
Tekst w najnowszej wersji znalazł się w książce "Jest dobrze" (e-book za darmo: https://ridero.eu/pl/books/jest_dobrze/)
Tekst w najnowszej wersji znalazł się w książce "Jest dobrze" (e-book za darmo: https://ridero.eu/pl/books/jest_dobrze/)
Jeden z barów w Warszawie
Popatrzyłem otępiałym wzrokiem na ekran za barem, potem podumałem, podniosłem kufel z piwem, wychyliłem go duszkiem i otarłem ręką usta.
Szkoda gościa.
Mężczyzna z ekranu siedział na drewnianej ławce dla oskarżonych. Spuścił lekko głowę. Na twarzy nieszczęśnika widać było wyraźne ślady pobicia, a na rękach, które trzymał z przodu, miał zapięte metalowe kajdanki.
Skurwiele nie kryją się nawet z torturami.
Nie to mnie jednak najbardziej uderzyło, tylko wzrok mężczyzny, w którym dostrzegłem pełną rezygnację i jakąś taką ogromną pustkę i żal. Wstrząsnęło to mną jak cholera, gdyż tak samo patrzyła moja była, gdy przyłapałem ją in flagranti.
Asia Joasia kochała mnie nad życie, ale nie przeszkodziło to jej pieprzyć się z moim najlepszym kolegą Michałem.
– Bo ja myślałam, że z zazdrości dasz mu w mordę i będziemy się znowu namiętnie godzić. – Te słowa post factum były moją i jej największą porażką, a ja nawet teraz po trzech latach wciąż je wspominam, gdy zabieram na weekendy małą słodką Alinkę i równie niewinnego Jacka.
– I dlatego sąd skazuje oskarżonego. Proszę wyprowadzić. Sprawa ekstradycji do Japonii będzie rozważana w terminie późniejszym. – Do rzeczywistości przywrócił mnie głos Anny Marii z telewizora. – Przechodzimy do sprawy tysiąc czterysta dziesięć.
– No to ziutek przepadł z kretesem. – Jakiś żulik obok mnie podniósł kufel, a ja odruchowo stuknąłem się z nim, bo wiedziałem, że w tym pubie to mile widziane.
To mogło być wczoraj albo tydzień temu. Ciekawe, czy koleś jeszcze żyje. – Zauważyłem. Ten kraj schodzi na psy.
Zakład karny Warszawa Białołęka
Po raz pierwszy bał się tak mocno w swoim życiu.
Owszem, zdarzało mu się wcześniej obawiać klasowych osiłków albo troskliwych młodzieńców, którzy do znudzenia pytali o jego problemy, ale nigdy, przenigdy uczucie strachu nie było tak intensywne.
Był nim teraz przesiąknięty. Cuchnął, a słony pot lał się z niego tak mocno, że aż zalewał mu oczy.
Chcę żyć! – krzyczała każda komórka jego ciała, a głos w głowie nie pozwalał mu się skupić na niczym innym, tylko na analizowaniu, jak wydostać się z tego szajsu.
To był lęk, który wszelkimi porami wychodził z każdej komórki ciała. Chociaż nie, to nie był nawet lęk, tylko przeraźliwy zwierzęcy strach, coś co wyostrza do granic niemożliwości każdy zmysł i absorbuje do obrony wszystkie zasoby organizmu.
Kurwa! KURWA! KU–RWA! – Próbował się szarpać.
Przewidzieli, że będzie chciał uciec albo zrobić sobie krzywdę. Leżał przypięty szerokimi skórzanymi pasami do twardego łóżka w kształcie krzyża, które wyłożono tanią ceratą. Nie mógł ruszyć nawet palcem. Był zakneblowany, unieruchomiony i dla większego upodlenia pozostawiony sam sobie. Tu miał leżeć, srać, szczać i zdechnąć.
Zrobiłby wszystko, żeby cofnąć czas, te kilka przeklętych sekund, gdy wjechał po pijaku w dziecko na przejściu dla pieszych.
To było okropne zdarzenie i nawet teraz nie potrafił o nim myśleć.
Miał w głowie tylko pojedyncze obrazy. Droga, trzask, latarnia, niebieskie światełka, pijacki śmiech i bełkot, chyba jego, ciosy pałą, ból i rzyganie, izba wytrzeźwień i błyskawiczny sąd elektroniczny na niebieskim tle dla reżimowej telewizji. Do tego twarz papugi, którego widział tylko godzinę, ale który zdążył wywęszyć, że pannica miała kilkanaście lat, fascynację czarnymi mszami i najwyraźniej depresję.
Pieprzony garniturowiec! Pieprzony sąd! Pieprzeni wszyscy!
Wszystko mu się mieszało i było przykryte poczuciem winy, które przyszło, gdy w końcu wytrzeźwiał i zrozumiał, co się stało.
Jezu, dopomóż! Boże, ten jeden raz! KUR–WA! – Łypał teraz oczami na lewo i prawo, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Boże! Błagam! Nie będę już pił! Ani kropelki! Jezusie! Ojcze nasz, który jesteś w niebie!
Dla większej udręki postawiono przed nim zegar we wskazówkami.
Cyk, cyk, cyk. – Odgłosy bezdusznej maszyny dudniły mu w głowie niczym gromy nadchodzącej burzy. Minuty zamieniały się w godziny, a sekundy upływały tak, jakby to była wieczność.
Cyk, cyk, cyk. – Świat nieubłaganie brnął do przodu, gdy on miał przed oczami ogromny cytat:
„Kara tylko człowieka rozdrażnia, on się nie przyznaje i dalej uważa się za niewinnego, a uczy się w tej sytuacji tylko kombinować, do tego chowa swoją złość na tego, kto go ukarał, nawet jeśli sprawiedliwie. Żeby człowiek naprawdę okazał skruchę, musi poczuć dokładnie to samo, i tak samo, jak ten, komu zaszkodził. Ale to skomplikowane i długotrwałe, a nazywa się to wychowaniem. A wychłostać pasem po tyłku albo nakrzyczeć – to jest szybkie i przynosi ulgę pokrzywdzonemu”[1].
Nie rozumiał, jak to się miało do jego obecnej sytuacji.
Czy ja umrę? Może będzie dobrze, ale ludzie zaczną mnie traktować jak trędowatego? Czy będę jak nieżywy chodzący trup? Będę chciał się zabić? Może chcą, żebym się bał swojego cienia? Może chcą pokazać, że po kolejnej wpadce zrobią to co w Biblii? Oko za oko? Ząb za ząb? Chcą, żebym błagał o litość? Albo żebym był wdzięczny, że nie ma kary śmierci? A może mam im donosić jak kapuś?
Chcieli mu namieszać w głowie i złamać go do końca, i jak dotąd szło im to całkiem nieźle. Postarali się nawet, żeby nie mógł zasnąć i zamknąć oczu. Miał być świadomy, że czekają go jeszcze dwie długie godziny i potem pieprzona igła zagłębi się w jego ciele, on zaśnie, a bestie w ludzkiej skórze zaczną ciąć to, co od zawsze pozostawało jego dumą i nienaruszalną własnością.
To było okropne uczucie i na samą myśl, że straci męskość, bolało go dosłownie wszystko, każda pieprzona kosteczka, każde ścięgno, komórka, chrząstka i mięsień.
Operacja miała na celu zrobienie z niego wyrzutka, który nie będzie ani mężczyzną, ani kobietą. Cieszył się, że nie wydadzą go do Japonii na kastrację, ale równocześnie nie stać go było na pełną kurację i musiał się zadowolić pakietem podstawowym z NFZ.
Krążyły o nich same złe opowieści, legendy wręcz. Ludzie mówili, że nic po nich nie jest takie samo. Straszyli tym dzieci jak kiedyś czarną Wołgą. Najgorsze, że nikt nie znał kogoś, kto przeszedł to piekło, tylko każdy mówił o znajomym znajomego, który to przeszedł.
