- Opowiadanie: None - Nadchodzi sen

Nadchodzi sen

Prze­pra­szam za nie­do­pra­co­wa­ną formę. Bar­dziej wy­po­le­ro­wa­ną wer­sję tek­stu po­chło­nę­li chci­wi bo­go­wie Win­dow­sa, ta po­wsta­ła dzi­siaj, z pa­mię­ci, jest wiec nieco... chro­po­wa­ta.

Mam na­dzie­ję, że po­mi­mo tego lek­tu­ra spra­wi Wam tro­chę ra­do­ści, a może nawet za­sko­czy.

 

Opo­wia­da­nie uczest­ni­czy w kon­kur­sie „W głębi snów”.

Jeśli po­do­ba Ci się ten temat, prze­każ da­ro­wi­znę na fun­da­cję Sy­nap­sis: http://synapsis.org.pl/ (przy­cisk „Prze­każ da­ro­wi­znę” na stro­nie fun­da­cji).

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Biblioteka:

wybranietz, Użytkownicy, Użytkownicy V

Oceny

Nadchodzi sen

Nad­cho­dził sen. Czu­łem to. Opie­ra­łem się ze wszyst­kich sił, ale nie mo­głem prze­cież wal­czyć w nie­skoń­czo­ność.

Tę­sk­ni­łem za kró­lem. On wie­dział­by, co zro­bić, jak od­wró­cić całe zło. Ale kiedy przy­szła Po­su­cha, mój wład­ca usnął snem nie­mal nie­odróż­nial­nym od śmier­ci. A po nim w le­targ za­pa­dli do­rad­cy i mi­ni­stro­wie. Nie­któ­rzy pod­da­li się nie­mal na­tych­miast, inni długo sta­wia­li opór, osta­tecz­nie jed­nak wszy­scy ule­gli. Zo­sta­łem już tylko ja. Ro­bi­łem, co w mojej mocy, żeby kró­le­stwo żyło. Upar­cie wpra­wia­łem przy­sło­wio­we koła w ruch, sta­ra­łem się do mak­si­mum wy­ko­rzy­stać każdą odro­bi­nę ener­gii, każdy okruch za­pa­sów. Nie miało to wiele sensu. Ale obo­wią­zek to obo­wią­zek.

I po­my­śleć, że kie­dyś było tu tak pięk­nie. Każdy za­ką­tek tęt­nił ży­ciem i wi­bro­wał ener­gią. Zamek sta­no­wił skarb­ni­cę wie­dzy, źró­dło mą­dro­ści, prze­cho­wy­wa­no tu pa­mięć o wszyst­kich wy­da­rze­niach z prze­szło­ści. Mą­drzej­si ode mnie spo­glą­da­li stąd na Pro­win­cje. A także na Ze­wnę­trze, tę dziw­ną, obcą kra­inę, pełną tak bo­gactw jak za­gro­żeń. Nie­prze­nik­nio­na Ba­rie­ra za­pew­nia­ła nam bez­pie­czeń­stwo, zaś opły­wa­ją­ce nasz dom rzeki wraz z każ­dym Przy­pły­wem nio­sły naj­słod­szą moc, prze­ni­ka­ją­cą i na­pę­dza­ją­cą wszyst­ko do­oko­ła. Wy­da­wa­ło się, że nic nie może za­kłó­cić na­szej ide­al­nej eg­zy­sten­cji.

Oczy­wi­ście nawet wtedy nie wszyst­ko było do­sko­na­łe. Za­wsze po­ja­wia­ły się głosy, że wład­ca dba tylko o sie­bie i swo­ich kla­kie­rów z gór­nych pię­ter Zamku, zaś resz­tę wło­ści za­nie­dbu­je. Z Pro­win­cji raz po raz przy­by­wa­li po­słań­cy, nio­sąc wie­ści o więk­szych i mniej­szych pro­ble­mach: wy­bu­chach re­be­lii, ata­kach po­two­rów, po­stę­pu­ją­cej de­gra­da­cji pra­sta­rych me­cha­ni­zmów, które stop­nio­wo od­ma­wia­ły po­słu­szeń­stwa. Ro­bi­łem wszyst­ko, co w mojej mocy, by król nie mu­siał się kło­po­tać tego typu dro­bia­zga­mi. Jed­nak moje moż­li­wo­ści były ogra­ni­czo­ne i coraz czę­ściej oka­zy­wa­ły się nie­wy­star­cza­ją­ce.

