- Opowiadanie: kotf - Epickie opowieści: Nekromanta

Epickie opowieści: Nekromanta

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Epickie opowieści: Nekromanta

Nekromanta

Drużyna siedziała za skałą. Gorder oddychał ciężko i patrzył wściekły na elfa.

– Zabije cię sk… – krzyknął.

– Ciii! – przerwał Roland. – Bo usłyszą. Jak usłyszą to nas dopadną. Jak nas dopadną to zabiją. A jak zabiją, to nie będzie miło.

– Bywało gorzej – odezwał się Eldiriad, ale miny współtowarzyszy sprawiły, że niemal padł trupem.

– To twoja wina! – znowu krzyknął Krasnolud.

– Ciii! – Roland znowu go uciszył.

– To twoja wina, kłapouchu! – powtórzył szeptem. – Zawsze wpakujesz nas w tarapaty.

– Ja! – odezwał się Eldiriad.

– Cii! – znowu uciszył Roland. – Halo? Chciałbym przypomnieć, że coś nas goni.

– Dobra, dobra – dodał szeptem Eld. – Pragnę tylko przypomnieć, że musiałem coś zrobić. Wychlałeś całe wino z karczmy, a musieliśmy jakoś to spłacić.

– Przynajmniej nie leje w majty! – krzyknął czerwony Gorder.

– Eeee… – odezwał się Roland. – Chłopaki…

– To się zdarzyło dwa razy! – zaczął bronić się krzykiem Eldiriad. – Za pierwszym za dużo wypiłem. A za drugim to był efekt czaru.

– Eeee… chłopaki…

– Efekt czaru! – krzyczał cienkim głosem krasnolud próbując nadać słowom sarkastyczny dźwięk, po czym dodał normalnym krzykiem. – Ta ognista kula minęła cię o dwa metry, a ty zmoczyłeś się w majty!

– Eeee… chłopaki…

– CO! – krzyknęli na raz Eldiriad i Gorder.

Nagle spostrzegli, że otoczyła ich cała armia szkieletów.

– Czy już mówiłem, że nie będzie miło jak nas zabiją.

 

– Żałuj, że ciebie tam nie było! – mówił z przejęciem elf. – Sposób w jaki uciekliśmy tym szkieletom był niemal epicki. Niestety nasze zbroje i sprzęt są do wymiany, a Gorder musi być chyba opatrzony.

– Mówisz o tym? – krasnolud pokazał na ciągnący się za nim szlak krwi. – To nic. Raz ucieli mi rękę, a i tak odrosła.

Wędrowny kapłan, Eldiriad i Roland popatrzyli się ze zdziwieniem na Gordera.

– Dobrze, dobrze – przerwał kapłan. – Macie to o co was prosiłem?

– Z tym może być problem – zaczął elf.

– Problem?

– My tak jakby podczas ucieczki upuściliśmy połowę i…

– Połowę!

– Zostały jeszcze cztery kamienie błękitnego brzasku rudego jednorożca z Avalonu.

– Cztery? – ledwo wykrztusił z siebie kapłan.

– Zawsze zastanawiało mnie skąd biorą się te nazwy – rozpoczął rozważania Roland.

Kapłan poczuł się sfrustrowany.

– A wiesz, że mnie też to nurtuje – dołączył do niego Gorder. Ironia w jego głosie była znakiem coraz większego braku krwi lub piwa w organizmie. – To tak jakby specjalna machina z wieloma trybikami wykonywała obliczenia.

Kapłana rozbolała głowa. Roland kontynuował.

– Albo jakiś bożek wymyślał nazwę przy rzucie kostką. Cztery oczka – Rudy Jednorożec, 7 – pomarańczowy galaretowaty stwór bagienny.

– Cisza! – kapłan nie wytrzymał. – Wróćcie po jeszcze jeden. Wystarczy pięć do rytuału.

– Do grobowca pełnego szkieletów i licza – nekromanty? – zaczął wyliczać Roland. – Dobra, ale przed nami niech idzie drużyna smoczej gwardii.

– Właśnie, tego nie było w umowie! – odezwał się Eldiriad. – Nic nie było o nieumarłej armii strzegącej kamieni.

– Czy wy z księżyca się urwaliście? – krzyknął kapłan. – Zawsze jest jakiś strażnik. Niby po co wynająłem drużynę najemników?

– Postawmy sprawę jasno – Gorder dobył topora. – Jesteśmy tu sami w lesie, w środku nocy, a ty nam ubliżasz, nie chcesz zapłacić i nawet nie masz żadnej broni przy sobie?

