- Opowiadanie: stn - Mokre gacie na dnie morza

Mokre gacie na dnie morza

Piłeś - nie pij. Piszesz - pij kawę. Niniejszy tekst jest efektem takiego eksperymentu, pisany przed snem na telefonie. ;)

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Mokre gacie na dnie morza

Za­ko­pa­ne… co za głu­pia nazwa dla je­zio­ra roz­cią­ga­ją­ce­go się nie­opo­dal Mor­skie­go Łoka.

Tu­ry­stycz­na perła Tatr dla ro­do­wi­tych miesz­kań­ców była przy­kła­dem bar­dzo ty­po­wej wy­lę­gar­ni za młodu, a umie­ral­ni na sta­rość. Jak żeś po gim­na­zjum nie uciekł – wten­czas zły los wią­zał cię z tym miej­scem na za­wsze. Go­rzej jak to się dziew­ką uro­dzi­ło. Zbrzu­cha­co­na wnet zo­sta­łaś, ta­jem­ni­cą zaś było z kim. Halny jeden wie­dział, że ko­chli­wą i wia­tro­pyl­ną mło­dzież nasza była.

Oto i ja – mły­nek Bar­na­ba. Kła­niam się. Za­in­sta­lo­wa­łem się tu z przy­pad­ku – po­wo­dem była po­mył­ka, kiedy to będąc zia­ren­kiem kodu źró­dło­we­go w szkół­ce kom­pi­la­cyj­nej, po­my­li­łem astro­no­mię z ga­stro­no­mią. Traf chciał, że wła­śnie to miej­sce za­ofe­ro­wa­ło naj­lep­sze opcje za­rob­ku.

Po­słu­chaj­cie więc hi­sto­rii mo­je­go życia – tam­te­go wie­czo­ru do karcz­my za­kuś­ty­kał ko­smo­ba­ca Tymek. W lewej ręce pod­pie­rał się kulą (nie­chyb­nie na dan­sin­gu prze­ho­lo­wać mu­siał). Apa­ry­cja by­le­ja­ka – zro­szo­na wąsem twarz, bydlę me­tro­we, ale dla ko­biet tag w sieci nosił: "Cyc, 19 CM". Za­wsze my­śla­łem, że to od con­tent ma­na­ge­ment po­cho­dzi, że to pi­sarz w wol­nym cza­sie jest, jakiś ho­ro­skop cza­sem na­skro­bie, czy ki chuj… Ale wra­ca­jąc do te­ma­tu – wpadł i od progu do mnie krzyk­nął:

– Kawa De­ka­den­cja, hej!

– Ja­kiej mocy?

– Niech w dupę kop­nie tak, że aż oczko za­mru­ga!

– Się parzy!

Kiw­nął rudym łbem i przy­siadł przy sto­ją­cej obok tu­ry­stycz­nej lu­ne­cie. Mógł uży­wać jej do woli i za darmo, jako sio­dłacz od­pad­ków skal­nych z pęk­nię­te­go księ­ży­ca. Wia­do­mo, że tu­ry­sty lubią za­przę­gi z komet (dro­gie!), więc i bur­mistrz woź­ni­ców lubi toż­sa­mo. We mnie aż bul­go­ta­ło, kiedy ko­niu­szek jego nosa i fir­cy­ko­wy wąsik su­nę­ły w stro­nę oku­la­ru. Bo wie­dzieć trze­ba, że w epoce ajoł­ti, na wą­skich pa­smach, po­mię­dzy urzą­dze­nia­mi w sieci bar­dzo to­wa­rzy­skie życie się to­czy­ło. A ja uwagę lu­bi­łem… Z pol­skiej za­zdro­ści więc – nie po­zwo­lę! Do lu­ne­ty ra­dio­krzyk­ną­łem: Chuju! Do karła zaś:

– Zrób fi­koł­ka! – za­ga­iłem ko­kie­te­ryj­nie.

– Że co?

– Łoko!

– Łoko?

– Łoko! – I rzy­głem mu na spodnie za­pa­rza­ją­cą się wła­śnie kawą.

Prze­sa­dzi­łem. Za­uwa­ży­łem to po mru­ga­ją­cym wście­kle oczku.

Cze­ka­łem na prawy sier­po­wy, ale ka­rzeł mnie oszu­kał. Był mań­ku­tem, więc zadał od­wrot­nie.

– Kurrr­r­ła! Co żech od­pier­ni­czył, kruca? – Krzyk­nął i bił dalej.

Na marne.

– Je­stem ku­lo­od­por­ny, de­bi­lu!

Ka­rzeł zro­zu­miał tego bez­sens, od­sta­wił kulę i łyp­nął ma mnie okiem.

– Żądam zwro­tu kasy. Z mo­kry­mi ga­cia­mi w niebo nie po­le­cę!

