- Opowiadanie: Katarzyna151074 - Cisza czasu

Cisza czasu

No co tu dużo mówić … Musiałam to napisać ;) Czas mnie “gonił” 

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Cisza czasu

Czas przynosi radę. Należy oczekiwać jej cierpliwie.

Bywa, że trzeba zawierzyć chwili… [ Friedrich Schiller ]

 

CISZA CZASU

Był upalny lipcowy dzień – jeden z tych, w które nie zdarza się absolutnie nic, poza męczącym brzęczeniem much i wszechogarniającym milczeniem. Zamknęłam oczy znużona skwarem. Nie umiałam uwolnić się od myśli, że czegoś nie dostrzegam, że tyle lat poszukiwań właściwej drogi nie zbliżyło mnie ani na krok do upragnionego celu, a garść faktów, którymi dysponuję bardziej mi zawadza niż pomaga. Byłam głodna sukcesu, a jeszcze bardziej świadoma faktu, że mogę coś zmienić.

Wydawało mi się, że zasypiam, gdy nagle przed moimi oczami – cóż za przewrotność losu – zamiast przystojnego faceta – pojawiły się trzy osie w przestrzeni i dwa punkty. Czerwony na osi „z” i niebieski na osi „x” z adnotacją – przeskok o trzy miejsca – czerwone do tyłu. Jedynym zdumiewającym faktem była świadomość, że czerwony punkt jest żeński, a niebieski – męski… Przede mną wirował ostrosłup… Stałam na moście, którego początek i koniec tonęły we mgle… Między snem i jawą… Wpatrzona w mgłę dostrzegłam zarys postaci, która wzywała mnie do podążenia za sobą… Zacisnęłam powieki i nagle…

***

– Moja droga…

– Jak ja … skąd się tu wzięłam? Gdzie ja jestem? Kim pani jest?

– Na ziemi – usłyszałam jej rozbawiony głos. W uszach brzmiał mi srebrzysty śmiech, niczym nieskończone ilości dzwoneczków, uparcie wirujący w mojej głowie. – Nadal na ziemi oczywiście,  ale w tym miejscu nie zjawiłaś się przypadkiem. Podobał mi się szczególnie twój dzisiejszy sen.

– Skąd pani wie co mi się śniło? – przeszedł mnie dreszcz… Obserwowałam kobietę, która stanęła przede mną przed chwilą, tak nagle, że naprawdę nie miałam możliwości zorientować się gdzie dokładnie jestem i dlaczego akurat tutaj. Wszystko działo się tak szybko. Przenikało mnie spojrzenie jej szarych oczu. Miałam wrażenie, że znam ją od dawna. Od zawsze…

– Wiem o wiele więcej – uśmiechnęła się tajemniczo –  Jak myślisz, który mamy rok? Nie zgaduj.  Znacznie później niż ci się wydaje.  A jak myślisz, ile jest ludności na świecie?

– Sześć miliardów –  szepnęłam, zbita z tropu – zresztą minęliśmy już ten próg. Zresztą, pewnie znacznie więcej… – starałam się udawać pewną siebie, chociaż musiałam być w tym trochę śmieszna.

– Ludzkość, moja droga, to delikatna sprawa… Biorąc pod uwagę fakt, że przez ostatnie sto lat zatruliśmy ziemię, nieumiejętnie gospodarując jej zasobami, zmieniliśmy nasze geny poprzez ciągłe poszukiwanie nadczłowieka. Tak, tak, ludzie nie przestali go szukać. Zmienił się tylko kierunek ich działań. Nikt nie chciał mieć niepełnosprawnych dzieci. Każdy człowiek powinien być przecież maksymalnie wydajny. Ludzie coraz później zakładali rodziny, dzieci było mniej niż starszych ludzi, ale i ci zaczęli umierać. Zresztą nie byli już wydajni. Ostatni kryzys, jaki przeszedł przez świat nadwątlił wszystko. Nie każdego stać na opiekę, a ziemię zdziesiątkowały ostatnie dwie pandemie, które największe spustoszenie poczyniły w Azji, Afryce i zachodniej Europie. Ludzkość moja droga to tak naprawdę dwa miliardy ludzi.

