- Opowiadanie: katia72 - Powiedz, kim jesteś

Powiedz, kim jesteś

Ilu­stra­cja mo­je­go au­tor­stwa.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Powiedz, kim jesteś

Z całej siły kop­nę­łam le­żą­cą na chod­ni­ku śrubę. Mój elek­tro­nicz­ny but za­pisz­czał ni­czym mysz, któ­rej ktoś przez przy­pa­dek na­dep­nął na ogon, a śruba prze­to­czy­ła się w kie­run­ku stu­dzien­ki ka­na­li­za­cyj­nej, za­trzy­mu­jąc się dwa cen­ty­me­try przed dziu­rą. Wes­tchnę­łam. Po jaką cho­le­rę dałam się na to na­mó­wić?

Dyżur przy umie­ra­ją­cym Ru­dia­ni­nie. Po­trze­bo­wa­li chęt­nych, ale czemu ja się mu­sia­łam w to an­ga­żo­wać? Bo stu­dio­wa­łam pie­lę­gniar­stwo i alie­no­lo­gię? Bo nikt inny nie chciał kar­mić ob­cych? Bo pła­ci­li wię­cej za jedną noc niż byłam w sta­nie za­ro­bić w do­tych­cza­so­wej pracy przez pół roku? Po­pra­wi­łam pas, dzię­ki któ­re­mu mój kom­bi­ne­zon wy­glą­dał odro­bi­nę bar­dziej ko­bie­co i przy­spie­szy­łam kroku. Nie chcia­łam się spóź­nić.

Drzwi szpi­ta­la stały otwo­rem. Nie wie­dzia­łam, czy wwo­zi­li przez nie ja­kichś ran­nych, czy może stwier­dzi­li, że prze­wie­trzą izbę przy­jęć. Mi­nę­łam re­cep­cję i ru­szy­łam w stro­nę windy. Po­ziom minus pięt­na­ście. Parę se­kund i byłam na dole. Straż­nik zlu­stro­wał mnie od stóp do głów, chrząk­nął i po­wie­dział:

– Na­zwi­sko. Numer zle­ce­nia.

– Irla Glod. Pięć­set trzy­dzie­ści sie­dem.

Spoj­rzał na mo­ni­tor, po czym bez słowa podał mi kartę wej­ścia. Rzu­ci­łam na nią okiem. Moje zdję­cie i dane.

– Dzię­ku­ję.

Straż­nik zmarsz­czył czoło i na­ci­snął guzik otwie­ra­ją­cy bram­kę. Wkro­czy­łam do umie­ral­ni. Śmier­dzia­ło tu de­na­tu­ra­tem i zgni­li­zną.

 

***

Cela z „moim” obcym mie­ści­ła się na końcu ko­ry­ta­rza. Pie­lę­gniar­ka o blond wło­sach i sztucz­nym uśmie­chu na prze­sad­nie upu­dro­wa­nej twa­rzy wrę­czy­ła mi in­struk­cję ob­słu­gi apa­ra­tu­ry pod­trzy­mu­ją­cej życie Ru­dia­ni­na, po­kle­pa­ła po ple­cach i na od­chod­ne po­ży­czy­ła wszyst­kie­go do­bre­go.

Sta­łam i pa­trzy­łam na przy­pię­te­go pa­sa­mi do łóżka ob­ce­go. Wy­glą­dał po­dob­nie do tych, któ­rych po­ka­zy­wa­li w te­le­wi­zji. Krzy­żów­ka ośmior­ni­cy z oran­gu­ta­nem i no­so­roż­cem. Skóra po­kry­ta zro­go­wa­cia­ły­mi pier­ście­nia­mi, otwór gę­bo­wy zło­żo­ny z cien­kich, nie­ustan­nie ru­cho­mych fal­ba­nek, zarys mał­piej twa­rzy i po­tęż­ny róg na czub­ku cze­goś, co na siłę można by na­zwać głową.

Moim za­da­niem było nie tylko za­pew­nie­nie opie­ki temu dzi­wacz­ne­mu stwo­rze­niu w ostat­nich dniach jego eg­zy­sten­cji, ale przede wszyst­kim wy­cią­gnie­cie od niego jak naj­więk­szej ilo­ści in­for­ma­cji. Lu­dzie cią­gle nie wie­dzie­li, w jakim celu Ru­dia­nie przy­le­cie­li na Zie­mię. Po co wy­lą­do­wa­li na Pu­sty­ni Sło­nej i za­czę­li peł­znąć; jak wy­głod­nia­łe larwy muchy do­mo­wej we wszyst­kich kie­run­kach. Prze­tar­łam chu­s­tecz­ką pot z czoła. Za go­rą­co. To przez niego. Peł­za­cze ko­cha­ły wy­so­kie tem­pe­ra­tu­ry. Się­gnę­łam po bu­tel­kę wody. „Mój” obcy spał.

 

***

Kar­mie­nie, co dwie go­dzi­ny, jak nie­mow­la­ka. Tylko nie pił mleka, lecz coś zbli­żo­ne­go do de­na­tu­ra­tu. Po­pra­wi­łam maskę. Spoj­rza­łam na ze­ga­rek – jesz­cze kwa­drans. Po­de­szłam do Ru­dia­ni­na. Miał na imię TR67.

– Cześć, Torek. Kiedy się obu­dzisz i ze mną po­ga­dasz?

Drżą­cą dło­nią do­tknę­łam jed­ne­go z od­nó­ży. Drgnę­ło, a ja po­czu­łam coś, jakby de­li­kat­ne ukłu­cie szpil­ką z tyłu głowy. Za­bra­łam rękę. Mimo maski ten okrop­ny odór. Jak w skle­pie ryb­nym pod­czas sprzą­ta­nia. Zde­chłe śle­dzie i che­mi­ka­lia. Mu­sia­łam na chwi­lę wyjść na ko­ry­tarz.

 

***

– Irla, wszyst­ko w po­rząd­ku?

Prze­łknę­łam ślinę, prze­nio­słam wzrok z zie­lon­ka­wej pod­ło­gi na pie­lę­gniar­kę, po czym wy­mam­ro­ta­łam:

– Czy można by tam ob­ni­żyć tem­pe­ra­tu­rę? Cho­ciaż dwa stop­nie. Nie mogę od­dy­chać.

– Nie. Pij wię­cej wody. To po­ma­ga. I jak się nie boisz, to zdej­mij maskę.

– Zdjąć maskę? Prze­cież… – nie do­koń­czy­łam, opar­łam się je­dy­nie o ścia­nę, czu­jąc, że odro­bi­nę kręci mi się w gło­wie.

– Za pięć minut kar­mie­nie.

– Okej.

Wró­ci­łam do celi.

 

***

Jak się ob­słu­gu­je tę cho­ler­ną apa­ra­tu­rę? Gdzie jest in­struk­cja? Czemu nie mogę się skon­cen­tro­wać? Brak tlenu. Ze­rwa­łam maskę. Wcią­gnę­łam po­wie­trze głę­bo­ko w płuca. Co za okrop­ny smród. O, jest in­struk­cja. Za­bra­łam się do czy­ta­nia: „Wło­żyć rurkę w otwór gę­bo­wy, wci­snąć fio­le­to­wy guzik. W razie po­trze­by przy­trzy­mać rurkę. Gdy dioda zmie­ni kolor z fio­le­tu na żółć, wyjąć rurkę. Uru­cho­mić pro­gram ko­mu­ni­ka­cyj­ny, kon­tro­lo­wać prze­bieg roz­mo­wy i spo­rzą­dzać no­tat­ki. W sy­tu­acji alar­mo­wej na­ci­snąć czer­wo­ny guzik”. 

Wy­pi­łam pra­wie po­ło­wę bu­tel­ki wody. Była cie­pła, wręcz go­rą­ca. Sauna. Pu­sty­nia. Para bu­cha­ją­ca z pieca. Ob­li­za­łam spierzch­nię­te wargi, roz­su­nę­łam kom­bi­ne­zon i już mia­łam po­now­nie się­gnąć po bu­tel­kę, kiedy w po­miesz­cze­niu roz­legł się nie­ocze­ki­wa­ny pisk, a chwi­lę potem do moich uszu do­tarł elek­tro­nicz­ny głos:

– Pora kar­mie­nia.

Po­wo­li po­de­szłam do ga­bi­ne­tu. Ostroż­nie wzię­łam do ręki wężyk i cała się trzę­sąc, na­chy­li­łam nad Ru­dia­ni­nem. Wciąż spał. Tak przy­naj­mniej po­ka­zy­wał wy­świe­tlacz. Wło­ży­łam rurkę mię­dzy fal­ban­ki. Na­ci­snę­łam guzik. Obcy na­tych­miast za­re­ago­wał. Za­czął ssać, a na ekra­nie po­ja­wił się ko­mu­ni­kat: „Obiekt go­to­wy do roz­mo­wy”. Wbi­łam wzrok w pod­świe­tlo­ne na ja­sno­ró­żo­wo li­te­ry.