– I tak ceny z ko­smo­su macie – bek­ną­łem fu­sa­mi.

– A w ryja chcia­łeś?

– Kawę do­sta­łeś! A że na­strój mam de­ka­denc­ki, to bez kubka po­la­łem.

– Jesz­cze mi za to za­pła­cisz!

To co wów­czas zro­bił przejść miało do hi­sto­rii. Otóż po­rwał mnie z lady i pędem za­niósł do swej ko­smo­ło­dzi, za­par­ko­wa­nej na skrzy­żo­wa­niu ulic Zło­te­go Dutka i Ko­smo­drom­skiej, aby wznieść nas ponad Mor­skim Ło­kiem. A ja mu kawę pa­rzyć mia­łem, po­śród zmro­ku ko­smicz­ne­go nieba!

Pa­trz­cie dzie­ci, ten błysk na noc­nym nie­bie Mor­skie­go Łoka to my – mokry ka­pi­tan i ja, pierw­szy ko­smicz­ny eks­pres do kawy!

Koniec

Komentarze

pi­sa­ny przed snem na te­le­fo­nie

Eee, to chyba jed­nak nie naj­lep­szy po­mysł…

 

Tu­ry­stycz­na perła Tatr dla ro­do­wi­tych miesz­kań­ców było przy­kła­dem bar­dzo przy­kład­nej wy­lę­gar­ni za młodu, a umie­ral­ni na sta­rość. – li­te­rów­ka w była. Te przy­kład­ne przy­kła­dy to ce­lo­wo? Bo nie brzmią za do­brze. 

 

W lewej ręce pod­pie­rał się kulą – ale że jak? że w ręce się pod­pie­rał? 

 

zro­szo­na wąsem twarz – czy zra­szać ma ja­kieś inne zna­cze­nie, czy to taka me­ta­fo­ra? 

 

A ja mu kawę pa­rzyć mia­łem, po­śród zmro­ku ko­smicz­ne­go nieba! – to tak miało być? 

 

W oczy rzu­ci­ło mi się znacz­nie wię­cej dzi­wacz­nych okre­śleń i zwro­tów, ale nie wy­pi­su­ję, bo nie je­stem pewna, czy są one uster­ka­mi, czy ele­men­ta­mi ab­sur­du. A ten jak dla mnie jest kom­plet­nie nie­straw­ny i nie­zro­zu­mia­ły. Przy­kro mi, bo nie umiem po­wie­dzieć o tek­ście nic po­zy­tyw­ne­go – ale nie mu­sisz się tym przej­mo­wać, ja po pro­stu mam aler­gię na ab­surd. 

Pi­sa­nie to la­ta­nie we śnie - N.G.

Prze­ła­do­wa­łeś mi bez­piecz­ni­ki ab­sur­dem, ale po­do­ba­ły mi się dia­lo­gi.

Sze­ro­ko się uśmie­cha­łem. :)

Tak więc za dia­lo­gi 5, za ca­łość 3.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Tu­ry­stycz­na perła Tatr dla ro­do­wi­tych miesz­kań­ców było przy­kła­dem bar­dzo przy­kład­nej wy­lę­gar­ni za młodu, a umie­ral­ni na sta­rość. – była

 

Za­in­sta­lo­wa­łem się tu z przy­pad­ku – po­wo­dem była po­mył­ka, kiedy to będąc zia­ren­kiem kodu źró­dło­we­go w szkół­ce kom­pi­la­cyj­nej(+,) po­my­li­łem astro­no­mię z ga­stro­no­mią.

 

Nono, sza­cu­ken, że chcia­ło ci się na te­le­fo­nie pisać, znam ten ból.

 

Wy­bwa­wi­łem i wy­uśmie­chłem się przed­nio. Ze swadą na­pi­sa­ne, hej!

Jak do tej pory mój fa­wo­ryt kon­kur­so­wy, ino zo­ba­czym, co się jesz­cze zo­ba­czy :)

 

Tak więc, ce­lo­we po­wtó­rze­nia, humor, język i kon­cept – wszyst­ko na plus!

 

A i za­baw­ne i dobre, więc i klika uświad­czysz!

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

Ba­lan­so­wa­łeś na gra­ni­cy mojej od­por­no­ści na ab­surd, ale na szczę­ści jej nie prze­kro­czy­łeś. Trosz­kę zgrzy­tów się zna­la­zło, ale to dia­lo­gi były pe­reł­ką tego tek­stu, a zwłasz­cza:

– Kawa De­ka­den­cja, hej!

– Ja­kiej mocy?

– Niech w dupę kop­nie tak, że aż oczko za­mru­ga!

– Się parzy!

Fajne, po­do­ba­ło mi się. :) 

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak po­szedł­bym no­mi­no­wać, bo Dra­ka­ina po­wie­dzia­ła, że fajne". - Ma­Skrol

Fajny język, cał­kiem za­baw­ne dia­lo­gi. Uśmiech­nę­ło, więc kli­kam!

