- Opowiadanie: Tulipanowka - Seksualitanki

Seksualitanki

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Seksualitanki

Lila, młoda, ładna kobieta, pracowała na stanowisku sprzątaczki w jednym z zakładów Fasoluxa znajdującym się na planecie Mars. Zakłady zrzeszone pod wspólną nazwą Fasolux specjalizowały się w produkcji energooszczędnych skanerów 3D, szalenie przydatnych w internetowych zakupach odzieży. Skanery do ciała umożliwiały przymierzanie ubrań w wirtualnych lustrach i na interaktywnych ekranach.

Lila była tylko jedną z wielu sprzątaczy zatrudnionych w zakładzie, dlatego jej rewir ograniczał się do trzeciego piętro biurowca. Kobieta uwielbiała walczyć z brudem i nieporządkiem, dlatego praca sprawiała jej niebywałą frajdę i przyjemność. Twierdziła wręcz, że sprzątanie jest jej życiowym powołaniem. Najbardziej pasjonowało ją czyszczenie męskich ubikacji. Uwielbiała ścierać mocz z deski klozetowej i z podłogi równocześnie rozkoszując się jego ostrym, samczym zapachem. Z lubością ścierała zaschniętą spermę z wyłożonych kafelkami ścian, próbując zgadnąć fantazje właścicieli pozostawionego nasienia. Zmieniając worki na śmieci zwykle analizowała ich zawartość. Domyślała się przyczyn wyrzucanych podpasek i rajstop w damskich toaletach, ale nie mogła znaleźć uzasadnienia, dlaczego panie stosunkowo często wyrzucają majtki.

Sprzątaczka skrupulatnie wypełniała swoje obowiązki poza jednym wyjątkiem. W połowie czasu pracy, tuż po umyciu podłogi w głównym korytarzu na trzecim piętrze, wchodziła z odkurzaczem do pokoju trzysta dziewiętnaście, w którym urzędował pan Krystian. Lila nie wiedziała, czym właściwie zajmował się mężczyzna, ale też specjalnie jej to nie interesowało. Gdy pojawiała się w drzwiach Krystian momentalnie podrywał się z miejsca. Podbiegał do drzwi i zamykał je na klucz od wewnątrz, a następnie wskazując na krzesła i stolik, wygłaszał następującą kwestię:

– Cieszę się ogromnie, że przyszłaś do mnie. Proszę spocznij, królowo i rozkazuj.

Lila nigdy się nie wymigiwała od pracy, ale świetnie, z autopsji, rozumiała czym jest przyjemność sprzątania, dlatego wspaniałomyślnie odpowiadała:

– Odkurzyć podłogę! Pościerać kurze z blatów i półek!

– Żeby królowa się nie nudziła przygotowałem smaczne kanapki i sok winogronowy. A na deser ciasto i świeże malinki.

Krystian ustawiał przed Lilą talerzyki z jedzeniem, wysokie szklanki i kartonik napoju. Podczas gdy kobieta konsumowała poczęstunek, mężczyzna odkurzał, wycierał i porządkował.

– Jeszcze parapet zetrę. Czy ma monitory mogę wziąć tą niebieską ściereczkę?

– Tak. I ten środek w czarnym pojemniku.

– Czy dobrze mi idzie? – dopytywał się Krystian.

– Dobrze, ale trochę zbyt wolno – odpowiadała.

– Już, już się śpieszę, królowo.

Przy pokoju znajdowała się wnęka z umywalką.

– Myję już ręce Liluśku – mówił Krystian po skończeniu sprzątania pomieszczenia.

Te banalne z pozoru słowa miały głębsze znaczenie, ponieważ stanowiły swoiste hasło. Po ich usłyszeniu Lila wstawała i teatralnie rozpuszczała włosy machając zmysłowo głową. Potem rozpinała suwak kombinezonu roboczego, który ciągnął się od szyi, aż do pośladków. Pod spodem miała tylko zielone majtki i biustonosz. Wtedy Krystian w zachwycie klękał przed kobietą.

