- Opowiadanie: Serginho - Entreri & Jarlaxle (FRAGMENT)

Entreri & Jarlaxle (FRAGMENT)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Entreri & Jarlaxle (FRAGMENT)

Moja Żona swego czasu zaczytywała się w przygodach Entreri’ego i Jarlaxle’a, a poniższy fragment został napisany dla Niej i na Jej prośbę wrzucony tutaj. Tekst ma już kilka miesięcy i nie był zbytnio korygowany, poprawiany, ani tym bardziej kontynuowany ze względu na brak czasu i inne pomysły ;). Jeden ze znajomych powalił Nas pytaniem „Nie znam tej książki Salvatore’a, to jakiś nowy fragment?”. Tak czy inaczej życzę miłej, aczkolwiek krótkiej, lektury ;). Wszelkie komentarze mile widziane.

 

* * *

Entreri przejechał kilka metrów w tył po śliskiej posadzce, bez trudu utrzymując równowagę. Przyznał sam przed sobą, że nie spodziewał się, iż ostrze jego miecza ześlizgnie się po chitynowym pancerzu bestii, jednak szybko odzyskał fason i wyciągnął wnioski ze swego ataku. Zerknął spod zmarszczonych brwi na gigantycznego, porośniętego grubą, czarną szczeciną pająka, którego oświetlały rozsiane po obu stronach sali pochodnie. Bestia rozdziawiając swą paszczę i nachalnie rozcapierzając odnóża starała się wystraszyć zabójcę starając się pokazać, które z nich jest na przegranej pozycji. Artemis przeżył już tyle różnych sytuacji podczas swojej podróży z Jarlaxle’em, że w ogóle się tym nie przejął, układając w głowie kolejny atak. Skoro nie zdołała go zabić kula iluzji, jakiś nawiedzony licz, dlaczego miałby się przejmować tym wybrykiem natury? Niemal bez widocznego ruchu dobył masywną, szklaną kulę pełną fioletowej cieczy trzymaną przy pasie, a ofiarowaną mu swego czasu przez drowa i ukrył ją za plecami, ściskając pewnie w dłoni. Z tego, co wytłumaczył mu najemnik, wynikało, że rzucona, w zetknięciu z celem eksploduje. Artemis miał właśnie zamiar sprawdzić, ile jest prawdy w opowieściach Jarlaxle’a. Cały czas dzierżył przed sobą zimną stal i machał nią co jakiś czas, zwracając na nią uwagę rozjuszonego pajęczaka.

 

Zmrużył oczy, przygotował nogi do kolejnego wysiłku i wyczekał odpowiedni moment z precyzją zegarmistrza, ustawiając się do ataku. Gdy wielki pająk zakończył pokaz siły, polegający na rozbiciu kilku i tak zniszczonych filarów, ruszył ku niemu, obnażając żółte zębiska i różową, zaślinioną czeluść paszczy. Entreri tylko na to czekał. Zerwał się niczym dziki zwierz i pognał w stronę niebezpieczeństwa. Z gracją lamparta minął dwa opadające odnóża uzbrojone w ostrza, które mogłyby rozciąć go na pół, i wykonując efektowny skok zamarkował atak mieczem, a następnie całą siłą ramienia wyrzucił z niebywałą precyzją szklaną kulę z filetową mazią wprost w gardziel stwora, pozbawiając ją wcześniej metalowej zawleczki. Upadając na nogi przetoczył się pod bebechem pająka i gdy znalazł się za nim, chitynowym odwłokiem przerośniętego pajęczaka targnęła potężna konwulsja. Artemis nawet się nie odwrócił, czując jak potęga eksplodującej w trzewiach bestii kuli rozeszła się po niewielkiej komnacie, delikatnie łaskocząc go w stopy. Pająk zachwiał się nagle, opadł na przednie odnóża, a po chwili zastygł w takiej pozycji wydając ostatnie tchnienie.

