- Opowiadanie: metalicznykwiat - Laila

Laila

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Laila

 

Każdy ma swoją historię. Jedni opowiadają ją długo i patetycznie inni krótko

i rzeczowo. Ja postanowiłam opowiedzieć swoją na swój własny sposób.

 

Gdybyście minęli mnie na ulicy, pewnie nie zwrócilibyście na mnie uwagi. Gdyby nawet wasze spojrzenie przez przypadek prześlizgnęło się po mojej skromnej postaci, wasz mózg wysłałby do nerwu wzrokowego komunikat: obiekt nie wart uwagi. Wyglądam jak niewiniątko. Zawsze żartuję, że byłabym doskonałym szpiegiem, bo nikt nie zwraca na mnie uwagi. Wszystko z wyjątkiem mojego daru jest we mnie zwyczajne. On jest świetny. Dzięki niemu mogę zaprowadzić porządek na świecie.

Mój dar, albo jak wolę go nazywać moje nadprzyrodzone zdolności, odkryłam przypadkowo w stanie silnego wzburzenia emocjonalnego. Dzięki nim mogę przenikać do ludzkich umysłów i przejmować nam nimi kontrolę.

Nigdy nie atakuję niewinnych, tylko skończone kanalie albo ewidentnych dupków. Niestety za wszystko na tym świecie trzeba płacić. Ceną za moje nadprzyrodzone zdolności są straszliwe migreny.

Do dziś pamiętam dzień moich ponownych narodzin, te wspomnienia są słodko-słone. Słodkie, bo odkryłam swój wyjątkowy dar, słone bo taki właśnie smak miały moje łzy, które wtedy wylewałam obficie. Bycie praktycznie niewidzialnym nie zwalnia niestety z bycia ofiarą prześladowań. Na swój cel upatrzyła mnie sobie Bacha, bardzo solidnie zbudowana, jak na swój wiek aż zanadto wyrośnięta dziewucha. Wyglądem przypominała mi kowala o potężnych przydługich ramionach i bardzo szerokim karku. Byłyśmy jak Dawid i Goliat, z tą różnicą, że ja nigdy nie umiałam trafić do celu. Tamtego dnia jej szykany osiągnęły apogeum. Siedząc sobie na przystanku czekając na autobus, który w końcu zabierze mnie do domu nie przeczuwałam jaki koszmar zgotuje mi moja prześladowczyni. Pamiętam jak wpatrywałam się w niebo usiane białymi, pierzastymi chmurami. Byłam wtedy spokojna.

Bacha pojawiła się nagle obok mnie.

– To moje miejsce – powiedziała zachrypniętym głosem.

Nie podnosząc na nią oczu przesunęłam się w drugi koniec ławki. Wcisnęłam się w kąt, próbując wtopić się w tło. Byłyśmy na przystanku same i to mnie najbardziej przerażało. Bacha nie zamierzała poprzestać na przegonieniu mnie z jednego końca ławki w drugi. Jak miałam się wkrótce przekonać, dopiero się rozkręcała. Uśmiechając się podeszła powoli do mnie, wyginając przy tym palce jakby szykowała się do bójki. Tak okropnie się bałam, że całkowicie mnie sparaliżowało. Zamiast wstać i uciekać siedziałam w miejscu skamieniała. Uderzenie spadło na moją głowę z szybkością atakującego drapieżnika. Myślę, że tym właśnie była Bacha – drapieżnikiem polującym na bezbronne ofiary. Oberwałam tak mocno, że spadłam z ławki. Gdy leżałam na brudnej, wilgotnej ziemi prześladowczyni przestała się mną już interesować. Zajęła się moim plecakiem.

– Zobaczymy co Ty tutaj masz. Taki ładny plecak, szkoda żeby się marnował noszony przez takie coś jak ty. – Powiedziała, po czym przystąpiła do dzieła.

Z zainteresowaniem zaczęła przeglądać wszystkie kieszonki mojego plecaka komentując szyderczo każdą znajdującą się w nim rzecz. Leżałam rozciągnięta na ziemi, bojąc się poruszyć. Powoli zaczynało robić mi się zimno. W końcu Bacha znudziła się szperaniem w moich rzeczach. Napluła mi do plecaka.

– Wstawaj – podeszłą do mnie i szturchnęła mnie butem – co tak leżysz, pozwolił ci ktoś?

Jeszcze długo znęcała się nade mną, aż w końcu przyjechał mój autobus – moje wybawienie.

Po powrocie do domu od razu zamknęłam się w swoim pokoju. Dopiero tam się rozpłakałam.

Z całych sił nienawidziłam Bachy. Jak niczego na świecie pragnęłam się jej zrewanżować.

