłodze. Podnosząc się na nogi, odgarnia do tyłu swoje ciemne, gęste włosy i zastanawia się, który to już raz budzi się właśnie w ten sposób. Tylko potłuczone przedmioty się zmieniają. Ostatnim razem była to szklana, podobno przynosząca szczęście, figurka kota z ogonem podniesionym do góry. On jednak nie wierzył w takie zabobony. Krótko mówiąc – nie wierzył w nic, co nie przynosiło wymiernych korzyści. Szklana figurka była tylko prezentem. Memfis uchylił okno i poszedł do łazienki.
Jego mieszkanie było urządzone bardzo prosto i modernistycznie. Wszędzie widać było ogromne zainteresowanie do nowych, drogich technologii. Ale też dobry gust. Wszystko komponowało się w jedną całość. Chłopak nie lubił przepychu. Dlatego łazienka też była bardzo prosta. Prysznic, umywalka, toaleta. I oczywiście radio. Memfis chwilę zastanowił się, czego posłuchałby sobie z rana.
Prodigy ‘Invaders must die'
2
Skończył jeść śniadanie. Wstał od stołu i spojrzał przez ogromne okno w kuchni na zatłoczoną ulicę. Słońce było już dosyć wysoko, cienie ludzi i budynków były coraz mniejsze. Chłopakowi nagle znów zrobiło się ciemno przed oczami i zatoczył się w tył.
– Cholera! – Krzyknął – muszę iść się zbadać.
Do tej pory zwalał to na stres. Rzuciła go dziewczyna, ponieważ ktoś zrobił mu kilka zdjęć jak na jednej z imprez kleił się do jakiejś panienki. W firmie ostatnio też źle się działo. To było dosyć istotne, bo był jej współzałożycielem. Co więcej, matka nie odzywała się do niego. Oszukiwał się, że się przyzwyczaił i wcale go to nie obchodzi. Jedynym jego oparciem był ojciec, który niestety szybko odszedł zostawiając jednak lwią część majątku Memfisowi. Reszta przypadła młodej pokojówce. ‘Ciekawe czemu?' Ironicznie pytała matka. Oskarżała Memfisa o romans ojca i rozwód. Tak więc Memfis był samotny. Prawie. Był jeszcze Asim. Arab, który emigrował z Arabii Saudyjskiej na studia do Stanów. Cechowała go doskonała pamięć i wiedza. Także ta, która nic nie znaczyła dla Memfisa. Wiedza o rzeczach mistycznych. Przede wszystkim o Allachu, choć paranormalne zjawiska związane z różnymi legendami także interesowały Asima.
3
Lekarz kazał wziąć wolne Memfisowi. Poszedł do innego. Tamten kazał mu brać jakieś leki. Poszedł do kolejnego, który chciał poddać go badaniom wszystkich części ciała. Lekarz jednak wykazywał niezdrowe zainteresowanie układem wydalniczym Memfisa, więc udał się do innego. Ten zaś miał cudowny lek, wyciąg z jakiegoś cudownego krzaku z Południa Brazylii. Kiedy Memfis zapytał o dokładną nazwę dowiedział się, że to właśnie ‘Cudowny Krzak z Południa Brazylii'. Poszedł więc do kolejnego. Tym razem była to śliczna pani doktor. Memfis ładnie uśmiechnął się do niej, opowiedział o swoich dolegliwościach. Pani doktor stwierdziła, że z jego ciałem jest wszystko w porządku. Memfis jednak nalegał na dokładniejsze zbadanie jego ciała, ale pani doktor dała mu numer do psychiatry.
4
– Nie pójdę do żadnego psychologa, czy innego psychiatry – stwierdził krótko Memfis pijąc turecką kawę, którą przygotował Asim.
– Mówiłem już ci, że nie musisz. Uwierz w moje słowa. Udaj się w te miejsca o których ci opowiadałem. Mogę wyruszyć z tobą. Jako przewodnik.
– Nie jestem przeklęty! Nie potrzebuję żadnego katharsis!
– Nie każę oglądać ci greckiego dramatu – ironicznie stwierdził Asim. Memfis nigdy nie rozumiał jego żartów – chcę tylko ci pomóc.
– A będą tam te twoje dżiny, czy inne duchy pustyni? – Tym razem sarkastycznie parsknął Memfis.
– Nie, bo nie na pustynię musisz jechać.
– Daj mi spokój, już wolę iść do lekarza.
5
Szpital psychiatryczny to straszne miejsce. Zwłaszcza ten. Zła aura biła już od muru, który otaczał budynek. Memfis czuł to gdzieś głęboko w sobie. Czuł coś, co tam egzystowało podczas gdy ludzie przebywali na oddziałach zamkniętych. Czuł choć tego nie rozumiał. Memfis zwiększył siłę głosu na swoim odtwarzaczu. Póki co brzmiały kojące utwory BT. Doraźny środek na rozproszenie złych myśli. Gorzej, jeśli funkcja ‘shuffle' wybierze akurat ‘Selected Ambient Works' Aphex Twin. Memfis nie chciał myśleć wtedy o swoich mięśniach gładkich.
Memfis wysiadł z samochodu i udał się w stronę bramy. Siedział tam strażnik. Musiał oglądać kolorowe czasopismo, ponieważ jak tylko zobaczył chłopaka od razu odrzucił je gdzieś w kąt.