– Jestem tylko śmieciem, a ty taka piękna. Czy mogę cię dotknąć? Czy mogę? – prosił błagalnym głosem.

– Czy ja wiem? – odpowiadała nonszalancko, trącając stopą w męski tors. – Rozbierz się z ciuchów, a potem zobaczymy.

Krystian w oka mgnieniu pozbywał się butów, garnituru, koszuli, skarpetek (bielizny nie nosił).

– Już. I jak podobam ci się? – spytał utkwiwszy wzrok w podbrzuszu kobiety.

– Codziennie zamęczasz mnie tym pytaniem. Czy nie przyszło ci do głowy, że ono mnie nuży!

– Przepraszam, przepraszam – mówił płaczliwym głosem. – Wybacz mi królowo. Ja przy tobie nic nie znaczę. Jestem tylko śmieciem.

– Możesz wstać i cmoknąć mnie w plecy.

Krystian zerwał się z kolan i zaczął całować, lizać i lekko zasysać skórę na plecach Lili.

– O wszystko musisz się grzecznie pytać, bo inaczej dostaniesz w pysk, pamiętaj? – przypomniała.

– Tak, tak, oczywiście, królowo. Czy mogę dotknąć twojej szyi?

– Możesz.

– Czy mogę pocałować twoje ramiona?

– Wolno ci.

Mężczyzna zsunął kombinezon z ramion partnerki. Gdy tylko przylgnął ustami do jej barku, Lila momentalnie odwróciła się i z całej siły otwartą dłonią uderzyła Krystiana w policzek.

– Ach, za co?

– Jak śmiałeś bez pytania!

– Spytałem.

– Nie spytałeś się! Nie kłam!

– Pyt, pytałam – wyjąkał żałosnym tonem Krystian.

– Nie spytałeś, czy możesz ściągnąć z ramion ubranie. Ja ci oddaje moje ciało i emocje, a ty, ty traktujesz mnie bez szacunku.

– Przepraszam. Przepraszam. Byłem chamem. To się więcej nie powtórzy.

– Mam nadzieję.

Potem Krystian zadawał setki szczegółowych pytań: „Czy mogę ściągnąć kombinezon z twoich cycków?", „Czy mogę włożyć siusiaka między cycki?", „Czy mogę ściągnąć kombinezon z twoich ud?", „Czy mogę włożyć palce do cipki?", „Czy mogę włożyć język do cipki?", „Czy mogę lizać cipkę?", „Czy mogę włożyć siusiaka do twojej buzi?", „Czy mogę włożyć siusiaka do cipki?" i tym podobne.

Po porządnym wytarzaniu się po odkurzonej wykładzinie i lśniących czystością blatach biurka i stolika, kochankowie zakładali swoje ubrania robocze: odpowiednio kombinezon sprzątacza i garnitur.

– Dziękuję za przepyszny poczęstunek – Lila uśmiechała się ślicznie wskazując na puste talerzyki..

– Cała przyjemność po mojej stronie. Dziękuję również i zapraszam ponownie. – Krystian skłonił się w pas.

 

Tak sympatycznie upływały dni, tygodnie, miesiące, aż pewnego dnia Lila została wezwana do szefa od spraw produkcji Kasjusza. Mężczyzna zgodnie z wytycznymi ze szkolenia z zakresu asertywności i zarządzania kapitałem ludzkim najpierw wprowadzał, w jego mniemaniu, miły nastrój, czyli pochwalił wygląd stroju sprzątaczki oraz zrobił małe przesłuchanie pytając: gdzie mieszka, do której podstawówki chodziła, ile właściwie ma lat, jakie nosi rozmiar majtek, z kim się spotyka po pracy i tym podobne. Kobieta, jak większość podwładnych w podobnej sytuacji, bardzo się zdenerwowała, gdyż czuła dyskomfort przymusu odpowiedzi, a równocześnie nie wiedziała w jakim celu jest przepytywana z prywatnego życia.

– Przenoszę panią na stanowisko specjalisty kontroli jakości – w końcu się szef wyłuszczył cel irytującej dla kobiety, dyskusji.

– Jak to? – zdziwiła się Lila. – Jestem sprzątaczką. Lubię swoją pracę.

– Ma pani kwalifikacje do wykonywania ważniejszego zadania – stwierdził Kasjusz.

– Kwalifikacje?

– Mniejsza o szczegóły, ale ze swoich źródeł wiem, że świetnie sobie pani poradzi. Proszę odmaszerować na swoje nowe stanowisko pracy.

– Ale co ja mam właściwie robić? – spytała smutno.

– To pani nie wie? – Kasjusz zrobił minę sztucznie zdziwioną, z której należało wyczytać „jak nie wiesz, co masz robić, to trzeba cię zwolnić". – Kontrolować jakość produktu finalnego – wycedził.

Nie tak łatwo z dnia na dzień znaleźć nową pracę, a szczególnie na Marsie, więc Lila pokornie poszła na halę produkcyjną. Nie znała się na technologii produkcji skanerów do ciała, ale pocieszała się myślą, że może to tylko test posłuszeństwa wobec firmy i że za kilka dni wróci do sprzątania.

 

Kasjusz w raporcie danych personalnych Lili wpisał natomiast, że monitoring umieszczony w toalecie zarejestrował wydarzenia takie jak: wąchanie preparatów do czyszczenia, oglądanie pojemników ze środkami dezynfekującymi oraz analizę zawartości kubłów ze śmieciami, co jednoznacznie wskazywało na predyspozycje do awansu na stanowisko kontrolera jakości skanerów 3D.

Zwykli pracownicy nie wiedzieli o monitoringu w toaletach. Ta informacja była zatajona, rzecz oczywista, ze względu na dobrostan podwładnych, żeby mogli czuć się swobodnie. Traktowanie ludzi jak półgłówków ma swoje wielowiekowe tradycje, którego początki sięgają dawnych czasów, gdy ludzie zamieszkiwali wyłącznie na planecie Ziemia.

 

W hali produkcyjnej Lila stanęła przy taśmie i patrzyła na przesuwające się skanery. Wyrywkowo brała je do ręki, naciskała wyświetlacz możliwych funkcji i… nic. Nie widziała żadnej różnicy. Nie wiedziała, na co powinna zwracać uwagę. Nikt jej nie przeszkolił, stosownego wykształcenia nie posiadała, a intuicja ma też swoje granice.

Po tygodniu wyłapała kilkanaście wadliwych sztuk: nawet wyświetlacz się nie włączał. Zaczęła się wypytywać, gdzie uszkodzone urządzenia należy odłożyć, a wtedy usłyszała od współpracowników, że nigdy niczego się nie odkłada. Naiwnie poszła do brygadzisty, który potwierdził ich słowa.

– Według szefów bardziej się opłaca przyjąć reklamację pojedynczych sztuk niż niszczyć całą wybrakowaną partię – wyjaśnił życzliwie brygadzista. – Klientom nie chce się fatygować, gdy wartość transakcji jest niewielka. Niektórzy próbują docisnąć ten dzyndzelek, mylnie sądząc, że uruchomią skaner. To jest tak pomyślane, żeby wtedy dzyndzelek się ułamał. A towar z wadami mechanicznymi wynikłymi z winy klienta nie podlega reklamacji. Ot co, i cała filozofia.

– Ale to jest oszustwo – oburzyła się Lila.

– Cytując szefostwo: „nikt nie każe pani tutaj pracować".

Lila była wstrząśnięta tym bardziej, że to ona widniała w sprawozdaniach z przebiegu produkcji jako osoba odpowiadająca za „idealną jakość" skanerów.

 

Pewne informacje niosą się z prędkością błyskawicy. Po dwudziestu kilku minutach od rozmowy z brygadzistą Lila została zawezwana do gabinetu szefa do spraw produkcji.

Kasjusz tradycyjnie na wstępie zadał kilka „rozluźniających" pytań w stylu „Jak długo pracujesz w Fasoluxie?", „kim są twoi rodzice?", „czy lubisz seks analny?", by w końcu ze złośliwym uśmieszkiem powiedzieć:

– Mamy zarejestrowanych kilkadziesiąt skarg na wadliwość skanerów. Za jakość produktów pani jest odpowiedzialna i pani poniesie konsekwencje.

– Ale nikt mnie nawet nie przeszkolił.

– Musimy się pożegnać. Jest pani zwolniona.

– Proszę dać mi szansę. Jestem dobrą sprzątaczką. Nikt nigdy nie narzekał. Dlaczego nie mogę sprzątać? – spytała płaczliwie.

– Przykro mi. To nie moja decyzja, a zarządu – kłamał perfidnie Kasjusz. – Proszę zachowywać się z godnością.

Lila już dotykała klamki, żeby wyjść z gabinetu szefa, gdy nagle ją olśniło:

– Szefie, a czy słyszał szef o zakonie seksualitanek?

– Te bujdy?

– Moja matka jest seksualitanką, a ja urodziłam się i dorastałam w zakonie. Mogę wskazać panu miejsce, o który marzy każdy mężczyzna, w zamian za możliwość powrotu do pracy.

– Gdyby faktycznie seksualitanki nie były wyłącznie cudowną legendą, miałbym uwierzyć, że porzuciłaś zakon i zostałaś sprzątaczką kibli? – W tych okolicznościach Kasjusz przestał się silić na zwroty grzecznościowe i zrezygnował z „pani".

– Mnie to odpowiada. Poza tym nie lubię zabijania mężczyzn wyłącznie dla przyjemności.

– Z relacji tych, co tam byli, wynika coś innego. Opowiadali, że o rozkoszy sięgającej granic świadomości, o przecudownych, bezpruderyjnych siostrzyczkach, które uwielbiają wyuzdany seks.

– To prawda, że zawsze wyglądają pięknie i młodo. To prawda, że aranżują oryginalne okoliczności, by uprawiać seks. To prawda, że każdy mężczyzna uważa, że znalazł się w męskim raju. Tyle, że seksualitanki z natury niewyżyte, pragną seksu więcej i więcej. Zamęczają faceta na śmierć, a potem nawet trupa dosiadają. Dla mnie to niestetyczne. Więc jak chciałby szef zobaczyć ten legendarny pałac-klasztor?

– Zgoda.

– Napiszę szefowi współrzędne i list polecający, żeby szefa wpuściły, jeżeli faktycznie szef ma tyle odwagi, by przekroczyć klasztorne mury.

– Może mnie oszukujesz?

– Nie zawsze sprawdza się pogląd, by wszystkich mierzyć swoją miarką – odpowiedziała elokwentnie Lila.

– Jak na sprzątaczkę jesteś dość wyszczekana. Nic nie będziesz mi pisać, polecisz ze mną i wskażesz mi miejsce. Dziś wieczorem lecimy.

 

***

Lecąc na Kuraka Kasjusz wypytywał o seksualitanki. Z dwojga złego, z punktu widzenia Lili, snucie historii było przyjemniejsze i mniej wyczerpujące niż opowiadanie o sobie.

– Dawno temu z Ziemi na bezludnego Kuraka, planetę w układzie Stonki Ziemniaczanej. Głupia nazwa, tak wiem.

– Bo to jest niefachowa nazwa, tylko żargon – wyjaśnił rzeczowo szef od spraw produkcji.

– Mniejsza z tym. Wyzwolonym i wykształconym kobietom powiedziano, że jak im się nie podobają stosunki na Ziemi, to żeby się z planety czym prędzej wynosiły. Padały ostre epitety, a między nimi słowa „won" i „wynocha". Większość pań spokorniała, ale grupa około setki kobiet postanowiła zaryzykować. Spieniężyły majątki, podliczyły oszczędności i poleciały na Kuraka. Założyły zakon seksualitanek. Swoją przeoryszę tytułują Matka Lilith.

– Lilith?

– Lilith to pierwsza kobieta stworzona przez Boga na równi z mężczyzną. Lilith nie chciała być żoną Adama, ponieważ starał się ją sobie podporządkować i dlatego uciekła od niego. Wolała wolność niż najpiękniejszy raj. Prawdziwa kobieta, prawdziwy człowiek. Wartości duchowe stawiała wyżej niż materialny dobrobyt. Natomiast Adam płakał i tęsknił za Lilith, dlatego litościwy Bóg z żebra mężczyzny ulepił Ewę. Z zachowania służalczej Ewy Adam był zadowolony, ale jej nigdy nie potrafił pokochać tak szaleńczo i namiętnie jak Lilith.

– Interesujące. Nie słyszałem nigdy tej legendy. A czy to prawda, że pałac siostrzyczek znajduje się na platformie, która może przemieszczać się z miejsca na miejsce, z planety na planetę?

– Nieee, to plotki. Seksualitanki nie są demonami, ale zwykłymi kobietami. Fakt faktem trochę się różnią: lubią się uczyć, dlatego wynalazły technikę powodującą, że kompleks klasztorny jest niewidzialny i niewykrywalny przez urządzenia rejestrujące wszelkiego typu.

– A na czym polega myk?

– Nie mogę powiedzieć. To tajemnica. Poza tym ja nie pojęłam zasad działania tej technologii. Chociaż urodziła mnie seksualitanka, to nie chciało mi się uczyć. Marzyłam, by zostać sprzątaczką męskich toalet. Siostry złościła moja przekora…

– Siostrzyczki bardziej znane są jako miłośniczki seksu niż nauki.

– Naczynia połączone. Wysiłek intelektualny wymaga odreagowania napięcia. Najlepszy jest seks.

 

***

Po wylądowaniu na Kuraku, Lila skierowała balonowy wehikuł świetlny, będący prywatną własnością Kasjusza, aż pod same wrota pałacu-klasztoru seksualitanek.

– Szef jest pewien, że chce tam wejść? Ostrzegam, że to może być dla szefa niebezpieczne.

– Bzdura. Miałby zrezygnować z najwspanialszego seksu? – spytał retorycznie.

 

Lila przyłożyła palce do czytnika linii papilarnych i spojrzała w wideofon.

– To ja Lila, córka Ligii, chciałabym zobaczyć się z mamą i porozmawiać z Matką Lilith. Jestem z mężczyzną, czy on również może wejść?

Wrota otwarły. Wkroczyli na urokliwy, kwiecisty dziedziniec. Lila pobiegła w bok, po chwili skrywając się za kwitnącymi krzaczastymi hibiskusami. Natomiast do Kasjusza podeszły dwie kobiety ubrane w liliowe habity i welony.

– Choć z nami – szepnęły. – Wykąpiemy cię.

Gdy wchodzili do pałacu dołączyły się do nich trzy mniszki. Idąc korytarzami korowód postaci sukcesywnie się powiększał. Z mijanych pomieszczeń wyłaniały się kolejne panie, by podążyć za mężczyzną. Gdy Kasjusz znalazł się w pomieszczeniu z gigantyczną wanną towarzyszących kobiet zebrało się szesnaście.

Seksualitanki rozebrały mężczyznę i pomogły wejść do wanny. Potem po kolei zrywały z siebie odzież i wchodziły do wanny. Wszystkie miały piękne, młode i ponętne ciała. Kobiety polewały wonnymi mydłami swoje piersi, by potem biustami ocierać się o całe ciało mężczyzny – w ten sposób go myły.

– Jakiś ty wspaniały i przystojny, mężczyzno – szeptały całując jego ciało od stóp do głów, nie pomijając żadnego zakątka.

Ciemnoskóra piękność usiadła na biodrach Kasjusza, by nadziać się na twardego penisa.

– A my, a my – zaczęły szeptać pozostałe seksualitanki.

– Weźmy go na podłogę! – zaproponowała blondynka o obfitych piersiach.

– Sam wyjdę – powiedział zadowolony mężczyzna.

