- Opowiadanie: Marzec - Troll czytelnik

Troll czytelnik

Kon­struk­tyw­na kry­ty­ka mile wi­dzia­na.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Troll czytelnik

"Uni­kal­ne po­łą­cze­nie sprosz­ko­wa­nej man­dra­go­ry oraz oczu tra­szek, wy­cią­gną z mięsa elfa lub czło­wie­ka peł­nię smaku i aro­ma­tu"

Takie za­pew­nie­nie prze­czy­tał, przez nieco po­pal­co­wa­ne oku­la­ry, mo­nu­men­tal­nej po­stu­ry, zie­lo­ny troll. Za­pi­sa­ne su­per­la­ty­wy wid­nia­ły na ety­kie­cie, przy­kle­jo­nej do sło­ika za­ku­pio­ne­go u ob­woź­ne­go han­dla­rza. Owym han­dla­rzem był gnom, a gno­mom nie można było ufać. Nigdy nie wia­do­mo co na­praw­dę wcho­dzi­ło w skład spe­cy­fi­ku. Przy­naj­mniej w takim prze­ko­na­niu tkwił troll, bi­ją­cy się z my­śla­mi czy zjeść elfa bar­dziej sauté, czy może jed­nak za­ry­zy­ko­wać i ob­fi­cie po­sy­pać go spe­cy­fi­kiem, cie­szą­cym się w pew­nych krę­gach spo­rym uzna­niem.

Nie­szczę­sny elf pier­wot­nie miał dużą szan­sę ujść z ży­ciem. Troll igno­ro­wał na­trę­ta, ży­wiąc na­dzie­ję, że ten sobie pój­dzie. Był już zmę­czo­ny bodaj pią­tym śmiał­kiem tego mie­sią­ca, chcą­cym roz­sła­wić się na krzyw­dzie na­sze­go bo­ha­te­ra. W pro­ble­my szpi­cza­sto­uche­go wpę­dził upór, pew­ność sie­bie, a przede wszyst­kim aro­gan­cja. Strza­łę wpusz­czo­ną na oślep w czerń ja­ski­ni jesz­cze jakoś można było ścier­pieć. Druga trze­cią i dwu­dzie­stą też, zwłasz­cza że nie tra­fia­ły zbyt czę­sto, lecz na­tłok no­wych in­for­ma­cji na temat matki trol­la, prze­są­dził spra­wę. Tak oto nie­do­szły po­grom­ca krę­cił się z wolna nad ogni­skiem. Ruszt, na któ­rym go umo­co­wa­no wbi­jał się przez usta a wy­cho­dził w miej­scu gdzie plecy tracą swą szla­chet­ną nazwę.

Było pięk­ne, cie­płe, let­nie po­po­łu­dnie. Na nie­bie nie wid­nia­ła ani jedna chmur­ka. Po zde­cy­do­wa­niu, że jed­nak użyje przy­pra­wy, nasz bo­ha­ter po­sta­no­wił zre­lak­so­wać się pod­czas pro­ce­su opie­ka­nia eks­łucz­ni­ka. Wy­cią­gnął wy­po­czyn­ko­we graty przed ja­ski­nię, zaraz obok pa­le­ni­ska i roz­siadł się wy­god­nie na le­ża­ku. Przed żarem słoń­ca chro­ni­ła go słom­ko­wa pa­ra­sol­ka za­ku­pio­ne­go rok temu na wy­prze­da­ży u kra­sno­lu­dów. Jedną ręką z wolna ob­ra­cał rusz­tem, a w dru­giej dłoni trzy­mał książ­kę, którą miał za­miar dziś prze­czy­tać do końca. Bo trze­ba było wie­dzieć że dla trol­la czy­ta­nie stało się praw­dzi­wą pasją. Nosił się nawet z za­mia­rem na­pi­sa­nia wła­snej książ­ki, lecz brak mu było wiary we wła­sne siły.

Po­po­łu­dnie mi­ja­ło, a mięso do­cho­dzi­ło uwal­nia­jąc przy­jem­ny za­pach ry­chłe­go po­sił­ku. Spo­kój jed­nak nie mógł trwać wiecz­nie. Zza skały nie­opo­dal, wy­ło­nił się ko­lej­ny nie­spo­dzie­wa­ny przy­bysz. Był nim cho­chlik o od­sta­ją­cych du­żych uszach, czar­nych wred­nych śle­piach i wzro­ście nie­mal tak nik­czem­nym jak jego wyraz twa­rzy. Stwo­ry te za­wsze po­ja­wia­ły się by coś na­bro­ić, ze­psuć, ukraść, pod­sta­wić nogę, na­si­kać do mleka lub pu­ścić nie­zau­wa­że­nie bąka tak by mąż ob­wi­niał żone i od­wrot­nie. Jed­nym zda­niem, lu­bi­ły pa­trzeć jak świat pło­nie.

– Co za mar­no­wa­nie po­ten­cja­łu – za­ga­dał przy­bysz, krę­cąc głową te­atral­nie i prze­sad­nie, rów­no­cze­śnie roz­kła­da­jąc ręce na boki – taka góra mię­śni, taki mo­carz, sie­dzi mię­dzy ska­ła­mi i skąpi swego wro­dzo­ne­go ta­len­tu i pre­dys­po­zy­cji do mordu, ca­łe­mu świa­tu.

– Na szczę­ście świat cza­sem przy­cho­dzi do mnie i jeśli od­po­wied­nio się po­sta­ra do­świad­cza tego jak to na­zwa­łeś "po­ten­cja­łu" – od­parł po­iry­to­wa­ny czy­tel­nik, który po raz ko­lej­ny od­niósł wra­że­nie że im cie­kaw­sza książ­ka tym czę­ściej mu ktoś prze­ry­wa.

– Wiem że nie je­steś jak inni z two­je­go ga­tun­ku lecz roz­waż mój pro­po­zy­cję.

Zre­zy­gno­wa­ny troll opu­ścił cały czas trzy­ma­ną książ­kę, nie prze­sta­jąc krę­cić wcze­śniej­szym, opie­ka­nym in­tru­zem sprzed kilku go­dzin. Znie­sma­czo­ny ma­nie­ra­mi cho­chli­ka, który nawet nie ra­czył się przed­sta­wić wbił w roz­mów­cę wzrok, nad­sta­wił uszu i słu­chał.

– Nie­da­le­ko stąd znaj­du­je się obo­zo­wi­sko orków. Ich przy­wód­ca lata świet­no­ści ma za sobą. Zgod­nie z ich pra­wem jeśli go po­ko­nasz sta­jesz się przy­wód­cą tej ha­ła­stry. Ale to do­pie­ro po­czą­tek.

Troll uniósł brwi lecz nic nie od­po­wie­dział.

– Na­stęp­nie z po­mo­cą grupy do­mi­nu­jesz są­sied­nie wio­ski. Eli­mi­nu­jesz osob­ni­ki mało skore do że tak to ujmę, współ­pra­cy. – Cho­chlik wy­szcze­rzył trój­kąt­ne zęby. – Na­stęp­nie kon­ty­nu­ujesz eks­pan­sję. Strach trzy­ma two­ich no­wych pod­wład­nych w ry­zach. Przy­cho­dzi czas na pierw­sze mia­sto. Warto by było po­my­śleć nad zro­bie­niem z niego tym­cza­so­wej sto­li­cy. Zbie­rasz siły i pod­bi­jasz ko­lej­ne ośrod­ki. Drugi, trze­ci czwar­ty i tak dalej.

– Czemu mi to mó­wisz – prze­rwał troll opie­ra­jąc głowę o wolną już od książ­ki dłoń.

– Bo bę­dziesz po­trze­bo­wał roz­trop­ne­go i prze­bie­głe­go do­rad­cy. Kto wie może nawet na­miest­ni­ka w cza­sie two­jej nie­obec­no­ści.

– Mów dalej.

– Wy­obraź to sobie. Horda ro­śnie jak kula śnież­na. Coraz to licz­niej­sze ple­mio­na są ci pod­le­głe. W końcu można bę­dzie przejść przez góry gdzie po­zo­sta­ną ostat­nie nie­pod­le­głe klany aż cały dziki świat zo­sta­nie pod­bi­ty. Na­stęp­nie prze­kra­czasz gra­ni­cę ludzi i elfów. Za­le­wasz ich ogro­mem wojsk i spy­chasz ostat­nie nie­do­bit­ki do morza. Ko­lej­no płoną wszyst­kie kró­le­stwa kra­sno­lu­dów. Po­wsta­je nowe, wiel­kie im­pe­rium roz­cią­ga­ją­ce się na cały kon­ty­nent. Czy to nie brzmi wspa­nia­le ?

Po­ten­cjal­ny, przy­szły uzur­pa­tor zmarsz­czył czoło, usta wy­giął w dziu­bek, chwi­lę po­my­ślał i po­le­cił ru­chem dłoni by cho­chlik pod­szedł . Gdy ten pod­szedł pewny iż jego plan za­czy­na kieł­ko­wać troll za­py­tał.

– Muszę przy­znać że plan dobry. Pro­sty acz ge­nial­ny. Tylko mam jedno py­ta­nie. Co po wszyst­kim ? Co gdy już wszyst­ko zo­sta­nie pod­bi­te a opór wro­gów stłam­szo­ny ?

– Jak to co ? Bę­dziesz mógł od­po­czy­wać i czy­tać te swoje książ­ki.

– Ro­zu­miem. – Po na­my­śle od­po­wie­dział. – Po­wiedz mi tylko. A co ja niby teraz robię?

 

Jakiś czas póź­niej troll omia­tał wzro­kiem półkę, na któ­rej gdzieś kie­dyś była przy­pra­wa do cho­chli­ków, ku­pio­na u ob­woź­ne­go han­dla­rza, gnoma.

Koniec

Komentarze

Cześć, Ma­rzec!

Widzę, że je­steś nowy na stro­nie, a sko­men­to­wa­łeś już kilka tek­stów. Bar­dzo dobra tak­ty­ka na ła­pa­nie czy­tel­ni­ków i fo­ru­mo­wych zna­jo­mych. Gra­tu­lu­ję de­biu­tu i mam na­dzie­ję, że zo­sta­niesz na dłu­żej! Teraz tro­chę po­na­rze­kam i po­sta­ram się jak naj­bar­dziej me­ry­to­rycz­nie wy­po­wie­dzieć o Twoim tek­ście, ale pa­mię­taj, że su­biek­ty­wi­zmu nie da się tu unik­nąć. 

Na­pi­sa­łeś krót­kie opo­wia­da­nie o trol­lu, który z za­mi­ło­wa­nia czyta książ­ki i nie­chęt­nie za­bi­ja obia­dy, które same do niego przy­cho­dzą. Po­mysł fajny, szcze­gól­nie bo­ha­ter wy­da­je się dość sym­pa­tycz­ny, jed­nak nar­ra­cja była dziw­na, bar­dzo od­le­gła, jak­bym oglą­dał ob­ra­zek, a nie żywo uczest­ni­czył w akcji. Przez to opo­wia­da­nie jest bez emo­cji, przez to nie po­ry­wa. Wy­da­je mi się, że to kwe­stia per­spek­ty­wy, która jest bar­dzo in­for­ma­tyw­na. Po­cząt­ko­we aka­pi­ty wy­glą­da jak stresz­cze­nie wy­da­rzeń. Widać to w pierw­szych dwóch aka­pi­tach. Jeśli chcesz, mo­żesz spró­bo­wać na­pi­sać je po­now­nie (lub opi­sać ja­ką­kol­wiek inną scen­kę), ale dodać do niej bar­dziej oso­bi­ste prze­ży­cie bo­ha­te­ra. To może ob­ja­wiać się w pro­stych zda­niach. Za­miast: “Na­trę­ta igno­ro­wa­no”, “Troll sta­rał się igno­ro­wać na­trę­ta… coś­tam, coś­tam”. Jest róż­ni­ca praw­da? Mo­żesz też spró­bo­wać obrać tylko jedną per­spek­ty­wę, wtedy może być ła­twiej. Za­miast ska­kać od Trol­la do czyn­ni­ków, które ska­za­ły elfa na śmierć, spró­buj po­ka­zać sto­su­nek głów­ne­go bo­ha­te­ra do wła­śnie tych cech (np. że upór każde śmiał­ka go męczy, bawi, za­smu­ca), po­ja­wią się emo­cją, a sam tekst bę­dzie czy­tel­ni­ko­wi bliż­szy. 

Nie po­do­ba mi się też okre­śle­nie “na­sze­go bo­ha­te­ra”, to też od­da­la od miej­sca akcji. Le­piej by było gdy­byś wy­my­ślił mu nowe okre­śle­nie lub nadał imię. 

Ge­ne­ral­nie masz pro­ble­my z warsz­ta­tem (ja też je mam, a mia­łem jesz­cze więk­sze), na szczę­ście to kwe­stia tylko prak­ty­ki… in­ten­syw­nej, ale prak­ty­ki, warsz­tat wy­ro­bi się z cza­sem. 

Teraz jesz­cze tro­chę ma­ru­dze­nia:

Takie za­pew­nie­nie prze­czy­tał, przez nieco po­pal­co­wa­ne oku­la­ry, mo­nu­men­tal­nej po­stu­ry, zie­lo­ny troll. Od­ręcz­nie za­pi­sa­ne su­per­la­ty­wy wid­nia­ły na ety­kie­cie, przy­kle­jo­nej do sło­ika[-,] za­ku­pio­ne­go u ob­woź­ne­go han­dla­rza.

Bar­dzo dużo in­for­ma­cji na­pcha­ne do jed­ne­go zda­nia w obu przy­pad­kach. Za dużo tego, po­nie­waż burzy rytm czy­ta­nia. Usu­nął­bym ja­kieś nie­po­trzeb­ne in­for­ma­cje w pierw­szym, a w dru­gim chyba nie jest po­trzeb­ny ten prze­ci­nek. 

Nigdy nie wia­do­mo co na­praw­dę wcho­dzi­ło w skład ustroj­stwa.

Ustroj­stwo to bar­dziej me­cha­nizm. Pro­po­no­wał­bym “spe­cy­fi­ku”.

Na­trę­ta igno­ro­wa­no, po­zo­sta­jąc w ja­ski­ni, jed­no­cze­śnie ży­wiąc na­dzie­ję że ten zre­zy­gnu­je i sobie pój­dzie.

Dwa imie­sło­wy pod rząd nie brzmią zbyt do­brze. Pro­po­nu­ję: Troll igno­ro­wał na­trę­ta, ży­wiąc na­dzie­ję, że ten sobie pój­dzie.

Tak oto nie­do­szły po­grom­ca krę­cił się z wolna, opie­ka­ny pło­mie­nia­mi ogni­ska, gdzie ruszt na któ­rym go umo­co­wa­no wbi­jał się przez usta a wy­cho­dził w miej­scu gdzie plecy tracą swą szla­chet­ną nazwę.

Tutaj ko­lej­ne bom­bar­do­wa­nie in­for­ma­cją aż można się po­gu­bić. Za­zwy­czaj czy­ta­łem to zda­nie po dwa trzy razy, żeby wszyst­ko pojąć. Po czę­ści po­gu­bi­ło mnie to “gdzie”. Pro­po­nu­ję: Tak oto nie­do­szły po­grom­ca krę­cił się z wolna nad ogni­skiem, a ruszt, na któ­rym go umo­co­wa­no wbi­jał się przez usta a wy­cho­dził w miej­scu gdzie plecy tracą swą szla­chet­ną nazwę.

Po de­cy­zji że jed­nak przy­pra­wa zo­sta­nie użyta, nasz bo­ha­ter po­sta­no­wił zre­lak­so­wać się pod­czas pro­ce­su opie­ka­nia eks łucz­ni­ka.

Po pod­ję­ciu de­cy­zji lub zde­cy­do­wa­niu. A stro­na bier­na jest bee… (w mojej opi­nii). Prop: Po zde­cy­do­wa­niu, że jed­nak użyje przy­pra­wy(…)

Jedną ręką z wolna ob­ra­cał rusz­tem[+,] a w dru­giej dłoni trzy­mał książ­kę, którą miał za­miar dziś prze­czy­tać do końca.

To już cze­pial­stwo to­tal­ne, ale nie le­piej po pro­stu do­koń­czyć? Brzmi bar­dziej przy­ziem­nie. 

Przed żarem słoń­ca chro­ni­ła go słom­ko­wa pa­ra­sol­ka za­ku­pio­ne­go rok temu na wy­prze­da­ży u kra­sno­lu­dów.

Tutaj li­te­ró­wecz­ka.

Bo trze­ba był wie­dzieć że dla trol­la czy­ta­nie było praw­dzi­wą pasja.

Tutaj też.

Za­no­sił się nawet z za­mia­rem na­pi­sa­nia wła­snej książ­ki, lecz brak mu było wiary w wła­sne siły.

Wiara jest naj­waż­niej­sza. I upór. To wy­star­czy… i nie wolno się za­ła­my­wać! Jeśli ja po­tra­fię na­uczyć się le­piej pisać to każdy to umie (a na tej stro­nie, jeśli się po­sta­rasz, mo­żesz zro­bić nie­bo­tycz­nie szyb­ki pro­gres, wy­star­czy czy­tać dużo tek­stów, ko­men­to­wać, czy­tać ko­men­ta­rze, be­to­wać i być be­to­wa­nym {o be­to­wa­niu na­pi­szę po­źniej}).

Był nim cho­chlik o od­sta­ją­cych du­żych uszach, czar­nych wred­nych śle­piach i wzro­ście nie­mal tak nik­czem­nym jak jego wyraz twa­rzy.

Wzrost chyba nie może być nik­czem­ny.

Stwo­ry te za­wsze po­ja­wia­ły się by coś na­bro­ić, ze­psuć, ukraść, pod­sta­wić nogę, na­si­kać do mleka lub pu­ścić nie­zau­wa­że­nie bąka tak by mąż ob­wi­niał żona i od­wrot­nie. Jed­nym zda­niem, lu­bi­ły pa­trzeć jak świat pło­nie.

Bar­dzo roz­bu­do­wa­ne to zda­nie, cho­ciaż po­do­ba mi się i roz­ba­wi­ło. Skró­cił­bym o kilka słów. 

Zre­zy­gno­wa­ny Troll opu­ścił cały czas trzy­ma­ną książ­kę, nie prze­sta­jąc krę­cić wcze­śniej­szym, opie­ka­nym in­tru­zem z przed kilku go­dzin. Znie­sma­czo­ny ma­nie­ra­mi cho­chli­ka, który nawet nie ra­czył się przed­sta­wić wbił w roz­mów­cę wzrok, nad­sta­wił uszy i słu­chał.

Po­do­ba mi się to zda­nie, choć można by je jesz­cze skró­cić. Nie mu­sisz cią­gle pod­kre­ślać in­for­ma­cji, o któ­rych wcze­śniej już wspo­mnia­łeś. Wiemy, że in­truz opie­ka wła­śnie wcze­śniej­sze­go in­tru­za oraz nie mu­sisz wspo­mi­nać o wciąż trzy­ma­nej książ­ce. Skoro ją opu­ścił to na mu­siał trzy­mać. Pro­po­nu­ję: Troll opu­ścił książ­kę, nie prze­sta­jąc krę­cić rusz­tem. Znie­sma­czo­ny ma­nie­ra­mi cho­chli­ka, który nawet nie ra­czył się przed­sta­wić wbił w roz­mów­cę wzrok, nad­sta­wił uszy i słu­chał.

Troll uniósł brwi w zdzi­wie­niu lecz nic nie od­po­wie­dział.

W tym wy­pad­ku to moje ma­ru­dze­nie, ale sam stwier­dzisz czy się zga­dzasz czy nie. Ogól­nie je­stem prze­ciw­ni­kiem uży­wa­nia zbyt dużej ilo­ści przy­słów­ków. Czę­sto wy­star­cza­ją same czyn­no­ści, które wy­star­cza­ją­co do­brze od­da­ją emo­cje i uczu­cia bo­ha­te­ra. Nie pa­su­je mi tutaj “w zdzi­wie­niu”. Sam akt unie­sie­nia brwi wy­ra­ża zdzi­wie­nie, pod­kre­śla­nie tego tylko psuje wra­że­nie (moim zda­niem).

– Na­stęp­nie z po­mo­cą grupy do­mi­nu­jesz są­sied­nie wio­ski. Eli­mi­nu­jesz osob­ni­ki mało skore do[+,] że tak to ujmę, współ­pra­cy.

Z tego co wiem, wtrą­ca­nia od­dzie­la­my prze­cin­kiem z dwóch stron. 

Z ma­ru­dze­nia to tyle. Po­do­ba mi się po­mysł, choć nie ro­zu­miem tego cha­otycz­ne­go świa­ta (gdzieś nie­da­le­ko jest wio­ska orków, elf ata­ko­wał trol­la, choć gra­ni­ca ludzi i elfów jest gdzieś za gó­ra­mi). Po­do­ba mi się troll i jego roz­mo­wa, choć dia­lo­gi są dość sztyw­ne (to też można wy­pra­co­wać). Moim zda­niem masz zapał do pi­sa­nia = masz po­ten­cjał do pi­sa­nia, a w tym tek­ście widać prze­bit­ki cze­goś cie­ka­we­go (szcze­gól­nie głów­ne­go bo­ha­te­ra).

Masz dłu­gie opisy które nie są ko­niecz­nie po­trzeb­ne, lin­ku­ję ci ar­ty­kuł o eko­no­mi ję­zy­ko­wej z fan­ta­zma­tów, nie­ste­ty stro­na jest teraz re­mon­to­wa­na, więc bę­dziesz mu­siał po­cze­kać aż wróci. 

Myślę też, że może za­in­te­re­so­wać Cię ten wątek.

A teraz ucie­kam, bo i tak je­stem już spóź­nio­ny. Nie spo­dzie­wa­łem się, że ten ko­men­tarz zaj­mie mi tak wiele czasu. Jeśli jesz­cze coś sobie przy­po­mnę to dam znać.

Po­wo­dze­nia i po­zdrów­ko! ;)

Opo­wie­dzia­łeś stary dow­cip, prze­braw­szy go w ko­stium fan­ta­sy, a po­nie­waż znam ten żart (w wer­sji z gó­ra­lem) od nie­pa­mięt­nych cza­sów, szort, nie­ste­ty, nie roz­ba­wił mnie. :(

Wy­ko­na­nie po­zo­sta­wia bar­dzo wiele do ży­cze­nia.

 

Ów han­dla­rzem był gnom… –> Owym han­dla­rzem był gnom

 

co na­praw­dę wcho­dzi­ło w skład ustroj­stwa. –> Coś, co jest prze­zna­czo­ne do spo­ży­cia, choć­by i dla trol­li, nie jest ustroj­stwem.

 

czy zjeść elfa bar­dziej sote… –> …czy zjeść elfa bar­dziej sauté

 

pod­czas pro­ce­su opie­ka­nia eks łucz­ni­ka. –> …pod­czas pro­ce­su opie­ka­nia eksłucz­ni­ka.

 

chro­ni­ła go słom­ko­wa pa­ra­sol­ka za­ku­pio­ne­go rok temu… –> Pa­ra­sol­ka jest ro­dza­ju żeń­skie­go, więc: …chro­ni­ła go słom­ko­wa pa­ra­sol­ka, za­ku­pio­na rok temu

 

Za­no­sił się nawet z za­mia­rem na­pi­sa­nia wła­snej książ­ki, lecz brak mu było wiary w wła­sne siły. –> No­sił się nawet z za­mia­rem na­pi­sa­nia książ­ki, lecz brak mu było wiary we wła­sne siły.

Po­znaj zna­cze­nie słowa za­no­sić się.

Po­wtó­rze­nie.

 

tak by mąż ob­wi­niał żona i od­wrot­nie. –> To zna­czy tak, aby żon ob­wi­niał męża?

 

Zre­zy­gno­wa­ny Troll opu­ścił… –> Dla­cze­go wiel­ka li­te­ra?

 

in­tru­zem z przed kilku go­dzin. –> …in­tru­zem sprzed kilku go­dzin.

 

nad­sta­wił uszy i słu­chał. –> …nad­sta­wił uszu i słu­chał.

 

– Na­stęp­nie kon­ty­nu­ujesz eks­pan­sje. –> Li­te­rów­ka.

 

chwi­lę po­my­ślał i po­le­cił po­dejść cho­chli­ko­wi ru­chem dłoni. –> Jak wy­glą­da po­dej­ście cho­chli­ka ru­chem dłoni?

A może miało być: …chwi­lę po­my­ślał i ru­chem dłoni po­le­cił cho­chli­ko­wi po­dejść.

 

Musze przy­znać że plan dobry. –> Li­te­rów­ka.

 

Co po wszyst­kim ? –> Zbęd­na spa­cja przed py­taj­ni­kiem. Ten błąd po­ja­wia się także w ko­lej­nych zda­niach.

 

przy­pra­wa do Cho­chli­ków… –> Dla­cze­go wiel­ka li­te­ra?

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Ge­ne­ral­nie masz pro­ble­my z warsz­ta­tem (ja też je mam, a mia­łem jesz­cze więk­sze), na szczę­ście to kwe­stia tylko prak­ty­ki… in­ten­syw­nej, ale prak­ty­ki, warsz­tat wy­ro­bi się z cza­sem. 

Wiem. Przez całe życie tylko czy­ta­łem. Zdaję sobie spra­wę z braku wro­dzo­ne­go ta­len­tu ale lu­dzie w życiu za­wsze osią­ga­li wię­cej kon­se­kwent­ną pracą niż samym ta­len­tem :D Pisać nie po­tra­fię pra­wie wcale lecz wasze po­moc­ne ko­men­ta­rze po­zwa­la­ją mi się szyb­ko do­sko­na­lić za co dzię­ku­ję.

 

Wzrost chyba nie może być nik­czem­ny.

Może być :) Nawet Na­po­le­ona w ja­kimś sta­ro­dru­ku opi­sy­wa­no jako czło­wie­ka nik­czem­ne­go wzro­stu. Już pal licho że nie była to praw­da ale słowo nik­czem­ny od­no­si­ło się chyba do faktu że niski wzrost jest ra­czej mniej ce­nio­ny niż wy­so­ki. Poza tym kie­dyś pa­no­wał ste­reo­typ (o ile nie trwa dalej) że lu­dzie niscy są wred­ni. Spo­dzie­wa­łem się że ktoś do tego słowa się przy­cze­pi :). Co do resz­ty two­ich uwag w pełni się zga­dzam.  

 

Opo­wie­dzia­łeś stary dow­cip, prze­braw­szy go w ko­stium fan­ta­sy, a po­nie­waż znam ten żart (w wer­sji z gó­ra­lem) od nie­pa­mięt­nych cza­sów, szort, nie­ste­ty, nie roz­ba­wił mnie. :(

Wy­ko­na­nie po­zo­sta­wia bar­dzo wiele do ży­cze­nia.

Ten motyw był wy­ko­rzy­sta­ny w nie jed­nym dow­ci­pie i w 2 zna­nych mi pio­sen­kach. Uży­łem go bo czemu nie. Co do wy­ko­na­nia to zdaję sobie z tego spra­wę. Uczę się i je­stem obec­nie na dość ni­skim po­zio­mie w po­rów­na­niu do resz­ty osób, które tu pu­bli­ku­ją. Z tego co widzę cięż­ko zdo­być twoje uzna­nie. Będę w takim razie pisał tak długo aż na­zwiesz mnie gra­fo­ma­nem lub prze­czy­tam w końcu że mój tekst ci się spodo­bał heh.

 

czy zjeść elfa bar­dziej sote… –> …czy zjeść elfa bar­dziej sauté

W po­przed­nim opo­wia­da­niu zwró­co­no mi uwagę że pi­sze­my słowa spo­lsz­czo­ne. Teraz od­wrot­nie … to jak to jest ? 0_o

 

Bar­dzo dzię­ku­ję za zwra­ca­nie uwag na błędy ! Do­ce­niam.

 

 

Nawet Na­po­le­ona w ja­kimś sta­ro­dru­ku opi­sy­wa­no jako czło­wie­ka nik­czem­ne­go wzro­stu.

Racja, za­po­mnia­łem o tym okre­śle­niu, biję się w pierś. 

lu­dzie w życiu za­wsze osią­ga­li wię­cej kon­se­kwent­ną pracą niż samym ta­len­tem :D

Amen. W pełni się zga­dzam :D

I ja też nie mam wro­dzo­ne­go ta­len­tu, więc luzik. Trze­ba po pro­stu wy­pra­co­wać wła­sny styl, a póź­niej po­le­ci… 

Marcu, nie czy­nię Ci za­rzu­tu, że wy­ko­rzy­sta­łeś dow­cip. Na­pi­sa­łam tylko, że szort mnie nie roz­ba­wił. Na po­cie­sze­nie dodam, że mam dość spe­cy­ficz­ne po­czu­cie hu­mo­ru i nie­ła­two mnie roz­śmie­szyć.

 

Będę w takim razie pisał tak długo aż na­zwiesz mnie gra­fo­ma­nem lub prze­czy­tam w końcu że mój tekst ci się spodo­bał heh.

Po­do­ba mi się Twoja de­kla­ra­cja. ;)

 

W po­przed­nim opo­wia­da­niu zwró­co­no mi uwagę że pi­sze­my słowa spo­lsz­czo­ne. Teraz od­wrot­nie … to jak to jest ? 0_o

A zna­la­złeś w SJP PWN słowo sote? ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Cześć:)

I ja znam dow­cip, ale w tej wer­sji go jesz­cze nie sły­sza­łam. Spodo­ba­ło mi się, że Twój troll jest czy­ta­ją­cą po­sta­cią i wokół tego zbu­do­wa­łeś swoją hi­sto­rię oraz, że elfy wcale nie są krysz­ta­ło­we­go cha­rak­te­ru i same pcha­ją się na rożen. Poza tym gra troll– czy­tel­nik.

Opie­ka­nia elfa nie po­chwa­lam, ale że stwór fan­ta­stycz­ny i od­wra­casz po­rzą­dek… znio­słam (tro­chę żar­tu­ję, a tro­chę na po­waż­nie, ale po­nie­waż też bywam krwo­żer­czo-nie­zno­śna – prze­ży­łam przy­pra­wy itp), zwłasz­cza że nie mo­głeś  – tak dia­me­tral­nie - pod­mie­nić trol­lo­wi na­tu­ry;)

Fajny język i po­mysł. Są po­tknię­cia, ale po­czą­tek na­zy­wa się tak, nie bez zna­cze­nia.

Po­ni­żej kilka li­te­ró­wek, które  za­uwa­ży­łam:

Bo trze­ba był wie­dzieć że dla trol­la czy­ta­nie było praw­dzi­wą pasja.

"był" usu­nę­ła­bym, li­te­rów­ka

Za­no­sił się nawet z za­mia­rem na­pi­sa­nia wła­snej książ­ki, lecz brak mu było wiary w wła­sne siły.

w pierw­szym zda­niu chyba zmie­ni­ła­bym na "nosił"

tak by mąż ob­wi­niał żona

li­te­rów­ka

Nie­da­le­ko stad znaj­du­je się obo­zo­wi­sko orków.

li­te­rów­ka

Na­stęp­nie kon­ty­nu­ujesz eks­pan­sje.

li­te­rów­ka

Z li­te­rów­ka­mi łatwo można sobie po­ra­dzić, przez spraw­dze­nie au­to­ma­tycz­ne:)

Wy­da­je mi się, że przy­da­ło­by się jesz­cze kilka prze­cin­ków, ale to wyż­sza szko­ła jazdy, a ja do­pie­ro do młod­szej klasy cha­dzam, wiec re­gu­ły nie­pew­ne i nie uwew­nętrz­nio­ne wy­star­cza­ją­co;)

pzd srd, a

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Marcu drogi, zanim za­czniesz nas za­sy­py­wać no­wy­mi opo­wia­da­nia­mi, po­praw to, które już umie­ści­łeś na por­ta­lu. Już trzy osoby wska­za­ły ci po­peł­nio­ne błędy, zgo­dzi­łeś się z ich uwa­ga­mi, stwier­dzi­łeś, że do­ce­niasz ich pracę i ola­łeś spra­wę. Nie wpro­wa­dzi­łeś po­pra­wek, ani nawet nie za­de­kla­ro­wa­łeś, że zro­bisz to w ja­kimś prze­wi­dy­wal­nym cza­sie. W ten spo­sób nie zy­skasz czy­tel­ni­ków.

 

Co do tre­ści, dow­ci­pu nie znam i szcze­rze mó­wiąc trak­to­wa­nie isto­ty my­ślą­cej jako po­sił­ku, nawet jeśli ku­cha­rzem jest troll, a obia­dem – elf, jakoś nie przy­pa­dło mi do gustu. Myśli same bie­gną mi w stro­nę Han­ni­ba­la Lec­te­ra, a w nim ni­cze­go za­baw­ne­go nie było. Nie moja bajka.

 

Po­do­ba mi się jed­nak sam po­mysł zro­bie­nia z isto­ty, po­wszech­nie uwa­ża­nej za złą i na do­da­tek głu­pią, na­ło­go­we­go czy­tel­ni­ka. No i to:

po raz ko­lej­ny od­niósł wra­że­nie że im cie­kaw­sza książ­ka tym czę­ściej mu ktoś prze­ry­wa.

Nie­złe i jakże praw­dzi­we. :)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Irko, za­baw­ne było to, że już dziś mógł robić to, co jest jego ulu­bio­nym za­ję­ciem, a tu pro­po­nu­ją mu długą ścież­kę, aby nic się nie zmie­ni­ło, więc po co? Znam to w wer­sji kor­po­ra­cyj­nej i z bo­ga­mi.

Z książ­ka­mi zde­cy­do­wa­nie naj­faj­niej­szy ele­ment:)

I kur­cze, masz rację, w HL nic za­baw­ne­go nie było. Jakże trze­ba uwa­żać z "przy­pra­wa­mi”.

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

A, teraz ro­zu­miem. Za­fik­so­wa­łam się na po­sił­ku i my­śla­łam, że dow­ci­py, o któ­rych tu mó­wi­cie, też idą w tym kie­run­ku. Ale opini o zja­da­niu istot my­ślą­cych by­naj­mniej nie zmie­niam. :)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Po­dzie­lam w kwe­stii istot ży­ją­cych. :) Myślę sobie też,  jakie to trud­ne – akcja bez  prze­mo­cy. Fi­ne­zja. Szu­ka­my:)

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Już po­pra­wiam błędy :). Nie chcia­łem ich igno­ro­wać lecz jakoś tak od­wle­ka­łem ko­rek­tę w cza­sie. Biję się w pierś :) 

Hu­mo­ry­stycz­ny kon­kurs Fin­kli wy­wo­łał przy oka­zji jakąś falę "za­baw­nych" tek­stów po­za­kon­kur­so­wych. I muszę stwier­dzić, że… nie­ste­ty. To już trze­cia "we­so­ła" próba na moim dy­żu­rze i ko­lej­ny raz nie po­czu­łem się roz­ba­wio­ny.

Żeby roz­śmie­szyć czy­tel­ni­ka trze­ba na­praw­dę nie­złych umie­jęt­no­ści warsz­ta­to­wych i do­bre­go po­my­słu. Za­sko­cze­nia, twi­sta, pu­en­ty, cze­goś, co za­iskrzy na sy­nap­sach i wy­wo­ła uśmiech. Mam wra­że­nie, że zde­cy­do­wa­nie ła­twiej wy­wo­łać gniew czy smu­tek u czy­tel­ni­ka. A znacz­nie trud­niej prze­stra­szyć go czy roz­śmie­szyć sło­wem pi­sa­nym.

Na­praw­dę rzad­ko kiedy tekst, który ma być śmiesz­ny, rze­czy­wi­ście śmie­szy. Cza­sem bawi wy­łącz­nie au­to­ra.

Ale naj­gor­szą z moż­li­wych dróg jest chyba ubie­ra­nie czy­ichś dow­ci­pów czy tzw. ka­wa­łów w formy "li­te­rac­kie". Nie dość, że za­zwy­czaj nie bawią takie od­grze­wa­ne su­cha­ry, bo są za­zwy­czaj po­wszech­nie znane, to jesz­cze wska­zu­ją na zu­peł­ny brak wła­sne­go po­my­słu i ory­gi­nal­no­ści. A to już cięż­ki za­rzut dla Au­to­ra, sam przy­znasz.

Warsz­ta­to­wo jest tak sobie. Pi­szesz jak­byś był ga­du­łą, stąd Twoje zda­nia na­pa­ko­wa­ne są in­for­ma­cja­mi, dy­gre­sja­mi, de­ta­la­mi itd. Brzmi to mało li­te­rac­ko, o ile nie jest się mi­strzem pióra. A przy tym tro­chę cha­otycz­nie. Zwłasz­cza że masz pe­wien kło­po­ty z szy­kiem zda­nia. Lub dziw­ną ma­nie­rę. No i bar­dzo słabo z in­ter­punk­cją.

Kilka przy­kła­dów:

 

Takie za­pew­nie­nie prze­czy­tał, przez nieco po­pal­co­wa­ne oku­la­ry, mo­nu­men­tal­nej po­stu­ry, zie­lo­ny troll. – szyk tego zda­nia jest za­iste dzi­wacz­ny. Stąd także jego me­lo­dy­ka fał­szu­je. Przy­naj­mniej dwa jego ostat­nie czło­ny można prze­sta­wić miej­sca­mi dla po­lep­sze­nia efek­tu.

 

Za­pi­sa­ne su­per­la­ty­wy wid­nia­ły na ety­kie­cie, przy­kle­jo­nej do sło­ika za­ku­pio­ne­go u ob­woź­ne­go han­dla­rza.

– za­pi­sa­ne su­per­la­ty­wy nie brzmią zbyt do­brze. Zresz­tą nie­po­trzeb­nie wspo­mi­nasz, że są za­pi­sa­ne. Poza tym znów roz­wi­jasz pro­ste zda­nie do­kła­da­jąc do niego ko­lej­ne szcze­gó­ło­we in­for­ma­cje. Czyli to chyba jed­nak taka ma­nie­ra.

 

Przy­naj­mniej w takim prze­ko­na­niu tkwił troll, bi­ją­cy się z my­śla­mi czy zjeść elfa bar­dziej sauté, czy może jed­nak za­ry­zy­ko­wać i ob­fi­cie po­sy­pać go spe­cy­fi­kiem, cie­szą­cym się w pew­nych krę­gach spo­rym uzna­niem.

– i znów to samo. Twkił w prze­ko­na­niu jed­no­cze­śnie bijąc się z my­śla­mi. Zgrzy­ta to. Zda­nie po­dob­nie roz­wi­ja­ne, ostat­ni człon to dy­gre­sja, która prze­cią­ga to zda­nie i prze­su­wa ak­cen­ty na zu­peł­nie nie­istot­ne in­for­ma­cje.

 

Był już zmę­czo­ny bodaj pią­tym śmiał­kiem tego mie­sią­ca, chcą­cym roz­sła­wić się na krzyw­dzie na­sze­go bo­ha­te­ra.

– zmę­czo­ny pią­tym śmiał­kiem? Prze­czy­taj to zda­nie na głos i za­sta­nów się, czy wszyst­ko z nim w po­rząd­ku. Oczy­wi­ście nie mo­głeś tego skoń­czyć na "tego mie­sią­ca" bo mu­sia­łeś ko­niecz­nie do­rzu­cić in­for­ma­cję, że to śmia­łek coś chcą­cy. Jed­nak chcą­cy roz­sła­wić się na krzyw­dzie też zgrzy­ta i warte jest prze­czy­ta­nia na głos…

 

W pro­ble­my szpi­cza­sto­uche­go wpę­dził upór, pew­ność sie­bie, a przede wszyst­kim aro­gan­cja.

– znów dzi­wacz­ny szyk. Za­czy­nasz od pro­ble­my, które mo­gły­by być pod­mio­tem, ale sam nie je­stem pe­wien czy na­praw­dę są. Licz­ba też chyba nie­od­po­wied­nia. Po­win­no być ra­czej wpę­dzi­ły. Poza tym le­piej by pa­so­wa­ło kło­po­ty niż pro­ble­my. Czy nie można tego na­pi­sać bez tej ma­nie­ry? Na przy­kład: W kło­po­ty wpę­dzi­ły szpi­cza­sto­uche­go upór, pew­ność sie­bie, a przede wszyst­kim aro­gan­cja.

 

Druga trze­cią i dwu­dzie­stą też, zwłasz­cza że nie tra­fia­ły zbyt czę­sto, lecz na­tłok no­wych in­for­ma­cji na temat matki trol­la, prze­są­dził spra­wę.

– po­ga­ma­twa­ne, niby wia­do­mo co chcesz wy­ra­zić z tymi in­for­ma­cja­mi o matce, niby to jakiś eu­fe­mizm, ale wy­mu­szo­ny i na­cią­ga­ny. Samo okre­śle­nie "na­tłok no­wych in­for­ma­cji na temat matki trol­la" jest ko­śla­we i można je roz­ło­żyć na czyn­ni­ki pierw­sze i wska­zać licz­ne sła­bo­ści.

 

Na nie­bie nie wid­nia­ła ani jedna chmur­ka.

– nie wid­nia­ła ani jedna chmur­ka. Hmmm. Nie można pro­ściej i bez tego po­dwój­ne­go za­prze­cze­nia?

 

Bo trze­ba było wie­dzieć że dla trol­la czy­ta­nie stało się praw­dzi­wą pasją. – Komu trze­ba było wie­dzieć?

 

Nosił się nawet z za­mia­rem na­pi­sa­nia wła­snej książ­ki, lecz brak mu było wiary we wła­sne siły.

– a nie le­piej zwy­czaj­nie: bra­ko­wa­ło mu?

 

Po­po­łu­dnie mi­ja­ło, a mięso do­cho­dzi­ło uwal­nia­jąc przy­jem­ny za­pach ry­chłe­go po­sił­ku.

– to ry­chłe­go nie jest tutaj na miej­scu. Bar­dziej pa­so­wa­ło­by coś w stylu "zbli­ża­ją­ce­go się", "nad­cho­dzą­ce­go".

 

Był nim cho­chlik o od­sta­ją­cych du­żych uszach, czar­nych wred­nych śle­piach i wzro­ście nie­mal tak nik­czem­nym jak jego wyraz twa­rzy.

– szyk. Jak wyraz jego twa­rzy.

 

Zre­zy­gno­wa­ny troll opu­ścił cały czas trzy­ma­ną książ­kę, nie prze­sta­jąc krę­cić wcze­śniej­szym, opie­ka­nym in­tru­zem sprzed kilku go­dzin.

– opu­ścił cały czas trzy­ma­ną książ­kę nie brzmi zbyt po­praw­nie. Głów­nie za spra­wą szyku (trzy­ma­ną cały czas książ­kę) i nie­po­trzeb­ne­go zwro­tu "cały czas". Potem oczy­wi­ście mamy dal­szy i nie­po­trzeb­ny ciąg zda­nia, nie­unik­nio­ny w Two­jej ma­nie­rze. A znacz­nie le­piej by­ło­by prze­ka­zać ko­lej­ne in­for­ma­cje (o krę­ce­niu) w nowym zda­niu. Poza tym okre­śle­nie "in­truz sprzed kilku go­dzin" nie brzmi zbyt do­brze.

 

– Czemu mi to mó­wisz – prze­rwał troll opie­ra­jąc głowę o wolną już od książ­ki dłoń.

- Nie mo­głeś sobie da­ro­wać tego "wolną już od książ­ki"? Cier­pisz na przy­mus do­pi­sy­wa­nia zu­peł­nie nie­po­trzeb­nych do­po­wie­dzeń.

Itd. Itd.

Po prze­czy­ta­niu spa­lić mo­ni­tor.

W miarę pi­sa­nia ko­lej­nych opo­wia­dań, za­czą­łem do­strze­gać wiele błę­dów o któ­rych wspo­mnia­łeś. Część wy­da­je mi się teraz oczy­wi­sta. Z nie­któ­ry­mi jed­nak zgo­dzić się nie mogę. Piszę od bar­dzo nie­daw­na i nie spo­dzie­wa­łem się tak wielu ba­bo­li z mojej stro­ny. Dzię­ki za po­świę­co­ny czas.

No nie­ste­ty, mnie też nie po­rwa­ło. Przede wszyst­kim kwe­stia wy­ko­na­nia po­zo­sta­wia bar­dzo dużo do ży­cze­nia. Kon­kret­ne błędy do­bit­nie po­ka­za­li ci już inni ko­men­tu­ją­cy, więc nie będę się na tym sku­piał. Poza sa­my­mi błę­da­mi są jed­nak jesz­cze kwe­stie dziw­nych wy­bo­rów do­ty­czą­cych spo­so­bu pro­wa­dzo­nej nar­ra­cji, peł­nej zwro­tów ta­kich jak “nasz bo­ha­ter po­sta­no­wił zre­lak­so­wać się pod­czas pro­ce­su opie­ka­nia eks­łucz­ni­ka” – i o ile eks­łucz­nik jest spoko, to “nasz bo­ha­ter” psuje czy­ta­nie. Do tego uży­wa­nie “czy­tel­nik” jak za­mien­nik na “troll” też bar­dzo mi prze­szka­dza. No i na sam ko­niec za­rzut, który już padał prak­tycz­nie od sa­me­go po­cząt­ku – prze­ra­bia­nie na formę li­te­rac­ką sta­re­go żartu to po pro­stu słaby po­mysł. Może ujść, jeśli cho­dzi o wpraw­kę pi­sar­ską, ale nie broni się jako peł­no­praw­ne opo­wia­da­nie. 

Może nie wy­glą­dam, ale je­stem tu ad­mi­ni­stra­to­rem. Jeśli masz jakąś spra­wę - pisz śmia­ło.

Wy­glą­da na to, że wszyst­ko zo­sta­ło już po­wie­dzia­ne, więc ogra­ni­czę się do ty­po­we­go stwier­dze­nia, że trze­ba pisać aby na­uczyć się pisać, więc pisz dalej :) Dow­ci­py i aneg­dot­ki to dobry im­puls do pi­sa­nia, trze­ba tylko pa­mię­tać aby były za­ląż­kiem cze­goś więk­sze­go, aby w od­bio­rze nie spro­wa­dzić wszyst­kie­go do od­wzo­ro­wa­nia 1:1 ;) Po­zdra­wiam Czwart­ko­wy Dy­żur­ny

Przy­jem­nie mi się czy­ta­ło :)

Przy­no­szę ra­dość :)

Nowa Fantastyka