Co gor­sza król i jego do­rad­cy od­da­wa­li się cza­sem mrocz­nym sztu­kom, które przy­spie­sza­ły ero­zję. Rzeki, za­wsze za­nie­czysz­czo­ne, spły­wa­ły wtedy tok­sy­na­mi, za­bi­ja­jąc setki pod­da­nych, a in­nych po­py­cha­jąc w ob­ję­cia zdzi­cze­nia. Nie po­tra­fi­łem spo­koj­nie na to pa­trzeć, ale cóż mia­łem po­cząć? Był prze­cież moim wład­cą, nie mnie kwe­stio­no­wać jego po­le­ce­nia. Sta­ra­łem się cho­ciaż zre­du­ko­wać szko­dy, ale nie­wie­le mo­głem zro­bić.

A potem na­de­szła Po­su­cha. Rzeki wciąż pul­so­wa­ły Przy­pły­wa­mi, każdy niósł jed­nak mniej mocy niż po­przed­ni. Wkrót­ce było jej zbyt mało, by na­sy­cić wszyst­kich. Ro­ze­sła­łem roz­ka­zy, by ra­to­wać na­sze­go króla, a wier­ni, umę­cze­ni pod­da­ni po­słu­cha­li. Zro­bi­li, co się dało, od­da­li, ile mogli. To jed­nak nie wy­star­czy­ło. Nasz pan słabł w oczach, od­pły­wał coraz dalej. W końcu za­snął, po­zba­wia­jąc nas swo­je­go prze­wod­nic­twa. Po­snę­li rów­nież mi­ni­stro­wie, a nie­za­ła­twio­ne spra­wy za­czę­ły się mno­żyć. Wciąż przy­by­wa­li po­słań­cy z Pro­win­cji, jed­nak nie mieli komu od­czy­tać wie­ści, ar­te­fak­ty nada­wa­ły ko­mu­ni­ka­ty pły­ną­ce z Ze­wnę­trza, ale nie było ni­ko­go, kto po­tra­fił­by je od­czy­tać. Kró­le­stwo chy­li­ło się ku upad­ko­wi.

Cóż bym ja oddał, by mogło być jak daw­niej! Ale Zamek z każdą chwi­lą coraz bar­dziej przy­po­mi­nał ka­ta­kum­by. Mury kru­szy­ły się w za­stra­sza­ją­cym tem­pie, ścia­ny roz­pa­da­ły się, grze­biąc pod gru­za­mi całe kom­na­ty wy­peł­nio­ne dro­go­cen­ną wie­dzą i wspo­mnie­nia­mi. Cisza coraz szyb­ciej wy­pie­ra­ła go­rącz­ko­wą ak­tyw­ność, która pa­no­wa­ła tu jesz­cze nie­daw­no. Wciąż sła­łem roz­ka­zy, ale nie wie­dzia­łem nawet, czy były jesz­cze wy­ko­ny­wa­ne. Więk­szość szla­ków ule­gła już prze­rwa­niu, jeden po dru­gim mil­kły głosy po­słań­ców. Nawet nie­ustę­pli­we, wiecz­nie roz­brzę­cza­ne ar­te­fak­ty gasły ko­lej­no. Je­dy­nie tu i ów­dzie wciąż jesz­cze tliło się życie.

Zbli­ży­łem się do jed­nej z ta­kich wysp, gnany pustą cie­ka­wo­ścią, pra­gnąc choć na chwi­lę za­nu­rzyć się w szu­mie, wy­obra­zić sobie, że wie­ści nie tra­fia­ły w próż­nię.

– …rwa! Mu­siał przedaw­ko­wać in­su­li­nę! Szyb­ko… – szcze­bio­tał jakiś wi­haj­ster w kom­na­cie mi­ni­stra roz­po­zna­wa­nia mowy.

– …jest nie­przy­tom­ny, to chyba śpiącz­ka… – mam­ro­tał jego bliź­niak.

Prze­klę­ty, nie­zro­zu­mia­ły beł­kot.

Z tru­dem stłu­mi­łem ziew­nie­cie. Nie mo­głem się pod­dać, nie mo­głem za­wieść mo­je­go króla.

Ale chcia­łem tego czy nie, nad­cho­dził sen.

Koniec

Komentarze

No, za­sko­czy­ło, i ow­szem. Mia­łam wra­że­nie, że czy­tam ba­śnio­wą opo­wieść, na­wią­zu­ją­cą do Śpią­cej Kró­lew­ny, więc nie­ocze­ki­wa­ne za­koń­cze­nie oka­za­ło się nie­spo­dzian­ką. Tyle że w ob­li­czu tej nie­spo­dzian­ki po­gu­bi­łam się na tyle, że nie bar­dzo wiem, o czym czy­ta­łam. :(

 

On wie­dział­bym, co zro­bić. –> Li­te­rów­ka.

 

nie mi kwe­stio­no­wać jego po­le­ce­nia. –> …nie mnie kwe­stio­no­wać jego po­le­ce­nia.

 

a stosy nie­za­ła­twio­nych spraw za­czę­ły pię­trzyć się coraz bar­dziej. –> Czy spra­wy mogą ukła­dać się w stosy?

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Tyle że w ob­li­czu tej nie­spo­dzian­ki po­gu­bi­łam się na tyle, że nie bar­dzo wiem, o czym czy­ta­łam. :(

Cóż, mó­wiąc ogól­nie, o po­stę­pu­ją­cym uszko­dze­niu mózgu zwią­za­nym z cięż­ką hi­po­gli­ke­mią. Je­że­li bę­dzie chęć, za kilka dni roz­pi­szę to bar­dziej szcze­gó­ło­wo. Przy­zna­ję, że dla kogoś nie­oby­te­go w te­ma­tach me­dycz­nych może to być nie do końca jasne – zbo­cze­nie za­wo­do­we.

 

Co do resz­ty – po­pra­wio­ne.

No to czuję się uspra­wie­dli­wio­na, bo te­ma­ty me­dycz­ne są mi cał­kiem obce. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Pa­trząc na to opo­wia­da­nie śwież­szym okiem – fak­tycz­nie zo­sta­wi­łem zbyt mało wska­zó­wek. Cóż, na­ucz­ka na przy­szłość.

None, je­stem cie­ka­wa, jak opo­wia­da­nie zo­sta­nie ode­bra­ne przez in­nych czy­tel­ni­ków, szcze­gól­nie le­ka­rzy, któ­rych jest tu kilku, więc dla nich rzecz bę­dzie pew­nie znacz­nie ja­śniej­sza.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Hmmm. Może to kwe­stia go­dzi­ny, ale opo­wia­da­nie nie za­ha­czy­ło na po­cząt­ku. Czy­ta­łam te mo­no­ton­ne opisy i czy­ta­łam… Koń­ców­ka fajna, za­ska­ku­ją­ca, ale nie rów­no­wa­ży nud­na­we­go wstę­pu.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

None, je­stem cie­ka­wa, jak opo­wia­da­nie zo­sta­nie ode­bra­ne przez in­nych czy­tel­ni­ków, szcze­gól­nie le­ka­rzy

Też je­stem cie­kaw. Cóż, zo­ba­czy­my.

Koń­ców­ka fajna, za­ska­ku­ją­ca, ale nie rów­no­wa­ży nud­na­we­go wstę­pu

Wy­cho­dzi mój brak do­świad­cze­nia z bar­dzo krót­ką formą, chcia­łem wci­snąć w tekst wszyst­kie in­for­ma­cje, które uwa­ża­łem za nie­zbęd­ne i fak­tycz­nie po­czą­tek wy­szedł jakby cięż­ki.

Oj None, wy­ci­na­ła­bym od po­cząt­ku do końca. Za dużo zbęd­nych słów. Przy­kła­do­we z pierw­szych zdań: “prze­cież; tak bar­dzo; całe, tak głę­bo­kim, że nie­mal; zaś ko­lej­no; nie­mal; jed­nak; już.”

Za­trzy­ma­ły mnie szcze­gól­nie:

po­stę­pu­ją­ca ru­ina­cja – tro­chę nie­for­tun­ne

‚Ale ja nie po­trze­bo­wa­łem ro­zu­mieć na­pły­wa­ją­cych in­for­ma­cji, by wie­dzieć, że spra­wy nie idą w dobrą stro­nę – nie­zręcz­ne

 

Roz­ba­wił mnie „wi­haj­ster”, a gdyby tak po­wkła­dać co nieco ta­kich od­nie­sień wcze­śniej.

Kur­cze ale sy­tu­acja – me­ta­fo­ra mega cie­ka­wa. Jest i sen, i lęk, i brak moż­li­wo­ści. Może za mało zwro­tów do komy i przez to fik­su­ję się na zamku i ta­kich tam in­nych, zwią­za­nych z tym de­ta­li. Pra­wie do sa­me­go końca po­zo­sta­ję w nie­świa­do­mo­ści, cho­ciaż już ta Po­su­cha, brak ener­gii, me­cha­ni­zmy od­ma­wia­ją­ce po­słu­szeń­stwa, ba­rie­ra i tok­sy­ny (to – wzbu­dzi­ło moje po­dej­rze­nie, obu­dzi­ło i za­czę­łam po­dej­rze­wać, że o czym innym jest ta hi­sto­ria)

Koń­ców­ka – już wie­dzia­łam i za­czę­łam cofać się – spraw­dzać. Pa­su­je, lecz może trze­ba lub warto by­ło­by „pod­krę­cić” szta­faż. 

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

W za­sa­dzie od za­wsze po­ja­wia­ły się głosy, że wład­ca dba tylko o sie­bie i swo­ich kla­kie­rów z gór­nych pię­ter Zamku, zaś resz­tę wło­ści za­nie­dbu­je.

Tu wie­dzia­łam, że cho­dzi o umie­ra­nie, ale nie wiem, czy bez su­ge­stii w przed­mo­wie, że może za­sko­czyć bym się do­my­śli­ła ;>

A tak – szu­ka­łam ha­czy­ka i jak go zna­la­złam, to po­łknę­łam, bo faj­nie się czy­ta­ło ze świa­do­mo­ścią, że wiem o co tak na­praw­dę cho­dzi.

Bez tego rze­czy­wi­ście mogło być przy­cięż­ka­wo, bo jest mnó­stwo opi­sów­ki. 

 

tę dziw­ną, obcą kra­inę, pełną tak bo­gactw jak nie­bez­pie­czeństw. Nie­prze­nik­nio­na Ba­rie­ra za­pew­nia­ła nam bez­pie­czeń­stwo,

tak nie bar­dzo ;<

I would pre­fer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/

Oj None, wy­ci­na­ła­bym od po­cząt­ku do końca.

Wiem, wiem. Nie zdą­ży­łem so­lid­nie po­wy­gła­dzać. 

Koń­ców­ka – już wie­dzia­łam i za­czę­łam cofać się – spraw­dzać. Pa­su­je, lecz może trze­ba lub warto by­ło­by „pod­krę­cić” szta­faż. 

Moż­li­we. Nie chcia­łem prze­faj­no­wać, zdra­dzić za dużo zbyt szyb­ko, ale są­dząc po re­ak­cjach prze­sa­dzi­łem w drugą stro­nę. Po­sta­ram się na przy­szłość wy­wa­żyć.

Tu wie­dzia­łam, że cho­dzi o umie­ra­nie, ale nie wiem, czy bez su­ge­stii w przed­mo­wie, że może za­sko­czyć bym się do­my­śli­ła ;>

Tu cho­dzi­ło kon­kret­nie o nie­zdro­wy styl życia, ale grunt, że za­dzia­ła­ło. ;)

 

Resz­tę po­po­pra­wia­łem.

