- Opowiadanie: Finkla - Al Junx

Al Junx

Coś mi się nie do końca ten tekst po­do­ba, ale nie po­tra­fię orzec, o co cho­dzi. Mam na­dzie­ję, że mi po­mo­że­cie. ;-)

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Al Junx

Przed­po­to­po­wy kom­pu­ter brzdęk­nął, jakby ar­cha­icz­na dzie­się­cio­cen­tów­ka upa­dła na mo­ni­tor. To Jack po­świę­cił bez­cen­ne pół se­kun­dy swo­jej uwagi, aby po­słać ko­men­tarz w we­wnętrz­nym po­li­cyj­nym cha­tro­omie:

 

<Jac­k07> Graty @del! Po­dob­no aresz­to­wa­les junxa!

<Del> thx

 

Del ma­chi­nal­nie po­dzię­ko­wał, ale nie od­po­wie­dział na ko­lej­ne py­ta­nia. On mu­siał pra­co­wi­cie wy­stu­ki­wać ko­men­ta­rze na kla­wia­tu­rze – je­dy­nej na po­ste­run­ku – za­miast zwy­czaj­nie je po­my­śleć. A teraz po­trze­bo­wał ca­łe­go swo­je­go uporu i spry­tu, aby do­pro­wa­dzić ro­bo­tę do końca, a Junxa za krat­ki. Wy­łą­czył po­wia­do­mie­nia o no­wych ko­men­ta­rzach pod wła­snym ad­re­sem.

Po kolei od­ha­czał po­zy­cje na li­ście: otwie­rał pliki przy­go­to­wy­wa­ne od mie­się­cy, prze­łą­czał się mię­dzy pro­gra­ma­mi, wy­sy­łał pod wy­pi­sa­ne w no­te­sie ad­re­sy, dzwo­nił do zna­jo­mych, po­cią­gał za sznur­ki, pro­sił o przy­słu­gi…

To dla cie­bie, Cate.

Te­le­fon do pro­ku­ra­to­ra. Del był bar­dzo la­ko­nicz­ny, po­wie­dział tylko:

– Teraz!

Stary Tom wie­dział, co to ozna­cza. Junx nie­źle za­lazł mu za skórę. Pro­ku­ra­tu­ra wy­to­czy­ła już skur­wie­lo­wi setki pro­ce­sów. O han­del nar­ko­ty­ka­mi, o han­del bro­nią, o nie­le­gal­ne po­sia­da­nie broni, o przy­mu­sza­nie do nie­rzą­du, o mo­le­sto­wa­nie sek­su­al­ne, o roz­pro­wa­dza­nie nie­le­gal­ne­go opro­gra­mo­wa­nia, o wła­ma­nia do pry­wat­nych i rzą­do­wych kom­pu­te­rów… W ko­dek­sie kar­nym stanu NY po­zo­sta­ło nie­wie­le pa­ra­gra­fów, któ­rych Junx jesz­cze nie zła­mał. Ale wszyst­kie roz­pra­wy od­no­si­ły ten sam, ze­ro­wy sku­tek. Do­wo­dy zo­sta­wa­ły przy­pad­kiem ska­so­wa­ne lub znisz­czo­ne, ofia­ry wy­co­fy­wa­ły ze­zna­nia, świad­ko­wie zni­ka­li na wieki, bie­gli za­rzu­ca­li sąd wąt­pli­wo­ścia­mi. Jeden je­dy­ny raz udało za­cho­wać ma­te­rial­ne do­wo­dy od znisz­cze­nia (wy­ma­ga­ło to trzech funk­cjo­na­riu­szy z bro­nią non stop strze­gą­cych tecz­ki z fak­tu­ra­mi) i upil­no­wać świad­ka (ten obiekt ochro­ny kosz­to­wał po­dat­ni­ków grube dzie­siąt­ki ty­się­cy bak­sów). Pro­ku­ra­tor już wie­rzył, że Junx nie wyj­rzy z pier­dla przez naj­bliż­sze sto lat. Dwu­na­stu przy­się­głych, jak jeden mąż, unie­win­ni­ło ku­ta­sa. Wkrót­ce każdy z nich wy­grał na lo­te­rii kupę szma­lu. Taki pszi­pa­dek…

Za­wia­do­mie­nie o wy­sła­niu ko­mor­ni­ka z po­wo­du man­da­tu za złe par­ko­wa­nie nie­za­pła­co­ne­go przez ponad dwa lata. Del pil­no­wał, żeby wszyst­kie wy­ma­ga­ne pra­wem mo­ni­ty miały naj­niż­szy prio­ry­tet i tra­fia­ły na stary adres Junxa. Na wszel­ki wy­pa­dek nada­wał im takie ty­tu­ły, aby z dużym praw­do­po­do­bień­stwem wy­lą­do­wa­ły w spa­mie. Przez ten czas od­set­ki na­ro­sły wy­star­cza­ją­co, by za­dłu­że­nie uza­sad­nia­ło wsz­czę­cie po­stę­po­wa­nia win­dy­ka­cyj­ne­go.

Pi­śnię­cie maila, ikon­ka listu za­pul­so­wa­ła w pra­wym dol­nym rogu. Przy­szła in­for­ma­cja, że roz­pra­wa „Stan NY prze­ciw­ko Al­ber­to­wi 'Ju­nxo­wi' Tromp­so­no­wi” roz­pocz­nie się o 16.20. Jesz­cze ponad go­dzi­na. Tom zro­bił, co do niego na­le­ża­ło. Pro­ku­ra­tor wnio­sko­wał o sę­dzie­go AI i proś­ba zo­sta­ła roz­pa­trzo­na po­zy­tyw­nie. Link do wir­tu­al­nej sali roz­praw.

Te­le­fon do ko­mor­ni­ka. Nie rzu­cał kłód pod nogi. Naj­lep­sza przy­ja­ciół­ka jego sio­strze­ni­cy tylko raz spró­bo­wa­ła no­we­go drugu opra­co­wa­ne­go przez che­mi­ków Junxa. Ku­rew­sko dro­gie­go, uza­leż­nia­ją­ce­go więk­szość użyt­kow­ni­ków od pierw­sze­go strza­łu i zwięk­sza­ją­ce­go po­trze­by sek­su­al­ne. Dziew­czy­na po ty­go­dniu ze łzami w oczach bła­ga­ła di­le­ra, żeby po­zwo­lił jej za­ra­biać na swo­jej ulicy na ko­lej­ne dział­ki. Pró­bo­wa­ła wcią­gnąć w ten pro­ce­der sio­strze­ni­cę Mike'a, ale ta cudem unik­nę­ła losu ko­le­żan­ki – ćpun­ce tak trzę­sły się ręce, że upu­ści­ła igłę do stu­dzien­ki ka­na­li­za­cyj­nej.

Te­le­fon do sę­dzie­go, proś­ba o nakaz na­tych­mia­sto­wej eg­ze­ku­cji długu. Ted zgo­dził się od razu. Jego da­le­ki kuzyn przy­pad­kiem tra­fił kie­dyś w nie­wła­ści­we miej­sce i zgi­nął w strze­la­ni­nie gan­gów. Każdy czło­wiek w tym mie­ście miał swoją Cate.

Znowu za­pisz­cza­ła pocz­ta. Przy­szło ofi­cjal­ne za­wia­do­mie­nie, że prze­ję­to lo­dów­kę pana Al­ber­ta Tromp­so­na na po­czet jego nie­ure­gu­lo­wa­ne­go za­dłu­że­nia.

Del za­tarł ręce. Jesz­cze odro­bi­na biu­ro­kra­cji i bę­dzie miał su­kin­sy­na na wi­del­cu.

Po kil­ku­na­stu mi­nu­tach wy­słał ko­lej­ną por­cję pli­ków do sę­dziow­skie­go AI i do­piął wszyst­ko na ostat­ni guzik. Jaka szko­da, że Al­ka­traz już za­mknę­li…

To dla cie­bie, Cate.

 

Del wresz­cie mógł po­zwo­lić sobie na chwi­lę od­po­czyn­ku, po­my­śleć z go­ry­czą, że Cate wcale nie do­ce­ni rze­czy, które dla niej zro­bił. Cate, dziew­czy­na o naj­pięk­niej­szym uśmie­chu spo­śród ko­le­ża­nek ze szko­ły śred­niej. Uśmie­chu zdol­nym do roz­ja­śnie­nia każ­de­go po­miesz­cze­nia oraz zmie­nie­nia każ­de­go dnia i każ­dej po­go­dy w sło­necz­ny so­bot­ni po­ra­nek. Uśmie­chu, któ­rym tak szczo­drze ob­da­ro­wy­wa­ła mło­dziut­kie­go De­la­no. Do­pó­ki wirus z pi­rac­kiej gry, w którą oby­dwo­je łoili ca­ły­mi go­dzi­na­mi po lek­cjach, nie na­ło­żył się na de­fekt ta­niej wsz­czep­ki za­in­sta­lo­wa­nej tuż po osiem­na­stych uro­dzi­nach i nie wy­sma­żył po­ło­wy ko­mó­rek gle­jo­wych. Od tam­te­go strasz­ne­go dnia Cate śli­ni­ła się za­miast uśmie­chać. Nie zmie­nia­ła wy­ra­zu twa­rzy, kiedy Del przy­no­sił do szpi­ta­la bu­kie­cik jej uko­cha­nych nie­za­po­mi­na­jek ani kiedy, trzy­ma­jąc ją za rękę, opo­wia­dał o pla­nach znisz­cze­nia fiuta, który cią­gle za­ra­biał kro­cie na ko­lej­nych, pew­nie rów­nie dziu­ra­wych i za­wi­ru­so­wa­nych, wer­sjach tej cho­ler­nej gry.

Nie! Dość tych roz­my­ślań, bo jesz­cze się roz­klei pod­czas roz­pra­wy. Emo­cjo­nal­na huś­taw­ka uszła­by pła­zem każ­de­mu gli­nia­rzo­wi w Nowym Yorku, ale nie De­lo­wi, który przy łóżku Cate zło­żył wiele pło­mien­nych lub mo­krych od łez przy­siąg. Mię­dzy in­ny­mi tę, że nigdy nie po­zwo­li sobie za­in­sta­lo­wać żad­nej pie­przo­nej wsz­czep­ki. To wy­pchnę­ło go na mar­gi­nes cy­ber­spo­łe­czeń­stwa i zmu­si­ło do po­słu­gi­wa­nia się coraz bar­dziej mu­lą­cy­mi rzę­cha­mi, ale od­wie­dza­na co mie­siąc szcze­nię­ca mi­łość przy­po­mi­na­ła o ry­zy­ku zwią­za­nym z al­ter­na­ty­wą.

Za­miast roz­pa­mię­ty­wać krzyw­dę Cate, zaj­rzał na po­li­cyj­ną stro­nę. Jak na­le­ża­ło ocze­ki­wać – dzi­siej­szą dys­ku­sję zdo­mi­no­wa­ło aresz­to­wa­nie Junxa. Od razu ru­szy­ły za­kła­dy, ile czasu tym razem skur­wiel spę­dzi w małym po­miesz­cze­niu bez do­stę­pu do sieci. Tylko naj­więk­si opty­mi­ści ob­sta­wia­li po­wy­żej trzy­dzie­stu minut. A tu już druga go­dzi­na cy­ka­ła… Nie spraw­dzi­li, nie mieli po­ję­cia, że głów­ny ad­wo­kat Junxa, Abe, miał wczo­raj wy­pa­dek. Ae­ro­sku­ter po­trą­cił go tak nie­szczę­śli­wie, że zgru­cho­tał mied­ni­cę. Nawet przy naj­bar­dziej wy­pa­sio­nym ubez­pie­cze­niu med­na­no po­trze­bo­wa­ło co naj­mniej dwu­dzie­stu czte­rech go­dzin na zre­kon­stru­owa­nie tkan­ki kost­nej na tak dużej prze­strze­ni. Abe miał spę­dzić tę dobę w słod­kich ob­ję­ciach ane­ste­ty­ków i mor­fi­ny. Nie­ste­ty, spraw­cy wy­pad­ku nie udało się zi­den­ty­fi­ko­wać. Już nic w ar­chi­wach po­li­cyj­nych nie łą­czy­ło krak­sy z młod­szym bra­tem Cate. Del uczył się od naj­lep­szych.

Ken Fit­zge­rald, za­stęp­ca kau­zy­per­dy, cią­gle sie­dział w sa­mo­lo­cie le­cą­cym do Eu­ro­py na jakąś bran­żo­wą kon­fe­ren­cję. Dzię­ki Ci, Panie, za prze­sta­rza­łe prze­pi­sy linii lot­ni­czych, za­bra­nia­ją­ce pa­sa­że­rom łą­cze­nia się z sie­cią pod­czas lotu. Oraz za tech­no­lo­gię po­zwa­la­ją­cą na ich eg­ze­kwo­wa­nie. W ten cu­dow­ny spo­sób Ju­nxo­wi zo­sta­li tylko po­mniej­si praw­ni­cy, młod­si part­ne­rzy i sta­ży­ści, nie­pew­ni swo­ich kom­pe­ten­cji i upraw­nień, nigdy nie­do­pusz­cza­ni do wszyst­kich se­kre­tów.

Ko­le­dzy szyb­ko za­uwa­ży­li, że Del się za­lo­go­wał. Zaraz po­sy­pa­ły się gra­tu­la­cje i py­ta­nia:

 

<Ja­ke­12> Del, ty stary za­co­fa­ny pa­pie­ro­grze­bie! Jak ty to zro­bi­łeś?!

<Del> Jesz­cze bę­dziesz to od­szcze­ki­wał Jake! Wła­śnie w pa­pie­ro­wej książ­ce zna­la­złem na­tchnie­nie. :-)

<shot­gu­n111> Sza­cun!!! Po­bi­łeś re­kord. Rzuć wię­cej szcze­gó­łów.

<Del> Dawno, dawno temu…

<Jac­k07> Wez nie wy­dur­niaj sie!

<Del> …żył sobie ma­fio­so. Na­zy­wał się Al Ca­po­ne. Za­pu­dło­wa­li go za po­dat­ki.

 

Prze­ko­ma­rzan­ki prze­rwał brzę­czyk kom­pu­te­ra. Za trzy mi­nu­ty roz­pra­wa, można się lo­go­wać.

Del czym prę­dzej klik­nął na link z maila. Po­zo­sta­li wi­dzie­li salę są­do­wą jako wir­tu­al­ny pokój, on – jako film na ekra­nie kom­pu­te­ra. Po kolei po­ja­wia­ły się awa­ta­ry uczest­ni­ków. AI wy­glą­da­ła jak C-3PO w sza­tach bry­tyj­skie­go sę­dzie­go, z locz­ko­wa­tą pe­ru­ką włącz­nie. Del nie miał po­ję­cia, czy to kpina, kom­pu­te­ro­we po­czu­cie hu­mo­ru czy może nie­zgrab­ny ukłon w stro­nę tra­dy­cji. Obroń­cy Junxa po­ja­wi­li się jako grup­ka do­sko­na­le wy­glą­da­ją­cych fa­ce­tów w dro­gich gar­ni­tu­rach. De­si­gner­skie ciu­chy i wy­szli­fo­wa­ne przez pro­gram gra­ficz­ny uśmie­chy nie mogły jed­nak skryć pa­ni­ki wi­docz­nej w ru­chach. Na­zwi­ska nad awa­ta­ra­mi nic De­lo­wi nie mó­wi­ły – trze­ci sort kau­zy­per­dów, za­zwy­czaj przy­go­to­wu­ją­cych umowy do pod­pi­su i spraw­dza­ją­cych pre­ce­den­sy na po­le­ce­nie sze­fów, a nie wpusz­cza­nych do sądu.

Del zer­k­nął na licz­nik nie­mych i nie­wi­docz­nych ob­ser­wa­to­rów pro­ce­su – 679 i cią­gle rósł. Uświa­do­mił sobie, że w realu pa­nu­je nad­zwy­czaj­na cisza. Nikt nie ka­słał, nie klął, nie sior­bał kawy. Fo­te­le nie skrzy­pia­ły pod spa­sio­ny­mi tył­ka­mi ko­le­gów. Ko­men­da wstrzy­ma­ła od­dech.

16.20.

– Otwie­ram po­sie­dze­nie sądu – ogło­si­ła AI, po czym blu­znę­ła praw­ni­czym żar­go­nem. Del wy­łu­ski­wał z po­to­ku for­mu­łek tylko waż­niej­sze in­for­ma­cje: – Numer roz­pra­wy… Bla­bla­bla… Oskar­żo­ny Al­bert „Junx” Tromp­son… Bla­bla­bla… Za­rzu­ty: seks z Aman­dą W., obec­nie pięt­na­sto­let­nią… Do­mnie­ma­na ofia­ra wy­co­fa­ła ze­zna­nia, jej ro­dzi­ce wkrót­ce potem wy­pro­wa­dzi­li się na Flo­ry­dę… Oskar­że­nie twier­dzi, że po­ja­wi­ły się nowe do­wo­dy w spra­wie… Bla­bla­bla­bla… Dla­cze­go oskar­żo­ny nie sta­wił się na roz­pra­wę?

– Wy­so­ki są­dzie – od­po­wie­dział Del – oskar­żo­ny znaj­du­je się w aresz­cie. Aby unie­moż­li­wić mu ma­ta­cze­nie, no­wo­jor­ska po­li­cja prze­trzy­mu­je go w celi izo­lo­wa­nej od sieci.

– Sprze­ciw! – ryk­nął któ­ryś z ad­wo­ka­tów. – Mój klient ma prawo uczest­ni­czyć w roz­pra­wie prze­ciw­ko niemu.

– Pod­trzy­mu­ję sprze­ciw. Czy oskar­żo­ny jest przy­tom­ny, a jego stan nie unie­moż­li­wia udzia­łu w roz­pra­wie?

– Tak, wy­so­ki są­dzie. We­dług mojej naj­lep­szej wie­dzy oskar­żo­ny jest przy­tom­ny, zdro­wy i nie po­zo­sta­je pod wpły­wem środ­ków psy­cho­ak­tyw­nych.

– Wobec tego pro­szę umoż­li­wić mu po­łą­cze­nie z sie­cią.

Któ­ryś z młod­szych gli­nia­rzy śle­dzą­cych pro­ces wrza­snął:

– Za­pro­wa­dzę go do po­ko­ju z łą­czem!

Po chwi­li Del usły­szał trza­śnię­cie drzwi, a po mi­nu­cie czy dwóch na ławie oskar­żo­nych po­ja­wił się awa­tar Junxa. Urzę­do­we łącze nie grze­szy­ło prze­pu­sto­wo­ścią – nowo przy­by­ły wy­glą­dał jak sche­ma­tycz­ny ry­su­nek przed­szko­la­ka. To i tak o wiele le­piej niż szara chmu­ra z na­pi­sem „De­la­no McMon­tes” sie­dzą­ca obok pro­ku­ra­to­ra.

– Oskar­że­nie wnio­sło o po­now­ne roz­pa­trze­nie spra­wy o seks z nie­let­nią, umo­rzo­nej z po­wo­du braku świad­ków – przy­po­mnia­ła AI.

– Tak, wy­so­ki są­dzie – od­po­wie­dział pro­ku­ra­tor. – Chcie­li­by­śmy po­wo­łać na świad­ka lo­dów­kę, która owego pa­mięt­ne­go dnia na­le­ża­ła do oskar­żo­ne­go i mogła…

– Sprze­ciw! – za­re­ago­wał na­tych­miast obroń­ca, ten sam, co po­przed­nio. – Czter­dzie­sta trze­cia po­praw­ka za­bra­nia po­wo­ły­wa­nia pry­mi­tyw… chcia­łem po­wie­dzieć urzą­dzeń jako świad­ków ze­zna­ją­cych przed sądem przez ko­go­kol­wiek in­ne­go niż wła­ści­ciel urzą­dze­nia!

– Co oskar­że­nie ma do po­wie­dze­nia?

– Wy­so­ki są­dzie, rze­czo­na lo­dów­ka zo­sta­ła skon­fi­sko­wa­na przez stan Nowy Jork w związ­ku z za­dłu­że­niem Al­ber­ta Tromp­so­na. Wy­sła­li­śmy wszel­kie wy­ma­ga­ne peł­no­moc­nic­twa razem z wnio­skiem o wzno­wie­nie spra­wy.

– Od­rzu­cam sprze­ciw, po­wo­łu­ję rze­czo­ną lo­dów­kę na świad­ka.

Na miej­scu dla świad­ka po­ja­wił się wi­ze­ru­nek no­wo­cze­snej luk­su­so­wej lo­dów­ki – z bio­syn­te­za­to­rem po­sze­rzo­nym o opcję al­ko­ho­lo­wą i wiel­kim zbior­ni­kiem na sub­stan­cje or­ga­nicz­ne. Urzą­dze­nie szyb­ko za­przy­się­żo­no i po­zwo­lo­no pro­ku­ra­to­ro­wi na in­da­ga­cje. Po kilku for­mal­nych py­ta­niach, upew­niw­szy się co do zdol­no­ści świad­ka do roz­po­zna­wa­nia twa­rzy i usta­liw­szy, że w in­te­re­su­ją­cym wszyst­kich dniu lo­dów­ka była w domu, Tom prze­szedł do wła­ści­we­go prze­słu­cha­nia:

– Czy oskar­żo­ny był świa­dom, że Aman­da jest nie­let­nia?

– Tak. Pan Al­bert naj­pierw za­mó­wił dwa drin­ki z ginu, soku cy­try­no­we­go i cukru. Spraw­dzi­łam w sieci toż­sa­mość jego go­ścia i od­mó­wi­łam po­da­nia al­ko­ho­lu oso­bie czter­na­sto­let­niej. Wtedy pan zmie­nił za­mó­wie­nie na jeden drink i jeden sok po­ma­rań­czo­wy. Gin podał pani Aman­dzie, a sok wylał do zbior­ni­ka i za­żą­dał ko­lej­ne­go drin­ka dla sie­bie.

Któ­ryś z po­li­cjan­tów ob­ser­wu­ją­cych pro­ces szep­nął z na­boż­nym za­chwy­tem:

– Mamy skur­wie­la!

Pro­ku­ra­tor pytał dalej:

– Czy oskar­żo­ny i Aman­da W. od­by­li sto­su­nek w po­miesz­cze­niu ku­chen­nym?

– Nie.

W tym mo­men­cie wśród ad­wo­ka­tów za­pa­no­wa­ło po­ru­sze­nie. W ich grup­ce zja­wił się nowy awa­tar. To sa­mo­lot Kena Fit­zge­ral­da do­tknął ziemi, a praw­nik po­łą­czył się z sie­cią i, nie ba­cząc na po­twor­ny jet lag, z miej­sca pod­jął obro­nę. Wi­ze­ru­nek oskar­żo­ne­go jesz­cze stra­cił na roz­dziel­czo­ści, a jego ruchy prze­szły w rwane skoki. Naj­wi­docz­niej Junx kon­fe­ro­wał na pri­wie z nowo przy­by­łym.

– Czy świa­dek po­sia­da­ła do­stęp do kamer znaj­du­ją­cych się w in­nych po­miesz­cze­niach?

– Tak, oczy­wi­ście. Czę­sto po całym domu zo­sta­wa­ły reszt­ki je­dze­nia, które nada­wa­ły się do re­cy­klin­gu. Mu­sia­łam móc zaj­rzeć do każ­de­go po­ko­ju, aby wy­słać ro­bo­ta po od­pad­ki or­ga­nicz­ne.

– Sprze­ciw! – za­opo­no­wał Ken. – Całe prze­słu­cha­nie świad­ka jest bez­pod­staw­ne, gdyż wła­ści­ciel lo­dów­ki już wcze­śniej skar­żył się na wa­dli­we dzia­ła­nie urzą­dze­nia.

Spoj­rze­nia wszyst­kich ob­ser­wa­to­rów wpiły się za­chłan­nie w awa­tar sę­dziow­ski. Z na­dzie­ją, stra­chem, bła­ga­niem, po­żą­da­niem… SI po dłuż­szej chwi­li ciszy oznaj­mi­ła:

– Pro­szę o prze­sła­nie są­do­wi fak­tur na­praw zwią­za­nych z ko­ry­go­wa­niem oso­bo­wo­ści lub in­te­li­gen­cji obec­nej tu lo­dów­ki. W prze­ciw­nym razie będę mu­sia­ła uchy­lić sprze­ciw.

Koniec

Komentarze

Hm… Może przy­da­ło­by się ja­kieś bar­dziej de­fi­ni­tyw­ne za­koń­cze­nie? Z tego, które jest, mało co wy­ni­ka.

iro­nicz­ny pod­pis

Dzię­ku­ję, Is­san­drze. :-)

Chcia­łam zo­sta­wić uchy­lo­ne drzwi do za­koń­cze­nia – a jak my­ślisz, czy facet ma te fak­tu­ry?

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

W tym świe­cie, który przed­sta­wi­łaś, wy­da­je mi się, że nie, ale to takie bar­dzo nie­pew­ne “nie”. Z tym że to, że po­szedł sie­dzieć przez brak fak­tur nie jest mocną pu­en­tą. Tym bar­dziej, że jeśli ma takie im­pe­rium, to nie po­wi­nien mieć pro­ble­mu z pod­ro­bie­niem fak­tur… Skoro nadal są przy­się­gli, to sys­tem się tak bar­dzo nie zmie­nił, więc są też ape­la­cje i czas na do­ro­bie­nie ta­kich do­ku­men­tów.

Z dru­giej stro­ny jeśli ma te fak­tu­ry, to też to ostat­nie zda­nie nie za­pa­da w pa­mięć.

Żeby nie było, tekst czy­ta­ło się przy­jem­nie, po pro­stu tro­chę mia­łem wra­że­nie, że się urwał i bra­ku­je tam jesz­cze kilku aka­pi­tów :)

iro­nicz­ny pod­pis

Po­szedł sie­dzieć (jeśli po­szedł) za seks z nie­let­nią. Ale OK, do­pi­szę słów­ko czy dwa, żeby to wy­raź­niej wy­brzmia­ło.

Faj­nie, że czy­ta­ło się do­brze.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Wiem wiem :) Po­szedł(by) sie­dzieć ZA seks z nie­let­nią, ale PRZEZ lo­dów­kę i brak fak­tur, tak jak na­pi­sa­łem. O to chyba w tym całym opi­sie przy­go­to­wań do pro­ce­su cho­dzi­ło?

iro­nicz­ny pod­pis

Jak wspo­mi­na­łam, chcia­łam, żeby to za­koń­cze­nie było otwar­te. Niech się Czy­tel­nik za­sta­na­wia, jak to z fak­tu­ra­mi było…

Zwy­kle wpada się przez dro­bia­zgi. W tym wy­pad­ku za­czę­ło się od nie­za­pła­co­ne­go man­da­tu. Prze­cież, gdyby go nie prze­oczył… Stać było fa­ce­ta.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nie­złe, cie­ka­we spoj­rze­nie fu­tu­ry­stycz­ne ba­ta­lie praw­ne. Po­mysł na się­gnię­cie do hi­sto­rii naj­słyn­niej­sze­go ame­ry­kań­skie­go gang­ste­ra też na miej­scu i pa­su­je. Za­sta­na­wiam się nad za­koń­cze­niem. W sumie opo­wia­da­nie na­pi­sa­ne w po­waż­nym tonie, ale motyw z lo­dów­ką ode­bra­łem jako dość hu­mo­ry­stycz­ny. Z dru­giej stro­ny, jak już doj­dzie­my do etapu z SI sto­so­wa­ną w sprzę­tach do­mo­wych, a nie wąt­pię, że do tego kie­dyś doj­dzie … no cóż pa­trząc z tej per­spek­ty­wy to już wcale nie ma się z czego śmiać. Po­pie­ram otwar­te za­koń­cze­nie. Myślę, że nie za­cho­wał tych fak­tur.

Dzię­ku­ję, Stra­fe­rze. :-)

Faj­nie, że re­cy­kling za­pusz­ko­wa­nia Ca­po­ne’a Ci się spodo­bał.

No, to wła­śnie chyba jest jeden z pro­ble­mów, które widzę w tym opku. Jest po­waż­nie, pró­bu­ję wszyst­kich prze­ko­nać, jaka to strasz­na ka­na­lia, a tu nagle zza węgła wy­ska­ku­je lo­dów­ka i robi się śmiesz­nie. Ale nie mam po­ję­cia, jak to obejść. :-(

Lada mo­ment za­cznie się gło­so­wa­nie nad fak­tu­ra­mi Junxa. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Mnie też za­koń­cze­nie mocno zgrzyt­nę­ło. Zda­wa­ło się, że hi­sto­ria na­bie­ra tempa, a tu nagle ko­niec. Dziwi mnie też, że taki świet­nie wy­my­ka­ją­cy się spra­wie­dli­wo­ści gang­ster trzy­mał u sie­bie lo­dów­kę-ka­pu­sia. A Del rze­czy­wi­ście sta­ro­świec­ki, widać po emo­ti­kon­ce :P

Dzię­ku­ję, Świa­to­wi­de­rze. :-)

W tym kon­kur­sie nie uświad­czysz o wiele dłuż­szych tek­stów. Już tylko 2 kilo zna­ków mi zo­sta­ło.

Każdy trzy­ma w domu różne meble i sprzę­ty. Do­pó­ki sta­no­wią wła­sność, nie mogą być użyte prze­ciw­ko wła­ści­cie­lo­wi. Del długo pla­no­wał tę spra­wę.

Widać, że facet sta­ro­świec­ki, po­wia­dasz? Dzię­ki Ci, dobry czło­wie­ku. ;-) Nie ma wsz­czep­ki, to i zo­stał w tyle. :-/

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

W tym kon­kur­sie nie uświad­czysz o wiele dłuż­szych tek­stów. Już tylko 2 kilo zna­ków mi zo­sta­ło.

Wiem, że tekst nie mógł być dłuż­szy, nie zmie­nia to jed­nak faktu, że za­koń­cze­nie od­czu­łem jako takie ni w pięć, ni w dzie­więć. Ro­zu­miem, że chcia­łaś zo­sta­wić czy­tel­ni­ka z nie­do­po­wie­dze­niem, ale myślę, że po­win­no to na­stą­pić w ja­kimś bar­dziej dra­ma­tycz­nym i do­my­ka­ją­cym hi­sto­rię mo­men­cie, np. w chwi­li ogła­sza­nia wer­dyk­tu przez ławę przy­się­głych, albo coś w tym stylu.

 

Każdy trzy­ma w domu różne meble i sprzę­ty. Do­pó­ki sta­no­wią wła­sność, nie mogą być użyte prze­ciw­ko wła­ści­cie­lo­wi. Del długo pla­no­wał tę spra­wę.

Ale ktoś trud­nią­cy się ha­ko­wa­niem wsz­cze­pów przez zło­śli­we wi­ru­sy ra­czej stara się, by to samo nie spo­tka­ło jego. A taka lo­dów­ka wy­glą­da na cał­kiem nie­zły obiekt do ha­ko­wa­nia.

Hmmm. Nie znam się na pra­wie. Ale wy­da­je mi się, że w mo­men­cie ogła­sza­nia wer­dyk­tu to już za późno na nie­do­pusz­cze­nie ma­te­ria­łu do­wo­do­we­go. Nie oszu­ku­je­my się – Junx tę dziew­czy­nę prze­le­ciał, uprzed­nio upiw­szy. Nikt w to nie wątpi. Py­ta­nie tylko, czy da mu się to udo­wod­nić.

Ha­ko­wa­nie lo­dów­ki. I tu do­cho­dzi­my do dru­gie­go sła­be­go punk­tu tek­stu – nie znam się na cy­ber­pun­ku. Nie wiem, jak czę­sto in­for­ma­ty­cy wła­mu­ją się do ob­cych lo­dó­wek ani jak im się w tym prze­szka­dza. Wy­da­je mi się jed­nak, że lo­dów­ka, którą opi­sa­łam, nie zo­sta­ła zha­ko­wa­na. Tylko w świe­tle prawa ukra­dzio­na. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Coś mi się nie do końca ten tekst po­do­ba, ale nie po­tra­fię orzec, o co cho­dzi.

Sądzę, że wiem co jest pro­ble­mem. Opko zwy­czaj­nie nie jest cy­ber­pun­kiem. Oba­wiam się, że wsz­cze­py nie czy­nią jesz­cze rze­czo­ne­go ga­tun­ku. 

Sam tekst na­to­miast był… fajny. Nie urwał czte­rech liter, ale czy­ta­ło się przy­jem­nie. Rzekł­bym ra­czej, że ma bar­dziej hu­mo­ry­stycz­ny, niż po­waż­ny wy­dźwięk. Na pewno jest lek­kie – to dało się wy­czuć od sa­me­go po­cząt­ku. 

 

Dzię­ku­ję, Łu­ka­szu. :-)

Znowu nie tra­fi­łam z ga­tun­kiem? No, zo­ba­czy­my, co Gary powie.

Ech, co bym nie pró­bo­wa­ła na­pi­sać, wy­cho­dzi lekko i hu­mo­ry­stycz­nie. Czy za­cznę od gwał­tu, czy od za­pusz­ko­wa­nia gang­ste­ra…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

No, kto to wi­dział, tak ury­wać w po­ło­wie? Co było dalej?

 bez­cen­ne pół se­kun­dy swo­jej uwagi

Jakoś mi to nie brzmi. I czy uwagę mie­rzy się w se­kun­dach?

 po­słać ko­men­tarz w (…) cha­tro­omie

Tak się mówi? Je­steś pewna?

 On mu­siał pra­co­wi­cie wy­stu­ki­wać ko­men­ta­rze (…) teraz po­trze­bo­wał ca­łe­go swo­je­go uporu i spry­tu

Hmm, ale na my­śle­nie ko­men­ta­rzy też roz­pra­szał­by uwagę.

 Del był bar­dzo zwię­zły

Zwię­zła była jego wy­po­wiedź, nie on sam.

 od­no­si­ły ten sam, ze­ro­wy sku­tek

Nie wiem, czy tego "ze­ro­we­go" nie by­ło­by le­piej wy­rzu­cić. Roz­pra­sza.

 udało za­cho­wać ma­te­rial­ne do­wo­dy

Udało się je za­cho­wać od znisz­cze­nia.

 Del wresz­cie mógł po­zwo­lić sobie na chwi­lę od­po­czyn­ku, po­my­śleć z go­ry­czą, że Cate wcale nie do­ce­ni rze­czy, które dla niej zro­bił.

To aku­rat bym roz­dzie­li­ła: Del wresz­cie mógł sobie po­zwo­lić na chwi­lę od­po­czyn­ku. Uwie­ra­ła go tylko świa­do­mość, że Cate nie do­ce­ni tego wszyst­kie­go, co dla niej zro­bił.

 Uśmie­chu po­tra­fią­cym roz­ja­śnić

Da­ła­bym ra­czej "zdol­nym".

 pło­mien­nych lub pod­le­wa­nych łzami przy­siąg

Ja bym na­pi­sa­ła: "przy­siąg pło­mien­nych albo, dla od­mia­ny, mo­krych od łez".

 ry­zy­ku zwią­za­nym z al­ter­na­ty­wą

Tak w sumie, al­ter­na­ty­wa to druga moż­li­wość, więc to nie jest błęd­ne, ale jakoś nie brzmi.

 Nie spraw­dzi­li, że

Ko­lo­kwia­lizm. Nie wie­dzie­li, że.

Del uczył się od naj­lep­szych.

Kto łowi po­two­ry…

 Ken Fit­zge­rald, za­stęp­ca kau­zy­per­dy

Prze­ci­nek po kau­zy­per­dzie, bo to wtrą­ce­nie.

 sę­dzie­go z locz­ko­wa­tą pe­ru­ką

Tu da­ła­bym prze­ci­nek: sę­dzie­go, z locz­ko­wa­tą pe­ru­ką.

 nie mogły jed­nak skryć pa­ni­ki w ru­chach

To brzmi tak, jakby w ru­chach była ukry­ta pa­ni­ka. Może: nie mogły za­tu­szo­wać ner­wo­wych ru­chów?

 lo­dów­kę, która owego fe­ral­ne­go dnia

Dzień był fe­ral­ny dla dziew­czy­ny, ale nie dla oskar­żo­ne­go. Po­nad­to – nie dam za to ani jed­ne­go neu­ro­nu, ale wy­da­je mi się, że seks z nie­let­nią au­to­ma­tycz­nie pod­pa­da pod gwałt (mu­sisz za­py­tać kogoś, kto ma po­ję­cie o ame­ry­kań­skim pra­wie).

 upew­niw­szy się co do zdol­no­ści roz­po­zna­wa­nia twa­rzy

By­ło­by chyba ja­śniej: upew­niw­szy się, że lo­dów­ka ma zdol­ność roz­po­zna­wa­nia twa­rzy.

 prze­szedł to wła­ści­wych kwe­stii

Li­te­rów­ka, a poza tym "kwe­stie" to bar­dziej py­ta­nia aka­de­mic­kie – może się cze­piam.

 Wi­ze­ru­nek oskar­żo­ne­go jesz­cze stra­cił na roz­dziel­czo­ści i za­czął po­ru­szać się rwa­ny­mi ru­cha­mi.

Po­ru­szać się ru­cha­mi? Może tak: Wi­ze­ru­nek oskar­żo­ne­go stra­cił tro­chę szcze­gó­łów, roz­mył się w po­dry­gu­ją­cą chmu­rę pik­se­li.

 Ani chybi Junx kon­fe­ro­wał na pri­wie z nowo przy­by­łym.

So­phi­sti­ca­ted as hell. "Ani chybi" słabo pa­su­je do cy­ber­pun­ka. W dwóch po­przed­nich zda­niach po­wta­rza się "wśród".

 

Ta lo­dów­ka jest cał­kiem lo­gicz­na (u Dicka sprzę­ty do­mo­we po­tra­fi­ły być po pro­stu wred­ne) – też nie od po­cząt­ku zła­pa­łam, po co ją było kon­fi­sko­wać (czy mie­nie za­trzy­ma­ne na pewno zmie­nia wła­ści­cie­la?), ale po­ła­pa­łam się przy sprze­ci­wie.

Nie wiem, jak czę­sto in­for­ma­ty­cy wła­mu­ją się do ob­cych lo­dó­wek ani jak im się w tym prze­szka­dza.

Tak czę­sto, jak im to po­trzeb­ne. Jest coś ta­kie­go, jak fi­re­wall sprzę­to­wy, poza tym wła­my­wal­ność kon­kret­ne­go urzą­dze­nia jest wy­pad­ko­wą wy­sił­ku prze­zna­czo­ne­go na jego obro­nę i wy­sił­ku, jaki haker wkła­da w ła­ma­nie tej obro­ny. Jak bar­dzo chce, to wle­zie wszę­dzie. Słod­kich snów.

 co bym nie pró­bo­wa­ła na­pi­sać, wy­cho­dzi lekko i hu­mo­ry­stycz­nie

To też jest ta­lent :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dzię­ku­ję, Tar­ni­no. :-)

Jak to co? Roz­pra­wa to­czy­ła się dalej. Sama się za­sta­na­wiaj, co od­po­wie­dział oskar­żo­ny. ;-)

Z nie­któ­ry­mi uwa­ga­mi się zga­dzam, w nie­któ­rych przy­pad­kach będę py­sko­wać, a nad nie­któ­ry­mi jesz­cze się za­sta­no­wię, bo moja wer­sja nie jest błęd­na, a nie wiem, czy Twoja lep­sza.

 bez­cen­ne pół se­kun­dy swo­jej uwagi

Jakoś mi to nie brzmi. I czy uwagę mie­rzy się w se­kun­dach?

Ale dla­cze­go nie? Wy­da­je mi się, że można tak mie­rzyć. Po­świę­cił De­lo­wi pół se­kun­dy, kiedy to Del miał pełną uwagę fa­ce­ta.

 po­słać ko­men­tarz w (…) cha­tro­omie

Tak się mówi? Je­steś pewna?

Nie je­stem pewna. Cy­ber­punk to nie moja bajka, piszę na czuja. Jak się mówi?

Hmm, ale na my­śle­nie ko­men­ta­rzy też roz­pra­szał­by uwagę.

Też, ale mniej. Dla­te­go nie mógł do­trzy­my­wać kroku ko­le­gom ze wsz­czep­ka­mi.

Zwię­zła była jego wy­po­wiedź, nie on sam.

A nie można tego w ten spo­sób skró­cić? Po­wie­dział­by coś mi­łe­go, to byłby miły. Po­wie­dział zwięź­le, więc był zwię­zły. To tak nie dzia­ła?

 Ken Fit­zge­rald, za­stęp­ca kau­zy­per­dy

Prze­ci­nek po kau­zy­per­dzie, bo to wtrą­ce­nie.

Nie je­stem pewna – jedno i dru­gie może robić za pod­miot. Trak­tu­ję to ra­czej jak rów­no­rzęd­ne okre­śle­nia.

Nie mam po­ję­cia, czy ame­ry­kań­skie prawo trak­tu­je seks z nie­let­nią jako gwałt. Ale wszyst­ko mogło się zmie­nić do czasu, w któ­rym roz­gry­wa się akcja – do­da­łam im co naj­mniej kil­ka­na­ście po­pra­wek do kon­sty­tu­cji.

Lek­kie pióro. Ta­lent, ale i ogra­ni­cze­nie. Cza­sem chciał­bym na­pi­sać coś cięż­sze­go, a tu nici.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Je­stem bar­dzo cie­ka­wa, czy tam masz fak­tu­ry na­praw zwią­za­nych z ko­ry­go­wa­niem słu­chu u swo­jej lo­dów­ki, oraz zgody od­po­wied­nich służb na prze­ro­bie­nie jej na czołg? xD

I nie po­wiesz mi, że tamta pa­mięt­na dys­ku­sja, nie była w ja­kimś stop­niu in­spi­ra­cją do na­pi­sa­nia tego tek­stu. ;)

Opo­wia­da­nie za­praw­dę lek­kie i przy­jem­ne, cho­ciaż te­ma­ty­ka jakby cięż­ka­wa. No ale cóż, taki już masz styl i nic na to nie po­ra­dzisz. Ja czy­ta­łam z przy­jem­no­ścią i po­cząt­ko­wo też mia­łam pro­blem z za­koń­cze­niem, ale po prze­my­śle­niu do­szłam do wnio­sku, że otwar­te daje jed­nak do my­śle­nia. Też je­stem zda­nia, że nawet jak nie miał tych fak­tur, to mógł je pod­ro­bić, bo w sumie, kto bo­ga­te­mu za­bro­ni?

Fajne na­wią­za­nie do Ala Ca­po­ne. Niby facet nie­ty­kal­ny, a jed­nak po­szedł sie­dzieć.

 

 

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak po­szedł­bym no­mi­no­wać, bo Dra­ka­ina po­wie­dzia­ła, że fajne". - Ma­Skrol

Sama się za­sta­na­wiaj, co od­po­wie­dział oskar­żo­ny. ;-)

Prze­rzu­casz na in­nych cię­żar do­wo­du :P

Po­świę­cił De­lo­wi pół se­kun­dy, kiedy to Del miał pełną uwagę fa­ce­ta.

Ro­zu­miem, ale jed­nak – ja­kieś to dziw­nie brzmią­ce. Moż­li­we, że je­stem prze­wraż­li­wio­na.

Jak się mówi?

Wła­śnie nie wiem. Ja na­pi­sa­ła­bym: sko­men­to­wać w cha­tro­omie, ale to też może być nie­do­brze.

A nie można tego w ten spo­sób skró­cić? Po­wie­dział­by coś mi­łe­go, to byłby miły. Po­wie­dział zwięź­le, więc był zwię­zły. To tak nie dzia­ła?

Ha. W pierw­szej chwi­li po­my­śla­łam – tak. W dru­giej chwi­li – nie. Potem się za­sta­no­wi­łam: “zwię­złość” może ce­cho­wać tylko twory ję­zy­ko­we, a “miłe” by­wa­ją osoby, zda­rze­nia i wy­po­wie­dzi. Tyle, że miła osoba to taka, która wy­po­wia­da się mile, a miła wy­po­wiedź już się nie wy­po­wie. Je­steś zatem winna ekwi­wo­ka­cji i ska­zu­ję Cię na lody cy­try­no­we, jak tylko otwo­rzą Misia :). Jeśli ktoś się wy­po­wia­da zwięź­le, może być tylko la­ko­nicz­ny.

Nie je­stem pewna – jedno i dru­gie może robić za pod­miot.

Ow­szem, może. Jeśli ska­su­jesz tego za­stęp­cę, wy­cho­dzi sen­sow­ne zda­nie, jeśli ska­su­jesz Fit­zge­ral­da, też. Ale zo­bacz: Ken Fit­zge­rald (…) cią­gle sie­dział w sa­mo­lo­cie. To do­dat­ko­we okre­śle­nie wska­ku­je mię­dzy słowa, które już tam są. Jest wtrą­ce­niem.

wszyst­ko mogło się zmie­nić do czasu, w któ­rym roz­gry­wa się akcja

Praw­da.

Ta­lent, ale i ogra­ni­cze­nie. Cza­sem chciał­bym na­pi­sać coś cięż­sze­go, a tu nici.

Co nie jest ogra­ni­czo­ne, nie jest cie­ka­we. A po­waż­ny tekst może być cał­kiem za­baw­ny – to nie cho­dzi o licz­nik żar­tów, tylko o po­dej­ście do te­ma­tu.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dzię­ki, AQQ. :-)

Nie, nie mam fak­tur – w ogóle nie wzy­wa­łam me­cha­otia­try do niej. Po co czoł­go­wi słuch? A ze­zwo­leń jesz­cze wszyst­kich nie uzbie­ra­łam.

Nie mam po­ję­cia, może i się in­spi­ro­wa­łam. W końcu to była sza­tań­ska i pięk­na dys­ku­sja. Ale jesz­cze Gary w wątku kon­kur­so­wym wspo­mniał o ha­ko­wa­niu lo­dó­wek. To też się mogło przy­czy­nić.

Mogę wziąć na tapet do­wol­nie cięż­ki temat, a i tak wy­cho­dzi lekko. Nawet bez mie­sza­nia do tego lo­dó­wek. Szko­da, że lek­kich i na­praw­dę śmiesz­nych tek­stów nikt nie do­ce­nia, bo z chę­cią bym się prze­rzu­ci­ła…

Sfał­szo­wać fak­tu­ry – żaden pro­blem. Chcia­łam, żeby z wy­po­wie­dzi AI wy­ni­ka­ło, że są po­trzeb­ne teraz, ale chyba nie wy­ni­ka. Muszę to jakoś de­li­kat­nie prze­ro­bić.

Nie wiem, czy Al Ca­po­ne był taki fajny. Nie lu­bi­li go. Ale jed­nak to były dziw­ne czasy, a pro­hi­bi­cję uwa­żam za durny po­mysł.

 

Tar­ni­no, tak, prze­rzu­cam na Was cię­żar do­wo­du. Nie da się ukryć.

Wła­śnie nie wiem. Ja na­pi­sa­ła­bym: sko­men­to­wać w cha­tro­omie, ale to też może być nie­do­brze.

Ale mnie się wy­da­je, że “sko­men­to­wać” do­ma­ga­ło­by się ja­kie­goś do­peł­nie­nia.

Je­steś zatem winna ekwi­wo­ka­cji i ska­zu­ję Cię na lody cy­try­no­we, jak tylko otwo­rzą Misia :)

Uuuu? Ekwi­wo­ka­cja? To ja prze­pra­szam bar­dzo. Wezmę la­ko­nicz­ne­go. ;-)

No dobra, parę rze­czy jesz­cze zmie­nię. Dzię­ki. :-)

Aha, czyli je­stem ska­za­na na lek­kie tek­sty, bo nie umiem do ni­cze­go po­waż­nie po­dejść? To chyba jed­nak wolę tak…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Szko­da, że lek­kich i na­praw­dę śmiesz­nych tek­stów nikt nie do­ce­nia, bo z chę­cią bym się prze­rzu­ci­ła…

Ja tam do­ce­niam i lubię. :)

Ale po­patrz, jakie stoi teraz przed Tobą wy­zwa­nie – na­pi­sać tekst, o któ­rym nikt nie powie, że jest lekki i za­baw­ny. Pro­po­nu­ję wrzu­cić, jako ano­nim. :P

 

Edyt­ka:

Po co czoł­go­wi słuch?

Nooo… może, żeby póź­niej ka­blo­wać na czte­rech pan­cer­nych? ;)

 

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak po­szedł­bym no­mi­no­wać, bo Dra­ka­ina po­wie­dzia­ła, że fajne". - Ma­Skrol

O kur­czę, prze­cież od­pi­sy­wa­łam na ten ko­men­tarz. Widać nie za­uwa­ży­łam, że coś nie za­żar­ło…

Wrzu­cić ano­ni­mo­wo to jest jakiś po­mysł. Ale. Mie­li­śmy kie­dyś kon­kurs ano­ni­mo­wych opo­wia­dań. Jakoś nikt nie miał trud­no­ści z od­gad­nię­ciem, które moje. Po licz­bie ko­men­ta­rzy dało się po­znać, nawet bez czy­ta­nia. ;-) Do tego wiem, że lo­żow­ni­kom bar­dzo trud­no za­cho­wać ano­ni­mo­wość. Mu­sie­li­by w ogóle nie ko­men­to­wać. A w moim przy­pad­ku nawet to by­ło­by po­dej­rza­ne…

Czołg. No i sama wi­dzisz, że głu­cho­ta czoł­gu leży w do­brze po­ję­tym in­te­re­sie pan­cer­nych. :-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Prze­czy­ta­łem. Ładne, ale fi­nisz mógł­by być moc­niej za­ry­so­wa­ny. Ko­cham ga­da­ją­ce sprzę­ty do­mo­we odkąd prze­czy­ta­łem o drzwiach w Ubiku!

Do­kład­niej­szej, uczo­nej i nic a nic nie su­biek­tyw­nej ana­li­zy utwo­ru do­ko­nam już nie­ba­wem, po za­koń­cze­niu kon­kur­su.

na eme­ry­tu­rze

Dzię­ku­ję, Ju­ro­rze Gary. :-)

Upra­sza się o nie­ro­man­so­wa­nie z lo­dów­ką z mo­je­go opo­wia­da­nia. Pro­ku­ra­tor mógł­by pro­te­sto­wać. ;-)

OK, po­cze­kam te parę dni na do­kład­niej­szą, uczo­ną et ce­te­ra…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Je­że­li jest pełna, to mogę nie być w sta­nie się po­wstrzy­mać :(

na eme­ry­tu­rze

No, pusta prze­cie nie jest. Ale pa­mię­taj, że to całe żar­cie może po­cho­dzić z re­cyc­lin­gu. Chciał­byś jeść od­pad­ki ze stołu no­wo­jor­skie­go gang­ste­ra?

I nie wiem, czy za okra­dze­nie klu­czo­we­go świad­ka nie zo­sta­niesz pu­blic enemy #2. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

No, pusta prze­cie nie jest.

Ze źró­deł do­brze po­in­for­mo­wa­nych wiem, że jest pełna piwa. :)

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak po­szedł­bym no­mi­no­wać, bo Dra­ka­ina po­wie­dzia­ła, że fajne". - Ma­Skrol

Chyba my­lisz tę lo­dów­kę z kimś innym. Ta­tu­sio­wie ko­cha­nek gang­ste­ra wszyst­ko wy­żło­pa­li. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

lek­kich i na­praw­dę śmiesz­nych tek­stów nikt nie do­ce­nia

Ooj, kry­gu­jesz się, panna. Pac wa­chla­rzem.

 czyli je­stem ska­za­na na lek­kie tek­sty, bo nie umiem do ni­cze­go po­waż­nie po­dejść?

Nie to po­wie­dzia­łam. Po­waż­nie – ze zro­zu­mie­niem i po­waż­nie – po­nu­ro to dwie różne rze­czy.

 Ale mnie się wy­da­je, że “sko­men­to­wać” do­ma­ga­ło­by się ja­kie­goś do­peł­nie­nia.

Chyba tak. A "za­mie­ścić ko­men­tarz" tro­chę za for­mal­ne. Nie wiem.

 Upra­sza się o nie­ro­man­so­wa­nie z lo­dów­ką z mo­je­go opo­wia­da­nia. Pro­ku­ra­tor mógł­by pro­te­sto­wać. ;-)

Lo­dów­ka jest nie­let­nia :)

Ta­tu­sio­wie ko­cha­nek gang­ste­ra wszyst­ko wy­żło­pa­li. ;-)

Ale ma syn­te­za­tor al­ko­ho­lu, więc da radę :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Prze­czy­ta­ne. Po­zdra­wiam.

Tar­ni­no, może i tro­chę kry­gu­ję. Ale kli­ków bi­blio­tecz­nych coś nie widzę.

Tro­chę Ty po­wie­dzia­łaś, resz­tę sobie do­śpie­wa­łam.

Też nie wiem, co z tym ko­men­to­wa­niem. Na razie niech zo­sta­nie.

Niby nie­let­nia, ale od dawna pra­cu­je w peł­nym wy­mia­rze. Nie je­stem pewna, jak wy­glą­da­ją prze­pi­sy do­ty­czą­ce AI. Czy gdyby w świe­tle prawa była nie­let­nia, mia­ła­by swo­bod­ny do­stęp do al­ko­ho­lu? ;-)

 

Dzię­ku­ję, Ka­ro­li­no. :-)

Też po­zdra­wiam.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jakby każdy miał piór­ko, to by­ło­by pro­ściej. :P

A tak, idzie se człek do bi­blio­te­ki i po dro­dze za­błą­dzi. :)

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak po­szedł­bym no­mi­no­wać, bo Dra­ka­ina po­wie­dzia­ła, że fajne". - Ma­Skrol

Taki re­tro­cy­ber­punk. Gość w no­te­sie pisze, kom­pu­ter ma brzę­czyk ;). I nic na to nie po­ra­dzę, ale jak tylko za­brzmia­ło – “po­wo­łu­ję rze­czo­ną lo­dów­kę na świad­ka”, spa­dłem ze śmie­chu z krze­sła. Wiem wiem, po­waż­ne opko to jest, ale ta lo­dów­ka nisz­czy :D.

A tak już cał­kiem po­waż­nie – Fin­klo­wo cie­ka­we jak zwy­kle, Al Ca­po­ne super, tylko ten roz­dź­więk tech­no­lo­gicz­ny cza­sem le­ciut­ko skrzy­pi. Ale po­mysł pierw­sza klasa, no i wy­ko­na­nie bez za­rzu­tu (ale to Ga­du­ło­wy stan­dard, czyż nie :)?).

Pierw­sze prawo Sta­ru­cha - li­te­rów­ki w cu­dzych tek­stach są oczo­bi­ją­ce, we wła­snych - nie­do­strze­gal­ne.

Tar­ni­no, po­gu­bi­łaś się w moich od­po­wie­dziach czy za coś prze­pra­szasz (nie masz za co)?

 

AQQ, błą­dzić jest rze­czą ludz­ką. :-)

 

Dzię­ku­ję, Sta­ru­chu. :-)

Re­tro­cy­ber­punk, po­wia­dasz? Coś w tym jest. Chyba wspo­mi­na­łam, że przy mnie Tyś praw­dzi­wym spe­cem? Ale mam na­dzie­ję, że uza­sad­ni­łam ele­ment retro. Nie ukry­wam, że tak na­praw­dę, to ja nie umiem grać w cy­ber­punk. Skoro Gary ogło­sił kon­kurs i wy­pa­da spró­bo­wać wyjść ze stre­fy kom­for­tu, to wy­peł­zam. Ale nie bie­gam, bo nie po­tra­fię po ta­kiej na­wierzch­ni. W końcu – stwo­rzyć cy­ber­pun­ko­we­go bo­ha­te­ra, który kon­tak­tu­je się z kom­pem tak samo jak ja – czy to nie jest ory­gi­nal­ne? ;-)

Tuszę rów­nież, że nie ucier­pia­łeś na sku­tek upad­ku. No tak, po­łą­cze­nie na­pu­szo­ne­go, praw­ni­cze­go żar­go­nu z in­te­li­gent­ny­mi sprzę­ta­mi może sta­no­wić do­dat­ko­we źró­dło ko­mi­zmu. Ale jak to ina­czej na­pi­sać?

Nisz­czy­ciel­ski po­ten­cjał lo­dó­wek już dawno zo­stał od­kry­ty. Za­praw­dę po­wia­dam Wam, cy­ber­pun­ko­we lo­dów­ki będą miały sie­dem rogów za­krę­co­nych jako ba­ra­nie na obu­do­wach… ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Jak pa­mię­tam, Twoja lo­dów­ka ode­gra­ła nie­po­śled­nią rolę w już ko­men­ta­rzach pod opo­wia­da­niem AQQ :)

Edit: Te­le­fo­ny to zuo! Wła­śnie zgło­si­łem swój ko­men­tarz :-/.

Pierw­sze prawo Sta­ru­cha - li­te­rów­ki w cu­dzych tek­stach są oczo­bi­ją­ce, we wła­snych - nie­do­strze­gal­ne.

Tak, ale to była inna lo­dów­ka niż w tym tek­ście. Acz nie wy­klu­czam, że są spo­krew­nio­ne. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fin­kla, tak już chyba mam, ze po­do­ba­ją mi się wszyst­kie Twoje opo­wia­da­nia…

 

Bo… do­brze na­pi­sa­ne… Bo… z po­my­słem… Bo… in­ter­su­ją­ce… Bo… bez zbęd­nej ga­da­ni­ny… Bo… bez roz­czu­la­nia… :)

 

A tu jesz­cze lo­dów­ka. Fajne. Po­wo­dze­nia w kon­kur­sie :)

 

 

Dzię­ki, Katiu. :-)

Cie­szę się. Mogę Cię długo roz­piesz­czać moimi tek­sta­mi. ;-)

Co do zbęd­nej ga­da­ni­ny – kiedy trze­ba było pisać szkol­ne wy­pra­co­wa­nia, to był pro­blem…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

:):):) No, tak im wię­cej stron tym lep­sze wra­że­nie… Ja pi­sa­łam bycze li­te­ry, więc za­wsze jakaś do­dat­ko­wa kart­ka A4 przy­by­wa­ła…

Nie wiem jaki masz pro­blem z tym tek­stem, Fin­kla, ale po­wiem Ci, że świet­nie to na­pi­sa­łaś. Nie jest to może cy­ber­punk, być może to rze­czy­wi­ście Twój wła­sny ga­tu­nek re­tro­cy­ber­punk, ale czyta się samo. Zwar­te, dy­na­micz­ne, po­my­sło­we. Warsz­ta­to­wo bez za­rzu­tu i z fa­jer­wer­ka­mi. Oczy­wi­ście ko­lej­ny raz nie udało Ci się na­pi­sać po­waż­ne­go w od­bio­rze tek­stu, wjeż­dża­jąc z lo­dów­ką cał­kiem roz­wa­li­łaś kru­chą po­wa­gę opo­wia­da­nia, ale ja bym się tym nie przej­mo­wał. Masz taki styl, nie po­tra­fisz się po­wstrzy­mać przed wrzu­ce­niem ja­kieś zgryź­li­wej uwagi, sa­ty­rycz­nej sceny czy wło­że­niem w usta po­sta­ci cel­nej, za­baw­nej wy­po­wie­dzi. I na­praw­dę Ci w tym stylu do twa­rzy. 

Rze­czy­wi­ście za­koń­cze­nie po­zo­sta­wia z le­ciut­kim nie­do­peł­nie­niem, nie­do­po­wie­dze­niem, lekko urywa przed fi­na­łem. Mi to nie prze­szka­dza. Wiem o co cho­dzi ma­ru­dzą­cym na Twój finał, ale do­strze­gam rów­nież jego za­le­ty. Być może jedno zda­nie do­pi­sa­ne na sam ko­niec, coś w stylu: “Praw­nik Junxa zro­bił na­praw­dę wiel­kie oczy.” albo “​Szczę­ka Junxa opa­dła na pod­ło­gę.”​ uła­twi­ło­by ogar­nię­cie pu­en­ty i za­do­wo­li­ło mal­kon­ten­tów. 

Daję klika bo na­praw­dę je­stem za­do­wo­lo­ny z lek­tu­ry.

 

Po prze­czy­ta­niu spa­lić mo­ni­tor.

Katiu, no wła­śnie. “Wię­cej” czę­sto wy­glą­da “le­piej”. Cóż to za wy­pra­co­wa­nie ma­tu­ral­ne, które mie­ści się na jed­nym ar­ku­szu. Nic ten li­ce­ali­sta nie miał do po­wie­dze­nia… Wiel­ka czcion­ka to osta­tecz­ność, nie po­do­ba­ła mi się. Ale prze­chy­la­łam li­ter­ki, duże spa­cje. I jeśli za­cho­dzi­ło po­dej­rze­nie, że wyraz się nie zmie­ści w tej li­nij­ce, prze­no­si­łam do na­stęp­nej.

 

Dzię­ku­ję, Ma­ra­sie. :-)

Ład­nie warsz­ta­to­wo pisać to ja już umiem. Teraz chcia­ła­bym ogar­nąć inne spraw­no­ści: wzru­sza­nie od­bior­cy, wy­ci­ska­nie z niego łez i takie tam. A tu cią­gle jakaś lo­dów­ka skrze­czy. Ale masz rację – nie po­tra­fię się po­wstrzy­mać. Jeśli lubię jakąś po­stać, to za­zwy­czaj czy­nię ją in­te­li­gent­ną (kogo Bóg chce uka­rać, temu rozum od­bie­ra). A że za jedną z oznak in­te­li­gen­cji uzna­ję humor, to żal mi po­mi­nąć oka­zję do po­ka­za­nia, jaki to mój bo­ha­ter by­stry…

Za­koń­cze­nie. Teraz jest le­ciut­ko zmo­dy­fi­ko­wa­ne – jed­no­znacz­nie wy­ni­ka z niego, że Junx musi fak­tu­ry po­ka­zać teraz. Pier­wot­nie można było po­my­śleć, że ist­nie­je moż­li­wość sfał­szo­wa­nia ich póź­niej i wtedy fak­tycz­nie – to jesz­cze nie byłby ko­niec bajki.

Aha: nie mogę wy­ko­rzy­stać zda­nia ze szczę­ką czy z ocza­mi. Wcze­śniej su­ge­ro­wa­łam, że uśmie­cha­mi awa­ta­rów ste­ru­ją spe­cjal­ne pro­gra­my.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

po­gu­bi­łaś się w moich od­po­wie­dziach

Tro­szecz­kę :)

Za­praw­dę po­wia­dam Wam, cy­ber­pun­ko­we lo­dów­ki będą miały sie­dem rogów za­krę­co­nych jako ba­ra­nie na obu­do­wach

I ko­pyt­ka :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No to jesz­cze raz. Z cy­ta­ta­mi:

Ooj, kry­gu­jesz się, panna. Pac wa­chla­rzem.

Tar­ni­no, może i tro­chę kry­gu­ję. Ale kli­ków bi­blio­tecz­nych coś nie widzę. [Już nie­ak­tu­al­ne, dzię­ki]

Nie to po­wie­dzia­łam. Po­waż­nie – ze zro­zu­mie­niem i po­waż­nie – po­nu­ro to dwie różne rze­czy.

Tro­chę Ty po­wie­dzia­łaś, resz­tę sobie do­śpie­wa­łam.

Chyba tak. A "za­mie­ścić ko­men­tarz" tro­chę za for­mal­ne. Nie wiem.

Też nie wiem, co z tym ko­men­to­wa­niem. Na razie niech zo­sta­nie.

Lo­dów­ka jest nie­let­nia :)

Ale ma syn­te­za­tor al­ko­ho­lu, więc da radę :)

Niby nie­let­nia, ale od dawna pra­cu­je w peł­nym wy­mia­rze. Nie je­stem pewna, jak wy­glą­da­ją prze­pi­sy do­ty­czą­ce AI. Czy gdyby w świe­tle prawa była nie­let­nia, mia­ła­by swo­bod­ny do­stęp do al­ko­ho­lu? ;-)

I ko­pyt­ka :)

I ta­blicz­kę zna­mio­no­wą na ple­cach!

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

I ta­blicz­kę zna­mio­no­wą na ple­cach!

A na niej sześć­set sześć­dzie­siąt sześć pen­ta­gra­mów :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

I markę pro­du­cen­ta: BE­STIA. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Jak to u Cie­bie spraw­nie na­pi­sa­ne. Fajny po­mysł na po­stać Junxa i na­wią­za­nie do Ala Ca­po­ne. Do­brze na­kre­ślo­ne tło mo­ty­wa­cji Dela, ale cały efekt psuje urwa­ne za­koń­cze­nie. Aku­rat w tym przy­pad­ku taki clif­fhan­ger nie­zbyt się spraw­dził, przez co je­stem tek­stem tro­chę roz­cza­ro­wa­ny.

Po­wo­dze­nia w kon­kur­sie ;)

Dzię­ku­ję, Bel­ha­ju. :-)

Faj­nie, że zna­la­złeś sporo plu­sów.

Za­koń­cze­nie nie przy­pa­so­wa­ło, po­wia­dasz? Cóż, upar­łam się na otwar­te. Niech Czy­tel­nik sam zga­du­je, czy Junx miał te fak­tu­ry, czy nie.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nisz­czy­ciel­ski po­ten­cjał lo­dó­wek już dawno zo­stał od­kry­ty. Za­praw­dę po­wia­dam Wam, cy­ber­pun­ko­we lo­dów­ki będą miały sie­dem rogów za­krę­co­nych jako ba­ra­nie na obu­do­wach… ;-)

A za­miast mro­zić, będą zio­nę­ły ogniem pie­kiel­nym! :)

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak po­szedł­bym no­mi­no­wać, bo Dra­ka­ina po­wie­dzia­ła, że fajne". - Ma­Skrol

W przy­ro­dzie nic nie ginie. Ogień na ze­wnątrz, mróz w środ­ku. Wy­mien­ni­ki cie­pła, te rze­czy… ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Jak na­po­ty­kam wizje przy­szło­ści, za­wsze włą­cza mi się wbu­do­wa­ny ana­li­za­tor sza­cu­ją­cy praw­do­po­do­bień­stwo za­ist­nie­nia ta­kiej jej wer­sji i głów­nie od wy­ni­ków jego pracy za­le­ży, czy mi się tekst po­do­ba. Po­do­ba mi się. Klik. Może rze­czy­wi­ście spra­wia wra­że­nie urwa­ne­go, ale niech tam :)

Za­pew­ne po­do­ba­ło­by mi się jesz­cze bar­dziej, gdyby bo­ha­ter był jesz­cze bar­dziej of­fli­ne, przy­niósł do­ku­men­ta­cję na roz­pra­wę oso­bi­ście (jako je­dy­ny obec­ny na sali, aby ha­ke­rzy oskar­żo­ne­go nie mogli za­kłó­cić jego po­łą­cze­nia i by roz­pra­wa nie mogła się nie­odbyć) i za­wie­ra­ją­ce­go ją pen­dri­va wci­snął cy­ber­ne­tycz­nej sę­dzi­nie w gniazd­ko, oczy­wi­ście nie na­ra­ża­jąc się przy tym na ob­ra­zę sądu, a w kul­mi­na­cyj­nym mo­men­cie wwie­zio­no na salę lo­dów­kę…

Muszę się od­uczyć do­wy­my­śla­nia wła­snych wer­sji do opo­wia­dań, które są dobre i ni­cze­go nie po­trze­bu­ją ;)

Dzię­ku­ję, Unfal­lu. :-)

Kto wie, może i kie­dyś do cze­goś po­dob­ne­go doj­dzie. Nie ufaj­my lo­dów­kom…

Bo­ha­ter of­fli­ne. A Ty my­ślisz, że dla­cze­go on sobie wszyst­ko w no­te­si­ku spi­su­je? Wątek z wci­ska­nym pen­dri­vem nie­zły, dra­ma­tycz­ny. Ale wtedy roz­pra­wa mu­sia­ła­by się od­by­wać w fi­zycz­nym miej­scu, trze­ba by było dać wszyst­kim wię­cej czasu na do­tar­cie (ewen­tu­al­nie jesz­cze na fi­zycz­ne wy­nie­sie­nie lo­dów­ki), a jak długo ten sa­mo­lot do Eu­ro­py może le­cieć? Już i tak jadę po ban­dzie, jeśli cho­dzi o cy­ber­pun­ko­wość tek­stu. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Cie­ka­we.

Al Ca­po­ne w wer­sji cy­ber­pun­ko­wej. Plu­sik za ga­da­ją­cą lo­dów­kę i koń­co­wy motyw.

Resz­ta jakoś się jed­nak nie wy­róż­nia. Tkli­wa hi­sto­ria gli­nia­rza i każ­de­go z po­wią­za­nych sę­dziów, pro­ku­ra­to­rów itd. nie ru­szy­ła mnie spe­cjal­nie – pełno ta­kich w brud­nym świe­cie cy­ber­pun­ka. A to im po­świę­ci­łaś naj­wię­cej czasu ekra­no­we­go (oprócz lo­dów­ki).

Ko­niec koń­ców wy­szedł dla mnie przy­zwo­ity szort z na­praw­dę fajną koń­ców­ką. I to głów­nie dzię­ki ga­da­ją­cej lo­dów­ce ;)

Won't so­me­bo­dy tell me, an­swer if you can; I want so­me­one to tell me, what is the soul of a man?

Dzię­ki, No­Whe­re­Ma­nie. :-)

Do­brze, że cho­ciaż lo­dów­ka Ci się spodo­ba­ła. Jed­nak do serca fa­ce­ta przez żo­łą­dek… ;-)

Sen­ty­men­tal­ne hi­sto­rie – pró­bo­wa­łam dać Czy­tel­ni­ko­wi powód, żeby ki­bi­co­wał jed­nej stro­nie opo­wia­da­nia. To nie jest baśń o szla­chet­nym Robin Ho­odzie czy innym Ja­no­si­ku. A że przy tym zbli­żam się do stan­dar­dów cy­ber­pun­ka, to dla mnie nie wada. Opi­sa­mi tech­nicz­ny­mi tego nie zro­bię, bo je­stem za cien­ka w uszach.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Po­do­ba­ło mi się. 13 ty­się­cy zna­ków to nie­wie­le, a Tobie udało się za­wrzeć na­praw­dę dużo ele­men­tów. Na cy­ber­pun­ku się nie znam, więc trud­no mi tu coś po­wie­dzieć, jed­nak lek­tu­ra bar­dzo umi­li­ła mi dzień. :)

„‬Czło­wiek, który po­tra­fi dru­zgo­tać ilu­zje jest za­ra­zem be­stią i po­wo­dzią. Ilu­zje są tym dla duszy, czym at­mos­fe­ra dla pla­ne­ty." - V. Woolf

Dzię­ku­ję, Rosso. :-)

Bar­dzo się cie­szę, że umi­li­łam.

Za­war­łam dość dużo, ale kosz­tem bu­do­wa­nia na­stro­ju, bo­ha­te­rów i ta­kich tam… Oba­wiam się, że ste­reo­ty­po­wi wy­szli, bez pa­zu­ra. No, ale w 15 kilo nie można za­wrzeć wszyst­kie­go.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Naj­lep­sza przy­ja­ciół­ka jego sio­strze­ni­cy tylko raz spró­bo­wa­ła no­we­go drugu opra­co­wa­ne­go przez che­mi­ków Junxa.

W ję­zy­ku pol­skim funk­cjo­nu­je spo­lsz­czo­na wy­mo­wa, czyli po­win­no być “dragu”. 

https://pl.wiktionary.org/wiki/drag 

 

Jaka szko­da, że Al­ka­traz już za­mknę­li…

Tu z kolei po­win­no być “Al­ca­traz”, przy tej na­zwie wła­snej za­cho­wa­no ory­gi­nal­ną pi­sow­nię.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Alcatraz

 

16.20.

Choć oba za­pi­sy są słow­ni­ko­wo po­praw­ne, to wg mnie bar­dziej es­te­tycz­nie wy­glą­dał­by tutaj ten z dwu­krop­kiem (16:20), choć­by dla roz­róż­nie­nia.

 

Naj­wi­docz­niej Junx kon­fe­ro­wał na pri­wie

Ra­czej “pri­vie”. Pol­ski od­po­wied­nik “pri­va­te” to “pry­wat­ny”, więc je­że­li chcie­li­by­śmy do­ko­nać spo­lsz­cze­nia, to kon­se­kwent­nie na­le­ża­ło­by pisać “pry­wie”, jed­nak oso­bi­ście nie spo­tka­łem się jesz­cze z ta­ko­wą formą.

 

Fajny po­mysł. Wy­ko­rzy­sta­nie po­sta­ci Ala Ca­po­ne nada­ło cy­ber­pun­ko­wi szny­tu retro. Jak zwy­kle u Cie­bie przed­nie wstaw­ki hu­mo­ry­stycz­ne. Spodo­ba­ło mi się prze­nie­sie­nie nie­któ­rych współ­cze­snych pro­ble­mów na fu­tu­ry­stycz­ną kanwę. Spo­dzie­wa­łem się ja­kiejś więk­szej bomby w za­koń­cze­niu, ale na­wią­za­nie do wiecz­nie gu­bio­nych ra­chun­ków i fak­tur też ku­pu­ję ;)

Those who can ima­gi­ne any­thing, can cre­ate the im­pos­si­ble - A. Tu­ring

Dzię­ku­ję, Wic­ked. :-)

No masz, na­ro­bi­łam byków w spo­lsz­cze­niach… :-( Trud­no, wstrzy­mam się z po­pra­wia­niem do ogło­sze­nia wy­ni­ków.

Tak, już zo­sta­ło stwier­dzo­ne, że to re­tro­cy­ber­punk. ;-) Jakoś z kla­sycz­nym cy­be­rem mi nie po dro­dze.

A Ty uwa­żasz, że Junx kie­dy­kol­wiek te fak­tu­ry miał? ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Ano mogło być i tak, że na­praw do­ko­ny­wał u ja­kie­goś ser­wi­san­ta, co to się nawet z urzę­dem skar­bo­wym nie roz­li­czał :)

 

Myślę, że nor­mal­nie mo­żesz po­pra­wić uster­ki, re­gu­la­min Gary’ego za­bra­nia tylko be­to­wa­nia, a nie po­pra­wia­nia błę­dów wska­za­nych już po pu­bli­ka­cji:

 

Uprzej­mie za­bra­nia się be­to­wa­nia zgła­sza­nych tek­stów ( bo be­to­wa­nie to zło, i w do­dat­ku zło dla mię­cza­ków), za­chę­ca się za to do po­pra­wia­nia i mo­dy­fi­ko­wa­nia stan­dar­do­wo opu­bli­ko­wa­nych utwo­rów (do za­mknię­cia kon­kur­su).

Those who can ima­gi­ne any­thing, can cre­ate the im­pos­si­ble - A. Tu­ring

Albo nawet za­wo­łał któ­re­goś ze swo­ich ha­ke­rów. Jeśli w ogóle pa­pu­ga praw­dę gada… ;-)

No wła­śnie – do za­mknię­cia kon­kur­su. A po ter­mi­nie Gary na­pi­sał, że “od­kła­da­my kla­wia­tu­ry”, więc jed­nak po­cze­kam.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Ja po­pra­wi­łem dwie li­te­rów­ki. 

A ja i tak po­cze­kam.

Mam na­dzie­ję, że już nie­dłu­go.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Urzę­do­we łącze nie grze­szy­ło prze­pu­sto­wo­ścią – nowo przy­by­ły wy­glą­dał jak sche­ma­tycz­ny ry­su­nek przed­szko­la­ka

To tak nie dzia­ła (a przy­naj­mniej wy­da­je mi się, że nie po­win­no). Roz­wią­za­nie z gier MMO: wszyst­kie pliki, wszyst­kie gra­fi­ki są ścią­ga­ne za­wcza­su na dysk twar­dy użyt­kow­ni­ka. To co leci łą­czem, to je­dy­nie po­dej­mo­wa­ne akcje (w tym kie­ru­nek ruchu). Zatem ruch sie­cio­wy jest mi­ni­mal­ny. Łącze może być pry­mi­tyw­nie stare, a i tak ucią­gnie spek­takl.

 

Fajna hu­mo­re­ska. Wy­dźwięk bar­dzo iro­nicz­ny, przez to w kon­kur­sie jak po­wiew świe­żo­ści. Ale wy­da­je mi się, że mo­głaś do­cią­gnąć te dwa kloc­ki do li­mi­tu i po­zwo­lić nam po­znać osta­tecz­ny obrót spraw i wynik roz­pra­wy. Nie godzi się brać ta­lerz je­dze­nia sprzed nosa, w trak­cie spo­ży­wa­nia. ;)

Jak dla mnie brak fak­tur ob­cią­ży ma­fio­sa, bo nie bę­dzie mógł udo­wod­nić awa­ryj­no­ści lo­dów­ki. Ale mam na­dzie­ję, że nic nie po­mie­sza­łem, bo go­dzi­na jest tro­chę nie­przy­zwo­ita.

A lo­dow­ka, fakt, cie­ka­wy ak­cent – ale już wcze­śniej tra­fi­łem na ga­da­ją­ce drzwi (u Dicka chyba? Albo Zaj­del? Nie pa­mię­tam). Wred­ne drzwi. A tu sprzęt po pro­stu robił swoje. W sumie to: była na po­ste­run­ku. ;)

Dzię­ku­ję, Stn. :-)

Nie tak, po­wia­dasz? No trud­no, tego już ra­czej nie będę zmie­niać. Ale tak na przy­szłość: czy efekt, że awa­tar za­wie­ra bar­dzo mało “ru­cho­mych czę­ści” – na przy­kład z mi­mi­ki tylko kła­pią­ce usta jak u lalki brzu­cho­mów­cy – byłby w po­rząd­ku?

Faj­nie, że faj­nie. Cho­ciaż w za­mie­rze­niu to nie była hu­mo­re­ska, a bo­ha­te­ro­wie mieli praw­dzi­we pro­ble­my. Nam się wy­da­je, że lo­dów­ka zdra­dza­ją­ca ta­jem­ni­ce al­ko­wy wła­ści­cie­la to coś bar­dzo śmiesz­ne­go, bo jesz­cze bez­gra­nicz­nie ufamy lo­dów­kom. ;-)

Chcia­łam, żeby za­koń­cze­nie czy­tel­nik sam sobie do­śpie­wał. Ty dałeś radę. :-)

Gary wspo­mi­nał, że wi­dział ga­da­ją­ce drzwi u Dicka. Mnie się wy­da­je, że u Adam­sa też były. BTW, tak wy­glą­da hu­mo­re­ska. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

By­ło­by w po­rząd­ku, jak naj­bar­dziej. Ge­ne­ral­nie to za­sa­da jest pro­sta – wszyst­ko co się da wy­pchnąć do klien­ta (użyt­kow­ni­ka) to się wy­py­cha, czyli wszyst­kie dane, które trze­ba by wczy­ty­wać i za­py­chać nimi łącze (zatem gra­fi­ki, dźwię­ki, to­po­gra­fię te­re­nu etc.). Po to, by do ser­we­ra słać jak naj­mniej i tyleż od­bie­rać (głów­nie po­twier­dze­nia po­bra­nia wy­sła­nych wła­śnie wia­do­mo­ści i dane z ak­tu­ali­za­cją po­zy­cji/sta­nów in­nych awa­ta­rów). Coś jak z li­stow­ną grą w sza­chy – fi­gur­ki i plan­szę masz u sie­bie, ale z opo­nen­tem prze­sy­łasz tylko ruchy. ;)

 

Tra­fi­łem, bo już prze­ra­bia­łem “brak pa­pier­ka” w rosz­cze­niu swo­ich praw. Smut­ne, ale po­ucza­ją­ce do­świad­cze­nie. ;)

Ja tego aku­rat za śmiesz­ne nie uwa­żam – pra­cu­ję w korpo, która chce robić “ga­da­ją­ce” przy­rzą­dy do ba­da­nia zdro­wia (na razie wagi i ze­gar­ki), ale kto wie co nam póź­niej do ro­bo­ty wpad­nie. ;)

 

OK, to po­sta­ram się przy na­stęp­nej edy­cji pa­mię­tać, jak to dzia­ła.

No, pa­pier­ków pro­du­ku­je­my coraz wię­cej i nigdy nie wia­do­mo, który się przy­da za dwa ty­go­dnie.

Czyli już wkra­cza­my na tę drogę. Cie­ka­we, kiedy na­stą­pi pierw­sze prze­słu­cha­nie ta­kie­go ga­dże­tu. Firmy ubez­pie­cze­nio­we będą ha­ko­wać albo prze­ku­py­wać ze­gar­ki?

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Oni to już od dawna ro­bi­li bar­dziej skom­pli­ko­wa­ne ki­bel­ki niż my mamy radia…

Cie­ka­we, kiedy wpad­ną na po­mysł, żeby spraw­dzać siki na­sto­lat­ków na nar­ko­ty­ki, a spor­tow­ców na do­ping…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Ja dzię­ki tej roz­mo­wie uświa­do­mi­łem sobie, że jest już po ter­mi­nie kon­kur­su, i cof­ną­łem 2 po­pra­wio­ne błędy :D

 

Cie­ka­we, kiedy wpad­ną na po­mysł, żeby spraw­dzać siki na­sto­lat­ków na nar­ko­ty­ki

Wy­obra­zi­łem sobie kibel z wbu­do­wa­nym spek­tro­me­trem mas. To by­ło­by coś :D

Those who can ima­gi­ne any­thing, can cre­ate the im­pos­si­ble - A. Tu­ring

Wi­dzia­łam w wątku kon­kur­so­wym.

A potem kar­tel kibla i lo­dów­ki. O nie, zło­ciut­ka, nie dam ci ka­wał­ka cia­sta. W ze­szłym ty­go­dniu mia­łaś zbyt wy­so­ki po­ziom cukru w moczu, po­win­naś le­piej prze­strze­gać diety… ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Ja dzię­ki tej roz­mo­wie uświa­do­mi­łem sobie, że jest już po ter­mi­nie kon­kur­su, i cof­ną­łem 2 po­pra­wio­ne błędy :D

No dobra, może macie rację. Wszy­scy, to bab­cia też. Cofnę. 

I po­szło­ooo do­mi­no… ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nie­zły po­mysł za­owo­co­wał faj­nym, po­rząd­nie na­pi­sa­nym opo­wia­da­niem. Szko­da tylko, że zo­sta­ło ono z roz­my­słem po­zba­wio­ne za­koń­cze­nia. :(

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Dzię­ki, Reg. :-)

Oj tam, oj tam. Za­koń­cze­nie jest, tylko otwar­te. Niech sobie Czy­tel­nik sam roz­strzy­gnie, czy jego zda­niem Junx dys­po­nu­je do­ku­men­ta­mi.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Jak mam co­kol­wiek roz­strzy­gnąć, skoro otwar­te za­koń­cze­nie spra­wi­ło, że po­wstał prze­ciąg i do­ku­men­ty wy­wia­ło… ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

A wi­dzisz! Skoro wy­wia­ło, to wszyst­ko jasne. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Ko­lej­ny dobry, hu­mo­ry­stycz­ny tekst, wart uwagi tym bar­dziej, że o cy­ber­pun­ko­we mo­ty­wy ( in­ter­net rze­czy, sztucz­ne in­te­li­gen­cje, bez­pie­czeń­stwo i wia­ry­god­ność cy­fro­wo prze­cho­wy­wa­nych in­for­ma­cji) opar­ty, a nie tylko za­ha­cza­ją­cy o nie mi­mo­cho­dem.

Oczy­wi­ście, i fa­bu­le i świa­tu przed­sta­wio­ne­mu przy­da­ła­by się odro­bi­na eks­tra­wa­gan­cji i nutka no­wa­tor­stwa, ale żon­glo­wa­nie sche­ma­ta­mi i kla­sycz­ny­mi hi­sto­ria­mi w ce­lach za­ba­wo­wych też spraw­dza się cał­kiem nie­źle. Można by się cze­piać wia­ry­god­no­ści (w ob­rę­bie świa­ta przed­sta­wio­ne­go) nie­któ­rych ele­men­tów opo­wie­ści, ale sądzę, że w hu­mo­ry­stycz­nej kon­wen­cji ra­czej mi­ja­ło­by się to z celem. Trze­ba się na­to­miast do­cze­pić za­koń­cze­nia. Takie, a fe, otwar­te. No nie lu­bi­my ta­kich, ja i moje wsz­cze­py.

Ję­zy­ko­wo bar­dzo do­brze, choć i kla­sycz­nie, bez szcze­gól­nych fa­jer­wer­ków. Tro­chę za­wie­si­łem się na sfor­mu­ło­wa­niu “seks z nie­let­nią” pa­da­ją­cym z ust praw­ni­ków, ale nie znam się, więc nie za­ma­ru­dzę, a nawet gdy­bym chciał za­ma­ru­dzić, to zre­ha­bi­li­to­wa­łaś się “kau­zy­per­dą” (wy­da­je mi się, że sko­rzy­sta­łaś z tego słowa błęd­nie, ale nic mnie to nie ob­cho­dzi, bo słowo jest tak brzyd­kie, że aż ślicz­ne!).

na eme­ry­tu­rze

Dzię­ku­ję, Ju­ro­rze Gary. :-)

Ech, nie pla­no­wa­łam hu­mo­ry­stycz­ne­go tek­stu. To ta lo­dów­ka…

Tak, sta­ra­łam się, żeby ta roz­bu­cha­na tech­ni­ka sta­no­wi­ła in­te­gral­ną część fa­bu­ły, a nie tylko de­ko­ra­cje.

Jak chcesz eks­tra­wa­gan­cje, to daj więk­szy limit. ;-) Mu­sia­łam od­wo­ły­wać się do ste­reo­ty­pów, żeby nie mu­sieć po­wo­lut­ku wy­ja­śniać, skąd się coś wzię­ło i jak ro­zu­miem dany ter­min. Przy­szło mi wy­bie­rać mię­dzy fa­bu­łą a wo­do­try­ska­mi.

No do­brze, może to otwar­te za­koń­cze­nie nie było takim do­brym po­my­słem, jak mi się wy­da­wa­ło. Ale sam się za­sta­nów, czy Junx ma te fak­tu­ry…

Nie lubię i nie znam praw­ni­cze­go żar­go­nu (uni­ka­łam go, jak tylko mo­głam). Co praw­nik po­wie­dział­by za­miast “seks z nie­let­nią”? Od­by­cie sto­sun­ku płcio­we­go z osobą nie­peł­no­let­nią?

Kau­zy­per­da to, o ile mi wia­do­mo, “kiep­ski ad­wo­kat”. POV bar­dzo nie lubi tych ludzi, więc myśli o nich nie­po­chleb­nie. Taka jest moja linia obro­ny, pro­szę Wy­so­kie­go Ju­ro­ra. ;-) I zga­dzam się, że to słowo jest takie pa­skud­ne, że aż prze­bi­ja gra­ni­cę zwy­kłej brzy­do­ty. Nasze, bar­dziej swoj­skie “pa­pu­ga” nie pa­so­wa­ło mi do no­wo­jor­skie­go gli­nia­rza.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Bar­dzo fajne i z hu­mor­kiem. Po­do­ba mi się zwłasz­cza po­wo­ła­nie lo­dów­ki na świad­ka. ;)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Dzię­ki, Szysz­ko­wy. :-)

Miło, że opko fajne. A z lo­dów­ka­mi… trze­ba uwa­żać. Jak taka za­ra­za za­cznie sypać, to po­za­mia­ta­ne. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Po raz ko­lej­ny za­sta­na­wiam się, czemu to nie tra­fi­ło do pa­pie­ro­wej “Fan­ta­sty­ki”? Cho­ciaż za­koń­cze­nie po­win­no być bar­dziej jed­no­znacz­ne. Kry­mi­na­ły lubią jed­no­znacz­ne za­koń­cze­nia. Daję 5.

Dzię­ku­ję, Mar­ci­nie Ro­ber­cie. :-)

Nie my­śla­łam o tym opku jak o kry­mi­na­le. Nie ma śledz­twa, nie ma kon­kret­nej zbrod­ni. Wszy­scy wie­dzą, kto jest ma­fio­sem, ale nie spo­sób mu nic udo­wod­nić…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Bar­dzo dobry tekst. O spra­wach po­waż­nych, ale cał­kiem lekki i rysem hu­mo­ry­stycz­nym, który, jak to u Cie­bie, jest zna­ko­mi­ty. W ogóle lo­dów­ka (a może Lo­dów­ka) to moja ulu­bio­na po­stać. Stylu, po­my­słu, kon­struk­cji świa­ta ko­men­to­wać nie ma co, bo tu wszyst­ko cacy, a poza tym nie będę ojca uczył dzie­ci robić. 

Jed­nak za­koń­cze­nie jest do bani. To zna­czy ro­zu­miem (choć nie po­pie­ram) kon­cep­cję otwar­te­go za­koń­cze­nia, ro­zu­miem, że wszyst­ko za­le­ży od tego, czy od­po­wied­nie fak­tu­ry się znaj­dą, czy nie. Po­mysł okej. Cho­dzi mi o wy­ko­na­nie. Tekst spra­wia wra­że­nie nie­do­koń­czo­ne­go, urwa­ne­go, jakby ha­ke­rzy Junxa wy­ma­za­li kilka ostat­nich zdań pod­czas pro­ce­su pu­bli­ka­cji. Pierw­szą myślą czy­tel­ni­ka (moją zna­czy) było "zaraz zaraz, ale gdzie jest resz­ta? Coś się po­psu­ło? A nie, prze­cież tu jest słowo ko­niec, zna­czy tak ma być… Dziw­ne". Myślę, że to przez brak od­po­wied­nie­go za­ak­cen­to­wa­nia nie­pew­no­ści i dra­ma­ty­zmu sy­tu­acji. Trze­ba było pójść w stro­nę te­le­no­we­lo­wą, na za­sa­dzie:

 

 – Le­on­cio, przez cały czas wie­dzia­łeś, że mój oj­ciec nie jest moim ojcem?! 

 – Tak Mi­la­gros, wie­dzia­łem. 

 – I wiesz kto jest moim praw­dzi­wym ojcem? 

 – Tak, Mi­la­gros, wiem.

 – Po­wiesz mi? 

 -… 

 – Pro­szę… 

 – Do­brze, Mi­la­gros, po­wiem ci. 

(Gwał­tow­ne zbli­że­nie na twarz Le­on­cia, na któ­rej skraj­ne emo­cje wal­czą ze sobą, z cyr­ko­wym za­an­ga­żo­wa­niem za­wo­do­wych wre­stle­rów)

Ko­niec od­cin­ka.

 

Gdy­byś do­da­ła do­słow­nie kilka zdań, bu­du­ją­cych na­pię­cie po­dob­ne­go clif­fhan­ge­ra (co­kol­wiek, coś o za­mie­sza­niu i kon­ster­na­cji wśród ad­wo­ka­tów, la­gu­ją­ce­go trans­fer po­ru­sze­niu wśród ław­ni­ków – a może wła­śnie jakiś awa­tar uśmie­cha się trium­fu­ją­co? – i tak dalej), tekst byłby kom­plet­ny. A tak, po­zo­sta­je wra­że­nie za­bu­rzo­nej kom­po­zy­cji. Pod­kre­ślam, że cho­dzi wła­śnie o kom­po­zy­cję za­koń­cze­nia, nie o sam po­mysł na nie. 

Okej, dość cze­pial­stwa. Bo czy­ta­ło się zna­ko­mi­cie! 

Po­zdra­wiam! 

Dla pod­kre­śle­nia wagi moich słów, Si­łacz pal­nie pię­ścią w stół!

Dzię­ki, Thar­go­ne. :-)

No cóż, nie je­steś osa­mot­nio­ny w kry­ty­ce za­koń­cze­nia. Chyba nie ma co się za­pie­rać za­dni­mi ła­pa­mi – cze­goś za­bra­kło do in­try­gu­ją­co otwar­te­go za­koń­cze­nia. Praw­do­po­dob­nie wy­ła­zi brak oby­cia w te­le­no­we­lach. ;-)

Tro­chę kusi, żeby zwa­lić to na atak ha­ke­rów Junxa. Hmmm. Może w na­stęp­nej edy­cji opu­bli­ku­ję pustą kart­kę, a w pierw­szym ko­men­ta­rzu zro­bię awan­tu­rę, że tam był wspa­nia­ły tekst, ale ktoś go ukradł i za­blo­ko­wał mi moż­li­wość edy­cji? ;-)

Trud­no nie do­ce­niać lo­dó­wek przy ostat­nich tem­pe­ra­tu­rach. Ale cią­gle wzy­wam do uwa­ża­nia, co się przy nich robi i mówi.

Do­brze, że cho­ciaż ja­kość czy­ta­nia nie ucier­pia­ła. :-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Zna­ko­mi­cie mi się (misię) czy­ta­ło. Będę uwa­żał na lo­dów­ki wszel­kie.

Dzię­ki, Koalo.

Słusz­nie, lo­dów­ki mają moc, świa­teł­ka i nie wia­do­mo, co w nich może sie­dzieć. Le­piej ostroż­nie…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nowa Fantastyka