Byłam zszokowana tym co usłyszałam, brakło mi tchu. Tak naprawdę chciałam się obudzić z tego głupiego snu.

– Nie śpisz. Dostałaś się tu wehikułem czasu. Tak moja droga. Ten wirujący ostrosłup , to najlepsza konstrukcja pozwalająca podróżować mostami Einsteina –Rosena. Przecież wiesz o czym mówię. Jesteś fizykiem. Najpierw pozwoliły nam poruszać się we własnym świecie, a potem między światami i rzeczywistościami. Chodź ze mną.

Kiedy wyszłyśmy oślepiło mnie słońce, odbijające się od białych murów. Wokół pojawiali się uśmiechnięci przyjaźnie ludzie, którzy … nie patrzyli sobie w oczy…

– Jeśli spojrzą ci w twarz, poznają twoje myśli. To cenne, ale nie uważasz, że nie każdego obchodzi co w tej chwili dzieje się w twojej głowie? – jej głos zmroził mnie. Bez słowa sprzeciwu weszłam do wskazanego przez nią pomieszczenia.

Weszłyśmy do laboratorium. Właściwie  było to ostatnie słowo, jakiego należało użyć, określając to miejsce, a jednak przyszło mi na myśl, że właśnie w takim miejscu się znajdujemy. Ściany mieniły się w słońcu wszystkimi kolorami, a jednak to światło nie raziło moich oczu.

– To tutaj przychodzimy, żeby wypocząć.

– Nie mogłabym tu zasnąć…

– My nie śpimy. Dzięki temu możemy się przemieszczać w czasie. Widzę, że szokuje cię to co mówię.

– Wydaje mi się, że śpię.

– Nie śpisz. Zostałaś tu sprowadzona na granicy jawy i snu. My snu nie potrzebujemy. Nie jesteśmy tak wrażliwi jak ludzie z twojego czasu.

– Ale  jak można zmienić fakty, które już się wydarzyły?

– Masz na myśli to genialne sformułowanie – „Wyprawa w przeszłość jest możliwa, ale podróżnik w czasie będzie tylko biernym obserwatorem. Nie zdoła zrobić niczego, co mogłoby zmienić przeszłość”. Przypuśćmy, że jest tak jak myślisz… To obserwator przez swoją wiedzę o rzeczywistości nadaje jej trwały kształt, a wybór jednej opcji wydarzeń już się dokonał i nic nie może go zmienić.

– Tak, rzeczywiście gdzieś już to słyszałam…

– A gdyby wymazać ten fakt z pamięci?… Obcowanie z tajemnicą wymaga przecież  stawiania pytań… I my wymazaliśmy te fakty. Dzięki temu możemy zmieniać  to, co się już stało. Oczywiście istnieje pewien kodeks. Pomyśl tylko, co by było gdyby ten fakt wykorzystać do złych celów. 

– Ale przecież gdybym zapomniała o czymś nie wiedziałabym, że może się zdarzyć coś złego.

– Masz rację, ale my stymulujemy mózg tak, by wybrał właściwą opcję.

– Ale dlaczego pani mówi mi o ty wszystkim?

– Możesz sama wykorzystać ten niezwykły dar. Przecież tego pragniesz. Spójrz, jest rok 1898.

Istotnie nagle sprzed moich oczu zniknęły ściany laboratorium, a na ich miejscu pojawiły się … starodawne mury. Przede mną stał młody, przystojny człowiek w sutannie, ze wzrokiem utkwionym gdzieś daleko. Wydawał mi się miły, a jednak w jego spojrzeniu było coś, co przerażało mnie do głębi … Bardziej nawet, niż wzrok mojej przewodniczki.

– On cię nie widzi, ale poczuje twoją obecność, kiedy go dotkniesz.

– Dlaczego mam go dotykać?

– Masz teraz władzę wymazywania myśli. Masz energię, którą przekazały ci ściany naszego laboratorium. Podejdź do niego. Dotknij jego czoła.

Jej stanowcze słowa sprawiały,  że choć bardzo się bałam, podeszłam do tego człowieka. Dotknęłam jego czoła i w tej jednej sekundzie jego rysy wypogodziły się. Ledwo to zrobiłam, obraz sprzed moich oczu zawirował i nagle … znalazłam się w wielkiej sali wykładowej, w której przed komisją drżał chudy, brzydki, młody człowiek. Powolnym ruchem wyciągnął z wielkiej teczki obrazy, które ściskał pod pachą. Nie rozumiałam co mówi do niego człowiek z komisji, ale było mi go żal.

– Nie zwlekaj. Podejdź do niego, dotknij jego czoła. To ostatnia chwila!

Zrobiłam to, czego chciała. Tak jak poprzednio ujrzałam zadziwiającą przemianę. Brzydką, chudą twarz rozjaśniło wspaniałe światło, tak wielkie, że ludzie siedzący za stołem uśmiechnęli się do niego, a jeden z nich wstając wyciągnął rękę, wyraźnie gratulując przyjęcia. Gdzie? Nie wiedziałam. Zanim zdołałam zrozumieć to, co uczyniłam z powrotem znalazłam się w laboratorium.

– Gratuluję ci. Dokonałaś naprawdę epokowych czynów. Świat zyskał wspaniałego malarza, który dzięki mecenatowi niezwykłego papieża stał się twórcą epokowych dzieł. Odpocznij. Przeskoczyłaś w jednej chwili ponad sto lat. Masz prawo być zmęczona.

Nim się spostrzegłam, zostałam sama. Rzeczywiście byłam znużona. Przeświadczona o nierealności tego, co przeżywam, zasnęłam twardym snem. Kiedy się obudziłam pokój nadal mienił się barwami. Wyszłam i szukając mojej przewodniczki, natknęłam się na pomieszczenie, które wyglądało jak biblioteka. Podeszłam chcąc wyjąć coś, co wyglądało jak encyklopedia i odskoczyłam przestraszona. Dotknięta książka zawisła na wysokości moich oczu jak ekran.

– Wybierz hasło.

Wiedziona ciekawością konsekwencji moich poczynań, bardziej machinalnie powiedziałam:

– Ostatnie zmiany.

– „Światowej sławy artysta malarz Adolf  Hitler. Stworzył epokowego znaczenia freski w jednej z kaplic watykańskich. Kardynał Józef Stalin, od 1939 roku członek kongregacji do spraw wiary, od 1945 roku papież Józef I. Wydał liczne encykliki. Nieoceniony wpływ na karierę malarską Adolfa Hitlera miał papież Stalin, który inspirował jego dzieła religijnie. Obecna liczba ludzi na świecie to zasługa tych osób, które zainicjowały stworzenie rasy nadludzi.  

Zdumiona zastygłam.

– „Klonowanie – zabieg zapewniający nieśmiertelność”. „Eutanazja – sposób likwidacji osób, które nie posiadają cech charakterystycznych dla nadczłowieka”. „Polska – średniej wielkości państwo bez dostępu do morza. Od 1950 roku monarchia elekcyjna. Najwybitniejszy władca ostatnich dziesięcioleci – Karol Wojtyła”.

–  Widzę, że znalazłaś już naszą bibliotekę. Wszystko o czym teraz przeczytałaś jest twoją zasługą.

– Nie powiedziałabym, że wszystko o czym tu przeczytałam mogłabym nazwać zasługą. Dla mnie to szokujące. Chciałabym wrócić do mojej rzeczywistości. Nie umiem przyzwyczaić się do tego, co widzę. Dla mnie przeszłość już została ukształtowana, a to wszystko o czym przeczytałam…

– To wynik twoich świadomych decyzji.

– Chcę, żeby było tak, jak kiedyś. I chcę wrócić.

– Niestety nie możesz. Zginęłaś rzucając się z mostu 12 lipca 2009 roku. Twoje ciało zostało zamrożone, a z pobranych komórek sklonowano jak dotąd jedną osobę. 

– To nieprawda!

– Zgadnij kogo – powiedziała, kierując na mnie ironicznie spojrzenie – Oczywiście. To ja. Dzięki temu mogę korzystać z twojej energii.

– Oddaj mi moje życie! – moja desperacja sięgnęła zenitu.

– Za późno moja droga – ledwie przebrzmiały te słowa znalazłam się poza pomieszczeniem,  w którym przebywałam.

Stałam na wysokim wzniesieniu porośniętym gęstą zieloną trawą. Nad doliną,  w której leżało niesamowicie mieniące się jezioro, zachodziło czerwone słońce. Ze zdumieniem zauważyłam mężczyznę, który na zupełnie pionowe zbocze wspinał się bez żadnej pomocy. Najdziwniejsze było to, że choć tak dobrze mu szło zawrócił i za chwilę … znalazł się obok mnie. Zupełnie nie zauważając mojej obecności, ani  mojego bezgranicznego zdumienia,  wyjął strzykawkę i … zrobił sobie zastrzyk w szyję i … oko. Dopiero wtedy dostrzegł  mój przerażony wzrok.

– To nic bolesnego. Dodaję sobie energii. Dzięki temu mogę przemieszczać się z większą szybkością, a moje oczy widzą w ciemności. Zawsze tak robię przed nocą.

– Przecież muszą tu być jakieś światła. A księżyc, gwiazdy?

– Stąd nie widać żadnych gwiazd ani księżyca. Nad ziemią rozciągnięta jest powłoka ochronna. Dzięki temu nie dociera do nas szkodliwe promieniowanie kosmiczne. Dlaczego tu jesteś?

– Jak to dlaczego?

– W to miejsce trafiają tylko banici. Jesteśmy daleko poza miastem. Dzięki temu, że posiadłem wiedzę na temat mikstury szybkości mogę co jakiś czas docierać do miasta i zdobywać jej główne składniki. Jest nas tu więcej. Nie pogodziłem się z bezproblemowością życia i tym, że miałem zlikwidować swoich  starych rodziców. Nie posiadali cech rasy charakterystycznych dla normy. Nie podlegali klonowaniu.

– Mi też się to nie spodobało.  – postanowiłam być nadzwyczaj szczera – Zmieniłam historię, a potem okazało się, że moja przewodniczka jest moim klonem, a ja już nie żyję. Tak naprawdę trafiłam tu z przeszłości. Nie ma tu dla mnie miejsca. Wszystko jest takie dziwne. Wydaje się, że jest tu pięknie i bezproblemowo, a ja wolę moje czasy. I moją niezmienną historię. Chociaż przyznaję, że chciałam ją zmienić, ale nie do tego stopnia. Adolf Hitler – znakomity malarz i kardynał Józef Stalin. Papież zresztą… Paradoksalne. Wszystkim wydawało się, że gdyby Hitler został doceniony jako malarz, a Stalin nie doszedł do władzy jako komunistyczny przywódca, świat nie przeżyłby okrucieństw wojny.

– Hitler w swojej sztuce opiewał nadczłowieka, a kardynał Stalin kiedy został wybrany na papieża, stworzył imperium watykańskie, które z religią miało bardzo mało wspólnego. Umocnił swoją władzę. Dziś religia nie jest do niczego potrzebna. Ludzie, którzy żądzą, mają władzę nad historią. Mogą zmieniać to, co im nie pasuje, ingerować w przeszłość. Są nieśmiertelni, piękni, zdrowi i nie przeżywają smutku i cierpienia.

– Raj na ziemi.

– Piekło bez Boga. Ja sam zwątpiłem w Jego istnienie.

– Mamy wolną wolę.

– A czy nadejdzie dzień Sądu Ostatecznego?