Po­wiem szcze­rze, że były grudy, że nie wie­dzia­łem, czy to li­te­rów­ka czy ce­lo­wy błąd. Dla­te­go od­bie­ram opo­wia­da­nie jako nie­rów­ne, lekko prza­śne. Po­mysł jakiś jest, ale wiem, czy aby na pewno go zro­zu­mia­łem przez całe wy­ko­na­nie :/

Won't so­me­bo­dy tell me, an­swer if you can; I want so­me­one to tell me, what is the soul of a man?

Przy­znam, że ilość ab­sur­du na li­nij­kę kwa­dra­to­wą tek­stu była za­mie­rzo­na, tak jak i zre­da­go­wa­nie opka na te­le­fo­nie. Za­baw­na i re­lak­sa­cyj­na (głów­nie dla mnie) od­skocz­nia od co­dzien­nej nor­mal­no­ści. Niech żyje de­wia­cja! ;) A pi­sa­nie na te­le­fo­nie takie złe nie jest, pro­blem jest jeden – naj­mniej­sza po­praw­ka to nie­ste­ty ko­piuj-wklej ca­łe­go tek­stu, dla­te­go po­le­cam ze­wnętrz­ne apki do no­ta­tek (ja uży­wam Light Notes). Ach, zwro­tów dla mal­kon­ten­tow nie prze­wi­du­ję, tekst jest za krót­ki i mi się po­do­ba. :P

Cie­ka­wy po­mysł na kon­kurs. Sporo ab­sur­du, ale jakoś udało się prze­łknąć.

Z wy­ko­na­niem tak sła­biej, czę­sto coś mi zgrzy­ta­ło.

Tu­ry­stycz­na perła Tatr dla ro­do­wi­tych miesz­kań­ców było przy­kła­dem bar­dzo przy­kład­nej

No i czemu to jesz­cze nie po­pra­wio­ne? Wróć do kom­pu­te­ra, ale niech tekst wy­glą­da po­rząd­nie.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

stn, ze znaj­mo­mo­ścią kilku htm­lo­wych znacz­ków, da się i tutaj na stro­nie wal­czyć :D

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

No dobra, coś tam wy­edy­tu­ję. Dzię­ki za kliki ;) a co do HTMLa, to mia­łem oka­zję rok pra­co­wać za­wo­do­wo jako we­bma­ster, znam więc kilka sztu­czek (ale nie uży­wam, bo za młody na bana je­stem)! BTW, za tekst Hansa w stop­ce masz ode mnie mo­ral­ne­go żół­wia. ;)

No, ab­sur­dal­ne ;)

Przy­no­szę ra­dość :)

A morał z tego taki, że ze­psu­tym eks­pre­sem się nie ło­go­lisz. :-D

Mniej­sza o man­ka­men­ty, stn.

Dzię­ki za kawał do­brej za­ba­wy!

Myślę, że był to ubaw co naj­mniej tak duży jak pi­sa­nie tego tek­stu na te­le­fo­nie.

Po­mysł i wy­ko­na­nie na­praw­dę za­je­bi­ste, osmar­ka­łem się ze śmie­chu, na szczę­ście sie­dząc w wan­nie.

Wy­cie­ram kinol i idę za­pa­rzyć sobie kawy. :-)

 

Po­wo­dze­nia w kon­kur­sie!

Za­baw­ny szor­cik, humor przed­ni. Po­mysł… no, widać, że za­ży­łeś ko­fe­iny :P Ta­kie­go po­my­słu nie spo­dzie­wa­łem się w kon­kur­sie, o ilo­ści ab­sur­du nie wspo­mnę :)

Eks­pres do kawy, który prze­kli­na, a do ku­le­ją­ce­go karła bę­dą­ce­go mań­ku­tem i ko­smo­ba­cą, mówi: “Zrób fi­koł­ka”, wy­grał mi­strzo­stwa na naj­bar­dziej ab­sur­dal­ną po­stać w hi­sto­rii opo­wia­dań ro­dza­ju :P

 

Dzię­ki za Wasze uśmie­chy, celem tego tek­stu było ze­bra­niu paru par­sk­nięć i uśmie­chów. No i po­le­cam De­ka­den­cję, bo taka ist­nie­je – w Kra­kow­skim Kre­den­sie (choć jest bar­dzo "taka se", wolę moc­niej­sze). ;) BTW, "zro­szo­na wąsem twarz" wzię­ła się z ka­wał­ka "Dia­beł z pie­kła" Noc­ne­go Ko­chan­ka.