 

Entreri prychnął zadowolony z sukcesu, a chwilę później usłyszał nad sobą dźwięk uderzających o siebie dłoni. Uniósł wzrok i dostrzegł opartego o kamienną kolumnę, flegmatycznie klaszczącego drowa. Stał tam, ponad wejściem do kolejnej sali, a delikatny uśmiech płynący z jego twarzy zdradzał, że był tutaj od początku starcia.

 

– Dobrze się bawisz? – spytał chłodno Entreri.

– Przednio, chociaż miałem nadzieję na dłuższy pojedynek – odparł rozbawiony drow.

– To się przeliczyłeś. Szybko załatwiam swoje sprawy, gdybyś jeszcze nie zauważył.

– Widzę, że moja zabawka się przydała – Jarlaxle zmienił temat, jakby zupełnie nie słyszał ostatnich słów Artemisa.

– I bez niej bym sobie poradził – skwitował zimno zabójca, zerkając przez ramię na truchło gigantycznego pająka.

– Ach, z pewnością – żachnął się ciemnoskóry najemnik. – Dobrze, że jesteś w jednym kawałku, Entreri. Dalej może nie być tak różowo.

– Mam nadzieję, dopiero się rozgrzewam – Zabójca odparł zimno, zawieszając wzrok w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się drow.

Nienawidził, gdy Jarlaxle znikał bez słowa. Zaciskając palce na rękojeści miecza, ruszył spokojnym krokiem ku kolejnej sali. Bynajmniej nie zamierzał spotkać tam najemnika, a jedynie kolejne kłopoty, do których już dawno zdążył się przyzwyczaić.

 

Dla Ani, mojej ukochanej Żony :).
Koniec

Komentarze

Czułem się, jakbym siedział i patrzył na monitor kogoś, kto właśnie gra w Icewind Dale'a.

Raz, że sam grałem i widziałem to milion razy.

Dwa - patrzenie jak ktoś gra mnie nie bawi.

Trzy - i to raczej kiepsko...

O, Mortycjan, witam ponownie :). A mógłbyś chociaż dać jakąś konstruktywnę krytykę (skoro już się wypowiadasz) odnośnie stylu, składni, interpunkcji bądź dialogów? Swoją drogą, cieszę się, że czytasz i śledzisz moje prace, bo to coś już znaczy ;).
Pozdrawiam, do kolejnego napisania!

czytasz i śledzisz moje prace, bo to coś już znaczy ;).

Czytam wszystkie, nie wszystkie komentuję. 

 

jakąś konstruktywnę krytykę (skoro już się wypowiadasz) odnośnie stylu, składni, interpunkcji bądź dialogów?

Jest poprawnie. I tyle. A to nie jest nic do chwalenia, bo "poprawnie" to podstawa. 

Ten tekst to tylko jakieś marne fan-fiction, odtwórstwo, chałtura. "Był sobie jakiś ktoś, zabił potworka, koniec". Za samo "poprawnie" daję zwykle 3, ale to jest tylko nieciekawe wbijanie się w "czyjeś" uniwersum, więc byłoby 2.

Okey, ziomek, 2 to też ocena :D. Dzięki za komentarz :).

No... poprawne... poprawne... poprawne... i tyle. Więcej nic.
Ważne, że żona się ucieszyła.

@ Ajwenhoł
Dokładnie, dla Niej to było napisane, a niektórzy plują żółcią, jakby byli mądrzejsi od internetu i moich intencji ;). Użyłem tych bohaterów, bo to ulubieńcy Żony. Tak samo jak piszę o Nightwingu, Gambicie czy Red Robinie, ale nie wrzucam tego, bo zaraz by były pretensje odnośnie chałtury czy jechania na czyimś fejmie. Żal ;).

No ale nie ma się co rozwlekać, napiszę "Straszny Dwór" do końca i biorę się za książkę. Znalazłem wydawnictwo, któremu podoba się mój poprawny styl i to co piszę, więc nie ma co dłużej zwlekać, a tym bardziej pompować wodę na młyn dla hejterów :P.

Pozdrawiam i dzięki za opinię :).

