
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Światła na widowni przygasły i publiczność zamarła w mroku, oczekując na występ wielkiego sztukmistrza Roletto. Wśród zgromadzonych dało się wyczuć pełne oczekiwania napięcie. Wielu przybyło do Grande Teatre tylko po to, aby obejrzeć wielkiego gościa, nieziemskiego Roletto, który podobno w swe sztuki wkładał całego siebie. Jak zapowiadał hucznie, ten występ miał przyćmić wszystkie dotychczasowe.
Dlatego wszyscy zamarli, w uwagą wpatrując się w słabo oświetloną scenę. Siedzący w lożach mieli o wiele lepszą perspektywę, okupujący tańsze miejsca z trudem dostrzegli niewielką sylwetkę mistrza, która zamajaczyła na scenie.
Wszyscy wstrzymali oddech.
Rolettorozejrzał się po sali, nieznacznie skłonił, oddając honor czcigodnym mieszkańcom miasta po czym zamknął oczy. Rozpostarł ręce w geście błogosławieństwa i zanucił cichą, kojącą uszy pieśń. Nikt ze zgromadzonych nie rozumiał, o czym śpiewał mistrz,gdyż był tojęzyk magii.
Roletto złączył palce, po czym ze środka obu dłoni uniosły się w górę wstęgi wielokolorowego światła.
Publiczność wydała okrzyk zdumienia, ale w jednej chwili zamarła. Nikt bowiem nie chciał przeszkadzać mistrzowi?
Wstęgi światła poczęły łączyć się ze sobą w spiralę, która wzbiła się następnie aż pod kopułę teatru, gdzie zakręciła i rozstrzeliła się, niczym pajęcza sieć, po całej widowni. Ludzie zaczęli podrywać się z miejsc i klaskać radośnie, próbując jednocześnie sięgnąć latające nad nimi nici światła niczym dzieci łapiące bańki mydlane.
Mistrz rozpostarł palce i smugi, niczym na rozkaz, powróciły na scenę, kłębiąc się i mieniąc tysiącami kolorów nad głową Roletto. Teraz mistrz zaczął tkać ze świetlistych smug obraz. Z początku niewyraźny, z czasem zaczął nabierać kształtów i kolorów. Po chwili zgromadzeni wydali okrzyk zdumienia. Oto na obrazie pojawiło się dwoje kochanków w miłosnym uścisku, leżących na zielonej łące. Ich ciała lśniły w promieniach słońca, krople potu na skórze mieniły się kolorami turkusu i fioletu.
Nikt nie dostrzegł zmęczenia, jakie zaczęło malować się na twarzy mistrza. Wszyscy pragnęli jeszcze więcej magii.
Nagle ciała na obrazie zaczęły się poruszać. Miarowo choć niespokojnie, twarz kobiety zdradzała narastającą rozkosz i napięcie. Publiczność wpatrywała się w ruchomy obraz z rosnącym podnieceniem. Na twarzach zgromadzonych kobiet pojawiły się rumieńce, mężczyźni kręcili się niespokojnie na swoich miejscach, ukradkiem spoglądając na kobiety. Niejedna pożądliwa dłoń męska odnalazła drogę do kobiecego przybytku. Wachlarze w dłoniach kobiet wachlowały niespokojnie.
Ciała kochanków poruszały się coraz szybciej… Kolejne świetliste wstęgi rozpływały się po widowni, dotykając ludzkich dłoni. Każdy, kto został dotknięty nitką światła, poddawał się rozkoszy kochanków. W pewnej chwili wszyscy zgromadzeni popadli w stan narastającej ekstazy. Zbiorowy akt, do jakiego wpiął wszystkich mistrz, przeszedł najśmielsze oczekiwania gości Grande Teatre. Wszyscy zatracili się z chwili rozkoszy, przezywając zbiorowy, miłosny akt ciałami magicznych kochanków.
I nikt nie zauważył, kiedy mistrz opadł bezwładnie na deski sceny, oddając swego ducha w imię najwyższej magii…
To coś w stylu jak bohater z "Pachnidła" wymyślił najwspanialszy zapach na świecie. Generalnie jak to już zwykle piszą inni - taki mały bezsensik. Chłopie mnie odstraszasz takimi opowiadaniami. Znowu muszę napisać, że bywało lepiej.
"Światła na widowni przygasły i publiczność zamarła w mroku," a zaraz potem "Dlatego wszyscy zamarli" i "Wszyscy wstrzymali oddech."- jakoś ten pierwszy akapit trochę mnie razi:(.
"Rolettorozejrzał się po sali, nieznacznie skłonił, oddając honor czcigodnym mieszkańcom miasta po czym zamknął oczy."- Spacja. Przecinek.
Poem już znacznie lepiej. Chociaż ja tu nie dostrzegam żadnego pomysłu.
oddając honor czcigodnym mieszkańcom miasta, po czym zamknął oczy - przecinek
Zbiorowy akt, do jakiego wpiął wszystkich mistrz, przeszedł najśmielsze oczekiwania gości Grande Teatre. Wszyscy zatracili się z chwili rozkoszy, przezywając zbiorowy, miłosny akt ciałami magicznych kochanków - akt, akt. Paskudne słowo, i to powtórzone zdanie po zdaniu, a przecież na tyle sposobów można opisać...
Ale pomysł jest. Dzisiaj chyba sezon na szorta. A po poprzednim dzisiejszym szorcie, który mnie (pardon) wkurwił na maksa, bo śmiecenia nie lubię, ten jest jak łagodzący balsam... Ponieważ pomysł jest po prostu ładny, daję 4.
Podobnie jak Pyrkowi, od razu skorzyło mi się z Pachnidłem (którą to książkę bardzo cenię).
Pomysł nawet OK. Pomimo podobieństw do wyżej wspomnianej książki, wyszło dość oryginalnie.
Językowo gorzej...
Oceniam tak na 4 minus:)
Drogi Królu Imiesłowów:
1. ", w uwagą wpatrując się w słabo oświetloną scenę. "
Jak można wpatrywać się "w uwagą"? chyba raczej "z uwagą"?
2. "oddając swego ducha w imię najwyższej magii... "
"oddając ducha". Wywal "swego" - razi nadmiarem.
3. " Miarowo choć niespokojnie,"
Przecinek: "Miarowo, choć niespokojnie". W paru innych miejscach to samo - brak przecinków.
4. Brak spacji. Może to twarda spacja? Jak możesz, to popraw.
5. Imiesłowy - zdecydowanie ulubiona konstrukcja :-) Imiesłowy, czyli wszystkie nieprzymiotniki, które kończą się na "-ący" i "-ąc" (próbując, latające etc) - są w każdym zdaniu. Ja tam uważam, że w tekście literackim takie kontrukcje należy dawkować ostrożnie (choć np Mortycjan się nie zgadza). U Ciebie jest ich mega mega dużo, nie musisz uważać tego za błąd.
Generalnie to jest dobry szort. Wykonanie jak wykonanie, można poprawić a pomysł (i spójność) tak czy siak widać. Daję 4.
Się za bardzo skojarzyło.
Ogólnie czytałam lepsze twoje rzeczy - i zwyczajnie - wstrzymam się tu od bardziej rozbudowanego komentarza.
@niezgoda - to i tak całkiem miły komentarz... jak na Ciebie;)
Podliz nic tu nie da :P