– Wydaje się, że wszystko jest kwestią czasu. Chyba nie na wszystko jest tu lekarstwo? Ci ludzie nie śpią, ciągle resetują sobie pamięć. Dlaczego ja byłam jej potrzebna do zmiany historii?

– Jesteś jej dawcą. Dane o podstawowym dawcy są przechowywane w specjalnej bazie i kiedy tylko jesteście potrzebni cofają się w czasie i sprowadzają was. Sami mogą się jedynie przenosić i kontrolować sytuację – inaczej nie pamiętaliby o tym jak wrócić.

– A ty nie jesteś klonem?

– Urodziłem się zupełnie zwyczajnie i mam dopiero 30 lat.

– Wybacz moją uwagę, ale nikt zupełnie zwyczajny nie robi sobie tak od niechcenia zastrzyków w szyję i oko. Mnie to by bardzo bolało.

– Ja jestem do tego przyzwyczajony od dzieciństwa. Pierwsze zabiegi robi się już przy urodzeniu. Chodź ze mną. Za chwilę zrobi się całkowicie ciemno. Przenocujemy w składzie wiedzy.

Rzeczywiście robiło się już ciemno, a przed nami pojawił się mały budynek. Gdy weszliśmy do niego, ogarnął nas półmrok, rozświetlany jedynie przez gdzieniegdzie rozmieszczone punktowo światła. Byliśmy w … bibliotece. Na szczęście zupełnie zwyczajnej. Gdy dobrze się jej przyjrzałam zauważyłam, że w zakamarkach za regałami znajdują się … śpiący ludzie.

– To wy śpicie?

– To nasze schronienie. My nie przenosimy się w czasie, nie mamy wymazywanej pamięci, nie został naruszony nasz system snu.

– Dobrze, że mi o tym przypomniałeś. Kiedy tu przybyłam zaczął mi się śnić niezwykły sen. Widziałam przed sobą dwie osie – x i y, a na nich niebieskie i czerwone punkty. Jedne z nich były żeńskie, a inne męskie. I była mowa o przeskoku.

Mój towarzysz przyjrzał mi się badawczo.

– Kiedy umarłaś?

Zabrzmiało to tak złowieszczo, że na moment zaparło mi dech w piersi, ale przypomniałam sobie słowa mojej upiornej przewodniczki.

– W 2009 roku.

– Jesteś naszym wybawicielem! Musisz ze mną pójść do miasta. To na ciebie czekam od tylu lat.

– Bardzo mi miło, ale chyba mnie przeceniasz – wydukałam –  moja wiedza jest naprawdę znikoma w porównaniu z twoją.

– Chodź ze mną. Musimy się pospieszyć.

– Dzięki. Z tego co mówisz,  na zewnątrz jest bardzo ciemno, a ja boję się takiej ciemności, a twoje zastrzyki zabiłyby mnie.

– Nie musisz tego robić. Wystarczy, że się do mnie bardzo mocno przytulisz.

– To bardzo miła propozycja, ale nie przytulam się do nieznajomych.

Przez twarz nieznajomego po raz pierwszy przemknął uśmiech. Było w nim trochę zadowolenia, a z pewnością duża doza rozbawienia.

– Wyjdź ze mną na zewnątrz. Dopiero stamtąd możemy się przemieścić.

Wyszliśmy. Przytuliłam się do niego  i po raz pierwszy w tym dziwnym czasie poczułam się bezpieczna. Zawirowało mi w głowie i nagle znaleźliśmy się w tym samym miejscu, w którym po raz pierwszy spotkałam moje sklonowane „ja”. Ze zdumieniem spostrzegłam, że noc wcale nie była czarna, a szara. 

– Dlaczego tu nie jest ciemno?

– To miasto. Tu nie może być ciemno. Wszyscy przebywają teraz w promiennym pokoju. Naprawdę musimy się spieszyć!

– Ale co mam robić?

– Musimy dostać się do biblioteki i podpalić ją. Spłoną wszystkie dane. Potem musimy wejść do ostrosłupów czasu.

Przemknęliśmy obok promiennego pokoju i wpadliśmy do biblioteki.

– Czym zamierzasz podpalić bibliotekę? Tu nie ma ognia. Zresztą to nie jest zwyczajna biblioteka, przecież te książki to jakieś cyfrowe bazy danych?

Zanim się spostrzegłam, mój nowy znajomy znalazł w ścianie jakąś skrzynkę i przerywając obwód dokonał spięcia. Potem złapał mnie za rękę i wypadliśmy przez główne drzwi. Za nami biblioteka stanęła w płomieniach. Rozległ się gwałtowny dźwięk i korytarz zaroił się od ludzi. Staliśmy w zaułku, niewidoczni dla tłumu, który kłębił się jak w mrowisku.

– Teraz wyjdziemy i pobiegniemy na drugi koniec tego korytarza. Nikomu nie patrz w oczy.

– Wiem, nie będą mi mogli czytać w myślach.

– Była nieostrożna, jeśli ci o tym powiedziała.

Wpadliśmy do dziwnego pomieszczenia i nagle doznałam olśnienia. Przede mną rozciągał się most, na którym pojawiłam się na granicy jawy i snu. Na wyciagnięcie ręki stał wielki ostrosłup, który – gdy tylko się do niego zbliżyłam – otworzył się jak automatyczne drzwi.

– Dlaczego jestem wybawicielem?

– Znasz formułę czasu. Możesz zmienić nie tylko zdarzenia, ale emocje. Twój sen – jesteś z przeszłości, masz czystą ludzką strukturę. Nikt z nas nie rodzi się już naturalnie.

– Mówiłeś przecież, że miałeś rodziców.

– Ich komórki zostały pobrane i połączone, ale ty narodziłaś się jak prawdziwy człowiek. Jesteś kobietą – tworzysz życie. Czerwone przeskakuje o trzy miejsca do tyłu. Nie można przenosić się w czasie z innym rodzajem. Jeśli razem wejdziemy do tego pojazdu, ja stracę pamięć. Jestem istotą słabszą. Zniszczysz jedyny ich kontakt i całą ich władzę. Musisz to zrobić. Dzięki temu ty zmienisz przyszłość.

– Wejdziesz tu ze mną?

– Tak. Muszę wejść tu z tobą i musimy stać się jednym.

Drzwi zamknęły się za nami tak szybko, że wszystko zaczęło wirować mi przed oczami.

– To most Einsteina – Rosena, dzięki niemu możesz przemieścić się…

– Wiem, o tym już wiem.

Przylgnęliśmy do siebie najmocniej, jak tylko mogłam to sobie wyobrazić. Natłok myśli wirował mi w głowie. To wszystko działo się tak szybko. Pamiętam tylko jego zapach, który przypominał mi zapach świeżej trawy porastającej górę, na której po raz pierwszy go zobaczyłam. Tej góry i mieniącej się w świetle zachodzącego słońca wody w jeziorze, najprzyjemniejszej rzeczy, jaką zapamiętałam z tego strasznego miejsca.

***

Lipcowy skwar nadal niemiłosiernie dokuczał. Wokół była cisza brzęcząca lipcowymi muchami. Siedziałam na ławce w zwyczajnym parku. Miałam w sobie cechy faceta, którego właśnie wchłonęłam. Jak modliszka. Śmieszne i straszne.

Miałam nadzieję, że to jednak był sen. Poczułam zapach trawy i otworzyłam oczy…

 

Koniec

Komentarze

Widać, że miałaś pomysł, ale niestety nie udało Ci się mnie przekonać do przedstawionej historii.

Po pierwsze, dialogi i zachowanie bohaterki wydały mi się w większości sztuczne. Może dlatego, że zabrakło emocji, wyraźnych zachowań i czynności, które pokazałyby, że bohaterka naprawdę jest w szoku czy odczuwa zdumienie. Zamiast pisać „Byłam zszokowana tym co usłyszałam, brakło mi tchu. Tak naprawdę chciałam się obudzić z tego głupiego snu.”, czasami lepiej to pokazać.

