
Za lasami, za górami,
za siedmioma burdelami,
mieszka rycerz Socjopata,
prosty, głupi jak łopata.
Wielka postać – kawał chłopa,
lecz poza tym to niemota.
Miecz swój przepił u karczmarza,
dzisiaj z łuku więc naparza.
Robin w grobie się przewrócił,
No a rycerz? Wszystko zwrócił.
Jednak kieska, jak to w życiu,
szybko kurczy się przy piciu.
Biedny rycerz cierpi kaca,
niezbyt chętnie długi spłaca.
Coraz rzadziej ktoś mu stawia,
coraz rzadziej puszcza pawia.
No a życie bez radości
jest jak pieczeń z samych kości,
więc, chcąc nie chcąc, Socjopata
ruszył w drogę zaznać świata.
Wojak zaszedł niedaleko…
Pośród lasu, by być eko,
chciał się wysrać wśród natury,
skrócić kiszkom los ponury.
Za gęstwiną, u paproci,
Się napina, krzywi, poci,
ale tuż przed kulminacją,
diabeł go za dupę chapsnął.
Krzyknął rycerz Socjopata:
„Co tu dzieje się do kata!”
A Boruta syknął słodko:
„Zważ, kochany Socjopotko,
że cię czeka bez sądzenia
los wiecznego zatwardzenia.
Jesteś łajdak i dlatego,
musisz słuchać głosu mego,
wpadłeś w gówno aż po uszy,
i się już nie możesz ruszyć,
jeśli jednak dasz mi słowo,
że coś zrobisz, ręczę głową,
że wyzwolę cię od kary,
kiedy spadną trzy Ikary.”
Socjopata stęknął cicho:
„Co za diabeł, co za licho!
Dobra, przyjmę twój warunek,
tylko ześlij jaki trunek…”
Rogacz stuknął kopytami
i już wódka strumieniami
płynie pośród leśnej głuszy,
A rycerza suszy, suszy…
Gdy się napił, diabeł rzecze:
„Nie wywiniesz się z przyrzeczeń!
Najpierw na mą litość zasłuż,
I mi przynieś złoty fallus!”
Socjopacie mózg paruje,
Gdzie też rosną złote chuje?
Chciał zapytać, ale diabeł
przepadł całkiem już na amen.
Zasępiony i zmęczony
rycerz wrócił w swoje strony,
by popytać u Wacława,
mędrca ponad wszelkie brawa,
o odkrycia i wymogi -
geofizjokutalogii.
Wacek zdziwił się tym wielce:
„Co ja słyszę? Wierzyć nie chcę!
Od lat zgłębiam te nauki
i arkana tejże sztuki,
lecz o złotych nic ja nie wiem,
może spytaj wiedźm w Stulewie?
Poszedł rycerz Socjopata,
w mieście Stulew szukać farta.
Nagle widzi trzy staruszki,
piękne niczym zgniłe gruszki.
Pierwsza mówi: „Witaj bracie,
wkrótce staniesz się bogaczem!”
Druga na to: „Mocium panku,
jutro zbudzisz się na zamku”
Trzecia głośno wykrzykuje:
„Znajdziesz to, co poszukujesz!”
I jak widma prysły nagle,
lecz ich słowa – wiatr na żagle.
W mieście Stulew są trzy szynki,
i karczmarze skurwysynki.
Oprócz tego parę chałup,
na ulicach rzeki kału…
Szepcze rycerz: „W takim chlewie
będę się czuł jak u siebie!”
Wtem chuch poczuł żarebisty,
patrzy… Toż to smok ognisty!
„Ja przepraszam”, smok docieka:
„Gdzieś tu może jest apteka?
bo mam zgagę już od wtorku,
gdy nażarłem się szczypiorku”.
Rycerz pręży swą cięciwę,
by ugodzić w brzuch gadzinę,
strzałę puścił gibką, tęgą,
długą, ostrą, z białą wstęgą.
Potwór zawył, jak to smoki,
upadł, wierzgnął, szczał na boki,
ogniem rzygnął, splunął iskrą
i przed śmiercią jeszcze pisnął.
Socjopata kły pozbierał
I na zamek się wybiera.
Ręka króla, pół księżniczki,
z rozmarzenia tarł policzki!
Wokół piękne drżą motyle,
złota i przepychu tyle!
Rozkoszuje się potęgą,
lecz król minę ma nietęgą.
Zagrzmiał władca jak sto pierdnięć:
„Chodź rycerzu, jam w potrzebie!
Kir żałobny się tu szyje,
bo nadworny smok nie żyje!
Ktoś zaciukał go u bramy,
no i smoka już nie mamy.
I kto teraz rozweseli,
kto nam owce podpierdzieli?
Komu dziewic poskąpimy?
Przed kim teraz się zbroimy?
Rycerz nie zrozumiał królla,
I kły smoka przed nim turla.
Myśli karmiąc przyszłą sławą.
dostał w końcu w łeb buławą.
Kiedy w końcu się obudził,
Loch powitał nędznych ludzi,
wśród nich rycerz Socjopata,
Zły, obity… wielka strata!
Jednak nawet u niemoty,
czasem rozum dozna cnoty,
więc wymyślił niecny podstęp…
„E, strażniku, czy mam dostęp,
tutaj do jakowyś trunków,
żeby pozbyć się frasunków?
Czy ja mógłbym wina trochę?
„Chuja możesz!”, „Więc poproszę!”
Przyniósł strażnik prącie złote,
bo wyglądał na idiotę,
Aż huknęło coś na boku
i Boruta w półrozkroku
zjawił się wśród złotych iskier…
mroczny niczym smocze pisklę.
„Ha, zdobyłeś, no to dawaj!
Ja żem zrobił tylko kawał,
Teraz wezmę cię daleko,
abyś w krzakach, ponad rzeką,
wysrał się za wszystkie czasy,
rozprostował swe kulasy
i jak zawsze diabeł lubi:
u karczmarza wódkę kupił.
Się ucieszył Socjopata,
że go diabeł tak nagradza.
Wziął go rogacz na polanę,
no i tak tłumaczy sprawę:
„Ja wyzwolę cię od kary,
kiedy spadną trzy Ikary!”
Siedzi rycerz, boli dupa,
a Ikarów cała kupa,
jeno żaden nie chce spaść,
„Ja pierdolę, kurwa mać!”
Anonimie, myślę że dodanie tagu BIZARRO będzie nie od rzeczy. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Też tak myślę ;)
Przynoszę radość :)
Anonimie, dokonałeś niemożliwego! Wiersz, wulgaryzmy, a ja się turlam ze śmiechu :) I nawet wybaczę niedokładne rymy w kilku miejscach, choć w takim czymś lepiej byłoby ich uniknąć.
Uśmiechnęło też bardzo pomysłowe nawiązanie do “Pani Twardowskiej”!
Co do tagu – zgoda!
http://altronapoleone.home.blog
Anonimie, dziękuję za poprawienie humoru :)
Dołączam do tych pozytywnie zaskoczonych, spodziewałem się humoru w bardziej… złym guście. Czytało się przyjemnie.
„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota
Zabawne:), tylko mi ten socjopata nie pasuję, ale dowcip i finezja jest. A Ikar!
Też poskarżę się, niech tam wiersze zagoszczą w biblio, jeśli ktoś jeszcze cóś doda.
Mam nadzieję, ze taki komentarz wystarczy. :)
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
A mnie się ten socjopata spodobał :) Również jestem pozytywnie zaskoczona :) Klikam bibliotekę :)
Mi socjopata też, Katiu, tylko określenie przeszkadza Za bardzo zasadnicza, niekiedy jestem, a może w ogóle, któż to wie? Ha, muszę się jutro podpytać w robocie, co myślą. :-)
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Mnie też socjopata się podoba – nowoczesność określenia w tym przypadku nie razi, bo to parodia i żart. Jak dla mnie właśnie fajnie wybija z “fantasy”.
http://altronapoleone.home.blog
Znaczy, osobista preferencja
A na poważnie, współczesność jest ok, gryzie mi się z charakterem postaci, nie potrafiłam przyjąć, że to tylko imię, za którym nic nie stoi.
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Mi tam pasuje do charakteru :)
http://altronapoleone.home.blog
regulatorzy, Anet
Dodałem tag, wedle życzenia :)
Drakaino
Bardzo się cieszę, że wywołałem śmiech, trzeba znajdować powody do śmiechu w tych trudnych czasach!
Patryk Mikulski
A ja dziękuję za przeczytanie :)
Drakaino, Asylum, SzyszkowyDziadku, katio
Dziękuję za zgłoszenia do biblioteki! I za wszystkie komentarze! Jest mi bardzo miło. :)
Czuję nieznośną lekkość bizarrowego pióra! I dobrze mi z tym. Witaj, Fasoletti!
Ballada skatologiczna – tego mi było potrzeba w ten gówniany czas apokalipsy i samoizolacji. Roześlę linki znajomym, niech się przed maturą edukują online, szukając nawiązań do Mickiewicza i Brzechwy oraz tropiąc ślad motywu szekspirowskiego.
Też mnie ubawił ten wierszyk i też zamierzam go posłać do biblioteki, bo żeś mnie bardzo pozytywnie zaskoczył i można się naprawdę dobrze bawić czytając tę rymowankę. :)
Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.
Uśmiałem się. Bardzo zgrabna bajka, gdzieś między Panią Twardowską a Księżniczką Pizdoloną. W sam raz na piątkowy poranek :) Pozdrawiam!
— Nie cmyka! Mówiłem, że nie ma zębów.
Dobre to, zabawne i wciągające. A jak się ludowi spodobało, fenomen jakiś :)
w_baskerville
Dzięki za zgłoszenie do Biblioteki. Cieszę się, że mogłem umilić czas. ;)
rosebelle
Bardzo mi miło! I dziękuję za polecenie. :)
paradust
Ha, ha! Fajnie, śmiech to zdrowie. :) Również pozdrawiam!
