Mam nadzieję, że wiewiórka pełni wystarczająco istotną rolę :)
Mam nadzieję, że wiewiórka pełni wystarczająco istotną rolę :)
– Stać! Zaczekajcie do k…
Właściciel kamienicy zauważył ciekawskie spojrzenia dzieciaków, bawiących się na podwórku i w ostatnim momencie ugryzł się w język. Nie należy przeklinać przy małolatach. Zresztą ciężarówka wypełniona klamotami z mieszkania na drugim piętrze zniknęła już za zakrętem. Ze złością kopnął obskurne biurko, o którym zapomnieli śmieciarze.
– Panie Janku, pan pomoże – zawołał do wychodzącego z budynku lokatora. – Postawimy pod śmietnikiem. Tak się idiotom spieszyło, że zostawili.
Stękając z wysiłku ustawili biurko obok wiaty.
– Może ktoś się pokusi – mruknął właściciel.
– He, he, na takiego grata?! Nie liczyłbym na to, panie Mariuszu – zaśmiał się Jan.
Obaj spojrzeli na mebel. Był ciężki, stary, ale brakowało mu wdzięku prawdziwego antyku. Na pierwszy rzut oka widzieli, że to wersja dla ubogich. Miała dziurę na kałamarz na środku blatu, a pod nim wypaczone szuflady. Zwyczajne brzydactwo.
– No nic, trudno, jutro poślę tu kogoś, żeby je sprzątnął. Dobrze, że przynajmniej mieszkanie mogę wreszcie wynająć.
– Tylko tym razem niech pan lepiej wybierze. Do dziś mnie ciarki przechodzą, jak pomyślę, że mieszkaliśmy z mordercą.
Mariusz tylko westchnął. Kto by pomyślał… Przecież lokator, któremu wynajął mieszkanie pod szóstką, wyglądał całkiem normalnie. Przez trzy miesiące wszystko było w porządku, a potem nagle przestał płacić i zniknął. Minęły kolejne trzy miesiące, zanim Mariusz przekonał gliniarzy, że coś się musiało stać. Tym bardziej, że w końcu wszedł do środka i zobaczył, że jeden z pokoi wygląda jak pobojowisko, jakby ktoś tam walczył. Na dodatek sąsiadka z dołu słyszała jakieś krzyki i rumor akurat w czasie, kiedy facet zniknął.
Gdy policja wkroczyła w końcu do kawalerki, zaczął się bajzel. Znaleźli jakieś dowody, że lokator jest poszukiwanym mordercą. Później Mariusz dowiedział się, że chodziło o zdjęcia na komputerze, ale mieszkańcy wciąż snuli opowieści o odciętych palcach i innych tego typu bzdurach. Śledczy zaplombowali mieszkanie i przez kolejny kwartał nikt nie miał do niego wstępu. Dopiero tydzień temu Mariusz dostał zgodę na wywiezienie klamotów mordercy i ponowny wynajem lokalu. W samą porę, dość kasy stracił na tym przestoju.
***
Zaczął siąpić drobny deszczyk i podwórko opustoszało. Dzieciaki wróciły do domów, właściciel kamienicy odjechał, a Janek poleciał po zakupy, o których zupełnie zapomniał.
Deszcz pokrywał biurko całunem drobnych kropelek. Przez dziurę na kałamarz wpadał do wnętrza mebla. Na chwilę przysiadł na nim kos, ale zaraz odleciał, czymś spłoszony. Z rosnącego koło śmietnika buka na blat zeskoczyła ruda wiewiórka. Przebiegła przez mebel i nagle zastygła czujnie. Rozejrzała się nerwowo, coś było nie tak, ale nie wiedziała, co.
Biurko zaskrzypiało, gdy wysuwała się największa szuflada. Przestraszone zwierzątko czmychnęło na drzewo. Wiewiórka była jednak ciekawska. Początkowo obserwowała mebel z bezpiecznej odległości. Otwarta szuflada fascynowała ją i przyzywała. Może jest tam coś do jedzenia, jakiś orzeszek, albo przynajmniej żołądź. Wciąż się wahała, ale w końcu wścibstwo, albo może pazerność przeważyło. Zeskoczyła ponownie na blat i ostrożnie podeszła do krawędzi. Nagle zachwiała się, jakby coś ją pociągnęło, usiłowała się wyrwać niewidzialnej sile, ale nie dała rady. Wylądowała na dnie szuflady, a ta zamknęła się z trzaskiem. Jeszcze chwilę biurko drżało, a z jego wnętrza dochodziły trzaski, jakby zwierzątko walczyło o życie, a potem zapanował spokój.
***
Sekretarka wpadła do gabinetu bez pukania.
– Mamy kolejne Piórko! – zawołała, zanim szefowa zdążyła ją zrugać.
Twarz siedzącej za biurkiem prezeski Wydawnictwa Thot momentalnie się rozpogodziła, na usta wypełzł uśmiech satysfakcji, a w oczach pojawił się błysk chciwości.
– To dawaj, na co czekasz – rozkazała.
Pomalowane na krwistą czerwień paznokcie niecierpliwie rozrywały kopertę. B. Piórko był ich najlepszym i najbardziej wszechstronnym autorem. Tworzył wszystko; od romansów po trillery, przysyłał projekty okładek, a czasem nawet ilustracje. I jak pisał! Jego teksty nie wymagały nawet korekty. A każda książka rozchodziła się jak świeże bułeczki, każda natychmiast stawała się bestsellerem.
Był przy tym autorem najbardziej tajemniczym. Współpracował z wydawnictwem od piętnastu lat, ale nigdy nie spotkała go osobiście. Nie wiedziała, gdzie mieszka, nie była nawet pewna, czy nazwisko na umowie jest prawdziwe. Początkowo próbowała go wytropić, dała spokój, kiedy zagroził, że poszuka innego wydawnictwa.
Średnio raz w roku, czasem częściej, przychodziła przesyłka z kolejną powieścią Piórka. Ostatnio, pół roku temu, przysłał kryminał, który właśnie wchodził do księgarń. Już przedpremierowe recenzje miał świetne.
Prezeska wyjęła wreszcie zawartość koperty, spojrzała na stronę tytułową i skrzywiła się.
– Dla dzieci – oznajmiła.
Książek dla najmłodszych czytelników Thot nie miał jeszcze w ofercie i niespecjalnie zależało jej na tym typie odbiorcy. Pewnie dlatego, że nie przepadała za dzieciakami. Zagłębiła się w lekturze.
– I co? – zapytała niecierpliwie sekretarka.
Szefowa zbyła ją niecierpliwym machnięciem ręki. W końcu podniosła wzrok znad sterty kartek.
– To opowiastki o ciekawskiej wiewiórce – powiedziała, pokazując kolorowy rysunek zwierzaka. – Moja siostrzenica oszaleje na jej punkcie i inne dzieciaki na pewno też – dodała z uśmiechem, kalkulując już, ile może na tym zarobić.
Fajny pomysł, z powodu Piórka podejrzewałabym autorstwo kogoś z loży, choć niekoniecznie ;) Wykonanie trochę kuleje, ale niestety nie mam możliwości zrobić łapanki, autor musi poczekać w tym względzie na kogoś innego.
http://altronapoleone.home.blog
Hmmm. Inne. Pomysłowe. Czytało się nieźle :)
ninedin.home.blog
Drakaino, oj tam, zaraz Loża, ten Wasz wierszyk przecie każdy może przeczytać ;)
Ninedin, podziękowali :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
ten Wasz wierszyk przecie każdy może przeczytać
Ale musi wiedzieć, gdzie zaglądać ;) Więc jeśli nie loża, to bywalec :)
http://altronapoleone.home.blog
Zgaduj zgadula… :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Fajne :)
Przynoszę radość :)
Dzięki :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Fajny pomysł :)
Anonimie, w przedmowie wyrażasz nadzieję, że wiewiórka pełni wystarczająco istotną rolę, a mnie się ona zdaje dodana zupełnie przypadkiem, w dodatku nie wiem, czemu służy.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Tak, zgadzam się, że pomysł ciekawy, ale nie wiewiórka wydaje się przypadkowa. Mogło to być dowolne inne stworzenie. Niemniej duży plus za koncept. Twórczy mebel, szkoda, że mój taki nie jest! :P A może nie szkoda…
Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.
Dobrze się czytało. Ciekawy koncept :) Twórczy mebel, chociaż to jakim kosztem powstawały jego dzieła jest trochę przerażające. Pytanie, czy np. takie dzieła powinny być traktowane w odseparowaniu od autora, czy nie? Ja chybabym takiej twórczości nie przeczytał, wiedząc ile osób mogło stracić życie, bym mógł czytać sobie ciekawy kryminał, czy bajkę.
Monique, dziękuję :)
Reg, czyli się nie podobało :(
Ech, anonim strasznie cierpi, kiedy jego opka Ci się nie podobają ;)
Anonimowi po prostu przyszedł do głowy pomysł, łączący wszystkie elementy wiersza Drakainy i niewiele się zastanawiając, przelał go na papier.
Rosebelle, masz rację, wiewiórkę można zastąpić każdym innym stworzonkiem. Cieszę się, że przynajmniej koncept się podobał.
Patryku, dziękuję :)
Pytanie, czy np. takie dzieła powinny być traktowane w odseparowaniu od autora, czy nie?
Cóż, prezeska wydawnictwa, cokolwiek by nie mówić o jej charakterze, nie wiedziała w jaki sposób powstają dzieła Piórka.
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Anonimie, przecież nie powiedziałam, że mi się nie podoba, tylko że nie rozumiem roli wiewiórki.
I proszę natychmiast przestać cierpieć! ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Anonimie, mówiłem ogólnie :) W końcu nigdy go przecież ostatecznie nie wytropiła, więc raczej nie mogła wiedzieć.
Reg, uff, anonimowi od razu się uśmiech na buźce pojawił :)
Patryk, ogólnie to się z Tobą zgadzam :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Ciekawy pomysł. Czytałam już opowiadanie jak komputery pisały powieści za autorów, ale żeby biurko… i to w taki sposób!
Niestety, wiewiórka wydaje się tu łatwa do zastąpienia, a miała być ważna.
Ogólnie się podobało. :)
Yantri, cieszę się, że się podobało :)
I przyznaję, że rudzielca łatwo zastąpić.
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Interesujący pomysł. Sympatyczne nawiązanie do portalu. :-)
Niezły element fantastyczny. Brrr!
Babska logika rządzi!
Zgrabnie napisane, wiewiórka co prawda pozostaje trochę w cieniu dość pomysłowego biurka. Mam jednak wrażenie, że w ramach limitu można by ten pomysł jeszcze nieco rozwinąć.
Sugestie poprawek:
ciekawskie spojrzenia dzieciaków[-,] bawiących się na podwórku
Zbędny przecinek przed przydawką integralną
Przecież lokator, któremu wynajął mieszkanie pod szóstką[+,] wyglądał całkiem normalnie.
Brakujący przecinek wydzielający zdanie podrzędne.
Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing
Fajne nawiązanie do fantastycznych piórek, samo biurko też niczego sobie, a wiewiórka, wiewiórka też się pojawia. Dobrze mi się czytało. Klikam bibliotekę :)
Myślałem, że z tym pożerającym biurkiem pójdziesz Anonimie w nieco inną stronę :) Fajne i pomysłowe.
trillery czy thriller?
Kolejne sympatyczne opko!
Z tym, że… tylko sympatyczne. Jednak tak krótka forma nie pozwala się co poniektórym rozwinąć, prawda, Anonimie ;) ?
W każdym razie – porządna robota!
Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.
Finklo, cieszę się, że się podobało, dzięki za klika. Fantastyka faktycznie jest brrr :)
Wickedzie, dzięki za wizytę i za klika. Fajnie mieć zadowolonych czytelników. Pomysł pewnie rozwinąć było można, gdyby anonim pozwolił mu trochę posiedzieć w głowie, zamiast od razu rzucać się do pisania ;)
Poprawki wprowadzę po zakończeniu głosowania :)
Katiu, dziękuję :)
Grzelulukasie, dzięki za wizytę. Babolka poprawię, kiedy będzie można.
A o jakiej innej stronie pomyślałeś?
Staruchu, fajnie, że sympatyczne i porządna robota, a że tylko sympatyczne… Anonim prostym człekiem jest ;)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Jakiś totalny horror, w stylu: biurko to wrota do innego uniwersum (coś w rodzaju biurka kwantowego), do którego trafia wiewiórka i robi jakąś masakrę np. w związku z przeniesieniem lokalnych drobnoustrojów na swojej sierści (to takie teraz na czasie) do innego świata, gdzie nikt nie jest na to odporny.
Pomysł na biurko fajny, lecz o ile rozumiem powiązanie z wiewiórką, to utknęłam na piórku:(. Jakiegoś przejścia mi brakuje.
Napisane dobrze, choć miejscami lekkie streszczenia/skróty, a znaków jeszcze trochę było.
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
utknęłam na piórku:(.
Można powiedzieć, że to pseudonim literacki biurka ;)
Znaków faktycznie jeszcze trochę było. Problem w tym, że anonim pisze ręcznie, stąd nie wie, ile już znaków napisał i pewnie dlatego przy niskich limitach ma tendencję do streszczania :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
O, to już rozumiem :D
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Doklikałam biblio, bo za poprzednią wizytą zapomniałam! Powiadamiam, żeby Anonim nie miał myślenic, kto to potajemnie zrobił ;)
http://altronapoleone.home.blog
Asylum :D
Drakaino, anonim dziękuje bardzo :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Tutaj jednak biurko zostało gwiazdą, nie wiewiórka. Pomysł zacny, ale mam wrażenie, że trochę za dużo muszę sama się domyślić. Ale plus za Wydawnictwo Thoth.
Deirdriu, faktycznie, gwiazdą jest tu biurko, ale też opisie konkursu stało, że ma być wiewiórka w ważnej roli, więc anonim uznał, że owa rola nie musi być najważniejsza ;)
Cieszę się, że pomysł się podobał :)
A co się anonim namęczył z nazwą wydawnictwa, to jego ;)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Dobrze napisane, ale zbyt wiele pozostawione w sferze domysłów, w pierwszej chwili w ogóle nie złapałam powiązania pomiędzy sceną z wiewiórką a wydawnictwem. Szkoda, bo pomysł naprawdę dobry dobry.
Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.
Verus, tak to czasem bywa. Mam nauczkę na przyszłość, że to co dla mnie jest jasne, niekoniecznie musi takim być dla czytelnika. Fajnie, że pomysł się spodobał :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Na pewno punktujesz pomysłem. Nietypowy, ciekawy, z tendencją do… okaleczania Autorki. ;-)
Zwróć uwagę, że ten pomysł praktycznie pozbawia Cię możliwości “sprzedania” czytelnikowi głównego bohatera (wiem, przy takim limicie to i tak bardzo trudne). Główny bohater jest “niemy”, pozostali służą trochę za dekorację, dlatego tekstowi brakuje tego Twojego pazura, o którym, zdaje się, kiedyś już pisałem. Szort jest taki raczej… letni.
Przy tym limicie wszelkie odczucia u czytelnika trzeba budować na skróty, bo nie ma na to większej przestrzeni. Na skróty znaczy często jednym, dwoma wymownymi zdaniami. Mocnym wyrazistym zachowaniem. A taki “niemy” bohater potrzebuje, jak sądzę, nieco większej przestrzeni, by czytelnik mógł go w pełni kupić. Zwłaszcza, że ów bohater jest swego rodzaju tajemnicą, która fajnie działa na czytających odkrywana powoli. Tutaj nie było na to miejsca.
Więcej uwag i marudzeń brak. Jak pisałem, punktujesz pomysłem, bo interpretacja tematu konkursu jest nietypowa. Bohater nieszablonowy. I tak, jak można się zastanawiać, ile jest tej wiewiórki w tej Twojej propozycji na konkurs o wiewiórkach, tak ja nie występuję tu przecież w roli jurora. Wpadam jako czytelnik oceniając tekst jako całość i jeśli czymś do mnie trafił, to właśnie tym nieszablonowym bohaterem fantastycznym. ;-)
Tyle.
Pozdrowił i poszedł.
Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków
Hej, CM, na początek muszę Ci powiedzieć, że to ugryzienie się w język właściciela budynku tuż przed wypowiedzeniem przekleństwa było specjalnie dla Ciebie :)
Fajnie, że pomysł i bohater się podobali :) A że szorcik letni, no cóż bywa. Szczerze mówiąc nie jestem pewna, czy chciałabym to opko jakoś rozwinąć, dać biurku więcej przestrzeni. To był po prostu szybki pomysł na konkurs :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Hej, CM, na początek muszę Ci powiedzieć, że to ugryzienie się w język właściciela budynku tuż przed wypowiedzeniem przekleństwa było specjalnie dla Ciebie :)
A wiesz, że to ugryzienie w język było pierwszą rzeczą, o której chciałem napisać. ;-)
Naprawdę już przy lekturze pomyślałem, że od tego zacznę komentarz. Później jednak uznałem, że tyle piszę o tych wulgaryzmach, że tym razem będę siedział cicho. :-)
Ale zabieg jak najbardziej doceniam. I pochwalam.
I oczywiście uważam, że taka forma jest dużo lepsza. :-)
Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków
Jest jakiś powiew świeżości w tym pomyśle i, mimo mało ewidentnej wiewiórki , wciąga do ostatniej linijki. Bo kto powiedział, że artefakty nie mogą żyć własnym życiem i to w dodatku twórczym?
Witaj, Oidrin, dziękuję. Cieszę się, że Ci się spodobało :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Takie sobie.
Hmm, dzięki za przeczytanie.
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
wersja dla ubogich. Miał dziurę
Nie wiem, czy nie powinien jednak być rodzaj żeński, bo ostatni podmiot był w tymże.
lokator, któremu wynajął mieszkanie pod szóstką wyglądał
Wtrącenie: lokator, któremu wynajął mieszkanie pod szóstką, wyglądał.
zanim przekonał gliniarzy
Ale kto ich przekonał, lokator?
jak pobojowisko, jakby ktoś tam walczył
Dwa razy to samo.
Na dodatek sąsiadka z dołu słyszała jakieś krzyki i rumor akurat w czasie, kiedy facet zniknął.
To ta policja jakaś z serialu o detektywach, że nie chciała uwierzyć :)
kompletnie zapomniał.
Zupełnie, albo całkiem.
odleciał czymś spłoszony
Odleciał, czymś spłoszony.
Z rosnącego koło śmietnika buka na blat zeskoczyła ruda wiewiórka.
Hmm.
nie wiedziała co
Nie wiedziała, co.
Przestraszone zwierzątko czmychnęło na drzewo. Wiewiórka była jednak ciekawska.
Hmm.
wścibstwo, albo może pazerność przeważyły
Przeważyło – bo nie mówisz o obu, tylko o dysjunkcji (dostałam te książki o logice, ale są fajne ^^).
rady. Wylądowała na dnie szuflady
Rym.
jakby zwierzątko walczyło o życie
Ale zostaw takie niedomówienie, więcej inteligentnie. Also – called it!
przychodziła przesyłka
Aliteracja.
Super zakręt na końcu, roześmiałam się w głos. Można by jeszcze spolerować tu i ówdzie, troszkę nawoskować blat, tę plamę z atramentu wybielić, ale ogólnie biurko jak ta lala :D Logiczne, a zaskakujące. Tylko wiewiórki troszkę szkoda… ale trudno, zyskała nieśmiertelną chwałę.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
wersja dla ubogich. Miał dziurę
Nie wiem, czy nie powinien jednak być rodzaj żeński, bo ostatni podmiot był w tymże.
Niby racja, ale pewna nie jestem. Zmieniłam, choć brzmi mi dziwnie :)
jak pobojowisko, jakby ktoś tam walczył
Dwa razy to samo.
Pobojowisko po przeszukaniu lub rabunku wygląda inaczej niż po walce. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Z rosnącego koło śmietnika buka na blat zeskoczyła ruda wiewiórka.
Hmm.
A w tłumaczeniu to znaczy…?
jakby zwierzątko walczyło o życie
Ale zostaw takie niedomówienie, więcej inteligentnie. Also – called it!
I tak już niektórzy narzekali, że za dużo się trzeba domyślać ;)
Z rymem i aliteracją chwilowo nie wiem, co zrobić. Resztę poprawiłam.
Super zakręt na końcu, roześmiałam się w głos. Można by jeszcze spolerować tu i ówdzie, troszkę nawoskować blat, tę plamę z atramentu wybielić, ale ogólnie biurko jak ta lala :D
Och, jeee, jak miło, dziękuję :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Niby racja, ale pewna nie jestem. Zmieniłam, choć brzmi mi dziwnie :)
No, ja też właśnie nie jestem pewna…
Pobojowisko po przeszukaniu lub rabunku wygląda inaczej niż po walce.
Ekhm. Pobojowisko po czym może być, jak nie po walce?
A w tłumaczeniu to znaczy…?
“Jakiś ten szyk taki maraśny” ^^
I tak już niektórzy narzekali, że za dużo się trzeba domyślać ;)
Oj, tam :D
Och, jeee, jak miło, dziękuję :)
Proszę.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
– Babciu , a co ona tam robi w tej szufladzie? Nie zasnę, jak mi nie opowiesz.
Nie tylko dzieci lubią wiewiórki. :) Więcej wiewiórek!
No, wiewiórki są fajne :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!