
BZZZZZ…
– Scheisse. Gdzie jest mój Wartburg?
– Przed chwilą tu stał. Ci goście z ONKFZ musieli go ukraść.
– Skąd?
– No, z ONKFZ. Źle to wymawiam?
– W dupie mam jak to wymawiasz. Gdzie jest mój… Trudno, wrócę autobusem. A ty znajdź tych drani z ONKFZ.
– Jasne, tak. A co zrobić z tym kucharzem, który ugotował twój los w zupie?
– Możesz mu wsadzić w dupę lupę. Nie obchodzi mnie to.
– Ale to był los na milion marek.
– O, w takim razie przyprowadź go do mnie.
– To znaczy gdzie? Bo to dość szeroka kategoria.
– No, do tego… No, tam.
– Aha, dobra. To tam każę mu iść.
BZZZZZ…
– Przepraszam, gdzie jest Stuler? – zapytał Frank młodego pomocnika kucharza.
– A co, panie? Ni ma. Uciekł za żelazną kurtynę do żelaznej damy.
– To znaczy?
– No, w kiblu jest. Przepraszam, bo ludzie czekają.
– Gdzie?
– No, tam. O, widzi pan?
– Nie. Zresztą, nieważne. Jak przyjdzie, to proszę powiedzieć, żeby poszedł do szefa GBCBT. On się z nim rozmówi jak wilk z przepiórką.
– Przepiórkę podawaliśmy w zeszłym tygodniu.
– To poproszę.
– Ni ma. W zeszłym…
– Aha.
BZZZZ…
– Poproszę przepiórkę, delikatnie naczosnkowaną.
– Ni ma.
– Co?
– Przepiórka była w zeszłym tygodniu.
– Ten drań mnie oszukał.
Padły strzały, a pomocnik kucharza osunął się na ziemię.
– Nie oszukał cię – powiedział głos. Mógł to być narrator albo sumienie Franka. – Po prostu nie możesz cofnąć się w czasie, robiąc tylko Bzzzz.
– Naprawdę?
– Tak.
– No to teraz też nie mogę się cofnąć, żeby nie zastrzelić tamtego faceta?
– Niestety nie. Trzeba odpowiadać za swoje czyny. I myśleć z wyprzedzeniem.
BZZZZ…
– Faktycznie nie działa. Dalej tu jestem, a on leży na ziemi.
Głos milczał. Za to inny odezwał się zza szyby.
– Jeść!
Teraz ich dostrzegł. Ziemiste twarze, wykrzywione usta i podkrążone oczy wpatrzone we Franka.
– Chcemy jeść! – wołali.
Ruszyli do przodu, przeskoczyli barierkę i próbowali rozbić szybę. Frank rzucił się do ucieczki. Odgrodzili mu wyjście, więc pobiegł w kierunku toalet, gdzie wypróżniał się Stuler.
– Otwieraj! – zawołał Frank, dudniąc pięściami o drzwi.
– Zajęte! Aż do odwołania!
– Stuler?
– Tak. A co?
– Ugotowałeś los mojego przełożonego w zupie. Coś ci to mówi?
– Nie, ja… Nie macie dowodów.
– Uwierz mi, nie potrzebujemy ich. Wyłaź i chodź ze mną.
Frank poczuł ból w nodze. Jedna z tych bezosobowych istot go ugryzła, a reszta cały czas się zbliżała.
– Stuler, draniu! Otwieraj! Oni chcą jeść.
– Tak? Teraz mam ci pomagać? Negocjujmy.
– Mów, czego chcesz.
– Powiesz przełożonemu, że skoczyłem z mostu, a tak naprawdę załatwisz mi transport za granicę. Zniknę z radarów twego szefa.
– Zgoda. Wyłaź!
– Pamiętaj o warunkach.
Stuler opuścił toaletę, uwalniając masę smrodliwego zapachu.
– Co tak śmierdzi?
– Pozbyłem się swoich grzechów. Chodźcie, ludzie. Dostaniecie to, czego pragniecie.
Wszyscy ruszyli za Stulerem, a Frank zdał sobie sprawę, że on sam nigdy nie będzie miał takiego posłuchu wśród ludzi.
BZZZZZ…
– Co ty robisz? – Frank usłyszał głos. Tym razem należał on do jego przełożonego, Obera.
– Ja?
Frank zdał sobie sprawę, że leży na ziemi. Przenikliwe oczy przełożonego wpatrywały się w niego, sypiąc iskrami nienawiści.
– Wstawaj.
– Co się stało?
– A skąd mogę wiedzieć? Coś zabuczało, przewróciłeś się i tyle.
– Naprawdę? To znaczy, że się udało.
– Co?
– Potrafię przemieszczać się w czasie i przestrzeni.
– Tak? Ja też. Kilkaset metrów w parę minut. Przestrzeń i czas.
– Ale ja potrafię to robić niezależnie od siebie.
– Powinieneś dostać Nobla z fizyki. Znalazłeś Stulera?
– Tak.
– I co? Przyjdzie?
– Nie… Skoczył z mostu.
– Kłamiesz! Przekupił cię, co?
– Nie, naprawdę. Ja… Co pan robi?
– Zdradziłeś mnie!
Ober wyciągnął broń i wycelował we Franka z zamiarem oddania strzału.
– Masz coś na swoją obronę?
– Ja…
BZZZZZ…
– Kocham cię, wiesz? Chciałbym przeżyć z tobą resztę życia.
– Też cię kocham. Długo zwlekałeś by mi o tym powiedzieć.
– Niestety ktoś jest bardzo wkurzony obecną sytuacją. Nie możemy być razem.
Nie, nie chcę tego mówić.
Frank siedział na ławce w parku obok swojej ukochanej Grety. Znów było lato, a on czuł się młodszy.
– Dlaczego? Nie mów tak – odparła zrozpaczona Greta. – To wszystko przez Obera? Wolisz jego ode mnie!
– Przykro mi, ale służba wzywa.
Nie chcę tego znów powtarzać. Dlaczego nie mogę powiedzieć czegoś innego?
– Bo przeszłości nie da się zmienić – rzekł głos, a może Frank.
BZZZZZ…
– Scheisse. Gdzie mój Wartburg?
BZZZZZ…
– Masz mój los?
Frank pogrzebał w kieszeni. Znalazł cenny kawałek papieru.
– Jasne. Eee…
Nie wiedział, co powiedzieć. Nie pamiętał przyszłości. Bez tej wiedzy nie mógł zmienić przeszłości.
BZZZZZ…
Białe ściany, skrępowane ręce, jęki ludzi.
BZZZZZ…
Choć nie do końca zdaję sobie sprawę, o co tu chodzi, to przyznam że dialogi wypadają naprawdę dobrze xD Niektóre teksty w swojej prostocie, nawet uśmiechnęły ;D
Pozdrawiam.
Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada
Fanthomasie, niecałe pięć tysięcy znaków to nie opowiadanie, bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Ok, już zmienione na szortala. Dzięki, Neardeath.
To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...
Jest absurd, jest puenta.
BZZZZZ…
I świetne dialogi, chociaż brakuje w nich kilku przecinków :)
Zgłoszę do biblioteki.
Nie jestem pewny czy wszystko dobrze zrozumiałem. Ale szanuje za stworzenie tekstu z samych dialogów, serio, podziwiam.
Pozdrawiam.
Pisz to co chciałbyś czytać, czytaj to o czym chcesz pisać
Ciekawy, abstrakcyjny, wręcz głupi (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) tekst. Podoba mi się.
To było dobre :D Mniej więcej domyśliłem się o co chodzi i przyznaję, że motyw takiego podróżowania wypadł bardzo przekonywająco. Wygląda jak skakanie z kanału na kanał w telewizji. Co się nie podoba to zmieniam, aż w końcu zostają w głowie tylko wyrwane z kontekstu kawałki.
Dobry tekst.
Bardzo lubię takie eksperymenty z tekstem. Absurdzik okraszony dobrym pomysłem i fajnymi dialogami :) BZZZZZ…
Dzięki wszystkim za komentarze :)
To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...
Warto było przeczytać dla samej akcji. :) Bardzo szybkie były te przeskoki w czasie ale to robiło efekt.
I podobały mi się te soczyste niemieckie wtrącenia.
Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.
Ja również nie za wiele zrozumiałam, ale dialogi naprawdę dobre. Fajny, zakręcony tekst :)
deviantart.com/sil-vah
Nie bardzo wiem, co przeczytałam, ale czytało się nieźle. ;)
Gdzie jest mój Wartburg? –> Gdzie jest mój wartburg?
Nazwy samochodów piszemy małą literą. http://www.rjp.pan.pl/index.php?view=article&id=745
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Zaznaczam, że byłem. Trudno coś dodać więcej do przedpiśców. Na temat Twoich pomysłów i wyobraźni już się wypowiadałem, jak się coś zmieni dam znać.
Oczywiście, chętnie poczytam inne Twoje teksty (w tym przypadku podobnie, jak się coś zmieni dam znać).
Fajny pomysł z tym bzyczeniem. IMO, przydałoby się opakować te gołe dialogi chociaż w didaskalia, ale niech Ci będzie.
Babska logika rządzi!
Nie porwało mnie :(
Przynoszę radość :)