- Opowiadanie: magar - Przeciwzdarzenie

Przeciwzdarzenie

Ot taka chwila refleksji i zadumy :)

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Przeciwzdarzenie

Siedzę spięty. Pot wypełza mi na czoło grubymi kroplami, w miarę gdy zaczynam rozumieć sytuację, w której się znalazłem.

Uśmiecham się, ale on nie odpowiada uśmiechem.

 

Jest taki eksperyment, jeden z tych obnażających falową naturę światła, nazwany – od nazwiska jego pomysłodawcy – doświadczeniem Younga. Ot – światło przechodzące przez szczeliny siatki dyfrakcyjnej, rzucające na ekranie prążki interferencyjne. Niby niewiele, ale późniejsze modyfikacje doświadczenia wykonane z pojedynczymi fotonami, które oddziaływały jakby same ze sobą, ujawniły dualną naturę światła i dały podwaliny do powstania mechaniki kwantowej. Dualizm korpuskularno-falowy stał się faktem.

 

Obrócił głowę. Trochę się go boję.

 

Wygląda to tak jakby foton przelatywał przez obie szczeliny jednocześnie. Co dziwniejsze, jeśli chcemy przyłapać foton, umieszczając w jednej ze szczelin detektor, okazuje się, że przestaje on interferować i zachowuje się jak cząstka. Tak jakby nasze działanie, jakby to nasza obserwacja wymusiła na fotonie ujawnienie swojego stanu.

 

Mrugnął. Mrugnął do mnie.

 

Na swój użytek nazwę ten stan antyobserwacją. Albo przeciwzdarzeniem. Chodzi o to, że wydaje się, jakby foton podjął decyzję, czy pojawi się jako fala czy cząstka już zanim został wystrzelony. Tak jakbym to nie ja obserwował foton, ale jakby foton wyantyobserwował mnie.

Na dowód tego jest odpowiednie doświadczenie, które nazwano „eksperymentem z opóźnionym wyborem”. Jest bardziej skomplikowane niż poprzednie, ma półprzepuszczalne lustra i pełniące rolę detektorów fotopowielacze, a wszystko rozgrywa się w momencie, gdy foton minie pierwszą „bramkę”. W dużym uproszczeniu – eksperymentujący dopiero po minięciu pierwszej szczeliny uruchamia detektory. I niestety wynik jest analogiczny. Foton trafił do odpowiedniego detektora. Wybrał drogę. Foton wiedział.

 

On też wie.

 

Wyantyobserwował osobę dokonującą pomiaru.

Wynalazca tego doświadczenia zaproponował jego alternatywną wersję, w której światło dobiega na Ziemię z odległego o kilka miliardów lat świetlnych kwazara. Oznacza to że fotony, których użyjemy w naszym eksperymencie zostały wyemitowane na długo zanim powstała nasza planeta. Jeśli do badania użyjemy fotonów z tego właśnie kwazara, to nieważne, którą drogę fotonowi zablokujemy, okazuje się, że on i tak zdołał wybrać swoją już kilka miliardów lat wcześniej.

Wyantyobserwował nas miliardy lat temu.

 

I teraz dochodzę do sedna problemu.

Jeszcze do dzisiejszego ranka nie miałem w pokoju żadnej kuwety, żwiru, szczotki do sierści czy puszek z żarciem. A teraz mam. Wszystko poustawiane równo na swoich miejscach, poukładane jakby leżało tu od dłuższego czasu. Choć jeszcze niedawno – jestem o tym zupełnie przekonany – tego wszystkiego tu nie było!

A on leży i znowu na mnie patrzy.

Wyraźnie czuje się, jakby był ze mną od lat.

Kot.

Wyantyobserwował mnie.

 

Koniec

Komentarze

Chwila refleksji i zadumy, a do tego bardzo zgrabnie przekuta w słowa. Zgłaszam klik, bo jest tu wszystko, co być powinno, tajemnica i nauka i emocje. I on. Kot. Wyantyobserwował mnie.

Jest to bardzo przystępny opis jednego z najbardziej fascynujących eksperymentów w historii fizyki. Plus żartobliwa puenta. Zgrabnie napisane, ale wrażenia wielkiego nie robi. Dlaczego? Może

 

UWAGA SPOJLER 

 

chodzi o tego nieszczęsnego (albo szczęsnego) kota. Po prostu koty, jako stworzenia fantastyczne, przejadły mi się bardziej, niż jednorożce.

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

@PiotrSkowronek właśnie tak! @thargone – pewnie cię żaden nie wyantyobserwował i zwyczajnie zazdrościsz ;) (ale wiem o czym piszesz :D )

Magarze, czyli człowieku o zdolnościach klikania większych niż inni (mistrzu pióra?) zapraszam do mnie. Zostaw swój ślad, jeśli cokolwiek wyda Ci się godne uwagi.

Istotnie, nie wyantyobserował. Mój kot stosuje tylko niutonowską fizykę. Ale istotnie, muszę przyznać, iż jak każdy kot zapewne, wydaje się widzieć i wiedzieć więcej, niż to, o co normalnie można by go podejrzewać. 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Bardzo interesująca koncepcja, do tego zaskakujący finał. Przystępny opis serii eksperymentów również nie do pogardzenia. Spodobało mi się.

Podejrzewam, że kotek uciekł Schrodingerowi. ;-)

Jest taki eksperyment, jeden z tych obnażających falową naturę światła, nazwany – od nazwiska jego wynalazcy

Czy można wynaleźć eksperyment? Jakoś mi to zgrzyta. Wolałabym pomysłodawcę albo innego twórcę.

