- Opowiadanie: Darcon - To nie ja

To nie ja

Kilka dni temu błysnął mi w głowie obraz, fragment raczej, szkic. I nie chciał wyjść, chodził i absorbował myśli. Aż trafiłem na ten utwór – Max Richter. Nic, co różniłoby się od tego, co słucham, choć ten usłyszałem po raz pierwszy. I krótka historia ułożyła się sama.

Nieśmiało polecam do poniższej lektury.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

To nie ja

Pszczoły. Pokrywały całą podłogę. Czuł, jak rozgniata je pod butami. Były na ścianach, wszędzie. Ich ruch wytwarzał harmonijny dźwięk. Zwiastował coś, czuł to podskórnie.

 

*

 

Naga kobieta siedziała pochylona. Na plecach łatwo było policzyć każdy kręg, wychudzone łopatki wystawały.

Jak skrzydła.

Tkała.

Mówiła coś, melodyjnie, nuciła raczej. Nie potrafił rozróżnić słów ani melodii, choć wiedział, że często ją słyszał.

Głos miała przyjemny i ciepły.

Przesunął się tak, by lepiej widzieć, co tka. Owady zachrzęściły pod nogami. Wzdrygnął się instynktownie. Przemknęła mu myśl, czy oblezą całe pomieszczenie. Czy będą wtedy spadać z sufitu jak krople deszczu? Deszcz. Podniósł wzrok. W suficie widniała wielka dziura, a nad nią ciemne niebo. Krople spadały na kobietę, on stał z boku, osłonięty. Odwróciła lekko głowę, zobaczył strużki wody cieknące po policzku, albo łzy.

Uśmiechnęła się kącikiem ust.

Wróciła do zajęcia, więc powiódł za nią wzrokiem. Ujrzał dłonie tkające, pod nimi dywan pleciony z własnych żył. Kobieta wyciągała je sprawnie z przedramion. Dziwne, ale nie wystraszył się. Spojrzał na utkany dywan o skomplikowanym wzorze, trójwymiarową siatkę, która dalej przekształcała się w przepołowiony kokon.

A w nim leżał plugawiec.

Równie chudy i nagi, trzynastoletni. Z nieadekwatnie wielką głową, czarnymi oczyma bez białek, zupełnie okrągłymi, jak dwa guziki. Zaśliniony, z rozwartą gębą pełną przegniłych zębów. Patrzył gdzieś w górę, chyba.

 

Poczuł złość i bezsilność.

Maszkara wydała niezrozumiały kwik. Kobieta szybko podniosła się, podeszła do plugawca i pogładziła uspokajająco po łysej głowie. Pochyliła się i czule ucałowała. Szeptała coś do ucha. Nie dosłyszał, znowu. Trzynastolatek jęknął.

Z radości, czy z bólu? Nie wiedział, nie rozumiał.

 

– Co robicie?

Dopiero teraz zorientował się, że w pokoju jest ktoś jeszcze. W rogu stała mała dziewczynka, choć ledwo rozpoznał płeć, tak była brudna. Nie tak zwyczajnie, jak dziecko. Brud ją porastał, tworzył skorupę, przedziwny pancerz. W ręku trzymała loda, który rozpuszczał się i kapał na podłogę. Pszczoły spijały każdą odrobinę.

Chciał jej odpowiedzieć, ale wtedy kobieta dostała konwulsji. Nie, to były torsje. Pochyliła się nad kokonem. Potwór rozdziawił pysk na całą szerokość głowy, wył głośno, by po chwili połykać łapczywie wymiociny kobiety.

Mężczyzna zamrugał, powiódł spojrzeniem po pokoju, po nich. Spojrzał na swój nienagannie wyprasowany garnitur, czystą koszulę, lśniące buty.

– Jesteście obrzydliwi.

Plugawiec poderwał głowę, spojrzał na niego. Czarne oczy, teraz wielkości spodków, patrzyły oskarżycielsko. Wyciągnął chudą, przykurczoną dłoń i zawył boleśnie, wskazując go.

 

*

 

Marek zerwał się na łóżku. Dzięki Bogu przebudził się. Ukrył twarz w dłoniach. Koszulka lepiła się do pleców, mokra od potu. Rozejrzał się w panującym półmroku. Miejsce obok było puste. Wstał z trudnością i wyszedł z pokoju. W sąsiednim pomieszczeniu Marta stała oparta o łóżko rehabilitacyjne. Janek leżał z maseczką inhalacyjną na ustach, patrzył gdzieś w górę, nieobecny. Chudziutkie podkurczone dłonie trzymał tuż pod brodą.

– Charczał, musiałam go odessać. – Spojrzała na Marka, zmęczona, choć z błąkającym się po ustach uśmiechem. – Teraz jest już lepiej, zrobię mu jeszcze inhalację, żeby nie miał nawrotu.

Zerknął na fotel, gdzie spała mała dziewczynka zwinięta w kłębek.

– Co tu robi Ptyś?

Marta wzruszyła ramionami, poprawiła odruchowo synowi rurkę tracheostomijną.

– Coś jej się śniło. – Zmarszczyła brwi. – Czemu wstałeś?

Przypomniał sobie sen, coś ścisnęło mu gardło. Spojrzał na Janka, na Martę i córkę. Rozejrzał się po pokoju.

– Marek??

Łzy popłynęły same.

– Marek, co się stało? – Marta podeszła do niego, objęła.

– Ja bardzo was kocham, naprawdę! Nie jestem taki.

– Wiem, nie musisz o tym mówić. – Pogładziła go po włosach. – To się czuje.

Nie słyszał jej.

– Tylko czasem jest tak cholernie ciężko…

 

Koniec

Komentarze

Hmm. Dobrze napisane, poruszające. Nie fantastyka, tylko w sumie obyczajówka, ale wizja w pierwszej części tak potężnie zahaczona w fantastyce, że nie zamierzam się czepiać. Niemniej wizja ojca chyba w sumie dość optymistyczna, jak na statystyki w takich sytuacjach życiowych?

No i to niepokojące: co się śniło dziewczynce?

 

A w nim leżał plugawiec.

Równie chudy i nagi, trzynastoletni. Z nieadekwatnie wielką głową, czarnymi oczyma bez białek, zupełnie okrągłymi, jak dwa guziki. Zaśliniony, z rozwartą gębą pełną przegniłych zębów. Patrzył gdzieś w górę, chyba.

Poczuł złość i bezsilność.

Ostatnie zdanie dotyczy chyba jednak nie “plugawca”?

http://altronapoleone.home.blog

oh my.

Taka piękna wizja i to tylko sen?

Strasznie szkoda. Cudny początek do czegoś bardzo niepokojącego, weirdowego, a potem strzelasz łopatologicznym plaskaczem ze snu ojca niepełnosprawnego dziecka ;c

 

Ujrzał dłonie tkające, pod nimi dywan pleciony z własnych żył. Kobieta wyciągała je sprawnie z przedramion.

no przecież!

I would prefer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/

Hmmm. Nie przemówiło.

Zaczęło się obiecująco, ale szybko zrobiło się tak dziwacznie i bez zależności przyczynowo-skutkowych, że to mógł być tylko sen. No i faktycznie – wkrótce bohater się obudził, żeby pogadać z żoną. W tle skrzeczała rzeczywistość o znęcaniu się nad dziećmi w literaturze.