Witam i ja dodam kilka groszy, absolutnie nie hejterowych.
Serginho, jest tak ładnie napisane (celowo słowo ładnie), że czytałam dwa razy i nie "widziałam"tego pająka. Zastanawiałm się dlaczego, bo przecież zdania sa bardzo zgrabnie ułożone. I myślę, że być może są ociupinkę za długie? Weż np. "Z gracją lamparta minął dwa opadające odnóża uzbrojone w ostrza, które mogłyby rozciąć go na pół, i wykonując efektowny skok zamarkował atak mieczem, a następnie całą siłą ramienia wyrzucił z niebywałą precyzją szklaną kulę z filetową mazią wprost w gardziel stwora, pozbawiając ją wcześniej metalowej zawleczki ". Myślę, że czytałoby się inaczej jakby zdania "rozrzedzić". Wówczas czytelnik kończy zdanie i wyobraźnia mu sama maluje obraz, a tak skupia się na czytaniu i podświadomie skupia się na kropce.
Przepraszam, jeśli Cię uraziłam tą opinią, ale takie moje odczucie. Akurat przy tym tekście.
pozdrawiam i pisz. Pisanie to radość :) A ja najlepiej lubię poprawiać, zmieniać, wyszukiwać synonimów - to tak zbaczając z tematu :)

i podświadomie oczekuje kropki* miało być.

@ agazgaga
Pisanie jest moją pasją, gdyby mi nie sprawiało przyjemności, to bym tego nie robił. Widzę, jak pisałem kiedyś i widzę, jak piszę teraz - widzę postęp i nie zamierzam odpuścić, skoro komuś się to podoba. Może nie będę tutaj wrzucał, bo Żonie jest przykro, że ludzie wylewają tyle jadu na coś, co było napisane z myślą o Niej, a Ona się chciała tym podzielić.

Co do Twojej uwagi, to mnie nie uraziła, bo jest rzeczowa, na temat i konstruktywna, a to sobie cenię w komentarzach. Miałem nadzieję osiągnąć inny efekt, czyli dynamiki akcji. Widać nie udało się i będę mieć na uwadze Twoje zdanie w tym temacie, by na przyszłość "nie popełniać" takich przydługich zdań :D.

Dziękuję za komentarz, pozdrawiam i do kolejnego napisania (o ile spłodzę coś jeszcze poza ostatnią częścią Strasznego Dworu na NF). Bo zauważyłem tutaj to, co jest częste na forach RPG. Wzajemne kółko adoracji, które wewnątrz swego kręgu chwali siebie nawzajem, a jak się pojawi ktoś spoza "towarzystwa", to trzeba go stłamsić i zjechać. Nawet jeśli dobrze pisze ;). Dlatego nie chcę marnować więcej czasu na NF, żeby potem czytać jakieś rzeczy wyssane z palca (jakby ludzie nie potrafili czytać ze zrozumieniem i myśleć).

Serginho, kurczę rozumiem jak może się czuć Twoja żona, bo jestem też "babą z emocjami". Komentarze rzeczywiście czasem zwalają z nóg. Nie wiem jakie są prawdziwe zamierzenia piszących je. Mam nadzieję, że nie złośliwe...Bo jaki to miało by cel? Ja więcej tutaj komentuję niż piszę, po prostu jeszcze nie nadszedł mój czas ;). Wiesz ja jak tak obserwuję to mam wrażenie, że może chcą zwrócić uwagę w brutalny sposób byś i Ty coś skomentował i przeczytał. To przypuszczenie, bo nie wiem na ile jesteś aktywny w tej kwestii. A jednak bez czytelników, nie istniejemy :)
Pozdrawiam serdecznie żonkę biedronkę!:)

Aga, moja Żona uważa, że ci ludzie hejtują opowiadania innych, bo chcą żeby ich własne zostały przeczytane, a te, które niosą w sobie jakiś potencjał (nie mówię tutaj o swoich, tylko ogólnie) dostają kiepskie komentarze, by ludzie nie chcieli ich czytać. Taka jest przynajmniej nasza filozofia, bo sorry, ale jeśli jakieś opowiadanie jest słabe (w moim subiektywnym rozumieniu), a dostaje ocenę 4+, gdy coś dobrego ma same złe noty - to coś jest nie tak. No ale to jest temat na odrębny wrzut, więc olać ;).

