- Opowiadanie: Verus - Słodycz zwycięstwa

Słodycz zwycięstwa

Zdra­dze­nie, kiedy ca­łość przy­szła mi do głowy, dużo mó­wi­ło­by o za­koń­cze­niu, prze­mil­czę więc tę kwe­stię. Enjoy! :)

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Słodycz zwycięstwa

– Przy­go­to­wać dzia­ła do od­pa­le­nia! – Me­cha­nicz­ny głos wy­do­był się z kom­pu­te­ra do­wo­dzą­ce­go. – Cel na naj­wyż­szą z wież!

Żoł­nie­rze rzu­ci­li się do pracy, za­czę­li usta­wiać i ka­li­bro­wać broń. Oko­li­ca to­nę­ła w żarze let­nie­go po­po­łu­dnia, po­wie­trze fa­lo­wa­ło. Tak w ma­chi­nach bo­jo­wych, jak i w ata­ko­wa­nym for­cie tem­pe­ra­tu­ra ro­bi­ła się nie do znie­sie­nia.

– Teraz! – krzyk­nął do­wód­ca. Wstrzy­ma­li od­de­chy, ob­ser­wu­jąc wy­strze­lo­ny po­cisk, który le­ciał wprost w cel. Już, już wy­da­wa­ło się, że go trafi, kiedy z dachu bu­dyn­ku ru­szy­ła mała ra­kie­ta i zneu­tra­li­zo­wa­ła za­gro­że­nie. Do­wód­ca tup­nął nogą w zło­ści.

– Za­ata­ku­je­my pie­szo! – wark­nął. Żoł­nie­rze spoj­rze­li po sobie, potem znowu na fort. W oknach tam­te­go widać było po­ru­sza­ją­cych się obroń­ców.

 – Do­ra­dzam wy­strze­le­nie wielu po­ci­sków naraz i pod ich osło­ną do­bie­gnię­cie do bram. Je­że­li uda wam się je sfor­so­wać, bę­dzie­cie mogli po­rwać księż­nicz­kę – pod­po­wie­dział kom­pu­ter.

Przy­go­to­wa­no ko­lej­ne dzia­ła, żoł­nie­rze za­ję­li sta­no­wi­ska.

– Rafał? – zwró­cił się jeden z nich do do­wód­cy. Ten uniósł rękę. Od­da­no ko­lej­ne strza­ły.

– Cie­ka­we, jak sobie z tym po­ra­dzą.

Żoł­nie­rze za­bra­li broń i rzu­ci­li się bie­giem do fortu. Gdy jed­nak do­pa­dli bram, na ich głowy po­sy­pał się grad zrzu­co­nych z góry ro­ba­li. Część wpa­dła wo­ja­kom pod zbro­je, za­czę­li się gwał­tow­nie otrzą­sać.

Nie po­ko­na­cie nas tak bła­hym spo­so­bem. – Kom­pu­ter ata­ku­ją­cych prze­łą­czył się na war­stwę wir­tu­al­ną i od­na­lazł w Sieci asy­sten­ta obroń­ców.

Jesz­cze zo­ba­czy­my – od­parł tam­ten i prze­słał obraz ob­raź­li­we­go gestu.

Wrzask do­wód­cy prze­rwał żoł­nie­rzom roz­pacz­li­we ska­ka­nie. Pa­trzy­li na niego, kiedy wyjął tłu­ste­go ro­ba­ka spod swo­jej ko­szu­li i wło­żył go sobie do ust. Ugryzł. Spo­mię­dzy zębów wy­try­snął sok. Szok minął jak za do­tknię­ciem cza­ro­dziej­skiej różdż­ki, do żoł­nie­rzy do­tar­ło, że dżdżow­ni­ce nie zro­bią im żad­nej krzyw­dy, przy­pu­ści­li więc po­now­ny szturm na bramy. Te w końcu ustą­pi­ły pod na­po­rem i na­past­ni­cy wpa­dli na dzie­dzi­niec, gdzie zo­sta­li przy­wi­ta­ni gra­dem po­ci­sków. Jeden z nich do­stał pro­sto w nos, oczy za­czę­ły łza­wić, padł na zie­mię. Po­zo­sta­li po­gna­li do obroń­ców. Roz­go­rza­ła walka wręcz, plac wy­peł­nił się krzy­ka­mi i stęk­nię­cia­mi.

– Mamy ją! – krzyk­nął w końcu jeden z żoł­nie­rzy.

– Wy­co­fu­je­my się! – głos Ra­fa­ła prze­bił się nad wszech­obec­ny zgiełk.

Obroń­cy za­czę­li ude­rzać znacz­nie agre­syw­niej, ale nie udało im się odbić pisz­czą­cej wnie­bo­gło­sy księż­nicz­ki z rąk na­past­ni­ków. Żoł­nie­rze po­mo­gli ran­nym, prze­bie­gli przez od­sło­nię­te pole, pod­czas gdy wokół nich spa­dał grad po­ci­sków i już wkrót­ce po­now­nie zna­leź­li się w ogrom­nym po­jeź­dzie opan­ce­rzo­nym. Na szczę­ście bez strat w lu­dziach.

– Kom­pu­ter! Nadaj in­for­ma­cję, że ocze­ku­je­my pod­da­nia się w za­mian za życie księż­nicz­ki! – rzu­cił do­wód­ca, gdy dziew­czy­nę wpy­cha­no do klat­ki. – I co, sio­stro? Wy­glą­da na to, że zamek i wszyst­kie wasze skar­by jed­nak będą moje!

– Za­mknij się – wark­nę­ła dziew­czy­na, po­ka­zu­jąc mu język. Ro­ze­śmiał się.

Żą­da­my ka­pi­tu­la­cji. – Kom­pu­te­ry znów prze­szły na war­stwę wir­tu­al­ną.

Nie uj­dzie wam to na sucho, sły­szysz? Wy­gra­li­ście bitwę, ale ta wojna nie jest jesz­cze skoń­czo­na!

A co zro­bisz? Mamy dziew­czy­nę!

Patrz!

Na ekra­nie kom­pu­te­ra w opan­ce­rzo­nym po­jeź­dzie po­ja­wi­ło się zdję­cie. Do­wód­ca spoj­rzał na nie, gwał­tow­nie wcią­gnął po­wie­trze i po­bladł. Żoł­nie­rze zer­k­nę­li z cie­ka­wo­ścią i także za­re­ago­wa­li prze­stra­chem.

– Aga! Skąd to macie? – wark­nął do więź­nia. Księż­nicz­ka uśmiech­nę­ła się.

– Mam do­brych szpie­gów – rzu­ci­ła. Rafał krą­żył wokół ze­bra­nych w peł­nej na­pię­cia ciszy. W końcu za­trzy­mał się.

– Po­łącz mnie. – Po kilku sy­gna­łach, obroń­cy fortu ode­bra­li. – Pro­po­nu­ję walkę dwóch naj­lep­szych żoł­nie­rzy. Zwy­cięz­ca bie­rze wszyst­ko!

– Za­bierz­cie ze sobą księż­nicz­kę. Wi­dzi­my się w po­ło­wie drogi.

Żoł­nie­rze chwy­ci­li broń, kom­pu­ter po krót­kiej ana­li­zie da­nych o każ­dym z nich wska­zał czem­pio­na. Bar­tosz, bo tak miał na imię, dum­nie wy­prę­żył pierś.

Od­dział ru­szył na pole, do­wód­ca ukrad­kiem otarł pot z czoła. Wro­go­wie już tam byli. Po­mię­dzy nimi stała skra­dzio­na skrzy­nia, tak wiel­ka, że mu­sia­ło ją nieść dwóch spo­śród obroń­ców. Ich czem­pion wy­szedł przed sze­reg, mia­ro­wo ude­rza­jąc dło­nią w broń.

Usta­wi­li się na­prze­ciw­ko sie­bie, wiatr za­wiał de­li­kat­nie, przy­no­sząc choć se­kun­dę uko­je­nia od pa­nu­ją­ce­go upału. Na umó­wio­ny sy­gnał, czem­pio­ni z wrza­skiem rzu­ci­li się ku sobie, do­pin­go­wa­ni krzy­ka­mi resz­ty żoł­nie­rzy. Zwar­li się w uści­sku, cios wy­prze­dzał cios…

– Dzie­ci! – Nowy głos przedarł się przez har­mi­der. Dzie­sięć par oczu zwró­ci­ło się w jego stro­nę, nagle wszyst­ko uci­chło. – Tata przy­wiózł lody. Po­sprzą­taj­cie tutaj i chodź­cie zjeść.

Agniesz­ka i Rafał spoj­rze­li po sobie, wszy­scy za­mar­li w wy­cze­ki­wa­niu.

– Pro­wa­dzi­my bitwę! Mo­gli­by­śmy póź­niej skoń­czyć? – krzyk­nął w końcu brat.

– Jeśli obie­ca­cie na ko­niec po­sprzą­tać i od­nieść babci koce oraz po­dusz­ki – po­wie­dzia­ła ko­bie­ta sto­ją­ca w drzwiach ka­wa­łek dalej. Księż­nicz­ka i do­wód­ca skwa­pli­wie po­ki­wa­li gło­wa­mi, po czym wraz z in­ny­mi po­bie­gli do środ­ka. Rafał szarp­nął Agę za war­kocz, kiedy prze­kra­cza­li próg.

– To za wcho­dze­nie do mo­je­go po­ko­ju i wy­nie­sie­nie z niego skrzyn­ki ze sło­dy­cza­mi – syk­nął, na co znowu po­ka­za­ła mu język.

Mama wró­ci­ła spoj­rze­niem do ba­ła­ga­nu, zmie­rzy­ła le­żą­ce wszę­dzie plu­szo­we misie, gu­mo­we mie­cze, piłki i po­dusz­ki, koł­dry i koce za­rzu­co­ne na pla­sti­ko­we krze­sła ogro­do­we, roz­sy­pa­ne żel­ki-ro­ba­ki. Wes­tchnę­ła, uśmie­cha­jąc się pod nosem.

Dwa kom­pu­te­ry po­now­nie spo­tka­ły się w Sieci.

Zwy­cię­ży­my, zo­ba­czysz – wark­nął kie­szon­ko­wy asy­stent Agniesz­ki.

Chcia­ła­byś. Ty i twoje siu­siu­majt­ki nie macie z nami żad­nych szans.

Koniec

Komentarze

Hej.

 

Cie­ka­we opo­wia­da­nia, mimo spo­rej prze­wi­dy­wal­no­ści. Bar­dzo po­do­bał mi się motyw ro­ba­li i fakt, że oka­za­ły się póź­niej żel­ka­mi :).

Zgu­bi­łem się w jed­nym frag­men­cie. Po­pra­co­wał­bym nad tym dia­lo­giem.

 

Żą­da­my ka­pi­tu­la­cji – kom­pu­te­ry znów prze­szły na war­stwę wir­tu­al­ną.

Nie uj­dzie wam to na sucho, sły­szysz? Wy­gra­li­ście bitwę, ale ta wojna nie jest jesz­cze skoń­czo­na!

A co zro­bisz? Mamy dziew­czy­nę!

Patrz!

 

Prze­kle­jam po­rad­nik, który sam do­sta­łem, a który może oka­zać się po­moc­ny. :)

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/zapis-partii-dialogowych;13842.html

 

Po­zdra­wiam.

Cał­kiem przy­jem­ne, choć, jak już xa­mi­slaw po­wie­dział, prze­wi­dy­wal­ne. Do tego w jed­nym miej­scu w dia­lo­gach za­bra­kło en­te­rów (je­stem ma te­le­fo­nie, więc nie sko­piu­je).

Ojej, nie wy­ła­pa­łam tego ele­men­tu w dia­lo­gach, już po­pra­wio­ne – dzię­ki. Po­rad­nik jak naj­bar­dziej już wi­dzia­łam, cza­sa­mi też pod­sy­łam go lu­dziom. :)

Ponoć robię tu za mo­de­ra­cję, więc w razie po­trze­by - pisz śmia­ło. Nie gryzę, naj­wy­żej na­pusz­czę na Cie­bie Lu­cy­fe­ra, choć Księż­nicz­ki na­le­ży bać się bar­dziej.

Przy­jem­ne opo­wia­dan­ko. Czy­ta­ło się do­brze.

Coś mi zgrzy­ta w tym miej­scu:

– Za­mknij się – wark­nę­ła tylko dziew­czy­na…

A ja mam jakoś zu­peł­nie od­wrot­nie. Nie prze­ko­na­ło mnie opo­wia­da­nie, nie wcią­gnę­ło, nie za­uro­czy­ło ani sty­lem ani tre­ścią. Koń­ców­ka na­to­miast tro­chę za­sko­czy­ła i to jak naj­bar­dziej na plus. 

Jeśli komuś się wy­da­je, że mnie tu nie ma, to spie­szę po­wia­do­mić, że mu się wy­da­je.

Ma­ka­ro­n3d – dzię­ki, fak­tycz­nie “tylko” jest zu­peł­nie zbęd­ne.

Fi­zy­k111 – szko­da, że się nie spodo­ba­ło, ale miło, że cho­ciaż jedną osobę (jak na razie) udało mi się za­sko­czyć koń­ców­ką. Za­pra­szam do na­stęp­nych tek­stów, bo pu­bli­ko­wać pew­nie jesz­cze będę, może bar­dziej przy­pad­ną do gustu. ;)

Ponoć robię tu za mo­de­ra­cję, więc w razie po­trze­by - pisz śmia­ło. Nie gryzę, naj­wy­żej na­pusz­czę na Cie­bie Lu­cy­fe­ra, choć Księż­nicz­ki na­le­ży bać się bar­dziej.

Świet­ne opo­wia­da­nie. W pierw­szej chwi­li wy­da­wa­ło się sztam­po­we ot atak na fort wroga, ale potem gdy żoł­nie­rze mieli po­rwać księż­nicz­kę za­czą­łem wie­trzyć pod­stęp. Osta­tecz­ny efekt oka­zał się wię­cej niż za­do­wa­la­ją­cy. 

Prze­czy­ta­łam bez bólu, ale w pa­mię­ci nie po­zo­sta­nie. Szko­da, że nie po­rzu­ci­łaś ory­gi­nal­nej in­spi­ra­cji i nie wy­my­śli­łaś dla tej hi­sto­rii mniej ste­reo­ty­po­we­go roz­wią­za­nia. A i z tym można by po­kom­bi­no­wać, żeby było cie­ka­wiej.

Ja­kieś tam ba­bol­ki jesz­cze by się zna­la­zły, ale nic nie skło­ni­ło mnie do ro­bie­nia no­ta­tek, więc chyba nie­du­że :)

http://altronapoleone.home.blog

MPJ 78 – świet­nie mi to wszyst­ko sły­szeć, dzię­ku­ję bar­dzo.

Dra­ka­ina – cie­szę się, że przy­naj­mniej obyło się bez cier­pie­nia. Dzię­ku­ję rów­nież za opi­nię. Szcze­rze mó­wiąc, mnie za­koń­cze­nie wy­da­wa­ło się dość za­ska­ku­ją­ce, nie spo­dzie­wa­łam się zu­peł­nie, że tak wiele osób wpad­nie od razu, co się świę­ci. Nie­mniej, po­sta­ram się iść ku temu, aby było tylko le­piej. ;)

Ponoć robię tu za mo­de­ra­cję, więc w razie po­trze­by - pisz śmia­ło. Nie gryzę, naj­wy­żej na­pusz­czę na Cie­bie Lu­cy­fe­ra, choć Księż­nicz­ki na­le­ży bać się bar­dziej.

Za­koń­cze­nie za­sko­czy­ło i spra­wi­ło, że się uśmiech­nę­łam. Jakoś taka opcja nie przy­szła mi do głowy. Ro­zu­miem, że jedna stro­na miała księż­nicz­kę, ale druga… ku­fe­rek ze sło­dy­cza­mi. Po­mysł na han­dry­czą­ce się kom­pu­ter­ki też fajny.

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Rzecz stała się dla mnie jasna po zda­niu, w któ­rym żoł­nierz zwra­ca się do do­wód­cy po imie­niu. Czy­ta­ło się jed­nak nie­źle i tylko za­sta­na­wia­łam się, czy bitwę tra­dy­cyj­nie prze­rwie wo­ła­nie na obiad, czy znaj­dziesz inny powód. No i oka­za­ło się, że naj­waż­niej­sze oka­za­ły się lody. ;)

 

– Do­ra­dzam wy­strze­le­nie wielu po­ci­sków na raz… ―> – Do­ra­dzam wy­strze­le­nie wielu po­ci­sków naraz

 

Jeden z nich do­stał pro­sto w nos, za­łza­wi­ły mu oczy, padł na zie­mię. ―> A może: Jeden z nich do­stał pro­sto w nos, oczy za­czę­ły łza­wić i padł na zie­mię.

 

– Wy­co­fu­je­my się! – Głos Ra­fa­ła prze­bił się nad po­wszech­ny zgiełk. ―> A może: – Wy­co­fu­je­my się! – głos Ra­fa­ła prze­bił się nad wszech­obec­ny zgiełk.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Dzię­ki za opi­nię i za po­praw­ki. Ir­ka­_Luz, cie­szę się, że ko­lej­ną osobę udało się za­sko­czyć. Re­gu­la­to­rzy – oczy­wi­ście, że lody są waż­niej­sze (od obia­du rów­nież)! ;)

Ponoć robię tu za mo­de­ra­cję, więc w razie po­trze­by - pisz śmia­ło. Nie gryzę, naj­wy­żej na­pusz­czę na Cie­bie Lu­cy­fe­ra, choć Księż­nicz­ki na­le­ży bać się bar­dziej.

Szyb­ko się do­my­śli­łem, o co cho­dzi, ale i tak mi się po­do­ba­ło. Uśmiech­ną­łem się przy tym ob­ra­zie ob­raź­li­we­go gestu :)

Sym­pa­tycz­ny tek­ścik, mnie za­koń­cze­nie cał­kiem za­sko­czy­ło – niby gdzieś tam się spo­dzie­wa­łam ta­kie­go kie­run­ku, nie­mniej jed­nak ład­nie sobie po­ukła­da­łaś szcze­gó­ły, cho­ciaż­by te ro­ba­le-żel­ki. Ogól­nie na plus :)

Miło mi, że się spodo­ba­ło! Dzię­ki za wi­zy­tę :)

Ponoć robię tu za mo­de­ra­cję, więc w razie po­trze­by - pisz śmia­ło. Nie gryzę, naj­wy­żej na­pusz­czę na Cie­bie Lu­cy­fe­ra, choć Księż­nicz­ki na­le­ży bać się bar­dziej.

.

 

Peace!

"Za­ko­chać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, cza­sem pisać wier­sze." /FNS – Su­per­mar­ket/

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Cal­kiem sym­pa­tycz­ny tekat. Rów­nież od pew­ne­go mo­men­tu za­czą­łem prze­wi­dy­wać za­koń­cze­nie. BTW jakoś kom­plet­nie mi nie brzmi zda­nie: Tak w ma­chi­nach bo­jo­wych, jak i w ata­ko­wa­nym for­cie tem­pe­ra­tu­ra ro­bi­ła się nie do znie­sie­nia. Jakby zbyt "kar­ko­łom­ne". Ale ogól­nie na plus opko.

O jakie wspa­nia­łe koty. :) Dzię­ki za wi­zy­tę i opi­nię, będę pra­co­wać nad mniej prze­wi­dy­wal­ny­mi za­koń­cze­nia­mi, jak już zo­sta­ło po­wie­dzia­ne. Miło, że mimo wszyst­ko przy­jem­nie się czy­ta­ło.

Ponoć robię tu za mo­de­ra­cję, więc w razie po­trze­by - pisz śmia­ło. Nie gryzę, naj­wy­żej na­pusz­czę na Cie­bie Lu­cy­fe­ra, choć Księż­nicz­ki na­le­ży bać się bar­dziej.

Prze­wi­dy­wal­na hi­sto­ria, ja­kich wiele już było i wiele bę­dzie. Prze­czy­ta­łam bez pro­ble­mów, lekko, ale ra­czej nie za­pa­mię­tam tego tek­stu na dłu­żej. Rze­czy­wi­ście po­le­cia­łaś tro­chę sche­ma­ta­mi. Ale po­do­ba­ło mi się, że wszyst­ko ład­nie spina się w fi­na­le.

Wy­ko­rzy­sta­nie hasła kon­kur­so­we­go: yes

 

Dzię­ki za udział w kon­kur­sie.

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Sym­pa­tycz­ne :)

Przy­no­szę ra­dość :)

Sym­pa­tycz­ne. Tro­chę prze­wi­dy­wal­ne – zo­rien­to­wa­łam się gdzieś przy braku ran – ale niech bę­dzie.

Przy­szłam na go­to­we, kiedy już ba­bol­ki zo­sta­ły po­pra­wio­ne, to sobie klik­nę.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Z per­spek­ty­wy czasu, też mi się wy­da­je prze­wi­dy­wal­ne. ;)

Dzię­ku­ję ład­nie. :D

Ponoć robię tu za mo­de­ra­cję, więc w razie po­trze­by - pisz śmia­ło. Nie gryzę, naj­wy­żej na­pusz­czę na Cie­bie Lu­cy­fe­ra, choć Księż­nicz­ki na­le­ży bać się bar­dziej.

Nowa Fantastyka