 

***

„Kon­takt na­wią­za­ny. Tryb roz­mo­wy ak­ty­wo­wa­ny. Py­ta­nie pierw­sze: Czy wiesz, gdzie się znaj­du­jesz?”

Lamp­ka w kształ­cie trój­ką­ta roz­bły­snę­ła na zie­lo­no. Zer­k­nę­łam do in­struk­cji. Zie­lo­ny zna­czył „tak”.

„Czy wiesz, skąd przy­le­cia­łeś?”

Zie­leń.

„Czy je­ste­ście do nas wrogo na­sta­wie­ni?”

Lamp­ka za­mru­ga­ła na nie­bie­sko. Nie­bie­ski to „nie”.

„Czy jest was wię­cej?”

Zie­leń.

„Czy chcesz nam coś prze­ka­zać?”

Nie­bie­ski.

„Kim je­steś?”

Brak ko­lo­ru.

„Czy…”

Ode­rwa­łam wzrok od ekra­nu i zbli­ży­łam się do ob­ce­go. W jego „głowę” po­wbi­ja­nych było mnó­stwo za­koń­czo­nych igła­mi prze­wo­dów. Tak czy ina­czej, nie mia­łam po­ję­cia, na ja­kiej za­sa­dzie Ru­dia­nin prze­sy­łał do ga­bi­ne­tu te wszyst­kie „taki” i „nie-ta­ki”. Zmru­ży­łam po­wie­ki. Go­rą­co. Dusz­no. Mgli­ście. Nawet nie za­uwa­ży­łam, że ktoś wszedł do sali.

– Nie­któ­re z nich po­tra­fią bu­do­wać zda­nia. Ten nie jest wy­jąt­ko­wo roz­mow­ny, ale gdy do­tkniesz dło­nią rogu, wtedy… Irla, spró­buj. On nie gry­zie. To tylko bied­ny Ru­dia­nin. Szcze­rze, to nie ro­zu­miem, czemu oni tak się nad nimi pa­stwią.

Po­wo­li się ob­ró­ci­łam. Twarz pie­lę­gniar­ki fa­lo­wa­ła. Z tru­dem wy­beł­ko­ta­łam:

– Jak to pa… pa­stwią się? Prze­cież obcy są cho… cho­rzy, a my im po­ma­ga­my.

 

***

Ciem­ność. Upał. Plaża nad Mo­rzem Czar­nym. Czter­dzie­ści sie­dem stop­ni Cel­sju­sza. Chyba mu­sia­łam na mo­ment stra­cić przy­tom­ność. Gdy się ock­nę­łam, sie­dzia­łam na krze­śle przy łóżku Torka, a moja dłoń… Była ni­czym przy­kle­jo­na do pul­su­ją­ce­go ryt­micz­nie rogu. Spró­bo­wa­łam ją ode­rwać, ale nie mo­głam.

Przez głowę prze­la­ty­wa­ły mi myśli. Tylko nie moje. Jego. I to nawet nie były myśli, tylko ob­ra­zy. Zo­ba­czy­łam bul­go­czą­cą po­wierzch­nię, nad którą uno­si­ły się czer­wo­na­we opary i peł­za­ją­cych w nich Ru­dian. Wy­glą­da­li dużo le­piej od Torka. Dużo bar­dziej… żywo.

Za­ci­snę­łam zęby i od­su­nę­łam dłoń. Torek… Dla­cze­go ja go tak piesz­czo­tli­wie na­zy­wa­łam? Nie Torek, lecz mon­ster.

Przez parę se­kund sie­dzia­łam na pod­ło­dze, pró­bu­jąc od­zy­skać ja­sność umy­słu, a gdy już tro­chę oprzy­tom­nia­łam, na­pi­łam się wody i na czwo­ra­ka wy­gra­mo­li­łam się na ko­ry­tarz.

– Po­mo­cy! – krzyk­nę­łam.

Nic. Cisza. Na szczę­ście było tu dużo chłod­niej i mo­głam swo­bod­niej od­dy­chać. Po­czła­pa­łam do dy­żur­ki, ude­rzy­łam dło­nią w drzwi.

– Halo! Po­trze­bu­ję po­mo­cy. Jest tam ktoś?

Cisza. Przy­po­mnia­łam sobie o czer­wo­nym gu­zi­ku.

 

***

Ku mo­je­mu za­sko­cze­niu, prak­tycz­nie od razu po wci­śnię­ciu gu­zi­ka po­mo­cy, w celi po­ja­wi­ła się pie­lę­gniar­ka.

– Co się dzie­je, Irla? Dla­cze­go nie wy­łą­czy­łaś kar­mie­nia? Źle wy­glą­dasz. Usiądź, pro­szę. Od­dy­chaj.

Pod­su­nę­ła mi krze­sło.

– Ja…

Ten smród, ten upał, ta mgła, ten obcy. Coś pro­mie­nio­wa­ło z jego skóry, z pier­ście­ni i z rogu, i nawet z fal­ba­nek. La­ta­ją­ce, róż­no­ko­lo­ro­we węże. Ich dłu­gie, kręte ję­zo­ry ką­sa­ły moją głowę.

– Za… za­bierz mnie stąd… Pro… szę… – wy­beł­ko­ta­łam, po czym osu­nę­łam się na pod­ło­gę, tuż obok łóżka.

Do­no­śny śmiech. Czyż­by to pie­lę­gniar­ka się śmia­ła? Czy mi się tylko wy­da­wa­ło? Znowu ta kar­ma­zy­no­wa pu­sty­nia. Czy Ru­dia­nie przy­le­cie­li do nas z Marsa? Py­ta­nie. Roz­błysk nie­bie­skie­go świa­tła. Czy on ze mną roz­ma­wia? Gdzie ja je­stem? Szpi­tal­na sala, pu­sty­nia, szpi­tal­na sala, pu­sty­nia. Zwy­mio­to­wa­łam.

 

***

– Za­bierz ze mnie to obrzy­dli­we łap­sko! Fuj! – Strą­ci­łam z sie­bie jedno z od­nó­ży ob­ce­go, wy­tar­łam rę­ka­wem ska­fan­dra twarz i za­sko­czo­na na­głym przy­pły­wem ener­gii wy­bie­głam z po­ko­ju.

Po­ko­na­łam ko­ry­tarz, do­pa­dłam drzwi dy­żur­ki i… były za­mknię­te. Wy­grze­ba­łam z kie­sze­ni kartę. Przy­sta­wi­łam do czyt­ni­ka. Na wy­świe­tla­czu po­ja­wił się ko­mu­ni­kat: „Karta nie­ak­tyw­na. Od­mo­wa wstę­pu”. Z całej siły kop­nę­łam w drzwi i za­czę­łam wrzesz­czeć:

– Wy­pu­ście mnie! Wy­pu­ście! Po­mo­cy!

– Prze­stań wal­czyć. Już za późno.

Ob­ró­ci­łam się rap­tow­nie, ale ni­ko­go nie zo­ba­czy­łam. Ten głos… on był w mojej gło­wie. Roz­pę­dzi­łam się i ude­rzy­łam cia­łem w szkla­no-pla­sti­ko­wą po­wierzch­nię. Nic. Nawet nie drgnę­ła.

– Po­mo­ooooooooocy!!!

Od­nó­ża ob­ce­go oplo­tły się wokół mojej szyi. Sza­mo­ta­łam się, ale ufok nie dawał za wy­gra­ną. Upa­dłam.

– Irla, ładne imię. Chcesz po­ga­dać?

Przed oczy­ma za­wi­ro­wał mi zie­lo­ny trój­kąt.

– Świet­nie. Wszyst­ko ci wy­tłu­ma­czę. Tu cho­dzi je­dy­nie o sym­bio­zę. O wy­mia­nę, przy­no­szą­cą obu stro­nom ko­rzy­ści. My mamy chore ciała, a wy chore umy­sły. Nasza pla­ne­ta umie­ra, a wasza wciąż żyje.

Ośle­pia­ją­cy błysk. Brak tlenu. Ze­psu­te, kurze jajo. Czer­wień, a potem ciem­ność.

 

***

– Wy­pu­ście mnie! Co to… gdzie, cho­le­ra…

Byłam przy­wią­za­na do cze­goś, chyba do łóżka, chyba do tego, na któ­rym leżał Torek. To pew­nie spraw­ka tej psy­cho­pa­tycz­nej pie­lę­gniar­ki. Za­czę­łam się sza­mo­tać i do­pie­ro wtedy zda­łam sobie spra­wę, że wciąż nic nie widzę. Chcia­łam do­tknąć pal­ca­mi oczu, ale… ja nie mia­łam rąk, tylko od­nó­ża.

Koniec

Komentarze

Ko­lej­ny Twój świet­ny tekst ze skom­pli­ko­wa­ny­mi, roz­bu­do­wa­ny­mi psy­cho­lo­gicz­nie bo­ha­te­ra­mi. Kiedy za­czę­łam czy­tać to opo­wia­da­nie, mia­łam wra­że­nie, że je­stem w sta­nie prze­wi­dzieć, dokąd zmie­rza. Po­my­li­łam się. Koń­ców­ka mocna, praw­dzi­wy hor­ror. Tekst skła­nia do re­flek­sji o sen­sie pew­nych dzia­łań. (Nie piszę wprost, żeby nie spoj­le­ro­wać).

Zgła­szam opo­wia­da­nie do bi­blio­te­ki. Po­wo­dze­nia w kon­kur­sie :)

Katiu, je­stem Twoją fanką.

Ja­nie­mo­gę­no­oo. Po­czu­łam tę igłę w karku. Po­tra­fisz tak oddać emo­cje, tak po­dzia­łać na zmy­sły, że.. no brawo! 

Bar­dzo dobry tekst. Opo­wia­da­nie nie jest bo­ga­te w akcję, ale wła­śnie w zmy­sły. I w py­ta­nia, jak za­uwa­ży­ła Ando. Za­bie­gi sty­li­stycz­ne, jak to u Cie­bie, wy­szły świet­nie. Koń­ców­ka – o zgro­zo! Dobre to było. Po­le­cam do Bi­blio.

Tekst bar­dzo mi się spodo­bał. Emo­cje, środ­ki ar­ty­stycz­ne, bu­do­wa, za­koń­cze­nie ge­nial­ne.

Je­dy­ne co to ten smród i ska­fan­der. Jak sły­szę ska­fan­der widzę taki pełny her­me­tycz­nie szczel­ny po­kro­ju astro­nau­ty czy tego od ska­że­nia bio­lo­gicz­ne­go a tam ra­czej smro­du nie czuć. Może to być jed­nak moje skrzy­wio­ne wy­obra­że­nie.

Nie prze­cią­ga­jąc, tekst wy­padł wspa­nia­le.

Pisz to co chciał­byś czy­tać, czy­taj to o czym chcesz pisać

Ando – bar­dzo się cie­szę, że tekst się spodo­bał. Tak szcze­rze, dużo le­piej czuję się w dłuż­szych for­mach, ale krót­kie to moim zda­niem bar­dzo dobre ćwi­cze­nie w pi­sa­niu. Faj­nie, że koń­ców­ka za­sko­czy­ła. Dzię­ki za klicz­ka i po­zda­wiam ser­decz­nie :)

 

Sara – super, że Tobie też tekst przy­padł do gustu :) I że udało się ze zmy­sła­mi. Rze­czy­wi­ście się na nich w tym opo­wi­da­niu wy­jąt­kwo skon­cen­tro­wa­łam. Bar­dzo dzię­ku­ję za kilka i życzę mi­łe­go wie­czo­ru :)

aKu­ba­139 – dzię­ki za od­wie­dzi­ny i faj­nie, że ogól­nie się spodo­ba­ło :) Od­no­śnie ska­fan­dra, to nie mia­łam na myśli ta­kie­go ko­smicz­ne­go… Miał być po pro­stu ochron­ny ;)

Po­zdra­wiam ser­decz­nie :)

Po prze­czy­ta­niu spa­lić mo­ni­tor.

Mr. Maras groź­niej­szy od Ru­dia­ni­na ;) Dzię­ki za prze­czy­ta­nie :)

Może w końcu zdążę z ja­kimś kli­kiem!

Za nim za­cznę ko­men­tarz, drob­na uwaga wstęp­na: super ilu­stra­cja! :-)

A teraz już o samym tek­ście. Daruj, ale tym razem bę­dzie tro­chę krót­ko. 

Przede wszyst­kim byłem cie­kaw, jak po­ra­dzisz sobie z li­mi­tem. Z mojej per­spek­ty­wy Twoja wy­obraź­nia po­trze­bu­je dużej prze­strze­ni (to nie za­rzut, ale kom­ple­ment), a tutaj cięż­ko po­sza­leć.

Ra­dzisz sobie faj­nie. Nie sza­le­jesz z nad­mia­rem bo­ha­te­rów czy miejsc. Kon­kret­na sce­ne­ria, kon­kret­na dwój­ka bo­ha­te­rów i bu­du­je­my z tego w tym li­mi­cie tyle, ile się da. Wszyst­kie­go nie opo­wiesz, ale przy­naj­mniej nie ma ta­kie­go wred­ne­go po­czu­cia, że… wię­cej nie wiem, niż wiem. :)

Z li­mi­tem ra­dzisz więc sobie dosyć do­brze. Forma i kon­cept do­bra­na jak trze­ba. Hi­sto­ria też fajna. Po­tra­fi wcią­gnąć. Ob­ra­zy i sce­ne­ria na­kre­ślo­ne wy­raź­nie. Nie pa­so­wa­ło mi tylko okre­śle­nie “ufo­lu­dek”. Ono brzmi tak lekko żar­to­bli­wie, a to jed­nak hor­ror. 

Zatem hi­sto­ria zaj­mu­ją­ca, mały limit, więc i nie ma wiel­kich za­ha­mo­wań – można sobie tak faj­nie gonić wzro­kiem za hi­sto­rią. To taki motyw, kiedy opo­wia­da­nie Cię za­cie­ka­wi i bar­dzo chcesz wie­dzieć, co dalej. Wtedy wszel­kie nad­mier­ne opisy iry­tu­ją jak wszy­scy dia­bli i do­brze, że tu ich nie ma.

Koń­ców­ka nie za­sko­czy­ła. Do­kład­nie ta­kiej się spo­dzie­wa­łem. Na­to­miast nie wy­cią­gał­bym z tej in­for­ma­cji jakoś da­le­ko idą­cych wnio­sków. Wia­do­mo, że czy­tel­nik w trak­cie lek­tu­ry zwy­kle szuka swo­ich do­my­słów po­ten­cjal­ne­go za­koń­cze­nia hi­sto­rii, więc to za­wsze jest taka tro­chę za­ba­wa w: kto kogo zwie­dzie. ;-)

W każ­dym razie takie za­koń­cze­nie przy­szło mi na myśl dość szyb­ko, tym nie mniej, do­pie­ro jeśli inni po­dzie­lą się po­dob­nym od­czu­ciem, bę­dzie można pró­bo­wać wy­cią­gać na tej pod­sta­wie ja­kieś wnio­ski. Na razie to tylko “po­je­dyn­czy in­cy­dent”.

Tyle.

Po­zdra­wiam.

P.S. I to by było na tyle, jeśli cho­dzi o tro­chę krót­ko. :)

Sa­mo­zwań­czy Lotny Dy­żur­ny-Par­ty­zant; Nie­ofi­cjal­ny czło­nek sto­wa­rzy­sze­nia Mal­kon­ten­tów i Hi­po­chon­dry­ków

“Tro­chę krót­ko”, hm, jak na CM… :)

Faj­nie, że spodo­ba­ła Ci się ilu­stra­cja :) Limit… rze­czy­wi­ście lubię dłuż­sze formy. Za­koń­cze­nie? Chyba nie mia­łam na celu jakoś strasz­nie za­ska­ki­wać. Cie­szę się, że ogól­nie na plus. Ufo­lud­ka zmie­nię, bo chyba mogę, ale za­koń­cze­nia – po pierw­sze nie mogę, bo kon­kurs, po dru­gie – nie za bar­dzo wiem, jak ;)

Po­zdra­wiam ser­decz­nie i mi­łe­go dnia :)

Ka­tia­72 opo­wia­da­nie bar­dzo ład­nie i zgrab­nie na­pi­sa­ne. Ale…

Ale mi się nie po­do­ba­ło. Po prze­czy­ta­niu od­sze­dłem od kompa i pod­ja­da­jąc fryt­ki w kuch­ni za­my­śli­łem się dla­cze­go. Od­po­wiedź przy­szła w cza­sie pod­ja­da­nia bu­racz­ków z obia­du (le­ża­ły obok fry­tek):

Otóż opo­wia­da­nie to, to film “Dys­tryk 9” za­mknię­ty w 10k zna­ków (z tego co pa­mię­tam taki był limit w kon­kur­sie) Od­no­szę zatem wra­że­nie, że pod­ję­łaś się nie­moż­li­we­go. bo nie­moż­li­wym jest opi­sa­nie tra­nas­for­ma­cji wła­śnie w ta­kiej ilo­ści zna­ków by oddać jej peł­nię, lub choć obu­dzić głęb­sze emo­cje.

Nie chcę być miała mnie za kry­ty­kan­ta wiec dodam, iz chciał­bym tak umieć pisać jak ty.

Hej, katiu.

Może nie ma w tym tek­ście nic sza­le­nie świe­że­go i od­kryw­cze­go, za­koń­cze­nie też można prze­wi­dzieć, ale to nie­waż­ne. Kiedy tekst świet­nie się czyta, a z Twoim tak wła­śnie jest, resz­ta to dla mnie tylko drob­ne do­dat­ki. Na­pię­cie było, emo­cje były, no i super na­pi­sa­ne.

Po­wo­dze­nia i po­zdra­wiam :)

Da­le­ko­pa­trzą­cy – dzię­ku­ję za ko­men­tarz i oczy­wi­ście ro­zu­miem, że mogło się nie spodo­bać :) Może na­stęp­nym razem bę­dzie le­piej… albo go­rzej ;)

 

Re­aluc – dzię­ki za od­wie­dzi­ny i cie­szę się, że mimo wad, ogól­nie się po­do­ba­ło :)

Cie­ka­wie zre­ali­zo­wa­ny po­mysł, choć koń­ców­ka mnie nie za­sko­czy­ła. Wspa­nia­ła ilu­stra­cja, od­da­ją­ca grozę:) Świet­nie opi­su­jesz oto­cze­nie bo­ha­ter­ki nie tylko po­przez to co widać, ale i przez za­pach, a nawet tem­pe­ra­tu­rę oto­cze­nia. W kilku sło­wach po­tra­fisz oddać de­ta­le, które skła­da­ją się na całą opo­wieść, do­da­jąc jej re­ali­zmu i wzbo­ga­ca­jąc. Daję klika:)

Po­do­ba­ło mi się. Faj­nie po­pro­wa­dzo­na nar­ra­cja i utrzy­ma­ny kli­mat. Za­koń­cze­nie sko­ja­rzy­ło mi się z “Trol­lo­wym mo­stem” Ga­ima­na, gdzie głów­ny bo­ha­ter za­mie­nia się cia­łem i ży­ciem z trol­lem strze­gą­cym ty­tu­ło­we­go mostu. Ale to tylko luźne sko­ja­rze­nie, bo­wiem tutaj jest zu­peł­nie inna at­mos­fe­ra gęst­nie­ją­cej grozy :)

Małe mam po­ję­cie o hor­ro­rach, ale ostat­nio je­stem nimi coraz bar­dziej za­in­te­re­so­wa­ny. Dla­te­go kiedy zo­ba­czy­łem, że opo­wia­da­nie ma ów tag, prze­ży­łem małą eks­cy­ta­cję.

Po­wo­li po­zna­ję Twoją twór­czość i coraz bar­dziej lubię styl, w któ­rym two­rzysz. Moim zda­niem wy­róż­niasz się pla­stycz­ną wy­obraź­nią oraz kre­acją cie­ka­wych bo­ha­te­rów, bo­ha­te­rek. Widzę tę rze­czy w “Po­wiedz, kim je­steś”. Cho­ciaż sam po­mysł nie­ory­gi­nal­ny, dla mnie jest fa­scy­nu­ją­cy. Do­ce­niam skom­po­no­wa­nie ta­kiej wizji. Prze­ko­nu­ją­co po­pro­wa­dzi­łaś nar­ra­cję, a bo­ha­ter­ka wy­da­ła się au­ten­tycz­na w swo­jej przy­go­dzie. Do­ce­niam to, że w Two­ich utwo­rach czy­tam zin­dy­wi­du­ali­zo­wa­ną per­spek­ty­wę, to zna­czy taką, w któ­rej sku­piasz się na bo­ha­te­rach, za­miast nad fi­lo­zo­fią do­oko­ła. Fan­ta­stycz­ny świat i dobra przy­go­da – wy­star­czy. 

Się­gną­łem po lek­tu­rę z cie­ka­wo­ścią i się nie za­wio­dłem. Bar­dzo fajna hi­sto­ria. Opo­wia­da­nie jest kli­ma­tycz­ne, zo­sta­ło ład­nie na­pi­sa­ne. Pi­szesz lekko, to też do­ce­niam. Groza two­rzy przede wszyst­kim cie­ka­wy ele­ment fan­ta­stycz­ny, nie tyle budzi strach, ile po­ru­sza wy­obraź­nię.

 

post scrip­tum: wy­ko­na­łaś rów­nie dobrą ilu­stra­cję :)

Fajny po­mysł na dyżur – przy cięż­ko cho­rym obcym. To mi się po­do­ba­ło.

Koń­ców­ka mniej – była zbyt łatwa do prze­wi­dze­nia.

I jakoś nie chce mi się wie­rzyć, że gdzieś po­wsta­ła rasa ze sła­by­mi cia­ła­mi. Jak oni wy­ewo­lu­owa­li?

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Mo­ni­que – dzię­ki za od­wie­dzi­ny :) Tak, zga­dzam się, że sam po­mysł ok, ale go­rzej z za­koń­cze­niem… Jakoś nie­ste­ty nie po­tra­fi­łam nic lep­sze­go wy­my­śleć :(

 

Cor­rinn – rów­nież dzię­ku­ję :)

 

Mer­say­sa­ke – ja też lubię hor­ro­ry, cho­ciaż, uwa­żam, że nie jest pro­sto na­pi­sać w tym ga­tun­ku coś na­praw­dę do­bre­go. , a już kogoś prze­stra­szyć… Oczy­wi­ście, bar­dzo mi miło, że po­do­ba Ci się ogól­nie mój styl pi­sa­nia :) Bar­dzo dzię­ku­ję :) Jeśli cho­dzi o to kon­kret­ne opo­wia­da­nie… Cóż, ma swoje za­le­ty, ale ma też wady.

 

Fin­kla – dzię­ki za klicz­ka mimo roz­cza­ro­wu­ją­cej koń­ców­ki. Obcy mieli mieć na po­cząt­ku bar­dzo silne ciała (Irla widzi ich w pew­nym mo­men­cie na bul­go­czą­cej pla­ne­cie w lep­szej kon­dy­cji), które do­pie­ro z cza­sem osła­bły.

 

Po­zdra­wiam wszyst­kich ser­decz­nie, życzę mi­łe­go wie­czo­ru i cie­szę się, że ilu­stra­cja się spodo­ba­ła :)

Wiesz, “prze­wi­dy­wal­na” to nie to samo, co “roz­cza­ro­wu­ją­ca”.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

:) Wiem… tylko coś ostat­nio mało sy­piam i wszyst­ko jawi mi się w coraz w czar­niej­szych ko­lo­rach :( I “prze­wi­dy­wal­na” za­mie­nia się w “roz­cza­ro­wu­ją­ca” i… Ech, cza­sem muszę się zdo­ło­wać, żeby być w sta­nie tro­chę od­po­cząć ;)

Świet­ne. Szko­da tylko, ze pro­ces prze­mia­ny tro­chę za krót­ko przed­sta­wio­ny. Można by tro­chę po­cią­gnąć w duchu kaf­ko­we­go Ka­ra­lu­cha. :)

Ko­lej­ny Twój tekst, który mnie do­tknął, po gom­bro­wi­czow­sku. Ko­cham „Ko­smicz­ny szpi­tal” i nie­wie­le ob­cho­dzą mnie re­cen­zje. Dla mnie kul­to­wy po­mysł, i zapis, i wy­obraź­nia. Żadna inna po­wieść White mnie tak nie wcią­gnę­ła.

Po­ru­szasz cie­ka­wy temat: to­wa­rzy­sze­nie przy śmier­ci, pomoc i… nie będę spoj­le­ro­wać. 

Po­do­ba­ło mi się roz­wią­za­nie. Praw­do­po­dob­ne, dy­le­mat: czy pchać się, czy nie, i co z tego może wy­nik­nąć.

 

Zer­k­nij na to, co za­uwa­ży­łam, ale sprawdź po swo­je­mu, czy pro­po­no­wa­ne lep­sze, za wy­jąt­kiem pierw­sze­go, czyli li­te­rów­ki.

‚Nie wie­dzia­łem, czy wwo­zi­li przez nie ja­kichś ran­nych,

Li­te­rów­ka, chyba ona.

‚a naj­wię­cej na pół­noc

Nie­zgrab­ne mi się zdaje

,Kar­mie­nie, co dwie go­dzi­ny. Ni­czym nie­mow­lak. Tylko nie pił mleka, lecz coś zbli­żo­ne do de­na­tu­ra­tu.

Chyba po­łą­czy­ła­bym; nie­mow­la­ka?; zbli­żo­ne­go?

 

Skar­żę się:) i pisz, a naj­le­piej skła­daj opo­wia­da­nia w tomik i roz­sy­łaj!

do­brej nocki:)

a

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Ni­kol­zol­lern – uwiel­biam kaf­ko­we­go Ka­ra­lu­cha :) Wiel­kie dzię­ki za prze­czy­ta­nie i ko­men­tarz :)

 

Asy­lum – jak zwy­kle dla mnie bar­dzo miła :) Dzię­ku­ję bar­dzo, zaraz po­pra­wiam błędy… Od­no­śnie roz­sy­ła­nia, myślę, że po­trze­bu­ję jesz­cze tro­chę czasu, rok, dwa… W sumie to ja bar­dzo lubię się uczyć. I teraz za za­da­nie wy­zna­czy­łam sobie pracę nad za­koń­cze­nia­mi ;)

 

 

Ni­kol­zol­lern, Asy­lum – Po­zdra­wiam ser­decz­nie i życzę spo­koj­nej nocy.