W napadzie bezsilnej wściekłości zamknęłam oczy. Zaczęłam sobie wyobrażać, że włamuję się do mózgu Bachy i przejmuję nad nim kontrolę. Myślałam o tym tak intensywnie, że w końcu w mojej głowie ujrzałam długi tunel z niezliczoną ilością drzwi. Jedne z nich były lekko uchylone. Podeszłam do nich ostrożnie jak złodziej skradający się do cudzego mieszkania. Gdy je otworzyłam zamurowało mnie. Nie, nie zobaczyłam zwojów mózgowych jak się pewnie spodziewacie. Zobaczyłam wszystkie myśli Bachy, jej emocje, pragnienia, jej przeszłość. Dosłownie wszystko co składało się na to, że była taką osobą jaką była. Wyglądało to wszystko niczym olbrzymia pajęczyna utkana, w pośpiechu bez wyraźnego planu, jednak ze znamionami logiki.

Wiedziona nieodpartą pokusą, zaczęłam grzebać w jej myślach jak ona wcześniej grzebała w moim plecaku. Usunęłam z jej umysłu plany dręczenia mnie aż po wsze czasy, zamiast tego w jej pajęczynę wplotłam informację, że mnie bezgranicznie uwielbia. Kazałam jej ubierać się w babcine sukienki, uśmiechać się do każdego. Zawsze mówić proszę i dziękuję. Mszcząc się zrobiłam z niej panienkę idealną, chodzący wzór wszystkich cnót. Zaraz po tym straciłam przytomność. Obudził mnie straszny ból głowy. Stwierdziłam, że na pewno wszystko mi się przyśniło, przecież nie byłam w stanie grzebać komuś w umyśle, nikt nie był w stanie.

Następnego dnia cały czas bolała mnie głowa, więc nie poszłam do szkoły. Zapomniałam też o moim dziwnym śnie.

Po powrocie do szkoły pierwszą osobą jaką spotkałam była Bacha. Zamarłam wystraszona. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Bacha pierwszy raz przyszła do szkoły w sukience do tego wyglądającej jakby pożyczyła ją od swojej babci.

– Cześć, jak miło cię widzieć – powiedziała.

Kompletnie, mnie zamurowało. Nie wiedziałam co się dzieje. Moja prześladowczyni jest dla mnie miła i nie chce mi zrobić krzywdy.

Dopiero po chwili przypomniałam sobie mój dziwny sen.

– „A jak to nie był sen?” – Pomyślałam. – „Jeśli to dzieje się naprawdę? To byłoby świetne.”

Ucieszyłam się jak nigdy dotąd. Mój dar był najlepszym, co mi się przytrafiło w całym moim dotychczasowym życiu.

Koniec

Komentarze

– Zobaczymy(+,) co Ty tutaj masz. – ty małą literą w takich przypadkach; osobną kwestią jest, że chyba naturalniej by brzmiało, gdyby to zdanie brzmiało: Zobaczymy, co tu masz. 

 

Taki ładny plecak, szkoda żeby się marnował noszony przez takie coś jak ty. – Ppowiedziała

– Wstawaj(+.) pPodeszłą do mnie i szturchnęła mnie butem(+.)cCo tak leżysz, pozwolił ci ktoś?

Nie zawsze prawidłowo zapisujesz dialogi. Tu masz dobre poradniki w tym zakresie: http://www.fantastyka.pl/loza/14 

 

Brakuje też sporo przecinków, zwłaszcza w zdaniach złożonych i przy wtrąceniach. 

 

Nie wiem, ile masz lat, Kwiecie, ale tekst wygląda na pisany przez nastolatkę. Co mi pozwala tak myśleć? Na przykład te zdania: 

Wszystko z wyjątkiem mojego daru jest we mnie zwyczajne. On jest świetny. Dzięki niemu mogę zaprowadzić porządek na świecie.

I muszę przyznać, że te pogrubione mi się nie podobają. Rozumiem, że małoletnia narratorka, może w to wierzyć, ale mimo wszystko mi nie grają. Z drugiej strony mi nie gra jeszcze ten fragment: 

Mój dar, albo jak wolę go nazywać moje nadprzyrodzone zdolności, odkryłam przypadkowo w stanie silnego wzburzenia emocjonalnego.

To z kolei wyróżnia się na tle raczej prostego, dziecinnego języka. 

 

Temat, jaki sobie wzięłaś na tapetę – wpływ na ludzkie umysły – jest moim zdaniem bardzo ciekawy. Niestety, ale nie przekonała mnie ta konkretna historyjka. Myślę, że można to było pokazać lepiej. Bardzo skrótowo i po łebkach opisałaś najciekawszą część, czyli włamanie i kontrola.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Oj, Metaliczny Kwiecie, trafili Ci się dzisiaj bardzo mocni konkurenci do debiutu…

Uważaj na zaimki, zwykle co najmniej połowa jest zbędna. Na przykład tutaj:

Gdybyście minęli mnie na ulicy, pewnie nie zwrócilibyście na mnie uwagi. Gdyby nawet wasze spojrzenie przez przypadek prześlizgnęło się po mojej skromnej postaci, wasz mózg wysłałby do nerwu wzrokowego komunikat: obiekt nie wart uwagi.

Taka hiperszczegółowość zaburza płynność i melodykę narracji, popróbuj sobie na głos, które zaimki możesz opuścić bez utraty sensu.

