- Opowiadanie: dovio - Zjawa

Zjawa

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Zjawa

Tego ponurego jesiennego popołudnia siedziałem w salonie niesamowicie się nudząc. Moja dziewięcioletnia siostra Agnieszka bawiła się na podłodze lalkami i wyglądało na to, że zabawa powoli zaczyna ją męczyć. 

Nagle dostałem od kogoś wiadomość: “Wpadnij do mnie”, tylko tyle wystarczyło, żebym się ucieszył. Wiadomość przysłał najlepszy przyjaciel – Piotrek.

Wstałem z kanapy i gdy zakładałem kurtkę Agnieszka spojrzała na mnie zdziwiona.

– Dokąd idziesz? – zapytała smutnym głosem.

– Do kolegi – odpowiedziałem tylko. Nie miałem ochoty wdawać się z nią w dyskusje.

– Ale Adam! Zobacz, jaka brzydka pogoda… A jak coś ci się stanie? – Patrzyła na mnie przestraszona.

Westchnąłem.

– Nic mi nie będzie. – Uśmiechnąłem się – to zajmie mi tylko chwilę.

Piorunowała mnie smutnym wzrokiem, aż chciałem podejść i ją przytulić, ale uznałem, że nie jest to dobry pomysł.

Przed wyjściem zajrzałem jeszcze do gabinetu ojca. Tata siedział przy biurku i czyścił pistolet. Był policjantem, a broń trzymał w domu na wypadek niebezpieczeństwa. Zawsze powtarzał, że któregoś dnia może się przydać.

– Wychodzę – powiedziałem do niego – Wrócę niedługo.

– W porządku. – Nawet na mnie nie spojrzał

Bez zbędnych dyskusji zamknąłem drzwi gabinetu. W salonie pojawiła się mama, która bawiła się z Agnieszką. Poczułem ulgę, może siostra przestanie przejmować się moim wyjściem.

Uśmiechnąłem się i po chwili byłem już na zewnątrz.

 

 

***

 

Piotrek postawił mi zimne piwko. Siedzieliśmy w jego małym pokoiku w którym znajdowało się łóżko, a na biurku stał laptop. W okno  uderzał deszcz, więc zrobiło się jeszcze bardziej ponuro, jednak mimo klimatu jak z horroru Piotrek nie zamierzał włączyć światła, może chciał oszczędzać prąd.

– Kojarzysz Emilię Bagicką? – zapytał mnie przyjaciel upijając trochę piwa z puszki.

– Czy kojarzę? – Patrzyłem na niego zdziwiony – Przecież wiesz, że zamieniłem jej życie w piekło. Czemu w ogóle o nią pytasz?

Gdy chodziłem do gimnazjum w drugiej klasie dołączyła do nas Emilia Bagicka. Nieśmiała dziewczyna z biednego domu, która bardzo chciała znaleźć jakichś przyjaciół. Jej rodzice byli alkoholikami, więc zwykle chodziła w starych brudnych i podartych ubraniach. 

W tym właśnie czasie nie byłem zbyt popularnym dzieciakiem, nikt nie zwracał na mnie uwagi, więc oto nadarzyła się okazja, by wszystko zmienić. 

Wyśmiewałem się z Emilii do granic możliwości, robiłem durne kawały przez co dziewczyna często wracała do domu cała zapłakana. Inni uczniowie szybko podchwycili moje zachowanie i również zaczęli jej dokuczać.

Po skończeniu gimnazjum i rozpoczęciu nauki w szkole średniej, nie myślałem za wiele o Emilii. Nie wiedziałem nawet co się z nią dzieje, więc pytanie Piotrka tym bardziej mnie zdziwiło.

– Jakby ci to powiedzieć… popełniła wczoraj samobójstwo. Powiesiła się w swoim pokoju, ciało znaleźli jej rodzice.

Zaczęły drżeć mi ręce, a po ciele przebiegł chłód. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc tylko wypiłem kilka szybkich łyków piwa. Piotrek wciąż na mnie patrzył.

– Pogrzeb za dwa dni. – Dodał – Może powinieneś iść.

– Dlaczego? – Nie rozumiałem.

Piotrek westchnął i podszedł do okna.

– W ogóle nie żalujesz tego co zrobiłeś? – mówił patrząc przez okno – Ja żałuję. Powinniśmy jej wtedy pomóc, zamiast się z niej śmiać.

Wzruszyłem ramionami.

– Było minęło. Czasem tak po prostu jest. – Uśmiechnąłem się – Zaprosiłeś mnie tutaj, żeby gadać o Emilii?

– Chciałem po prostu napić się piwa z kumplem. – Odwrócił się od okna i uśmiechnął do mnie.

Poczułem ulgę, że skończyliśmy przerabiać temat Emilii. To było dawno temu, nie ma sensu wracać do przeszłości, której nie można zmienić.

Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, aż za oknem zrobiło się całkiem ciemno. Sprawdziłem godzinę – 22:22 – dość późno, więc pożegnałem się z Piotrkiem i wyszedłem na zewnątrz zakładając kaptur, bo wciąż padał ulewny deszcz.

– Pomyśl o Emilii – powiedział Piotrek zanim zamknął drzwi.

Nawet się nie obejrzałem…

 

 

***

 

W domu panowały ciemność i cisza. Trudno było mi uwierzyć, że wszyscy już spali. Mieliśmy weekend, więc godzina dwudziesta trzecia to nie jest jeszcze aż tak późna pora.

Postanowiłem wejść do pokoju siostry i zobaczyć, czy Agnieszka faktycznie śpi, czy może jest zajęta czymś innym. Gdy wszedłem do środka…

Agnieszka wisiała w swej białej koszuli nocnej. Sznur zawinięty był wokół jej szyi, długie jasne włosy zasłaniały twarz, a ręce bezwładnie spoczywały przy ciele. Kręciła się dookoła, jak szmaciana lalka, a sznur wydawał odgłos, którego nigdy nie zapomnę. 

Nie wiedziałem co się dzieje, patrzyłem na to zszokowany, niezdolny się ruszyć. Ręce znowu zaczęły mi drżeć, w gardle zrobiło się sucho, serce w piersi biło tak mocno, że miałem wrażenie iż zaraz całkiem z niej wyskoczy.

Na drżących nogach wyszedłem z pokoju. Ruszyłem do sypialni rodziców wciąż mając nadzieję, że to tylko mi się śni.

Rodzice też nie żyli. Leżeli obok siebie z poderżniętymi gardłami i krwią wciąż kapiącą na białą pościel. Ich oczy były otwarte i całe białe. Upadłem na kolana i zacząłem płakać. Nie wiem ile to trwało, straciłem poczucie czasu. Nie jest to jednak istotne. 

Nie chciałem przebywać w tym domu ani chwili dłużej, więc uciekłem na zewnątrz. Nie założyłem kurtki, ale nie przejmowałem się padającym deszczem, bo wciąż nie rozumiałem co to wszystko ma znaczyć. Po kilku krokach upadłem w kałużę, jakby nogi nie mogły znieść mojego ciężaru. 

Właśnie wtedy zobaczyłem Emilię.

Stała nade mną w czarnej sukience. Jej szyja była wygięta pod dziwnym kątem przez co głowa dziewczyny wisiała, jakby miała zaraz spaść na ziemie. Patrzyła oczami w których krył się olbrzymi ból… Ból, który ja jej sprawiłem.

– Odejdź! – krzyknąłem cofając się na czworaka jak najdalej od niej.

Emilia stała w tym samym miejscu, nie spuszczała ze mnie wzroku.

– Dlaczego? – zapytała cicho, jednak słyszałem każde słowo. Mówiła, jakby miała zachrypnięte gardło – Dlaczego to zrobiłeś? – Po jej policzku spłynęła łza. Wiedziałem, że nie był to deszcz, w jakiś sposób to wyczułem.

– Chciałem, żeby mnie lubili… – odpowiedziałem, tylko to przyszło mi do głowy.

Emilia uśmiechnęła się. Tak mogłaby się uśmiechać, gdybym wtedy jej pomógł. Po chwili zniknęła, jakby nigdy jej tu nie było.

Drzwi mojego domu otworzyły się i stanęła w nich mama.

– Adam, co ty robisz? – zapytała zdziwiona – Wracaj do domu, przeziębisz się – dodała.

A więc to był tylko sen, jakaś halucynacja. Na szczęście już się skończyła i było dobrze… Na szczęście wszystko było dobrze…

 

 

***

 

Dwa dni później sąsiad Marek przyszedł do Adama tylko po to, żeby pożyczyć cukier. Zapukał do drzwi, jednak nikt ich nie otwierał, więc wszedł do środka. 

Usłyszał Adama, który chyba z kimś rozmawiał w salonie. Gdy Marek znalazł się w pomieszczeniu zauważył, że Adam mówi coś do Agnieszki, ale dziewczyna nie mogła mu odpowiedzieć – Nie żyła, a na jej szyi znajdował się siny ślad od sznura.

– O, panie Marku! – zawołał radośnie Adam – Proszę się do nas przyłączyć, trafił pan właśnie na obiad.

Przy stole siedzieli rodzice Adama, oboje martwi. Na szyi i ubraniach mieli zaschniętą krew.

– N… Nie, dziękuje… – mówił Marek drżącym głosem – Przy… Przyszedłem tylko na chwilę… 

Mężczyzna cały się pocił. Zaczął się wycofywać w stronę wyjścia, bał się Adama.

– W porządku – odparł Adam niczym się nie przejmując. Wydawał się bardzo uradowany – Ale proszę jeszcze przemyśleć moją propozycję. Mama przygotowała wspaniałą pieczeń, prawda Agnieszko? – Spojrzał na siostrę i poczochrał ją po głowie.

Marek tylko pokiwał głową, niebieski pojemnik w którym miał przynieść cukier wypadł z jego drżących rąk. Zanim mężczyzna zdążył go podnieść, Adam skulił się i podał go sąsiadowi wciąż się uśmiechając.

– Dzięki… Muszę… Już wracać… – Marek znów się cofnął.

– W porządku, jak mus to mus – Adam nawet nie był ciekawy po co sąsiad w ogóle przyszedł. 

Usiadł obok Agnieszki i objął ją ramieniem.

Marek uciekł na zewnątrz i pognał do domu.. 

Kiedy już dotarł do siebie, wyciągnął z kieszeni telefon, chciał wezwać policję. Nagle z domu obok usłyszał przerażający krzyk Adama, jakby obdzierano go ze skóry. Chłopak krzyczał na całe gardło, Marek nie wiedział nawet, że człowiek zdolny jest tak wrzeszczeć. 

Po chwili usłyszał wystrzał z pistoletu, a później nastała cisza…

Koniec

Komentarze

Świetny klimat, krótkie opowiadanie, ale sieje grozę. Niespodziewany rozwój wydarzeń.

Dzięki :). Bardzo się cieszę, że Ci się podobało ;)

Jest trochę dialogowych błędów, np:

“– Chciałem po prostu napić się piwa z kumplem – odwrócił się od okna i uśmiechnął do mnie.”

→ – Chciałem po prostu napić się piwa z kumplem.Odwrócił się od okna i uśmiechnął do mnie.

 

“– W porządku – Nawet na mnie nie spojrzał”

 

Coś te kropki Ci umykają (też mi to się zdarza), ale teraz wolę skupić się na fabule, którą zrozumiałem tak:

Od samego początku rodzina Adama już nie żyje. Emilia popełnia samobójstwo, a ta zjawa, którą widział nie ma nic wspólnego z morderstwem rodziców Adama, bo gdyby tak było to nie wydaje mi się, by Emilia miała taką motywację, by mordować nawet małe dziecko. W takim razie bohater jest tym potworem. Adam jest chory psychicznie i zamordował swoją rodzinę ( może Twoje poprzednie opowiadanie, z racji, że miało w tagu “choroba psychiczna, podsunęło mi taki tok myślenia). 

No ciekawy jestem, czy tak miało to wyglądać, czy jednak się mylę szukając niepotrzebnie drugiego dna :D 

Fajnie wyszła ta zmieniona narracja w ostatniej części, że mogliśmy obserwować poczynania Adama z boku. Tak więc taki twist wyszedł nieźle.

Teraz coś co mnie rozbawiło, ale to jest taka pierdoła, że hej. 

“Dwa dni później sąsiad Marek przyszedł do Adama tylko po to, żeby pożyczyć cukier.” → i to w dodatku facet do faceta :D Oni musieli mieszkać na naprawdę odludnym terenie, że Marek był na tyle zdesperowany idąc do chłopaka po cukier. No bo chyba nie mieszkali w mieście. 

→ Oczywiście piszę to żartobliwie, nie aby miało to jakiś sens dla fabuły :D

 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Właśnie ta interpunkcja czasem trochę mi się myli, chociaż staram się poprawiać to najlepiej jak umiem :D

Co do samego opowiadania… Każda interpretacja jest dobra, bo staram się pisać tak, żeby każdy odebrał opowiadanie na swój sposób :)

Ostatnim zdaniem chciałem dać jakiś motyw sąsiadowi, żeby przyszedł do tego domu z jakimś pojemnikiem, który Adam mógłby później podnieść, aby  tamten się bal, że chłopak zrobi mu krzywdę :D

Przeczytałem. Czytało się prawie dobrze. Owszem, opowiadanie ma mocne zakończenie, dobrze buduje klimat, ale – przynajmniej ja tak to odbieram – błędy w zapisach dialogów kompletnie psują nastrój.

 

Tu masz poradnik z hydeparku:

 

https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

 

W razie wątpliwości zawsze można otworzyć dowolną powieść i zobaczyć, jak dialogi zapisują inni.

 

Ostatnim zdaniem chciałem dać jakiś motyw sąsiadowi, żeby przyszedł do tego domu z jakimś pojemnikiem, który Adam mógłby później podnieść, aby  tamten się bal, że chłopak zrobi mu krzywdę :D

 

Nikt, nigdy, przenigdy nie pożyczał cukru/mąki od sąsiada. Nikt. Nigdy. To tak oklepany motyw, że aż razi. Skoro sąsiad potrzebował jakiegoś bodźca do odwiedzin, to mógł np. przynieść korespondencję, którą listonosz włożył do złej skrzynki – takie rzeczy naprawdę się zdarzają.

 

Podsumowując, opowiadanie będzie naprawdę dobre – jeśli poprawisz dialogi.

No mi się zdarzyło pożyczyć :D Chociaż pomysł z listami też jest całkiem niezły :)

Poprawiłem dialogi i mam nadzieję, że jest lepiej.

I cieszę się, że opowiadanie w miarę się podobało  :)

Opowiadanie nie przestraszyło i w dodatku niespecjalnie mi się spodobało. Jak na mój gust, brakło stosownego klimatu, a wzmianka o nocy i paskudnej pogodzie niczego, niestety, nie załatwiła. Ociekające krwią zwłoki i kołysząca się na sznurze siostra też nie zrobiły na mnie szczególnego wrażenia.

Nie bardzo chce mi się wierzyć w ciąg zdarzeń przedstawiony w tej historii, a zwłaszcza w powód, dla którego Piotr zaprosił Adama do siebie, informację o Emilii i wspomnienie o niej i późniejsze objawienie się tytułowej zjawy.

Wykonanie, co stwierdzam ze smutkiem, pozostawia bardzo wiele do życzenia.

 

Wia­do­mość przy­słał mi mój naj­lep­szy przy­ja­ciel… ―> Czy oba zaimki są konieczne?

 

Wsta­łem z ka­na­py i gdy ubie­ra­łem kurt­kę… ―> W co ubierał kurtkę???

Kurtkę, tak jak każdą odzież, można włożyć, założyć, wdziać, przywdziać, ubrać się w nią, ale nigdy, przenigdy nie można kurtki ubrać!

Za ubieranie kurtki grozi sroga kara ― trzy godziny klęczenia na grochu, w kącie, z twarzą zwróconą ku ścianie i z rękami w górze!

 

A jak coś ci się sta­nie?– Pa­trzy­ła… ―> Brak spacji po pytajniku.

 

– Nic mi nie bę­dzie – uśmiech­ną­łem się – to zaj­mie mi tylko chwi­lę. ―> – Nic mi nie bę­dzie.Uśmiech­ną­łem się.To zaj­mie mi tylko chwi­lę.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: http://www.forum.artefakty.pl/page/zapis-dialogow

 

Pio­ru­no­wa­ła mnie swoim smut­nym wzro­kiem… ―> Pio­ru­no­wa­ła mnie smut­nym wzro­kiem

Zbędny zaimek. Czy mogła piorunować go cudzym wzrokiem.

 

Przed wyj­ściem zaj­rza­łem jesz­cze do ga­bi­ne­tu ojca, który sie­dział przy biur­ku i czy­ścił pi­sto­let. ―> Czy dobrze rozumiem, że gabinet ojca siedział i czyścił pistolet?

Proponuję: Przed wyj­ściem zaj­rza­łem jesz­cze do ga­bi­ne­tu ojca. Tata sie­dział przy biur­ku i czy­ścił pi­sto­let.

 

W okno ude­rzał deszcz… ―> Zbędna literka.

 

Pio­trek nie za­mie­rzał za­świe­cić świa­tła… ―> Brzmi to fatalnie.

Proponuję: …Pio­trek nie za­mie­rzał zapalić/ włączyć świa­tła

 

Gdy cho­dzi­łem do pod­sta­wów­ki w siód­mej kla­sie do­łą­czy­ła do nas Emi­lia Ba­gic­ka. ―> O ile mi wiadomo, szkoła podstawowa kończyła się na szóstej klasie. Potem było gimnazjum. Nie wydaje mi się też, aby Adam wspominał sytuację sprzed 1999 roku.

 

nada­rzy­ła się oka­zja, by wszyst­ko zmie­nic. ―> Literówka.

 

Za­czę­ły drżeć mi ręce, a po ciele prze­biegł mi chłód. ―> Czy oba zaimki są konieczne?

 

– W ogóle nie ża­lu­jesz tego co zro­bi­łeś? ―> Literówka.

 

W domu pa­no­wa­ła ciem­ność i cisza. ―> Piszesz o ciemności i ciszy, więc: W domu pa­no­wa­ły ciem­ność i cisza.

 

Cięż­ko było mi uwie­rzyć, że wszy­scy już spali. ―> Trudno było mi uwie­rzyć, że wszy­scy już spali.

 

serce w mojej pier­si biło tak mocno… ―> Zbędny zaimek – czy serce Adama mogło bić w cudzej piersi?

 

Po kilku kro­kach upa­dłem w ka­łu­że… ―> Literówka.

 

Pa­trzy­ła swymi ocza­mi w któ­rych krył się ol­brzy­mi ból… ―> Zbędny zaimek ― czy mogła patrzeć cudzymi oczami?

 

Mama przy­go­to­wa­ła wspa­nia­łą pie­czeń, praw­da Agniesz­ka? ―> …praw­da Agniesz­ko?

 

Marek uciekł na ze­wnątrz i po­gnał do swo­je­go domu.. ―> Zbędny zaimek.

Jeśli na końcu zdania miała być kropka, jest o jedną kropkę za dużo, a jeśli wielokropek, brakuje jednej kropki.

 

Po chwi­li po­ja­wił się wy­strzał z pi­sto­le­tu… ―> Po chwi­li usłyszał wy­strzał z pi­sto­le­tu

Wystrzał jest doznaniem słuchowym, a pojawić może się coś, co można zobaczyć lub dotknąć.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki za kolejny długi komentarz :)

szkoda, że opowieść Ci się nie podobała ;(

Poprawiłem błędy, które mi pokazałaś i faktycznie muszę przyznać, że z tą kurtką zaliczyłem niezła wtopę i kara mi się należy :D

 

Gdy chodziłem do podstawówki w siódmej klasie dołączyła do nas Emilia Bagicka. ―> O ile mi wiadomo, szkoła podstawowa kończyła się na szóstej klasie. Potem było gimnazjum. Nie wydaje mi się też, aby Adam wspominał sytuację sprzed 1999 roku.

Obecnie podstawówka ma osiem klas, bo zlikwidowali gimnazja. Chciałem napisać o współczesnej sytuacji, ale teraz nie wiem, czy był to dobry pomysł.

Bardzo proszę i cieszę się, że uznałeś uwagi za przydatne. ;)

 

Obecnie podstawówka ma osiem klas, bo zlikwidowali gimnazja. Chciałem napisać o współczesnej sytuacji, ale teraz nie wiem, czy był to dobry pomysł.

W tej sytuacji, jeśli Adam po szóstej klasie, zamiast do gimnazjum, trafił do siódmej klasy, to teraz chyba jest w ósmej i nie powinien mówić: Gdy chodziłem do podstawówki… bo nadal do niej chodzi – jeśli dobrze rozumiem założenia ostatniej reformy.

Teraz Adam ma chyba piętnaście lat i cóż, nie bardzo widzi mi się jego późnowieczorny/ nocny wypad do Piotra na piwo. Ale co ja tam wiem o współczesnych nastolatkach… ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zmieniłem fragment ze szkołą, tak będzie chyba najlepiej :D

Teraz powinno mieć to większy sens :)

Przeczytałem. Najbardziej podobało mi się zakończenie, bo w pierwszej chwili myślałem, że to Emilia będzie mścić się z zaświatów, ale okazało się, że to z Adamem było coś nie tak. Element zaskoczenia był. :)

Ogólnie jest ok, ale zastanawia mnie to zdanie:

Stała nade mną w czarnej sukience w której się zabiła.

To na pierwszy rzut oka całkiem logiczne, ale skoro narrator w tym fragmencie jest pierwszoosobowy, to skąd wie, w jakiej sukience zabiła się ta dziewczyna? Przecież on dopiero co dowiedział się o jej samobójstwie, a kolega chyba też nie znał takich szczegółów.

 

Cieszę się, że opowiadanie się podobało :)

W zasadzie racja, nie zwróciłem uwagi, że ten fragment trochę nie pasuje. Dzięki, zmienię to natychmiast :D

Moja dziewięcioletnia siostra Agnieszka bawiła się na podłodze lalkami i wyglądało na to, że zabawa powoli zaczyna ją męczyć.

Oddziel imię przecinkami.

 

– Do kolegi – Odpowiedziałem tylko.

Odpowiedziałem z małej litery.

 

– W porządku – Nawet na mnie nie spojrzał

Kropka po w porządku.

 

W domu panowały ciemność i cisza. Trudno było mi uwierzyć, że wszyscy już spali. Mieliśmy weekend, więc godzina dwudziesta druga to nie jest jeszcze aż tak późna pora.

Bohater wyszedł od kolegi o 22:22, trochę czasu zajęło mu pewnie dojście do domu. Jak to możliwe, że jest dziesiąta?

 

Postanowiłem wejść do pokoju siostry i zobaczyć, czy Agnieszka faktycznie śpi, czy może jest zajęta czymś innym. Gdy wszedłem do środka…

Agnieszka ma dziewięć lat, jest prawie jedenasta, jasne, że śpi.

 

Stała nade mną w czarnej.

W czym czarnym?

 

Przejrzyj jeszcze raz zapis dialogów, Reg zostawiła Ci link do poradnika.

Podoba mi się pomysł, choć dobrze byłyby go rozwinąć. Czy to Emilia jakoś go skłaniła, by zabił swoją rodzinę? Jak? I w którym momencie?

Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o styl narracji. Narracja pierwszoosobowa w czasie przeszłym sugeruje, że bohater przeżyje. Jakoś, u licha, musiał komuś tę historię opowiedzieć. A nie mógł, bo strzela sobie w łeb. W ogóle takie pomieszanie narracji pierwszo i trzecioosobowej sprawia, że czytelnik przez moment nie wie, o co chodzi i wybija z rytmu lektury.

Klimaciku trochę za mało, nadrabiasz ciekawym pomysłem, ale warto nad budowaniem klimatu grozy popracować w przyszłości. W ogóle trochę mi emocji brakuje.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dzięki za wyłapanie tych błędów, które zostały już poprawione.

Sprawdzam ten poradnik i staram się zapisywać wszystko poprawnie, ale… szczerze mówiąc trochę mi się to jeszcze miesza :D

Bohater widział swoją martwą rodzinę, do czasu samobójstwa mógł np. Napisać to, co się wydarzyło, a przynajmniej tak o tym myślałem pisząc opowieść. Narracja zmienia się na trzecioosobową, żeby na końcu wywołać efekt zaskoczenia :)

Podoba mi się pomysł, choć dobrze byłyby go rozwinąć. Czy to Emilia jakoś go skłaniła, by zabił swoją rodzinę? Jak? I w którym momencie?

Chciałem, żeby każdy mógł zinterpretować opowieść na swój sposób, bo sam lubię, jak nie wszystko jest oczywiste. W tym przypadku opowiadanie może być o zemście zza grobu, albo o szaleństwie bohatera. Wydaje mi się, że coś oczywistego byłoby trochę takie nudne :D

Napisać to, co się wydarzyło, a przynajmniej tak o tym myślałem pisząc opowieść.

 

A, no to postaw się na miejscu bohatera i zastanów się, czy po takim przeżyciu byłbyś w stanie sklecić sensowną historię. Mnie się to wydaje mało prawdopodobne.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Nie porwało mnie :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka