
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Kubuś Puchatek, Prosiaczek, Osiołek Kłapouchy, Sowa Przemądrzała, Mama Kangurzyca i Maleństwo, Królik oraz jego liczni krewni i znajomi to przyjaciele Krzysia, którzy wraz z nim przeżywają śmieszne i dziwne przygody w Stumilowym Lesie i nie tylko… Nie straszne im trolle i wiedźminy. Smoki, a ghule. Utopce, a nawet – strzygi.Przyjaciele wiedzą, czego chcą. A chcą być razem. Do czasu.
Po wczorajszych figlach z Prosiaczkiem, Sową i Mamą Kangurzycą był bardzo obolały. A jak sobie przypomniał, co wyprawiali na polanie, odezwał się kac moralny ze zdwojoną intensywnością. A zaczęło się niewinnie, od miodku. Długo myślał, że wszystko kontroluje. Do tej pory zadawał sobie pytanie, jak się znalazł w chatce z powrotem i co stało się z Sową i Mamą Kangurzycą potem? A co z Prosiaczkiem? Kubusia, misia o bardzo małym rozumku, przestał w końcu dręczyć ból egzystencjalny, a zaczął – fizyczny. Zaczęło go ssać w dołku.
W jaki sposób zdobyć miód? – to tylko było ważne.
Miś próbował wspiąć się na wysokie drzewo – tak do pszczółek i ich zapasów. No nie udało się, trzy razy się "spingwinił", zanim się poddał.
Panie Boże chroń mnie od przyjaciół, bo….
Zrezygnowany postanowił zwrócić się o pomoc do Krzysia: on zawsze dysponował zapasami miodu, którego udzielał przyjaciołom za niewielką opłatą. Wprawdzie u Puchatka kiepsko ostatnio było z gotówką, ale zawsze jakoś się dogadywali z Krzysiem, a to przyniósł mu leśnych jagód, a to grzybków o silniejszym działaniu, a to naskubał dobrej trawy. Albo, po prostu, zrobił mu przyjacielską przysługę – jak to starzy przyjaciele.
Puchatek, drżącymi łapkami starał się oporządzić zmierzwione, po wczorajszym i po dzisiejszym, futro. Nie mógł się pokazać u Krzysia, jak ostatnia łachudra, bo Krzysio był estetą. Nie było łatwo wylaszczyć się, bo sierść skołtuniona od zaschłego miodu, suchej trawy i liści.
Miłość mego życia (Love of my live – melody)
Wysiłek jednak opłacił się, ponieważ chłopczyk zgodził się i razem udali do chatki misia, by dokonać transakcji. Bo Krzysio nie lubił, ot tak, na polanie. Mówił, że go krępuje, że ktoś może nadejść nagle. I nie może się wyluzować, stąd ta chatka, zamiast na łonie przyrody: jak Adam i Ewa pod jabłonią.
Żeby nie było, że przychodzi z gołymi rękoma, to Krzychu pokazał Kubusiowi butelkę miodku, którą dzierżył w ukryciu za pazuchą. Potem Krzyś dał Kubusiowi balonik; tak na dobry początek. A Puchatek odwzajemnił się Krzysiowi, śpiewając mu – do ucha – nową mruczankę.
Żeby się jeszcze bardziej rozluźnić zjedli sobie chlebek z miodkiem i śmietanką. Potem pili trochę kakao i zapalili faję. Z nową trawą Puchatka. W końcu, jak zrobił się nastrój,zaczęli się mieć ku sobie i przytulać.
Ślepa furia
Nagle, z komórki rozległo się jakieś chrząkanie. Kubuś przestraszył się bardzo. Natomiast Krzyś, jak to Krzyś, postanowił sprawdzić, co to było. Podszedł cicho do drzwi od komórki, nasłuchiwał trochę, po czym silnym kopniakiem otworzył komórkę.
A tam… nagi Prosiaczek, bezwstydnie rozwalony, z rozchylonymi nogami drzemał z nosem wetkniętym we wczorajsze bokserki Puchatka. Obudzony nie zachował się jak przyjaciel, tylko jak ostatnia świnia!
– Elo bejbe, dołączysz się do nas? – zagaił lubieżnie.
Kubuś nie czekał na rozwój wypadków:
Uczepiwszy się balonika, wzniósł się ponad wierzchołki drzew. Jakby przeczuwał wybuch szału Krzysia, który wrzeszcząc – „sk..łeś się, sierściuchu", zaczął strzelać do niego z karabinu.
Złość nie sprzyjała celności strzałów, co jednak Krzyś nadrabiał zapałem i ogniem seryjnym, na który przestawił karabin, więc Kubuś, popychany łagodnymi podmuchami wiatru i kolejnymi porcjami ołowiu, trzymając się kurczowo balonika, oddalił się w kierunku krainy mlekiem i miodem płynącej, zwanej też krainą wiecznych łowów.
Wciąż Cię kocham (I'm still loving you – melody)
Krzyś nie wiedział, co go bardziej bolało: zraniona duma, zdrada przyjaciela, czy rozdarte serce.
Skamieniał w jednej pozycji – pod chatką na deszczu – a łzy płynęły mu po policzkach. I sam nie wiedział, czy to łzy, czy deszcz. Płakał nie tylko z bólu, płakał też po stracie przyjaciela: kto z nim teraz będzie chodził do chatki? Czy ktoś zgodzi się jeszcze?
Wtedy doszło go znowu to chrumkanie…
Krzysio wiedział, jak zawsze, co robić. I wiedział, że tak nie postępuje przyjaciel, tylko, co najwyżej świnia…
Podszedł do otworu wejściowego komórki, w którym zwisały smętnie, na jednym tylko zawiasie, zgruchotane kopnięciem drzwi. Przeładował karabin, poczekał, aż muszka zgra się ze szczerbinką na bokserkach Puchatka, pod którymi majaczył się zarys ryjka.
…Kiedy naciskał spust czuł to samo mrowienie w stopach, które do tej pory czuł tylko z Puchatkiem…
Szczęśliwe Zakończenie
Nie, nie chciał, żeby tak to się skończyło. Jego Puchatek mógł przecież jeszcze wrócić.
Krzysio wyciągnął – z pewnym trudem – truchło Prosiaczka na zewnątrz. Tam go wypatroszył i zdarł skórę.
Wykroił, co lepsze kawałki szynki, które przygotował do wędzenia. I uwędził, tak, jak mama uczyła – w dymie jałowca. Skórę natarł solą i złożył do kamiennego gara.
Resztę wyrzucił: „forget me not chciałeś być, wieprzu. No to będę pamiętał"
A szynkę powiesił tam, skąd ją zabrał – w komórce.
– Niech Puchatek ma coś do tego miodku, jak wróci – mruczał do siebie stawiając butelkę na stole.
"Magiczne Przygody Kubusia Puchatka" w wersji light. Nie podobało mi się - może ze względu na to skojarzenie, bo oryginał był stokroć bardziej zabawny.
Rand - dzięki
"Magiczne Przygody Kubusia Puchatka" - nie czytałem, postaram sie zapoznać
Rand- znalazłem, przegladałem kiedyś:)
Prawdziwy Przyjaciel, to co innego.
Inna forma, inna treść, inne nawiazania.
Porównanie nietrafne. Czytaj ze zrozumieniem:)
Dlaczego nietrafne? To powyższy tekst nie jest parodią? Poza tym tu też wszystkie postaci to banda degeneratów.
Jakby była identyczna treść, forma i nawiązania to byłby to plagiat przecież...
"Czytaj ze zrozumieniem" - a co tu jest do rozumienia? Fabuła prosta jak konstrukcja cepa. Jakieś przesłanie między wierszami?
aaa parodia i banda degeneratów , powiadasz...:)
to trochę jeszcze powiastek możesz dorzucić do gara.
tak ostatnio przeglądam te twoje teksty i zauważyłam lekką nadwrażliwość nauwagi... do tego wrzucasz tyle tekstów niemal naraz, że czuję przesyt...
“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”
Marsylka:
1. lubię logiczne wypowiedzi, zwłąszcza w komentarzach;
2. przecież jeśli wrzucam, to nie zanczy, ze masz to czytać:):)
Co prawda nie przeczytałbym tego mojemu Synkowi, który jest wielkim fanem Puchatka i na pewno byłoby mu przykro z powotu Prosiaczka, ale mi osobiście bardzo się podobało, bo to niekonwencjonalne podejście do bajki Disneya. Gdybym mógł dodawać oceny, dałbym 5 z niewielkim minusikiem (ten minusik to za mojego Synka :P). Pozdrawiam!
Serginho :
dzięki- tym bardziej, ze niezasłużenie.
synkowi nie czytaj, coś napisze dla niego może kiedyś...
swojej małej też tych śiństw nie czytam:)
Dla Syna już mam jakąś połowę bajki napisaną, gdzie bohaterami są jego maskotki i szukają zaginionego Kubusia Puchatka, więc tym bardziej nie przeczytałbym dla mojej Pociechy Twojej wersji bajki o Winnie'm ;). Co nie zmienia faktu, że mi się już podoba. Ale chyba się powtarzam, więc pozdrawiam na zakończenie mojego krótkiego wywodu :P.