- Opowiadanie: Corrinn - Wynalazek

Wynalazek

Niby za­baw­ne, ale jeśli się nad tym za­sta­no­wi­my, to bar­dziej smut­ne.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Wynalazek

– Je­steś pe­wien, że to bez­piecz­ne? – za­py­tał młod­szy in­ży­nier, wska­zu­jąc pal­cem na wy­na­la­zek Bo­gu­sła­wa, naj­słyn­niej­sze­go spo­śród wszyst­kich wy­na­laz­ców.

Za­war­tość kotła pa­ro­wa­ła i sy­cza­ła, wy­da­jąc rów­nież dźwię­ki po­dob­ne do pę­ka­nia ba­niek my­dla­nych, tylko sto razy gło­śniej­sze. Cięż­ka me­ta­lo­wa po­kryw­ka pod­ska­ki­wa­ła w rytm ja­kiejś no­wo­cze­snej mu­zy­ki, po­zba­wio­nej ja­kiej­kol­wiek har­mo­nii, a nóżki po­jem­ni­ka przy­twier­dzo­ne były do pod­ło­ża gru­by­mi łań­cu­cha­mi.

– Ab­so­lut­nie bez­piecz­ne – za­pew­nił Bo­gu­sław.

– Ty­dzień temu, przy te­sto­wa­niu au­to­ma­tycz­nej ma­szyn­ki do go­le­nia, też tak mó­wi­łeś. – Po­moc­nik do­tknął dło­nią miej­sca, gdzie jesz­cze nie­daw­no miał ucho. Obec­nie znaj­do­wał się tam opa­tru­nek.

– To był pro­to­typ. Poza tym nikt nie kazał ci usta­wiać od razu na full se­rvi­ce. Gdy­bym jej w porę nie wy­łą­czył, twoja głowa sta­ła­by się ide­al­ną kulą.

– Wła­ści­wie, co to robi? Chyba nie po­wiesz mi, że to sa­mo­war do za­pa­rza­nia her­ba­ty bez wody.

Uszczy­pli­wa uwaga asy­sten­ta nie wy­pro­wa­dzi­ła przo­dow­ni­ka in­ży­nie­rów z rów­no­wa­gi. Przede wszyst­kim dla­te­go, że już od uro­dze­nia był nie­zrów­no­wa­żo­ny, a nie da się wy­wa­żyć otwar­tych drzwi. Mimo to sza­leń­cy są naj­lep­si w wy­naj­do­wa­niu rze­czy, o któ­rych lu­dzie nor­mal­ni mo­gli­by co naj­wy­żej po­my­śleć, że ich ist­nie­nie jest nie­moż­li­we.

– To jest, na­tu­ral­nie, urzą­dze­nie do wy­twa­rza­nia do­wol­nych cie­czy.

– A z czego to urzą­dze­nie je wy­pro­du­ku­je?

– Z ni­cze­go. Po pro­stu je robi.

– Czyli może stwo­rzyć wodę?

– Oczy­wi­ście!

– Mleko?

– Nawet owcze.

– Krew?

– Jasne. Wszyst­kie grupy.

– To twój naj­wspa­nial­szy wy­na­la­zek! – ucie­szył się młod­szy in­ży­nier. Za­sto­so­wa­nia cu­dow­ne­go kotła były tak licz­ne, że nie mie­ści­ły się w gło­wie.

– Jest tylko jeden drob­ny szcze­gół. Taki mały… de­fekt.

– Jaki? – za­py­tał asy­stent i jego en­tu­zjazm nagle opadł. Wie­dział, że słowo de­fekt w ustach Bo­gu­sła­wa może ozna­czać za­rów­no małą nie­do­god­ność, jak i ogrom­ny pro­blem, bę­dą­cy ba­rie­rą nie do po­ko­na­nia.

– Wy­twa­rza w pierw­szej ko­lej­no­ści to, czego pra­gnie naj­wię­cej ludzi w kraju, w któ­rym zo­stał za­pro­jek­to­wa­ny. Wiesz, made in Po­land.

– A co to ta­kie­go?

– Al­ko­hol.

– No do­brze. To niech na­wy­twa­rza od­po­wied­nią ilość al­ko­ho­lu. A potem przyj­dzie czas na krew dla cho­rych, wodę dla na­praw­dę spra­gnio­nych… Mo­że­my zro­bić wiele do­bre­go dla świa­ta. Ropa naf­to­wa po­zwo­li wszyst­kim na do­stat­nie życie i…

– Ech, ty nic nie ro­zu­miesz – za­smu­cił się Bo­gu­sław. – Zanim mój ko­cioł wy­two­rzy tyle al­ko­ho­lu, aby na­po­ić wszyst­kich po­trze­bu­ją­cych, dajmy na to, z wo­je­wódz­twa pod­la­skie­go, to ci z ma­zo­wiec­kie­go wy­trzeź­wie­ją i będą chcie­li wię­cej. Zanim ci z Po­mo­rza do­sta­ną swoją por­cję, lu­dzie z Ma­ło­pol­ski usta­wią się w ko­lej­ce i nici z in­ne­go za­sto­so­wa­nia.

– A nie mo­żesz zro­bić wię­cej ta­kich ko­tłów?

– Żar­tu­jesz? Chcesz upić całe spo­łe­czeń­stwo? Poza tym skoń­czył mi się bu­dżet. Czę­ści są strasz­li­wie dro­gie.

– Racja. To kiep­ski po­mysł. – Młod­szy in­ży­nier po­dra­pał się po gło­wie. – To cho­ler­nie przy­kre. My­śla­łem, że skoń­czą się nasze pro­ble­my, a one się do­pie­ro za­czną! Wła­ści­wie, to dla­cze­go oni wszy­scy tak pra­gną tego al­ko­ho­lu?

– To pro­ste. Stu­den­ci piją, by za­po­mnieć o sesji. Bied­ni piją, by za­po­mnieć o bie­dzie. Ogól­nie Po­la­cy piją, by za­po­mnieć, jakie mają pro­ble­my.

– Ale prze­cież gdyby nie upi­ja­li się, tylko wzię­li spra­wy w swoje ręce, to by­ło­by ina­czej! Stu­den­ci mo­gli­by się uczyć, za­miast ba­lo­wać, wtedy nie mie­li­by pro­ble­mów z sesją. Bied­ni, któ­rzy nie mają pie­nię­dzy z po­wo­du pi­jań­stwa, by­li­by bo­gat­si, gdyby oszczę­dza­li. W ogóle le­piej by­ło­by, gdyby lu­dzie za­nie­cha­li picia albo cho­ciaż je ogra­ni­czy­li.

– Nic nie po­ra­dzę, je­stem tylko wy­na­laz­cą – po­wie­dział Bo­gu­sław, pod­no­sząc po­kry­wę kotła. – W ob­li­czu za­ist­nia­łej sy­tu­acji, pro­po­nu­ję za­po­mnieć o całej spra­wie.

– A jaki jest na to spo­sób? – za­py­tał mniej do­świad­czo­ny in­ży­nier.

– Tylko jeden – orzekł star­szy wy­na­laz­ca, prze­le­wa­jąc za­war­tość kotła do wcze­śniej przy­go­to­wa­nych kub­ków.

Koniec

Komentarze

Ot, taka sobie scen­ka ― chyba miało być za­baw­nie, a wy­szło jakoś tak ra­czej nie­szcze­gól­nie. W do­dat­ku przed­mo­wa zdra­dzi­ła w czym rzecz.

 

nóżki po­jem­ni­ka przy­wią­za­ne były do pod­ło­ża gru­by­mi łań­cu­cha­mi. ―> Nie bar­dzo umiem sobie wy­obra­zić, jak gru­bym łań­cu­chem można przy­wią­zać rze­czo­ne nóżki do pod­ło­ża.

 

prze­le­wa­jąc za­war­tość kotła we wcze­śniej przy­go­to­wa­ne kubki. ―> …prze­le­wa­jąc za­war­tość kotła do wcze­śniej przy­go­to­wa­nych kub­ków.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Zde­cy­do­wa­nie smut­ne.

Mogło być go­rzej, ale mogło być i znacz­nie le­piej - Gan­dalf Szary, Hob­bit, czyli tam i z po­wro­tem, Rdz IV, Górą i dołem

No nie wiem, mam wra­że­nie że tro­chę zbyt prze­ga­da­ne. Cho­ciaż koń­ców­ka mi się po­do­ba­ła.

Ładne opo­wia­da­nie, po­ru­sza­ją­ce ważne kwe­stie. Mi, w prze­ci­wień­stwie do Nir, bar­dziej po­do­ba­ła się cała resz­ta oprócz koń­ców­ki, gdzie wła­ści­wie są same ba­nal­ne ogól­ni­ki na temat Po­la­ków. Można je było przed­sta­wić w cie­kaw­szy, bar­dziej ory­gi­nal­ny spo­sób. Ale to tylko jedna wada, tak to tekst mi się po­do­bał, a język jest jak u pro­fe­sjo­nal­ne­go pi­sa­rza.

Zanim mój ko­cioł wy­two­rzy tyle al­ko­ho­lu, aby na­po­ić wszyst­kich po­trze­bu­ją­cych, dajmy na to, z wo­je­wódz­twa pod­la­skie­go, to ci z wo­je­wódz­twa ma­zo­wiec­kie­go wy­trzeź­wie­ją i będą chcie­li wię­cej.

Nie my­ślisz, że uży­cie słowa “wo­je­wódz­twa” po raz drugi jest tu nie­po­trzeb­ne?

Ale ja mam na myśli sa­miuś­ką koń­ców­kę, trzy ostat­nie wy­po­wie­dzi bo­ha­te­rów :) wła­śnie opis przy­war wydał mi się prze­ga­da­ny i zbyt ło­pa­to­lo­gicz­ny.

Ale to tylko jedna wada, tak to tekst mi się po­do­bał, a język jest jak u pro­fe­sjo­nal­ne­go pi­sa­rza.

Myślę, że mój pro­blem po­le­ga na tym, że nieco bra­ku­je mi po­my­słów. Ćwi­czę warsz­tat, sta­ram się pisać coraz le­piej, ale nawet naj­spraw­niej na­pi­sa­ny tekst nie bę­dzie się po­do­bać, jeśli bę­dzie mało ory­gi­nal­ny… :(

Ale cóż, wszyst­ko jest do nad­ro­bie­nia, może kie­dyś do­sta­nę ja­kie­goś prze­bły­sku cie­ka­wych kon­cep­tów. Mam nawet taki jeden, ale na razie zbie­ram się do pi­sa­nia, bo tekst bę­dzie dłuż­szy i muszę być w do­brej kon­dy­cji, żeby do­brze wy­szedł.

A co do ję­zy­ka, ja tam nie wiem czy pro­fe­sjo­nal­ny, czy nie, piszę jak umiem po pro­stu. :D

 

 

Niby za­baw­ne, ale jeśli się nad tym za­sta­no­wi­my, to bar­dziej smut­ne.

Ano, wła­śnie. Ale na­pi­sa­ne bar­dzo przy­zwo­icie, z wy­jąt­kiem:

 nóżki po­jem­ni­ka przy­wią­za­ne były do pod­ło­ża gru­by­mi łań­cu­cha­mi

Je­steś pe­wien tego "przy­wią­za­ne"? Przy­twier­dzo­ne by uszło, ale przy­wią­zy­wa­nie wy­ma­ga ja­kie­goś słup­ka.

 , wska­zu­ją­cy na nie­przy­jem­ną przy­go­dę z ostrzem go­lar­ki.

To bym ska­so­wa­ła – jest jasne z kon­tek­stu, a jak zo­sta­wisz takie nie­do­mó­wie­nie, to bę­dzie wię­cej in­te­li­gent­nie ;)

 Gdy­bym w porę jej nie wy­łą­czył

Na­tu­ral­niej­szym szy­kiem by­ło­by: Gdy­bym jej w porę nie wy­łą­czył.

 uwaga asy­sten­ta, nie wy­pro­wa­dzi­ła

Prze­ci­nek mię­dzy pod­mio­tem, a orze­cze­niem. Nooo?

 nie da się po­now­nie wy­wa­żyć otwar­tych drzwi

"Po­now­nie" jasne z kon­tek­stu.

 Za­sto­so­wa­nia cu­dow­ne­go kotła były tak sze­ro­kie,

Za­sto­so­wa­nie sze­ro­kie. Za­sto­so­wa­nia – licz­ne. Ar­bi­tra­ri­ness of the sign.

 bę­dą­cy ba­rie­rą nie do po­ko­na­nia

Mo­żesz się obyć bez "bę­dą­cy".

 Wy­twa­rza w pierw­szej ko­lej­no­ści to, czego pra­gnie naj­wię­cej ludzi w kraju, w któ­rym zo­stał za­pro­jek­to­wa­ny.

Ma­gi­tek? XD

 Ropa naf­to­wa po­zwo­li wszyst­kim na do­stat­nie życie i…

Roz­pi­rzy reszt­ki śro­do­wi­ska na­tu­ral­ne­go ;)

 star­szy sta­żem

Hmm.

 

Jesz­cze tylko próż­ne­go ro­bo­ta zbu­du­ją i bę­dzie pełen wypas ;)

 wła­ści­wie są same ba­nal­ne ogól­ni­ki na temat Po­la­ków

No, wła­śnie – smro­dek dy­dak­tycz­ny mocno nie­świe­ży. Ale ca­łość robi przy­jem­ne wra­że­nie.

 nawet naj­spraw­niej na­pi­sa­ny tekst nie bę­dzie się po­do­bać, jeśli bę­dzie mało ory­gi­nal­ny… :(

O, nie­ko­niecz­nie. Dużo za­le­ży od dłu­go­ści (w takim szor­ci­ku fak­tycz­nie przy­da­je się za­ska­ku­ją­cy po­mysł), ale wszyst­ko już było, je­że­li spoj­rzeć na to pod od­po­wied­nim (nie­od­po­wied­nim?) kątem. Ory­gi­nal­ność jest jak szczę­ście – jeśli bę­dziesz się na nią silił, nigdy nie bę­dziesz ory­gi­nal­ny. Naj­le­piej się od­prę­żyć i pisać swoje.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ano, wła­śnie. Ale na­pi­sa­ne bar­dzo przy­zwo­icie, z wy­jąt­kiem

 

Cie­szę się, że tak uwa­żasz. Wy­jąt­ki mają to do sie­bie, że po­twier­dza­ją re­gu­łę, zatem ten tekst jest na­pi­sa­ny bar­dzo przy­zwo­icie (co koń­czy dowód). :D

Po­do­ba­ło mi się, przy­zwo­icie na­pi­sa­ne i za­baw­ne. Jed­nak al­ko­hol jest na pierw­szym miej­scu po­żą­da­nych cie­czy nie tylko w Pol­sce. W Niem­czech Bo­gu­sław miał­by po­dob­ny pro­blem, w Szwe­cji takoż, choć może ga­tun­ki trun­ków by­ły­by od­mien­ne. Z dru­giej stro­ny, nasza gorz­ka żo­łąd­ko­wa robi w Niem­czech fur­ro­rę. ;)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

W ran­kin­gu spo­ży­cia al­ko­ho­lu w 194 kra­jach zaj­mu­je­my 14. miej­sce. Pro­wa­dzi Bia­ło­ruś, na ko­lej­nych po­zy­cjach zna­la­zły się: Moł­da­wia, Litwa, Rosja, Ru­mu­nia, Ukra­ina, An­do­ra, Węgry i Cze­chy.

https://noizz.pl/lifestyle/ile-pija-polacy-zajmujemy-14-miejsce-na-swiecie/7kgczf5

Stu­den­ci piją, by za­po­mnieć o sesji.

Sze­rzej opi­su­ją­cy to zja­wi­sko po­mysł krąży w sieci jako dow­cip:

– stu­den­ci fi­lo­lo­gii pol­skiej – po czwar­tej flasz­ce każdy za­cznie de­kla­mo­wać wier­sze po­etów wcze­sne­go ro­ko­ko, a także fu­tu­ry­stów i ska­man­dry­tów. Te ostat­nie są zro­zu­mia­łe tylko po kon­sump­cji alko, więc można póź­niej na­krę­cać dys­ku­sję;

– stu­den­ci wy­dzia­łu ar­ty­stycz­ne­go – ci, po za­la­niu się w trupa, będą ukła­dać się w naj­dziw­niej­szych po­zy­cjach, żeby rano wszyst­ko wy­glą­da­ło na za­pla­no­wa­ny i prze­my­śla­ny per­for­man­ce;

– stu­den­ci edu­ka­cji mu­zycz­nej – ci będą śpie­wać:), a póź­niej prze­ko­nasz się, że "So­na­tę Księ­ży­co­wą" da za­grać się na wszyst­kim, nawet na grze­bie­niu i pusz­kach po piwie;

– stu­den­ci che­mii – z nimi pić nie warto. Im­pre­za u nich koń­czy się do­pie­ro, gdy w oko­li­cy trzy­stu me­trów nie bę­dzie już ni­cze­go, z czego da się wy­de­sty­lo­wać al­ko­hol;

– stu­den­ci dy­plo­ma­cji – z nimi można, je­że­li po­cią­ga cię myśl, że po ko­lej­nej flasz­ce zo­sta­niesz wcią­gnię­ty w jakże pa­sjo­nu­ją­cą dys­ku­sję na temat ma­new­rów wojsk chiń­skich na morzu żół­tym, a także o in­fla­cji w 1927 roku;

– stu­den­ci ma­te­ma­ty­ki – oni piją wszyst­ko i wszę­dzie, więc nie ma bata, żeby wy­grać z nimi w al­ko­chiń­czy­ka;

– stu­den­ci hi­sto­rii – oni nie piją, bo nie mają czasu – w końcu trze­ba jesz­cze tyle ksią­żek do sesji prze­czy­tać.

Pro­cen­to­wą za­war­tość hu­mo­ru w tym opo­wia­da­niu sza­cu­ję na 4%, akcji na 3%, ło­pa­to­lo­gicz­no­ści na 67%. Ale czyta się gład­ko, choć pewną nie­po­rad­ność widać, np.

sa­mo­war do go­to­wa­nia her­ba­ty bez wody

her­ba­tę się za­pa­rza, nie go­tu­je :)

Za­le­ży mi na do­brej opi­nii u tych ludzi, o któ­rych mam dobrą opi­nię

Oj, wy­de­sty­lo­wać. Pro­duk­cja z gazu syn­te­zo­we­go, oto, co przy­stoi praw­dzi­we­mu che­mi­ko­wi ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Smut­na scen­ka. Na do­da­tek wy­da­je mi się jakaś taka wy­rwa­na z kon­tek­stu. No i ten ko­cioł to tro­chę deus ex ma­chi­na, nawet jak na short.

Ogra­ni­cze­nie wy­glą­da wy­my­ślo­ne na siłę i mocno prze­kom­bi­no­wa­ne, żeby pa­so­wa­ło do mo­ra­łu. Pal licho za­sa­dę za­cho­wa­nia masy, magii/scien­ce fic­tion prawa fi­zy­ki nie­strasz­ne, ale lo­gi­ka jest nie do prze­sko­cze­nia. Jak po­wstał de­fekt? Jak dzia­ła de­fekt? Skąd wie co jest po­trzeb­ne, skąd wie kto jest Po­la­kiem, a kto nie, jak to prze­li­cza? Aż się nie chce wie­rzyć, że to przy­pad­ko­wy błąd pro­jek­tu! Nad taką funk­cją trze­ba by się na­po­cić bar­dziej, niż nad syn­te­zą cie­czy z ni­cze­go.

@Kor­dy­lian

Po­dob­ny po­mysł był, o ile się nie mylę, w Star Treku. To się na­zy­wa­ło re­pli­ka­tor. Może urzą­dze­nie z tego szor­ta dzia­ła tak samo?

Ogra­ni­cze­nie wy­glą­da wy­my­ślo­ne na siłę i mocno prze­kom­bi­no­wa­ne, żeby pa­so­wa­ło do mo­ra­łu.

… bo hi­sto­ryj­ka jest na­bu­do­wa­na na mo­ra­le.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mnie to opo­wia­da­nie nie za­smu­ci­ło. Wręcz prze­ciw­nie – uwa­żam je za cał­kiem za­baw­ne. Zgrab­ny szor­cik, dałem czte­ry gwiazd­ki :)

– Je­steś pe­wien, że to bez­piecz­ne? – za­py­tał młod­szy in­ży­nier, wska­zu­jąc pal­cem na wy­na­la­zek Bo­gu­sła­wa, naj­słyn­niej­sze­go spo­śród wszyst­kich wy­na­laz­ców.

Po­wtó­rze­nie.

Uszczy­pli­wa uwaga asy­sten­ta nie wy­pro­wa­dzi­ła przo­dow­ni­ka in­ży­nie­rów z rów­no­wa­gi. Przede wszyst­kim dla­te­go, że już od uro­dze­nia był nie­zrów­no­wa­żo­ny, a nie da się wy­wa­żyć otwar­tych drzwi.

Sym­pa­tycz­ne :)

Przy­no­szę ra­dość :)

Mnie się w miarę po­do­ba­ło. Sym­pa­tycz­ny szor­cik, fajny po­mysł na wy­na­la­zek. Lubię, kiedy wy­na­laz­ki mają swoje ogra­ni­cze­nia, a nie “kra­wat wiąże i usuwa ciąże”. OK, ar­gu­ment, że skąd urzą­dze­nie wie, kto w oko­li­cy jest Po­la­kiem, do mnie prze­ma­wia. Ale to drob­ny de­fekt. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Prze­czy­ta­łem bez bólu, były po­je­dyn­cze nie­zbyt udane zda­nia (jak wska­za­ny wcze­śniej frag­ment z sa­mo­wa­rem oraz przy­ku­cie kotła łań­cu­chem – nie lep­sze by­ły­by śruby?) Nie­ste­ty hi­sto­ria mnie nie po­rwa­ła, a humor nie był dla mnie zbyt za­baw­ny. Uwa­żam też że pro­blem jest nieco prze­ry­wa­ny – przy tych ce­nach ben­zy­ny wcale nie sta­wiał­bym na al­ko­hol.

Że­gnaj! Życzę Ci po­wo­dze­nia, do­kąd­kol­wiek za­nie­sie Cię los!

Nowa Fantastyka