Wyszedł z wanny i położył się na pościelonych na posadzce liliowych ręcznikach. Wtedy się zaczęło. Seksualitanki jedna po drugiej wciskały sobie penisa w waginę i wykonywały uniesienia góra-dół krzycząc przy tym z rozkoszy, dopóki nie zostały ściągnięte przez pozostałe siostry czekające w kolejce. Kiedy po kilkukrotnych wytryskach męski organ osłabł seksualitanki czule go lizały.

– Jestem zmęczony – wyznał Kasjusz.

– Napijesz się wzmacniającego napoju – podając Kasjuszowi kielich powiedziała szatynka o zmysłowo odstającej pupie.

Mężczyzna napił się i odzyskał wigor.

– Ładuj do cipek! Sprawiedliwie każda po dwa razy! – rozkazała kobieta z kręconymi rudymi włosami, której ciało pokrywały drobne piegi.

Seksualitanki klęknęły w koło by wypiąć pośladki w kierunku mężczyzny, który znalazł się wewnątrz kręgu.

 

***

Kasjusz przeżył nieziemskie rozkosze, lecz jednak nie wytrzymał próby. Po trzech dniach zmarł na zawał serca. Śmierć miał piękną – w trakcie szczytowania.

 

***

Lila wróciła do zakładu Fasoluxa na Marsie. Została skierowana do grupy sprzątaczy, z czego niezmiernie się uradowała. Nikt specjalnie nie zmartwił się śmiercią Kasjusza, ale też nikt nie cieszył się ze zmiany szefa.

– Oni wszyscy są tacy sami – komentowali szeregowi pracownicy.

Reasumując stanowiska szefa do spraw produkcji oraz kontrolera jakości zostały obsadzone „jak zwykle" kompetentnymi ludźmi.

 

Niespodzianka czekała sprzątaczkę po wkroczeniu do pokoju trzysta dziewiętnaście.

Zamiast słów „Proszę spocznij, królowo i rozkazuj" Krystian zaśpiewał:

– Śliczna dziewczyno, uwierzyć dziś chciej w me wielkie oddanie i miłość po kres. Posłuchaj serduszka i pieśni mej. Tak strasznie tęskniłem, dlaczego zniknęłaś?

– Przenieśli mnie na produkcję, nie wiedziałeś?

– Błagam – Krystian uklęknął przed Lilą i zalał się łzami. – Błagam zamieszkaj ze mną. Ja świetnie gotuję. Będę cię karmił nie tylko kanapkami, ale i obiadem, i kolacją…

– Myślałam, że kanapki robiła twoja żona.

– Jaka żona? Nie mam żony. To ja piekłem dla ciebie ciasta.

– Ojej, nie musiałeś.

– Chciałem! Ja chciałem! Teraz wszystko można kupić, a ja mam staromodną pasję i lubię gotować. Przeszkadza ci to?

– Nie, skoro kucharzenie cię pasjonuje.

– Ale ty bardziej. Smutne są dni bez ciebie. Zamieszkaj ze mną. Rozkazuj i żądaj, bo ja wszystko spełnię. Obiecuję. Nawet w ogień wskoczę.

– Jesteś wspaniałym mężczyzną, Krystianie – stwierdziła słodkim głosem Lila. – Zamieszkam z tobą, ale teraz musisz się rozebrać. Natychmiast! – dokończyła surowym tonem…

 

Koniec

Komentarze

"nieestetyczne" a nie "niestetyczne"
generalnie ok, miejscami śmieszne, troche wkurzaja biologiczne opisy kto komu co i gdzie wkładał, i nie wiem jakie jest przesłanie tego tekstu....

Znam wiele ślicznych dziewczyn, ale żadna z nich nie jest sprzątaczką.

Znam wielu facetów, którzy chodzą do pracy w garniturach, ale żaden z nich nie fascynuje się sprzątaczkami.

Znam wielu szefów, ale żadnego, który by awansował a zaraz potem zwalniał pracownika praktycznie bez powodu, jak Kasjusz Lilę.

Po co chciał z nią wyjechać do siedziby "zakonu" a potem, w dodatku po śmierci, padł jej do stóp...? Lila jest nijaka, nie ma w niej nic, co mogłoby budzić taką namiętność. Ze "młoda i ładna" to za mało.

Tekst jest napisany dobrym stylem, ale mało wiarygodny. Można w nim było poddać wiwisekcji męskie fantazje seksualne, a przez to i samą męskość, opierając się na symbolicznej postaci Lilith. Chętnie bym o tym poczytał. Ale autor/ka najwyraźniej zbyt mało o nich wie. Dojrzali mężczyźni nie są aż tak prości/prostaccy, a jednocześnie irracjonalni, naprawdę.

Pochwała za ambicję, ale myślę, że temat przerósł twórcę. Moje wrażenie jest takie, że temat jest duży, trudny i chyba mało kto by mu podołał.

Ach, teraz widzę że tam jest dwóch facetów. Cóż, mają podobne imiona. I charakterologicznie nie bardzo wiadomo, czym się różnią. W tym tekście są jakieś platońskie idee zamiast bohaterów z krwi i kości: "młoda, ładna kobieta", "napalony uległy japiszon", "napalony szef". Dwaj ostatni jakoś zlali mi się w jedną postać.

Nieco wyuzdane, a jeśli już o tym mowa, to niestety język polski jest wyjątkowo ograniczony, jeśli chodzi o nazewnictwo zarówno organów płciowych, jak i aktów seksualnych. Do wyboru mamy w zasadzie albo infantylne zdrobnienia, albo wulgaryzmy, albo nazewnictwo medyczne. Dlatego uważam, że jeśli ktoś porywa się na wplecenie do fabuły intymnych szczegółów, to powinien być na tyle dobrym szermierzem słowa, by mieć świadomość, że nie sprzedaje czytelnikowi ciężkostrawnej brei. Niestety, słownictwo użyte w tym opowiadaniu nadaje się jedynie do podrzędnych opowiadań erotycznych. Cała reszta, natomiast balansuje na granicy stereotypu: „był sobie rycerz, pokonał smoka, uwolnił księżniczkę, a potem żyli długo i szczęśliwie".

odnośnie stereotypów
zwróć uwagę na historie opowiadane przykładowo w filmach:
czy to bajka, western, sensacja, science-fiction, kostiumowy - wątki są podobne;
zmieniają się: wystrój, krajobrazy, gażety, ubiory, efekty specjalne  

a z drugiej strony brunett&cooper zarzuca mi nieprawdopodobieństwo w tym, że facet w garniturze mógłby zafascynować się sprzątaczką (która nie dość, że jest młoda i ładna, to jeszcze wychowana wśród Seksualitanek)
/czyli podróże międzyplanetarne są już bardziej prawdopodobne? bo podział na ludzi na kasty jest wieczny?/

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
zwróć uwagę na historie opowiadane przykładowo w filmach:
czy to bajka, western, sensacja, science-fiction, kostiumowy - wątki są podobne

Jeśli masz na mysli tanie produkcje, klasy B, C i niższych, to oczywiście :)

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
a z drugiej strony brunett&cooper zarzuca mi nieprawdopodobieństwo w tym, że facet w garniturze mógłby zafascynować się sprzątaczką (która nie dość, że jest młoda i ładna, to jeszcze wychowana wśród Seksualitanek)
/czyli podróże międzyplanetarne są już bardziej prawdopodobne? bo podział na ludzi na kasty jest wieczny?/


No, ja nie uważam, że facet z biura nie mógłby się zainteresowac sprzątaczka, która realizuje jego fantazje seksualne... Inna rzecz, że cała sytuacja jest wybitnie papierowa, jeśli rozumiesz, co mam na  myśli. Do lotów kosmicznych można podejść z dystansem, ustalając, że istnieje jakiś  tam ultrahiper napęd i już. Natomiast gorzej z relacjami międzyludzkimi. Jeśli zrobimy ze wszystkich bohaterów  opowiadania idiotów (a tak niestety dzieje się tutaj), to całość staje się niestrawna dla kogoś, kto idiotą się  nie czuje :)

czy idiota wie, że jest idiotą? Oto jest pytanie!

- to nie do Ciebie, tylko tak się zastanawiam -

Nowa Fantastyka