– Ćwierć sztuki złota?

– Połowa!

– Zdziercy! – kapłan przeliczył monety i dał Gorderowi.

– Tak się zbiera pieniądze, wy cio…

Krasnolud zemdlał. Eldiriad wziął pieniądze, a Roland zarzucił krasnoluda na ramię.

– Zdecydowanie musi przejść na dietę – wystękał.

Drużyna rzuciła się do wozu z koniem kapłana i zostawili go samego.

– Co do cho… – krzyknął.

– Wybacz – krzyknął Eldiriad. – Niestety ten nekromanta jest nieźle wkurzony i goni nas od godziny. Do tego skubaniec ma konia.

Kapłan nie dosłyszał krzyków elfa. Zrezygnowany z powodu pieszego marszu do miasta, myślał nad zemstą. Obrócił się i słuch po nim zaginął.

Koniec

Komentarze

Epicka opowieść, która w całości mieści mi się na ekranie. Praktycznie same dialogi, ale rozumiem - komedia. Żarty dość slapstickowe, choć jest w tym jakiś potencjał. Grunt, że napisane bez błędów* - a z takiego pułapu już można startować z aspiracjami na nieco wyższe wysokości. ;)

 

* no ok - bez rażących błędów.

Sposób w jaki uciekliśmy tym szkieletom był niemal epicki
Czy usłyszę wyjaśnienie, co to znaczy "uciekać epicko" ?! To chyba jakiś kolejny tworek z rodzaju "epickiej porażki", English is everywhere, it seems. Za niedługo zaczniemy pisać "wiem nic" zamiast "nic nie wiem".
Proponuję też albo zapisywać przekleństwa w całości (zamiast jakiegoś "zabiję cię, sk..."), albo nadrabiać jako narrator.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

beryl, gdyby iść za twoim oburzeniem zapożyczeniami z języków obcych, to trzeba by było 90% słów z języka polskiego wyrzucać. W każdej epoce byli ludzie, którym nie podobało się, że ktoś wplata słowa z łaciny, włoskiego, francuskiego i niemieckiego (vide historia słowa podomka). Język to rzecz żywa, a nie własność komitetu od słownika i magistra filologii. Co się zaś tyczy błędów składniowych, interpunkcyjnych i ortograficznych, to tutaj niestety nie mam żadnej obrony - jestem prostakiem bez wykształcenia wyższego i już. Opublikowałem opowiadanko, bo wydało mi się trochę (ale tylko trochę) śmieszne.

Nie chodzi mi o zapożyczenia, ale o zmianę znaczenia słów. A do tego jeszcze na drodze błędnego tłumaczenia jakichś zwrotów.
To raczej element pewnej mody, internetowej mody, ta "epicka porażka". Tak samo jak użycie w innym z Twoich opowiadań słowa "noob", ale tamto przynajmniej rozumiem - w końcu tekst żartobliwy itd. Chociaż nie ukrywam, że takie makaronizowanie mnie drażni :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Trochę poszperałem, i znalazłem coś, co powinno być bardziej przekonujące od moich słów:
link
W ogóle polecam poradnię, można tam się ciekawych rzeczy dowiedzieć i znaleźć rozwiązania językowych problemów.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Na te "internetowe mody" się mówi memy... 

Może być.

memy? Chyba użyję w kolejnym "epickim" opowiadaniu.

beryl: Tak sobie myślę, że ani ty ani ja się nie zrozumieliśmy. Ja się oburzyłem, za to, że się czepiasz tego słowa, ty że ja błędnie go używam. Użycie słowa "epicki" i jego ciągłe powtarzanie w tekście to była z mojej strony zabawa konwencją, taka ironia (zaraz ktoś mi powie, że nie rozumiem słowa ironia). Racja, w tych "przygodach" nie ma nic epickiego i o to chodzi.

Co do mody i trendów. Tylko snob (polecam odcinek South Park'a o przeprowadzce Kyle'a do San Francisco) udaje, że jest ponad całym światem i nie próbuje czerpać z nurtów, które obecnie dominują w kulturze. Często wszystko co nowe i inne określamy jako złe, tylko dlatego że wydaje nam się gorsze od tego co my reprezentujemy. Co złego jest w używaniu języka i pójściu zgodnie z modą. Już wolę być konformistą niż fałszywym nonkonformistą.

No, to już lepsze niż tekst pt. Scape. Na 4 ode mnie.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka