- Opowiadanie: Corrinn - Złoty fallus

Złoty fallus

Dyżurni:

brak

Oceny

Złoty fallus

Za la­sa­mi, za gó­ra­mi,

za sied­mio­ma bur­de­la­mi,

miesz­ka ry­cerz So­cjo­pa­ta,

pro­sty, głupi jak ło­pa­ta.

Wiel­ka po­stać – kawał chło­pa,

lecz poza tym to nie­mo­ta.

Miecz swój prze­pił u karcz­ma­rza,

dzi­siaj z łuku więc na­pa­rza.

Robin w gro­bie się prze­wró­cił,

No a ry­cerz? Wszyst­ko zwró­cił.

 

Jed­nak kie­ska, jak to w życiu,

szyb­ko kur­czy się przy piciu.

Bied­ny ry­cerz cier­pi kaca,

nie­zbyt chęt­nie długi spła­ca.

Coraz rza­dziej ktoś mu sta­wia,

coraz rza­dziej pusz­cza pawia.

No a życie bez ra­do­ści

jest jak pie­czeń z sa­mych kości,

więc, chcąc nie chcąc, So­cjo­pa­ta

ru­szył w drogę za­znać świa­ta.

 

Wojak za­szedł nie­da­le­ko…

Po­śród lasu, by być eko,

chciał się wy­srać wśród na­tu­ry,

skró­cić kisz­kom los po­nu­ry.

Za gę­stwi­ną, u pa­pro­ci,

Się na­pi­na, krzy­wi, poci,

ale tuż przed kul­mi­na­cją,

dia­beł go za dupę chap­snął.

 

Krzyk­nął ry­cerz So­cjo­pa­ta:

„Co tu dzie­je się do kata!”

A Bo­ru­ta syk­nął słod­ko:

„Zważ, ko­cha­ny So­cjo­pot­ko,

że cię czeka bez są­dze­nia

los wiecz­ne­go za­twar­dze­nia.

Je­steś łaj­dak i dla­te­go,

mu­sisz słu­chać głosu mego,

wpa­dłeś w gówno aż po uszy,

i się już nie mo­żesz ru­szyć,

jeśli jed­nak dasz mi słowo,

że coś zro­bisz, ręczę głową,

że wy­zwo­lę cię od kary,

kiedy spad­ną trzy Ikary.”

 

So­cjo­pa­ta stęk­nął cicho:

„Co za dia­beł, co za licho!

Dobra, przyj­mę twój wa­ru­nek,

tylko ze­ślij jaki tru­nek…”

Ro­gacz stuk­nął ko­py­ta­mi

i już wódka stru­mie­nia­mi

pły­nie po­śród le­śnej głu­szy,

A ry­ce­rza suszy, suszy…

 

Gdy się napił, dia­beł rze­cze:

„Nie wy­wi­niesz się z przy­rze­czeń!

Naj­pierw na mą li­tość za­służ,

I mi przy­nieś złoty fal­lus!”

So­cjo­pa­cie mózg pa­ru­je,

Gdzie też rosną złote chuje?

Chciał za­py­tać, ale dia­beł

prze­padł cał­kiem już na amen.

 

Za­sę­pio­ny i zmę­czo­ny

ry­cerz wró­cił w swoje stro­ny,

by po­py­tać u Wa­cła­wa,

mę­dr­ca ponad wszel­kie brawa,

o od­kry­cia i wy­mo­gi -

geo­fi­zjo­ku­ta­lo­gii.

Wacek zdzi­wił się tym wiel­ce:

„Co ja sły­szę? Wie­rzyć nie chcę!

Od lat zgłę­biam te nauki

i ar­ka­na tejże sztu­ki,

lecz o zło­tych nic ja nie wiem,

może spy­taj wiedźm w Stu­le­wie?

 

Po­szedł ry­cerz So­cjo­pa­ta,

w mie­ście Stu­lew szu­kać farta.

Nagle widzi trzy sta­rusz­ki,

pięk­ne ni­czym zgni­łe grusz­ki.

Pierw­sza mówi: „Witaj bra­cie,

wkrót­ce sta­niesz się bo­ga­czem!”

Druga na to: „Mo­cium panku,

jutro zbu­dzisz się na zamku”

Trze­cia gło­śno wy­krzy­ku­je:

„Znaj­dziesz to, co po­szu­ku­jesz!”

I jak widma pry­sły nagle,

lecz ich słowa – wiatr na żagle.

 

W mie­ście Stu­lew są trzy szyn­ki,

i karcz­ma­rze skur­wy­syn­ki.

Oprócz tego parę cha­łup,

na uli­cach rzeki kału…

Szep­cze ry­cerz: „W takim chle­wie

będę się czuł jak u sie­bie!”

Wtem chuch po­czuł ża­re­bi­sty,

pa­trzy… Toż to smok ogni­sty!

 

„Ja prze­pra­szam”, smok do­cie­ka:

„Gdzieś tu może jest ap­te­ka?

bo mam zgagę już od wtor­ku,

gdy na­żar­łem się szczy­pior­ku”.

Ry­cerz pręży swą cię­ci­wę,

by ugo­dzić w brzuch ga­dzi­nę,

strza­łę pu­ścił gibką, tęgą,

długą, ostrą, z białą wstę­gą.

Po­twór zawył, jak to smoki,

upadł, wierz­gnął, szczał na boki,

ogniem rzy­gnął, splu­nął iskrą

i przed śmier­cią jesz­cze pi­snął.

 

So­cjo­pa­ta kły po­zbie­rał

I na zamek się wy­bie­ra.

Ręka króla, pół księż­nicz­ki,

z roz­ma­rze­nia tarł po­licz­ki!

Wokół pięk­ne drżą mo­ty­le,

złota i prze­py­chu tyle!

Roz­ko­szu­je się po­tę­gą,

lecz król minę ma nie­tę­gą.

Za­grzmiał wład­ca jak sto pierd­nięć:

„Chodź ry­ce­rzu, jam w po­trze­bie!

Kir ża­łob­ny się tu szyje,

bo na­dwor­ny smok nie żyje!

Ktoś za­ciu­kał go u bramy,

no i smoka już nie mamy.

I kto teraz roz­we­se­li,

kto nam owce pod­pier­dzie­li?

Komu dzie­wic po­ską­pi­my?

Przed kim teraz się zbro­imy?

 

Ry­cerz nie zro­zu­miał król­la,

I kły smoka przed nim turla.

Myśli kar­miąc przy­szłą sławą.

do­stał w końcu w łeb bu­ła­wą.

Kiedy w końcu się obu­dził,

Loch po­wi­tał nędz­nych ludzi,

wśród nich ry­cerz So­cjo­pa­ta,

Zły, obity… wiel­ka stra­ta!

Jed­nak nawet u nie­mo­ty,

cza­sem rozum dozna cnoty,

więc wy­my­ślił nie­cny pod­stęp…

„E, straż­ni­ku, czy mam do­stęp,

tutaj do ja­ko­wyś trun­ków,

żeby po­zbyć się fra­sun­ków?

Czy ja mógł­bym wina tro­chę?

„Chuja mo­żesz!”, „Więc po­pro­szę!”

 

Przy­niósł straż­nik prą­cie złote,

bo wy­glą­dał na idio­tę,

Aż huk­nę­ło coś na boku

i Bo­ru­ta w pół­roz­kro­ku

zja­wił się wśród zło­tych iskier…

mrocz­ny ni­czym smo­cze pi­sklę.

„Ha, zdo­by­łeś, no to dawaj!

Ja żem zro­bił tylko kawał,

Teraz wezmę cię da­le­ko,

abyś w krza­kach, ponad rzeką,

wy­srał się za wszyst­kie czasy,

roz­pro­sto­wał swe ku­la­sy

i jak za­wsze dia­beł lubi:

u karcz­ma­rza wódkę kupił.

 

Się ucie­szył So­cjo­pa­ta,

że go dia­beł tak na­gra­dza.

Wziął go ro­gacz na po­la­nę,

no i tak tłu­ma­czy spra­wę:

„Ja wy­zwo­lę cię od kary,

kiedy spad­ną trzy Ikary!”

 

Sie­dzi ry­cerz, boli dupa,

a Ika­rów cała kupa,

jeno żaden nie chce spaść,

„Ja pier­do­lę, kurwa mać!”

Koniec

Komentarze

Anonimie, myślę że dodanie tagu BIZARRO będzie nie od rzeczy. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Też tak myślę ;)

Przynoszę radość :)

Anonimie, dokonałeś niemożliwego! Wiersz, wulgaryzmy, a ja się turlam ze śmiechu :) I nawet wybaczę niedokładne rymy w kilku miejscach, choć w takim czymś lepiej byłoby ich uniknąć.

Uśmiechnęło też bardzo pomysłowe nawiązanie do “Pani Twardowskiej”!

Co do tagu – zgoda!

http://altronapoleone.home.blog

Anonimie, dziękuję za poprawienie humoru :) 

Dołączam do tych pozytywnie zaskoczonych, spodziewałem się humoru w bardziej… złym guście. Czytało się przyjemnie.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Zabawne:), tylko mi ten socjopata nie pasuję, ale dowcip i finezja jest. A Ikar!

Też poskarżę się, niech tam wiersze zagoszczą w biblio, jeśli ktoś jeszcze cóś doda.

Mam nadzieję, ze taki komentarz wystarczy. :)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

A mnie się ten socjopata spodobał :) Również jestem pozytywnie zaskoczona :) Klikam bibliotekę :)

Mi socjopata też, Katiu, tylko określenie przeszkadzadevil Za bardzo zasadnicza, niekiedy jestem, a może w ogóle, któż to wie? Ha, muszę się jutro podpytać w robocie, co myślą. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Mnie też socjopata się podoba – nowoczesność określenia w tym przypadku nie razi, bo to parodia i żart. Jak dla mnie właśnie fajnie wybija z “fantasy”.

http://altronapoleone.home.blog

Znaczy, osobista preferencja frown 

A na poważnie, współczesność jest ok, gryzie mi się z charakterem postaci, nie potrafiłam przyjąć, że to tylko imię, za którym nic nie stoi.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Mi tam pasuje do charakteru :)

http://altronapoleone.home.blog

regulatorzy, Anet

Dodałem tag, wedle życzenia :)

 

Drakaino

Bardzo się cieszę, że wywołałem śmiech, trzeba znajdować powody do śmiechu w tych trudnych czasach!

 

Patryk Mikulski

A ja dziękuję za przeczytanie :)

 

Drakaino, Asylum, SzyszkowyDziadku, katio

Dziękuję za zgłoszenia do biblioteki! I za wszystkie komentarze! Jest mi bardzo miło. :)

Czuję nieznośną lekkość bizarrowego pióra! I dobrze mi z tym. Witaj, Fasoletti!

Ballada skatologiczna – tego mi było potrzeba w ten gówniany czas apokalipsy i samoizolacji. Roześlę linki znajomym, niech się przed maturą edukują online, szukając nawiązań do Mickiewicza i Brzechwy oraz tropiąc ślad motywu szekspirowskiego. devillaugh

Też mnie ubawił ten wierszyk i też zamierzam go posłać do biblioteki, bo żeś mnie bardzo pozytywnie zaskoczył i można się naprawdę dobrze bawić czytając tę rymowankę. :)

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Uśmiałem się. Bardzo zgrabna bajka, gdzieś między Panią Twardowską a Księżniczką Pizdoloną. W sam raz na piątkowy poranek :) Pozdrawiam!

— Nie cmyka! Mówiłem, że nie ma zębów.

Dobre to, zabawne i wciągające. A jak się ludowi spodobało, fenomen jakiś :)

w_baskerville

Dzięki za zgłoszenie do Biblioteki. Cieszę się, że mogłem umilić czas. ;)

 

rosebelle

Bardzo mi miło! I dziękuję za polecenie. :)

 

paradust

Ha, ha! Fajnie, śmiech to zdrowie. :) Również pozdrawiam!

 

Sonata

Też jestem zaskoczony, że zrobił się w tym wątku taki ruch. Grunt to dobry tytuł, przykuwający uwagę!

Przybyłam zobaczyć wiersz, któremu Drakaina dała kliczka :) Kurczę, udane to bardzo :) Uśmiechnęłam się, humorek mi poprawiło. Też daję kliczka :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Nie. Rymy piekielnie wątłe, więcej obscenów niż humoru. Treść prostacka. Trzeba mieć wielką desperację By w … widzieć rewelację!

Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!

Mnie tam się podobało.

Przynoszę radość :)

Świetne, ale się uśmiałam. 

Przypomniało mi się, jak będąc nastolatką wraz z siostrą, skombinowałyśmy kasetę ze sprośnymi bajkami. Wszak, jak na siedemnastolatki przystało, trzeba łamać wszelkie zasady. 

Wszystko zostałoby w tajemnicy, gdyby nie Ciocia z zagranicy, która będąc w odwiedzinach weszła do pokoju i po krótkiej rozmowie z nami, włączyła samowolnie magnetofon, pytając: “Czego słuchacie?”. 

Tam akurat była ta zakazana kaseta, gdyż siostra, jak na nastolatkę przystało, puszczała sprośne bajki koleżankom i zapomniała wyciągnąć kasetę.

Ciocia była zszokowana i aż zaniemówiła.

My dwie zaś, nigdy w życiu nie miałyśmy na twarzach takich buraczanych rumieńców, jak w tamtej chwili.

Cioteczka nigdy nikomu nie powiedziała, o tym fakcie, ani z nami tego tematu nie poruszyła, ale już od tamtej pory nie zdrabniała naszych imion.

Może wtedy zrozumiała, że te dwa małe aniołki, które biegały wokoło, potrząsając kręconymi blond włoskami podczas jej wizyt, to już krnąbrne, dorastające dziewoje…

Irka_Luz

Bardzo dziękuję, Irko. :)

 

Agunia

Uuuu, a to ciekawa historia!

 

Anet

Dzięki za wsparcie, chociaż to oczywiste, że nie każdemu musi się podobać. ;)

 

 

Tekst wybiło na stronę główną, więc zrzucam płaszcz anonimowości! :D

Corrin?! Ten od kawowego detektywa Zonka i nekromanty z kłakami w kolorze macchiato? A głowę bym sobie dała uciąć (bzdura – w życiu bym sobie nie pozwoliła zrobić takiego kuku, bo co to ja, Maria Antonina jestem?) że to stary, dobry Fasoletti. Czyli na wróżkę się nie nadaję – gdybym “na dniach” napisała, że koronawirus padnie trupem w Niedzielę Palmową, to mi nie wierzcie.

Demoralizuję tym wierszykiem, kogo się da, bo – jak napisałeś – “życie bez radości jest jak pieczeń z samych kości”. Miłego odosobnienia życzę i pozdrawiam. Z drabiny. (Sufit z desperacji maluję. Na biało, bo nie sądzę, abym dała radę “Ostatnią wieczerzę” skopiować.)

Corrin?! Ten od kawowego detektywa Zonka i nekromanty z kłakami w kolorze macchiato?

Tak, dokładnie ten sam. ;D

Miłego odosobnienia życzę i pozdrawiam.

Również pozdrawiam! :)

Sympatyczne wieszydło. Mnie też skojarzyło się z “Baśnią o królewnie i trzech braciach”.

Może nie śmiałam się aż tak, żeby:

Musiały mnie dworskie ciury

Odciągać za pysk od lektury

Ale wesoła rzecz. :-)

Babska logika rządzi!

Świetne! Czysta przyjemność z czytania, a i banan na twarzy na sobotni wieczór :) A rymy mi się podobały, całość ma rytm, byłaby z tego niezła przyśpiewka ;)

deviantart.com/sil-vah

Finkla

Miło to słyszeć! :)

 

Silva

Bardzo cieszy mnie Twoja opinia. Dziękuję. :)

Haha, no świetne. 

Wiersz trafił do biblioteki, mimo że jest wierszem ;p – gratulacje. 

Sam bym go zresztą nominował, ale za późno przybyłem. 

Chyba kiedyś czytałem jakiś Twój wiersz i mimo, że kompletnie go nie rozumiałem – wydawał się bardzo fajny.

No nie ma co mówić – ten jeszcze lepszy. Napisany prościej jak dla takiego nieczytelnika poezji jak ja ;D

Pozdrawiam! 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

NearDeath

 

Cieszę się, że Ci się podoba. :) Miło słyszeć taką opinię!

Pozdrawiam!

Sympatyczne :)

Wiersze czyta mi się trudno, ale ten był – jak na wiersz – całkiem spoko :D

www.facebook.com/mika.modrzynska

Hah, dzięki. :)

Wierszyk z krągłymi rymami, zakończony jakże wymowną kropką.

Nowa Fantastyka