– W czym mogę pomóc? – zapytał zaczerwieniony.
– Eee… Ja jestem umówiony z doktorem McTrillem – Memfis nie chciał myśleć o tym, co jeszcze mógł robić ten strażnik.
– A tak, pan doktor mówił, że ktoś przyjdzie. Już do niego dzwonię. Nikt nie może sam wchodzić na teren ośrodka.
Coś poruszyło się. Memfis to czuł. Wiedział, że to nie strażnik, bo ten był niezdarny i całkowicie pozbawiony jakiejś płynności ruchu. To co Memfis poczuł było delikatnym, szybkim ruchem. Tak delikatnym, że ledwie wyczuwalnym. Wiedział, że to poczuł, ale nie chciał tego przyjąć do wiadomości.
6
Doktor McTrill okazał się potężnie zbudowanym mężczyzną w okularach. O fryzurze przypominającej amerykańskie marines. Mimo to budził zaufanie. Memfis widział, że ten człowiek zna się na rzeczy. W końcu był psychiatrą i psychologiem w jednym. Co więcej prowadził tez zajęcia coaching. Tyle dowiedział się Memfis ze strony internetowej szpitala. Niestety nie miał konta na facebook, żeby Memfis mógł dowiedzieć się czegoś więcej.
Weszli do budynku. Memfis spodziewał się obskurnych ścian, mrocznych korytarzy, atmosfery jak z horroru i personelu z „Lotu nad kukułczym gniazdem". Zastał natomiast nowoczesny, świetnie wyposażony szpital. Z uśmiechniętym personelem, który dbał o porządek i pacjentów. Pomyślał, że gdyby tu trafił, to chętnie by zwariował, po czym szeroko się uśmiechnął sam do siebie. Oczywiście nie umknęło to uwadze doktora, który poczuł się dumny, bo jego szpital zawsze tak działał na jego pacjentów, którzy tak naprawdę byli zdrowi na umyśle. Potrzebowali tylko pogadać. Chorym nie robiło to różnicy, jaki jest szpital. Połowa i tak myślała, że jest drzewem, a druga połowa wyobrażała sobie, że jest wiewiórką. ‘Grunt to nie dopuścić do spotkania samicy z samcem.' Powtarzał żartobliwie doktor.
Trudniejsze przypadki były w innym szpitalu, który także prowadził McTrill.
Weszli do gabinetu doktora, który wyglądał raczej jak pokój, niż gabinet lekarski. Doktor zaoferował Memfisowi herbatę ziołową. Jaśmin i melisa.
7
Memfis słyszy trzask spadającego z biurka kubka. I szum, jakiś dziwny szum. Wokół nieprzenikniony, wszechogarniający mrok. Nagle wyłonił się z nich sam Memfis, który przecierał oczy. Po chwili wstaje, rozgląda się. Memfis stojący z boku próbuje powiedzieć coś sam do siebie jednak widzi tylko cienie przedmiotów codziennego użytku, mebli. Coś w jego głowie szumi. Dopiero po chwili zaczyna rozumieć, ze to nie jest zwykły szum. To jęk. To płacz.
8
Nie pamiętał, co działo się u lekarza. Ani jak stamtąd wyszedł. Ani czy umówił się na kolejną wizytę. Tak naprawdę Memfis nie pamiętał nawet, jak się nazywa. Pamiętał jedno – jęk. Przeraźliwy jęk istot otaczających go.
9
Dzwoni telefon Asima. Arab odbiera telefon i słyszy cichy głos przyjaciela.
– To co mówiłeś o tych ludowych podaniach?
Koniec części pierwszej…
"Lekarz jednak wykazywał niezdrowe zainteresowanie układem wydalniczym Memfisa, więc udał się do innego" - He he, ten tekst nieodpaecie kojarzy mi się z tym http://www.electromp3.pl/pobierz-mp3,1207169,06-fred_standart_dr.huckenbush___doctore.html
Ale nie wiem czy ktoś wogóle ten zespół jeszcze pamieta. :P
A teraz odnośnie całości tekstu. Czyta się go na zasadzie tik taka, czyli króciutkie zdania, przelatujące przez głowę z szybkością błyskawicy. Niektóre można poprostu oddzielić przecinkami i wyglądałoby to dużo fajniej... Potem za dużo Memfisa, to imię przewija się tekście cały czas. Fabuła jest nijaka, a całe opowiadanie nudne.Przeczytałem bo krótkie, ale szło strasznie topornie. Wogóle mnie nie wciagnęło. Wyglądało raczej jak jakiś pamiętnik, pisany z perspektywy kogoś, kto obserwuje bohatera i na bieżąco relacjonuje wydarzenia, ew. sprawozdanie z kilku dni życia Memfisa. Podsumowując, daję trzy, a do kolejnej części się zniechęciłem.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Hm, na swoje usprawiedliwienie mogę dodać jedynie, że to w zasadzie moje drugie opowiadanie, także no trochę testowanie i wyrabianie jakiegoś stylu, dlatego jestem bardzo wdzięczny za te porady i krytykę. I przy pisaniu kolejnej części postaram się jakoś to ogarnąć lepiej trochę.
Pozdrawiam ;)