Świat wywrócony z pomysłem, ale w mojej opinii chyba troszkę przesadziłaś i jakoś mało realne to się wydało.

Z technicznych spraw, przejrzyj m. in. zdania, w których używasz gdyby, kiedy – brakuje w nich przecinków oddzielających zdania składowe. Przed wielokropkami nie stawiamy spacji.

To wygląda jak opowiadanie XIX-wieczne – cudowny wynalazek, zmienianie świata dotknięciem palca, ratunek dla ludzkości…

Niestety nie porwało. Za dużo grzybów w barszczu (choć ten Stalin jako twórca Imperium Watykańskiego bardzo mi się podobał) daje wrażenie chaosu. Bohaterka nawet nie jest papierowa, a jednowymiarowa – biegnie od punktu A do punktu B. Emocji w tym zero.

Zdarzają ci się błędne zapisy dialogów, powtórzenia.

A w szczegółach: 

– “zresztą minęliśmy już ten próg. Zresztą, pewnie znacznie więcej” – widzisz to powtórzenie?;

– “zresztą minęliśmy już ten próg. Zresztą, pewnie znacznie więcej” – “starodawne” mury z 1898 roku? to słowo tu nie pasuje;

– “papież Stalin” – skoro już papieżowi nadaje się imię, to tak później się o nim mówi – czyli “papież Józef”;

– “Ludzie, którzy żądzą” – paskudny ort.

 

Reasumując – jeszcze dużo pracy przed Tobą.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Przeczytałam opowiadanie. Ponieważ wciąż znajdują się w nim błędy, a minął już termin poprawek, nie mogę go zakwalifikować do konkursu. Przyznam, że spodobał mi się pomysł z Hitlerem i Stalinem, ale konstrukcja tekstu jest zbyt chaotyczna, a fabuła szczątkowa.

Koniecznie zapoznaj się z poradnikiem zapisu dialogów. I mam nadzieję, że jeszcze coś twojego przeczytamy :)

 

Przykłady błędów technicznych:

 

– Skąd pani wie co mi się śniło? – pPrzeszedł mnie dreszcz…

– Wiem o wiele więcej(+.)uUśmiechnęła się tajemniczo(+,) – Jak myślisz

Piszesz o planecie, o Ziemi, jednak zapisujesz ją małą literą.

Ludzie coraz później zakładali rodziny, dzieci było mniej niż starszych ludzi, ale i ci zaczęli umierać. ← “i ci”, czyli starsi ludzie? Konstrukcja zdania jest zwodnicza.

Ludzkość(+,) moja droga(+,) to tak naprawdę dwa miliardy ludzi. ← wołacze/wtrącenia oddzielamy przecinkami

Ten wirujący ostrosłup , to najlepsza konstrukcja pozwalająca podróżować mostami Einsteina –Rosena. ← spacja przed przecinkiem zbędna, zapis mostów nieprawidłowy.

– Masz na myśli to genialne sformułowanie – „Wyprawa w przeszłość ← tutaj zamiast półpauzy należałoby dać dwukropek

Za mało didaskaliów w całym tekście, czasem nie wiadomo, co kto mówi.

– Zgadnij kogo – powiedziała, kierując na mnie ironicznie spojrzenie(+.)

– Za późno(+,) moja droga – ledwie przebrzmiały te słowa(+,) znalazłam się poza pomieszczeniem, w którym przebywałam.

wyjął strzykawkę i … zrobił sobie zastrzyk w szyję i … oko. ← Po co zastrzyk w oko? 

– Mi też się to nie spodobało. – pPostanowiłam być nadzwyczaj szczera(+.) – Zmieniłam ← bohaterka może mówić niepoprawnie, aczkolwiek nie zaczynamy zdania od “mi”

mam dopiero 30 lat. ← słownie

Sporo powtórzeń, np. tutaj:

dostać się do biblioteki i podpalić ją. Spłoną wszystkie dane. Potem musimy wejść do ostrosłupów czasu.

Przemknęliśmy obok promiennego pokoju i wpadliśmy do biblioteki.

– Czym zamierzasz podpalić bibliotekę? Tu nie ma ognia. Zresztą to nie jest zwyczajna biblioteka, przecież te książki to jakieś cyfrowe bazy danych?

Zanim się spostrzegłam, mój nowy znajomy znalazł w ścianie jakąś skrzynkę i przerywając obwód dokonał spięcia. Potem złapał mnie za rękę i wypadliśmy przez główne drzwi. Za nami biblioteka 

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Zwróć uwagę na przecinki (na przykład w takich miejscach): 

Nie umiałam uwolnić się od myśli, że czegoś nie dostrzegam, że tyle lat poszukiwań właściwej drogi nie zbliżyło mnie ani na krok do upragnionego celu, a garść faktów, którymi dysponuję[+,] bardziej mi zawadza niż pomaga.

Obserwowałam kobietę, która stanęła przede mną przed chwilą, tak nagle, że naprawdę nie miałam możliwości zorientować się[+,] gdzie dokładnie jestem i dlaczego akurat tutaj.

Ludzkość[+,] moja droga[+,] to tak naprawdę dwa miliardy ludzi.

Byłam zszokowana tym[+,] co usłyszałam, brakło mi tchu.

A tutaj spacje: 

Ten wirujący ostrosłup , to najlepsza konstrukcja pozwalająca podróżować mostami Einsteina –Rosena.

I powtórzenia: 

Właściwie  było to ostatnie słowo, jakiego należało użyć, określając to miejsce, a jednak przyszło mi na myśl, że właśnie w takim miejscu się znajdujemy.

Podoba mi się pomysł.

Przynoszę radość :)

Mam wrażenie, że próbowałaś zmieścić dość rozbudowany pomysł w zbyt krótkiej formie. Bo sam pomysł fajny, może nie zawsze wszystko rozumiałam, ale nie szkodzi. Nie udało Ci się zbudować wiarygodnej głównej bohaterki ani postaci pobocznych, bo akcja rozgrywa się zbyt szybko i jest jej zbyt wiele, by czytelnik mógł poczuć jakieś emocje.

Całość sprawia wrażenie bardziej onirycznej wizji niż “prawdziwych” wydarzeń, może właśnie za sprawą zawiłości i szybkości akcji.

Podzielam uwagę o tym, że trochę tu za dużo grzybków w tym barszczu ;)

 

Pomyśl o napisaniu czegoś krótszego, ale skup się na stworzeniu fajnego bohatera, który porwie czytelników :)

 

Warsztatowo – czytałam gorsze teksty. Ale czytałam też lepsze ;)

Fajny pomysł i ciekawe wymieszanie różnych rzeczy. Mi nawet ta ilość przypadła do gustu :)

Problemem jest tu lekki chaos narracyjny i wykonanie techniczne. Chwytaj ciekawe linki:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Powodzenia!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Hmmm. Historia mnie nie kupiła. Jakoś trudno mi było zawiesić niewiarę.

Fabuła ciekawa, może faktycznie przeładowania.

Bohaterka do niczego. Ona nic nie robi sama, tylko ulega, podporządkowuje się napotkanym ludziom. Przenosi się przez sen, a potem “dotknij czoła”, “musimy podpalić bibliotekę”… Jak kukła.

Legendy nie widać.

Wykonanie mogło być lepsze. Dziwne spacje przed znakami interpunkcyjnymi, nawet ortograf się trafił.

Ludzie, którzy żądzą, mają władzę nad historią.

Sprawdź w słowniku, co znaczy “żądzą”. Możesz się zdziwić.

Babska logika rządzi!

Opowiadanie dało się przeczytać, ale pewnie już jutro wszystko uleci mi z pamięci, no bo jak tu zapamiętać mocną chaotyczną historię, z mało ciekawą bohaterką, zwłaszcza gdy wykonanie pozostawia sporo do życzenia.

Być może coś uszło mojej uwadze, ale w opowiadaniu nie dostrzegłam legendy.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka