
Pisane na zadany temat: wycena. Limit 3600 znaków.
Pisane na zadany temat: wycena. Limit 3600 znaków.
Ponad podłogą komnaty unosiły się zamrożone w ruchu widma. Półprzezroczyste myszy i szczury, ryjówki, wiewiórki, pieski preriowe… Było wśród nich również kilka okazów większych gatunków, w szczególności dwa spore świstaki, a nawet samotna kapibara. Krótko mówiąc, komnatę wypełniała cała banda latających gryzoni. Nie wiadomo, co robiły tutaj dziobak i zaskroniec.
Jednakże tylko jedna spomiędzy bezwładnych figur odróżniała się wyraźnie: człowiek odziany w szaty króla.
Ekspozycja wyglądała jak należy. Pozostawało wezwać klientów.
Sprzedawca ciał przygotowywał się właśnie do uderzenia w gong, kiedy zaatakował go rozzłoszczony duch.
– Co to ma znaczyć?! Natychmiast oddaj mi ciało! Oddaj je albo każę cię obedrzeć ze…
– Milcz. – Pojedyncza sylaba osadziła awanturnika w miejscu, przepełniała ją bowiem zimna, nieodparta moc. – Więcej szacunku dla starego jamy. Masz jakieś pytania?
– Ja… – Intruz wycelował palec w widmową reprezentację monarchy. – Znaczy… Chciałbym odkupić swoje ciało.
– Wyceniłem je na pięć tysięcy punktów karmy.
– Ale… To zniewaga! Tyle wynosi cena za kreta albo szczura!
Zgadza się – pomyślał sprzedawca. Żaden jama nie zaoferuje tańszego człowieka.
W tym jednak przypadku cena wydawała się odpowiednia. Ciało otaczała aura moralnej zgnilizny i każda dusza, która zaryzykuje jego kupno, może zostać pociągnięta w kierunku przepaści.
Jama wzruszył ramionami.
– Wyceniłem je na pięć tysięcy – powtórzył. – Targujesz się, duchu, fatalnie. Chociaż, biorąc pod uwagę stan twojego konta, i tak nie ma to znaczenia.
– Tylko co ja w ogóle tutaj robię? Przecież dobrze widziałem, że medycy mnie uleczyli. Chcę dostać ciało z powrotem. Nie umarłem!
– Owszem, umarłeś. To była tak zwana śmierć kliniczna. Pozostawiłeś za sobą pustą skorupę, którą ktoś musi wypełnić.
– Ktoś? Ja muszę! Posłuchaj mnie, dobry jamo. – Na twarzy mówiącego coraz wyraźniej malowało się napięcie. – Zapłacę. Zarobię znacznie więcej niż marne pięć tysięcy. Moja kraina popłynie mlekiem i miodem, przemienię ją w raj dla wszelkiego stworzenia. Zbuduję wspaniałe świątynie!
Sprzedawca pokręcił wolno głową.
– Niedobrze, że tak mocno przywiązałeś się do ostatniej inkarnacji.
– Sprzedaj…
– Nie sprzedajemy na kredyt – uciął jama.
Z oczu ducha popłynęły świetliste łzy. Głos mu się łamał.
– Błagam, proszę, nalegam, zwróć mi ciało, bo… bo inaczej każę rozerwać cię końmi! Jestem królem! – załkał. – Radżą Czterdziestu Złotych Wież…
– Już nie.
Sprzedawca pstryknął palcami i został w komnacie sam.
Trochę z tym zwlekał, ponieważ uważał, że każdy duch powinien przed reinkarnacją zrozumieć swoją sytuację. Ostatecznie jednak, zgodnie z planem, jama wcielił byłego tyrana w pędraka żuka gnojarza.
Potem pogrążył się w zadumie. Władza stanowiła wyzwanie, z którym, prędzej czy później, musiała się zmierzyć każda niemal dusza. Niestety, dla wielu z nich próba okazywała się zbyt trudna. Jamie przyszło raptem do głowy, że duch Radży Czterdziestu Złotych Wież, wychodząc co prawda ze złych przesłanek, doszedł do właściwego wniosku: zwolnioną przez niego powłokę należało wycenić znacznie wyżej.
Dobrze – zdecydował sprzedawca. Zażądam więcej niż pięć tysięcy, o wiele więcej. Najlepiej by było, gdyby kłopotliwe ciało zakupił przebudzony, maharszi albo szukający pokuty bóg. Dlatego wyznaczę za nie cenę wręcz niebotyczną. Nie pozwolę, ażeby wskutek rzadkiego wypadku jakiś nieprzygotowany królik stał się nagle potężnym królem.
Gryzoń bowiem nie powinien rządzić ludźmi, nawet jeżeli większość rządzących zasługuje – co najwyżej – na los ryjówki lub szczura.
Całkiem ładny i niegłupi szorcik-przypowiastka.
Chociaż[+,] biorąc pod uwagę stan twojego konta, i tak nie ma to znaczenia.
Władza stanowiła wyzwanie, z którym[-,] prędzej czy później[-,] musiała się zmierzyć każda niemal dusza.
http://altronapoleone.home.blog
Dzięki. Wydaje mi się, że w obu przypadkach przecinki opcjonalne, ale w pierwszym – zmienię.
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
No, dużo wepchnąłeś, jak na taki limit i dziwny temat. Całkiem zacnie wyszło. Ech, nawet po śmierci gnębią ludzi konta i debety. ;-)
Babska logika rządzi!
Tuż nad podłogą komnaty, pomiędzy zastygłymi widmami ryjówek i piesków preriowych, unosiła się, równie nieruchoma i tak samo półprzezroczysta, postać człowieka odzianego w szaty króla
Zaznaczony fragment to nie jest wtrącenie. Gdyby go uprościć, dostalibyśmy “unosiła się nieruchoma i półprzezroczysta postać” i chyba wszyscy się zgodzimy, że w takim układzie przecinki są zbędne. Zatem zrezygnowałbym z tych dwóch. Natomiast to zdanie jest koślawe, bo “równie” i “tak samo” do niczego się nie odnosi – gdyby się odnosiło, gdyby wstawić tam choćby zaimek, uczyniłoby to ten fragment faktycznie wtrąceniem. A tymczasem musiałem trzy razy czytać to zdanie, bo ogarnąć nie o co chodzi, ale o co mogło Ci chodzić. Bardzo kiepsko jak na sam początek.
– Milcz. – Pojedyncza sylaba osadziła awanturnika w miejscu, przepełniała ją bowiem zimna, nieodparta moc.
King w swoim “Pamiętniku rzemieślnika” zwracał uwagę, że nie należy czynić podmiotem w zdaniu przedmiotu, bo historie powinny opowiadać o ludziach. Oczywiście na potrzeby fantastyki możemy zmodyfikować to prawo, ale sens zostaje ten sam. Wprowadzasz podmiot “sylaba” i dopełnienie “awanturnik”. Nie mam problemu z pierwszą częścią tego zdania, mimo że łamie zasadę Kinga, bo jeśli łamie się ją świadomie, jak tu, to wszystko ok. Ale potem pojawia się zdanie odnoszące się i dla mnie było tak naturalne to, że mając “sylabę” i “awanturnika” ten drugi jest o wiele istotniejszy, że znów zgłupiałem bo rodzaj czasownika i rzeczownika mi się nie zgodził. Nie mówię, że tak zapisane didaskalia są błędem, ale dostrzegam tu pewną językową niechlujność.
Zgadza się – pomyślał sprzedawca. Żaden jama nie zaoferuje tańszego człowieka.
Skoro zdecydowałeś się na zapis myśli analogicznie do dialogu, to po didaskaliach także powinna znaleźć się krecha.
Dla mnie bez fajerwrków. Puenta przeszła mi gdzieś bokiem, a poprzedzający ją dialog za długi w stosunku do wnoszonej treści. Być może nie mój gust i tyle.
A żuk gnojarz się nie targował o swoją skorupę? Szort jak szort. Na zadany temat ;)
Finklo, no niestety, na to wychodzi. Nie ma zmiłuj ;)
*
MrBrightside – dziękuję za poświęcony czas.
> Skoro zdecydowałeś się na zapis myśli analogicznie do dialogu, to po didaskaliach także powinna znaleźć się krecha.
No nie. Klasycznie tego zamykającego myślnika się nie stawia. Podejrzewam, że niektórzy dostawiają go właśnie przez bezzasadne sugerowanie się dialogami.
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/monolog-wewnetrzny;10328.html
Co innego, gdyby po “pomyślał sprzedawca” zabrakło kropki, bo wtedy byłoby to zdanie wtrącone.
Uważam, że pierwsze zdanie jest – mimo wszystko – wystarczająco składne i klarowne. Co do przecinków – zgadzam się o tyle, że nie są one konieczne absolutnie. Ale mam wrażenie, że takie rozwinięte/złożone przydawki lubią się czasem składniowo wytrącić, by móc się lepiej wtrącić ;) Czyli silniej zaznaczyć. Po napisaniu inkryminowanego zdania, po pierwszej analizie, też miałem co do niego (formalne) wątpliwości, po drugiej jednak uznałem: jest OK. A ponieważ typowy czytelnik raczej nie bawi się w rozkłady gramatyczne i nie przegląda z lupą słowa po słowie, frazy za frazą – nie przejmowałem się specjalnie osobami, które mogą dojść do (wg mnie) mylnych wniosków.
(Ostatecznie wprowadziłem drobne poprawki).
Jeśli chodzi o ten wywód zaczynający się od Kinga, to tutaj już zupełnie mnie nie przekonałeś.
Natomiast ogólny werdykt przyjmuję z pokorą :)
*
Enderku, taki młody żuk to jeszcze pusty. Jeżeli jednak on również umrze śmiercią kliniczną, wtedy pechowy duch raczej nie będzie się o niego targował ;) Dzięki.
*
W tajemnicy mogę Wam zdradzić, że nawet niektóre dorosłe ciała chodzą po świecie puste. To tak zwane p-zombie.
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Bardzo ładny szorcik :) Przeczytałem z przyjemnością :)
Dziękuję :)
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Ciekawy króciak, fajnie wykorzystujesz wątki karmy i reinkarnacji i łączysz to jeszcze ze śmiercią kliniczną. Puenta też mi się podoba.
„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota
Miło mi to czytać, dzięki.
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Hmm… Mocne.
Od bardziej rozbudowanego komentarza się wstrzymam, skoro sam pan Jeroh hołduje stylowi ninja ;)
Trzymaj się.
"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."
Cóż za daleko posunięta ostrożność. Ale do pewnego stopnia zrozumiała, bo przecież wskutek zgubnego zamiłowania do hazardu wielu arystokratów roztrwoniło majątek pokoleń. Dlatego, jak mogę sobie wyobrazić, młodemu hrabiemu niejednokrotnie powtarzano: nie ryzykuj! ;)
Z drugiej strony:
Mówią, że ostrożność jest matką powodzenia. To nieprawda, bo gdyby była ostrożna, nie zostałaby matką. (Julian Tuwim)
Tak czy owak, jestem wdzięczny :)
<edit>
Aha… Załapałem z opóźnieniem. Pomyślałem, że ninja to facet, który usuwa opowiadania (co mi się, owszem, zdarza, ale tylko po dłuższym okresie pobytu tekstu na portalu). A Tobie chodziło o to, że nie komentuję wszystkich przeczytanych. Też prawda, ale ostatnio w ogóle niewiele z tutejszych opowiadań czytam w całości (więcej przeglądam). Inaczej komentowałbym częściej.
</edit>
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Całkiem fajny pomysł i sprawnie napisane, szczególnie podobało mi się ostatnie zdanie. Tylko tyle i aż tyle, bo choć dobrze wykorzystałeś dopuszczalną liczbę znaków, ogólnie wciąż jest to bardziej scenka niż opowiadanie, więc raczej do przeczytania i zapomnienia.
Całkiem fajnie napisane i rzeczywiście zawarłeś sporo treści jak na tak krótki tekst. Wzbudziłeś też moje zainteresowanie tematem reinkarnacji. ;)
Niemniej puenta do mnie nie przemawia, jest jakoś zbyt oczywista i mało odkrywcza. Mimo to podobało mi się wnioskowanie, które zdecydowało o podniesieniu ceny za ciało tyrana.
Paper is dead without words; Ink idle without a poem; All the world dead without stories; /Nightwish/
Nie wiem, Jerohu, kto zadał Ci taki temat i w dodatku liczbą znaków ograniczył swobodę twórczą, ale widzę, że z zadania wywiązałeś się należycie. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Teyami, El Lobo, Regulatorzy, dziękuję Wam za komentarze :)
Reg, myślę, że nic się nie stanie, jeśli zdradzę, że tekst pochodzi z tego samego miniturnieju, co "Czy wiesz, komu patrzysz w oczy?" Suzuki M. Znanej skądinąd jako Helena Chaos :)
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Wnioskuję, że był to udany miniturniej, a reszta szortów dorównała poziomem tak Twojemu dziełku, jak i Suzuki M. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
:) Pojedynki wciąż się toczą, a poziom jest wysoki.
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Cóż, mogę tylko życzyć toczącym pojedynki, aby wszyscy byli zwycięzcami. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Owszem, umarłeś. To była tak zwana śmierć kliniczna. Pozostawiłeś za sobą pustą skorupę, którą ktoś musi wypełnić.
Twój tekst ma w sobie baśniowość i użycie określenia “śmierć kliniczna” odbieram jako zgrzyt, który niestety popsuł mi odbiór. Gdybyś to ubrał innymi słowami, żeby ten radża zrozumiał ;)
Przyjemny szorciak, ale czy go kupuję? Niekoniecznie, ale idea zacna.
OK, szkoda. Niemniej wyjaśnię, jak ja to widzę.
Kontrast z tradycyjną baśnią zamierzony. Sprzedawca wie, że król nie zna słowa, dlatego mówi "tak zwana". W tej wypowiedzi krótko podsumowuje sytuację i zaznacza, że nie zaszła żadna pomyłka. Jama ma szeroką perspektywę nadświatowca i zna różne dziwne pojęcia, takie jak (quasi-bankowe) konto czy właśnie śmierć kliniczna.
Dzięki :)
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Fajnie napisana opowiastka z ciekawym pomysłem.
Niezła idea, aż się prosi o coś dłuższego, ale zamówienie, to zamówienie. Mógłbyś jeszcze troszkę podszlifować styl, np. “jedna spomiędzy” brzmi dziwnie. Lepiej by się tu włączyło “spośród”. W każdym razie – rokujesz.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
A Tobie chodziło o to, że nie komentuję wszystkich przeczytanych.
Dokładnie ;)
No proszę… Akurat o usuwanie tekstu Cię nie posądzałem, ale skoro ostrzegasz, będę się miał na baczności!
…
I nie wiedziałem, że z Tuwima taki kawalarz! ;D
"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."
O Tuwim niejedno miał za uszami. ;-) Słownik pijaków (czy jakoś tak) to też on. :-)
Babska logika rządzi!
Belhaju, Tarnino, cześć Wam i dzięki :)
Tarnino, najpierw dałem "spośród", ale "spomiędzy" lepiej mi rytmi.
Mów mi hopeful monster. Albo (jeżeli nade wszystko cenisz sobie mowę ojczystą): rokujący nadzieję potwór.
W sumie imo fajniejsze, bardziej dopracowane było zdanko pierwotne, ale że MrBrightside wziął i je zakwestionował, to rozczasłem to na małe kawałki. No i OK, szczegóły można dopieszczać w nieskończoność, ale ja już schowałem dłuto, bo trzeba kiedyś powiedzieć "stop" i się na coś zdecydować.
CP, czyli Ty rzeczywiście z tych ostrożniejszych ;)
Ano, Tuwim to ogólnie wybitny facet był. Nic dziwnego, że znał się również na kawałach i piciu.
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Większość rządzących zasługuje, czy większość rządzonych? Bo the pointa mi się w tym zacnym szorciku rozjechała… Nie chciałeś aby przypadkiem napisać – rządzonych?
Nie chciałem. Dlaczego?
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Ładny szort-opowiastka. Motyw targowania najfajniejszy, pointa także w punkt :) Tak więc tekst definitywnie na plus.
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
:) Dzięki.
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Bo jeszcze głębiej ;)
Fajne :)
Przynoszę radość :)