Nie je­stem pe­wien czy wszyst­ko zro­zu­mia­łem, ale szort zde­cy­do­wa­nie po­pra­wił mi humor. Dia­lo­gi wy­szły Ci na­praw­dę przed­nie i sza­nu­ję umie­jęt­ne uży­cie prze­kleństw. Pa­su­ją ide­al­nie, tam gdzie są. Moim zda­niem tro­chę je­dziesz po ban­dzie jeśli cho­dzi o temat kon­kur­su, ale jakoś zu­peł­nie mi to nie prze­szka­dza. Frag­ment o tym, że: “Halny jeden wie­dział, że ko­chli­wą i wia­tro­pyl­ną mło­dzież nasza była.” mnie po pro­stu roz­bro­ił :)

Po­do­ba­ło się.

Miło mnie za­sko­czy­łeś, STNie. W końcu! Do­tych­czas Twoje tek­sty ja­wi­ły mi się głów­nie jako wy­pust­ki ja­jo­gło­we­go. Niby dobre, ale ni chu… nie mo­głem zmę­czyć.

Ory­gi­nal­ny po­mysł, za­baw­ne i bły­sko­tli­we wstaw­ki, dużo do­bre­go w mój deseń. I utwór aż kipi fan­ta­sty­ką, co nie wszyst­kim się w kon­kur­sie udaje. Brawo!

Z przy­jem­no­ścią daje klika.

No cóż, ten ro­dzaj ab­sur­du zu­peł­nie nie przy­padł mi do gustu. Prze­czy­ta­łam i to chyba wszyst­ko, co mogę po­wie­dzieć.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

stn, a jaką kawę uwa­żasz za mocną?

 

Też je­stem zda­nia, że to jest maj­stersz­tyk:

 

(…)wpadł i od progu do mnie krzyk­nął:

– Kawa De­ka­den­cja, hej!

– Ja­kiej mocy?

– Niech w dupę kop­nie tak, że aż oczko za­mru­ga!

– Się parzy!

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

@reg – zdaję sobie spra­wę, że to dość her­ma­tycz­ny humor. Nie mogę prze­pro­sić, ale mogę obie­cać, że czę­sto w tek­stach tak nie żar­tu­ję. ;)

 

a jaką kawę uwa­żasz za mocną?

Daj mi przy­je­chać do Kra­ko­wa po­cią­giem (dziś jadę), to zaj­rzę do szaf­ki i podam nazwę. ;)

Ok,

bez­pro­ble­mo­wej po­dró­ży :)

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

No to po­cze­kam na Twoje inne opo­wia­da­nia, z mniej her­me­tycz­nym hu­mo­rem. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Ghh, au­to­ko­rek­ta. Nawet nie wiem skąd w nim słowo her­ma­tycz­ny (i co zna­czy). Dzię­ki za fi­nal­ne klik­nię­cia! Się spać ode­chcie­wa. ;)

Było parę za­baw­nych mo­men­tów, ale ja nie­spe­cjal­nie lubię ab­surd. 

"Cza­sem przy­pa­da nam rola go­łę­bi, a cza­sem po­mni­ków." Hans Ch. An­der­sen ****************************************** 22.04.2016 r. zo­sta­łam bab­cią i je­stem nią już na pełen etat.

stn, mia­łeś tę nazwę podać, a ja sie­dzę dzi­siaj i dumam czemu mi pi­sa­nie nie idzie…

A ja po pro­stu za­po­mnia­łem kawę wypić!

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

@be­mik – dzię­ki więc za wi­zy­tę i do głu­pich mych żar­tów cier­pli­wość. ;)

 

@My­trix – no mam jakąś czar­ną “La­vaz­za”, ale to jesz­cze nie ta, więc daj mi stare pacz­ki prze­ko­pać (jakaś ręcz­nie prze­ze mnie mnie­lo­na, za­ku­pio­na w Świe­cie Kawy). ;)

Jakoś do końca nie po­rwa­ło. Choć wy­szło ab­sur­dal­nie i w nie­któ­rych mo­men­tach za­baw­nie. Chyba ta koń­ców­ka zdała mi się zu­peł­nie ode­rwa­na od tek­stu. ;)

"Myślę, że jak czło­wiek ma w sobie tyle nie­sa­mo­wi­tych po­my­słów, to musi zo­stać pi­sa­rzem, nie ma rady. Albo do czub­ków." - Jo­na­than Car­roll

Tak śred­nio zro­zu­mia­łem o co cho­dzi, stę­że­nie ab­sur­du chyba zbyt wy­so­kie jak dla mnie. Ale po­do­ba­ło mi się słow­nic­two i uba­wi­ły mnie dia­lo­gi, choć­by wspo­mnia­ne za­ma­wia­nie kawy. :)

Paper is dead wi­tho­ut words; Ink idle wi­tho­ut a poem; All the world dead wi­tho­ut sto­ries; /Ni­gh­twish/

Nowa Fantastyka