Dotarło do niego, że nie przeżyje momentu, gdy najważniejszy płyn ludzkości zostanie z ogromną mocą podarowany ukochanej kobiecie. Zrozumiał, że nie poczuje chwil, gdy mała niewinna dziecina powoli rośnie i w przecudowny sposób zacznie kopać nóżkami i ruszać rączkami, a potem dopominać o wyjście na zewnątrz.
Kurwa…!!!
Sala plenarna Sejmu
– Panie i panowie, wysoka izbo, w dniu dzisiejszym dokonuje się pierwsza od lat przymusowa operacja zmiany płci. Chcemy przypomnieć, że w dwa tysiące dziewiętnastym na Ukrainie przegłosowano ustawy, które nakazują chemiczną kastrację mężczyzn skazanych za pedofilię. Organizacje praw człowieka alarmują, że to prawo to straszak na polityków i zwyczajnych obywateli. Chcemy przypomnieć genialnego Alana Turinga i jego terapię hormonalną i dlatego…
– …pik, pik, pik… – Przerwał mu sygnał timera, ale on kontynuował:
– …i dlatego wnosimy o zniesienie ustaw zwanych jako ustawy mamy Madzi, bo prawo do przymusowego leczenia zawsze, ale to zawsze otwierało furtkę do nadużyć. Dziękuję.
– Dziękujemy panie pośle, ale proszę przestrzegać czasu – podsumował marszałek Sejmu Smuda. – Następny w kolejności jest pan poseł Mikke.
– Panie i panowie, mój klub wnosi o głosowanie nad ustawą zmieniającą sposób wykonywania kary za ciężkie przewinienia. Operacje zmiany płci nie sprawdziły się. Obywatele nie zostali zresocjalizowani i osiemdziesiąt procent próbowało popełnić samobójstwo. Proponujemy, żeby przestępcy ciężkiego kalibru mogli wybrać karę przymusu mówienia samej prawdy albo przeżywania życia w świecie wirtualnym, gdzie wszyscy mówią tylko prawdę. Dziękuję.
– Kolejna jest pani poseł Piernacka.
– Panie i panowie. Opozycja wnosi, żeby każdy pomiędzy osiemnastym i pięćdziesiątym rokiem życia musiał robić operację zmiany płci, w przeciwnym razie zapłaci odpowiedni podatek. W ramach tego projektu skazańcy będą przechodzić drugą operację, ale na swój koszt. Dziękuję.
– Dziękuję pani poseł.
– Szanowni posłowie, wysoka izbo. Stoję przed państwem, gdyż przed chwilą to właśnie opozycja przedstawiła bardzo dobry pomysł na to, żeby zapanowała równość. Chcę jednak zauważyć, że mój szanowny przedmówca wielokrotnie przychodził do nas z czerwonym gumowym penisem sugerując wyższość jednej z wielu płci. W tym też jest pewna racja i chcę tylko potwierdzić, że zmiana hormonów nie zmieni budowy mózgu…
– Hańba! Hańba! – rozległy się krzyki z sali. – Usunąć go! To potwarz dla całej postępowej Europy!
Zakład karny Warszawa Białołęka
– Synu, czy pojednałeś się już z Bogiem? – Gruby ksiądz stał nad skazanym, patrząc z troską, i sam sobie po chwili dopowiedział: – To dobrze. Ufaj panu, bo w nim jedyna nadzieja.
Jak mu mam kurwa odpowiedzieć, jak nie mogę mówić?
– Przez to święte namaszczenie… – Kapłan zaczął odmawiać zwyczajową formułkę w czasie, gdy lekarz podłączył strzykawkę i podał znieczulenie.
Skazany zasnął.
Wiejska
– Panie i panowie posłowie, proszę o zachowanie spokoju. Otwieram debatę przed drugim głosowaniem ustawy mającej przeciwdziałać malejącej dzietności i wzrastającej ilości dzieci z wadami genetycznymi.
Pół roku później
Liceum Batorego w Warszawie
– W poniedziałek macie ważne badania sprawdzające wasze zdrowie. – Wychowawczyni uśmiechnęła się do uczniów. – Obecność obowiązkowa. Bez tego nie możecie podejść do egzaminów.
Komisja lekarska dla dziewcząt
– Dziewczynki, ja nazywam się Honorata. Dzisiaj wszystkie z was zostaną zważone, zmierzone i odbędą rozmowę z ginekologiem. Dostaniecie również opaski. Niektóre z was pewnie coś słyszały na ten temat podczas miesiąca protestów. Wszystko wam wyjaśnimy. Proszę się teraz rozebrać do bielizny i kolejno przechodzić do drugiego pokoju.
Nastolatki chichocząc i ostro komentując wygląd koleżanek zaczęły się przygotowywać. Trwało to kilka minut, potem wszystkie zgromadziły się wokół pani, która zaczęła tłumaczyć:
– Jesteście pierwszym rocznikiem. Opaska zakładana jest na nadgarstek. Prawo dopuszcza różne rzeczy w zależności od ich koloru. Zielony oznacza, że jesteście w ciąży albo związku, żółty wskazuje, że powinnyście znaleźć mężczyznę albo zajść w ciążę, a czerwony, że nie znalazłyście nikogo i każdy może z wami współżyć. Czy macie jakieś pytania?
– Bo mi mama mówiła, że to zaproszenie do gwałtu.
– Rozumiem, a czy któraś wie, dlaczego musimy wprowadzić opaski?
– Ze względu na niską dzietność? – odezwała się nieśmiało brunetka z tyłu.
– Tak. A czy wiesz, co to znaczy?
– Że było mało dzieci.
– Dobrze. Opaska kontroluje wasz stan. W trakcie dni płodnych świeci się na żółto. Wtedy macie największe szanse na dzieci. Zielony oznacza, że każdy, powtarzam każdy ma wam pomagać. Troska o dzieci to najważniejsze co mamy.
– A czerwony? Czy to nieludzkie?
– Powyżej pewnego wieku opaska rzeczywiście świeci na czerwono. Ma to służyć tylko waszemu zdrowiu. Wiem, że to zabrzmi bezdusznie, ale każda zdrowa kobieta powinna mieć chociaż jedno dziecko. Dzięki temu zachowuje siły przez wiele lat, a do tego przeżywa coś, co wiele kobiet kiedyś nie miało szans przeżyć.
– Ale gwałty… – odezwała się Joasia, klasowa prowodyrka wszystkich rozrób.
– Prawo chroni kobiety przed gwałtem i nic tutaj się nie zmienia.
– Ale…
– Kolor czerwony pojawi się w wieku trzydziestu lat. Macie bardzo dużo czasu i nie ma co się tym przejmować. No już już, nie mamy całego dnia. – Tu Honorata zaczęła prezentację. – Opaski są czarne i pasują do wszystkiego. Nie zdejmujcie ich, bo za to grożą duże kary. Nie można ich też wymieniać, bo będą zakodowane na wasze DNA.
Komisja lekarska dla chłopców
– Dzień dobry – młody chłopak wszedł do pokoju, w którym znajdował się psycholog szkolny, dwóch ochroniarzy i mężczyzna w lekarskim kitlu.
Ciekawe, że Wacka już nie ma. Musiał wyjść – pomyślał o koledze z klasy, który wszedł przed nim.
– Podejdź synu. Wyniki nauki bardzo dobre, do tego własne projekty – zapytał, a właściwie bardziej skomentował mężczyzna w kitlu.
– Same czerwone paski. – Chłopak uśmiechnął się z dumą.
– Dobrze, teraz pobierzemy krew do badań. Usiądź.
Jacek posłusznie usiadł i po chwili poczuł ukłucie igły.
Co u diabła? – Zdążył pomyśleć, zanim osunął się na bok.
***
Obudził się na łóżku szpitalnym. Był słaby, ale najgorsze było to, że z przodu miał przyklejone jakieś urządzenie.
– Jak się czujesz?
– Dobrze, ale co się stało?
– Synu. – Lekarz zmienił ton. – Zostałeś wybrany do programu.
– Co to oznacza?
– Założyliśmy ci aparat, którego nie będziesz mógł zdjąć. Przez najbliższe dziesięć lat masz zapłodnić pięć kobiet, inaczej możesz liczyć się z konsekwencjami.
– Ale to jest gilotyna – powiedział z odrazą, widząc co ma na sobie.
– Nic nie poradzę, takie prawo. – Lekarz wzruszył ramionami. – Jeżeli nie zmienisz koloru opaski pięciu dziewczyn przez dziesięć lat, to gilotyna obetnie twojego penisa i jądra. Jeżeli ci to pomoże, to jest realizacja pomysłu wielkiego wizjonera H. R. Gigera.
Jeden z barów w Warszawie
Spojrzałem na swoje piwo i dopiłem ostatniego łyka, a Jurek za barem nic nie powiedział, tylko kiwnął ze zrozumieniem głową.
– Co jesteś taki smutny? – Jakiś nieźle ubrany mężczyzna przysiadł się obok.
Idiota. Jakby nie widział, o co każdy taki wkurwiony. Czubek, a z czubkami trzeba ostrożnie.
Dla pewności zlustrowałem go od stóp do głów.
A może nie czubek. Nie jest alkoholikiem. Może ćpa, żeby zapomnieć? Vicodin albo prochy na receptę, nic twardego. – Uznałem, że facet nie jest głupi, tylko tak znieczulony prochami, że nie widzi tego, co się działo przez ostatnie kilka miesięcy.
– Panie starszy, pan naleje mojemu koledze. – Kiwnął na mojego znajomego zza lady. – Pewnie ma dzieci.
No proszę, czyli coś kuma. Tylko mi nie pieprz o patriotyzmie, bo nie ręczę za siebie. Gilotyny? Opaski? Kto to kurwa słyszał? W jakim świecie my żyjemy?
Zacisnąłem rękę na pustym kuflu, ale zwolniłem uchwyt, gdy Jurek spojrzał się na mnie wzrokiem kumpla i ojca, który wszystko rozumie. Delikatnie kiwnąłem mu głową na tak, wziąłem nowe piwo i dalej nic nie mówiłem.
A może to kapuś? – Wzdrygnąłem się na samą myśl. Takiemu to tylko wpierdolić, najlepiej kulkę w łeb. Porządni ludzi to chodzą pod Sejm, nie to, co te wszy, które tylko denuncjują.
– Nie martw się. Władza należy do suwerena. Przeżyliśmy zabory, przeżyliśmy Niemca i Ruska, to przeżyjemy i Łunię. – To ostatnie powiedział z tak mocnym przekąsem, że aż się odruchowo uśmiechnąłem. – Dzieciaki jeszcze nie umarły, trochę kindersztuby im nie zaszkodzi.
Znów się uśmiechnąłem do swoich myśli, bo w sumie budynki można było odbudować i nie od dzisiaj wiadomo, że młodość zawsze znajdzie wyjście.
Na pewno będzie można to zdjąć – pomyślałem. Ciekawe, ile zarobią na tym ludzie z półświatka.
Wiejska
– Panie i panowie posłowie, przystępujemy do głosowania nad ustawą przywracającą karę śmierci poprzez wielokrotny orgazm. Proszę głosować przez naciśnięcie przycisku i podniesienie ręki. Kto jest za? Dziękuję. Kto jest przeciw? Dziękuję. Kto wstrzymał się od głosu? Dziękuję. Informuję, że poprawka została przyjęta. – Marszałek upił wody ze szklanki i kontynuował: – Kolejnym punktem obrad jest dyskusja na temat obowiązkowej sterylizacji przy zmianie płci, rezygnacji z transmisji wideo i obecności trzeciej osoby przy odbywaniu stosunku płciowego i innych poprawek do ustawy o czystości.
Tydzień później
Szkoła podstawowa numer sześćdziesiąt cztery
– Będziemy mieć dzisiaj fluoryzację. Te z was, które mają słabe zęby, dostaną inną pastę.
Młode niewinne dziatki z pierwszej klasy spojrzały się z ufnością na swoje wychowawczynie i ustawiły się do tego, co według nowego planu lekcji miało odbywać się w każdy wtorek.
– Jasiu, a ty co tak stoisz z boku? – Jedna z kobiet zapytała się chłopca, który przestępował z nogi na nogę, stojąc z boku sali.
– Bo ja, bo… – Chłopiec zdobył się wreszcie na odwagę – bo bo ja plosę pani, to nie wziąłem scotecki z domu.
– Masz. – Podała mu jedną z zapasowych, kupionych ze składek na samorząd. – I zapamiętaj, że fluoryzacja jest najważniejsza.
– Tak plosę pani.
Przychodnia lekarska
Jaś patrzył bez zainteresowania na inne dzieci, które siedziały w poczekalni. Każde z nich było ciche i otępiałe jak on. Nie interesowało ich nic, również to, że w poczekalni na ścianach wymalowano prześliczne obrazki.
Jego usta zrobiły się wilgotne, ale on nawet się nie poruszył.
Mama spojrzała z ogromną miłością, westchnęła ciężko i powiedziała tylko:
– Synku, kochanie moje.
Kobieta wyjęła chusteczkę i zaczęła wycierać mu ślinę.
– Następny proszę – usłyszała z gabinetu, gdzie siedział doktor, który ostatnio miał o wiele więcej pacjentów.
– Chodź Jasiu, pan doktor nam pomoże. – Złapała chłopca za rękę i weszła z nim do pokoju zabiegowego, zamykając za sobą dni.
– Dzień dobry. Co dzisiaj panie doktorze?
– Tężec – powiedział starszy mężczyzna z szatańskim uśmiechem. – I wszystko będzie jak należy. Już na zawsze.
***
Państwo rządzi, państwo radzi,
państwo nigdy cię nie zdradzi.
Państwo tak wszystko ustawi,
że tobie i dzieciom nic nie zostawi.
Państwo żąda posłusznych obywateli,
żeby tyrali i cicho siedzieli.
A jak będą skakali,
to się im pałą przywali.
A jak będą za słabi,
to się na Ziemi ich nie zostawi.
Dmitry Glukhovsky „Tekst”
„Zero” przy liczbie komentarzy natychmiast mnie triggeruje (przebaczcie kaleczenie szlachetnego Języka Polskiego), dlatego usiadłem nad powyższym opkiem i przeczytałem.
Najpierw kilka uwag technicznych.
To mogło być wczoraj albo tydzień temu. Ciekawe, czy koleś jeszcze żyje. – Zauważyłem. Ten kraj schodzi na psy.
Powinno być tak:
To mogło być wczoraj albo tydzień temu. Ciekawe, czy koleś jeszcze żyje, zauważyłem. Ten kraj schodzi na psy.
Albo w ogóle zmienić na „pomyślałem”. Podobne błędy zdarzają się w tekście nagminnie.
pocąc się tak niemiłosiernie, że słony pot
Powtórzenie. Trzeba by ten pot czymś zastąpić.
niby przypadkowy strzał w mordę i korpus od glin
Chyba nie był to strzał z broni palnej, ale tak to brzmi. Lepiej „uderzenie”.
Przypis prawdopodobnie był w indeksie górnym, ale portalowy edytor nie obsługuje takowych, więc można zmienić na:
przynosi ulgę pokrzywdzonemu”(1).
i to samo na samym dole.
Dziękujemy panie pośle i proszę przestrzegać czasu – podsumował marszałek Sejmu Smuda
Coś tutaj się nie zgadza z interpunkcją… Ja bym napisał tak:
Dziękujemy, panie pośle, ale proszę przestrzegać czasu – podsumował Smuda, marszałek Sejmu
Nie jest to jedyne miejsce, gdzie występują problemy z interpunkcją, ale nie mam siły wypisać wszystkich.
macie ważny egzamin (…) Bez tego nie możecie podejść do egzaminów.
Sprzeczność. Może:
macie spotkanie z lekarzem (… ) Bez tego nie możecie podejść do egzaminów.
Dobre pytanie, czy któraś wie, dlaczego musimy wprowadzić opaski?
W zasadzie dziewczyna nie zadała żadnego pytania, także stwierdzenie „dobre pytanie” nie ma tu sensu.
garniturek jednaj coś kuma – literówka
bo w sumie budynki można było odbudować i w sumie wiadomo było
Potrójne powtórzenie! Aż wygląda to na zabieg celowy, ale i tak wygląda źle.
Teraz opinie.
Opowiadanie nie jest najwyższych lotów, chociaż parę razy udało Ci się mnie rozśmieszyć. Wizja Polski jest bardzo przerysowana. Rozumiem, że to rodzaj satyry, ale mogło być lepiej.
Nie przekonują mnie też zastosowane w tekście rozwiązania. Na przykład przymusowe zapładnianie – nie wiem nawet, jak chłopak miałby funkcjonować z taką „gilotyną”, a co dopiero kogoś zapładniać. Dziwna jest też kara dla kierowcy – potrącił dziecko, a ma być wykastrowany? Miałoby to jakiś sens, gdyby był gwałcicielem.
Zupełnie nie rozumiem wzmianki o fluoryzacji zębów.
No, wystarczy. Niech jeszcze ktoś to przeczyta i skomentuje, z łaski swojej.
Precz z sygnaturkami.
Przeczytałem w całości, ale opowiadanie nie porwało mnie. Bardzo przerysiwana, nawet jak na groteskę, przyszłość. Czytanie raz po raz o kastracji w różnych formach nie sprawiło mi przyjemności. Odniosłem też wrażenie, że chcesz opowiedzieć przy okazji o jeszcze kilku innych rzeczach, które zasygnalizowales w dialogach (kara śmierci, rzeczywistość wirtualna) ale ograniczyłes się tylko do rzucania haseł. Do tego co chwila następuje przeskok w czasie i, szczerze, nie za bardzo dostrzegłem związek przyczynowo-skutkowy, który by go wymagał.
Opresyjna władza, która wdziera się w życie intymne obywateli i zwłaszcza je, to ciekawy temat na opowiadanie, mógłby jednak być o wiele lepiej zrealizowany.
Spokojnie. Tak naprawdę mnie tu nie ma.
Niebieski_kosmita@, thx a lot.
Jeśli chodzi o zapis myśli, to dopuszczalny jest chyba styl z myślnikiem (patrz https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;10328 czy https://www.jezykowedylematy.pl/2014/08/jak-zapisac-mysli-bohaterow/ )
[1] – tu oczywiście masz rację
Co do części merytorycznej – czy mogę Ciebie poprosić o betowanie w przyszłości? Nie mam zbyt dużo czytelników, a bez większego grona jakoś tak i wena mniejsza przychodzi (wiem, wiem, że to głupie tłumaczenie).
Apropo fluoru – szkodzi mózgowi (zastanawia mnie, jak więc wpływały fluoryzacje na dzieci w PRL, gdzie tego pakowano skolko i godno)
A gilotyna – chyba więc opiszę bardziej, co wymyślił pan od Obcego – dzięki za wskazanie :D
Gekikara@, czy mogę Ciebie prosić o betowanie w przyszłości? Piszę swoje teksty bez większego grona czytelników… i to może być jedna z przyczyn.
Thx a lot za komentarz.
Myślę, że jest tutaj wiele osób znacznie bardziej doświadczonych, z dużym dorobkiem i długim stażem, które sprawdziłyby się leoiej, niemniej jednak chętnie pomogę, o ile tekst nie będzie przekraczał 20tys. znaków.
Spokojnie. Tak naprawdę mnie tu nie ma.
Kliknąłem bibliotekę. Choć tekst nie jest idealny, to ma w sobie bardzo mocny przekaz i wielokrotnie uderza bardzo ciekawie nakreślonymi scenami. Niezłe.
Dziękuję za wasz czas i niezłomnego ducha i punkt → przejrzałem pod względem technicznym (wszystkie wasze wskazówki powinny być uwzględnione), uzupełniłem trochę wątki (podałem kolejne wskazówki, co z czego wynika) i przeredagowałem część fragmentów (powinny być znacznie lepsze do czytania).
Jeszcze raz dziękuję.
A gdyby ktoś miał możliwości na wyjazd, to twórczość pana Gigera (człowieka m.in. od “Obcego”) jest dostępna w Gruyère w Szwajcarii.
Tomadszug, przedstawiłeś dość szczególną wizję, ale jestem przekonana, że opisane zdarzenia pozostaną jedynie wytworem Twojej wyobraźni.
Wykonanie mogłoby być lepsze.
Tomaszug, narzekasz, że niewiele osób czyta Twoje opowiadania, że trudno Ci znaleźć betujących, ale nie zauważyłam abyś zrobił cokolwiek, by to zmienić, nie zauważyłam też, abyś przeczytał i skomentował choć jedno opowiadanie innego użytkownika. Mam wrażenie, że łatwo Ci wymagać od innych, ale bardzo trudno dać innym coś od siebie. Jestem przekonana, że kiedy zaczniesz czytać i komentować opowiadania innych, Twoje teksty też będą cieszyć się większym powodzeniem.
…podniosłem kufel z piwem, wychyliłem go duszkiem… ―> Wychylił piwo, nie kufel, więc: …podniosłem kufel z piwem, wychyliłem je duszkiem…
Po raz pierwszy bał się tak mocno w swoim życiu. ―> Wystarczy: Po raz pierwszy w życiu bał się tak mocno.
Czy mógł się bać w cudzym życiu?
…wyostrza do granic niemożliwości każdy zmysł… ―> …wyostrza do granic możliwości każdy zmysł…
Kurwa! KURWA! KU–RWA! ―> Kurwa! KURWA! KU-RWA!
W tego typu konstrukcjach używamy dywizu, nie półpauzy.
Boże, ten jeden raz! KUR–WA! ―> Boże, ten jeden raz! KUR-WA!
…postawiono przed nim zegar we wskazówkami. ―> Literówka.
Straszyli tym dzieci jak kiedyś czarną Wołgą. ―> Straszyli tym dzieci, jak kiedyś czarną wołgą.
Nazwy samochodów piszemy małą literą.
Dziewczynki, ja nazywam się Honorata. ―> Dziewczynki, ja mam na imię Honorata.
– Dzień dobry – młody chłopak wszedł do pokoju… ―> – Dzień dobry. – Młody chłopak wszedł do pokoju…
Spojrzałem na swoje piwo i dopiłem ostatniego łyka… ―> Spojrzałem na swoje piwo i dopiłem ostatni łyk…
…dziatki z pierwszej klasy spojrzały się z ufnością… ―> …dziatki z pierwszej klasy spojrzały z ufnością…
Jedna z kobiet zapytała się chłopca… ―> Jedna z kobiet zapytała chłopca…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Hmm. Jest jakaś wizja świata. Dystopijna, ale tak przejaskrawiona, że nierealna. Z jednej strony biadolą na dzietność, z drugiej domagają się zmian płci i kastrują za karę.
Zabrakło mi natomiast fabuły i jednego bohatera, któremu mogłabym kibicować albo i nie. To tylko zlepek scenek, prawie jak wiadomości w tendencyjnej TV – w jeden miejscowości Zenon G. zrobił coś głupiego, w innej było gradobicie, a parlament coś tam uchwalił…
Babska logika rządzi!
Tekst w najnowszej wersji znalazł się w książce "Jest dobrze" (e-book za darmo: https://ridero.eu/pl/books/jest_dobrze/)
Mnie się podobało :)
Przynoszę radość :)