Babska logika rządzi!

Drakaino,

statystyk nie znam, mam nadzieję, że jest inaczej, niż myślisz. Wskazane zdanie przeniosłem do nowego akapitu. Liczę, że wiadomo już teraz, kto poczuł. Dziękuję za pozytywną opinię.

 

Wybranietz,

oj, zbyt dużo (w tej chwili) ode mnie oczekujesz. :) Niemniej, dziękuję.

 

Finklo,

że to mógł być tylko sen

chyba nie ogranicza Cię własna wyobraźnia? I to na forum fantastyki. ;) Nawiązań do znęcania się nad dziećmi nie widzę, zupełnie, ale każdy z nas jest inny. Dzięki za wizytę.

Dobrze napisane, początek obiecujący, ale obrócenie tego w sen? Zawiniła pewnie zbyt mała liczba zbaków, mogę sobię coś tam dopowiedzieć, ale wolałbym jednak przeczytać, że ta senna wizja to jednak coś więcej, coś co jest nie tylko chamskim odbiciem rzeczywistości, ale co wiesz… istnieje, wpłwa na tę rzeczywistość, jest elementem fantastycznym.

A tak zostaje scenka i nic więcej.

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Mytrxie,

wydaje mi się, że opowieść choć krótka, jest pełna.

Mamy rodzinę i jej dramat. W niej żona, która jest filarem, dźwiga wszystko na swoich barkach, zawsze gotowa, zawsze na miejscu. I jest mąż, który nie jest tak silny jak ona, który ma czasami dość, ma obawy, załamania i po prostu się boi. A to wszystko uwidacznia się w makabrycznym śnie, w wynaturzonej rzeczywistości.

Czego Ci brakuje?

To nie jest opowieść.

To jest obrazek, zdjęcie, tło. Pokazałeś obraz, jak malarz, ale nie opowiedziałeś właściwie nic.

 

Bo po co pisać, skoro sam mam sobie wszystko dopowiedzieć? To już lepiej robić zdjęcia ;-)

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Hm, ale co miałbyś sobie dopowiadać? Bo nie do końca rozumiem? Że nie ma w tekście, tego, co napisałem w komentarzu, czy to dla Ciebie za mało? Czego oczekiwałbyś więcej? To dla mnie ważne.

Powiem tak: czytałam pierwszą część, myślałam sobie “ale weird”. Bo to jest bardzo dobrze napisany wściekły weird. Rozwiązanie z jednej strony, nie zaprzeczam, miało w sobie element rozczarowania, a z drugiej – pomyślałam, że dlaczego nie wykorzystywać weird czy niemalże bizarro do opisu rzeczywistości? Czy fantastyka ma być tylko dla samej siebie?

Po drugim przejrzeniu tekstu mam dokładnie to samo uczucie co przy pierwszej lekturze – ostatnie zdania są dla mnie bardzo optymistyczne (nie siedzę w temacie, ale statystyki jednak ponoć mówią, że większość facetów nie wytrzymuje i odchodzi) i może to jest jedyny zgrzyt. Wolałabym, żeby np. bohater miał świadomość, że troszkę sobie zaklina rzeczywistość, że boi się, kiedy pęknie, że ma świadomość, jak mało robi (bo na to trochę wskazuje sen i sytuacja) czy coś w tym rodzaju. Albo że ta weird wizja jakoś się przesącza w świat? To pewnie tylko moje wrażenie, bo nie rozwinąłeś tematu, ale nadal dręczy mnie, co się śni siostrze. Jakbym miała wrażenie, że to coś ze snu ojca rozlewa się na rodzinę. Potrzeby dopowiadania sensu stricto tu nie widzę, co najwyżej mógłbyś nieco odrealistycznić drugą część, żeby kontrast nie był aż tak wielki, a zarazem żeby bohater miał więcej głębi. Żeby ta pierwsza część była mocniej zahaczona w jego lękach.

http://altronapoleone.home.blog

Dziękuję, Drakaino. Podnosisz mnie na duchu.

Jak to zauważył już w swojej twórczości CountPrimagen, tak zauważam i ja, to nie jest przygodówka, nie pisze się tego łatwo i przyjemnie. Nie jestem, nie potrafię jeszcze napisać tyle znaków, jak Katia72.

 

Jeszcze dwa słowa do Ciebie, Mytrixie.

Jeśli masz moją zgodę, co do obrazu, tak, można namalować obraz, zamiast miniatury. Tak nie ma zgody, co do zdjęcia. Mówisz, że wolałbyś zrobić zdjęcie? A gdzie chciałbyś/ mógłbyś zrobić takie zdjęcie?

Pierwsza część została opisana kapitalnie. Ok, sekwencja snu, ale jak to ułożyłeś w słowa – majstersztyk. Druga część – jestem pełna podziwu Twojej empatii do tematu i że w tak zrównoważony sposób przedstawiłeś sytuację trudną. Twój szort też kojarzy mi się z konwencją filmu “Babadook” – niby horror, ale tak naprawdę historia kobiety chorej na depresję. Zrobiłeś coś podobnego. Ale przyznam, że jak Drakaina, jestem ciekawa snu siostry. Może pewnego dnia popełnisz większy tekst, bo naprawdę, umiesz ugryźć trudne motywy. 

Dzięki, Deirdriu!

 

Ps1. Tak, sen Ptysia…

 

Ps2. Zachęcony Twoim dobrym słowem upubliczniam ponownie szort w podobnej tematyce – Gadające Głowy, względem którego miałem większe plany, ale na razie muszą poczekać. Mam nawet wersję w postaci słuchowiska, ale na razie w nie najlepszej jakości audio.

chyba nie ogranicza Cię własna wyobraźnia?

Nie wiem, wszyscy patrzymy na świat przez filtry umieszczone w mózgu. Mój mózg w pewnym momencie postawił hipotezę: “analizowana historia jest zbyt porąbana, żeby mogła być czymś innym niż snem”. I wtedy stracił zainteresowanie, bo to już nie jest fantastyka.

Nawiązań do znęcania się nad dziećmi nie widzę, zupełnie, ale każdy z nas jest inny. Dzięki za wizytę.

Są, są. Tylko nie bohaterowie męczą dzieci, a Autor. ;-) Tak, wiem, “mam horom curke” wzbudza emocje. Tak łatwo, że bywa nadmiernie wykorzystywane w literaturze, bo na pewno odbiorca się przejmie tym biednym dzieciaczkiem. Sorry, ale uważam, że to pójście na łatwiznę i próba prymitywnego manipulowania mną. Reaguję jak na świadków Jehowy pytających, czy mogą mi zająć chwilę.

Babska logika rządzi!