Sonata
Też jestem zaskoczony, że zrobił się w tym wątku taki ruch. Grunt to dobry tytuł, przykuwający uwagę!
Przybyłam zobaczyć wiersz, któremu Drakaina dała kliczka :) Kurczę, udane to bardzo :) Uśmiechnęłam się, humorek mi poprawiło. Też daję kliczka :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Nie. Rymy piekielnie wątłe, więcej obscenów niż humoru. Treść prostacka. Trzeba mieć wielką desperację By w … widzieć rewelację!
Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!
Mnie tam się podobało.
Przynoszę radość :)
Świetne, ale się uśmiałam.
Przypomniało mi się, jak będąc nastolatką wraz z siostrą, skombinowałyśmy kasetę ze sprośnymi bajkami. Wszak, jak na siedemnastolatki przystało, trzeba łamać wszelkie zasady.
Wszystko zostałoby w tajemnicy, gdyby nie Ciocia z zagranicy, która będąc w odwiedzinach weszła do pokoju i po krótkiej rozmowie z nami, włączyła samowolnie magnetofon, pytając: “Czego słuchacie?”.
Tam akurat była ta zakazana kaseta, gdyż siostra, jak na nastolatkę przystało, puszczała sprośne bajki koleżankom i zapomniała wyciągnąć kasetę.
Ciocia była zszokowana i aż zaniemówiła.
My dwie zaś, nigdy w życiu nie miałyśmy na twarzach takich buraczanych rumieńców, jak w tamtej chwili.
Cioteczka nigdy nikomu nie powiedziała, o tym fakcie, ani z nami tego tematu nie poruszyła, ale już od tamtej pory nie zdrabniała naszych imion.
Może wtedy zrozumiała, że te dwa małe aniołki, które biegały wokoło, potrząsając kręconymi blond włoskami podczas jej wizyt, to już krnąbrne, dorastające dziewoje…
Irka_Luz
Bardzo dziękuję, Irko. :)
Agunia
Uuuu, a to ciekawa historia!
Anet
Dzięki za wsparcie, chociaż to oczywiste, że nie każdemu musi się podobać. ;)
Tekst wybiło na stronę główną, więc zrzucam płaszcz anonimowości! :D
Corrin?! Ten od kawowego detektywa Zonka i nekromanty z kłakami w kolorze macchiato? A głowę bym sobie dała uciąć (bzdura – w życiu bym sobie nie pozwoliła zrobić takiego kuku, bo co to ja, Maria Antonina jestem?) że to stary, dobry Fasoletti. Czyli na wróżkę się nie nadaję – gdybym “na dniach” napisała, że koronawirus padnie trupem w Niedzielę Palmową, to mi nie wierzcie.
Demoralizuję tym wierszykiem, kogo się da, bo – jak napisałeś – “życie bez radości jest jak pieczeń z samych kości”. Miłego odosobnienia życzę i pozdrawiam. Z drabiny. (Sufit z desperacji maluję. Na biało, bo nie sądzę, abym dała radę “Ostatnią wieczerzę” skopiować.)
Corrin?! Ten od kawowego detektywa Zonka i nekromanty z kłakami w kolorze macchiato?
Tak, dokładnie ten sam. ;D
Miłego odosobnienia życzę i pozdrawiam.
Również pozdrawiam! :)
Sympatyczne wieszydło. Mnie też skojarzyło się z “Baśnią o królewnie i trzech braciach”.
Może nie śmiałam się aż tak, żeby:
Musiały mnie dworskie ciury
Odciągać za pysk od lektury
Ale wesoła rzecz. :-)
Babska logika rządzi!
Świetne! Czysta przyjemność z czytania, a i banan na twarzy na sobotni wieczór :) A rymy mi się podobały, całość ma rytm, byłaby z tego niezła przyśpiewka ;)
deviantart.com/sil-vah
Finkla
Miło to słyszeć! :)
Silva
Bardzo cieszy mnie Twoja opinia. Dziękuję. :)
Haha, no świetne.
Wiersz trafił do biblioteki, mimo że jest wierszem ;p – gratulacje.
Sam bym go zresztą nominował, ale za późno przybyłem.
Chyba kiedyś czytałem jakiś Twój wiersz i mimo, że kompletnie go nie rozumiałem – wydawał się bardzo fajny.
No nie ma co mówić – ten jeszcze lepszy. Napisany prościej jak dla takiego nieczytelnika poezji jak ja ;D
Pozdrawiam!
Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada
NearDeath
Cieszę się, że Ci się podoba. :) Miło słyszeć taką opinię!
Pozdrawiam!
Sympatyczne :)
Wiersze czyta mi się trudno, ale ten był – jak na wiersz – całkiem spoko :D
www.instagram.com/mika.modrzynska.pisarka/
Hah, dzięki. :)
Wierszyk z krągłymi rymami, zakończony jakże wymowną kropką.