Pięk­ne opo­wia­da­nie, przej­mu­ją­ca ilu­stra­cja.

Za­pi­su­ję się do klubu Two­ich fanów i cze­kam z nie­cier­pli­wo­ścią na tomik w pa­pie­rze, oczy­wi­ście z ilu­stra­cja­mi Two­je­go au­tor­stwa.

Temat może i ogra­ny, ale liczy się wy­ko­na­nie, a to jest ge­nial­ne. 

Jeśli coś bę­dziesz po­pra­wia­ła, to wpa­dła mi w oko jesz­cze “widna” za­miast “windy”.

Po­zdra­wiam smiley

Fa­cies_Hip­po­cra­ti­ca – dzię­ki wiel­kie za miłe słowa :) Coś mi wszyst­kie “kró­cia­ki” wy­cho­dzą mało ory­gi­nal­ne, więc tak sobie myślę, że chyba dam sobie z nimi spo­kój i będę pisać dłuż­sze opo­wia­da­nia. Dzię­ku­ję bar­dzo za “windę” :) I faj­nie, że ilu­stra­cja się spodo­ba­ła :) Po­zdra­wiam ser­decz­nie.

Katiu:), miła nie je­stem, z lekka wiedź­mo­wa­ta i po­ryw­cza. Ty, tam do tych moich wska­zań błę­do­wych za bar­dzo się nie przy­wią­zuj – roz­sądź w ci­cho­ści ducha:p

W takim razie cie­szę się, że wi­dzisz ho­ry­zont, a tym­cza­sem z przy­jem­no­ścią będę czy­ta­ła Twoje opo­wia­da­nia, już bez pre­sji, że może ostat­nie oraz głowę prze­sta­nę Ci za­wra­cać z wy­da­wa­niem. Cza­sa­mi przy­po­mi­nasz mi A. Car­ter.

pzd srd:)

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Po­do­ba mi się, że prze­cho­dzisz od razu do rze­czy i do sy­tu­acji, w ja­kiej zna­la­zła się bo­ha­ter­ka. Nie wiem, czemu bo­ha­ter­ka zga­dza się na zle­ce­nie ani kim do­kład­nie jest…. i cie­szę się, że tego nie wiem. Tak jak pisał CM, mamy sce­ne­rię, bo­ha­te­rów, i le­ci­my z dobrą, wcią­ga­ją­cą opo­wie­ścią.

 

Dobry tekst :) Bie­rzesz znany sche­mat i opi­su­jesz go tak, że chce się czy­tać. Po­do­ba­ło mi się zwłasz­cza osa­mot­nie­nie bo­ha­ter­ki, za­mknię­cie w dy­żur­ce, po­sta­wa pie­lę­gniar­ki – to, że nie do­cie­ra­ły do niej ja­kie­kol­wiek proś­by bo­ha­ter­ki, naj­bar­dziej bu­do­wa­ło at­mos­fe­rę grozy. Po­zdra­wiam :)

Cóż mogę dodać od sie­bie? Katiu, do­brze wiesz, że umiesz świet­nie roz­pi­sać swoje po­sta­cie – czy­tel­nik an­ga­żu­je się i jest cie­ka­wy, co bę­dzie dalej. Koń­ców­ka nie oka­za­ła się dla mnie za­sko­cze­niem, ale spo­sób pro­wa­dze­nia nar­ra­cji i mo­ty­wy, które wy­ko­rzy­sta­łaś są bar­dzo miod­ne. I za­uwa­ży­łam, że im bar­dziej tekst mi się po­do­ba, tym trud­niej mi na­pi­sać dłuż­szy ko­men­tarz. Czyli tra­dy­cyj­nie, tra­fi­łaś w punkt mo­je­go gustu i co lubię czy­tać na co dzień :)

Asy­lum – z Cie­bie to bar­dzo słod­ka Wiedź­ma ;) a od­no­śnie po­ryw­czo­ści, bar­dzo do­brze Cię ro­zu­miem, bo sama do spo­koj­nych osob­ni­ków nie na­le­żę. Dla­te­go też cza­sem, gdy mi się coś nie uda, to sobie myślę, że już nic wię­cej nie na­ry­su­ję ani nie na­pi­szę, ale potem i tak mnie za­rów­no do pi­sa­nia jak i ry­so­wa­nia znowu cią­gnie i tak się to wszyst­ko kręci ;)

Z wy­da­wa­niem, jak pew­nie wszy­scy wiemy, pro­sto nie jest… Cho­ciaż moim zda­niem warto pró­bo­wać i może ja też kie­dyś spró­bu­ję :) Teraz jesz­cze czuję się za słaba, za­rów­no pod wzglę­dem pi­sar­skich umie­jęt­no­ści, jak i psy­chi­ki :)

 

Cle­vish – dzię­ku­ję bar­dzo za ko­men­tarz, cie­szę się, że sie spodo­ba­ło, mimo ogra­nych mo­ty­wów. A pie­lę­gniar­ka, to już nie do końca była pie­lę­gniar­ka ;)

 

De­ir­driu – bar­dzo dzię­ku­ję za wi­zy­tę i miłe słowa. Jak już wcze­śniej pi­sa­łam za­koń­cze­nia wciąż spra­wia­ją mi dużo pro­ble­mów, cho­ciaż w przy­pad­ku tego tek­stu, chyba bar­dziej pro­blem jest ogól­ny brak ory­gi­nal­no­ści…

 

Po­zdra­wiam wszyst­kich ser­decz­nie i życzę mi­łe­go wie­czo­ru :)

Spo­koj­nie, Katiu, swoją drogą po­dą­żaj. Nic, na hop! Wszyst­ko w swoim cza­sie. Za dwa lata Ci przy­po­mnę i bez na­pi­na­nia się, no, może tro­chę, cza­sa­mi:)

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

:):):) heart

A pie­lę­gniar­ka, to już nie do końca była pie­lę­gniar­ka ;)

Tak, za­uwa­ży­łam, to było jasne w tek­ście ;) Skrót my­ślo­wy z mojej stro­ny.

smiley

Ład­nie skro­jo­ne pod limit, nie­źle upchnę­łaś kli­mat, ale za­bra­kło mi tego stra­chu. Był nie­po­kój… bar­dzo lekki, ale nie strach. Po­ga­si­łem świa­tła w po­ko­ju, włą­czy­łem sobie od­po­wied­nią mu­zy­kę, ale cze­goś mi za­bra­kło. Bez dwóch zdań pięk­nie pi­szesz, Katiu i masz wspa­nia­łą wy­obraź­nię, ale tutaj bar­dziej przy­tło­czy­ła mnie ta “dusz­ność” i cie­ka­wość – czu­łem to, ale nie po­ja­wił się ten głę­bo­ki stan odrę­twie­nia, który każe czy­tać do końca mimo coraz bar­dziej po­chła­nia­ją­ce­go nie­po­ko­ju.

Bra­ko­wa­ło mi lep­sze­go sprze­da­nia in­for­ma­cji, że bo­ha­ter­ka mu­sia­ła tam pójść i pod­kre­śle­nia, że to ra­czej nie do końca zro­zu­mia­łe oraz bez­piecz­ne – przez więk­szość tek­stu pro­wa­dzi­ła mnie cie­ka­wość świa­ta i tych ob­cych, a nie obawa, więc nie­ste­ty tej roli tekst dla mnie nie speł­nił.

Moim zda­niem gdy­byś od po­cząt­ku, spró­bo­wa­ła bu­do­wać na­pię­cie i ogra­ni­czy­ła nieco opisy o cie­ple, tekst wy­padł­by w moich oczach znacz­nie le­piej.

No ale nie­za­prze­czal­nie cie­ka­wy i ory­gi­nal­ny, kli­mat dość cięż­ki, to się udało. Tekst dobry, gdyby nie tag “hor­ror”, oce­nił­bym jako świa­ty, ale przez niego spo­dzie­wa­łem się cze­goś nieco in­ne­go.

Może po pro­stu takie ufoki mi nie po­de­szły, kto wie… ;)

Po­wo­dze­nia w kon­kur­sie!

Dobre. Ale to u Cie­bie norma :D. Znaj­du­jesz swoją drogę – widze, że ko­lej­ne Twoje opo­wia­da­nia są coraz bar­dziej róż­no­rod­ne. I że nie­ja­ko wy­cho­dzisz z ich te­ma­ty­ką “na ze­wnątrz”, nie są już tak her­me­tycz­ne i in­tro­wer­tycz­ne jak kie­dyś – a to tylko im robi le­piej.

Tym razem kli­mat mocno kaf­kow­ski (przy­po­mnia­ła mi się na­tych­miast Prze­mia­na;). Prze­czy­ta­łem z za­in­te­re­so­wa­niem. Po­zdra­wiam :)

Zwró­cić piór­ko Sowom i Skow­ron­kom z Ke­ple­ra!

Dodam jesz­cze, że dla mnie za­koń­cze­nie oka­za­ło się za­ska­ku­ją­ce. Ob­sta­wia­łam, że wątek hor­ro­ro­wy bę­dzie zwią­za­ny z czymś we­wnątrz szpi­ta­la. Szcze­gól­nie, że ta pie­lę­gniar­ka wy­da­ła się od razu dosyć mrocz­na.

Ma­Skrol – dzię­ku­ję bar­dzo za prze­czy­ta­nie i ko­men­tarz. Zmie­ni­łam tag na fan­ta­sy, bo w sumie masz rację, że to nie hor­ror :) Do tego, żeby na­pi­sać dobry hor­ror, od­po­wied­nio zbu­do­wać na­pię­cie i ko­go­kol­wiek prze­stra­szyć, to jesz­cze mi nie­ste­ty dużo bra­ku­je…

 

Ry­ba­ku – dzię­ki za wi­zy­tę. Faj­nie, że sko­ja­rzy­ło Ci się z “Prze­mia­ną” :) Od­no­śnie róż­no­rod­no­ści, rze­czy­wi­ście pró­bu­ję pisać różne rze­czy, żeby się sama sobą nie znu­dzić ;) A że jedne wy­cho­dzą le­piej, a inne go­rzej, tak to już jest :)

 

Ando – cie­szę się, że Tobie za­koń­cze­nie sie spodo­ba­ło. A od­no­śnie pie­lę­gniar­ki to moja ulu­bio­na po­stać w tym tek­ście ;)

 

Życzę wszyst­kim mi­łe­go wie­czo­ru :)

Cie­ka­we :)

Przy­no­szę ra­dość :)

Faj­nie, że cie­ka­we :) Dzię­ki Anet :)

Do jego „głowy” po­wbi­ja­nych było mnó­stwo za­koń­czo­nych igła­mi prze­wo­dów.

Chyba ra­czej “W jego głowę…”

 

Po­do­ba­ła mi się kom­pak­to­wość tego opo­wia­da­nia, bo udało Ci się zmie­ścić całą hi­sto­rię w nie­ca­łych 10k zna­ków bez żad­nej szko­dy dla fa­bu­ły. Cała resz­ta…

Przy­znam, że bez za­chwy­tów. Nie prze­ko­nał mnie styl, te jed­no­wy­ra­zo­we zda­nia, cho­ciaż po­dej­rze­wam, że zde­cy­do­wa­łaś się na taki za­bieg, żeby za­osz­czę­dzić znaki ;) Do mnie nie do końca prze­ma­wia taki styl; w szor­tach jesz­cze ok, na dłuż­szą metę – meh.

Hi­sto­ria też tak zu­peł­nie śred­nio mi się. Finał ogra­ny i prze­wi­dy­wal­ny.

 

Sorry, że tak ma­ru­dzę, ale prze­czy­taw­szy naj­pierw ko­men­ta­rze, na­sta­wi­łam się na bombę i tro­chę roz­cza­ro­wa­łam.

 

three go­blins in a trench coat pre­ten­ding to be a human

Gra­vel – to z pew­no­ścią nie jest jakiś super tekst, ech, myślę, że pod wzglę­dem po­my­słu na­le­ży nawet do sła­bych. Tak czy ina­czej, bar­dzo dzię­ku­ję za od­wie­dzi­ny i ko­men­tarz. Jeśli cho­dzi o jed­no­wy­ra­zo­we “zda­nia”, będę sta­rać na nie w przy­szło­ści bar­dziej uwa­żać. Zaraz po­pra­wiam błąd.

Po­zdra­wiam ser­decz­nie i życzę mi­łe­go wie­czo­ru.

Niby wszyst­ko już gdzieś było: szpi­tal, obcy, pod­mian­ka jaźni. Blond pie­lę­gniar­ka może to nie to samo co fa­ce­ci w ciem­nych gar­ni­tu­rach i jesz­cze ciem­niej­szych oku­la­rach, ale ok. Mimo to a może wła­snie dla tego czyta się to cał­kiem do­brze. po­zdra­wiam. 

MPJ78 – dzię­ki za wi­zy­tę, wiem, że nie za ory­gi­nal­nie, ale faj­nie, że się do­brze czyta ;) Po­zdra­wiam ser­decz­nie i mi­łe­go dnia :)

Po­do­ba mi się "piw­nicz­ny" kli­mat. Za­wsze lu­bi­łem te ko­ry­ta­rze na 15 pię­trze pod zie­mią i niżej. :) Jak zwy­kle u Cie­bie do­brze na­pi­sa­na część oby­cza­jo­wa. Co praw­da obcy sko­ja­rzył mi się z "kre­sków­ką" Mar­sja­nie ata­ku­ją, ale opis su­ge­styw­ny, choć nie do końca ory­gi­nal­ny. Dobre przej­ścia do ko­lej­nych scen, widać wy­raź­nie, że dużo teraz pi­szesz i ro­bisz już to z dużą świa­do­mo­ścią.

To, co za­sta­na­wia mnie naj­bar­dziej, to bo­ha­ter­ka. Od ja­kie­goś czasu widzę w Two­ich głów­nych bo­ha­te­rach wspól­ne cechy: nie­pew­ność, alie­na­cja, ale też do­broć. I choć na pierw­szy rzut oka ci bo­ha­te­ro­wie prze­cho­dzą we­wnętrz­ne prze­mia­ny (może aku­rat tutaj nie), to po głęb­szej ana­li­zie myślę, że wcale tak się nie dzie­je.

Nie­zmien­nie jed­nak lubię za­glą­dać do Two­ich opo­wia­dań.

Po­zdra­wiam.

Dar­con – miło mi, że wciąż lu­bisz za­glą­dać do moich tek­stów :) Mimo iż ostat­nio, idą chyba nie do końca w tym kie­run­ku, który lu­bisz… :) Jeśli cho­dzi o bo­ha­te­rów, to ra­czej nie prze­cho­dzą żad­nych prze­mian – prze­my­ślę to, pi­sząc ko­lej­ne opo­wia­da­nia.

Po­zdra­wiam ser­decz­nie i życzę mi­łe­go wie­czo­ru :)

Świet­ne opo­wia­da­nie! No i gra­fi­ka wspa­nia­ła. Wy­glą­da bar­dzo pro­fe­sjo­nal­nie. Je­steś gra­fi­kiem? Bar­dzo spodo­ba­ły mi się nie­pew­ne uczu­cia bo­ha­ter­ki do ob­ce­go. Mie­szan­ka stra­chu, współ­czu­cia i obrzy­dze­nia.

Dje­hu­ty – dzię­ku­ję za wi­zy­tę i miłe słowa :) Od­no­śnie ilu­stra­cji, nie je­stem pro­fe­sjo­nal­nym gra­fi­kiem, ale ry­su­ję hob­by­stycz­nie już ponad sześć lat :)

Jesz­cze raz dzię­ki i mi­łe­go dnia :)

Pięk­na ilu­stra­cja Katiu ;)

Wszę­dzie gdzie za­glą­dam to grozą wieje, a ja nie lubię hor­ro­rów ;) ale za­czy­nam czy­tać i nie mogę się ode­rwać. Po­do­bał mi się bar­dzo kli­mat Two­je­go opo­wia­da­nia. Przy­tła­cza­ją­ca du­cho­ta, gorąc i za­pach… Ma­lu­jesz sło­wa­mi.

Dzię­ku­ję, Matko Chrzest­na :) Tym razem chyba jed­nak ilu­stra­cja lep­sza od tek­stu, ale cóż… ;) Po­zdra­wiam ser­decz­nie.

Może nie wy­glą­dam, ale je­stem tu ad­mi­ni­stra­to­rem. Jeśli masz jakąś spra­wę - pisz śmia­ło.

Ar­nu­bis, dzię­ki za wi­zy­tę :)

Fajna ilu­stra­cja. Pa­su­je do kli­ma­tu. Mia­łem ciar­ki na końcu.

Black­Snow – wiel­kie dzię­ki :) I mi­łe­go dnia :)

Zda­wa­ło­by się, że to tylko dyżur przy cho­rym, ale kiedy at­mos­fe­ra za­czy­na gęst­nieć od woni, tem­pe­ra­tu­ry i cze­goś jesz­cze nie­uchwyt­ne­go, a Irla zdaje się do­słow­nie nie mieć wyj­ścia…

Ech, Katiu, krót­kie to opo­wia­da­nie, a tyle w nim emo­cji!

 

ude­rzy­łam cia­łem w szkla­no­pla­sti­ko­wą po­wierzch­nię. ―> …ude­rzy­łam cia­łem w szkla­no-­pla­sti­ko­wą po­wierzch­nię.

 

O przy­no­szą­cą obu stro­nom ko­rzy­ści wy­mia­nę. ―> Tu chyba miało być: O wy­mia­nę, przy­no­szą­cą ko­rzy­ści obu stro­nom.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Reg – bar­dzo się cie­szę, że sie spodo­ba­ło i oczy­wi­ście dzię­ku­ję za wy­ła­pa­ne błędy :) Zaraz po­pra­wiam.

Po­zdra­wiam ser­decz­nie i życzę mi­łe­go dnia :) 

Bar­dzo pro­szę, Katiu, i, jeśli wolno, pro­szę o ko­lej­ne hor­ro­ry, al­bo­wiem świet­nie Ci wy­cho­dzą. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

To bar­dzo mi miło :) Ko­lej­ny tekst to nie hor­ror, i ten nad któ­rym obec­nie pra­cu­ję też nie, ale na­stęp­ny na­pi­szę jakiś hor­ro­rek ;)

Po­zo­sta­je uzbro­ić się w cier­pli­wość, a czas ocze­ki­wa­nia skra­cać sobie lek­tu­rą in­nych Two­ich opo­wia­dań – coś tam jest w ko­lej­ce. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Jest, jest, tylko chyba tro­chę mniej w stylu Reg ;)

Prze­czy­ta­my, zo­ba­czy­my. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

:):):)

 

Black­tom, wiel­kie dzię­ki za prze­czy­ta­nie :)

Tro­chę mam z tym tek­stem pro­blem. Hi­sto­ryj­ka jest pro­sta, za­koń­cze­nie aku­rat­ne, choć wy­cią­gnię­te z worka kilku opcji, na które się za­no­si­ło, ale to żaden za­rzut. Isto­ta rzecz tkwi w tym, jak nam tę hi­sto­ryj­kę sprze­da­jesz. Na po­cząt­ku my­śla­łem, że wszyst­ko jest tu na po­waż­nie, lekka gro­te­ska (sam po­mysł:), ale ogól­nie pełna po­wa­ga. W któ­rymś mo­men­cie za­czą­łem czy­tać to jak pul­po­wą hi­sto­ryj­kę ze Stre­fy Zmro­ku. Prze­ry­so­wa­ne po­sta­cie (pie­lę­gniar­ka w typie pin-up, oku­la­ry w ro­go­wej opra­wie), tanie efek­ty (ten gorąc i roz­ma­zu­ją­cy się obraz omdle­wa­ją­cej bo­ha­ter­ki), gu­mo­wy ko­smi­ta, tkwią­cy na łóżku ni­czym upior­na bab­cia z we­ir­do­wej wer­sji Czer­wo­ne­go Kap­tur­ka. No i wtedy za­czą­łem się na­praw­dę do­brze bawić:) W takim an­tu­ra­żu to opo­wia­da­nie strasz­nie mi się spodo­ba­ło:)

Mi­chał Pe – dzię­ki za ko­men­tarz, a tekst… jed­nym się po­do­ba bar­dziej, innym mniej. Moim zda­niem, nie­ste­ty, też cze­goś mu bra­ku­je, ale tak szcze­rze, to nie po­tra­fię pisać krót­kich tek­stów…

Po­zdra­wiam ser­decz­nie :)

Ależ mi się po­do­ba­ło, po pro­stu pod­czas lek­tu­ry wy­obraź­nia mnie chyba tro­chę za bar­dzo po­nio­sła:) 

To cie­szę się :)

Bar­dzo mi się po­do­ba­ło. Wzię­łaś znane kloc­ki i zbu­do­wa­łaś z nich taki nowy na­wie­dzo­ny szpi­tal, że się oglą­da­łam za sie­bie przy lek­tu­rze. Tekst stoi kli­ma­tem i na­ra­sta­ją­cym na­stro­jem gro­te­ski i grozy jed­no­cze­śnie. Ko­smicz­ny hor­ror w mi­kro­ska­li wy­szedł ci bar­dzo faj­nie.

ninedin.home.blog

Ni­ne­din – bar­dzo dzię­ku­ję :) Cie­szę się, że się spodo­ba­ło mimo ogra­nych mo­ty­wów :)

Po­zdra­wiam ser­decz­nie :)

Świet­ne opo­wia­da­nie, prze­czy­ta­ne na kilku wde­chach. Przy­jem­nie to­pi­łem się w gęst­nie­ją­cym kli­ma­cie :)

Edward – bar­dzo dzię­ku­ję :):):)

Tak, opo­wia­da­nie do­brze sie czy­ta­ło, ale mam jedną uwagę na­tu­ry lo­gi­ki fa­bu­lar­nej. Cie­ka­we czy je­steś w sta­nie to obro­nić.:)Torek mówi: My mamy chore ciała, a wy umy­sły… a potem bo­ha­ter­ka lą­du­je w cho­rym ciele ob­ce­go i jej chory umysł nim kie­ru­je. Lo­gicz­nirj by bylo, zeby zdro­wy umysł ob­ce­go wy­lą­do­wał w zdro­wym ciele bo­ha­ter­ki praw­da?

Bruno – wy­da­je mi się, że jest tak jak po­win­no być, umysł ob­ce­go przej­mu­je zdro­we ciało bo­ha­ter­ki, a jej chory umysł lą­du­je w cho­rym ciele ufo­lud­ka…

Na tak, ja­kie­goś za­ćmie­nia do­zna­łem:) Prze­cież to lo­gicz­ne co mo­wisz… Moze zbyt późno to czy­ta­łem :/ Swoją drogą ten ufo­lu­dek to był okrut­ny, mógł prze­cież po pro­stu za­brać tylko jej ciało, a ją po pro­stu zabić a nie umiesz­czać w cho­rym ciele by cier­pia­ła:(

Ufo­lu­dek rze­czy­wi­ście nie za fajny, brr, nie chcia­ła­bym się na ta­kie­go na­tknąć… Po­zdra­wiam ser­decz­nie :)

Do­brze się czy­ta­ło, opo­wia­da­nie jest spój­ne, ma kli­mat i trzy­ma w na­pię­ciu. Po­mysł z prze­cho­dze­niem umy­słów w inne ciała nie jest może zbyt ory­gi­nal­ny, ale wy­gląd ko­smi­ty już tak. Tro­chę za szyb­ko le­cia­ły te opisy zwi­dów bo­ha­ter­ki, za szyb­kie prze­sko­ki i za krót­kie opisy:

Szpi­tal­na sala, pu­sty­nia, szpi­tal­na sala, pu­sty­nia

Nawet jeśli chcia­łaś osią­gnąć wła­śnie taki efekt, że bo­ha­ter­ce bar­dzo szyb­ko mi­ga­ją te ob­ra­zy, to jed­nak mi te szyb­kie prze­sko­ki nieco zgrzy­ta­ją.

Ro­zu­miem, że w ciele pie­lę­gniar­ki był ko­smi­ta. W sumie tekst po­ka­zu­je, że nie ma żad­nej sym­bio­zy, tylko rasy na­wza­jem się męczą i wy­ko­rzy­stu­ją – lu­dzie ich wy­ko­rzy­stu­ją do ja­kichś dziw­nych badań i eks­pe­ry­men­tów, a ko­smi­ci wia­do­mo co robią. Myślę, że prze­sła­nie jest uni­wer­sal­ne – dą­ży­my do sym­bio­zy, a jed­nak nie wy­cho­dzi (cho­ciaż może ko­smi­ci z tego tek­stu ro­zu­mie­ją sym­bio­zę ina­czej albo nie wie­dzą, że za­bie­ra­nie czy­je­goś ciała jest be).

So­na­ta – dzię­ku­ję bar­dzo za ob­szer­ny ko­men­tarz. Prze­sko­ki rze­czy­wi­ście tro­chę zgrzy­ta­ją, spró­bu­ję coś z nimi zro­bić, ale już ogło­sze­niu wy­ni­ków kon­kur­su.

Po­zdra­wiam ser­decz­nie i życzę mi­łe­go dnia :)

wy­szło ci bar­dzo dobre opo­wia­da­nie, katiu :) Bu­du­jesz na­pię­cie stop­nio­wo, a at­mos­fe­ra przy­tła­cza cia­sno­tą i dusz­no­ścią. Może nie masz tu hor­ro­ru, ale thril­ler na pewno. Znane mo­ty­wy wy­ko­rzy­stu­jesz w nowy spo­sób i mimo że koń­ców­ka nie za­ska­ku­je szcze­gól­nie to lek­tu­rę oce­niam jako udaną :)

 

edyt:

 

ach, no i bar­dzo ładny ry­su­nek wpro­wa­dza­ją­cy! 

Uży­wa­nie po­praw­nej pol­sz­czy­zny jest bar­dzo sek­sow­ne

Sy – dzię­ku­ję :) wiem, że wy­szło mało ory­gi­nal­nie, ale cie­szę się ogól­nie się po­do­ba­ło :) I miło mi, że ilu­stra­cja też przy­pa­da­ła Ci do gustu :)

Po­zdra­wiam ser­decz­nie :)

wy­szło mało ory­gi­nal­nie

nie czy­tam zbyt wielu opo­wia­dań grozy z ko­smi­ta­mi, więc dla mnie to było dość świe­że do­świad­cze­nie. Tym bar­dziej się cie­szę, że na­tra­fi­łam na twoją twór­czość; two­je­go stylu pi­sa­nia nie trze­ba re­kla­mo­wać :)

Uży­wa­nie po­praw­nej pol­sz­czy­zny jest bar­dzo sek­sow­ne

Dzię­ki Sy :):):)

Dresz­czyk i motyw z ko­smi­ta­mi jak naj­bar­dziej są. Pu­en­ta może trosz­kę spo­dzie­wa­na, ale nie prze­szka­dza ogól­ne­mu wra­że­niu. Tak trzy­mać!

Oidrin – Bar­dzo dzię­ku­ję :):):)

Ju­ror­ska pa­pla­ni­na ;)

 

Ależ ja uwiel­biam nar­ra­cję w pierw­szej oso­bie! Wielu uważa, że przy jej po­mo­cy nie można prze­ka­zać ta­kie­go za­kre­su emo­cji, co w in­nych, że jest nie­prak­tycz­na w bu­do­wie świa­ta przed­sta­wio­ne­go, trud­na dla czy­tel­ni­ka … ale dla mnie jest do­sko­na­ła do two­rze­nia psy­cho­lo­gicz­nie roz­bu­do­wa­nych po­sta­ci. Tutaj wszyst­ko ma zna­cze­nie. Rytm myśli snu­tych przez po­stać. To na co zwra­ca uwagę, czego nie widzi lub nie chce wi­dzieć. W końcu jest tylko ona…

Tak. Nar­ra­cja w pierw­szej oso­bie jest super i świet­nie na­da­je się do krót­kich form, co autor udo­wod­nił swoim opo­wia­da­niem. Jest tutaj cała pa­le­ta emo­cji, wra­żeń do­znań zmę­cze­nie, wy­pa­le­nie, wąt­pli­wo­ści, strach… I wszyst­ko co naj­lep­sze – kli­ma­tycz­ne i cięż­kie jak smog wcią­ga­ny wie­czo­ra­mi w nasze płuca. Każdy po­czu­je.

No i takie jest to opo­wia­da­nie. Umie­jęt­nie za­go­spo­da­ro­wa­ne, wła­ści­wie po­skła­da­ne i do­sta­tecz­nie wy­ak­cen­to­wa­ne. Fan­ta­sty­ki nie bra­ku­je. Obcy, in­wa­zja, te­le­pa­tia, za­mia­na umy­słów… miej­sca­mi nie­przy­jem­nie kli­szo­wa­te i wtór­ne, ale bez­a­pe­la­cyj­nie fan­ta­stycz­ne. Wszyst­ko ską­pa­ne w przy­zwo­itym ryt­mie akcji i ob­da­rzo­ne ludz­kim bo­ha­te­rem.

Czy w taki razie ów cięż­ki dyżur jest sed­nem opo­wia­da­nia, prze­sła­nia, które z tak atrak­cyj­ne­go wy­ko­na­nia po­win­no prze­bi­jać na plan pierw­szy? Nie. By­naj­mniej. Tutaj sed­nem jest we­wnętrz­ne za­gu­bie­nie czło­wie­ka, miraż czło­wie­cze­go po­strze­ga­nia, ułudą wy­da­wa­nych wy­ro­ków, po­nie­kąd kpiną z buty na­szej pew­no­ści. No po­wiedz. Kim tak na­praw­dę je­steś? Toteż dyżur, nie ważne jaki by nie był, jest tylko ele­men­tem drogi; środ­kiem do ob­ja­wie­nia tej praw­dy. Spo­koj­nie, to nie­wiel­ki za­rzut, tak też można po­dejść do kon­kur­so­we­go te­ma­tu.

Tak przy oka­zji. Cał­kiem nie­daw­no czy­ta­łem opo­wia­da­nie P.K.Dick’a ze zbior­ku „In­po­stor: test na czło­wie­czeń­stwo” wła­śnie o ta­kiej te­ma­ty­ce (nie­oczy­wi­sta in­wa­zja, za­mia­na ciał) i prze­sła­niu (błą­dzisz, nie wiesz jaką rolę grasz, bo nic nie jest, tym czym się wy­da­je) i muszę przy­znać, że to tutaj nie od­sta­je.

Bar­dzo lubię te kli­ma­ty.

 

Czwart­ko­wy

Black­tom – bar­dzo dzię­ku­ję za wni­kli­wy ko­men­tarz. Jeśli cho­dzi o nar­ra­cję pierw­szo­oso­bo­wą… Mnie też ona wy­jąt­ko­wo pa­su­je, wła­śnie dla­te­go, że można skon­cen­tro­wać się na po­sta­ci. W pew­nym sen­sie całe opo­wia­da­nie w nar­ra­cji pierw­szo­oso­bo­wej jest cha­rak­te­ry­sty­ką nar­ra­to­ra, czyli głów­ne­go bo­ha­te­ra… Oczy­wi­ście ma on swoje wady, ale… hm, chyba wszyst­ko za­le­ży od tego, co chce się na­pi­sać :)

Jesz­cze raz dzię­ki, cie­szę się, że ogól­nie się po­do­ba­ło, po­zdra­wiam ser­decz­nie i życzę mi­łe­go wie­czo­ru :)

 

Mamy tu bar­dzo kla­sycz­ny motyw znany z hor­ro­rów scien­ce-fic­tion. Jest bar­dzo dusz­ny, cięż­ki kli­ma­cik. Jak na tak krót­ki tekst, zręcz­nie i umie­jęt­nie opi­su­jesz pusty, wie­czor­ny szpi­tal, pełen grozy. Jego ko­ry­ta­rze, pod­ziem­ne po­zio­my z ich kosz­mar­ną ta­jem­ni­cą. Jest w tek­ście tro­chę obrzy­dli­wo­ści, czuć hip­no­ty­zu­ją­ca aurę ko­smi­ty, obez­wład­nia­ją­cy strach i bez­sil­ność w fi­na­le. Wątek, pod­mia­ny ciał/umy­słów nie jest cał­kiem nowy, ale do­brze się tutaj spraw­dza jako "za­ska­ku­ją­ce/spo­dzie­wa­ne" do­mknię­cie fa­bu­ły. Coś po­mię­dzy fil­mo­wą "In­wa­zją po­ry­wa­czy ciał" czy "Żoną astro­nau­ty", se­ria­lo­wy­mi "Na­jeźdź­ca­mi z ko­smo­su" (kto to pa­mię­ta?), a in­ny­mi hi­sto­ria­mi bez happy endu, w któ­rych obca isto­ta za­bie­ra/opa­no­wu­je ciało nie­win­ne­go bo­ha­te­ra/ki.

Otwie­ra­jąc lek­tu­rę, mia­łem kilka tro­pów. My­śla­łem, że bar­dziej do­ci­śniesz spi­sko­wy wątek szpi­ta­la i ob­ce­go. Gdyby to na przy­kład Sys­tem/Rząd/Wła­dza/Kor­po­ra­cja trzy­ma­ła w ta­jem­ni­cy ta­kich ob­cych i po­zwa­la­ła im przej­mo­wać ciała nie­świa­do­me­go per­so­ne­lu i in­nych ludzi? Może ów Sys­tem/Kor­po­ra­cja by­ła­by już opa­no­wa­na przez ob­cych i tak wła­śnie w ten spo­sób do­ko­ny­wa­ła się cicha in­wa­zja? Ale u Cie­bie też jest cie­ka­wie. Bo­ha­ter­ka stu­dio­wa­ła alie­no­lo­gię, czyli mamy bar­dziej kla­sycz­ną s-f, w któ­rej obcy są na po­rząd­ku dzien­nym, a ich "dy­wer­sja" to nie­ja­ko ze­msta na eks­pe­ry­men­tu­ją­cych na nich lu­dziach, lub za­pla­no­wa­ne dzia­ła­nie "na przy­nę­tę".

Mrocz­ny ka­wa­łek prozy. I jak zwy­kle u Cie­bie, do­brze na­pi­sa­ny. Może tro­chę zbyt kla­sycz­ny i prze­wi­dy­wal­ny w pro­stej fa­bu­le, ale nad­ra­bia­ją­cy to nie­po­ko­ją­cym, gę­stym kli­ma­tem.

Ps. I zu­peł­nie nie wiem, dla­cze­go Twój obcy sko­ja­rzył mi się z ko­smi­tą z ho­war­dow­skiej "Wieży sło­nia".

Po prze­czy­ta­niu spa­lić mo­ni­tor.

Mr. Maras – bar­dzo dzię­ku­ję za ob­szer­ny ko­men­tarz i cóż… bar­dzo się z niego cie­szę, bo to chyba pierw­szy z moich tek­stów, który Ci się w miarę spodo­bał :) Nie­ste­ty, “Wieży Sło­nia” nie czy­ta­łam…

Po­zdra­wiam ser­decz­nie :)

Po­do­ba­ły mi się rów­nież inne Twoje tek­sty, Katiu.

Po prze­czy­ta­niu spa­lić mo­ni­tor.

smileysmileysmiley

Nowa Fantastyka