Zazwyczaj też mam alergię na podobne motywy, zwłaszcza w obyczajówkach, ale tu – gdyby Autor choć troszkę odsłodził i udrapieżnił zakończenie – byłaby raczej bardzo niepokojąca wizja psychologiczna, a nie manipulacja emocjonalna. I to właśnie mi się podoba, że “sen” (a może wizja właśnie – może niepotrzebne jest to dosłowne przebudzenie, może mózg bohatera przetwarza to, co widzą oczy w ten horrorowy sposób?) pokazuje coś z wnętrza człowieka, jakąś prawdę o postrzeganiu problemów życiowych za pomocą fantastycznego, horrorowego, bizarrowego obrazu.

http://altronapoleone.home.blog

Tak, wiem, “mam horom curke” wzbudza emocje. Tak łatwo, że bywa nadmiernie wykorzystywane w literaturze, bo na pewno odbiorca się przejmie tym biednym dzieciaczkiem. Sorry, ale uważam, że to pójście na łatwiznę i próba prymitywnego manipulowania mną.

ale tu – gdyby Autor choć troszkę odsłodził i udrapieżnił zakończenie – byłaby raczej bardzo niepokojąca wizja psychologiczna, a nie manipulacja emocjonalna.

 

oh tak!

szczególnie, że człowiek ma prawo mieć po prostu dość. 

 

A z drugiej strony, martwe pszczoły i kobieta wypruwająca sobie żyły, są piękne przedstawione. 

I would prefer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/

Cieszę się, że jest ktoś, kto myśli lub odczuwa podobnie do mnie.

 

Co do Twojego komentarza, Finklo, w sposób jasny i bezpośredni napisałaś, że nie podlega dyskusji.

Wróciła do zajęcia, więc powiódł za nią wzrokiem. Ujrzał dłonie tkające, pod nimi dywan pleciony z własnych żył. Kobieta wyciągała je sprawnie z przedramion.

 

Tu się potknęłam. Jako że wizja jest mocno weird zabrzmiało jakby własne odnosiły się do żył bohatera a nie kobiety (na co wskazuje kontekst).

 

Mam trochę jak Drakaina, a trochę jak Finkla… Ogólnie nie kupił mnie ten tekst w warstwie obyczajowej, a w warstwie treści rzeczywiście w którymś momencie pojawia się myśl – to na pewno sen.

Sen mężczyzny wskazuje na to, że nie angażuje się w życie rodziny – bohater nie jest w ogóle snem zdziwiony, jego postawa potwierdza ten brak zaangażowania, nie ma w nim sprzeciwu wobec samej treści snu, tego, że pokazuje go “poza” rodziną. Pojawia się dopiero sprzeciw wobec tego, za kogo bohater się uważa, a nie wobec tego kim do tej pory był (przynajmniej na razie) w życiu bliskich.

I właśnie tu mi zaczyna zgrzytać logika – syn ma trzynaście lat, prawdopodobnie jest chory od urodzenia (na to przynajmniej wskazuje kokon i opis jego fizyczności w śnie), wymaga opieki 24/7 – i zdecydowali się na drugie dziecko? Nie jestem w stanie sobie za bardzo wyobrazić motywacji ani matki, wykończonej ciągłą opieką, ani ojca, który się do opieki nie garnie, chcących mieć drugie dziecko; niby zostaje jeszcze wpadka, ale w takiej sytuacji to też się raczej bardzo uważa. Dużo więcej sensu miałoby, gdyby zdrowa córka była starsza, albo gdyby para należała do niższych warstw społecznych (kwestie antykoncepcji – świadomości i dostępu do niej, mocno patriarchalny model rodziny, wiara itp.)

Kolejna rzecz – reakcja matki. Wykończona kobieta w środku nocy reaguje na stwierdzenie męża, który zostawił całą opiekę jej (wieloletnią!) w ten sposób:

– Wiem, nie musisz o tym mówić. – Pogładziła go po włosach. – To się czuje.

Nie słyszał jej.

– Tylko czasem jest tak cholernie ciężko…

 

To się czuje??? – hmmm… a w jaki sposób?

 

I rozumiem, że ostatnią kwestię wypowiada on? (bo to też nie jest dla mnie jednoznaczne) Jeśli tak, to może jest to i prawdopodobne, ale w tym momencie bohater staje się wyjątkowo antypatyczny i jedyne co mi przyszło do głowy, po przeczytaniu jego kwestii, to “Serio?”

I też trochę dziwi mnie to, że w mężczyźnie nieangażującemu się trzynaście lat, sen wywołał tak mocną reakcję (choć tu pozostaje kwestia na jak długo się ona utrzyma) – więc to nie tyle zarzut, co wątpliwość.

Czyli – za dużo cukru dla mnie w tym tekście.

Z plusów – sen naprawdę sugestywny, operujesz ciekawą metaforyką – z jednej strony oryginalną, z drugiej czytelną, co wcale nie jest łatwe. W niewielkiej ilości znaków zawarłeś kompletną historię – może nie jest to opowieść, raczej scena, trochę kompilacja – tylko że dla mnie nie wszystko musi być opowieścią, nie wszystko musi być jak film, teksty-obrazy też są fajne :-).

It's ok not to.

Dziękuję, Dogs, za tak rozbudowany komentarz i chyba sumarycznie, za dobre słowo? Stawiasz w nim kilka pytań, na które nie podejmuję się udzielić odpowiedzi. O kwestię drugiego dziecka trzeba by zapytać rodziców, które takie mają. Choć pewnie nie odważyłbym się zapytać od razu. Czy miłość się czuje? Nie wiem jak miałbym Ci odpowiedzieć, to są już nasze prywatne, subiektywne odczucia, słowa i postrzeganie.

Co zaś do zdań, kto, co, powiedział. Pozostawię tak, jak jest. W końcu doszłaś, pewnie dosyć szybko, o co chodzi. Liczę, że u innych jest podobnie.

Z jednym chciałbym trochę Ci zamieszać. Z tekstu bezpośrednio nie wynika, że mężczyzna nie angażuje się przez całe życie. Może być wręcz odwrotnie. Sny często ukazują nasze lęki, obawy, nie są wariografami. Zauważ, że mężczyzna po przebudzeni nie rusza od razu do pomocy, gdyby nie pomagał, mógłby potraktować sen rzeczywiście jako wyrzuty sumienia i ruszyć od razu z pomocą. Kluczowe są tu pszczoły i deklaracja miłości.

W kwestii tych pszczół – przyznaję, że chyba w takim razie nie rozumiem ich znaczenia :( Wydawały mi się takim elementem tła, ale najwyraźniej widzisz w nich coś więcej, co mi umyka…

http://altronapoleone.home.blog

Tekst zupełnie nie w moim guście. Bardzo mocno obyczajowy i, jeśli czegoś nie przeoczyłem, pozbawiony fantastyki. Początek zaintrygował, ciekawa wizja z pszczołami i plecieniem dywanu z żył. Ale zakończenie ze snem mnie rozczarowało.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Drakaino, pszczoły są w pierwszym fragmencie, wyraźnie oddzielone (podkreślone) od reszty, nie są bez znaczenia. Inaczej po co o nich pisać?

 

Edit:

Szyszkowy, zamiast odpowiedzieć na pojawiający się na forum zarzut o braku fantastyki, zapytam. Na której półce w Empiku widziałbyś zbiór takich opowiadań? I coś Ci się podobało, więc dobre i to.

No, są wyróżnione, ale i tak potraktowałam je jako rodzaj wprowadzenia w horrorowy nastrój… Wyjaśnisz, co oznaczają, bo znaczenie nadal mi umyka? ;)

http://altronapoleone.home.blog

Podeślę Ci znaczenie na priv. Z doświadczenia poprzedniego szorta wynika mi, że wyjaśnienia pod tekstem chyba nie wychodzą utworom na dobre.

Z jednym chciałbym trochę Ci zamieszać. Z tekstu bezpośrednio nie wynika, że mężczyzna nie angażuje się przez całe życie. Może być wręcz odwrotnie. Sny często ukazują nasze lęki, obawy, nie są wariografami.

A wiesz, że brałam to pod uwagę. Tyle tylko, że w tekście nie masz żadnej bezpośrednio podanej informacji o zaangażowaniu mężczyzny. Nie masz też żadnych sugestii (a przynajmniej ja nie znalazłam), że się angażował. Są za to sugestie, że się nie angażował. Dlatego mi to zgrzyta i dlatego napisałam:

 

Sen mężczyzny wskazuje na to, że nie angażuje się w życie rodziny – bohater nie jest w ogóle snem zdziwiony, jego postawa potwierdza ten brak zaangażowania, nie ma w nim sprzeciwu wobec samej treści snu, tego, że pokazuje go “poza” rodziną. Pojawia się dopiero sprzeciw wobec tego, za kogo bohater się uważa, a nie wobec tego kim do tej pory był (przynajmniej na razie) w życiu bliskich.

I o ile sen nie musi odzwierciedlać rzeczywistości, to postawa mężczyzny i jego reakcja na ten sen to już jest konkret.

Dodatkowo – dziewczynka miała koszmar, ale nie poszła do taty, tylko do mamy – czyli to ona jest tutaj osobą, u której szuka opieki.

Jeśli mężczyzna przynajmniej częściowo się angażował, to zabrakło mi jakichkolwiek sugestii w tym kierunku.

 

Pszczoły – z jednej strony zwróciłam uwagę na jednostajny szum, czyli coś, co powinno przeszkadzać, ale stało się częścią rzeczywistości. Jeśli chodzi o relacje męża-żony to w ulu to królowa jest centralną figurą, a opieką zajmują się robotnice, trutnie są bezczynne i służą tylko do zapłodnienia, więc nie wiem, w jaki sposób mogłaby ta metafora działać na korzyść bohatera.

It's ok not to.

Co czytelnik, to interpretacja pszczół :) Moje skojarzenia biegły jeśli dokądkolwiek, to raczej ku temu, że sytuacja życiowa sprawiła, że bohater zrezygnował (rozdeptał) swoje plany, ambicje, kreatywność, ale tu zadziałało skojarzenie ze starożytno-klasycystyczną metaforą pszczoły jako twórcy czyli zboczenie zawodowe. Dlatego wydało mi się to elementem tła (historia bohatera), a nie sytuacji przedstawionej konkretnie we śnie.

http://altronapoleone.home.blog

Rozumiem Twój punkt widzenia, Dogs. Podejrzewałem, że moje wskazówki mogą być niejasne i niełatwe do odszyfrowania. Coś czuję, że na Twojego męża średnio by się nadawał. ;)

Coś czuję, że na Twojego męża średnio by się nadawał. ;)

Też mi się tak wydaje ;-)

It's ok not to.

Bardzo przypadły mi do gustu metafory w części ze snem, szczególnie “wypruwanie żył”, ale nie zrozumiałam znaczenia pszczół. Wywarło na mnie duże wrażenie, to że ojciec z początku nie zauważył dziewczynki w pokoju…

Jak dla mnie, to że to był sen mnie nie zawiodło, bo przecież bohater wybudził się do swojego osobistego koszmaru, prawda? ;) 

 

 

off top:

Ostatnio czytałam świetną książkę, którą gorąco polecam, jeśli ktoś chciałby nabrać perspektywy w tym temacie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/302789/mamy-z-innej-planety-historie-kobiet-ktore-urodzily-niepelnosprawne-dziecko . Wbrew pozorom to nie żadne użalanie się nad sobą i “darmo daj bo mam chorom curke”, a raczej próba pokazania etapów żałoby po narodzeniu dziecka z niepełnosprawnością i co w relacjach ze społeczeństwem tak na prawdę boli takie rodziny.

 

Widzę, że szort przyciąga nowych mi czytelników. Dziękuję za wizytę i słowa.

Szyszkowy, zamiast odpowiedzieć na pojawiający się na forum zarzut o braku fantastyki, zapytam. Na której półce w Empiku widziałbyś zbiór takich opowiadań? I coś Ci się podobało, więc dobre i to.

Nie wiem, dawno w Empiku nie byłem. Dla mnie to opowiadanie obyczajowe.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Opis snu doceniam, ale przechodzę nad nim dość obojętnie, jako że cudze sny nie są w stanie mnie zainteresować.

Natomiast scena w pokoju, do którego, przebudziwszy się, przyszedł mężczyzna, nie zrobiła na mnie szczególnego wrażenia, bo też nie opisuje niczego, o czym by już wcześniej nie zdarzyło mi się czytać, słyszeć, czy też widzieć osobiście.

 

Ko­szul­ka le­pi­ła się do ple­ców od potu. –> Raczej: Przepocona ko­szul­ka le­pi­ła się do ple­ców.

 

Miej­sce obok było puste. Wstał cięż­ko i wy­szedł z po­ko­ju. Wszedł do po­miesz­cze­nia obok. –> Nie brzmi to najlepiej.

 

po­pra­wi­ła od­ru­cho­wo rurkę tra­che­osto­mij­ną sy­no­wi. –> Raczej: …od­ru­cho­wo poprawiła synowi rurkę tra­che­oto­mij­ną.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Sugestywne, choć bazujące na dość szokujących zabiegach (dywan z żył, wymiotowanie synowi w usta). Nie mój typ, ale doceniam efekt. Z jednej strony rozumiem narzekaczy, że szkoda, że okazało się to tylko snem. Z drugiej widzę w tym zamkniętą całość i jako szort sprawdza się całkiem dobrze. Ogólnie na plus, mocny efekt, poruszająca historia w krótkiej formie.

Dość przerażające, gdy się nad tym głębiej zastanawiam. I to podwójnie, bo i sen jest straszny, a rzeczywistość i bohater, który się w niej miota również wzbudza uczucie niepokoju i współczucie. Doceniam. :)

Choć to krótki szort, cieszy, że nie znalazłaś błędów a jedynie sugestie, Regulatorko.

Trochę wygładziłem wskazane miejsca. Co do treści, bywamy pod tymi samymi opowiadaniami, więc Twoja opinia nie była dla mnie zaskoczeniem.

Pozdrawiam.

 

Ac

Miałem nadzieję, że czytelnicy zobaczą tu zamknięta całość. Często chodzą mi po głowie takie sceny, obrazy. To zapewne silny wpływ surrealistycznego malarstwa, które tak uwielbiam. Myślę, że powstanie znaczenie więcej utworów w podobnym gatunku.

Dzięki.

Hmm, Richter, którego znam… choć nie wiem skąd.

Jakiś taki smutny i zły ostatnio jesteś.

