
Dedykowane więźniom otwartych przestrzeni.
Dedykowane więźniom otwartych przestrzeni.
Alojz obudził się i poczuł, że coś nie gra. Codzienna droga do biura pozwoliła mu uniknąć natrętnych myśli, ale kiedy tylko przekroczył próg pokoju, niepokój powrócił.
“Sprzątaczka znów coś przestawiła” – pomyślał.
Zaparzył kawę, ale nie smakowała tak dobrze jak zwykle; wszedł na ulubione strony, ale na niczym nie mógł się skupić. Wyjrzał przez okno. Minęło co najmniej pół godziny, zanim uświadomił sobie, co jest nie tak: jeszcze nikt nie dzwonił.
Skupił wzrok na telefonie, jakby to mogło sprawić, że zadzwoni. Tak się nie stało.
Z hukiem otworzył szufladę i wyjął z niej notatnik. Nerwowo przerzucał strony, aż znalazł odpowiednią: numery najczęściej dzwoniących pracowników Soma Corp. Drżącymi rękami wykręcił numer.
– Dzień dobry, Alojz Grubiorz z IT, kojarzy mnie pani?
– Hmm. Nie?
– To ja naprawiam pani laptop.
– Ah, to pan! Dzień dobry. Co się stało?
"No właśnie" – pomyślał Alojz.
– Czy wszystko w porządku?
Wyobraził sobie zakłopotany uśmiech drobnej blondynki z open space'a na sześćdziesiątym dziewiątym piętrze, do której musiał trzy razy w tygodniu jeździć windą ponad pięć minut.
– Czy pani sprzęt działa poprawnie?
– Tak? Nie? Nie wiem? Ale chyba tak.
Rozłączył się bez słowa. W godzinę obdzwonił wszystkich z listy i ciężko zapadł się w fotelu. Żadnej awarii.
Zadzwonił telefon. Alojz poderwał słuchawkę, niemal wypadła mu z rąk, a kiedy ją okiełznał, rozpaczliwie ryknął:
– Dział IT, w czym mogę pomóc?!
– Dziękuję za troskę, Andrzeju. – Dzwoniła blondynka z sześćdziesiątego dziewiątego piętra. – Może pójdziemy na lunch?
– Nie!
Rzucił słuchawką. Alojz miał spis problemów, których od dawna nie udało się rozwiązać. Obok krótkiej notatki zapisywał numery zgłaszających. Wybrał jeden na chybił trafił.
– Słucham? – odezwał się ktoś zniecierpliwiony.
– Dzień dobry, dział IT. Czy działa baza XY-230 na serwerze?
– Zaraz sprawdzę. – Po drugiej stronie słychać było kliknięcia myszki – Z nią zawsze było coś nie tak… o, nie! Dziwne, u mnie działa!
Serce Alojza biło jak szalone.
*
Prezes ubrany w zwiewną, lnianą szatę siedział w pozycji lotosu i oddychał powoli. Miał zamknięte oczy i długie kręcone włosy. Alojz próbował się odezwać, ale asystentka słała mu groźne spojrzenia. W końcu prezes powoli podniósł powieki.
– Panie prezesie… chciałem… ostrzec… – język plątał się Alojzowi – że nasze wszystkie systemy informatyczne… działają bez zarzutu.
Prezes podniósł lewą brew. Jego asystentka zbladła na widok takiej gwałtownej reakcji.
– Bardzo dziwne – powiedział powoli – mogę cię zwolnić?
W tym momencie zbladł Alojz.
– Nie, to bez sensu. Systemy nie mogą wiecznie działać. – Prezes zamilkł na chwilę. – Zresztą widzę w twoich oczach, że jeszcze zadziwisz świat. Uczynisz coś wielkiego. Dziękuję za tę informację. Czy zechcesz poczęstować się świeżymi owocami?
*
Alojz nie poddawał się. Czytał wszystko, co znalazł w internecie, ale nie był choćby o krok bliżej rozwiązania. Sprawdzał każde forum i grupę dyskusyjną. Nikt dotychczas nie spotkał się z sytuacją, żeby wszystko działało jak należy.
Drzwi do działu IT otworzyły się z impetem. Stanął w nich prezes.
– Pomoże nam pan Hu – powiedział.
Zza pleców prezesa wyłonił się niski, zasuszony Azjata ubrany w jedwabny strój mandaryna. Pewnie wszedł do pokoju, ale z każdym krokiem tracił impet i coraz szerzej otwierał oczy. Nagle stanął jak wryty. Przywołał tłumacza, rozmawiali szybko i nerwowo. W końcu ukłonił się głęboko Alojzowi i wybiegł z pokoju roztrącając wszystkich po drodze.
– Co powiedział? – Prezes, Alojz i członkowie zarządu, którzy pojawili się nie wiadomo skąd, zapytali chórem.
– Tutejsza energia jest niespotykana. Mistrz odnalazł najwyższą doskonałość feng shui. Oto rozwiązanie waszej zagadki.
Tłumacz wybiegł w ślad za pracodawcą.
*
Pokój opustoszał, a Alojz nie czekał ani chwili. Przesunął biurko pod okno, przeniósł ekspres do kawy na inny stół i opróżnił największa szafę z segregatorami. Przyniósł z zaplecza pudło ze starymi klawiaturami i postawił je obok drzwi. Zmienił, co się dało i ciężko sapiąc, usiadł w fotelu.
Zadzwonił telefon.
Zabawne, czytało się nieźle, choć wykonanie mogłoby być lepsze.
…pozwoliła mu uniknać natrętnych myśli… ―> Literówka.
Zaparzył kawę, ale nie smakowała dobrze jak zwykle… ―> Chyba miało być: Zaparzył kawę, ale nie smakowała tak dobrze jak zwykle…
Po godzinie obdzwonił wszystkich z listy… ―> A co robił przez tę godzinę, nim zabrał się do obdzwaniania wszystkich?
Proponuję: W ciągu godziny obdzwonił wszystkich z listy…
– Z resztą widzę w twoich oczach… ―> – Zresztą widzę w twoich oczach…
Czytał wszystko, co znalazł w internecie, ale nie był o krok bliżej rozwiązania. ―> Czytał wszystko, co znalazł w internecie, ale nie był choćby o krok bliżej rozwiązania.
Stanął w nich Prezes. ―> Stanął w nich prezes.
– Pomoże nam Pan Hu – powiedział. ―> – Pomoże nam pan Hu – powiedział.
Formy grzecznościowe piszemy wielka literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.
Zza pleców Prezesa wyłonił się… ―> Zza pleców prezesa wyłonił się…
Mistrz odnalazł najwyższą doskonałość Feng-shui. ―> Mistrz odnalazł najwyższą doskonałość feng shui.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dziwne, dlaczego pan Hu i tłumacz uciekli od doskonałości?
umiesz liczyć - licz za siebie
Nie przeczytałam jeszcze – uczynię to jutro, ale weszłam dodać do kolejki, zerknęłam na licznik i… jak ja Cię bronchospaźmie już na wstępie szanuję ze ten równiuteńki wynik :)
Edit: wracam z odczuciami po lekturze. Pomysł z odwróceniem słynnego powiedzonka z tytułu – świetny! Rozbawiła mnie już sama idea i jej przedstawienie na początku. Ale najbardziej z jakiegoś powodu najbardziej kupił mnie moment rozmowy z prezesem:
– Bardzo dziwne – powiedział powoli – mogę cię zwolnić?
Cudowna reakcja :D
Całość fajnie napisana, wyszło lekko i przyjemnie. Zapamiętam ten tekst ze względu na naprawdę udany pomysł.
Skojarzyło mi się trochę z serialem “The IT Crowd”. No i genialny tytuł. :D
@regulatorzy Acknowledged. Dzięki.
@nusz moją ulubioną reakcją na zaskakujace wydarzenie jest zemdleć, ale wiem że inni wolą uciekać:)
@Nir dzięki! Cieszę się, że się podobało.
@SaraWinter yep, ten serial wypalił mi w mózgu nieprzemijalne znamię.
Bardzo sympatyczny szort. Oparty na prostym, ale naprawdę fajnym pomyśle. Kilka scenek (np. wspomniana już reakcja Prezesa) trafionych w punkt. Ogólnie tekst stoi na lekkości, zarówno konceptu, puenty jak i i wykonania. Też nie wiem dlaczego Azjata i tłumacz uciekli przed doskonałością, ale może taka jest właśnie reakcja na doskonałości?
Napisane sprawnie i z werwą. Oczywiście widać babolki techniczne ("z resztą"?!), ale wskazała je Reg i pewnie zostaną usunięte. Nie wiem tylko czemu jest Alojz zamiast Alojzy. Klikam na luziku (tylko popraw błędy!)
Po przeczytaniu spalić monitor.
mr.maras pisze: “Też nie wiem dlaczego Azjata i tłumacz uciekli przed doskonałością, ale może taka jest właśnie reakcja na doskonałości?”
Stawiam, że chodzi o wabi-sabi. :D
Dobre :) Dobry pomysł, dobre tempo, dobre zakończenie, dobre przesłanie :) Chyba w paru miejscach brakowało przecinków… tak czy inaczej bardzo mi się podobało. Powodzenia w konkursie, a ode mnie biblioteczny kliczek.
Przyjemne i nawet wciągające. Lekko uśmiechnęło. No i reakcja prezesa – sroga. Generalnie cała scena wizyty u prezesa jest pocieszna.
Ode mnie klik.
"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM
Szanowni! Dziękuję za kolejną porcję opinii oraz za kliki.
Ucieczka pana Hu i jego tłumacza, przyznam, mnie również zaskoczyła. Przychylam się do interpretacji mr.marasa. Nie spotkałem jeszcze doskonałości, obawiam się, że również mógłbym uciekać.
Nie wiem tylko czemu jest Alojz zamiast Alojzy.
Tak się mówi na Górnym Śląsku. Bohater ma również nieistniejące w naturze nazwisko – Grubiorz – co w języku śląskim znaczy “górnik”.
Codzienna droga do biura pozwoliła mu uniknąć natrętnych myśli
Hmm. No, nie wiem.
wszedł na ulubione strony
Wszystkie naraz?
odpowiednią
Odpowiednią do czego? (Tak, do osiągnięcia celu, ale jesteś pewien tego słowa?)
jeździć ponad pięć minut windą.
Coś tu niezgrabnie wyszło.
Po godzinie obdzwonił
Albo: w ciągu godziny obdzwonił; albo: po godzinie obdzwonił już.
ciężko zapadł się w fotelu
Hmm.
Dziękuję za troskę Andrzeju
Dziękuję za troskę, Andrzeju.
Alojz posiadał spis problemów
… posiadał domek pod miastem, ale na pewno nie spis. Comprende?
zniecierpliwionym głosem
Głos może być najwyżej pełen zniecierpliwienia.
długie, kręcone włosy
Przecinek zbędny, choć nie błędny.
próbował odezwać się
Próbował się odezwać.
Zmienił co się dało
Zmienił, co się dało.
ciężko sapiąc usiadł
Ciężko sapiąc, usiadł.
Naczepiałam się, ale pomysł jest zgrabny i wdzięczny jak Jewel Staite, od odwrócenia Standardowej Odpowiedzi Admina po przyczyny tego stanu rzeczy. Wykonanie też niezgorsze. Ponieważ dziś dzień gifów z truskawkami, oto Jewel Staite i truskawka – specjalnie dla Cię:
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
@Tarnina, @regulatorzy, dopiero połączenie Waszych sugestii w jedną pozwoliło zachować bilans znaków ;) Dzięki, magiczne duo.
Musiałem sprawdzić kto to Jewel Staite, a sezon na truskawki może już trwać tylko w wirtualnej przestrzeni…
No cóż, Bronchospazmie, rzeknę tylko za Janem Kaczmarkiem: Pero, pero, bilans musi wyjść na zero…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Zabawne i sympatyczne. Fajny pomysł, wykonanie, jeśli nawet niedoskonałe, to łatwe do poprawienia, ale przede wszystkim – zabawne! Zdecydowanie mi się podobało.
ninedin.home.blog
Bardzo przyjemny szort. Dobry pomysł, wykonanie w porządku, a co najważniejsze, naprawdę zabawne! Tekst, nawet tak krótki nadawałby się na już zakończoną fun-tastyke.
– Może pójdziemy na lunch?
– Nie!
Zaskoczyło, nawet bardzo. Niezłe.
– Bardzo dziwne – powiedział powoli – mogę cię zwolnić?
To tak samo zaskoczyło. Tworzysz bardzo fajne żarty sytuacyjne.
Zakończenie bez szelonego twistu, ale bardzo satysfakcjonujące.
Minęło co najmniej pół godziny, zanim uświadomił sobie, co jest nie tak: jeszcze nikt nie dzwonił.
Skupił wzrok na telefonie, jakby to mogło sprawić, że zadzwoni. Tak się nie stało. Z hukiem otworzył szufladę i wyjął z niej notatnik. Nerwowo przerzucał strony, aż znalazł odpowiednią: numery najczęściej dzwoniących pracowników Soma Corp.
Tutaj trochę zgrzytnęło.
Miło się czytało, pośmiałem się, czyli idę nominować. ;)
Chyba 4096 to najpopularniejsza liczba znaków w konkursie…
Bardzo sympatyczne i wesołe. Tak, nadałoby się na Fun-tastykę. ;-) Kilka zacnych żarcików. Polewka z prezesa świetna. I z informatyków. I…
Przewrotny tytuł.
Całość lekka, sama wchodzi.
Babska logika rządzi!
Bardzo pomysłowy i lekki tekst.
Troszkę zazgrzytał mi tylko wstęp.
Alojz obudził się i poczuł, że coś nie gra. Codzienna droga do biura pozwoliła mu uniknąć natrętnych myśli, ale kiedy tylko przekroczył próg pokoju, niepokój powrócił.
Codzienna brzmi jak czynność powtarzalna, a tutaj opisujesz ciąg jakichś konkretnych zdarzeń, umiejscowionych w czasie “tu i teraz”, zaczynających się od pobudki, na dotarciu do pracy kończąc. W mojej opinii nie ma tu miejsca dla określenia codzienna.
Nie pasuje mi też słowo pokój. Przywodzi na myśl pomieszczenie w domu, więc trochę zbiło mnie to z tropu. W firmach są biura/gabinety. Nikt nie powie: Idę do swojego pokoju. Mówi się raczej: Idę do swojego biura.
Zabawne, fajnie się czytało.
Czy ja dobrze zrozumiałam, wszystko to wina sprzątaczki, która coś tam poprzestawiała? Jeśli tak, to ja chcę jej adres. ;)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Świetny szorcik. Leciutki i przewrotny. Zestawienie praktycznego i logicznego działu IT z ezoteryczną przyczyną całej "draki" wyszło bardzo zgrabnie.
Otter, to pewnie zależy od siedziby. Jeśli firma mieści się w starej kamienicy, to chyba jednak będzie miała pokoje. Ale zgoda, że w tekście jest wieżowiec i open space’y…
Babska logika rządzi!
@ninedin, @Finkla, @Irka_Luz, @Fladrif, @Maskrol: Dzięki za miłe słowa i nominacje! Tekst taki miał być: szybki, łatwy i przyjemny, jeśli wywołał uśmiech na czyjejś twarzy, to mi wystarczy żeby poczuć się zwycięzcą:)
@P.J. Otter: Alojz jest za nisko na własny gabinet, a że siedzi w pomieszczeniu sam, to nie jest to też jego biuro; w firmach, w których pracowałem, bez problemu mówiono “pokój”.
Fajne to. Lekkie, przyjemne, zabawne i z pomysłem. Nic na siłę, wszystko tutaj przychodzi naturalnie, pasuje do siebie, do tego jeszcze sporadyczne przebłyski geniuszu jak reakcja prezesa. Trzeba było słać to na funtastykę, zjada wszystko co przeczytałem z tamtejszych konkursowych opowiadań :D
Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.
sporadyczne przebłyski geniuszu
Częstsze nie byłoby geniuszem, tylko pospolitością;)
Trzeba było słać to na funtastykę
“Interwencja informatyka” uderzyła w osobiste struny i po 24h coś powstało, nie wcześniej:)
Biblioteka należała się za sam tytuł. :-) Klasyk!
Choć nieco “destrukcyjny”, bo niejako z automatu narzucił mi wyobrażenie takiego informatyka, który wszelkie problemy informatyczne kwituje właśnie tym tekstem. Chwilę mi zajęło, nim przestawiłem się na tę Twoją wersję opowiadania, gdzie to on niejako mierzy się z tą sławetną kwestią. :)
Lekkie, solidne opowiadanie, punktujące kilkoma elementami wybijającymi się poza stosunkowo prostą koncepcję.
– Fajny pomysł na imię informatyka. Taki swojski, typowo śląski, choć i trochę zdradliwy, bo aż prosi się przy nim o pójście krok dalej i dorzucenie gwary śląskiej. Taki informatyk, tłumaczący wszelkie informatyczne zagadnienia gwarą (same w sobie często niezrozumiałe), mógłby wypaść naprawdę zabawnie. Inna rzecz, że przy tej koncepcji opowiadania ta gwara nie była tu niezbędnie potrzebna, więc traktuj to jako uwagę wybitnie na marginesie.
– Świetne odwrócenie ról, gdzie to informatyk ma problem… z brakiem problemów.
– Połączenie informatyki z feng shui. Nieoczywiste,. Niekonwencjonalne. Którym niejako uciekasz od takiej pełnej prostoty pomysłu, dorzucając coś więcej.
Słowem, bardzo sympatyczny czasoumilacz, skrojony idealnie na miarę (czytaj: historia odpowiednio dobrana do długości).
Pozdrawiam.
Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków
Świetny tytuł, świetny tekst. Uśmiałam się podczas drogi na praktyki i ludzie w tramwaju dziwnie patrzyli :D
@CM: Na początku, zanim jeszcze ktokolwiek coś wrzucił, chciałem w wątku konkursowym zaproponować ban na stereotypowe teksty informatyków, ale potem przyszło mi do głowy to opowiadanie;)
Nie jestem Ślązakiem i nie czuję się uprawniony do kaleczenia śląskiego. Zatem dlaczego bohater jest stamtąd? Zabij, nie wiem.
Połączenie informatyki z feng shui.
Cytując za Clarke: „Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii”:)
@arya: Dziękuję! Mam nadzieję, że uśmiech długo z twarzy nie schodził, nawet na praktykach.
„Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii”:)
Otóż to.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Od samego początku konkursu tylko czekałem, kiedy ktoś wreszcie nawiąże do SOA#1 :D A tu jeszcze taki smaczek, gdy to nie informatyk, a informatykowi wyjeżdżają tym tekstem :D Humorystyczne, z fajnymi smaczkami, włącznie z imieniem i nazwiskiem informatyka, z postaciami korporacyjnych szychów, czy z „ostrzeżeniem, że działa” :D No i ta puenta, finał z wprowadzaniem bałaganu w serwerowni cudowny w powrocie do stereotypowej kanciapy informatyka :D
Dobre :) Odwieczny problem wielu działów IT – jak wszystko działa zbyt dobrze, to narzeka się, że “mało ticketów obrabiają”. Paradoks.
Konstrukcja fajna, najbardziej utkwiła mi w pamięci postać prezesa. Rozwiązanie za pomocą feng shui – oryginalne. Koniec końców bardzo przyjemny tekst :)
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
Absurdalne, zabawne, prezes w pozycji lotosu:) i feng shui :D. Podobało mi się. Oj, trudne jest życie informatyka w korpo, dobrze że jeszcze miał te kartony na zapleczu :)
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
No i dedykacja w przedmowie! :D
:DDD, tak dedykacja też zwróciła moja uwagę, tylko zapomniałam o niej napisać, dzięki.
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
@wilk-zimowy, @NoWhereMan, @Asylum: dzięki za miłe słowa. Temat konkursu automatycznie skojarzył mi się z korporacją, życie zawęziło mi horyzonty :D
Muszę jeszcze raz przeczytać by zrozumieć kryjący sie za tym dowcip ale pokazany szok pracownika IT gdy wszystko działa był ciekawie przedstawiony.
Fajne :)
Przynoszę radość :)