Cho­lip­ciuś, (piszę tak zdrob­nia­łe, bo chcę). Wiem zdra­dzać– nie zdra­dzać to po­tęż­ny dy­le­mat w tak krót­kim tek­ście. Moim zda­niem naj­le­piej wy­brnął z tego Is­san­der. Wy­brał  sceny i po­szło. Jedna jest so-so, przez za­mie­sza­nie z po­sta­cia­mi lecz i tak jest super.

None, coraz czę­ściej myślę sobie, że moja wie­dza  jest nie­za­leż­na od in­nych, w zna­cze­niu nie wie­dzą, –  daj nam swoją. Chcia­ła­bym.

 

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

None, coraz czę­ściej myślę sobie, że moja wie­dza  jest nie­za­leż­na od in­nych, w zna­cze­niu nie wie­dzą, –  daj nam swoją. Chcia­ła­bym.

Oba­wiam się, że nie cał­kiem ro­zu­miem, co masz na myśli.

Prze­pra­szam, rze­czy­wi­ście nie­ja­sne, duży skrót my­ślo­wy.

Cho­dzi­ło mi o ukry­te w tek­ście ter­mi­ny (też) me­dycz­ne i me­ta­fo­ry opi­su­ją­ce to, co dzie­je się w or­ga­ni­zmie. Twoje opo­wia­da­nie za­in­try­go­wa­ło mnie, gdyż po­dą­ża­jąc za fan­ta­sy w tle za­czę­łam za­uwa­żać słowa, pro­ce­sy pa­su­ją­ce rów­nież do cze­goś zgoła in­ne­go, z innej dzie­dzi­ny. Fra­pu­ją­ce. Nim od­ga­dłam – wy­ja­śni­łeś. To było jak kry­mi­nal­na za­gad­ka. Gra­tu­lu­ję!

Z “daj nam swoją” – cho­dzi­ło o wie­dzę, zna­jo­mość me­dy­cy­ny itd (nie wiem, czy je­steś le­ka­rzem, bio­lo­giem, kimś kto zna się na pro­ce­sach – spa­dek cukru… ).

Z prze­chwał­ką – “moja wie­dza jest nie­za­leż­na od in­nych, w zna­cze­niu nie-wie­dza” – cho­dzi­ło o to, że każdy z nas gro­ma­dzi różne in­for­ma­cje, lecz  różny mamy do nich do­stęp. To, czego uży­wa­my na co dzień (na przy­kład w pracy) nie­ja­ko krąży w ży­łach i jest łatwo przy­wo­ły­wa­ne, przy­po­mi­na­ne oraz wy­ko­rzy­sty­wa­ne. Poza tym jed­nak , wiemy różne inne rze­czy i kiedy czy­tam takie opo­wia­da­nie jak Twoje to z “mro­ków nie­pa­mię­ci” za­czy­na­ją wy­ła­niać się ja­kieś skraw­ki, na­dą­żam i nie nada­żam. Dla mnie bar­dzo cie­ka­we było ukry­cie pod po­sta­cią fan­ta­sy pro­ce­sów roz­gry­wa­ją­cych się w ciele. Byłam fanem fil­mów edu­ka­cyj­nych o bia­łych krwin­kach oraz książ­ki (nie pa­mię­tam już ty­tu­łu) o wy­pra­wie do wnę­trza ciała (zmi­nia­tu­ry­zo­wa­na za­ło­ga).

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

“Fan­ta­stycz­na po­dróż” Asi­mo­va?

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Tak :DDD

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Z “daj nam swoją” – cho­dzi­ło o wie­dzę, zna­jo­mość me­dy­cy­ny itd (nie wiem, czy je­steś le­ka­rzem, bio­lo­giem, kimś kto zna się na pro­ce­sach – spa­dek cukru… ).

Far­ma­ceu­tą.

Masz oczy­wi­ście rację, każdy, w ja­kimś stop­niu, pisze o tym, na czym się zna. A za­nu­rze­nie się w cu­dzej pro­zie to tro­chę jak zaj­rze­nie do jego świa­ta, po­dej­rze­nie, co dla niego jest ważne. Lub po pro­stu nor­mal­ne. 

No i za­wsze mi miło, gdy mój tekst dzia­ła na kogoś sty­mu­lu­ją­co. Mam na­dzie­ję, że w przy­szło­ści rów­nież uda mi się za­sko­czyć.

Ja nie­ste­ty nie zro­zu­mia­łam me­ta­fo­ry, ale po Twoim wy­ja­śnie­niu uwa­żam, że po­mysł jest świet­ny. Warto go do­pra­co­wać, bo na­praw­dę by­ło­by szko­da.

Spraw­nie na­pi­sa­ne, ale koń­ców­ka z ro­dza­ju tych po­la­ry­zu­ją­cych. Głów­nie dla­te­go, że unie­waż­nia wszyst­ko, co czy­tel­nik po­znał w po­zo­sta­łej czę­ści tek­stu. A nie każdy to lubi.

Wy­ko­na­nie chro­po­wa­te, ale czy­ta­ło się w miarę do­brze. Motyw fan­ta­stycz­ne­go kró­le­stwa, która za­sy­pia, ma po­ten­cjał. Tylko wła­śnie ta koń­ców­ka bę­dzie po­la­ry­zu­ją­ca. Ilu kupi, ilu znie­chę­ci – nie wiem.

Won't so­me­bo­dy tell me, an­swer if you can; I want so­me­one to tell me, what is the soul of a man?

W pełni zro­zu­mia­łem do­pie­ro po prze­czy­ta­niu ko­men­ta­rza No­Whe­re­Ma­na. W tej chwi­li mogę po­wie­dzieć, że po­mysł przy­padł mi do gustu. Mo­ment wcze­śniej mia­łem jesz­cze mę­tlik w gło­wie ;).

Mogło być go­rzej, ale mogło być i znacz­nie le­piej - Gan­dalf Szary, Hob­bit, czyli tam i z po­wro­tem, Rdz IV, Górą i dołem

Dzię­ku­ję za ko­men­ta­rze.

Ewi­dent­nie muszę po­pra­co­wać nad kla­row­no­ścią prze­ka­zu. Chyba, żeby uznać, że to Sztu­ka przez duże Sz i musi być nie­ja­sne, bo oczy­wi­stość jest passe. ;)

Fan­ta­sty­ka: jest.

Motyw snu: jest.

 

Forma okrop­na, trud­no się to czyta, ale po­mysł bar­dzo dobry – głów­nie przez swoją nie­ty­po­wość. Dość szyb­ko można za­uwa­żyć, ze w tek­ście jest dru­gie dno, a potem to już kwe­stia kiedy to dru­gie dno się ob­ja­wi. Fajne jest takie zmu­sze­nie czy­tel­ni­ka do my­śle­nia, choć nie­ste­ty, kon­struk­cja zdań i aka­pi­tów jest tu jak tor prze­szkód :-(

 

Po­mysł to duży plus, ale zgod­nie z in­for­ma­cją przy wy­ni­kach, tekst bę­dzie jesz­cze wy­ma­gał po­pra­wek.

 

PS. Czy “Było sobie życie” sta­no­wi­ło część in­spi­ra­cji?

tekst bę­dzie jesz­cze wy­ma­gał po­pra­wek.

Zdaję sobie spra­wę. Jak tylko znaj­dę chwi­lę to przy­sią­dę do niego, żeby tro­chę go wy­gła­dzić. Je­stem też otwar­ty na wszel­kie wska­zów­ki.

PS. Czy “Było sobie życie” sta­no­wi­ło część in­spi­ra­cji?

Nie bez­po­śred­nio. Ale za dzie­cia­ka byłem fanem tej serii.

Bo nie ukry­wam, ze jak już za­sko­czy­łem o czym jest opo­wia­da­nie, to mo­men­tal­nie ta kre­sków­ka się przy­po­mnia­ła :D 

To i owo wy­po­le­ro­wa­łem, choć przy­pusz­czam, że bę­dzie po­trzeb­na dal­sza ob­rób­ka. Ale z tym za­cze­kam na ewen­tu­al­ne wy­tycz­ne.

Cały świat w gło­wie cho­re­go czło­wie­ka. Po­mysł przy­padł mi do gustu. Opis może i mo­men­ta­mi zbyt ba­śnio­wy, wkra­da się znu­że­nie, jed­nak za­koń­cze­nie wszyst­ko re­kom­pen­su­je. Wkra­dły się błędy lo­gicz­ne, in­ter­punk­cyj­ne, coś też można po­zmie­niać w do­bo­rze słow­nic­twa.

 

Ogól­nie moje od­czu­cia są po­zy­tyw­ne, ale bę­dzie trze­ba do­pra­co­wać.

Już my­śla­łem, że będę cze­piał się tego in­fo­dum­pa, tym bar­dziej, że cią­gnął się pra­wie do sa­me­go końca. Nie wi­dzia­łem uza­sad­nie­nia, ale finał na­da­je mu zu­peł­nie inne zna­cze­nie i przy­zna­ję, że do­brze pa­su­je taki potok myśli. :)

Przy­cze­pię się do koń­ców­ki. Z pierw­sze­go dia­lo­gu wy­ni­ka, że akcja jest nagła, więc nie ma mowy, aby kto­kol­wiek po­sta­wił tezę, że jest to śpiącz­ka. O śpiącz­ce de­cy­du­je sze­reg badań (po nie­uda­nych pró­bach wy­bu­dze­nia, braku kon­tak­tu z pa­cjen­tem przez kilka ty­go­dni) i kon­sy­lium. Na miej­scu można co naj­wy­żej stwier­dzić, że pa­cjent jest nie­przy­tom­ny. Gdy­byś chciał utrzy­mać kon­tekst śpiącz­ki, mo­gło­by to wy­glą­dać tak:

– …przedaw­ko­wał in­su­li­nę… – szcze­bio­tał jakiś wi­haj­ster w kom­na­cie mi­ni­stra roz­po­zna­wa­nia mowy.

– …nie mo­że­my go wy­bu­dzić , chyba jest w śpiącz­ce… – mam­ro­tał jego bliź­niak.

Po­zdra­wiam.

 

Dar­co­nie, śpiącz­ka hi­po­gli­ke­micz­na i śpiącz­ka “zwy­kła” to cał­kiem co in­ne­go. Tu nie trze­ba ty­go­dni badań.

Jak cu­krzyk osuwa się nie­przy­tom­ny na glebę, to na 95% jest to śpiącz­ka hi­po­gli­ke­micz­na. Zresz­tą cza­sem po­prze­dza­ją ją pewne swo­iste ob­ja­wy, wtedy pew­ność jest jesz­cze więk­sza.

Pierw­sze prawo Sta­ru­cha - li­te­rów­ki w cu­dzych tek­stach są oczo­bi­ją­ce, we wła­snych - nie­do­strze­gal­ne.

To też sfor­mu­ło­wał­bym dia­log ina­czej, niż “nie mo­że­my go obu­dzić”, bo wy­bu­dza­nie to dzia­ła­nie o dłuż­szym za­kre­sie dzia­ła­nia, niż nagła akcja.

“Jest nie­przy­tom­ny, to może być śpiącz­ka hi­po­gli­ke­micz­na”, “Stra­cił przy­tom­ność, mógł wpaść w śpiącz­kę!”, coś w bar­dziej od­da­ją­ce­go re­alia akcji na miej­scu.

To też sfor­mu­ło­wał­bym dia­log ina­czej, niż “nie mo­że­my go obu­dzić”, bo wy­bu­dza­nie to dzia­ła­nie o dłuż­szym za­kre­sie dzia­ła­nia, niż nagła akcja.

Odro­bi­nę zmo­dy­fi­ko­wa­łem.

Jakoś mnie nie po­rwa­ło :(

Ale czy­ta­ło mi się nie­źle :)

Przy­no­szę ra­dość :)

Nie­ste­ty słabo, jeden z niżej oce­nio­nych tek­stów, mocno utyka sty­li­stycz­nie, zde­cy­do­wa­nie za mało głębi, po­mysł nie zo­stał do­brze roz­wi­nię­ty. Zga­dzam się, że wy­ma­ga spo­re­go do­pra­co­wa­nia.

Nowa Fantastyka