Ania pozdrawia Twoje "mhroczne" kaktusy :D. A tak swoją drogą, to widać, że masz dystans do tego, co się tutaj dzieje i chwała Ci za to. A nie, hejtować wszystko co się nawinie, chociaż samemu napisało się jedno opowiadanie i się błyszczy jak psu jajca. To jest słabe.

Greetings from Scotland! :)

@Serginho

Chciałem już się nie wypowiadać, ale po prostu nie zdzierżę...

 

Oceniam TEKST, nie AUTORA. To jest dopiero smutne. Większość niestety ocenę tekstu traktuje jak podsumowanie życiorysu. I choćbyś nie wiem co napisał we wstępie odautorskim do opowiadania - będzie ocenione na równi z innymi, według takiej samej skali, w jakiej oceniałbym dowolną wydaną już książkę. Możesz sobie pisać "i was bored", "bo żona chciała", "pisałem na kolanie w przerwie śniadaniowej", "miałem okres"... To nic nie zmieni. Oceniam z własnego punktu widzenia, a nie twojej żony, psa czy kogokolwiek.

 

A jeśli moje słowa miały dla ciebie "hejterski" wydźwięk, to... cóż, masz bardzo słabą psychikę. Bardzo. To była czysto neutralna ocena. Nie użyłem żadnego obraźliwego słowa, nawet skrajnie naciągając definicję wyrażenia "obraźliwe".

 

chociaż samemu napisało się jedno opowiadanie i się błyszczy jak psu jajca

Ta... I kto tu "hejtuje" jak dziki... 

@ Mortycjan
Czy gdziekolwiek napisałem, że to się tyczy Ciebie? I swoją drogą - gdy się do kogoś zwracasz, wymagana jest pewna kultura pisowni (ty, ciebie, tobie - z dużej litery) ;). Niegrzeczne jest również wtrącanie się w czyjąś rozmowę. A o moją psychikę się nie martw. I bynajmniej nie uważam, by zarzucanie mi pisania "marnego fan-fiction, odtwórstwa, chałtury" czy "nieciekawego wbijania się w "czyjeś" uniwersum" było w tym momencie na miejscu, skoro nie robię tego dla sławy czy wykorzystywania postaci, a jedynie dla dobrej zabawy i uśmiechu bliskiej mi osoby. Jakbyś nie zauważył, takich rzeczy się nie wydaje, więc ocenianie ich miarą książki jest... dziwne. Ale jak tam sobie wolisz.

Nie wiem, ile kto ma wrzuconych opowiadań, bo nie zaglądam do profili (z wyjątkiem Agi, a to z czystej życzliwości do Jej osoby) - tak tylko sobie strzeliłem, ale widzę, że Cię to zabolało. Ciekawe.

Już nie musisz poświęcać swojego cennego czasu na czytanie moich wrzutek i dalsze produkowanie się. Nie będę Ci więcej odpisywał, bo dalsza dyskusja nie ma sesnu. Lubię rozmawiać z ludźmi, którzy mają coś do powiedzenia i potrafią chociaż dać jakieś konkrety, miast zadzierać nosa.

Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy ;).

Oho, gimnazjalny dyskurs.

@agazgaga - Salvatore, który powołał do życia Entreriego i pisał o najemniku Jarlaxle (bo czy go wymyślił, to już nie wiem, w świecie Forgotten Realms to wszystko jest bardzo względne) też pisał kilometrowe zdania. Stylizacja na Salvatore'a jest bardzo dobra. Tylko krótkie to takie, może warto byłoby wrzucić resztę, jeśli takowa istnieje.

I nie ma się co obrażać, jeśli Mortycjan Cię zjeździ to bardzo często świadczy o dobrej jakości tego, co pisałeś;)

PS. Jak wiele jeszcze osób najpierw czyta komentarze, a potem samo opowiadanie? No ludzie, zastanówcie się najpierw, czy to mądre jest...

Ajwenhoł...najpierw przeczytałam tekst :). Zwykle nie odnoszę się komentarzy innych, staram się dyskretnie dawać do zrozumienia, jeśli  chcę coś przekazać . Odnośnie długości zdań, mnie przeszkadzały w odbiorze, choć sama mam słabość (!)do zdań wielokrotnie złożonych. Salvatora nie czytałam :( natomiast teksty poprzednie Serginho - owszem.
pozdrawiam serdecznie :)

Mówiłem o tym zdaniu z komentarza Autora:

"... moja Żona uważa, że ci ludzie hejtują opowiadania innych, bo chcą żeby ich własne zostały przeczytane, a te, które niosą w sobie jakiś potencjał (nie mówię tutaj o swoich, tylko ogólnie) dostają kiepskie komentarze, by ludzie nie chcieli ich czytać".

Ajwenhoł...aha...przepraszam, zrozumialam inaczej . Pzdr

"aha" w sensie obecnego zrozumienia :)

A mnie się nie podobało. Ale wnikać nie będę, bo już wyczuwam, że to zacznie po jakimś czasie przypominać dyskusję pod netosapiensem, a tego wolę uniknąć.

' Jeden ze znajomych powalił Nas pytaniem „Nie znam tej książki Salvatore'a, to jakiś nowy fragment?".'

Nie ma jak skromność;) Może ja też napiszę na początku każdego opowiadania, jakie miejsce zajęło w jakim konkursie, co mówili o nim kumple ze studiów, mama, tata, dziewczyna, wpółlokatorzy... Tak, żeby nikt nie miał wątpliwości, że jest naprawdę mistrzowskie i nie daj Boże nikt się nie czepiał ani niemiłych rzeczy w komentarzach nie wypisywał.

To tak na marginesie, bo tekścik faktycznie trzyma się salvatorowskiego języka i tego całego zamętu (obrócił się na pięcie, ciął z dołu pod kątem prostym i przechodząc w półobrót wykręcił sejmitarami półtora piruetu pod brzuchem poczwary... - coś w ten deseń;)). Ale chwalipięctwo, patrząc na Twoje zdjęcie, w tym wieku już nie przystoi...

@ Ajwenhoł:  odpowiadając na poprzedni Twój post - reszta nie powstała i raczej nie powstanie ze względów czasowych. A co się tyczy najświeższej Twojej odpowiedzi, to nie jest to chwalipięctwo, bo to nie jest w moim stylu i gdybyś mnie poznał osobiście, doskonale byś o tym wiedział. Tylko, że, jeśli pokazujesz różnym ludziom ze swojego grona ten krótki tekst o E & J i KAŻDY z nich Ci się pyta, z jakiej to książki Salvatore'a (nie mówiąc im wcześniej, że sam to napisałeś), bo jeszcze nie czytali, to chyba coś jest na rzeczy, nie? A żeby było śmieszniej, osobiście nie przeczytałem ŻADNEJ książki Salvatore'a i piszę to z ręką na sercu - pisząc powyższy tekst podpierałem się jedynie tym, co Żona mi opowiadała o tych dwóch bohaterach i tym, jak Pan R.A. prowadzi narrację walki (czyli to, co sam zauważyłeś - "zerwał się nagle, parując cios rozwścieczonego gnolla i przechylając ciężar ciała na prawą nogę wyprowadził bla bla bla..."). Dopiero teraz sięgnąłem po "Sługę Reliktu", bo Żona mi poleca i póki co jestem dopiero na początku. Tak więc chyba mimo wszystko mam prawo być zadowolony z tego, co udało mi się pokazać w tej stylizacji ;). Nie przepadam za tak przesadnym w szczegółach opisywaniem walki i kolejnych jej etapów, ale jak to się mówi - dla ukochanej kobiety zrobi się wszystko, czyż nie? :P

Pozdrawiam serdecznie i dzięki za czas poświęcony temu kawałkowi tekstu :).

Nowa Fantastyka