Babska logika rządzi!

Naprawdę niezły pomysł i choć z początku wszystko wydało mi się strasznie uczone, dzięki świetnemu finałowi, rzecz stała się nadzwyczaj przystępna i jasna. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fajny tekścik. Wiadomo, że koty skrywają jakąś kosmiczną tajemnicę. No i są puszystymi kuleczkami miłości. ;)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Taki szort dla jajogłowych, Magarze, albo ja jestem, ten tego. Ten naukowy wywód sprowadzający się do kuwety, żwirku i kota nie chwycił mnie. Może następnym razem, bo pisać umiesz, to fakt.

Pozdrawiam.

Mnie się podobało. Dualizm korpuskulano-falowy podany w przystępnej formie i kot w stanie kwantowym, szczęśliwie wygląda na żywego :). Trochę tylko zgrzytało słowo “wyantyobserwować” – dwa przedrostki to ciut dużo, no i czemu ‘wy-‘? bardziej by mi pasowało ‘zantyobserwowac’ :)

Napisane porządnie, ale to co najwyżej zbyt rozbudowane porównanie, do tego za bardzo trącające naukowym wywodem. Zderzenie fizyki kwantowej z kotkami jest niecodzienne, ale w pamięci mi raczej nie zapadnie.

Dobre! Bardzo.

 

Ładnie napisane, dobrze dobre słowa, jednak trochę jestem rozczarowany zakończeniem. Myślę, że dało się coś ciekawszego z tego wyciągnąć niż kota. Cóż ale to ja kociarzem nie jestem, więc pewnie dlatego mnie nie ruszyło.

Tymczasowy lakoński król

Trochę jestem rozczarowany, bo budowałeś naprawdę fajny klimat, a skończyłeś wzięciem wszystkiego w nawias i to taki nie pierwszej oryginalności. To znaczy, nie żebym uważał humoreskę za coś gorszego od horroru, ale nie ma to jak dobre, budzące niepokój zakończenie…

Koty przerażają mnie o tyle, że jestem na nie uczulony. Chociaż… sam popełniłem ostatnio próbę kwantowego cyberpunku z kotem w tytule ;)

@Finkla – słusznie, lepiej brzmi “pomysłodawcę”.

Dzięki za komentarze, oczywiście rozumiem niechęć do wyświechtanych fantastycznych kotów, ale no cóż… zostałem wyantyobserwowany przez jednego i musiałem się podzielić. ;)

To ja doklepię bibliotekę. Po pierwsze doceniam zawsze fantastykę opartą na konkretnej wiedzy, flirtującą z nauką, doklejającą sobie science choćby dla żartu i naciągając fakty. Po drugie lubię koty. Po trzecie forma jest może mało literacka, ale całość szorta ma ciekawy koncept. Finał pewnie nie wszystkich zachwyci i usatysfakcjonuje, ale ja dobrze wiem, że koty są i magiczne, i posiadły oraz wykorzystują całkiem realne tajemnice wszechświata (np. fizyki), o których my nie mamy pojęcia. 

Lubię też gdy autor rozwija twórczo teorie naukowe i dodaje do nich coś od siebie. To odważne działanie. I takim odważnym i pomysłowym konceptem jest wyantyobserwowanie.

Klik!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Bardzo podobają mi się aluzje do mechaniki kwantowej i jej interpretacji. Do tego ładnie spiąłeś to na końcu motywem kota. Choć szkoda, że akurat poszedłeś w stronę humoreski, no ale de gustibus i te sprawy :) W każdym razie klika dam, bo motywy naukowe mnie urzekły :)

Eydkta: ech, Mr.maras mnie ubiegł z tym klikiem :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Wyantyobserwowałem Ciebie, NoWhereMan ;)

Po przeczytaniu spalić monitor.

Albo to po prostu zwykła fala pilotująca była! ;)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Powiem bezczelnie, że wyantyobserwowałem bibliotekę już przed napisaniem szortal! ;) Ale dziękuję :)

Bardzo ciekawy i bardzo przyjemny tekst. Czuję ledwo wyczuwalną nutkę kota Schrödinger’a, ale może to przez bliskość fizyki kwantowej i czworonoga w szorcie. 

Interesujący szort.

Przedstawiłeś tu Autorze jedno z ciekawszych zagadnień wyższej fizyki, przeplatając to charakterystycznym horrorom, zwiększającym napięcie opisem. Opisem prowadzącym do całkiem przewrotnej i zgrabnej puenty. Spodziewałem się innego zakończenia (podobnie jak Cobold), jednak ostatecznie nie jestem zawiedziony. Koty owszem, są już w gatunku oklepane, ale w takim ujęciu mi to nie przeszkadzało.

Kliki zostały już poczynione, więc ślę Ci tylko pozdrowienia :)

Jai guru de va!

Lubię koty, lubię fizykę, zwłaszcza przystępnie podaną. Jednym słowem – całkiem fajne (czyli dwoma słowami).

Tematyka nie moja, także nie bardzo wiem, co napisać. Wpadło do dyżuru to przeczytałam, ale jakoś nie chwyciło mnie za szczególnie za serce.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Ciekawe, ciekawe – punkt za dość dokładne opisy eksperymentu, nie każdy ma taką wiedzę.

Zakończenie może i banalne, ale sama formuła “paralelnych” sytuacji intrygująca.

Nowa Fantastyka