
Troszku poważnie, troszku niepoważnie, ale generalnie o czymś ;)
No i wykonanie... Nigdy nie mam dość czasu i chęci.
Udanej lektury :)
Edit.
08.06.2019 – Wprowadziłem sugerowane poprawki ;)
Troszku poważnie, troszku niepoważnie, ale generalnie o czymś ;)
No i wykonanie... Nigdy nie mam dość czasu i chęci.
Udanej lektury :)
Edit.
08.06.2019 – Wprowadziłem sugerowane poprawki ;)
To jest nawet zabawne.
Przez kuchenne okno zobaczył nową nysę na czarnych blachach, z której wybiegło dziesięciu uzbrojonych po zęby esbeków. Mógł to przewidzieć. Płomień świecy nie słuchał go jak dawniej. Z całą pewnością służby tygodniami obserwowały kamienicę, aby mieć stuprocentową pewność, że tu się ukrywa.
Zrzucił powłokę samotnej matki trójki dzieci, ubranej w dziurawy poliestrowy fartuch i cisnął w kąt nieobranego do końca ziemniaka. Gwar zabaw dochodzący z pokoju obok umilkł, jak ucięty nożem. Piski i przekomarzania, które musiał znosić przez kilka długich lat nowego żywota, zniknęły wraz z końcem doskonałej iluzji. Nie spodziewał się, że cisza, która nastała, będzie tak przyjemna, wyzwalająca, zwłaszcza w tych okolicznościach.
Może to już czas.
Nietzsche uśmiechał się spod sumiastego wąsa na okładce książki z domowej biblioteczki schludnie wyeksponowanej na ścianie przedpokoju.
Bóg umarł! Bóg nie żyje!
Stary dureń.
Nie miał zbyt wiele opcji. Czwarte piętro, brak wyjść ewakuacyjnych i aktywnych systemów bezpieczeństwa. Za taką cenę wymykał się algorytmom miejskiego porządku, a teraz był pewien, że dotychczasowe starania spełzły na niczym. Czuł niemal wszystkie kamery z okolicy wycelowane w tę obskurną norę biedoty czekającej na wyrównanie szans społecznych, w której znalazł schronienie. Światła skanerów w każdym dostępnym spektrum wiercące jego rozdygotane ruchem atomów ciało. Już wiedzą, kim jest i kolejne maskowanie nie będzie możliwe. Kiedyś próbowałby zmienić wymiar rzeczywistości. Skierować myśli i otworzyć wrota Asgardu, jak tylko on potrafił. Ale tego też zrobić nie mógł. Nie, gdy Asgard przestał istnieć.
Rozległo się łomotanie do drzwi.
– Służba Bezpieczeństwa! Obiekcie L, otwieraj. Wiemy, że tam jesteś!
– Spierdalaj! – odwarknął. – Macie w ogóle nakaz?
– Wpuść nas, bo inaczej…
– Bo co? Zabronisz mi widywać się z twoją matką? Taka kobieta zasługuje na porządne…
Drzwi wyleciały z hukiem. Niemal jednocześnie za nimi wpadł granat polaryzujący. Błysk pulsującego światła uniemożliwił mu wprowadzenie cząsteczek powietrza w wibracje i skumulowanie fali ciepła. Za to zdążył przyjąć swoje prawdziwe rozmiary. Pędzące elektrony w atomach jego tkanek powróciły z zacieśnionych trajektorii ruchu z powrotem na miejsca. Loki niemal wypełnił sobą pomieszczenie.
– Transmorfuje! – rozległ się krzyk. Wkraczający do mieszkania w popłochu wycofali się na korytarz. Kto nie zdążył, wleciał wraz ze ścianką działową do sąsiedniego pokoju.
Loki nie czekał, aż specjalni otrząsną się, i staranował ścianę, którą miał za plecami. Z impetem wpadł do łazienki sąsiada. W gryzącym pyle zmienił formę i nim esbecy wtargnęli do środka, młócąc powietrze z miotaczy mikrofalowych, zniknął w szumie spuszczanej wody.
***
I co dalej?
Przemierzał labirynt kanału spływający nieczystościami. Pomysł narobienia hałasu i wskoczenia do kibla w postaci węża nie należał do najbardziej błyskotliwych, ale okazał się skuteczny. Nie zejdą tu po niego. Nie osobiście. Zyskał kilka dni, może nawet tygodni.
Tygodnie w tym odorze… Chyba jednak śmietnik historii brzmiałby lepiej, niż gówniane zakończenie.
Przysiadł na murku, nieco powyżej poziomu płynącego ścieku. Na tyle dobrze widział w ciemności, aby odczytać wydrapane nożykiem na cegłach formujących kanał imię z przeszłości i jedno zdanie: „Z Bogiem i bez Boga”. Hart ducha wyryty dla potomnych.
Delikatny ruch powietrza wyrwał go z zadumy. U zbiegu korytarzy rozbłysło światło i chwilę potem oczom Lokiego ukazało się dziecko w zwiewnej szacie, lewitujące tuż nad ściekiem. Skóra chłopaka jarzyła się wewnętrznym blaskiem. Blond włosy rozwiewały strumienie pola optomagnetycznego, generowane przez nanoboty krążące w żyłach modyfikowanego ciała. Nie docenił zaangażowania służb.
– Obiekcie L, jestem emisariuszem systemu obronnego miasta. Wysłuchaj mnie. Miasto chce dobra swoich mieszkańców. Oddaj się nam.
Uosobienie białej krwinki miejskiego organizmu zbliżyło się na tyle, aby Loki mógł dostrzec nienaturalnie bladą skórę spowitą czerwonymi naczynkami, i czarne, pochłaniające wszystko źrenice oczu chorego na zespół Downa. System obronny miasta stworzony z martwej ludzkiej materii, odpadu, który zastąpiono zdrową tkanką, przynosił zapowiedź jego losu.
– A co będę miał w zamian?
– Nic. Nie masz wyboru. Zostaniesz odprowadzony i zagospodarowany, dla dobra ogółu.
– I myślisz, że tak po prostu, bez żadnego sprzeciwu, zgodzę się na coś takiego?
– Opór jest bezcelowy. To nieuniknione.
– Rozumiem.
Loki zeskoczył w nurt ścieku i brodząc niespiesznie, zbliżył się do chłopca, aby stanąć z nim twarzą w twarz. W głębi czarnych oczu nie zobaczył strachu, bólu, odrzucenia i cierpień niewinnego. Dostrzegł jedynie nieogarnioną pustkę.
Cios zadał jakby od niechcenia, wgniatając małą postać w ceglaną ścianę. Rączki dziecka oplotły jego ramię w bezsensownej próbie skrępowania ruchów olbrzyma. Nie zważając na to, Loki raz za razem tłukł uczepionym emisariuszem, aż dziecko zsunęło się bezwładnie po ścianie, migocząc jak uszkodzona świetlówka. Ze zniekształconych ust dobył się wyraźny głos, jakby zmiażdżona klatka piersiowa nie utrudniała mówienia.
– Są nas tysiące. Już wiemy, gdzie jesteś. Nie masz wyboru. Loki. Powtarzam, to nieuniknione…
Ale Loki już nie słuchał. Minął wyskrobany napis i nucąc starą pieśń chwały, którą niegdyś usłyszał od dumnych nordyckich żeglarzy, ruszył na poszukiwanie najbliższego wyjścia z kanałów.
Chciał spojrzeć w ich twarze. Sprawdzić, czy może przypomnieć sobie, kim tak naprawdę jest. Odnaleźć siebie.
***
Ulica była pełna ludzi, gdy klapa studzienki wystrzeliła pod uderzeniem potężnego ramienia. Naparł za krawędź włazu i rozerwał stalową obręcz wraz z okalającym ją asfaltem, poszerzając sobie wyjście, jakby były zrobione z ciasta. Tłum zafalował, rozstępując się niczym skóra pod naciskiem ostrej brzytwy, pozwalając mu wygramolić się z dziury i stanąć na nogi.
Panowała niespotykana cisza. Nierzeczywista i sztuczna. Spojrzenia dziesiątek oczu w nim utkwionych nie wyrażały niczego. Państwowa reorganizacja na wypadek sytuacji alarmowych, odbierająca władzę nad ciałem, wprowadziła właśnie zaprogramowaną ewakuację całego sektora. Wszystko, aby zapobiec panice… Zsynchronizowany ludzki rój rozpłynął się, zostawiając Lokiego samego pośród szklanych ścian budynków pokrytych rządowymi e-banerami, na których pojawiła się milicjantka wskazująca go palcem.
– Poddaj się. Opór jest bezcelowy!
Nysy podjechały na bezpieczną odległość. Kolejne partie esbeckich hord czekały na jego ruch, formując szyk w systemowych koordynatach w oczekiwaniu na decyzję centrali.
Radiowozów przybywało, niemniej jednak możliwości nadal miał sporo. Mógł wyrwać sąsiednią latarnię i użyć jej jak maczugi, kosząc wszystko na swojej drodze. Ciskać zaparkowanymi samochodami. Miażdżyć billboardowymi ekranami niczym olbrzymią packą na muchy.
Szalony Bóg, tak kiedyś o nim pisano. Dość niepokorny, aby zniechęcić do siebie wszystkich – ludzi, olbrzymów i bóstwa. Aby być sam dla siebie. Decydować o swoim losie. By sprzeciwić się bogom, wystąpić przeciwko nim i skruszyć ich potęgę. Niestety. W ludzkich oczach już tego dostrzec nie mógł.
Zaplótł ręce za głową i klęknął na jezdni, poddając się temu, co kiedyś było jego udziałem.
***
Siedział na zielonej łące, nagi i piękny, tak jak malowano go na obrazach. Syn olbrzymów. Wirtualna cela miała swoje uroki, mogła być całym światem, a ten, na który patrzył, przypominał mu wzgórza Asgardu.
– W końcu dopięliście swego – rzucił w przestrzeń.
– Tak, jak było ze wszystkimi przed tobą. – Usłyszał głos dochodzący zewsząd. – To było nieuniknione.
– Gdzieś to już słyszałem.
– No cóż, Obiekcie L. Jesteś tylko wizualizacją naszych obaw, urojeniem słabych umysłów szukających wyjaśnienia niezrozumiałego. Nie więcej niż tylko istotą, w której nasi przodkowie chcieli dostrzec siłę. Moc, której sami nie mieli. Reliktem naszych ułomności. – Naraz niebo rozwarło się na oścież i zstąpił na ziemię niski, łysawy Azjata w średnim wieku, z czerwonym krawatem w żółte kaczuszki. Bezszelestnie przysiadł na trawie obok Lokiego. – I tak nie jest źle. Ty chociaż istniejesz, obrośnięty mitami stwór z dawnych czasów, ale prawdziwie realny.
– Ciekawa opinia, jak na cyfrową projekcję człowieka.
– Żartowniś. Pomyśl o sobie. Może trzęsienia ziemi to dalej twoja robota? No, tupnij nogą – kontynuował urzędnik. – Zobaczymy, co się stanie.
Pamiętał to jak dziś, uścisk łańcuchów krępujących ruchy i ten parszywy gad wiszący tuż nad jego głową. Sigyn próbująca ulżyć mu w cierpieniu, zbierając jad do naczynia. To była prawda, to… Było śmieszne! Niedorzeczne. Gdzie w tym wszystkim fizyka, gdzie nauka? Gdzie prawda?
Miał wrażenie, że za długo był nikim i nazbyt wtopił się w ludzkość. Pogubił się i zmarnował swoją szansę. A może nigdy jej nie miał?
– Widzisz, to jest właśnie twój problem – sam nie wiesz, czym jesteś. Coś ci powiem. Decyzją Komitetu Centralnego ulegniesz recyklingowi. Staniesz się użyteczny dla społeczeństwa. Ustąpisz właściwemu porządkowi i to, co było, przestanie się liczyć. Odnajdziesz należne ci miejsce.
– Też mi rewelacja.
– Zapomnimy o tobie, tak jak ludzkość zapomniała o twoich braciach i dzieciach – mitach, gusłach i wszystkim, co urąga umysłowi. Znikniesz, tak jak zniknęli twoi wyznawcy. Jak ci, którzy o tobie jeszcze pamiętają.
W jego ręku pojawiła się wizualizacja nowej Ziemi, żarząca się nieskończonym blaskiem sztucznych świateł spinających informacją wszystko i wszystkich. Nowy ład. Uporządkowana materia, gdzie nie ma miejsca na przypadek i niepewność.
– Nocy już nie ma. Przegoniliśmy demony spod łóżka. Żadne bóstwo, bóg, czy mit nigdy więcej nie uczyni nas słabymi.
Loki mógł coś odpowiedzieć. Zamiast tego zamilkł. Słowo nie miało już mocy sprawczej. To był finał obiecywanego Ragnaroku. Wyznanie wiary w zmierzch bogów.
Azjata zniknął. Jaźń urzędnika wróciła do syntetycznej powłoki, siedzącej gdzieś w wygodnym fotelu na przedmieściach miasta. Loki oczyma wyobraźni widział, jak biurokrata po odłączeniu łyka kilka tabletek, zmienia ustawienia pomieszczenia, aby ponownie spiąć się z siecią na wiele godzin. Stać się cyfrowym strumieniem wpływającym do wezbranej rzeki informacji. Zapomnieć o pracy i trudach dnia, spotkać znajomych, porozmawiać z ludźmi. Przynieść ukojenie duszy, którego już nie dawała religia. Oddać się nowemu, technologicznemu bóstwu w całości…
Bóg umarł! Bóg nie żyje! Myśmy go zabili!
Loki wybuchnął śmiechem. To było takie zabawne, tak kurewsko śmieszne.
Rozbawiony całą sytuacją położył się na dywanie z trawy, tak jak za dawnych czasów, i spojrzał w błękitne niebo, po którym płynęły okręty kłębiących się chmur. Myślał o tym, czym był, czego dokonał. Wspominał chwile spędzone z Sigyn. Czy naprawdę istniała, a może przeczytał o niej kiedyś w jakiejś książce, usłyszał w czyjejś opowieści? Nie miał pewności, bo wielu rzeczy nie pamiętał, ale nie przeszkadzało mu to wcale. Już nie.
Teraz był gotowy.
Wraz z delikatnym wietrzykiem kładącym źdźbła trawy rozpłynął się w nicości, pozwalając cząsteczkom ciała rozpaść się na pojedyncze atomy, nim ostatni człowiek pobłogosławiony cyfrową światłością nowego boga o nim zapomni.
No solidny kawał dystopii absolutnej.
Poczatek mocno zamotał, bo byłem przekonany, że akcja dzieje się gdzieś w czasach byłego systemu. Paradoksalnie mogłoby to stworzyć jeszcze mroczniejszy obraz, niż ta wersja. Trudniej byłoby uzasadnić niektóre elementy tekstu, ale dałoby się to zrobić.Wersja futurologiczna też jest jednak dobra i szokująca.
Twardo, mocno, bez pardonu.
Dziwi, ze loki mając w pamięci przykucie do skały, tak łatwo oddał się w niewolę. Jakąś próbą odratowania tego wątku jest niepewnosć co do przeszłości, ale mam wrazenie, że o ile przekona to czytelnika nierozeznanego w mitologii nordyckiej, to rozeznanego już niekoniecznie. Jedyne, co może w tym drugim wariancie cokolwiek wyjaśniać, to plan samobójstwa przez rozpłynięcie się cząsteczek – w sumie to nawet wygląda na ostatnie oszustwo Lokiego (co nawet byłoby niezłym tytułem, gdyby nie to, że ten aktualny uderza podwójnie, gdy do czytelnika dochodzi, do jakiego poziomu sięga ta niby tylko ledwo co zarysowana dystopia).
Za to nie wiem co miałeś na myśli w przedmowie, pisząc o tym, że część tekstu nie jest na poważnie. Ten tekst jest bardzo poważny. I straszny.
Dzięki za komentarz :) Faktycznie pod względem tego jak mitologia nordycka definiowała Lokiego, jego charakter, to możnaby się spodziewać innego zakończenia. Innej wymowy tekstu. No i też stąd mój komentarz o niepoważności tekstu, bo dla wielu będzie to parodia Lokiego :) Bardzo się cieszę, że tak odebrałeś to opko. Pozdrawiam.
Zacznę od pierdółek, które mi wpadły w oko podczas czytania.
Z całą pewnością tygodniami obserwowały (chyba -li?) kamienicę, aby mieć stuprocentową pewność, że tu się ukrywa.
Jakiś intuicyjny zgrzyt czuję w tym zdaniu: Nie spodziewał się, że cisza, która nastanie, będzie tak przyjemna, wyzwalająca, zwłaszcza w tych okolicznościach. Czy tu jest wszystko OK jesli chodzi o czasy? Nie jestem pewien.
Nie zważywszy na to, Loki raz za razem tłukł uczepionym emisariuszem
Wraz z delikatnym wietrzykiem kładącym źdźbła trawy rozpłynął się w nicości, pozwalając cząsteczkom ciała rozpaść się na pojedyncze atomy
Jestem słaby w przecinki, jednak wydaje mi się, że u Ciebie nie jest lepiej :P
A jak samo opowiadanie? Dla mnie, bomba. Jest sprawnie pokazana akcja, jest niefajna i realna wizja przyszłości, jest fajny język i pomysły/wątki. Nie oceniam pod kątem spojności z mitologią i postacią Lokiego, słabo znam.
Bardzo mi się spodobało:
Uosobienie białej krwinki miejskiego organizmu
Nowy ład. Uporządkowana materia, gdzie nie ma miejsca na przypadek i niepewność.
…brrr
Super, że się podobało :) Błędy poprawię jak tylko dostanę się do kompa. Niezręcznym konstrukcjom zadań też się przyjrzę. Dzięki Łosiot :)
Edit.
A przecinki… Wolę na razie udawać, że są ok, bo moje grzebanie przy nich nigdy nie wychodzi mi na dobre ;)
Edit.2
Poprawki wprowadzone.
Witaj, Blacktom!
Powiedz mi, skąd Ty wziąłeś granat polaryzujący i pole optomagnetyczne?
“Błysk pulsującego światła uniemożliwił mu wprowadzenie atomów powietrza w wibracje i skumulowanie fali ciepła.” – Zmieniłabym atomy na cząsteczki. Pojedyncze atomy gazów nie latają same. Nie rozumiem, dlaczego błysk pulsującego światła przeszkadzał. :( Albo jestem przygłupia, albo z tym zdaniem jest coś nie tak ;)
“Za to zdążył przyjąć swoje prawdziwe rozmiary. Pędzące protony w atomach jego tkanek powróciły z zacieśnionych trajektorii ruchu z powrotem na miejsca. Loki niemal wypełnił sobą pomieszczenie.”
Eee… protony w atomach nie mogą zmieniać trajektorii. Są uwięzione w jądrze, orbitują elektrony. Rozumiem, że chciałeś w ten sposób przedstawić, jak zmienia się jego ciało na poziomie nie tyle komórkowym, co nawet atomowym. O wielkości atomu stanowią protony i neutrony, elektrony są maleńkie… Przepraszam, że tak to rozkładam na czynniki pierwsze, ale staram się zrozumieć. ;)
Wiem, że to fantasy, ale te latające protony i pojedyncze atomy np. tlenu mi tu jednak nie pasują.
Poza tym fajne opowiadanie. Uśmiałam się, wyobrażając sobie Lokiego w fartuchu obierającego ziemniaki. :D
Ta scena, kiedy wychodzi z kanału na ulicę pasowałaby mi do filmu o Avengers’ach. Ciekawie przedstawiłeś postać Lokiego. Jak mi jeszcze wytłumaczysz, skąd ten granat i pole optomagnetyczne, będzie super! :)
Czekałem na to pytanie :)
Bez bicia przyznam się do pseudo naukowego bełkotu, który obali przeciętny uczeń na poziomie podstawówki. Przy pisaniu wyglądało to tak, że natrafiając podczas redakcji na te fragmenty(i pewnie kilka innych) zrodzone w przypływie weny twórczej kiwałem tylko głową, mrucząc coś o weryfikacji, “ryserczu”, że powinienem trochę bardziej uważać na lekcjach fizyki, a przede wszystkim, że się poprawi później… No i nie poprawiłem.
Muszę chyba umieścić info, że tekst jest słabym, źródłem wiedzy o świecie w ujęciu naukowym ;)
Avengers powiadasz… Fizyka też jak u Awengers’ów ;D
Gdybym tylko nie miał uczulenia na słowo “fantasy” to bym dal inny tag :)
Soft s-f… Magic scence…S-f z niedowładem s…
Dzięki za komentarz i dobre uwagi. Mam nadzieję, że nie rozczarowałem Cię do tego stopnia, że wymowa tekstu przestanie się podobać :)
Osobna sprawa, ze w mitologii nordyckiej zarówno giganci, jak i bogowie Asgardu pochodzili z innego świata, niż świat ludzi, a Loki to półgigant adoptowany przez bogów Asgardu. Jaka fizyka panuje w krainie gigantów i w Asgardzie? No właśnie :-)
Też celna uwaga Wilku :)
Nieee, tekst nie przestanie się podobać. Ja po prostu lubię rozumieć, jak co działa. Nie będę tu siać fizycznego bełkotu. Tekst jest fajny, podobał się, mimo że działania pola optomegnetycznego nijak nie potrafię sobie wyobrazić. :)
No to się cieszę, Saro:)
Dobre, cholernie dobre. Zaserwowałeś mi coś, co bardzo lubię. Masz tu ciekawą, dobrze opowiedzianą historię i na dodatek coś konkretnego do powiedzenia. Ludzkość, która zastępuje bogów nauką, ale zawsze “w służbie” – świetne.
W środku masz kilka świetnych detali, na przykład odbieranie władzy nad ciałem, żeby uniknąć paniki. Ten łysawy azjata skojarzył mi się z Buddą, nie wiem, czy słusznie, ale dodanie mu krawata w żółte kaczuszki to mistrzostwo.
Zazgrzytało mi dwa razy. Trochę zaskoczył mnie Loki, klękający na jezdni. Gdyby jeszcze pozwolił się wziąć na stojącą, ale klękać… to mi do niego nie pasuje, nawet z interpretacją Wilka. To jednak detal.
Druga rzecz, nyska na czarnych blachach budzi we mnie bardzo mocne i jednoznaczne skojarzenia. I nawet w momencie, kiedy już było oczywiste, że to nie czasy słusznie minione, to i tak jakaś część mojego mózgu uparcie się ich doszukiwała. Przypuszczam, że podobnie może być u innych czytelników, którzy znają te czasy z autopsji.
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Dziękuje Irka_Luz, dziękuję za miły komentarz :)
No niestety Azjata jest tylko Azjatą w tym opowiadaniu, chociaż zwrot akcji w postaci Buddy, gdyby to jakoś spiąć logicznie i zmienić finał… byłby ciekawy, nawet bardzo.
Klęknięcie – symbol całkowitego posłuszeństwa, oczywiście jedynie, żeby ośmielić milicjantów/esbeków. W pierwszej wersji siadł na chodniku, ale w kolejnym fragmencie od siedzenia zaczynał, więc… ;)
No i Nysa, na czarnych blachach, miał to być taki jednoznaczny symbol czasów minionych. Cieszę się, że to się udało, chociaż uznałem, że słowo “nowa” wystarczy do wyprowadzenia czytelnika na trop alternatywnej historii, gdzie komuna nie skończyła się jak w naszej wersji rzeczywistości :)
Pozdrawiam :)
No niestety Azjata jest tylko Azjatą w tym opowiadaniu
Niedokładnie się wyraziłam, chodziło mi raczej o to, że ucharakteryzował się trochę na Buddę. Nie wiem, skąd to skojarzenie, może przez ten trochę archaiczny zwrot “zstąpił na ziemię”. ;)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Aaa ten manewr :)
ninedin.home.blog
Uwielbiam wszelkie dystopie, więc z przyjemnością przeczytałam opko :)
Bardzo podoba mi się Twoja koncepcja unicestwienia wszelkich bogów – nie dość, żeby ludzkość zwyczajnie przestała wierzyć we wszystko, co metafizyczne, trzeba to jeszcze za wszelką cenę wyszukać i poddać utylizacji. A w jakim celu? Żeby ten “relikt ludzkich ułomności” nie kuł w oczy. Bo w nowym świecie bóstwo służy wyłącznie rozrywce i przyjemności. Dobre :)
Nie wiem tylko, czy dobrze zrozumiałam, że utylizacja dokona się, kiedy ostatni człowiek zapomni o Lokim? Jeśli tak, to po co właściwie był ścigany przez służby? Czy do utylizacji konieczne jest osadzenie w wirtualnej celi i jakby to miało działać?
Tłum zafalował rozstępująca się niczym skóra pod naciskiem ostrej brzytwy
Literówka.
Dziękuję Magdaland za komentarz :)
Utylizacja/dostosowanie odbędzie się po decyzji KC i ciało obiektu służby muszą już mieć. Tutaj ciało się nie marnuje. Dzięki temu tępiona idea bóstwa, boga, bożka będzie miała pełny wymiar. System tego dopilnuje. Ciało będzie służyć, gdy idea wygaśnie. Loki robi temu wbrew :)
Literówki się pozbyłem :)
Ps. Lubisz dystopie? To zapraszam do innych moich tekstów, nie tylko portalowych ;)
Ps. Lubisz dystopie? To zapraszam do innych moich tekstów, nie tylko portalowych ;)
Te szortalowe, czy coś innego? Kolejnosć jakaś?
No tak, jest to dość jasne w przypadku elementu systemu obronnego w postaci chłopca w kanałach (brr…). Zabrakło mi informacji, czy tak samo działa utylizacji bóstwa.
Sprawiłeś, że pierwszy raz sympatyzuję z Lokim :)
PS. Chętnie zajrzę w wolnej chwili :)
A znasz mity o Lokim? To naprawde bardzo niejednoznaczna postać.
Dość pobieżnie. “Mity skandynawskie” czekają na półce na swoją kolej, a że czas nie jest z gumy… Niemniej, zaintrygowałeś mnie i chyba przesunę je na początek listy ;)
Bardzo fajny pomysł na starcie Lokiego z systemem. Tak, to jest coś, co by się bogu nie spodobało…
Zabrakło mi trochę Lokiego, jakiego znałam – Twój nie ma czasu na tricksterowanie, tylko miota się we wszystkie strony w ucieczce.
Chart ducha wyryty dla potomnych.
Ojjj. Sprawdź w słowniku, co znaczy chart.
Babska logika rządzi!
Ło matko i córko, to albo pies… Ustrzeliłem psa ;)
Wilku, jak ktoś lubi krótko to portalowe. Jeżeli coś dłuższego to najlepszym wyborem będzie “Odbicie w lustrze”. Linki przy moim profilu :)
Edit. Tak się zastanawiam, czy udało mi się napisać coś, co nie byłoby dystopią i chyba nie znajduję takiego tekstu, gdzie przyszłość byłaby pięknym obrazkiem :)
No to może spróbuj sił w quasi-średniowiecznym fantasy? Jeśli jutro będzie paskudne, to może chociaż wczoraj to było… ;-)
Babska logika rządzi!
Tak się zastanawiam, czy udało mi się napisać coś, co nie byłoby dystopią
Oj chopie, ja niedawno robiłem sobie sam dla siebie w ilu moich opowiadań nikomu się nie oberwało XD
Nie przejdzie. Już kiedyś próbowałem. Skończyło się tradycyjnym brakiem wiary w ludzkość… elfickość, krasnoludkość itd. ;)
Orkość? Trollość?
Czyli żyjesz we wspaniałych czasach, w najlepszym z możliwych światów? Hmm, też dobrze. :-)
Babska logika rządzi!
Orkość, trollość… To byłoby zbyt proste, Wilku ;)
Edit. Czy ja wiem… Gdybym pisał dramaty obyczajowe, nie mógłbym tutaj publikować ;)
Nie spełniają oczekiwań w nich pokładanych? :P
Taki to porządek rzeczy, Wilku ;)
Bogowie i cyberpunk. MCU w wersji mrocznej. Bardzo ciekawy miks tutaj zrobiłeś, Blacktomie.
Od strony akcji i prezentacji świata dostałem standard, ale nie narzekam. Podobają mi się wszelakie futurystyczne gadżety, nie szczędzisz dynamicznych scen. Nie nudziłem się więc przez tekst.
Postać Lokiego trochę mi skrzypi. Buntownik-żartowniś, ale co właściwie jest jego celem? Przez pewien czas myślałem, że chcesz przeciwstawić sobie Asgard i Midgard, z Lokim w roli sędziego-prezentera. Końcówka jednak każe mi zapytać, czy faktycznie konieczne było to tej wizji mieszanie bogów nordyckich. Mam wręcz wrażenie, że dowolna postać mogłaby zastąpić Lokiego i nic by się nie zmieniło.
Podsumowując: fajna wizja, dobra akcja, choć motyw mitologiczny nie został wykorzystany do końca.
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
Nie podoba mi się, bardzo mi się nie podoba. Wizję przyszłości mam na myśli, bo opowiadanie jest super. :)
Drobiazgi:
Przynieść ukojenie duszy, której już nie przynosiła religia.
Przynieść ukojenie duszy, którego już nie przynosiła religia.
Państwowa reorganizacja na wypadek sytuacji alarmowych, odbierający władze nad ciałem, wprowadzała właśnie zaprogramowaną ewakuację całego sektora.
Co odbiera władze nad ciałem w tym zdaniu? I nie “władzę” przypadkiem?
Powodzenia! :)
Dzięki NWM za odwiedziny i dobry komentarz :)
No właśnie. Czy Loki to dobry wybór, szczególnie, że przedstawiłem go jako zmęczonego, mocno wypalonego i zagubionego bóstwa, który już niczego nie jest pewny, włącznie z tym kim jest? Chyba tak. Dało mi to pożądany przeze mnie kontrast. Tak nowe realia/okoliczności/świat zmienił mojego bohatera :)
Loki przegrał, ale oczywiście na własnych zasadach ;)
Yantri cieszę się bardzo, że tylko świat, a nie opowiadanie :)
Wskazane błędy poprawię. Dzięki :)
Akurat jako ostatni, długo się ukrywający pasuje…
Sprytny ale już zmęczony.
A, gwiazdki można wyśrodkować.
No i wykonanie… Nigdy nie mam dość czasu i chęci.
Nie pisz mi takich rzeczy, bo od razu myślę, że musi być naprawdę źle i tracę chęć do czytania :(
Już wiedzą[+,] kim jest[+,] i kolejne maskowanie nie będzie możliwe.
Loki nie czekał, aż specjalni otrząsną się[+,] i staranował ścianę, którą miał za plecami.
Przecinek co prawda przed “i”, ale zamyka zdanie wtrącone.
Nie zważywszy na to, Loki raz za razem tłukł uczepionym emisariuszem, aż dziecko zsunęło się bezwładnie po ścianie, migocząc jak uszkodzona świetlówka.
Chyba wolałabym: nie zważając na to…
Tłum zafalował[+,] rozstępując się niczym skóra pod naciskiem ostrej brzytwy, pozwalając mu wygramolić się z dziury i stanąć na nogi.
Kolejne partie esbeckich hord[-,] czekały na jego ruch, formując szyk w systemowych koordynatach. W oczekiwaniu na decyzję centrali.
Połączyłabym te dwa zdania.
– W końcu dopięliście swego[-.] – rzucił w przestrzeń.
No, tupnij nogą[-.] – kontynuował urzędnik.
Loki oczyma wyobraźni[-,] widział[+,] jak biurokrata po odłączeniu łyka kilka tabletek, zmienia ustawienia pomieszczenia, aby ponownie spiąć się z siecią na wiele godzin.
Przynieść ukojenie duszy, które już nie dawała religia.
Którego?
Przynieść duszy ukojenie, którego…
Wraz z delikatnym wietrzykiem kładącym źdźbła trawy rozpłynął się w nicości, pozwalając cząsteczkom ciała rozpaść się na pojedyncze atomy, nim
toostatni człowiek pobłogosławiony cyfrową światłością nowego boga o nim zapomni.
Fajne :)
Przynoszę radość :)
“Resistance is futile” ;P?
Mam z tym opowiadaniem jakiś problem.
Może dlatego, że mitologia nordycka jakoś mnie ominęła? Ale po lekturze tego tekstu stwierdziłem, że Lokiego da się tu zastąpić dowolną inną istotą z nadnaturalnymi mocami i specjalnie nic się nie zmieni. Czyl ten Loki jakiś umowny.
Koncept z łowami na ostatnich “bogów”, będących wytworami naszych lęków, naszej niepewności też jakiś nienowy.
Mieszanie czasowe – PRL (nyski, SB) ze współczesnością czy bliską przyszłością (monitoring, nanoboty) też jakoś nie zagrało.
Trochę babolków nawsadzałeś:
– “zobaczył nową Nysę na czarnych blachach” – zgodnie z TYM napisałbym małą literą;
– “wprowadzenie atomów powietrza” – skrót myślowy sugerujący, że powietrze jest pierwiastkiem;
– “Zyskał kilka dni, może nawet tygodnie” – skoro “dni”, to “tygodni”;
– “Nie zważywszy na to, Loki” – a dlaczego “zważywsszy” zamiast “zważając”?;
– “odbierająca władze nad ciałem” – ogonka zabrakło;
– “obiecywanego Ragnarok’u” – niepotrzebny apostrof;
– “ukojenie duszy, które już nie dawała religia” – którego.
Reasumując – nie porwało niestety.
Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.
Hm, ja bym potrafił tu bardzo mocno uargumentować, dlaczego akurat Loki, ale nie wiem czy autor ma podobne argumenty. W każdym razie od strony mitologii pasuje zaskakująco mocno. Może z wyjątkiem wątpliwości co do ponownej niewoli, ale to też jest do obronienia (o czym wspominałem we wcześniejszych komentarzach).
Toteż mówię – mitologia nordycka nie jest moją mocną stroną, Wilku. Ale ciekaw jestem, co mi umknęło?
Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.
Tak, Staruchu. Wszystko już było:) Dzięki za komentarz i korektę . Anet– dzięki za komentarz w Twoim stylu i korektę. Poprawię jak będę mógł :)
Edit. Udało się!
No tak. Hasło ze wstępu był zgodny z prawdą. Ale myślę, że długością opka zrekompensowałem ewentualne niedogodności ;)
Edit.2
Jeszcze słowo o “umykaniu”. Nie było jeszcze takiego, który wszedłby w głowę autora i autora, który przewidziałby każdą interpretację czytelnika, więc się nie przejmuj Staruchu :)
A Wilk? A Wilk mitologię nordycką zna :)
Blacktomie, skoro uważasz, że moja wizyta mogłaby być przydatna, zjawiłam się. ;)
Mitologii nordyckiej prawie nie znam, o Lokim wiem tyle że był. Jednakowoż opowiadanie czytało się całkiem nieźle, ale chyba nie do końca zrozumiałam, co w opisanej rzeczywistości robiły nysy, choćby i nowe, oraz Służba Bezpieczeństwa…
Miasto chce dobra jego mieszkańców. –> Kim jest ten, którego dobra mieszkańców chce miasto?
Proponuję: Miasto chce dobra swoich mieszkańców.
…źrenice oczu chorego na zespół downa. –> …źrenice oczu chorego na zespół Downa.
…poszerzając sobie wyjście, jakby były zrobione z ciasta. –> Literówka.
Miażdżyć billboardowymi ekranami… –> Miażdżyć bilbordowymi ekranami…
Jak już spolszczasz, to konsekwentnie.
– W końcu dopięliście swego. – rzucił w przestrzeń. –> Zbędna kropka po wypowiedzi.
Loki wybuchł śmiechem. –> Loki wybuchnął śmiechem.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dziękuję Reg. Miło mi, że odpowiedziałaś na moje wezwanie/prosbę. Dzięki wielkie :)
Bardzo proszę, Blacktomie. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
umilkł jak ucięty
Umilkł, jak ucięty.
znosić kilka długich lat
Dałabym raczej "przez kilka lat".
książki z domowej biblioteczki schludnie wyeksponowanej na ścianie
Dobrze, ale co jest wyeksponowane?
zbyt wiele opcji
Wielu opcji.
algorytmom miejskiego porządku
Hmm?
, w której znalazł schronienie
To w sumie już wiemy, a trochę zbija z tropu.
Światła skanerów w każdym dostępnym spektrum wiercące jego rozdygotane ruchem atomów ciało.
Hmm. Purpurowe, na sposób charakterystyczny dla sf.
wiedzą kim jest
Wiedzą, kim jest.
zmienić wymiar
Niejednoznaczne.
jak to tylko on potrafił
Wycięłabym "to".
Zabronisz mi widywać się
Naturalniej: Zabronisz mi się widywać.
jednocześnie za nimi wpadł
"Za nimi"?
uniemożliwił mu wprowadzenie cząsteczek powietrza w wibracje i skumulowanie fali ciepła.
Technogadka.
aż specjalni otrząsną się
Naturalniej: aż specjalni się otrząsną.
młócąc powietrze z miotaczy mikrofalowych
Powietrze było z miotaczy?
Przemierzał labirynt kanału spływający nieczystościami
Labirynt spływający?
lepiej niż
Lepiej, niż.
nieco wyżej od poziomu
Raczej: nieco powyżej poziomu.
Delikatny ruch powietrza
Czy "podmuch" jest dla Lokiego zbyt prostolinijny?
Oddaj się nam.
Oddaj? Czy "poddaj"?
Uosobienie białej krwinki
skórę naznaczoną czerwonymi naczynkami
brodząc ospale
Ospale? Na pewno?
Cios zadał, jakby
Bez przecinka.
silnie oplotły
"Silnie" to, jak dla mnie, nadmiar tego dobrego.
w bezcelowej próbie
Próba jest najzupełniej celowa (czyli po coś) – beznadziejna, owszem. Ale nie bezcelowa.
czy może przypomnieć sobie
Naturalniej: czy może sobie przypomnieć. Hmm. A nie pamięta?
pozwalając mu wygramolić się
Naturalniej: pozwalając mu się wygramolić.
Panowała niespotykana cisza
Hmm.
Spojrzenie dziesiątek oczu wpatrzonych w jego olbrzymie ciało nie wyrażało niczego.
Bo normalnie, to spojrzenia tak kolektywnie wyrażają?
reorganizacja na wypadek sytuacji alarmowych, odbierająca władzę nad ciałem, wprowadziła właśnie zaprogramowaną ewakuację całego sektora.
Technogadka. Rymy (reorganizacja-sytuacji-ewakuację) i what-in-the-blue-blazes-of-electricity-are-you-trying-to-say.
formując szyk w systemowych koordynatach
Jak wyżej.
W ludzkich oczach już tego dostrzec nie mógł.
… znaczy się, niezależności?
W odpowiedzi usłyszał głos dochodzący zewsząd.
To wygląda tak, jakby ta odpowiedź odpowiadała sama sobie.
Nie więcej niż tylko istotą
Niczym więcej, niż istotą. Ple. ple. ple, opium dla mas, już to słyszeliśmy :P
Azjata w średnim wieku, z czerwonym krawatem w żółte kaczuszki
… cute? Ale "pod krawatem", chociaż nie jestem pewna, czy to by tu brzmiało.
Ciekawa opinia jak
Ciekawa opinia, jak.
próbująca ulżyć mu w cierpieniu, zbierając jad do naczynia
Coś tu jest nie do końca teges. Hmm.
fizyka, gdzie nauka? Gdzie prawda?
Loki – scjentystą?
należne miejsce
Należne ci miejsce.
Żadne bóstwo, bóg, czy mit nigdy więcej nie uczyni nas słabymi.
Przynieść ukojenie duszy, którego już nie dawała religia
Szyk: Przynieść duszy ukojenie, którego…
Rozbawiony całą sytuacją
Może jednak to pokaż. Może nich się ciągle chichra?
okręty kłębiących się chmur
Ta metafora nie bardzo się trzyma kupy.
Nie miał żadnej pewności
Wystarczy "nie miał pewności".
To jest ładne. Bardzo, ale to bardzo ładne. Tylko… sama nie wiem. Czegoś mi tu zabrakło i nie potrafię tego uchwycić. Może to ze mną jest coś nie tak. Początek w każdym razie jest dobry, zaczęłam mieć wątpliwości przy aresztowaniu. Czy Loki dałby się tak złapać bez planu B, C, D i Z? Mówisz, że on już sam się rozpływa, że traci swoją istotę, dobrze. Ale dlaczego traci to, co jest jej sednem, czyli tricksterstwo?
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Soczyście, Tarnino :) Dzięki bardzo, jak tylko wygospodaruję sobie ździebko wolnego czasu to przeanalizuję dokładnie Twoje uwagi.
Czy Loki dałby się tak złapać bez planu B, C, D i Z? Mówisz, że on już sam się rozpływa, że traci swoją istotę, dobrze. Ale dlaczego traci to, co jest jej sednem, czyli tricksterstwo?
Bo to już nie jest ten Loki, o którym krążyły mity. Czas zmienił go, stępił w nim to z czego słynął, do tego stopnia, że sam już nie wie, co było/jest prawdą, a co fantazją. Stracił swoją tożsamość. Widzi w obecnym porządku trochę tego, co było jego udziałem-bunt przeciwko boskiemu ładowi, duma i pycha, ale ostatecznie tak, jak to było w jego przypadku, wie, że ustalonego porządku rzeczy nie zmieni, nikt tego nie zmieni… Tak w skrócie ;)
Hmm. Makes sense.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
http://altronapoleone.home.blog
Miło mi, że wpadłaś,Drakaino.
Dziękuję za Twój klik :)
Niezły mix. I mitologia, i cyberpunk. Tak czy inaczej, najbardziej spodobał mi się pomysł na walkę z ideą Boga. Postać Lokiego też na plus, podobnie jak jego sprzeciw wobec systemu i hm, trochę przerażającej rzeczywistości… Klikam :)
Dzięki, Katiu :)
Tak, przerażająca, aczkolwiek istnieje tylko 50% szans na jej zaistnienie… No przynajmniej w takiej formie, jak opisałem. Milicja i esbecy to się raczej nie powtórzy, ale zasada funkcjonowania państwa, tutaj już pewności nie ma ;)
Zgadzam się, że nie ma, szczególnie obserwując, to co się obecnie wokół nas rozgrywa…
Początek rozbawił. Ten pomysł na Lokiego w powłoce matki trójki dzieci, obierającego ziemniaka, przy całej powadze tego opowiadania naprawdę zabawny. Nie wiem, czy taki był Twój zamysł (w końcu to forma zestawienia boga z prozą życia), ale mimo woli się uśmiechnąłem. Później było już poważniej, żeby nie napisać posępniej. Spodobał mi się pomysł na opowiadanie. Zestawienie mitów, ich bohaterów z pewnym obrazem nowoczesności, oczekującej wyparcia wszystkiego, co nierzeczywiste i niewiarygodne. Mocne, a jednocześnie jakoś tak ponuro prawdziwe. Loki, zmęczony walką, poddający się temu, co nieuchronne…
Nie lubię antyutopii. Ale tutaj czytało się naprawdę dobrze. Nie z przyjemnością, bo ona kojarzy mi się z uśmiechem. Raczej z pewnym zadowoleniem, że czytam tekst w swojej posępności straszny i w jakiś sposób wiarygodny. Zatem taki, jaki miał być.
Dobre opowiadanie.
Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków
CM, dziękuję za dobry komentarz i klika :)
Mocne, a jednocześnie jakoś tak ponuro prawdziwe.
Ależbym chciał, aby tak odbierano/charakteryzowano wszystkie moje teksty :)
Co do iluzji w jakiej tkwił Loki, właśnie tak go zobaczyłem oczami wyobraźni, gdy wpadł mi pomysł na opowiadanie. Bóg do siebie niepodobny. W pierwszej wersji miał 6 dzieci, ale to byłaby przesada ;)
Nienowe, ale mądre i zabawne, zręcznie korzystające z utartych motywów. Bliskie moim gustom nakreślenie bóstwa – bo trochę istnieje, trochę nie, a ludzkość trochę kreuje, a trochę niszczy. Polowanie na Lokiego nienużące i jednocześnie wystarczające na krótką formę. Trochę po macoszemu przedstawiony świat przedstawiony. Denerwowały mnie myślniki w wypowiedziach, w Fantazmatach ścinamy za to głowy :P
Dobre opowiadanie zasługujące na klik.
"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia
Podobało mi się! Przychodzi mi do głowy jeden przymiotnik, kiedy powracam myślą do Twojego opowiadania – dojrzałe. Zastanawiam się, co to dla mnie znaczy, jak "rozbić" na czynniki pierwsze. Spróbuję, ale z wyników rozmyślanek zadowolona nie jestem, więc spójność w obrębie całego opka (język, fabuła, postaci, nawiązanie do Nietzschego – wiesz, że zostało źle przetłumaczone i to daje dodatkowy wymiar tekstowi!:), początek – matka z trojką dzieci, mogłeś dać piątkę:); przemiany Lokiego, no i zakończenie.)
Jedna rzecz mnie tylko zatrzymywała – nawiązania (wiem, to historia alternatywna, ale i tak stopowały: nysa, esbecy, radiowozy, Komitet Centralny.
Bardzo smutne opowiadanie.
Też daję klik, bo widzę, że nie jest jeszcze w bibliotece.
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
I ja dołączam do grona zadowolonych czytelników :) Loki, Służba Bezpieczeństwa, mało sympatyczna wizja przyszłości… To zdecydowanie nie jest oczywiste połączenie, a wrzucone do jednego kociołka dały bardzo fajny efekt. Super tekst :)
Bardzo fajnie pomyślane pod kątem mitologicznym, z wiarygodnym i kulturowo prawdopodobnym Lokim. Nie jest łatwo akurat z tą postacią jednocześnie oddać jej archetyp i nie wpaść w pułapkę powielania jego popkulturowych wersji, tu wyszło to bardzo, IMHO, dobrze. Ciekawa też przewrotna wizja świata – co to właściwie jest za rzeczywistość, cyberpunkowy PRL-bis? Loki pokonany przez ludzi, chaos ujarzmiony przez ludzki (anty)utopijny system to ciekawy punkt wyjścia, dobrze zrealizowany.
ninedin.home.blog
Naz, Asylum, OL i Ninedin – dzięki wielkie za miłe komentarze :)
Całkiem fajnie napisane.
Obraz świata opiera się na wrażeniach, klimatach i skojarzeniach bardziej, niż na dokładnych opisach (rzadko spotykany dobry wpływ małego limitu na jakość tekstu) i bardzo dobrze, bo lubię takie pisanie. Dlatego, choć miałem na początku czepiać się niedookreślenia rzeczywistości i pewnej takiej "patchworkowatości", ostatecznie potraktowałem jako plus. Bo te wszystkie nysy i esbecy wydają się na pierwszy rzut oka kompletnie bez sensu w połączeniu z nieco cyberpunkową futurologią, z drugiej jednak strony ciągną za sobą solidną pulę konkretnych skojarzeń, które znakomicie oddają charakter Twojego świata, bez potrzeby opisywania go w długich infodumpach.
Co do samego Lokiego to się wymądrzał nie będę, bo za słabo znam nordyckie mity, by stwierdzić czy był to Loki wystarczająco archetypowy, nie za bardzo sztampowy czy popkulturowy, oraz ile było Lokiego w Lokim. Ale myślę, że założenia konkursu zostały spełnione wiem należytym stopniu.
Minus to rozmiar tekstu (często spotykany zły wpływ małego limitu). Mam wrażenie, że było tam mnóstwo pomysłów, które miały co najwyżej szansę ledwie błysnąć, zamiast rozwinąć się i wybrzmieć w pełni.
Dlatego nie jest to tekst świetny, ale z pewnością bardzo dobry i warty przeczytania.
Pozdrawiam!
Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!
Dzięki Thargone za komentarz :) Fakt, moje pisanie dryfuje w kierunku skojarzeń, hasłowego zarysu swiata i generalnie minimalizmowi wypowiedzi. Z resztą staram się udowadniać że naklepanie 100 tysi znaków nie jest konieczne aby coś przekazać, aby wprawić czytelnika w klimat. Oczywiście jest w tym ryzyko, że ktoś czegoś nie zauważy, ale czego się nie robi dla piękna formy ;) Ps. Tak się zastanawiam nad uwagą Naz o myślnikach… W edytorze strzelam półpauzami, więc dziwne. Ps 2 Ok. Już wiem, o który myslnik chodzi ;)
Zasłużona Biblioteka. Dobre opowiadanie. Sprawdziłoby się także w realiach III RP.
Dzięki za komentarz, Robert :)
Smutne to.
Podoba mi się zestawienie efekciarskiego początku z refleksyjnym zakończeniem. Ciekawy pomysł, mimo że postać Lokiego bardzo jest już wyeksploatowana.
Z łapanki:
Zrzucił powłokę samotnej matki trójki dzieci, ubranej w dziurawy poliestrowy fartuch i cisnął w kąt nieobranego do końca ziemniaka. Gwar zabaw dzieci dochodzący z pokoju obok umilkł jak ucięty nożem.
– powtórzenie
Już wiedzą kim jest i kolejne maskowanie nie będzie możliwe. Tego był pewien. Kiedyś próbowałby zmienić wymiar. Skierować myśli i otworzyć wrota Asgardu, jak to tylko on potrafił. Ale to nie było już możliwe.
– powtórzenie
aby Loki mógł dostrzec nienaturalne bladą skórę naznaczoną czerwonymi naczynkami
– literówka
Spojrzenie dziesiątek oczu wpatrzonych w jego olbrzymie ciało nie wyrażało niczego.
– wydaje mi się, że lepiej brzmiałyby spojrzenia w liczbie mnogiej
Dzięki Werweno :)
Łoo matko! Powtórzeń ci u mnie dostatek… No nic trza to kiedyś posprzątać ;)
Pozdrawiam.
Ps.
Niech się jeszcze trochę nazbiera ;)