- Opowiadanie: kszarecki - Przepowiednia Iiovy

Przepowiednia Iiovy

Ruszyła w mrok, gorączkowo poszukując rozwiązania. Wiedziała, że ma niewiele czasu: Druga Strona deptała im po piętach, a Klucznik nie był w stanie dłużej jej chronić.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Przepowiednia Iiovy

– Zaraz tu będą, pani – rzekł mężczyzna w czerni. Prawą ręką tamował krew zawzięcie uciekającą z jego boku.

– Wiem, Kluczniku – odparła kobieta w złotej masce. Patrzyła na swego sługę beznamiętnym wzrokiem. Wzrokiem, który doskonale ukrywał wdzięczność za uratowanie życia. – Wytrzymasz?

– To drobnostka – odpowiedział Klucznik z kamienną twarzą.

Kobieta skinęła. Mężczyzna wstał i usunął się na bok, ginąc w mroku.

– Kartografie! – zawołała.  Zgarbiony staruszek ruszył w jej stronę.

– Tak, pani? – Pochylił się tak nisko, na ile pozwalały jego wysłużone plecy.

– Czy mógłbyś przypomnieć mi słowa przepowiedni? – zapytała.

– Oczywiście – odparł. Skłonił się niżej. Jego kręgosłup chrupnął ostrzegawczo. Zmieszany wrócił do pierwotnej pozy. – Iiova mówi: „znakiem, którego szukasz jest góra kryształowa. W niej przejście znajdziesz, a kiedy…”

Nie słuchała. Dobrze znała proroctwo. Wiedziała też, że Kartograf nie pomylił się w obliczeniach. Służył jej od tysięcy lat i nigdy nie zawiódł. Coś jednak było nie tak: otaczały ich góry, lecz żadna z nich nie była kryształowa. Zdawała sobie sprawę, że Iiova kochała zagadki, a góra mogła oznaczać coś zupełnie innego. Słyszała, że na Ziemi występują zimne twory przypominające kryształ, zwane lodowcami. W zasięgu wzroku nie było jednak niczego, co przypominać mogło górę z przepowiedni.

Skinęła głową, pozwalając Kartografowi odejść. Ruszyła w mrok, gorączkowo poszukując rozwiązania. Wiedziała, że ma niewiele czasu: Druga Strona deptała im po piętach, a Klucznik nie był w stanie dłużej jej chronić.

 Z zamyślenia wyrwał ją plusk oraz uczucie zimna przenikające stopę.

– Co to jest? – zapytała, patrząc w stronę Tłumacza. Ten wziął wdech, przygotowując się do odpowiedzi.

– To Morskie Oko, prosę pani! – rozległ się dziecięcy głos. Z mroku wyłoniła się dziewczynka. Tłumacz spojrzał na gościa: dziecko szczerzyło zęby w pozbawionym prawej jedynki uśmiechu. – Jezioro głębokie na ponad pięcdziesiąt metrów. Tak mówi pani w skole!

Kobieta spojrzała na Tłumacza. Ten wzruszył ramionami.

– Czy są tutaj jakieś… kryształowe góry? – zapytała. Dziewczynka pokręciła przecząco głową.

Grzmot. Kurtynę nocy przecięło pięć strumieni światła.

– Spadające gwiazdy! – krzyknęło zachwycone dziecko.

– Druga Strona – mruknęła kobieta. – To koniec.

– A lodowiec? – zapytał Klucznik, pojawiając się nie wiadomo skąd. – Czy jest tutaj jakiś lodowiec?

– Lodowca nie ma – odparła dziewczynka. – Ale był – dodała beztrosko. – Morskie Oko to jesioro polodowcowe.

Klucznik spojrzał na kobietę w masce. Ta skinęła. Mężczyzna wszedł w zimną toń jeziora. Położył dłoń na tafli. Dał się słyszeć dźwięk otwieranego zamka. Kilka metrów dalej zmaterializował się portal.

– Szybko! – krzyknęła kobieta. Kompania posłusznie ruszyła we wskazanym kierunku.

– Cy pani jest aniołem? – zapytała dziewczynka, gdy kobieta w masce miała już zanurzyć się w świetlistym kręgu.

– Jestem Aighne – odparła. – Wypowiedz to imię, jeśli kiedykolwiek znajdziesz się w potrzebie.

Koniec

Komentarze

„znakiem, którego szukasz jest góra kryształowa. W niej przejście znajdziesz, a kiedy”… – ten wielokropek raczej chyba wewnątrz cudzysłowu 

 

Jezioro o długosci 862 metrów i serokosci 568 – liczebniki, zwłaszcza w wypowiedziach postaci, zapisujemy słownie; swoją drogą taki szczerbaty maluch pamięta tak dokładnie wymiary jeziora? 

I tu pojawia się kolejny problem – gdy poprawisz zapis liczebników, zwiększy Ci się liczba znaków, które już teraz przekraczają konkursowy limit. Trzeba będzie coś wyciąć. 

 

Jak dla mnie zbyt tajemnicza jest ta historia. Kim jest Aighne i jej służący jej tysiące lat towarzysze? Widzę tu zderzenie współczesnej rzeczywistości (dziewczynka – przy okazji: skąd się tam wzięła, najwyraźniej sama w nocy?) z jakimiś fantastycznymi światami, czy ich przedstawicielami. Dość by zaciekawić, ale za mało, by uznać za zamkniętą opowieść.

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Przekraczasz limit, Autorze, a jeśli zmienisz zapis liczb na poprawny (słowny) to tylko dojdzie Ci zmartwień :/

 

Szort ma w sobie magię, ale niestety ucięty koniec bez wyraźnej puenty zostawia mnie z poczuciem rozczarowania. Wydaje mi się także, że nadmiernie tytułujesz główną bohaterkę. Deus ex machina w postaci dziewczynki również mnie nie przekonał. Tekst do przeczytania, ale to tyle.

Całkiem przyjemnie napisane. Pozostaje jednak niedosyt, bo końcówka niewiele wyjaśnia, a według mnie wręcz sugeruje, że opowiadanie jest tylko fragmentem większej całości, której bohaterem jest szczerbaty szkrab.

Masz fajny styl, podoba mi się, ale co do samego tekstu to limit do 3000 znaków bardzo Cię ograniczył i to widać. Gdyby było więcej tekstu to mogłoby z tego wyjść zacne opowiadanie… niestety zasad konkursu nie można zmienić :/

Kiedyś dostanę Nobla.

Co do limitu znaków – właśnie doedytowałem pierwszy post w poście o konkursie, kopiuję tutaj:

 

“Niestety nie doprecyzowałem tego od razu, więc dopisuję teraz: limit liczony według licznika na stronie. Natomiast jeśli ktoś do tej pory (10.01.2018, godz. 00:25) dodał tekst, który ma odpowiednią liczbę znaków wg OpenOffice lub innego edytora, a na stronie minimalnie więcej, to z racji tego, ze to moja wina, zostanie to uznane jako spełnienie limitu.”

 

Czyli tutaj zostanie w drodze wyjątku uznane, choć jeśli uda się zrobić poprawkę o te nadmiarowe znaki, to będzie to miły gest wobec reszty uczestników (licznik jest w tabelce z nickiem, zaraz nad opowiadaniem).

Czytelnik zostaje rzucony w sam środek wydarzeń, które mają swoją przeszłość i przyszłość. Ot, przejście przez nasz świat magicznych istot, toczących zmagania od wieków, a raczej ucieczkę i pogoń nie zmagania. Taka fabuła jest całkiem ciekawa i dosyć nowatorska w konkursie.

Pojawienie się szczerbatej małolaty nieco odejmuje pompatyczności i w sumie powinienem je odbierać na plus, bo reszta tekstu jest naprawdę patetyczna i pompatyczna.

Językowo poprawnie, a nawet nieco lepiej. Jeden fragment jest nieco bezsensowny:

 

Czy mógłbyś przypomnieć mi słowa przepowiedni? – zapytała.– Oczywiście, pani – odparł. Skłonił się niżej. Jego kręgosłup chrupnął ostrzegawczo. Zmieszany wrócił do pierwotnej pozy. – Iiova mówi: „znakiem, którego szukasz jest góra kryształowa. W niej przejście znajdziesz, a kiedy”…

Nie słuchała. Dobrze znała proroctwo.

To po cholerę pytała?

 

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Wilku, dziękuję za wyrozumiałość. Krytykę przyjmuję, za dobre słowa jestem wdzięczny. Za jakiś czas wrócę do tekstu i przeanalizuję go pod kątem wymienionych uwag. Ciekawi mnie czy dojdę do podobnych wniosków co Wy…

Mr.maras – dziękuję za komentarz. Co to Twojego pytania, uznałem że postać znajdująca się niejako w potrzasku, może zechcieć powtórnie przeanalizować swoją sytuację w poszukiwaniu tego, co do tej pory przeoczyła. Dlatego poprosiła starca o przytoczenie przepowiedni. Jej myśli szybko skupiły się jednak na sprawie kluczowej, a więc tajemniczej kryształowej górze.

Niemniej jednak, Twoja uwaga jest celna.

Ciekawe opko ze względu na bogactwo szczegółów, spodobała mi się zagadkowa przepowiednia. Ale jak się ma za krótką kołdrę… Końcówka faktycznie ucięta, nic nie wyjaśniasz, dlaczego kobitce tak zależało na znalezieniu portalu, skąd się wzięła współczesna dziewczynka… BTW, czy dzieci, którym zaczynają wypadać mleczaki, jeszcze seplenią?

Babska logika rządzi!

Sepleniła ze względu na ubytki właśnie :-) 

 

I jedna jedynka robi aż taką różnicę? Toż jeszcze trzy jej powinny zostać.

Babska logika rządzi!

Zupełnie mi nie przeszkadza, że nie wiem kim są postaci opowieści. Wystarcza mi świadomość, że jakimś trafem, w dodatku nieco zagubione, znalazły się nad Morskim Okiem, gdzie spotkały rezolutną dziewczynkę.

Szczególnie spodobała mi się absolutnie baśniowe zakończenie i zapowiedź, że jeśli w przyszłości zajdzie taka potrzeba, kobieta w masce pomoże dziewczynce. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Sympatyczne opowiadanie, choć rzeczywiście jakby wyrwane z kontekstu. Dzieje się dużo, ale jeszcze więcej czytelnik musi się domyśleć, choć to właściwie na plus. 

Bez jednej jedynki dzieci raczej nie seplenią, ale przecież zdarza się, że wypadają naraz dwie – wtedy na pewno dzieciak sepleni.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dziękuję za ciepłe słowa! Nie sądziłem, że uzębienie bohaterki będzie odgrywać tak kluczową rolę :-D

Tu nigdy nie wiadomo, co zwróci uwagę czytelników i do czego się “przyczepią” ;)  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Powiem szczerze, że nie zrozumiałem zaraz po przeczytaniu, kim jest owa “Aighne”. Ujmuje to z przeczytania szorta, bo puenta pozostaje przede mną zakryta. Jednak sam tekst sympatyczny i przeczytałem bez przykrości.

Aha i rezolutna dziewczyna przypadła mi do gustu ;)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Rzeczą kluczową dla opowiadania jest fakt, że bohaterowie poszukują lodowca, natomiast znajdują jezioro, które po nim pozostało. Nie są ludźmi, nie znają więc zjawiska topnienia lądolodu. Innymi słowy, nie zdają sobie sprawy, że to, czego szukają, znajduje się na wyciągnięcie ręki. Uświadamia ich dopiero szczerbata mądrala, która inspirowana była nieco małą Hermioną Granger, stąd nadzwyczajna erudycja. Motyw pojawienia się jej samotnie, w środku nocy jest dyskusyjny – nie zamierzam z tym polemizować. Zwyczajnie zabrakło miejsca na wyjaśnienie tego wątku. Prawdopodobnie powinienem również wprowadzić ją na wcześniejszym etapie opowiadania, unikając tym samym efektu deus ex machina. Co do pochodzenia pozostałych bohaterów, czytelnik powinien wiedzieć jedynie, że nie są oni ludźmi i mało wiedzą o życiu na Ziemi. Osobiście uważam, że opisywanie postaci do cna odbiera im mistycyzmu, a co za tym idzie – uroku. Fakt, być może przeholowałem i podałem zbyt mało informacji –  za ten (i każdy inny) merytoryczny sygnał serdecznie dziękuję :-) 

 

Aha, następnym razem postaram się również wyraźniej zaznaczyć puentę.

Przeczytałem to opowiadanie kilka dni temu. I postanowiłem, że jeszcze tu wrócę. Jestem. I to pozbawiony wcześniejszych wątpliwości.

Miałem podobne odczucia jak Mr. Maras, że jesteśmy w środku większego wątku. Pomyślałem nawet, że uchyliłeś rąbka świata, który nosisz w sobie od dawna. Tam już się wiele wydarzyło, a ci bohaterowie rośli w siłę i wikłali się w nowe sploty zdarzeń i wątki, relacje. Wreszcie zaczęli truć głowę Autorowi: No pokaż nas światu, chcemy tam iść, zaistnieć. I puściłeś ich nad Morskie Oko.

Dziś przeczytałem opka świeżym okiem i wszystko mi w nim pasowało. Podoba mi się klimat jaki w nim stworzyłeś, jest naprawdę świetnie rozpisane, a wątkowi niczego absolutnie nie brakuje. Jest całkowicie czytelny z punktu widzenia obserwatora. Jako czytelnik jestem tym obserwatorem i mogę decydować kim jestem i z jakiego miejsca się temu przyglądam. Gdybym był gościem, który dostrzegł to dziwne zdarzenie w trakcie pobytu nad Morskim Okiem, obserwował je z uwagą z pobliskich krzaków, to uważam, że to idealnie rozpisany szort, a jeżeli faktycznie dzieliłeś się tym swoim rozległym światem, to wielki szacun, kszarecki, dokonałeś wielkiej rzeczy, która mi się nie udała w poprzednim konkursie – uniknąłeś chaosu, tłumacząc zbyt wiele, przedstawiłeś nad wyraz zręcznie fragment z życia swoich bohaterów i nic absolutnie nie trzeba w nim dopisywać i rozumieć więcej niż jest napisane.

Ta perspektywa zza krzaka uwolniła mnie od drugiej wątpliwości, o której już wspominano. Dziewczynka mogłaby być moją młodszą siostrą, córką. Wyszła taka rezolutna z tych chaszczy, a ja starszy brat lub ojciec zostałem posrany ze strachu w ukryciu. :D Choć równie dobrze mogła się znaleźć w tym miejscu na tyle różnych sposobów, że nie trzeba absolutnie dociekać, tylko brać jej rolę w spektaklu na czysto. Samo życie pisze niespodziewane i absurdalne scenariusze, a fantasy…?

Teraz nie mam wątpliwości, tylko nadzieję, że masz ten świat ułożony na bogato w głowie i jeszcze mnie kiedyś do niego zaprosisz. 

Dziękuję za lekturę!

Nie mam mocy sprawczej niestety, bo kliknąłbym na bibliotekę bez chwili zastanowienia!

Pozdrawiam! ;)

Majk, jak skomentujesz jeszcze ze dwadzieścia opowiadań, to będziesz mógł zgłaszać teksty w odpowiednim wątku, a wtedy ktoś z Loży kliknie w Twoim imieniu.

Babska logika rządzi!

No wiem właśnie, czytałem wątek. Czasem brakuje tego klika do ostatecznego wyrażenia opinii. Jeszcze chwila. ;)

Finklo, czy to znaczy, że ja już mogę? :)

Ty masz wystarczająco dużo skomentowanych opowiadań, ale staż odrobinkę za krótki. Jeszcze kilka dni…

Babska logika rządzi!

Majkubar, jestem wdzięczny za czas, który poświęciłeś na przeczytanie opowiadania oraz tak dogłębną jego analizę. Myślę, że drużyna kobiety w masce ma jeszcze sporo do powiedzenia. Cieszę się, że ktoś chce tej opowieści wysłuchać. Następnym razem postaram się zawrzeć więcej informacji, nie rezygnując przy tym z atmosfery tajemniczości, którą bardzo sobie cenię ;-)

Nie wiem czemu, ale zaskoczyło mnie fantasy w tym konkursie :) ale na plus. Niezły pomysł z lodowcem – jeziorem. Choć limit 3000 znaków to trochę mało na to opowiadanko, przydałoby się je jednak rozbudować.

Blacken, rzekłeś najprawdziwszą prawdę: opowiadanie miało pierwotnie 4000 znaków, a i tak mocno się wtedy ograniczałem. Redukcja do 3000 pozbawiła narrację wszelkich dodatkowych smaczków, pozostawiając jedynie to, co niezbędne. Dzięki temu nauczyłem się, że jedna strona maszynopisu to przestrzeń na naprawdę prostą historię.

Dobra, nie chciałem za dużo komentować w trakcie trwania konkursu, ale w przerwie miedzy zakończeniem, a ogłoszeniem wyników nie powstrzymam się od pytania: czy imię bohaterki zostało dobrane przypadkowo, czy jest celowym nawiązaniem do kultury celtyckiej?

Wilk-zimowy, kilkoro komentujących sugerowało rozwinięcie opisanej historii. Dodatkowy tekst z pewnością uchyliłby rąbka tajemnicy, zarówno jeśli chodzi o motywy bohaterów, ich pochodzenie, jak i imiona :-)

No ja pytam z tego względu, że to imię poniekąd pasuje do pozostałych – Klucznik, Kartograf… Aighne to w sumie też słowo oznaczające konkretną funkcję społeczną :) 

Zgadza się. Skoro Klucznik jest w stanie otwierać portale międzywymiarowe, to strach pomyśleć, do czego zdolny może być Adwokat :-) 

A to jednak błędnie się doszukiwałem :) Adwokat to zdaje się obecne znaczenie, a mi się skojarzyło ze staroceltyckim znawcą prawa – co mogła się wiązać z sędziowaniem, bronieniem itp., ale jednak znaczyło trochę co innego niż sędzia, adwokat itp. :) 

Nieźle napisane, ale osobliwie wyrwane z kontekstu.

Dobrze, że nie byłem “żurorem”, bo sam nie wiem czy mi się podoba, czy nie.

Ale ładnie wplecione wątki fantasy.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Żurorowi się podoba :) 

Mnie tam się nawet podobało, nie odczułam tego wyrwania z kontekstu. Połączenie jakiejś zapowiedzi epickiej fantasy z sepleniącym współczesnym dzieciakiem wydało mi się na tyle absurdalne, że uznałam, że tak właśnie ma być i tak jest dobrze. Epicka Aighne nagle się pojawia, nagle znika w portalu i wszystko mi tu gra. :)

Ocha, dzięki za poświęcony czas. Chciałem, aby opowiadanie od pierwszego do ostatniego znaku przepełnione było akcją i atmosferą tajemniczości. Stąd efekt wyrwania z kontekstu, o którym wspominała część czytelników. Cieszę się, że obrana forma przypadła Ci do gustu ;-) 

Fragment, ale fajnie napisany. Bardzo mi się spodobało powiązanie legendy z faktycznymi procesami geologicznymi, takimi jak zlodowacenie. Mam tylko taką wątpliwość: poziom wiedzy prezentowanej przez dziewczynkę, to chyba wyższe klasy podstawówki?

Dziecko ratujące “boginię” – urocze :) W sumie tak mało słów, a jednak sporo zostało przekazane: odbyła się walka, nie wiadomo kto dobry, kto zły (co mi się bardzo spodobało), tajemnica, ogrom wiedzy reprezentowany przez dwa słowa “kartograf”” i “tłumacz”. Słowa są proste, ale dużo sugerują, szkoda tylko tekst jest krótki i jakby wyrwany z kontekstu.

F.S

Ech, faktycznie, bardzo nie pasuje mi niedokończoność. A może w zasadzie nie tyle niedokończoność, bo ostatnie zdania w zasadzie puentują całą sprawę, ale treść, rozsadzająca limit. Mimo to, tekst ma klimat, napisany jest dobrze, może więc zasługuje na bibliotekę. To jeden klik tylko. 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

O, podobało mi się!

Najbardziej Klucznik i Kartograf. Szkoda, że pojawiło się, gdy już byłem morskookimi opowiadaniami znudzony, bo przyklepałbym bibliotekę wcześniej. A tak, ode mnie tylko piąteczka.

Wow, dzięki za pozytywne opinie! Po raz kolejny przekonuję się, jak ważne jest dopasowanie treści do formy i płynących z niej ograniczeń.

Marcin Robert, cieszę się, że spodobał Ci się motyw geologiczny – jest to bowiem trzon i najważniejszy element opowiadania. Co do dziewczynki, miała być ona postacią komiczną, nie na serio, jednak musiałem obciąć jej masę kwestii, pewnie dlatego wszyscy się jej czepiają ;-) 

FoloinStephanus, świetnie że wspominasz o tajemniczości – chciałem osiągnąć właśnie ten efekt. Fajnie, że tak zostało to przez Ciebie odczytane! 

Thargone, masz rację, chciałem przekazać zbyt dużo w tym krótkim tekście – uświadomiłem to sobie, gdy okazało się, ze muszę wyrzucić połowę kwestii, by zmieścić się w limicie :-)

Cobold, każda informacja od czytelnika mówiąca, że moje opowiadanie przypadło mu do gustu jest dla mnie na wagę złota. Dzięki serdeczne za wysoką ocenę!

 

 

 

Nowa Fantastyka