 

Po dziwnym początku (nie słabym, po prostu takim weirdowym) uciekłeś w sen. Tutaj się troszku zezłościłem – bo uciekłeś w ciepło łóżka i marzeń sennych, przytuliłeś się z nadzieją. A ja oczekiwałem paskudnego i mrocznego zakończenia. Samemu ciężko jest uciec z psychiczej dziury, a jak wydaje mi się, tak zrobił (lub próbuje zrobić) ojciec. "Jest mi ciężko" – oto mój klucz. Nie widzę tutaj cierpienia pozostałych członków rodziny. 

Moim największym zarzutem dla szorta jest to, że jest szortem. Z gówna bata nie ukręcisz, z trzech kilo nic wielkiego nie wiciśniesz. To pomysł, migawka, nic więcej. Obrazowa, całkiem emocjonalna (choć bardziej niż smutek, dopadła mnie pewnego rodzaju "niewygoda" tych wizji).

 

Widzę tu trochę narzekanie dla samej czynności narzekania. Sen to nie jest rzeczywistość. To jego – najczęściej pokraczna – pochodna. Za słownikiem: Fantazmat, fantazja (gr. phantasia – wyobraźnia) – pewien wyobrażony scenariusz, w którym w sposób jawny lub ukryty osoba spełnia swoje życzenia. Fantazja jest elementem rzeczywistości psychicznej.

Zatem (dla mnie) fantastyką jest wszystko, co wymyślone (a więc sztuczne), co nie jest związane z rzeczywistością i "to co się jeszcze nie stało". Czasem nie ma sensu szukać sensu. Nie wszędzie jest betonowa podłoga, na której możemy postać pewni swojej pozycji i stanu. Gdyby Darcon napisał, że bohater nie był ojcem, a demonem, a jego sen nie snem, a klątą rzuconą przez Boga (zadaną jako pokuta), to by przeszło jako "Inne", co nie?

Tym bardziej więc psioczył będę na psioczenie Finkli i oburzał się na oburzanie Szyszkowego. Kwestia gustów i prywatnie nadawanych etykiet. Ale dziwnie czyta się opinię w stylu "dla mnie to coś innego. Nie moja bajka. I chuj, kropka.". Trochę elastyczności w głowach, ziomki.

Ależ ja lubię taką narrację:) Czasami rytm zdań i rownoważników mógłby być inny, ale to kwestia gustu. Tekst ma swoją głębię i chwała Ci za to, że nie zepsułeś go nadmiarem. Podobało się, oj podobało:) Jeżeli będzie odniesienie do emocji jak wyżej to pisz ile się da (odnośnie Twojego komentarza powyżej).

No proszę ja chwalę, że szort Stn, że krótkie… Dobrze że się różnimy. Dobrze dla Darcona ;)

Nie lubię szortów, bo ledwo się rozgrzeję i wtopię w świat przedstawiony, a pojawia się “KONIEC”. :<

Ja lubię, bo to często błysk iluminacji – boskiego zrozumienia ;)

Akurat tego, to za znajomkiem z Młodzieży Wszechpolskiej, jeszcze nie “byłem godzien poczuć”. ;)

Choć tak samo jest przecież z fantastyką – przeczytałem powyższego szora, i pomimo braku takich tragedii w moim bliskim otoczeniu, poczułem lekki głód. Chyba emocji z tym związanych. Choć po to czytamy – mózg uzbraja się na możliwe nowe sytuacje. 

Tym bardziej więc psioczył będę na psioczenie Finkli i oburzał się na oburzanie Szyszkowego. Kwestia gustów i prywatnie nadawanych etykiet. Ale dziwnie czyta się opinię w stylu "dla mnie to coś innego. Nie moja bajka. I chuj, kropka.". Trochę elastyczności w głowach, ziomki.

Yyyy… ale ja się nie oburzam. Przeczytałem tekst, to skoro go przeczytałem, to postanowiłem go skomentować. Wskazałem, co mi się podobało (początek), a co nie. No i rozumiem, że przy tym, co mi się nie podobało, trzeba brać poprawkę na mój gust. No i ten brak fantastyki (ponownie, według moich kryteriów, bo ocena fantastyczności snów, majaków i omamów jest dosyć subiektywna) powoduje, że tekst zwyczajnie wypadł poza ten gust. Nie chodziło mi tu o specyfikę forum. Nie wiem, co jest nie halo z takim komentarzem.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Tekst działa na jednej płaszczyźnie – przekazywanie “emocji” wychodzi czasem pokracznie. Chodzi mi o końcówkę – o twarde (jak dla mnie trochę zbyt mocne) odcięcie się od szorta jako “niefantastycznego”. Mało tu sprawiedliwości, więcej spoglądania z góry, z poziomu “mojszych preferencji”.

Brak fantastyki… To nie tekst, który tak łatwo zaszufladkować, szczególnie, że obecność elfa i krasnoluda w innych opowiadaniach na tym portalu też o niczym jeszcze nie świadczy ;)

obecność elfa i krasnoluda w innych opowiadaniach na tym portalu też o niczym jeszcze nie świadczy

Błyskotliwa uwaga.

http://altronapoleone.home.blog

Hmmm. Jest sobie rodzina z ciężko chorym dzieckiem. Wszystkim im ciężko. Ojciec miał zły sen.

Co z tego nie mogło się zdarzyć?

Babska logika rządzi!

Taką argumentacją możesz zanegować cokolwiek zechcesz.

Jakiś taki smutny i zły ostatnio jesteś.

Dlatego tak bardzo podobała mi się pierwsza połowa Kwantowego serca ostinato.

Taki smutek towarzyszy mi od bardzo dawna, jakby to dziwnie nie brzmiało. W takie klimaty ciągnęło mnie od zawsze, ale to nie jest popularny kierunek i chcąc poprawić warsztat, na czym bardzo mi zależało, postanowiłem "dostosować" się do forum, by dostać szeroki feedback. I to się w sporej części udało.

Ubolewam bowiem, jak słabo przyjęte były tu najlepsze opowiadania Katii72. Trafiła się nawet religijna krucjata przeciwko jednemu z nich. Sumarycznie – dziewczynie podcięto skrzydła i tych świetnych utworów na forum już nie ma. Są inne, niezłe, ale nie tak zjawiskowe.

Jest też CountPrimagen, na którego forum wpłynęło i napisał Pokraka… A potrafi pisać naprawdę mocne rzeczy. Nadal mam dyskomfort, że zbyt mocno go za to zjechałem, ale skoro innych wytykam palcem, gdy idą na kompromis, to dlaczego sam to robię? Jakość warsztatu ostatnio już mi nikt nie wytyka (choć zawsze może być lepiej). Dlatego dalej będę pisał o miłości i śmierci, poczuciu winy i grzechu. Bo takie są moje opowiadania, tylko kompromis będę się starał odłożyć na półkę.

Inna sprawa, że czym temat cięższy, tym trudniej pisać.

Dzięki za dobre słowa, panowie. Są budujące.

 

Nie chce mi się tłumaczyć (lepsi tutaj są do tego zadania :)), ale i tak wstawię cytat Davida Mitchella. Mówi o książkach, ale do opowiadań jak najbardziej też pasuje.

 

It’s convenient to have a science fiction and fantasy section, it’s convenient to have a mainstream literary fiction section, but these should only be guides, they shouldn’t be demarcated territories where one type of reader belongs and another type of reader does not belong. …

It’s a bizarre act of self-mutilation to say that ‘I don’t get on with science fiction and fantasy, therefore I’m never going to read any.’ What a shame. All those great books that you’re cutting yourself off from. …

The book doesn’t care if it’s science fiction. The book doesn’t give a damn about genre, it just is what it is.

Amen.

Nie no, zostaje wiele dziedzin, których w ten sposób zanegować nie mogę. Magii nie ma, czary nie mogą się zdarzyć – fantastyka. Lotów FTL nie ma – fantastyka. Bogów olimpijskich nie ma – mitologia albo fantastyka. Pod Grunwaldem wygrali nasi i wszystkie inne wersje to fantastyka. I tak dalej…

A z drugiego krańca – Hercules Poirot nigdy nie istniał. Ale nie robił nic, czego nie mógłby zrobić człowiek. Fikcja, ale nie fantastyka.

Pośrodku, w cieniu semantycznym są opowieści, których bohaterowie robią zwykłe rzeczy (zakochują się, kłócą, pracują, walczą itp.), ale dzieje się to na przykład na Marsie albo z wykorzystaniem różdżek, gadżetów SF, albo bohaterowie są elfami czy trollami – można dyskutować, czy to fantastyka.

Babska logika rządzi!

Em, akurat wygrana naszych pod Grunwaldem to nie fantastyka XD Że nic na tym nie ugraliśmy, to osobna sprawa.

http://altronapoleone.home.blog

Nie znałem tej wypowiedzi Mitchella, bardzo dobra. Uniwersalne i jakże celne dwa ostatnie zdania.

Drakaino, napisałam, że wszystkie inne wersje to fantastyka. :-)

Babska logika rządzi!

Fikcja, ale nie fantastyka.

I właśnie dlatego wolę podejście do tematu anglojęzyczne – zbiorcza nazwa speculative fiction. Mam wrażenie, że w polskim środowisku (czy też nasze własne NF poletko) dominuje przekonanie o wyznaczaniu jasnych granic – co fantastyka, a co nie. Słowa Mitchella pokazują, że jednak coraz więcej autorów wychodzi poza ramy. Ile powieści nagrodzonych np. Bookerem ma motywy fantastyczne, ale nie zawsze są układane na takiej półce.

Nawet na naszym forum widziała dyskusje na temat horroru, że to nie fantastyka – np. slasher etc. Ale cóż, możemy kruszyć kopie, bo w innym kręgu literackim to po prostu speculative fiction i nikt nie dyskutuje czy może stać koło, np. Tolkiena czy nie.

Darcon też się poruszył na grząskim gruncie granic gatunkowy i mówiąc szczerze – na co mi kategoryzowanie skoro szort mi się spodobał? A gdyby nie spodobał raczej nie zarzucałabym mało fantastyki, bo kawałek tekstu weird zaspokoił potrzebę fantastyczności, nawet jeśli był tylko snem.

 

Darconie, mam nieodparte wrażenie, że w zdaniu: Marta wzruszyła ramionami, poprawiła odruchowo synowi rurkę tracheostomijną. – nadal jest błąd. O ile mi wiadomo, to rurka tracheotomijna.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ciekawe, że wspomniałeś o Kati. W jej przypadku nadmierny artyzm gmatwał przekaz…

Według mnie, nie ma, Reg.

Nie mówię, że były doskonałe, ale usunęła je z forum (chyba) nie ze względu na łapanki i błędy warsztatowe.

To napeno nie ze względu na babole ;)

Chodzi mi o końcówkę – o twarde (jak dla mnie trochę zbyt mocne) odcięcie się od szorta jako “niefantastycznego”. Mało tu sprawiedliwości, więcej spoglądania z góry, z poziomu “mojszych preferencji”.

Ale czemu? Czy gdybym dopisał więcej zmiękczaczy w rodzaju “moim zdaniem”, “wydaje mi się” byłoby mniej odcinająco? Czy gdy jakiś komentator pisze, że “Nie lubię bizarro/hard s-f/high-fantasy/gore/whatever” to też jest tu jakieś spoglądanie z góry? 

Jasne, że granica między fantastycznym i niefantastycznym bywa mętna, ale w przypadku tego tekstu zgadzam się z Finklą.

A uwaga, że można randomowo powrzucać demony i magię do tekstu, by uczynić go fantastycznym nic nie wnosi. Podobnie jak zarzutu o małą dynamiczność tekstu nie można odeprzeć mówiąc, że wystarczy dorzucić bez ładu i składu kilka wybuchów i pościgów, by zadowolić marudę. ;)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Jak dla mnie 

Czy gdy jakiś komentator pisze, że “Nie lubię bizarro/hard s-f/high-fantasy/gore/whatever” to też jest tu jakieś spoglądanie z góry? 

To po prostu czysty subiektywizm. A nie na tym polega konstruktywna krytyka. Oczywiście, informacja, że coś się podoba lub nie podoba danemu czytelnikowi, również bywa przydatna, ale z całą pewnością nie jest specjalnie ważna przy ocenianiu utworu. Bo nie da się wyprodukować produktu czy napisać tekstu, który będzie podobał się dosłownie wszystkim.

Jasne. Tylko, że nie da się zupełnie odciąć od subiektywizmu. No i informacja, skąd wywodzi się czytelnik wydaje mi się bardzo ważna dla autora. I, że, pomimo swoich gustów, odnalazł coś dobrego w tekście.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Czego oczekiwałbyś więcej?

 

Fantastyki.

Albo jeżeli jest obecna, to aktywnego jej ukazania. Bo sama senna wizja to jednak fantazja głównego bohatera. Fajnie przestwione wypruwanie sobie żył w sensie urabiania się po pachy przy opiece nad kimś.

Ale drugą częścią szorta, całą tę wizję zamieniasz w sen, będący odbiciem szarej niefantastycznej rzeczywistości.

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Zostawię już temat samej fantastyki, połowa powyższych wpisów to dyskusja na ten temat i nie mam nic więcej do dodania.

Jeśli chodzi o sen Mytrixie, to odpowiem na nie postawione pytanie. O czym jest ten szort?

To wewnętrzny dramat człowieka, tego mężczyzny. To szort o poczuciu winy. Gdyby sen nie był snem, a wydarzenia był aktywne, nie byłyby zależne od mężczyzny, na pewno nie całkowicie. Sen jest jego, on jest sprawcą wszystkiego, on jest winny i on ma poczucie tej winy. Rozumiesz to, prawda?

Oczekiwałeś szorta o czymś innym i to jest w porządku, ale to nie byłby już mój szort.

Rozumiem, Darconie, ale jak widzisz, moje oczekiwania nawet wobec szorta są takie, że chcę czegoś fantastycznego, i do tego tekstu nic nie mam, jest fajny, ale niefantastyczny jak dla mnie.

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Przez moment, bardzo krótki moment, pomyślałem, że jest trochę tak, jak pisał STN, że Ty i kilka osób jesteście takimi fantastycznymi fanatykami, co to wiesz, na lewo fantastyka, a na prawo już tylko ściana, ale szybko zreflektowałem się, że to nieprawda. Pomyślałem, że przecież czytam opowiadania tego gościa i komentarze i taki nie jest, więc problem musi leżeć gdzie indziej.

Myślę, że to pewne niezrozumienie wzajemnych wypowiedzi. Wiem, że szort po części Ci się podoba, ale… Ale jeszcze napiszę kiedyś opowiadanie, które może określisz jako świetne, gdy w dupie będziesz miał gatunek, ba, nie przyjdzie Ci nawet do głowy, żeby je kategoryzować, gdyż będziesz żył tylko jego treścią.

Peace!

Bez kategoryzacji jako fantastyka, tekst i tak pozostawia niedosyt ;-)

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Pozostawiając dyskusje na temat braku lub nie fantastyki, to podpiszę się pod komentarzem Szyszykowego.

Mimo że tekst jest lepiej napisany niż “Gadające głowy” to sama tematyka mi średnio mi podeszła. Taki emocjonalny walec. Zaczęło się obiecująco, trwało bardzo dobrze a potem taka piękna katastrofa. Za bardzo obyczajowo, zakończenie a’la amerykaski serial szpitalny co to moja ajlovju ogląda i co najgorsze – ten fikołek ze snem! C’mon! :)

I żeby nie było, że kpię sobie z ludzkich tragedii, absolutnie nie. Oceniam tylko tekst.

Ale napisane świetnie.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Przypuszczałem, że to nie Twoja bajka, dlaczego sen, już pisałem, ale rozumiem, że nie wszyscy są tym zachwyceni. I tak jestem pozytywnie zaskoczony, to gatunkowość trochę niszowa, tak mi się przynajmniej wydaje.

Cieszą mnie słowa o dobrym pisaniu. Pracowałem półtora roku na takie komentarze, planowałem w następstwie zabrać się za coś większego, ale pozostanę chyba jeszcze przy krótkiej formie. Ciągną mnie takie mroczne obrazy.

Pozdrawiam i dzięki za wizytę.

Takie wysokie loty dyskusji, że aż wstyd się pchać z moim plebejskim wyczesywaniem robaków ;)

 Zwiastował coś, czuł to podskórnie.

Różne podmioty w dwóch częściach zdania.

 widzieć lepiej, co tkała

C.t. i szyk: by lepiej widzieć, co tka. Albo lepiej: by lepiej widzieć tkaninę (żeby nie było stacatto).

 Przemknęła mu myśl, czy oblezą

Hmm.

 dywan pleciony z własnych żył

Niejasność referencji – z żył jego, czy tkaczki?

 w przepołowiony kokon

Czyli w połówkę kokonu, czy cały, tylko przecięty i rozchylony?

 Równie chudy i nagi

Dopisałabym "jak kobieta", bo w tym surrealizmie czytelnik mógł zapomnieć.

 Poczuł złość i bezsilność.

Może to pokaż?

 Maszkara wydała niezrozumiały kwik. Kobieta szybko podniosła się, podeszła do niego

Do kwiku? Powinien być związek zgody.

 zorientował się, że w pokoju był ktoś

Jest ktoś – consecutio temporum.

 Nie tak zwyczajnie, jak dziecko

Kolokwialne.

 W ręku trzymała loda

Też kolokwialne.

 Pszczoły wchłaniały każdą odrobinę.

Czyli siedziały na dole i spijały to?

 podkurczoną dłoń

"Podkurczyć" kończynę, to przycisnąć ją do ciała (najczęściej mówi się tak o kolanach). Trudno ją przy tym wyciągać.

 wskazując go.

Jakoś to dziwnie brzmi, jakby zdanie się urywało.

 Dzięki bogu przebudził się.

Bóg, niezależnie od Twoich na niego poglądów, to imię własne: Dzięki Bogu, obudził się.

 Koszulka lepiła się do pleców od potu.

Ja napisałabym: Koszulka lepiła się do pleców, mokra od potu.

 panującym półmroku

Aliteracja i zbędna informacja. Lepiej pokaż ten półmrok.

 

Impresjonistyczne. Malarskie. Nie wiem, czy to pora roku tak na ludzi działa, że wszyscy albo pławią się w depresji, albo udają promienną radość. Tekst, w każdym razie, nie bardzo należy do opowiadań, a raczej do impresji właśnie, bo jego treścią są emocje, nie ma konkretnej fabuły. Dlatego trudno mi go ocenić – nie mam kryteriów.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dziękuję za komentarz i dokładne sprawdzenie tekstu, Tarnino. Sporą część uwag wprowadziłem, chociaż nie wszystkie.

Tak, to nie jest temat dla wszystkich i nie w każdym musi budzić (jakiekolwiek) emocje.

Początek bardzo ładny. Opisujesz wszystko impresjonistycznie i starasz się pochwycić czytelnika emocjonalnie. Konsekwentnie idziesz z tym do końca i od tego, czy ten haczyk chwyci, zależy odczucie na koniec szorta. U mnie mocno nie chwyciło, ale to kwestia de gustibus itp. Sam natomiast koncept tekstu jest okej.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

A co w ogóle myślisz o takiej literaturze, NWMie? Pytam, jako osoby, która wydaje mi się gdzieś na obiektywnej linii. Obraz widzi, wie o co chodzi, ale niekoniecznie się pasjonuje. Gdybyś zobaczył gdzieś na półce zbiór takich surrealistycznych opowiadań, z odpowiednią okładką itp. Chwyciłbyś lub nie? Lub zależy?

Mocno zależy. Nie jestem pożeraczem tekstów mocno nastawionych na emocje, więc pytanie, co jeszcze ma w zanadrzu autor. Uniwersum, ciekawe rozważania problemów, mocne postacie, a może arcyciekawa forma. To rzeczy mocno subiektywne. Na pewno jednak nie kupiłbym od razu, musiałbym się zapoznać, czy w zbiorze jest coś dla mnie (jak – albo recenzja, albo reklama, albo demo/darmowy kawałek).

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Ciekawa rzecz, można odbierać na różnych płaszczyznach. Dyskusja pod szortem – równie zajmująca. Ja nie miałem takich dylematów dotyczących samej kategoryzacji gatunkowej i tym podobnych spraw. Natomiast kiedy doszedłem do tej części “po przebudzeniu”, pomyślałem, że główny bohater – ojciec i córeczka po prostu spotkali się w tym samym (wspólnym?) śnie (patent bardziej przywodzący na myśl horror?). Jednak nic takiego nie miało miejsca. Ta kwestia z wymiotami raczej kojarzy mi się z dokarmianiem piskląt, a co tu mają oznaczać pszczoły? No właśnie się zastanawiam, bo można by się pokusić o różne interpretacje.

 

Miód to właściwie wymiociny pszczół. Może o to chodzi, ale to nie jedyny kierunek możliwych interpretacji.

Babska logika rządzi!

Dzięki za odwiedziny, każde z Was wrzuca jakąś cząstkę interpretacji, często właściwej. ;) Ale tak, Zauruxor, chciałem, żeby tekst można było interpretować na kilka (zbliżonych) sposobów.

 

Podobają mi się plastyczne opisy – fajnie wyszły. Na mój gust motyw klasyczny z chorym dzieckiem całkiem sprawnie pokazany jako tło, nienachalnie, dzięki temu współczucie się nie pojawia w tym kontekście. Dziękii temu szort wyszedł o ojcu i pozwala czytelnikowi go oceniać – ciekawe. Ale generalnie dołujący tekst i nie przepadam za takimi, więc stałego czytelnika ze mnie nie będzie na takie klimaty. ;)

To jeszcze nie jest dołowanie w pełnym wydaniu, Blackburnie. Mam tak czasami, a nawet częściej, ale spisywać trudno. Chodzi mi jeszcze po głowie surrealizm zmieszany z pewnym pomysłem SF, zobaczymy, czy się zabiorę.

Dzięki za wizytę i słówko.

Mocne, działające na wyobraźnię, a przede wszystkim na emocje. W pewnym sensie nie napisane, lecz namalowane. “Ujrzał dłonie tkające, pod nimi dywan pleciony z własnych żył”. – W moim przekonaniu najlepsze zdanie w tekście. Zaledwie parę słów i tak dużo przekazu…

Bardzo dziękuję za miłe słowa, Katio.

“Dywan z własnych żył” rzeczywiście jest mocny.

Tekst przeczytałem i rozpatruję go w kategoriach nie tyle opowiadania, co dzieła artystycznego, gdyż jest zaledwie sceną i myślę, że mogłaby ona stanowić podwaliny czy zaczątek całego, długiego tekstu, gdyż wspaniale szkicuje sytuację i rysy psychologiczne bohaterów, zwłaszcza tego głównego.

Podoba mi się Twój styl, precyzja myśli, mroczne krajobrazy emocjonalne i dziwne wizje.

Szort przypomniał mi koszmar z dzieciństwa i to uczucie, które nastąpiło po przebudzeniu, ten wstyd, niemoc i niechęć do opowiedzenia bliskim o czymś tak strasznym – bravo!

Udało Ci się napisać coś, co odczuwam całkiem subiektywnie, lecz jednak, jako niezwykle przekonujące psychologicznie, a jest to sztuczka niemała. Rzeczywiście, masz zadatki. Trzymam kciuki za Twój najnowszy tekst, bo chociaż nie kopnął mnie emocjonalnie tak, jak ten tu, sądzę, że ma szanse.

A ten szort, w mej subiektywnej ocenie, zasługuje na bibliotekę.

Widzę, że zajrzałeś i tutaj. Dzięki za punkt, chociaż w tym przypadku nie cierpię jakoś z powodu braku biblioteki. Surrealizm nie jest dla wszystkich, zdaję sobie z tego sprawę. Też nie postrzegam utworu, jako opowiadania. Tak jak piszesz, to raczej obraz, który miał poruszyć, a nie zaciekawić, czy wciągnąć fabułą.

Pozdrawiam.

Nie należę najwyraźniej do najbardziej typowych czytelników. 

Urzekł mnie koloryt tego opowiadania, który rozpostarł się w mej wyobraźni.

Czasami tak mam.

Pozdrawiam!

Mnie nie urzekło. Ale czytało się nieźle :)

Przynoszę radość :)

Może następnym razem, Anet. :) Choć w takim klimacie, to pewnie też nie. ;)

Szkoda, że nie pociągnąłeś snu jako faktycznej historii w jakimś “chorym” świecie – ale to tylko takie moje widzimisię. W każdym razie tekst na duży plus yes

Włączyłem muzykę i przeczytałem. Myślę, że nie daję rady ogarnąć utworu rozumem, ale może trochę go czuję emocjami. Odniosłem wrażenie, że bohater utworu cierpi na dwa sposoby. Po pierwsze żyje poniekąd w innym świecie, co sugerowałaby dysharmonia jego garnituru i obrazu miejsca, w którym przebywa. Patrzy przez to jako osoba z innego świata, a być może chciałby być tego współuczestnikiem. Po drugie postrzega swoich bliskich jakby byli w głębokiej nędzy i nie może zrozumieć dlaczego tak dobrze to znoszą. Moim zdaniem najbardziej dojmującym obrazem jest tutaj postać kobiety. Wyjątkowo poetycko wyszedł sam obraz koszmaru i ogólnie mroku.

Tak, metafory są tu dosyć specyficzne, z tego co pamiętam niewiele osób wyłapało wszystkie. Nie ukrywam, że… Hm, lubię to niewłaściwe słowo, powiedzmy interesuje mnie taka literatura, dwuznaczna, mroczna i do własnej interpretacji. Dzięki za wizytę i dobre słowo.

Mnie brzęczenie pszczół kojarzy się z aparaturą, do której podpięty jest chłopak. 

Ogólnie mam wrażenie, że on jest tutaj najważniejszy. Moja fantastyczna interpretacja jest taka, że chłopiec żyjąc na skraju rzeczywistości i snu ma jakieś zdolności telepatyczne, albo po prostu przez swój stan jest zdolny “wciągnąć” śpiące osoby do swojego świata. Dlatego mała miała zły sen w tym samym czasie co ojciec. I dlatego “oskarża” go we śnie – umie czytać myśli ojca, który jest zmęczony sytuacją.

Oczywiście jest tu pełno dość oczywistych symboli takich jak wypruwanie sobie żył dla dzieci, bezustanna praca itd. ale jako człowiek, który ma umysł mocno spaczony próbami malarskimi, widzę tutaj głównie piękny obraz, który namalowałeś słowem. 

No, no, Beksiński by się nie powstydził. Ma zresztą jeden, który nieco przypomina mi tę scenerię klimatem (z napisem “In hoc signo vinces” i kołyską). To bardzo luźne skojarzenie. Gigera też bym tu się doszukiwał, ale pewnie powiesz, że na siłę.

Wydaje mi się, że estetyka surrealistyczna gra Ci w duszy i cóż, jeśli mam rację, to nie jesteś tutaj sam ;)

Podobało mi się. Z całą pewnością jest to tekst, o którym będę długo pamiętał.

 

Skojarzenie z Beksińskim to duży dla mnie komplement, dziękuję. Tak, znam ten obraz, jeden z tych, które kiedyś bardzo mi się podobały. Teraz bardziej podoba mi się kilka innych, ale to już ma mniejsze znaczenie. Giger pewnie skojarzył Ci się przez żyły. Rzeczywiście, mogłaby to być niezła ilustracja w jego stylu.

Tak, surrealizm to mój ulubiony kierunek w malarstwie. Oprócz wyżej wymienionych cenię jeszcze między innymi Petera Grica, Dariusza Zawadzkiego, Sebastiana Monia, Dariusza Ślusarskiego, no i Grzegorza Steca, jednego z najlepszych, oprócz Beksa.

Dzięki za komentarz i przepraszam za spóźnioną odpowiedź. Umknął mi Twój komentarz.

 

Porusza. Zwłaszcza, gdy miało się pod opieką kogoś niepełnosprawnego. yes

Spojrzałem raz jeszcze i widzę parę baboli stylistycznych, ale zostawię już jak jest. Może kiedyś.

Dzięki za podzielenie się wrażeniami, Koalo.

 

Nowa Fantastyka