Zgadzam się ze Śniącą, że początek więcej obiecuje, niż zmieściłaś w tym tekście. Przy tym, to dopiero otwarcie, ciekawsza byłaby jakaś kolejna przygoda, w której niezwykły dar objawia swoją ciemną stronę, pojawiają się wątpliwości etyczne itd.

Podejrzewam, że jest to jeden z pierwszych Twoich tekstów, więc tak – poprawiaj wskazane błędy, wtedy nowi czytelnicy będą wskazywać Ci kolejne i kolejne i… przy drugim opowiadaniu będzie ich zdecydowanie mniej :)

Pomysł jest w porządku, choć tekścik wygląda mi raczej na zarys fabuły – dziewczyna odkryła swe zdolności, jak je teraz wykorzysta? Kreacja postaci szczątkowa, podobnie świat, ale na wprawkę, pokazanie tego, czym dysponujesz jako autorka, na razie wystarczy.

Okaż wolę walki, a może być naprawdę fajnie.

 

prześlizgnęło się po mojej skromnej postaci, wasz mózg wysłałby do nerwu wzrokowego komunikat: obiekt nie wart uwagi.

Już prędzej na odwrót, skoro informacja płynie nerwem wzrokowym, a myślisz mózgiem ;P

 

Tyle ode mnie.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Metaliczny Kwiecie, czy to na pewno jest opowiadanie? Bo mam wrażenie, że przeczytałam zaledwie fragment, początek historii o odkryciu szczególnych zdolności i nie w pełni świadomym ich wykorzystaniu. Jakiś zalążek pomysłu jest i szkoda, że skończyło się na dwóch scenkach, bo o wiele ciekawiej byłoby dowiedzieć się, jak bohaterka świadomie posługuje się posiadanymi umiejętnościami i jak to zmienia jej życie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Chyba mam podobne odczucia jak pozostali komentujący. Ten tekst to według mnie bardziej pomysł na opowiadanie niż pełnoprawne opowiadanie.

I ja się zgodzę, że to dopiero początek historii. Tym bardziej, że narratorka obiecuje uporządkowanie świata, a kończy się na zemście na jednej głupiej dziewusze.

Ale jest jakiś pomysł wart rozwinięcia.

Jaki związek ma tytuł z treścią?

Babska logika rządzi!

Scenka, do tego nie za bardzo mnie ruszyła – zbyt wiele takich historii widziałem. Choć muszę przyznać, ze napisane tak, że czytało mi się nieźle.

Podsumowując: to ledwo przyczynek do koncertu, a nie pokaz fajerwerków. Może warto rozwinąć?

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Całkiem fajnie się czytało tylko warto rozwinąć to bardziej. Pomyśl nad tym jakbyś mógł to poprawić aby jeszcze bardziej wciągnęło osobę, która będzie to czytać.

Szczęście wśród inteligentnych osób to najrzadsza rzecz, jaką znam.

Postać Bachy jest groteskowo przerysowana. Szczerze mówiąc trochę rozśmieszyła mnie scena przemocy na przystanku, szczególnie postawiona obok czegoś tak niezwykłego jak wcześniejsze dywagacje o kontroli umysłu. Można się było pokusić o pokazanie bardziej wyrafinowanego wykorzystania takich możliwości, chętnie poczytałbym dłużej o wędrówce wewnątrz umysłu.

 

Czasem jest za dużo zaimków, choć napisane przyzwoicie stylistycznie. Sporo błędów:

 

Jedni opowiadają ją długo i patetycznie[+,] inni krótko i rzeczowo.

 

[…] wasz mózg wysłałby do nerwu wzrokowego komunikat: obiekt nie wart uwagi. [Nie znam się na neuronauce, ale na chłopski rozum to chyba działa w drugą stronę.]

 

Dzięki nim mogę przenikać do ludzkich umysłów i przejmować nam [nad] nimi kontrolę.

 

Siedząc sobie na przystanku[+,] czekając na autobus, który w końcu zabierze [lepiej nie zmieniać czasu: miał zabrać] mnie do domu[+,] nie przeczuwałam […]

 

Zamiast wstać i uciekać[,+] siedziałam w miejscu […]

 

Gdy leżałam na brudnej, wilgotnej ziemi[+,] prześladowczyni przestała […]

 

– Zobaczymy co Ty [ty] tutaj masz. 

 

Z zainteresowaniem zaczęła przeglądać wszystkie kieszonki mojego plecaka[+,] komentując szyderczo […]

 

– Wstawaj – podeszłą do mnie i szturchnęła mnie butem[+.] – [Co] co tak leżysz, pozwolił ci ktoś?

 

Wyglądało to wszystko niczym olbrzymia pajęczyna utkana,[-,] w pośpiechu […]

 

Bacha pierwszy raz przyszła do szkoły w sukience[+,] do tego wyglądającej […]

 

Kompletnie,[-,] mnie zamurowało.

 

 

Nie porwało mnie :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka